Czerwona kartka dla izb lekarskich w Polsce!

Krystyna Knypl

czerwonakratkadlanil400

Izby lekarskie przyznają swym członkom prawo wykonywania zawodu (PWZ) i przynależność do nich jest obowiązkowa z mocy prawa. Wszelkie relacje między lekarzami a samorządem reguluje ustawa z 2 grudnia 2009 roku o izbach lekarskich. W ustawie czytamy, że lekarski samorząd zawodowy jest niezależny i podlega w wykonywaniu swoich zadań jedynie przepisom prawa.

Co mogą zrobić lekarze, gdy nie godzą się z postanowieniami izb?

Decyzją, która wzburzyła całe środowisko, była uchwała Naczelnej Rady Lekarskiej o podniesieniu składek do 720 zł rocznie (http://www.nil.org.pl/__data/assets/pdf_file/0008/97262/ru027-14-VII.pdf).

Kto sprawuje kontroluję nad pracą izb, do kogo mogą odwoływać się członkowie samorządu niegodzący się ze stylem i wynikam pracy swoich władz? Państwo prawa przewiduje możliwość odwołania się od każdej decyzji administracyjnej, ale trudno aby wszyscy objęci podwyżką, a jest ich około 100 tysięcy praktykujących lekarzy, odwoływało się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Środowisko lekarskie zdecydowało się na wyrażenie swojej opinii w ankiecie. Przeprowadzono dwa duże badania ankietowe wśród lekarzy na temat oceny pracy izb lekarskich na rzecz środowiska. Wzięło w nich udział łącznie 5522 lekarzy.

Wyniki obu badań są zbieżne i miażdżące dla samorządu. Oznacza to pokazanie przez środowisko lekarskie swojemu samorządowi czerwonej kartki, jakiej do tej pory w swej 25-letniej historii nigdy on nie otrzymał. Tymczasem władza zamiast zastanowić się w trybie pilnym nad naprawą stylu swojej pracy, pochłonięta jest szykowaniem hucznych obchodów ćwierćwiecza istnienia izb w Polce. Zapowiedziano kilkanaście imprez organizowanych w najelegantszych hotelach w całym kraju. Ich organizacja pochłonie setki tysięcy złotych. Dość powiedzieć, że tylko obchody w Warszawie organizowane przez Naczelną Izbę Lekarską będą kosztowały około 500 tysięcy złotych (więcej: http://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/obchod-poranny-blog-redaktor-naczelnej/121-ostatnie-tango).

Konsylium nad chorymi izbami

Inicjatorem przeprowadzenia pierwszego w historii badania ankietowego oceniającego pracę izb była społeczność największego portalu dla lekarzy www.konsylium24.pl. Badanie przeprowadzono w dniach 18 września – 14 października 2014 roku z udziałem 3222 polskich lekarzy.

82% ankietowanych jest zdania, że izby lekarskie pilnują tylko interesów działaczy.

82% jest zdania, że przy wprowadzaniu ustawy refundacyjnej izby pozostawały bierne.

85% uważa, że izby w ostatnim czasie nie rozwiązały żadnego z problemów nurtujących środowisko.

91% jest zadania, że izby zachowują się biernie wobec mediów oczerniających lekarzy.

Zbliżone wyniki uzyskano w podobnej ankiecie przeprowadzonej przez „Medycynę Praktyczną” (http://www.mp.pl/kurier/109336?utm_source=strona_glowna&utm_medium=MP&utm_content=slider).

87% ocenia negatywnie pomoc prawną oferowaną lekarzom przez izby.

92% ocenia negatywnie troskę o wizerunek lekarza w mediach.

93% ocenia negatywnie starania o reformę systemu ochrony zdrowia.

94% ocenia negatywnie starania izb o wzrost wydatków na ochronę zdrowia.

96% ocenia negatywnie pomoc lekarzom w staraniu się o godne warunki pracy.

Fakty i mity

Tymczasem przedstawiciele władz lekarskich udzielają mediom wywiadów, w których snują własne wizje tego, jak są dobrzy i troskliwi dla szeregowych członków. Obiecują „powrót” pieniędzy w postaci szkoleń czy pomocy prawnej.

Jakie są fakty na temat „powrotu” składkowych pieniędzy do członków izb lekarskich? Jak dowiadujemy się z odpowiedzi na zapytanie prasowe nadesłanej do redakcji „Gazety dla Lekarzy”, z całego budżetu Naczelnej Rady Lekarskiej wynoszącego w latach 2010-2014 aż 36 352 680 zł na dofinansowanie szkoleń podyplomowych lekarzy przeznaczono 943 104 zł, co stanowi 2,59%. Jeżeli przypomnimy, że mamy w Polsce 164 779 lekarzy (http://www.nil.org.pl/rejestry/centralny-rejestr-lekarzy/informacje-statystyczne), to do statystycznego członka samorządu „powróciło” w ciągu wspomnianego czteroletniego okresu 5,72 zł, czyli 1,43 zł rocznie!

Nie skąpiono za to na obecność lekarskich VIP-ów za granicą. Sama przynależność do kilku lekarskich organizacji zagranicznych (CPME, UEMS, EFMA/WHO, FDA, CED, ERO-FDI) to koszt ponad 430 tysięcy zł rocznie (http://autonomia-dent.pl/folder/nil/protokolyNRL/10_05.pdf). Dodajemy do tego wydatek 632 084 zł na delegacje zagraniczne, na które członkowie NRL udają się ze służbowym laptopami kupionymi za kwotę 69 560 zł. Sumujemy i otrzymujemy 1 131 644 zł – taki jest koszt zagranicznych ekspedycji NRL!

Powróciwszy z atrakcyjnych zagranicznych wojaży (wymieńmy tylko niektóre z nich: Durban, Tokio, Waszyngton, Bangkok, Hongkong), izbowi notable zapytywani o wyniki ankiet udzielają wymijających odpowiedzi.

Brakuje w publicznej dyskusji wyraźnego głosu lekarzy-parlamentarzystów, których mamy całkiem sporą grupę (http://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/152-lekarze-poslowie-i-senatorowie). Redakcja „Gazety dla Lekarzy” wystosowała do nich zapytanie prasowe (http://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/154-zapytanie-prasowe-do-lekarzy-parlamentarzystow) i oczekujemy, że włączą się oni w tę ważną dyskusję środowiskową. Na razie odezwała się dr Barbara Czaplicka, która jest przeciwna podnoszeniu składki na izby lekarskie.

Myślę, że możemy oczekiwać od naszych kolegów lekarzy będących parlamentarzystami pogłębionej lektury Ustawy o izbach lekarskich, zwłaszcza w aspekcie braku jasno zdefiniowanego trybu odwołań od decyzji NRL i przymusu należenia do izb lekarskich.

Zatrzaśnięta przyłbica prezesa

Zaledwie kilka miesięcy temu, po ponownym wyborze na stanowisko prezesa NRL, lekarz Maciej Hamankiewicz zwierzał się samorządowemu medium:

– Z otwartą przyłbicą będę bronić interesów środowiska lekarzy i lekarzy dentystów. Zamierzam z całą stanowczością piętnować wady systemu ochrony zdrowia i brak skutecznych działań ministra zdrowia w tym zakresie oraz tworzyć projekty rozwiązań dla dobra lekarzy i pacjentów. Nie godzimy się na prymat ekonomii nad etyką w naszym zawodzie. Bardzo zależy mi na doskonaleniu komunikacji lekarzy z pacjentami, lekarzy z lekarzami i lekarzy z opinią publiczną – podkreśla prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. (http://aktualnosci.gazetalekarska.pl/?p=2737).

Wszystko wskazuje na to, że przyłbica dr. Hamankiewicza zatrzasnęła się z hukiem i nie widzi on, co dzieje się dokoła niego i jak ocenia jego pracę na stanowisku prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej większość środowiska lekarskiego. Nie ma więc po co się trudzić i wzywać ślusarza do odtrzaśnięcia przyłbicy? Wszystko na to wskazuje, że dr Hamankiewicz  poczuł się zwolniony ze spełniania wyborczych obietnic. Trzeci raz prezesem nie zostanie, zabrania tego regulamin.

Krystyna Knypl
internista

Korespondencja od rzecznika prasowego NIL