Przygotuj się na starość!

Beata Niedźwiedzka

Współczesna epoka charakteryzuje się gloryfikacją młodości, sprawności oraz osobliwie rozumianej piękności ciała, która jest możliwa do osiągnięcia jedynie przy wydatnej pomocy biznesu kosmetycznego, fryzjerskiego oraz paznokciowego.

Nie ulegając zbytnio tym modom zastanawialiśmy się w gronie redakcyjnym nad postawami, nas lekarzy wobec własnej starości i śmierci. Rozmowy w redakcji były ciągiem dalszym  pewnej lekarskiej dyskusji toczonej w internecie. Nie ukrywamy, że wpisy wielu kolegów lekarzy bardzo nas zmartwiły i zastanowiły. jednocześnie. Jedynym rozwiązaniem kwestii starzenia się i starości dla wypowiadających się kolegów była odpowiednio wcześnie wykonana eutanazja.

Zastanawialiśmy się z czego to wynika. Czy z ogólnej pogardy dla starszych i mniej sprawnych osób przy jednoczesnej gloryfikacji młodości i kultu młodego ciała? Z przekonania, że w tym wieku nic dobrego mnie już nie spotka, poza bezradnością, zależnością i strachu przed upokorzeniem ?

Z uświadomienia sobie niemożności spełnienia społecznych oczekiwań i związanym z tym wstydem? Przez całe życie większość z lekarzy  poświęcała swoje życie by sprostać  wymaganiom profesjonalizmu, poziomu życia (stanu majątkowego,  samochodu, ba nawet i miejsca spędzania wakacji), czy wyglądu. Starali się wszystko wiedzieć i wszystko móc, nie przeczuwając, że jest to tylko  chwilowe.  Na starość, gdy utrzymanie się w peletonie wyścigu szczurów jest niemożliwe -  już nic nie zostaje, prócz pustki.

<a href=

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Vincent_van_Gogh

A może po prostu my lekarze nie umiemy żyć? Za młodu zmuszani do ciężkiej pracy przez szefów i potem kolejno przez chęć kariery, chciwość pieniądza, zobowiązania finansowe oddawaliśmy nasze życie po kawałku (czas dla przyjaciół, rozrywkę, rozwój inny niż zawodowy, życie rodzinne), aż wreszcie została tylko praca. A gdy praca się skończy zostaje NIC… I nikt.. Bo dzieci (o ile były) dorosły i poszły w świat, a współmałżonek (o ile był) zrobił to wcześniej lub stał się  obcym człowiekiem…

Jeszcze gdzieś tam w pamięci pozostało wspomnienie  smaku kanapki podarowanej przez przyjaciela w dzieciństwie.  Lata konkurencji z innymi zniszczyły umiejętność budowania relacji, w tym i zaufanie do ludzi. Część z kolegów prawdopodobnie chodziła  w pewnych okresach życia do psychoterapeutów, jednak psychoterapeuci uczą głównie zaspakajania potrzeb. Nie uczą co robić wtedy gdy egocentryczne społeczeństwo nie jest zdolne do karmienia się nawzajem, a części emocjonalnych potrzeb  bez udziału drugiego człowieka samemu zaspokoić się nie da.   A może warto spojrzeć  na życie inaczej. Mądrzej… Jaka to szkoda, że nikt nie uczy mądrości…

Społeczeństwo uczy nas odgrywania ról, ale nie człowieczeństwa. Nie uczy mądrości, nie uczy wolności, nie uczy przeciwstawiania się przeciwnościom losu. Nowoczesnemu społeczeństwu potrzebni są wytrwali pracownicy, którzy umrą tuż przed emeryturą, nie marnując społecznych pieniędzy.  

Dlaczego tak szybko się poddaliśmy się jako społeczeństwo, jako lekarze? Dlaczego instynkt życia wygasł już wśród nas? Dlaczego nie mamy nadziei, że potrafimy nadal tworzyć ciekawe życie budując wspierające relacje z innymi ludźmi? Dlaczego, nie mamy wiary, że jest to ciągle  możliwe?

Moja propozycja: bądź przygotowany na starość, a przygotowania zacznij czynić już dziś. Będziemy do tego tematu powracać na łamach GdL podając konkretne wskazówki.

Beata Niedźwiedzka

GdL 1 / 2022