Moje akredytacje dziennikarskie w Brukseli, cz. 4

Kolejna konferencja zorganizowana przez Innovative Medicines Intitiative

https://www.imi.europa.eu/

https://en.wikipedia.org/wiki/Innovative_Medicines_Initiative

Zakwaterowanie: Best Western Premier Carefour De L'Europe ****
 Obrady na terenie Brussels Expo
Program konferencji
https://www.imi.europa.eu/sites/default/files/archive/uploads/documents/event05/michel-goldman1_en.pdf
 Obrady trwają, przemawia Michel Goldman w trakcie wystąpienia
Spacerując po Brukseli odkryłam mural z Tin -Tinem

Natomiast podczas ostatniej wizyty w Brukseli (2019 rok) kupiłam na lotnisku T-shirt z Tin - Tinem.

Wracając z konferencji nie wiedziałam jeszcze, że to moaj osttania akredytacja w erze przedcovidowej....

Tin Tin

Źródło ilustracji

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Adventures_of_Tintin#/media/File:Tintin-mainCast.png

Odnaleziony opis konferencji ex tempore:

Jest 6.40 rano, cisza i spokój dokoła, najlepsza pora na pisanie sprawozdań.
Nasza grupa składa się z czterech osób. Z lotniska do hotelu jechaliśmy taxi – założyła jedna z koleżanek, 25 euro bodaj. Dziewczyna z UE chciała jej przysłać… czek, ale powiedziałam, że musi być cash, bo u nas czeki są wycofane. Nie wiem, czy już jej oddała – jest bałaganiarstwo organizacyjne na tej konferencji. Potem pojechaliśmy do centrum kongresowego przy tym Atomium – był lunch (typowy, nic ciekawego) i konferencja prasowa.
Polska jest oczywiście czarną dziurą lub białą plamą – jak kto woli jeśli chodzi o aktywność w tych programach.
Po lunchu wróciliśmy busem służbowym do hotelu, gdzie wyszarpali z nas po 50 euro cashu jako jakiś fundusz gwarancyjny, na wypadek gdybyśmy wypili po butelce coli, co stoi w tym durnym minibarku. Odmówiliśmy dania kart i darliśmy się jak 4 kojoty, że rozbój w biały dzień, a ja dodatkowo obiecałam, że przekażę wiadomość naszym czytelnikom ;)). To jakiś belgijski zwyczaj, bo jak stałam w hotelu sieci amerykańskiej, to tego nie było, a jak w tych krzakach pod Brukselą, to zablokowali mi 50 dol. na karcie na 2 tygodnie, którą nieroztropnie dałam – mówili że „tylko na wszelki wypadek”, a  zablokowali forsę. Panienka z recepcji na koniec awantury wykrztusiła, że instytucja, która nas zaprasza, powinna założyć.
Trzeba było drzeć się przez 0,5 godziny, żeby dowiedzieć się czegoś takiego!
Kapitalizm jest brutalny – słusznie uczyli o tym za komuny!
Dostaliśmy acces code do internetu – jakaś sieć dla hoteli. Zamówiliśmy na dziś transport na lotnisko – musimy wyjechać o 10.00, bo potem nie świadczą takich usług – jest przerwa i ponownie wożą od 16.00. Gdyby u nas był taki absurdalny zwyczaj, to opisaliby nas w całej Europie!
Pokój bdb. – elegancki i cichy, ale nie ma coffeemakera, co przechwalają się nim w internecie, bardzo wygodne łóżko, spało mi się dobrze.
Po zakwaterowaniu poszłyśmy z koleżanką na zakupy oraz zobaczyć Grand Place – bo ona jest pierwszy raz w Brukseli. Po drodze wstąpiłyśmy do delikatesów Delhaize, gdzie lubię robić zakupy i kupiłyśmy różne słodycze.
Za namową koleżanki kupiłam dwa drinki w puszkach – podobno dobre i jedno tutejsze piwo – ma mi przewieźć w jej walizce nadanej na bagaż, bo z plecaka zabraliby mi na lotnisku.
Poznałyśmy w szczegółach różnice cenowe – piwo tej samej marki w centrum przy Manneken pis kosztuje 3,35 euro, a w Delhaize 1,13 euro!
Wróciłyśmy by taxi – bo padał deszcz, wyszło po 10 euro na osobę. Zakupy 15 euro – można wytrzymać.

Krystyna Knypl

Fot. z archiwum autorki

GdL 10 / 2021

Następna akredytacja

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1381-moje-akredytacje-dziennikarskie-w-brukseli-cz-5