Medycyna nadciąga nowa, a ta stara niech się schowa!

Krystyna Knypl

Fragment mojej powieści "Diagnoza: gorączka złota", napisanej w latach 2011/2013

Wykład inauguracyjny pierwszego rocznika studiów zaocznych na Wydziale Refundologii zgromadził całe zacne grono pedagogiczne. W pierwszym rzędzie zasiedli wykładowcy i szefowie Katedr Pesologii Praktycznej, Adresologii Receptowej, Datologii oraz Wystawiania i Realizowania Recept. Obok zacnych profesorów na katedrze przycupnął młody docent, szef świeżo utworzonego i znakomicie rokującego na przyszłość Zakładu Pomiaru Szerokości Recepty.

Klinika Chorób Nieskomplikowanych

Kadrę drugiego roku studiów dopiero kompletowano. Planowano utworzyć Katedrę Anatomii Pobieżnej, Klinikę Chorób Nieskomplikowanych oraz Katedrę Taniej Farmakologii. Trzeci rok studiów miał być poświęcony zgłębianiu esencji zawodu refundologa i nowoczesnej bezsensologii medycznej. Tu już przedmioty były trudniejsze. Weźmy choćby taką bezsensologię strukturalną! Jak ta gałąź nauki dynamicznie się rozwija! Ledwie opracowano plan szkolenia studentów, a już wszystko było nieaktualne! Nowe struktury, nowe zadania i cały program nauczania poszedł do kosza!

Absolwenci refundologii po trzech latach studiów w trybie zaocznym otrzymywali PWR, czyli Prawo Wypisywania Recept. Do czuwania nad wdrożeniem nowych graczy na rynku medycznym utworzono Główny Rejestr Medyczny. Lekarzy i refundologów na mocy nowej ustawy, którą nocna zmiana Sejmu Sarmalandii napisała na poufne zlecenie Ameerland Global Bank, nazywać się miało pracownikami medycznymi. Zalecano unikanie terminu lekarz, bo cóż to właściwie za różnica, skoro przewidziano także dla refundologów posiadanie magicznego wyposażenia gabinetu medycznego, jakim była pieczątka przystawiana na recepcie.

Całość powieści "Diagnoza: gorączka złota" pod linkiem

http://gazeta-dla-lekarzy.com/images/ksiazki/Diagnoza_goraczka_zlota.pdf

Krystyna Knypl

GdL 7/2023

Oto jest pytanie: na czym polega pacjenta badanie?

Krystyna Knypl

Od kilku dni toczy się gorąca dyskusja pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a Naczelną Izbą Lekarską na temat na czym polega badanie pacjenta. Przez wieki uważano, że badanie podmiotowe i przedmiotowe są podstawą badania lekarskiego. Wspierały je badania dodatkowe oraz obserwacja. Na podstawie badania podmiotowego i przedmiotowego stawialiśmy rozpoznanie wstępne, a po uzyskaniu badań dodatkowych oraz obserwacja w czasie rozpoznanie nazwijmy je końcowe, co niekoniecznie musiało oznaczać nieomylność. Zdarzało się, że rozpoznanie ulegało zmianie ponieważ uzyskaliśmy nowe dane.

Żyjąc w tym przekonaniu przez dziesięciolecia wybrałam się pewnego razu w grudniu 2016 r. na konferencję prasową do PAP. Producent jednego z urządzeń telemedycznych omawiał zalety swojego urządzenia podkreślając, że może ono zastąpić tradycyjne badanie w gabinecie lekarza. Zabrałam głos w dyskusji podkreślając niezbędność badania podmiotowego i przedmiotowego. Mr Producent Medyczny - nazwijmy go tak aby nie był NN - oznajmił: Ależ pani redaktor, wystarczy badanie telemedyczne. Jest to zapisane w Ustawie o zawodzie lekarza. Faktycznie w Ustawie o zawodzie lekarz była rozszerzona definicja badania lekarskiego.

Sprawdziłam i napisałam artykuł "Czy baba już nie przyjdzie do doktora?" (https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2016/gdl_12_2016.pdf) - ukazał się on w GdL 12/2016 w wersji pdf. oraz w wersji on line 30/04/2017(https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/nowosci/563-czy-baba-juz-nie-przyjdzie-do-doktora). Z treścią artykułu zapoznało się 2423 osób. Czy byli wśród nich przedstawiciele izb lekarskich ? Nie wiem.

Milczenie w tak ważnej sprawie jak ustawowa zmiana definicji badania lekarskiego przez blisko 7 lat sugeruje, że panowie ministrowie zdrowia oraz prezesi izbowi, a także zatrudnieni przez nich i sowicie opłacani prawnicy najwyraźniej  nie czytali ustawy, no i mojego artykułu sygnalizującego zmianę.

Baba idzie do doktora

W dalszej części artykułu pisałam:

Współczesny świat na szczęście nie jest tak pryncypialny jak ten z wieków minionych. Teraz niekoniecznie musimy trwać przy tak jednoznacznym określeniu jak lekarz. Możemy wymyślić pojęcie szersze, a przez to bardziej demokratyczne – zawód medyczny. Możemy z reprezentantów takich zawodów (ludzi skądinąd potrzebnych, szlachetnych i zacnych) uczynić urzędowo jedną wielką rodzinę i egalitarnie wszystkich nazywać medykiem. Będzie demokratycznie, nowocześnie i postępowo! Podobnie jak z nazewnictwem w obrębie rodziny – tradycyjne nazwy, takie jak matka czy ojciec, mogą przecież ranić ojca, który chciałby być matką albo odwrotnie. Czyż nie jest bardziej postępowo i nowocześnie posługiwać się terminem rodzic numer jeden lub rodzic numer dwa? Podobnie z medykami – możemy przecież mówić medyk numer jeden albo medyk numer dwa. Jak to ładnie brzmi: Niech no medyk numer jeden wypisze mi receptę! Kiedyś medyk też był jeden i nazwa ta oznaczała studenta medycyny. Miał on nawet swój Klub Medyków przy ulicy Oczki w Warszawie.

Ale powróćmy do rozważań nad receptami. Z taką receptą współczesny pacjent przeżywa same męczarnie. Trzeba chodzić do doktora do przychodni, zapisywać się, czekać w kolejce. A w domu tyle seriali do obejrzenia! Tak dalej być nie może! Zbiorowym wysiłkiem świadczeniodawców i świadczenio-organizatorów wprowadzono przepis zezwalający na wystawienie recepty bez badania. Kto za skutki takiej ordynacji odpowiada? Lekarz oczywiście! Jest lekarzem i wie, co robi! Pacjent ani ubezpieczyciel nie jest duchem świętym i nie wie, dlaczego doktor akurat tę receptę wypisał. Nie musiał wypisywać, tylko mógł wypisać – a to zasadnicza różnica!

No, ale nie samą receptą wystawioną bez badania człowiek vel baba żyje. Czasem chciałby pożalić się, opowiedzieć, co mu w duszy łka, a usługa receptowa tego nie zapewnia. Wizyta w gabinecie też nie jest idealnym rozwiązaniem – trzeba dojechać do poradni, stracić czas na podróż i wydać pieniądze na bilet, taksówkę, benzynę. Same straty dla pacjenta. W gabinecie trzeba się rozebrać, wykonać tę skomplikowaną gimnastykę – oddychać, nie oddychać, położyć się na kozetce, no dobra, ale jak się położyć? Brzuchem do góry czy do spodu? Zdjąć skarpetki! Cooo? A czy ja przyszłam na pedicure, żeby skarpetki zdejmować??? Odmawiam! To jest naruszania zbiorowych praw pacjenta do posiadania nóg ubranych w skarpetki! Ja się poskarżę w takim jednym urzędzie, który z utęsknieniem czeka na każdą skargę naruszenia zbiorowych praw pacjenta.

Czuły ustawodawca wysłuchał skarg na ciężki los pacjenta. Wsparł go nienasycony biznes medyczny. I co więcej, ciocia Unia (z domu Europejska) sypnęła groszem i mamy oto nową wersją ustawy o zawodzie lekarza.

Może on wykonywać zawód, czyli badać, diagnozować, orzekać, leczyć przez systemy telemedyczne i inne środki łączności. Nie musi osobiście i w gabinecie badać pacjenta, aby postawić diagnozę czy wypisać receptę. Wprawdzie nowa wersja ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty jest niezbyt kompatybilna z artykułem 9 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który mówi że „lekarz może podejmować leczenie jedynie po osobistym zbadaniu pacjenta”, ale kto by się przejmował takimi drobnymi rozbieżnościami, gdy w grę wchodzi możliwość zagospodarowania dużych pieniędzy od tej niebiednej ciotki z Brukseli.Oto co nas czeka –  wirtualny pacjent, wirtualna diagnoza i e-recepta. Tylko odpowiedzialność lekarza pozostanie realna. No i wywróżyłam,,,,

O nowej definicji badania lekarskiego umieszczonej w Ustawie o systemie informacji w ochronie zdrowia, pisała o tym pani mgr prawa Iwona Kaczorowska-Kossowska, specjalizująca się w prawie medycznym, cyt.:

Ustawa z dnia 9 października 2015 r. o zmianie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 1991) wprowadziła do ustawy o działalności leczniczej i ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty regulacje dopuszczające możliwość wykonywania działalności leczniczej także za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności.

(https://sip.lex.pl/procedury/udzielanie-swiadczen-opieki-zdrowotnej-za-posrednictwem-systemow-teleinformatycznych-lub-1610617949 ).

Oczywistą konsekwencją było umieszczenie rozszerzonej o badanie telemedyczne definicji badania lekarskiego w Ustawie o zawodzie lekarza. No i dalej to już było wg schematu hulaj dusza, piekła nie ma, ale jest pandemia i wszystkie e-świadczenia są zalecaną formą pracy lekarza.

Dziennik Gazeta Prawna przeprowadził śledztwo dziennikarskie, które wykazało wiele interesujących aspektów działania branży receptomatowej - na przykład bardzo pracowite lekarskie małżeństwo mogło zrobić 10 mln złotych. Wysokość Nagrody to 9 mln koron szwedzkich x 0,3768 pln = 3 391 200 pln wg kursu NBP https://nbp.pl/statystyka-i-sprawozdawczosc/kursy/tabela-a/.  Receptomatowe usługi przyniosły dochód liderom tego biznesu większy niż 3 Nagrody Nobla. 

Recepty mają to do siebie, że potrafią wzbudzić od czasu do czasu silne zainteresowanie społeczne, wiem coś o tym jako autorka słynnej swego czasu rubryki "Rozszyfruj receptę*, którą ilustrowały nabazgrolone recepty oraz moja dżinsowa kreacja, która była swego rodzaju znakiem rozpoznawczym autorki.

Krystyna Knypl

GdL 1/07/2023

 

Gazeta dla Lekarzy nr 6/2023 - artykuł wstępny oraz spis treści

Drogie Koleżanki i Koledzy,

Czerwiec jest kolejnym miesiącem, w którym frekwencja na naszej stronie internetowej prezentuje się znakomicie. W mijającym miesiącu odwiedziło nas 4y97 osób, które złożyły 10748 wizyt. Najważniejszym tematem, który poruszaliśmy była eutanazja. Temat ten omawiamy w związku z wysoce niepokojącą tendencją "promowania" eutanazji nie tylko w Holandii, osobliwej liderce w tym względzie, ale także w wielu innych krajach w tym także w Polsce. Fakt ten zasmuca głęboko, a smutek nasila fakt, że uczestniczą w nim także lekarza. Na szczęście nie wszyscy podzielają zdanie promotorów eutanazji. W toczącej się dyskusji bardzo cenny był głos Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego dystansującego się od pomysłów wciągnięcia lekarzy w promocję eutanazji.

Drugi ważny temat, który sygnalizujemy w tym miesiącu to Lindau Nobel Laureates Meetings 2023, w którym jako dziennikarz akredytowany uczestniczyła dr Beata Niedźwiedzka.

 Zdjęcie

Dr Beata Niedźwiedzka trzyma w dłoniach medal Nobla, który otrzymał prof. Wiliam  Kaelin jr.  https://www.nobelprize.org/prizes/medicine/2019/summary/

Zapraszam do lektury naszych artykułów

Spis treści nr 6/2023 

1. Kto ma dane ten ma władzę

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2367-kto-ma-dane-ten-ma-wladze

2. Naczelna Izba Lekarska przygotowuje się do zmiany w Kodeksie Etyki Lekarskiej

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2368-naczelna-izba-lekarska-przygotowuje-zmiany-w-kodeksie-etyki-lekarskiej

3. Zapobiegajmy daremnym wytycznym w medycynie

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2371-zapobiegajmy-daremnym-wytycznym-w-medycynie

4. Tak zwana "wiedza aktualna: bywa czasem fatalna...

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2373-tak-zwana-wiedza-aktualna-bywa-fatalna

5. Gdy Bad Pharma Cię naciska, przyjrzyj się naciskom z bliska

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2374-gdy-bad-pharma-cie-naciska-przyjrzyj-sie-naciskom-z-bliska

6. Historia lobotomii czołowej albo o błędnych ścieżkach medycyny

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2375-historia-lobotomia-albo-o-blednych-sciezkach-medycyny

7. Od jakiego wieku będą ludzie przepraszać, że jeszcze żyją?

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2376-od-jakiego-wieku-ludzie-beda-przepraszac-za-to-ze-jeszcze-zyja

8. Raport World Economic Forum o starzeniu się społeczeństw

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2377-raport-world-economic-forum-o-starzeniu-sie-spoleczenstw

9. Eutanazja - przeszłość, teraźniejszość, przyszłóść

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2379-eutanazja-przeszlosc-terazniejszosc-przyszlosc-2

10. Eutanazja niemowląt oraz małych dzieci jest dozwolona w Holandii

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2380-eutanazja-niemowlat-oraz-malych-dzieci-jest-dozwolona-w-holandii

11. Nie ma nieważnych informacji

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2382-nie-ma-niewazanych-informacji

12. Szczepionka przeciwko syncytialnemu wirusowi oddechowemu (RSV) dla osób w wieku 60 lat i starszych dopuszczona do obrotu

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2384-szczepionka-przeciwko-syncytialnemu-wirusowi-oddechowemu-rsv-dla-osob-w-wieku-60-lat-i-starszych-dopuszczona-do-obrotu

13. Innovative Health Initiative launches first five projects

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2385-innovative-health-initiative-launches-first-five-projects

15. Innovative Health Initiative uruchamia pięć projektów badawczych

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2386-innovative-health-initiative-uruchamia-pierwsze-piec-projektow-badawczych

16. Raport "Diagnostyka molekularna w leczeniu nowotworów"

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2387-raport-diagnostyka-molekularna-w-leczeniu-nowotworow

17. Raport "W stronę dobrobytu zdrowotnego" 2023 r. - informacja prasowa

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2388-raport-w-strone-dobrobytu-zdrowowtnego-2023-r-informacja-prasowa

18. Zespół stresu pourazowego, lęk oraz depresja u pacjentów z wszczepialnymi urządzeniami kardiologicznymi

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2389-zespol-stresu-pourazowego-u-pacjentow-z-wszczepialnymi-urzadzeniami-kardiologicznymi

 18. Opaski monitorujące są przeciwwskazane dla osób ze stymulatorami serca

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2391-opaski-smartband-sa-przeciwwskazane-dla-osob-ze-stymulatorami-serca

19. Konferencja Lindau Nobel Laureate Meetings 2023

 https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2392-konferencja-lindau-nobel-laureate-meetings-2023

20. FDA o użytkowaniu telefonów komórkowych oraz opasek monitorujących przez osoby z wszczepionymi urządzeniami kardiologicznymi

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2393-fda-o-uzytkowaniu-telefonow-komorkowych-oraz-opasek-monitorujacych-przez-osoby-ze-stymulatorami

21. Podskórny kardiowerter-defibrylator może lepiej chronić chorych ze złośliwymi arytmiami komorowymi

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2400-podskorny-kardiowerter-defibrylator-moze-lepiej-chronic-chorych-ze-zlosliwymi-arytmiami-komorowymi

Życzę ciekawej lektury!

Krystyna Knypl

redaktor naczelna 

6/2023

Lindau Nobel Laureates Meetings 2023: Sztuczna inteligencja i medycyna

Krystyna Knypl

Sztuczna inteligencja stuka do wielu drzwi, a tych z napisem "medycyna" stuka szczególnie energicznie. Jak wszystko co nowe ma swoje plusy i minusy, przy czym w odniesieniu do medycyny pytań jest wyjątkowo dużo, a co więcej dotyczą one naszych danych bardzo wrażliwych.

Nic więc dziwnego, że temat AI w  medycynie zdrowia był jednym z omawianych tematów podczas koferencji w Lindau. Zastanawiano się czy w związku z cyfryzacją ochrony zdrowia nadchodzi złoty wiek dla wszystkich ludzi czy tylko dla wybranych, kto będzie największym beneficjentem - pacjenci ?, lekarze?, Big Pharma? menedżerowie? wszyscy ?, a może tylko Big Tech, który "wygryzie" Big Pharmę z jej uprzywilejowanej pozycji? Jeden z prelegentów żartobliwie zapytał: czy teraz przedstawiciele Big Tech będą odwiedzać gabinety lekarzy wzorując się na Big Pharmie czy też nie pójdą w jej ślady. Według mnie nie muszą chodzić bowiem lekarze każdego dnia usłużnie wpisują dane do elektronicznych historii chorób, które Big Tech będzie zasysać w sposób ustalany w innych gabinetach niż lekarskie. Procesowi zasysania danych będzie towarzyszyła Big Promise czyli wielka obietnica. Dane o zdrowiu obywateli staną się wartością o olbrzymim wymiarze finansowym.

<a href=

Na rynku Big Tech olbrzymią rolę odgrywa Wielka Piątka, do której zalicza się następujące firmy Google, Amazon, Apple, Meta (Facebook), Microsoft będą miały bardzo duży udział w przebudowie rynku medycznego. Nad wpływem AI na nasze życie zastanawiają się wszyscy, Noah Harari widzi zagrożenia dla ludzkości, o czym mówi w wykładzie "AI and the future of humanity", który jest dostępny pod linkiem
Ciekawy komentarz zamieścił internauta @hansvos5897, cyt. Problem polega na tym, że AI nie jest inteligentna, problem polega na tym, że jest AT (sztucznym myśleniem). Ogromna moc bez inteligencji to czysty horror. Innymi słowy, intelekt bez serca, mózg bez współczucia, myślenie bez miłości, jak może z tego wyniknąć coś dobrego?
Co z tego wyniknie nie wie nikt. Obawy można mieć poważne z powodu faktu, że w procesie przemian nie uczestniczą w należytym stopniu ani lekarze ani pacjenci.
 
Krystyna Knypl
 
GdL 6/2023
 

Eutanazja niemowląt oraz małych dzieci jest dozwolona w Holandii

Krystyna Knypl

Eutanazja niemowląt oraz małych dzieci jest dozwolona w Holandii od 2004 roku. Jej zagorzałym promotorem jest Eudard Verhagen, absolwent prawa i medycyny, autor wytycznych w kwestii eutanazji nieletnich znanych pod nazwą Protokół z Groningen.

Building University Medical Centre Groningen UMCG.png

Szpital Uniwersytecki w Groningen

Źródło ilustracji https://en.wikipedia.org/wiki/University_Medical_Center_Groningen

W audycji radiowej powiedziano: Nie trzeba dodawać, że Protokół z Groningen jest kontrowersyjny. Nawet w Holandii nie ma on poparcia całej społeczności medycznej. Kilka tygodni temu lekarze z dwunastu krajów wyrazili swoją krytykę w artykule w Child's Nervous System, oficjalnym czasopiśmie Międzynarodowego Towarzystwa Neurochirurgii Dziecięcej. Argumentują oni, że takie kryteria jak "perspektywy na przyszłość" nie są obiektywnymi kryteriami medycznymi. Dr Verhagen nie zgadza się z tymi krytykami, że na przykład dziecko z rozszczepem kręgosłupa powinno być zawsze operowane. W rzeczywistości ma on bardzo silne zdanie na ten temat: "Jeśli lekarz rozpoczyna leczenie, musi istnieć cel. Nie leczy się dla samego leczenia, ale w interesie dziecka. Leczenie bez efektu nie powinno mieć miejsca.

 Opublikowanie Protokołu z Groningen spotkało się z wieloma głosami mocnej krytyki zarówno ze strony lekarzy, jak i wymienionych z rozpoznania osób z rozszczepem kręgosłupa. Na łamach New York Times ( https://archive.ph/20130130140116/www.nytimes.com/2005/03/10/health/10baby.html) wypowiedział się między innymi Douglas J. Sorocco, prawnik z Oklahoma City cierpiący na rozszczep kręgosłupa. "Powiedziałbym, że mam życie warte przeżycia. Moja żona powiedziałaby, że mam życie warte życia. Moja rodzina powiedziałaby, że mam życie warte życia".

"Ludzie z rozszczepem kręgosłupa mają rodziny i wnoszą wkład w swoje społeczności" - powiedział Sorocco, który jest przewodniczącym zarządu Spina Bifida Association of America.

Arthur Caplan, profesor bioetyki na Uniwersytecie Pensylwanii, powiedział, że nie wyobraża sobie, aby takie wytyczne i praktyki stały się normą w Stanach Zjednoczonych. "To nie do zaakceptowania przez naszą kulturę" - powiedział. Lekarze w Holandii zgodzili się tym stanowiskiem. "Takie podejście pasuje do naszej kultury prawnej i społecznej" - napisali - "ale nie jest jasne, w jakim stopniu można by je przenieść do innych krajów".

Promocja eutanazji w Holandii przypomina historię lobotomii - jeden człowiek promuje szkodliwe dla pacjentów rozwiązania i  z trudnych do zrozumienia powodów znajduje zwolenników swoich chorych teorii.

Dr n. med. Krystyna Knypl

GdL 6/2023

Eutanazja - przeszłość, teraźniejszość, przyszłość

Krystyna Knypl

Eutanazja  jest znana od czasów starożytnych, a słowo to występuje w dziełach pisarzy zarówno greckich jak i rzymskich. Określa ono "łatwą śmierć" będącą wyrazem dystansu do własnego życia. Najbardziej znanym przykładem takiego dystansu do własnego życia miała być postawa cesarza Oktawiana, który na łożu śmierci miał powiedzieć: Plaudite cives, comoedia finita est  czyli klaszczcie obywatele, komedia skończona. Nie każdy jednak ma cesarskie poczucie humoru. 

<a href=

Posiedzenie komitetu samoobrony przed eutanazją...

 W średniowieczu wyróżniano eutanazję samobójczą lub zabójczą. Ten drugi rodzaj eutanazji praktykowano wobec śmiertelnie rannych rycerzy za pomocą specjalnego sztyletu o nazwie mizerykordia. Posługiwano się nim wobec śmiertelnie rannych zarówno przeciwników jak i przyjaciół. Określenie "przyjaciel na śmierć i życie" nabierało więc bardzo dosłownego znaczenia.

Współcześnie tematyka eutanazji staje się coraz bardziej popularna, co pokazuje statystyka publikacji dostępnych w bazie Pub Med.

Otwórz zdjęcie

Publikacje na temat eutanazji w bazie Pub Med

Eutanazja jest legalnym zabiegiem w Holandii od 1973 roku. Przepis wprowadzono po sprawie sądowej lekarki, która podała śmiertelną dawkę morfiny swojej ciężko chorej matce. Są skazał lekarkę na tydzień więzienia w zawieszeniu na rok. Od 1984 roku w Holandii nie są wszczynane postępowania sądowe wobec lekarzy, którzy biernie lub czynnie uczestniczą w eutanazji.

Zabieg eutanazji jest także legalny od 2002 roku w Belgii oraz od 2008 roku w Luksemburgu. Wprowadzenie przepisów legalizujących eutanazję  oraz publiczne promowanie jej zalet spowodowało znaczny wzrost zarówno zainteresowania jaki i wykonywania zabiegu pozbawienia życia.

Rozszerzono także zezwolenie na eutanazję dzieci i od kwietnia 2023 roku w Holandii dozwolona jest eutanazja dzieci w wieku od 1 roku do 12 lat, która wcześniej była zakazana. Minister Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu Ernst Kuipers wyraża w mediach z tego powodu radość. Holandia nie szczędzi starań aby życie każdego kto chce innym zadawać śmierć było wolne od trudów decyzji i poza wspomnianymi przepisami od 2004 roku funkcjonuje w tym kraju tzw. protokół z Groningen będący zbiorem wytycznych w kwestii eutanazji u niemowląt. Autorem wspomnianego dokumentu jest Eduard Verhagen (ur. 3 maja 1962 r. w Haarlem), absolwent wydziału prawa oraz medycyny. Jak czytamy na stronie Wikipedii cyt.  znany jest głównie ze swojego zaangażowania w eutanazję niemowląt w Holandii (https://en.wikipedia.org/wiki/Eduard_Verhagen).

Protokół z Groningen wymaga, aby rodzice oraz zespoły lekarzy i pracowników socjalnych zgodzili się, że dalsze leczenie dziecka jest daremne. Po kilkudniowym okresie oczekiwania, podczas którego rodzice mogą przemyśleć decyzję i pożegnać się, przeprowadzana jest eutanazja dziecka. Akta sprawy są następnie przekazywane do prokuratury. Jeśli ten protokół jest przestrzegany, prokuratorzy powstrzymują się od wniesienia oskarżenia. W lipcu 2005 r. protokół ten został wprowadzony w całej Holandii.

W 2005 r. New England Journal of Medicine opublikował artykuł Eduarda Verhagena i jego współpracownika Pietera Sauera, w którym przedstawili oni swój protokół i udokumentowali 22 przypadki eutanazji niemowląt, które zostały zgłoszone władzom w latach 1997-2004, przy czym cztery z nich miały miejsce pod osobistym nadzorem Verhagena w kierowanym przez niego szpitalu. Autorzy wspomnianego artykułu oznajmili, że  miał na celu odniesienie się do "mrożących krew w żyłach relacji i nieporozumień".

Holandia nie ustaje w doskonaleniu się w organizacji eutanazji, czego przykładem  jest pięć Regionalnych Komitetów Przeglądu Eutanazji. Odnotowują one rosnącą liczbę zabiegów pozbawienia życia. Z raportu tej organizacji dowiadujemy się, że 4,1% zgonów w Holandii jest spowodowana zabiegiem eutanazji ( https://www.bankier.pl/wiadomosc/Rekordowa-liczba-eutanazji-w-Holandii-w-ubieglym-roku-8097877.html).

Przed 3 laty na targach funeralnych w Holandii zaprezentowano kapsułę eutanazyjną. W Belgii eutanazja jest nazywana prawem człowieka, z tego zabiegu korzysta około 2500 osób rocznie. W Hiszpanii możliwa jest eutanazja dorosłych. Natomiast prawo izraelskie nie pozwala na żadną formę eutanazji. Osoby ciężko chore mające więcej niż 17 lat mogą żądać przerwania leczenia przedłużającego życie.

P.S. Literacką wizję przyszłości na temat eutanazji przedstawiłam pod linkiem

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2288-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-18

P.S. Pisząc serię artykułów o mrocznych uliczkach, w które skręcała i niestety skręca nadal medycyna zwraca uwagę obecność jednego głęboko zaburzonego osobnika, który wprowadza ludzi w mroczne uliczki swoimi umiejętnościami przekonywania ludzi.

Dr n.med. Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazety dla Lekarzy

GdL 6/2023

Od jakiego wieku ludzie będą przepraszać za to, że jeszcze żyją?

Krystyna Knypl

Stężenie ageistowskiej narracji w przestrzeni publicznej narasta szybciej niż zanieczyszczenie powietrza. Elementami zanieczyszczającymi powietrze są gazy toksycznemetale ciężkie oraz cząsteczki zawieszone PM10 i PM2,5.

Elementami zanieczyszczającymi przestrzeń publiczną są toksyczne osoby o ageistowskim nastawieniu, ciężcy idioci, którzy powtarzają za eutanastami  antyhumanitarne teksty. Kompletu dopełniają tzw. wytyczne zawieszone w przestrzeni medycznej o tym jak nie kontynuować leczenia seniorów, którzy egoistycznie żyją przez dziesięciolecia i końca tego życia nie widać.

O ile ratunkiem na uniknięcie kontaktu z zanieczyszczonym powietrzem jest ewakuacja z danego terenu, tak uniknięcie kontaktu z ageistowską narracją nie jest łatwe.

<a href=

Plakat filmu Plan 75

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Plan_75

Globalny szloch rozlega się w związku z wydłużeniem średniej długości życia na świecie, a do tego pokolenie powojennego wyżu demograficznego  tzw. baby boomers dobiega dziś osiemdziesiątki i zamierza biec dalej na długodystansowej trasie zwanej życiem.

O ile kilka lat temu ageiści pytali "Czy kobieta w pewnym wieku JESZCZE interesuje się seksem?" - więcej  na  ten temat pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly/382-czy-kobieta-w-pewnym-wieku-jeszcze-interesuje-sie - o tyle dziś zmodyfikowane pytanie brzmi "Czy kobieta w pewnym wieku ma prawo JESZCZE żyć?" Kobiety w obu przypadkach są adresatkami tych dwu kwestii, bowiem nie od dziś wiadomo, że mężczyźni interesują się seksem bezterminowo, a kobiety nie dość, że nie wiadomo czy interesują się w starszym wieku seksem, to jeszcze żyją dłużej od mężczyzn.

Maryla Rodowicz śpiewa "Ale to już było i nie wróci więcej" https://www.youtube.com/watch?v=zsiRt7Seq50 - słowa uniwersalne, które można dedykować do różnych kontekstów. Niestety narracja o niepotrzebnych ludziach ma w historii ludzkości długą i niechlubną drogę. Można powiedzieć, że ludzkość kręci się wokół tematu niczym głupie stworzenie wokół własnego ogona. Pilnie potrzebni są specjaliści potrafiący skutecznie odciąć raz na zawsze ten ogon antyhumanitarnej bezmyślności.

Konflikt interesów:

Istnieje! ;) Autorka na 78,5 lat i ma egoistyczny plan żyć 100 lat, a gdy osiągnie ten wiek to zastanowi się co dalej.

Dr n. med. Krystyna Knypl  

redaktor naczelna & wydawca

Gazety dla Lekarzy

GdL 6/2023

Historia lobotomii czołowej albo o błędnych ścieżkach medycyny

Krystyna Knypl, Beata Niedźwiedzka

Historia lobotomii czołowej pokazuje jak dramatyczne mogą być konsekwencje gdy niebezpieczna procedura medyczna promowana jest przez osobników bezwzględnych, żądnych władzy nad innymi ludźmi, którzy nie wahają się zaangażować do realizacji swoich niebezpiecznych koncepcji najbardziej podstępnych metod.

<a href=

https://en.wikipedia.org/wiki/Leucotome

Pierwszym zabiegiem neurochirurgicznym wykonywanym u pacjentów psychiatrycznych była leukotomia wynaleziona przez portugalskiego neurologa Antonio Egas Moniz. Twierdził on, że wykonanie leukotomii trwale zmniejszało gwałtowne, maniakalne i psychotyczne zachowania pacjentów. Ponieważ w tamtym czasie nie było żadnych leków psychotropowych dawano wiarę, że jest to dobra metoda leczenia pacjentów psychiatrycznych.

Błędna decyzja Komitetu Noblowskiego

W rzekomo wysoką skuteczność i przydatność leukotomii bezkrytycznie uwierzył współczesny medyczny świat do tego stopnia, że Antonio Egas Moniz otrzymał w 1949 roku Nagrodę Nobla z medycyny (https://www.nobelprize.org/prizes/medicine/1949/moniz/facts/. Niezwykle aktywnym promotorem leukotomii był amerykański neurolog Walter Freeman.

W 1935 roku Freeman i Moniz spotkali się na konferencji neurologicznej w Londynie. Freeman był zainspirowany Monizem, nazywając jego pracę "genialnie pomyślaną, której znaczenie trudno przecenić". Uważał swojego nowo poznanego kolegę za geniusza.

Antonio Egaz Moniz uważał, że zaburzenia psychiczne pochodzą z usterek w "okablowania w mózgu", a skoro tak to wystarczy przeciąć okablowanie, a zaburzenia zostaną usunięte.

undefined

Okolicznościowy banknot portugalski z podobizną A.E. Moniza

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Ant%C3%B3nio_Egas_Moniz

W dniu 14 września 1936 r. w Szpitalu Uniwersyteckim George'a Washingtona w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono pierwszą lobotomię przedczołową, jednak  Walter Freeman nie mógł wykonać zabiegu lobotomii ponieważ był neurologiem i nie miał uprawnień do leczenia operacyjnego.

Pierwszy zabieg przeprowadzono pierwszy zabieg na 63-letniej gospodyni domowej Alice Hood Hammatt. Cierpiała ona na bezsenność oraz chorobę dwubiegunową. Do 1942 roku przeprowadzono ponad 200 lobotomii i twierdzono, że u 63% pacjentów nastąpiła poprawa, 24% było bez zmian, a u 14% nastąpiło pogorszenie. Freeman był niezadowolony ponieważ wykonywanie lobotomii wymagało  sali operacyjnej, znieczulenia i wyszkolonych neurochirurgów. Uniemożliwiło to powszechne wykonywanie zabiegu. Większość kandydatów do operacji znajdowała się w szpitalach psychiatrycznych, które nie miały sal operacyjnych, chirurgów, anestezjologów. Operacja nie była więc łatwo dostępna. 

Lobotomię wykonywano także poza salą operacyjną

Walter Freeman postanowił więc opracować nową, prostszą procedurę lobotomii, która mogłaby być wykonywana w różnych warunkach, nawet bez udziału neurochirurga. W poszukiwaniach został zainspirowany przez włoskiego psychiatrę  Amarro Fiambertiego, który wykonywał podobny zabieg na okolicy czołowej wbijając cienką rurkę do mózgu pacjenta  przez oczodół, a następnie wstrzykiwał przez rurkę alkohol lub formalinę w celu rozpuszczenia tkanki mózgowej, osiągając za pomocą środków chemicznych podobny do lobotomii efekt. W 1945 roku Freeman rozpoczął eksperymenty na zwłokach, aby znaleźć wygodny sposób mechanicznego dostępu do płata czołowego mózgu przez oczodoły. Użył do tego narzędzia, które znalazł w swojej kuchni - szpikulca do lodu.

Opracowana przez Freemana lobotomia z użyciem ostrego narzędzia o nazwie orbitoclast ( ttps://en.wikipedia.org/wiki/Orbitoclast) stała się klinicznie znana jako lobotomia przezoczodołowa. 

Fanatyzm zwolenników lobotomii wysoce szkodliwy dla pacjentów

Walter Freeman był fanatycznym entuzjasta lobotomii do tego stopnia, że przeprowadzał zabiegi wszędzie, gdzie tylko mógł - w szpitalach, instytucjach, a nawet pokojach hotelowych. Odbył nawet tournée po kraju, wykonując zabiegi lobotomii w różnych miastach. Wszędzie szukał nowych pacjentów. Aby jego procedura była dostępna Freeman pobierał opłatę w wysokości zaledwie 25 dolarów za zabieg. Freeman był promotorem z teatralnym zacięciem. W 1951 roku, podczas lobotomii w Cherokee Mental Health Institute w stanie Iowa nagle przerwał operację, aby pozować do zdjęcia. Koncentrując się na pozowaniu, a nie na polu operacyjnym  wepchnął instrument zbyt głęboko w mózg operowanego i pacjent zmarł na stole operacyjnym. Zachowanie Freemana uznano za wysoce niepokojące, jednak nie przejmował się on opiniami innych osób. Często nie mył rąk, nie nosił rękawiczek ani maseczek i lubił żuć gumę podczas zabiegów.

Zabiegi lobotomii zmieniały życie operowanych, ale nie zawsze były to zmiany korzystne. Wielu pacjentów poddanych lobotomii po zabiegu było w gorszym stanie psychicznym i często trzeba było ich ponownie uczyć podstawowych czynności życiowych. Niektórzy tracili zdolność chodzenia lub popadali w  stan wegetatywny,  wymagali opieki przez całą dobę.  W wyniku zabiegu 15% pacjentów umierało.

Kandydaci do zabiegu byli wybierani spośród osób uważanych za mających problemy psychiczne, często definiowane w odniesieniu do ówczesnych norm. Z tego powodu około 40%  pacjentów Freemana było homoseksualistami, chcącymi wykonać lobotomię w celu zmiany orientacji seksualnej. Poddawał on lobotomii także dzieci oraz młodzież, a także osoby dorosłe ze stresem pourazowym. Ponad 2000 weteranów II Wojny Światowej zostało poddanych lobotomii. Ofiarą tego okrutnego zabiegu była także Rosemary Kennedy, młodsza siostra Johna F. Kennedy'ego, która z powodu powikłań okołoporodowych cierpiała na opóźnienie w rozwoju. Kiedy miała 23 lata, jej ojciec, Joseph Kennedy Sr., uważał, że nie ma już innych możliwości pomocy i przyprowadził Rosemary do Freemana, który przeprowadził zabieg lobotomii. W wyniku zabiegu Rosemary trwale utraciła zdolność chodzenia oraz mówienia. Z powodu tych powikłań przebywała w różnych instytucjach opiekuńczych przez następne 63 lata, aż do śmierci. Pomimo tych dramatycznych doświadczeń "marketing zabiegu" - jak określilibyśmy to dzisiaj - był znakomity. Dowodem tego jest między innymi wiersz napisany przez jednego z pacjentów poddanych zabiegowi lobotomii.

Gentle, clever your surgeon's hands          Delikatne, zręczne ręce chirurga
God marks for you many golden bands     Bóg wyznacza dla ciebie wiele złotych wstęg
They cut so sure they serve so well           Tną tak pewnie, służą tak dobrze
They save our souls from Eternal Hell        Ratują nasze dusze przed wiecznym piekłem
An artist's hands, a musician's too              Ręce artysty, muzyka też
Give us beauty of color and tune so true    Dają nam piękno barw i melodię jakże prawdziwą
But yours are far the most beautiful to me  Ale twoje są dla mnie najpiękniejsze
They saved my mind and set my spirit free Uratowały mój umysł i uwolniły ducha
Lobotomy patient no. 68, c. 1942                Pacjent po lobotomii nr 68, ok. 1942 r
The archives of James W. Watts III             Archiwum Jamesa W. Wattsa III (1)                                                 

 Smutne statystyki lobotomii

W latach 1940 -1944 w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono 684 zabiegi lobotomii. Ze względu na intensywną promocję lobotomii przez Freemana, liczba ta znacząco wzrosła w następnej dekadzie. Gdy lobotomia osiągnęła szczyt popularności  w Stanach Zjednoczonych w 1949 roku, świat zaczął się do niej dystansować. Związek Radziecki zakazał lobotomii w 1950 roku ze względów moralnych. Radzieccy lekarze stwierdzili, że procedura była "sprzeczna z zasadami człowieczeństwa". Japonia i Niemcy wkrótce poszły w ich ślady. Liczba lobotomii spadła w latach 50-tych, gdy opracowano leki psychotropowe, które okazały się lepsze i bezpieczniejsze w leczeniu chorób psychicznych. Freeman upierał się przy wykonywaniu lobotomi do lat 60. ubiegłego wieku, nawet gdy większość dużych szpitali odmówiła współpracy z nim. Pod koniec lat 70. wiele krajów i kilka stanów USA zakazało tej procedury. Praktyka ta stopniowo zniknęła na całym świecie, choć kontynuowano ją jeszcze w latach 80. we Francji. W Stanach Zjednoczonych, lobotomii poddano łącznie około 40 000 obywateli.

Związki z polityką

Moniz wszedł do polityki w 1903 roku i pełnił funkcję deputowanego w portugalskim parlamencie do 1917 roku, kiedy został ambasadorem Portugalii w Hiszpanii. Później w 1917 roku został mianowany ministrem spraw zagranicznych i przewodniczącym delegacji portugalskiej na konferencji pokojowej w Paryżu w 1918 roku.

Podsumowanie

Wykonywaniu lobotomii towarzyszyły następujące okoliczności:

# niezachwiane przekonanie nawiedzonego promotora o wyjątkowej przydatności metody

# bezkrytyczne przyjęcie tego poglądu przez cały świat

# wykonywanie lobotomii wszystkim pozornie jej potrzebującym (nawet małym dzieciom)

# wykonywanie  zabiegu także poza pomieszczeniami  przeznaczonymi do zabiegów medycznych

# duże zapotrzebowanie głównego promotora lobotomii na bywanie w mediach

# na szczęście żałosny koniec tej niebezpiecznej procedury

Piśmiennictwo:

Lessons to be learnt from the history of lobotomy

https://tidsskriftet.no/en/2022/12/essay/lessons-be-learnt-history-lobotomy

Brain Lobotomy: A Historical and Moral Dilemma with No Alternative?

https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S1878875019324222?via%3Dihub

Krystyna Knypl, Beata Niedźwiedzka

GdL 6/2023

 

Gdy Bad Pharma Cię naciska, przyjrzyj się naciskom z bliska

Krystyna Knypl

W środowisku lekarskim rozpoczęła się dyskusja na temat planowanych zmian w Kodeksie Etyki Lekarskiej. Jednym z dyskutowanych aspektów jest kwestia: jaką wiedzą powinien posługiwać się lekarz w swojej codziennej praktyce? Wiedzy najróżniejszych odmian dziś na świecie dostatek, dostępność do tych zasobów szybka, łatwa i bywa, że także przyjemna. Komu więc ufać? Co wybrać? Oto jest pytanie nie tylko na śniadanie, ale na wszystkie pory dnia i nocy. Dyżury lekarskie są całodobowe i tak samo posługiwanie się wiedzą przez lekarza w swojej pracy.

Zawód lekarza, w każdym aspekcie - klinicznym, edukacyjnym i badawczym - został poddany głębokiemu wpływowi przemysłu farmaceutycznego i branży urządzeń medycznych. Stało się tak, ponieważ lekarze na to pozwolili i nadszedł czas, aby z tym skończyć - napisali 2018 r. na łamach JAMA  C. Deangelis i P.B. w artykule "Fontanarosa zatytułowany Impugning the Integrity of Medical Science: The Adverse Effects of Industry Influence" 

Od czasu opublikowania upłynęło 15 lat i niestety problem niestosownych wpływów branży Bad Pharma nie zniknął, a wręcz przeciwnie nasilił się w znacznym stopniu. Jaka jest ranga czasopisma, które opublikowało tak odważne stanowisko? JAMA czyli Journal of American Medical Association to recenzowane czasopismo amerykańskie, wydawane od 1883 roku, którego Impact Factor w 2021 roku wynosił 157,335 (https://en.wikipedia.org/wiki/JAMA).

Catherine Deangelis jest profesorem pediatrii (https://www.hopkinsmedicine.org/about/leadership/biographies/catherine-deangelis.html), o niezwykle ciekawym życiorysie oraz wybitnym dorobku naukowym. Była między innymi pierwszą kobietą na stanowisku redaktor naczelnej JAMA, siedmiokrotnie otrzymała tytuł doctor honoris causa. Jej niezwykle ciekawy życiorys jest pod linkiem (https://cfmedicine.nlm.nih.gov/physicians/biography_77.html ) .

Phil B. Fontanarosa jest profesorem intensywnej terapii (https://jamanetwork.com/journals/jama/article-abstract/408034) na Uniwersytecie Medycznym w Ohio. Jest on autorem wielu artykułów spośród których artykuł opublikowany w 2019 roku (wraz z H. Bauhnerem) ma przyciągający uwagę tytuł The Challenges of Sharing Data in an Era of Politicized Science (https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/2756117 ) który tłumaczymy jako wyzwania związane z udostępnianiem danych w erze upolitycznionej nauk. W artykule autorzy cytują  wypowiedź szefa Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska  Andrew Wheelera:

"Dobra nauka to nauka, która może być odtworzona i niezależnie zweryfikowana, nauka, która może wytrzymać kontrolę. Dlatego też dążymy do tego, aby nauka wspierająca decyzje agencji była przejrzysta i dostępna do oceny przez opinię publiczną i zainteresowane strony".

Podkreślmy bardzo ważny fragment tej wypowiedzi - dostępność nauki do oceny przez opinię publiczną. Nie tylko szeregowi czytelnicy mają prawo do oceny treści, ale także, a może przede wszystkim profesjonaliści. Jaki procent zaoferowanej wiedzy do publicznego nagłośnienia znajduje akceptację recenzentów.  P.B. Fontanaroa i wsp. podają, że w 2020 roku do redakcji JAMA nadesłano ponad 21 tysięcy artykułów, z których niewielki tylko odsetek został zaakceptowany do publikacji.

 Źródło: https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/2778133?resultClick=1

W medycynie oraz w innych dziedzinach  życia warto uczyć się od mądrych, doświadczonych oraz potrafiących krytycznie myśleć. Życzę naszej medycynie oraz wydawnictwom medycznym(*), a w szczególności polskiej pediatrii oraz intensywnej terapii takich wybitnych, wielkich i prawdziwych autorytetów jak prof. Catherine Deangelis oraz prof. P.B. Fontanarosa. To najznakomitsze wzory do naśladowania.

(*) Odpowiedzi na pytanie co autorka ma na myśli i do  jakich wydarzeń nawiązuje nie będą udzielane. Dlaczego? Ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taką będzie.

Dr n. med. Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazety dla Lekarzy

GdL 6/2023

P.S. O kaczce dziennikarskiej więcej pod linkiem

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/869-kaczka-dziennikarska

 

 

 

Tak zwana "wiedza aktualna" bywa czasami fatalna...

Krystyna Knypl

Trwają prace nad Kodeksem Etyki Lekarskiej, który ma być zmodyfikowany w przyszłym roku podczas Krajowego Zjazdu Lekarzy. Na stronie internetowej NIL (https://www.facebook.com/NaczelnaL) ukazała się informacja, że będą to zmiany historyczne...

Przyznam, że zaniepokoiła mnie koncepcja przejścia do historii w kontekście zmian kodeksu etyki lekarskiej. Według mojego rozumienia zawodu, który wykonuję nieprzerwanie od ponad pięćdziesięćiu lat lekarz powinni kierować się w swej pracy ponadczasowymi wartościami etycznymi, nie wymagającymi sezonowych korekt oraz posługiwać się swoją najlepszą wiedzą. 

Etyka to nie moda, która zmienia się co sezon, bowiem tego wymaga biznesowa koncepcja w tej branży. Powinniśmy w naszym postępowaniu kierować się ponadczasowym system humanitarnych wartości, które znakomicie podsumowuje znane od wieków powiedzenie salus aegroti suprema lex. Nic się nie zmieniło i zmienić nie powinno w kwestii systemu wyznawanych przez lekarzy wartości. Wszelkie odstępstwa od tej zasady, które okresowo w historii medycyny zdarzały się były zawsze wyrazem nieetycznych nacisków polityków, władz administracyjnych lub patologicznie chciwego biznesu. 

Jaką wiedzą powinien kierować się lekarz w swej pracy? 

W dotychczasowym tekście KEL w art. 4 występuje określenie "współczesna wiedza medyczna", natomiast w w art. 6 jest określenie "aktualny stan wiedzy". Komisja Etyki proponuje ujednolicenie tekstu i posługiwanie się określeniem "aktualna wiedza medyczna." Proponowaną zmianę uważam za nietrafną.

Temat ten bardzo interesująco omawia prof. Tomasz Widłak, z Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego w artykule  zatytułowanym "Interpretacja klauzuli aktualna wiedza medyczna w polskim prawie - zarys zagadnień epistemologicznych i metodologicznych", który jest w całości dostępny pod linkiem

https://prawo.ug.edu.pl/sites/default/files/_nodes/strona-pia/33461/files/38widlak.pdf

Bardzo istotne są dwa fragmenty artykułu:

We wszystkich tych wypadkach lekarz nie jest zwolniony z konieczności zachowania zdrowego sceptycyzmu naukowego i krytycznego samodzielnego myślenia, zwłaszcza jeśli w danej kwestii istnieją poglądy konkurencyjne lub rozbieżność z własnym doświadczeniem zawodowym. W pewnych bowiem przypadkach postąpienie zgodnie ze ścisłymi wymogami standaryzowanej wiedzy opartej na badaniach (tzw. evidence-based medicine) może wręcz okazać się postępowaniem niewystarczającym, niekorzystnym, a nawet błędnym w stosunku do konkretnego pacjenta i grozi wyparciem pacjentocentrycznego charakteru leczenia przez swoisty medyczny technokratyzm najlepszą wiedzą systematycznie  uzupełnianą i poszerzaną.

(...) na wiedzę medyczną składają się nie tylko wyniki badań eksperymentalnych i sądy o stanie wiedzy pochodzące od określonego grona autorytetów naukowych czy z uznanych źródeł instytucjonalnych, ale także własna wiedza lekarza wynikająca przede wszystkim z praktyki zawodowej, a także z posiadanych umiejętności.

Przyrzeczenie lekarskie, które złożyłam

Osobiście  uważam,  że w KEL  należy posługiwać się następującą definicją: lekarz  powinien kierować się w swej pracy najlepszą  wiedzą, systematycznie uzupełnianą oraz weryfikowaną. 

Przyrzeczenie lekarskie moje

Tekst mojego przyrzeczenia lekarskiego złożonego 6 maja 1968 roku 

Na współczesną praktykę lekarską wpływa (z siłą wcześniej nie spotykaną)  nie tylko nauka, ale także przepisy administracyjne stanowione przez polityków oraz naciski branży biznesowej, co powoduje, że sama wiedza nawet najbardziej aktualna nie jest narzędziem uniwersalnym.

Tytuł felietonu choć brzmi nieco przewrotnie w istocie dobrze oddaje koleje losu postępu w medycynie. Dobrym przykładem mogą być losy rimonabantu - leku na odchudzanie (https://en.wikipedia.org/wiki/Rimonabant). Został on zarejestrowany w Europie w 2006 roku pomimo poważnych objawów ubocznych. FDA leku nie zarejestrowała w Stanach Zjednoczonych. Po 2 latach lek został wycofany z rynku europejskiego z powodu groźnych działań niepożądanych takich jak depresja oraz próby samobójcze u osób stosujących rimonabant.

Inne przykłady gdy "aktualność wiedzy" była zawodna to koleje losu witaminy K u noworodków i niemowląt, o czym pisałam w artykule dostępnym pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zdrowe-zasady/292-witamina-k-u-noworodkow-i-niemowlat oraz wytycznych leczenia nadciśnienia o czym pisałam w artykule dostępnym pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zdrowe-zasady/647-dziwna-zbiorowa-madrosc-komitetow

Opracowanie uniwersalnych zasad nie zawsze jest łatwe, ale gdy już taki cel zostanie osiągnięty satysfakcją jest ich ponadczasowa wartość.

Tekst przyrzeczenia lekarskiego, które złożyłam w 1968 roku mówi o najlepszej wiedzy i myślę, że jest to najwłaściwsze określenie w kwestii wiedzy jaką powinnam jako lekarz posługiwać się.

Ilustracja

Lekarz od 1968 r, z aktywnym PWZ

specjalista chorób wewnętrznych (od 1974r.)

Specjalista Europejskiego Towarzystwa Nadciśnieniowego (od 2001 roku)

Szkolenie podyplomowe ciągłe- wykaz punktów od 2004 roku

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1979-punkty-edukacyjne

Specjalista hipertensjologii od 2006 roku

redaktor naczelna

Gazety dla Lekarzy

statut https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/statut

GdL 6/2023

 

 

Zapobiegajmy daremnym wytycznym w medycynie!

Krystyna Knypl

Wysoce kontrowersyjna publikacja „Zapobieganie terapii daremnej u dorosłych chorych umierających w szpitalu – stanowisko Grupy Roboczej Towarzystwa Internistów Polskich ds. Terapii Daremnej na Oddziałach Internistycznych” autorstwa W. Szczeklika i wsp. została bardzo krytycznie oceniona przez Polskie Towarzystwo Kardiologiczne (https://pulsmedycyny.pl/kardiolodzy-maja-zastrzezenia-do-wytycznych-dot-terapii-daremnej-1187214).

W pełni zgadzam się z oceną wspomnianego artykułu przedstawioną przez zarząd Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Przy okazji warto zastanowić się szerzej nad kilkoma aspektami związanymi nie tylko z kwestami merytorycznymi , ale też terminologią używaną przez autorów grupy roboczej Towarzystwa Internistów Polskich.

Sięgnijmy więc do słowników

Słownik Języka Polskiego określa słowo "daremny" jako niedający żadnych wyników (https://pl.wiktionary.org/wiki/daremny). Synonimy słowa daremny to między innymi  nieskuteczny, bezproduktywny, bezowocny, zbędny,  bezużyteczny, nieprzydatny, niepotrzebny, nieefektywny, bezcelowy, bezsensowny, nonsensowny (https://www.synonimy.pl/synonim/daremny/). Ciekawe znaczenie ma słowo daremny w slangu miejskim, otóż jest to, cyt.: Określenie osoby, która jest nic nie warta, żenująca i w ogóle obciachowa i nic z niej już nie będzie.(https://www.miejski.pl/slowo-Daremny).

Z jakimi innymi określeniami kojarzy się słowo "opieka" ? Sprawdzamy w Wielkim Słowniku Języka Polskiego i dowiadujemy się, że może ona być: czuła, dobra, najlepsza, pieczołowita, serdeczna, szczególna, troskliwa, znakomita; życzliwa; czujna; dyskretna; fachowa, odpowiednia, właściwa; intensywna; bezpłatna; bezpośrednia; całodobowa; ciągła, nieustanna, stała, ścisła; osobista, wyłączna; kobieca, męska; macierzyńska; matczyna, ojcowska; ludzka, boska, Boża; podstawowa, specjalistyczna, specjalna opieka; opieka duchowa, duchowna, duszpasterska, religijna; lekarska, medyczna, psychiatryczna, szpitalna; konsularna, kuratorska; prawna (https://wsjp.pl/haslo/do_druku/3753/opieka?). Pełna zgoda!

Generalnie opieka to pozytywne wzajemne, działanie ludzi wobec siebie. I tak uważano przez wieki, gdy nieoczekiwanie pojawiło się pojęcie "futile care" czyli "opieka daremna".

Przyszło nowe znaczenie słowa "opieka"

Nagle w latach 90 - tych w medycznej literaturze anglojęzycznej pojawiło się określenie ‘futile care” czyli opieka daremna.

Brak opisu.

Publikacje na temat "futile care" w zasobach Pub Med na osi czasu (*)

Źródło:

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/?term=futile%20care&filter=dates.1968-3000%2F12%2F12&timeline=expanded

(*) Datę 1968 r przyjęłam jaką datę uzyskania przeze mnie dyplomu lekarza, roku od którego śledzę fachowe piśmiennictwo medyczne

Nie jest to pierwszy wypadek w medycynie, że ukazują się teksty mocno kontrowersyjne, ozdobione magicznymi słowami takimi jak wytyczne czy zalecenia. Przykładem może być historia opisana w moim artykule "Witamina K u noworodków i niemowląt" w 2016 r. dostępnym pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zdrowe-zasady/292-witamina-k-u-noworodkow-i-niemowlat oraz wytycznych 8 JNC, o których pisałam w 2017 roku w artykule "Dziwna zbiorowa mądrość komitetów" dostępnym pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zdrowe-zasady/647-dziwna-zbiorowa-madrosc-komitetow

W 2003 roku dr Tricia Romesberg (https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/14648518/#full-view-affiliation-1_ określiła pojęcie "opieki daremnej" jako kontrowersyjne oraz trudne do zdefiniowania. Dodajmy, że nic się od tego czasu nie zmieniło.

Już w starożytnym Rzymie mówiono tres faciunt collegium i zgodnie z tą zasadą wytyczne grupy roboczej TIP powinny  powędrować tam gdzie znalazły się wcześniejsze teksty z rodziny daremnych wytycznych czyli do departamentu tekstów zapomnianych.

Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazety dla Lekarzy

GdL 6/2023

p.s. zapraszam do lektury artykułu "Czy istnieje termin przydatności do [spo] życia?" - pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2370-czy-istnieje-termin-przydatnosci-do-spo-zycia

 

Czy istnieje termin przydatności do [spo] życia?

 Krystyna Knypl

Czasopisma medyczne oraz media społecznościowe pod koniec kwietnia 2023 r. obiegła wieść, że Towarzystwo Internistów Polskich opublikowało wytyczne dotyczące „terapii daremnej”, dzięki którym życie wszystkich obywateli, a zwłaszcza lekarzy w naszym kraju będzie lekkie, łatwe i przyjemne. No bo skoro są wytyczne, to nikt nie zbłądzi i zawsze będzie wiedział jak postąpić, nie mając ani przez chwilę cienia wątpliwości.

Obszerny artykuł na temat wytycznych po ich opublikowaniu ukazał się na łamach Pulsu Medycyny, w którym czytamy: W kwietniu – po ponad dwóch latach prac – zostały opublikowane wytyczne Towarzystwa Internistów Polskich (TIP) dotyczące terapii daremnej poza oddziałem intensywnej terapii. Dokument przeszedł szerokie konsultacje medyczne i społeczne. Został poparty przez większość polskich towarzystw naukowych wywodzących się z interny, a także Naczelną Izbę Lekarską i Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych. Prof. Wojciech Szczeklik, przewodniczący grupy roboczej TIP ds. zapobiegania terapii daremnej u dorosłych chorych umierających w szpitalu poza oddziałem intensywnej terapii. Źródło: https://pulsmedycyny.pl/terapia-daremna-powstaly-wytyczne-poparte-przez-wiekszosc-towarzystw-naukowych-1183687

Na liście towarzystw, które poparły tekst wytycznych TIP, nie ma Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, co odnotowuję z uznaniem dla kolegów reprezentujących władze, tym bardziej, że jestem członkiem PTK od 1977 roku. Dokument wytycznych TIP jest dostępny po zalogowaniu się na portalu www.intensywna.pl pod linkiem

https://intensywna.pl/zapobieganie-terapii-daremnej-u-doroslych-chorych-umierajacych-w-szpitalu-stanowisko-grupy-roboczej-towarzystwa-internistow-polskich-ds-terapii-daremnej-na-oddzialach-internistycznych/

Prof. W. Szczeklik dla uzasadnienia stanowiska odstępowania od „terapii daremnej” powołuje się na samego Hipokratesa, który podobno nie był zwolennikiem uporczywego leczenia. Miał on wyrazić pogląd, że cyt. z artykułu :

"lekarz nie powinien podejmować leczenia takich chorych, którzy zostali pokonani przez chorobę, przy pełnej świadomości tego, że medycyna jest w takich przypadkach bezsilna"

Hmm… i miał to powiedzieć lekarz, który w powszechnie znanej Przysiędze Hipokratesa mówi: Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie.(https://pl.wikipedia.org/wiki/Przysi%C4%99ga_Hipokratesa). Mam poważne wątpliwości czy przypisywanie autorstwa Hipokratesowi jest zgodne z faktami.

Ilustracja

Obraz "Lekarz", autor Luke Fildes, 1891

https://pl.wikipedia.org/wiki/Luke_Fildes

Dokument Towarzystwa Internistów Polskich poparła Naczelna Izba Lekarska i z niespotykaną w innych kwestiach aktywnością zmierza do uczynienia zawartych w nim poglądów prawem obowiązującym wszystkich lekarzy poprzez wdrożenie jego elementów do Kodeksu Etyki Lekarskiej (https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2368-naczelna-izba-lekarska-przygotowuje-zmiany-w-kodeksie-etyki-lekarskiej).Uroczyste wkroczenie do praktyki lekarskiej wytycznych dotyczących "terapii daremnej' ma odbyć się na krajowym zjeździe w przyszłym roku.

Zastanawiającą koincydencję z wytycznymi TIP wykazuje tematyka szkoleń OIL Warszawa, która już trzykrotnie zorganizowała szkolenie "Empatia a śmierć i umieranie". Dobre praktyki w relacji lekarz -pacjent - rodzina" i przygotowuje się do czwartej edycji szkolenia na ten sam temat.

Kto jest organizatorem / współorganizatorem  szkoleń?

Print screen ze strony OIL sugeruje, że współorganizatorem  jest Instytut Dobrej Śmierci. Szkolenia to zawsze jakieś wydatki, honoraria dla wykładowców etc. Po wysłuchaniu szkolenia wysłałam do rzecznika prasowego OIL Warszawa "zapytanie prasowe w trybie dostępu do informacji publicznej", w którym pytam czy istnieją jakieś przepływu finansowe pomiędzy izbą a Instytutem Dobrej Śmierci, czy pani Anja Franczak otrzymała honorarium za swój wykład (lub czy jej firma współfinansowała szkolenie). Korespondencja dotarła do rzecznika prasowego OIL ( nadeszło automatyczne potwierdzenie), ale jak dotychczas nie otrzymałam żadnej odpowiedzi z izby. Warto przypomnieć, że istnieje prawny obowiązek udzielenia odpowiedzi w ciągu 30 dni na "zapytanie prasowe w trybie dostępu do informacji publicznej". Tak więc czekam cierpliwie, a zarazem z nadzieją, że nie będą konieczne w tej kwestii dalsze kroki prawne, którymi jest postępowanie przed sądem, który nakazuje zapytywanej instytucji udzielenie odpowiedzi.

Firma Instytut Dobrej Śmierci została założona 28 lipca 2022 roku, jej statutowe cele są pod linkiem https://instytutdobrejsmierci.pl/mysli-przewodnie/. Jednym z celów wspomnianej firmy  jest, cyt.: Inicjowanie i budowanie trwałego partnerstwa IDŚ, wyższych uczelni, organów administracji państwowej i samorządowej, lokalnych instytucji i organizacji pozarządowych, artystów, jak również przedstawicieli biznesu i przemysłu. Warto zauważyć, że strukturach instytutu jest czterech przedsiębiorców pogrzebowych (https://instytutdobrejsmierci.pl/ludzie/).

Wysłuchałam trzeciej edycji szkolenia i do dziś pozostaję w niemałym szoku, gdy z ust współorganizatorki szkolenia Anji Franczak, będącej założycielką firmy "Instytut Dobrej Śmierci" (https://rejestr.io/krs/981952/instytut-dobrej-smierci) padły słowa: "Wszystkim słuchaczom mojego wystąpienia życzę dobrej śmierci".

Zawsze warto znać głębsze znaczenie słów. Jak jest po grecku "dobra śmierć"? Otóż to określenie w języku greckim piszę się εὐθανασία, a czyta euthanasia.

Miłość niejedno ma imię

Jak wiadomo miłość nie jedno ma imię i każdy ma prawo do osobistych wyborów w tej kwestii. w szerokim wachlarzu afektów możemy spotkać różne obiekty oraz obszary, do których ludzie kierują swe uczucia. Są ludzie zakochani w tematyce tanatologicznej, przykładem takiej lokalizacji uczuć może być hiszpański malarz Enrique Simonet, autor obrazu Autopsja.

<a href=

Obraz "Autopsja", autor Enrique Simonet, 1890

https://en.wikipedia.org/wiki/Thanatology

Zauważmy przy okazji tych rozważań, że bohaterką obrazu nie jest wyniszczona chorobą stara kobieta okryta prześcieradłem, lecz roznegliżowana powabna młoda dama z seksownie opadającymi poza stół prosektoryjny długimi włosami. Ludzką rzeczą jest mieć różne zainteresowania, słabości, gusta oraz preferencje. Jednak nie przystoi lekarzowi darzyć pozytywnym afektem zagadnienia związane z umieraniem oraz śmiercią. Nie wypada też dać się omamić promotorom eutanazji, podstępnie zwanej już od czasów starożytnych "dobrą śmiercią". 

Podobnie jak nie ma "dobrej wojny" tak samo nie istnieje "dobra śmierć". Uważam, że nadszedł  czas na przypomnienie wszystkim posiadaczom dyplomu lekarza oraz PWZ (niezależnie od tego jakie mają tytuły oraz jakie funkcje pełnią w różnych strukturach), że fascynacją lekarza powinno zawsze być życie, a nie śmierć.

Kto ma prawo bywać na salonach?

W dniu 6 maja 1968 roku czyli 55 lat temu złożyłam przyrzeczenie lekarskie. Nie przypominam sobie aby w czasie mojej trwającej ponad pół wieku praktyki zawodowej kiedykolwiek lekarze uczestniczyli w promowaniu postaw jakie właśnie wkroczyły na salony medycyny oraz nauki.

Nie dość tego owe dziwne poglądy energicznie dobijają się do drzwi z napisem Kodeks Etyki Lekarskiej. W wytycznych TIP czytamy: cyt." Pojęcie daremności jest zbliżone do pojęcia uporczywości. Za terapię uporczywą uważa się „stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych u nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z nadmiernym cierpieniem lub naruszeniem godności pacjenta. Uporczywa terapia nie obejmuje podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta”. W przyjętym przez Grupę Roboczą rozumieniu daremność akcentuje niemożność osiągnięcia celu działania, a uporczywość określa (pejoratywnie) postawę osoby stosującej nieskuteczne interwencje medyczne, dlatego w niniejszym stanowisku będzie używane pojęcie „terapia daremna”. W Kodeksie Etyki Lekarskiej (KEL) przyjęto natomiast pojęcie „terapia uporczywa” (art. 32).

Wprawdzie w czasach PRL znany był wierszyk Emeryci! Popierajcie partię czynem, Umierajcie przed terminem, ale był to jedynie bon mot, a nie tzw. wytyczne, które aspirują do bycia  elementem kodeksu etyki lekarskiej, a więc prawa obowiązującego wszystkich lekarzy.

W dokumentach oraz artykułach rozważających kwestę terapii osób w podeszłym wieku często wymieniana jest fraza "wiek osiemdziesiąt lat" jako granica, za którą nic dobrego w życiu człowieka nie może się zdarzyć. Przekonam się o tym jak żyje się po osiemdziesiątce za półtora roku.

W  dobrym samopoczuciu wspierać będzie mnie postawa Komitetu Noblowskiego, który uhonorowała nagrodą  z literatury  Doris Lessing gdy miała ona 88 lat (https://en.wikipedia.org/wiki/Doris_Lessing), nie uważając ani przez chwilę, że była to "nagroda daremna". Pisarka żyła 94 lata i miała dość czasu aby nacieszyć się tym prestiżowym wyróżnieniem.

Ilustracja

Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazety dla Lekarzy

p.s. zapraszam do lektury mojego artykułu "Zapobiegajmy daremnym wytycznym medycznym" pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2371-zapobiegajmy-daremnym-wytycznym-w-medycynie

 

Życie codzienne pacjenta z stymulatorem serca

Krystyna Knypl

Pacjent z wszczepionym stymulatorem lub kardiowerterem-defibrylatorem może być narażony na zakłócenia działania układu stymulującego w kontakcie z przedmiotami codziennego użytku, urządzeniami znajdującymi się w przestrzeni publicznej lub miejscu pracy, a także sprzętem medycznym. Czynniki zakłócające dzieli się na: galwaniczne, elektromagnetyczne i magnetyczne.

Interferencje o charakterze galwanicznym mają miejsce wskutek kontaktu urządzenia powodującego zakłócenie ze skórą pacjenta – na przykład w czasie takich zabiegów jak defibrylacja, kardiowersja czy elektrokoagulacja.

Podczas interferencji elektromagnetycznych i magnetycznych nie musi dochodzić do kontaktu ze skórą pacjenta. Zakłócenie może spowodować telefon komórkowy, spawarka łukowa, wykrywacz metalu, aparatura rezonansu magnetycznego.

Także inne nośniki energii, takie jak promieniowanie jonizujące, promieniowanie akustyczne, ciepło oraz ciśnienie wody przy nurkowaniu mogą zakłócać pracę stymulatora. Lista zagrożeń jest długa i otwarta.

Jak więc ma się zachowywać pacjent we współczesnym świecie, najeżonym wprost urządzeniami, które mogą zakłócać pracę rozrusznika? Różnej jakości odpowiedzi na to pytanie znajdujemy w wielu miejscach, ale chyba najbardziej klarowne dane są zawarte na stronie internetowej American Heart Association: http://www.heart.org/HEARTORG/Conditions/Arrhythmia/PreventionTreatmentofArrhythmia/Devices-that-may-Interfere-with-Pacemakers_UCM_302013_Article.jsp#.WlhJIjemn7M.

Do urządzeń stwarzających ryzyko dla pacjenta ze stymulatorem zalicza się:

Systemy antykradzieżowe z elektronicznym nadzorem artykułów, tzw. EAS
(od ang. Electronic Article Surveillance)

Interakcje z systemami EAS prawdopodobnie nie wywołają klinicznie istotnych objawów u większości pacjentów, jednak American Heart Association zaleca:

Należy pamiętać, że systemy EAS mogą być zainstalowane w wejściach i wyjściach w wielu firmach.

Nie należy opierać się o bramki systemu EAS.

Nie należy pozostawać w pobliżu systemu EAS dłużej niż to konieczne.

Wykrywacze metalu używane podczas kontroli bezpieczeństwa

Interakcje z wykrywaczami metalu prawdopodobnie nie wywołują klinicznie istotnych objawów u większości pacjentów. Jednak American Heart Association zaleca:

Nie pozostawać w pobliżu wykrywacza metalu dłużej  niż to konieczne.

Nie stawać naprzeciwko wykrywacza metalu, nie dotykać go.

Jeśli konieczne jest skanowanie ręcznym wykrywaczem metalu, należy powiedzieć personelowi ochrony, że ma się rozrusznik. Należy poprosić, aby nie trzymano wykrywacza metalu w pobliżu stymulatora dłużej, niż jest to absolutnie konieczne lub zastosowano alternatywną formę kontroli bezpieczeństwa.

Telefony komórkowe

Obecnie dostępne w handlu telefony (o mocy poniżej 3 W) nie zakłócają działania stymulatora. Zestawy słuchawkowe bluetooth także nie zakłócają działania stymulatora. Jednak telefon należy trzymać po przeciwnej stronie ciała w stosunku do stymulatora.

Słuchawki z odtwarzaczem MP3

Większość słuchawek zawiera elementy magnetyczne. Badania wykazały, że umieszczenie słuchawek zbyt blisko stymulatora powoduje zakłócenia. Dlatego:

Trzymaj słuchawki co najmniej 3 cm od rozrusznika.

Nigdy nie opieraj głowy na klatce piersiowej osoby z rozrusznikiem serca, gdy masz na sobie słuchawki.

Zarówno słuchawki douszne, jak i przypinane mogą powodować zakłócenia.

Nie umieszczaj słuchawek w kieszeni na piersi ani nie zawieszaj ich na szyi.

Litotrypsja za pomocą ultradźwiękowych fal uderzeniowych (ang. extracorporeal shock wave lithotripsy = ESWL)

Ta procedura może być przeprowadzona bezpiecznie u większości pacjentów ze stymulatorem, z pewnym przeprogramowaniem stymulacji.

Konieczna będzie dokładna kontrola po zabiegu i przez kilka miesięcy, aby upewnić się, że stymulator działa prawidłowo.

Należy unikać stosowania ESWL u pacjentów z niektórymi rodzajami wszczepionych rozruszników serca w jamie brzusznej.

Przed rozpoczęciem leczenia i po jego zakończeniu należy omówić z lekarzem konkretny przypadek.

Rezonans magnetyczny (MRI)

Obiekty metalowe są przyciągane do magnesu i zwykle nie są dozwolone w pobliżu urządzeń MRI.

Magnes może przerwać stymulację i zablokować wyjście stymulatora.

Należy skonsultować się z lekarzem prowadzącym na temat tego, czy konieczne jest poddanie się badaniu metodą rezonansu magnetycznego oraz jakie są zagrożenia i korzyści związane z przeprowadzeniem badania.

Generatory, sprzęt do spawania łukowego, migomaty i mocne magnesy.

Takie urządzenia mogą zatrzymać wytwarzanie impulsów przez stymulator. Dlatego:

Jeśli pacjent pracuje z takim sprzętem lub przebywa w jego pobliżu, musi pamiętać o możliwym poważnym zakłóceniu działania stymulatora.

Zaleca się zastosowanie się do wskazówek lekarza prowadzącego.

Ablacja prądem o częstotliwości radiowej (RFA)

Należy kierować się zaleceniami lekarza prowadzącego.

Diatermia krótkofalowa lub mikrofalowa

Może powodować zakłócenia pracy stymulatora.

Promieniowanie stosowane w leczeniu nowotworów

Może uszkodzić obwody stymulatora.

Stopień uszkodzenia jest nieprzewidywalny i może się różnić w zależności od użytego sprzętu.

Ryzyko jest znaczące i narasta wraz ze wzrostem dawki promieniowania.

Konieczna jest ocena pracy stymulatora przed leczeniem promieniowaniem i po jego zakończeniu.

symbol graficzny300

Przezskórna elektryczna stymulacja nerwów (TENS)

Stosowana jest w celu łagodzenia ostrego lub przewlekłego bólu za pomocą elektrod umieszczonych na skórze i przyłączonych do generatora impulsów.

Większość badań wykazała, że ​​TENS rzadko hamuje stymulację dwubiegunową.

Może czasami krótkotrwale hamować jednobiegunową stymulację; stosuje się niekiedy przeprogramowanie generatora impulsów stymulatora.

Urządzenia elektroniczne codziennego użytku niestanowiące zagrożenia lub stwarzające małe ryzyko dla pacjenta ze stymulatorem

Niektóre z tych urządzeń mogą wywołać niewielkie interferencje, blokując niekiedy pojedyncze impulsy. W większość wypadków można używać tych urządzeń bez obawy o uszkodzenie lub zakłócenia działania rozrusznika. Do urządzeń takich zalicza się: CB radia oraz amatorskie radia krótkofalowe, wiertarki elektryczne, koce elektryczne, elektryczne maszynki do golenia, wykrywacze metalu do użytku rekreacyjnego (używane przez poszukiwaczy skarbów), kuchenki mikrofalowe, piloty TV, odtwarzacze MP3 (uwaga: słuchawki należy trzymać w odległości co najmniej 3 cm od stymulatora).

Sprzęt biurowy i oświetleniowy w większość wypadków nie stwarza ryzyka dla pracy stymulatora. Można bezpiecznie używać komputerów, maszyn do pisania, kopiarek, narzędzi do obróbki drewna, lekkich narzędzi do obróbki metali.

Inne okoliczności

W razie planowanego leczenia stomatologicznego należy poinformować lekarza, że ma się stymulator (niektórzy pacjenci odczuwają wzrost częstości impulsów podczas wiercenia w zębach). Także przed badaniem radiologicznym, terapią elektrowstrząsami ze wskazań psychiatrycznych, endoskopią kapsułkową trzeba poinformować lekarza o posiadaniu stymulatora.

Inne źródła podają, że nie zaleca się pacjentom ze stymulatorem przebywania w bliskim sąsiedztwie kuchni indukcyjnej (bezpieczna odległość wynosi 60 cm), blisko uruchamianego motocykla (bezpieczna odległość 60 cm), w samochodzie z jednocześnie włączonym radiem i telefonem komórkowym, w pobliżu głośników radiowych (bezpieczna odległość 30 cm). Na czas burzy należy się schronić w pomieszczeniu. Nie zaleca się przebywania w pobliżu wież radiowych i telewizyjnych, linii wysokiego napięcia, sprzętu do spawania w łuku elektrycznym, elektrycznych pieców hutniczych, magnesów przemysłowych, pieców indukcyjnych, elektrowni oraz kuli plazmowej.

Podsumowanie

Lista okoliczności, których pacjent z wszczepionym stymulatorem powinien unikać, jest dość długa, ale da się żyć, co potwierdza wiele osób na całym świecie.

Przejrzyste podsumowanie w języku polskim co wolno, a czego należy unikać będąc posiadaczem stymulatora lub kardiowertera defibrylatora znajdujemy po tygodniu intensywnego google’owania w artykule dr Agnieszki Jaguś-Jamioły i wsp. zatytułowanym Elektrostymulacja serca – nowoczesna metoda leczenia zaburzeń rytmu i przewodzenia. Postępowanie u chorego z wszczepionym układem stymulującym serce lub kardiowerterem/defibrylatorem opublikowanym na łamach czasopisma „Pediatria i Medycyna Rodzinna” 2012, 8 (2), s. 137-147. Poniżej cytujemy tabelę z tego artykułu.

Zasady wykorzystania stosowanych w medycynie źródeł energii u chorych z kardiostymulatorami oraz ICD

 Kardiostymulator

 ICD

Elektrokoagulacja w chirurgii:

jednobiegunowa

niezalecana

niezalecana

dwubiegunowa

preferowana

preferowana

Obrazowanie MR

przeciwwskazane*

przeciwwskazane*

Radioterapia nowotworów

dopuszczalna przy spełnieniu określonych warunków, szczególnie w odniesieniu do dawki promieniowania

dopuszczalna przy spełnieniu określonych warunków, szczególnie w odniesieniu do dawki promieniowania

Litotrypsja

dopuszczalna przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności

dopuszczalna przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności

Diatermia krótko- i mikrofalowa, terapulsy

przeciwwskazana

przeciwwskazana

Impulsowe pole magnetyczne, np. Magnetronic

dopuszczalne przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności

dopuszczalne przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności

TENS

niezalecana

niezalecana

Światłolecznictwo, np. Sollux, naświetlanie IR, UV

dozwolone

dozwolone

Urządzenia do endodoncji (stomatologia)

dozwolone

dozwolone

Kardiowersja elektryczna

dozwolona – wskazane zachowanie odległości co najmniej 10 cm pomiędzy elektrodą kardiowertera a lożą urządzenia

dozwolona – wskazane zachowanie odległości co najmniej 10 cm pomiędzy elektrodą kardiowertera a lożą urządzenia

USG, badanie echokardiograficzne

bez przeciwwskazań

bez przeciwwskazań

RTG i tomografia komputerowa klatki piersiowej, mammografia

bez przeciwwskazań

bez przeciwwskazań

* W przypadkach gdy jest to absolutnie niezbędne dopuszcza się badanie MR pod warunkiem ścisłego monitorowania w czasie jego trwania, z następującą niezwłoczną kontrolą układu stymulującego, z wykorzystaniem pola magnetycznego do 1,5 T

Dr n. med. Krystyna Knypl

GdL  5/2023

Komputery i kable w życiu kobiety

Krystyna Knypl

   Pracując już ponad 20 lat w zawodzie dziennikarza medycznego uważam, że dobry komputer to jak dobre słuchawki dla lekarza, choć te ostatnio chyba są raczej traktowane jako swego rodzaju biżuteria szpitalna. Moje ostatnie słuchawki, w kolorze zielonym (wybór Wnuka) kosztowały 36 zł i są znakomite!

   Inwestycje jak wiadomo bywają zróżnicowane. Pewnego razu zadałam mojej Córce pytanie: - Na co Twoja Matka nie żałuje pieniędzy? Odpowiedziała bez wahania:- Na elektronikę! I muszę przyznać, że była to bardzo trafna odpowiedź. Wydać 10 K na torebkę Loius Vitton (https://us.louisvuitton.com/eng-us/women/handbags/all-handbags/_/N-tfr7qdp) raczej mi nie grozi, ale kupić dobry komputer  za takie same pieniądze i owszem! Zdarzyło mi się nie tylko jeden raz. Ale miało być o komputerach... Otóż postanowiłam dodać do paska zakładek dane do logowania do drugiego, niedawno nabytego komputera redakcyjnego.

   Komputer (nie mojego wyboru dodam) posiada kolorystykę biało-szaro-srebrną.... każdy wie, że nic bardziej nie cieszy użytkownika jak złe skontrastowanie kolorów! Konkuruje z komputerem w kolorach szarym i srebrnym producent pewnego soku, który umieścił białe litery na jasno pomarańczowym tle.

Jeżeli nie sprawia Ci przyjemności rozszyfrowanie tych kontrastów kolorystycznych to  młodzi, wykształceni, z dużych, małych i średnich miast projektancie zaśpiewają Ci: Szoruj babciu do okulisty..., a nie do kolejki jak śpiewano w PRL https://www.youtube.com/watch?v=zITIOTglAgM.

Powracamy do komputera, napinamy wzrok i postanawiamy dodać do paska zakładek kilka ważnych linków redakcyjnych i innych. Ha! Pasek zakładek nie występuje ( a przynajmniej nie jest widoczny od pierwszego spojrzenia w wyszukiwarce dodanej przez producenta czyli Edge. Każda babcia, która nie poszła ani do kolejki ani do okulisty bez trudu odnajduje na pasku ikonę Firefoxa, klika na nią i rozpoczyna proces instalacji. Nie po to za młodu uczyła się 250 gałązek nerwu trójdzielnego, żeby sobie na starość nie poradzić z instalacją Firefoxa! Wytrwałość w dążeniu do celu była potrzebna przy nauce anatomii prawidłowej oraz przy wgryzaniu się w tajniki działania centralnego układu nerwowego u informatyków. Btw obserwacje w tym temacie wystarczyły by nie tylko na doktorat, ale i na pracę habilitacyjną, a może i jakaś nagroda Nobla z medycyny i fizjologii by się trafiła!

   Przypinam Firefoxa i rozpoczynam, a tak mi się przynajmniej wydaje, instalowanie ważnych linków do paska zakładek. Najdalej co 15 sekund wyskakuje mi propozycja zakupu ochrony Mac Afee i ilekroć się pojawi tym moje postanowienie nie obcowania za tą ofertą staje się coraz bardzie mocne! Odnalezienie jak zlikwidować jakieś dziwne, wpisane bez mojego udziału linki do nieużywanych stron to strata następnych kilkunastu minut, ale czasu u mnie dostatek, więc szukam, szukam, znajduję i deluję! Hip! Hip Hurra!

   Jeszcze tylko kilka kliknięć i... okazuje się, że trzeba naładować komputer bo ma tylko 3% baterii. Dobrze, ale gdzie jest kabel od tego komputera? Chwila poszukiwań... dziś jestem kobietą sukcesu! Mam go! Mogę powrócić do starego komputera redakcyjnego i kontynuować pisanie powieści Pandemlandzka Republika Ludowa ( https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2271-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-1).

Krowa Trojan horse

   Dziś w planie jest rozdział o tym czy sztuczna inteligencja będzie w przyszłości stwierdzać zgon pacjenta, no bo skoro ma robić coraz więcej usług dla ludzi za ich życia to dlaczego by miała nie stwierdzać zgonu, nieprawdaż? Administratorzy ochrony zdrowia w naszym kraju chyba nie śpieszą się do takiego rozwiązania i póki co procedują rozszerzenie uprawnień do stwierdzania zgodny na innych niż lekarze pracowników systemu ochrony zdrowia. Pomysł z rozszerzeniem na farmaceutów uprawnień do pisania recept jakoś nie skrócił kolejek do lekarzy. Jedynie co zrobił to wygenerował receptomaty, ale nad tymi MZ już czuwa. Czuj, czuj, czuwaj! - wołamy do administratorów systemu ochrony zdrowia.

   Czy pielęgniarki, położne i ratownicy podejmą się  nowego obowiązku stwierdzania zgonu? Mam poważne wątpliwości. Czy następnym etapem będzie stworzenie programów AI do stwierdzania zgonu? Skoro już planuje się powierzenie jej wiele zadań z zakresu kompetencji POZ, kardiologii, radiologii..., dlaczego nie rozszerzyć listy zadań o stwierdzanie zgonu? - pytam entuzjastów AI w medycynie i dla wzmocnienia efektu dodaję nawet jak zabierzesz do gronu komórkę jako zabezpieczenie przed pomyłką, to może spod ziemi nie być połączenia. Póki co nie mają odpowiedzi i mam nadzieję, że opanowanie oraz posługiwanie się rozumem nie zagnie we współczenym świecie, no i e-świecie.

Krystyna Knypl

GdL 5/2023

Odkrywając uroki Paryża

Krystyna Knypl

Paryż jest miastem o nieskończonej ilości urokliwych miejsc, stylowych kawiarni oraz restauracji, w których bywali słynni artyści, pisarze, poeci...

Pewnego razu wybrałam się na zwiedzanie tych miejsc.

Polidor - jest to najstarsza paryska kawiarnia, otwarta w 1686 roku. Kawiarnia także znana z tego, że bywali w niej słynni twórcy tacy jak Ernest Hemingway a także  Scott Fitzgerald z żoną Zeldą. W jej wnętrzu nakręcono romantyczny video clip https://www.polidor.com/en/residente-filming-at-polidor

O historii restauracji czytamy na stronie:

Polidor został otwarty jako sklep z serami i restauracja w 1845 roku. W 1890 r. właściciele zamknęli sklep, aby skupić się na restauracji. W XIX wieku Polidor był często odwiedzany przez artystów, takich jak poeta Germain Nouveau, który chwalił jego kuchnię. Szybko stał się popularnym miejscem spotkań artystów, studentów, intelektualistów i polityków z okolicznych dzielnic. Zarówno wtedy, jak i teraz, Le Polidor oferował prostą, dobrą kuchnię francuską, domową i niedrogą. Od ponad 175 lat jej stoliki goszczą studentów Sorbony, mieszkańców i gości dzielnicy.

Restauracja słynie również z tego, że była miejscem spotkań wielu artystów, a w szczególności zgromadzeń Collège of Pataphysique w latach 1948-1975. W Le Polidor jadali m.in. słynny pisarz i dramaturg Eugene Ionesco, reżyser René Clair, poeta Paul Valéry, powieściopisarz Boris Vian oraz odkrywca i intelektualista Paul Emile Victor. Polidor gościł Verlaine'a, Rimbauda, Jeana Jaurèsa, Jamesa Joyce'a, André Gide'a i Ernesta Hemingwaya. Hemingway, który mieszkał w pobliżu, wspomina kolacje w le Polidor z przyjaciółmi i ze swoją pierwszą żoną Hadley w "Ruchomej uczcie". W filmie "O północy w Paryżu" Woody Allen nakręcił spotkanie głównego bohatera z Ernestem Hemingwayem w Le Polidor.

Źródło:

https://www.polidor.com/en/our-story

Paryż, 6 arr

Uroda okolicznych uliczek była bardzo fotogeniczna, wiele miejsc związanych z historią, sławnymi ludźmi ze świata literatury, filmu, teatru, a także polityki. Jednym z miejscem na  szlaku  była kawiarnia "Les Deux Magots".

Kawiarnia Les Deux Magot

Nazwa kawiarni "Les Deux Magots" (tj. "dwie chińskie figury") pochodzi od szyldu sklepu z nowościami, który kiedyś znajdował się w tym samym miejscu. Założona w 1812 r. przy 23 rue de Buci, w 1873 r. została przeniesiona na Place St-Germain-des-Prés w celu rozbudowy. Świadectwem tego okresu są dwa posągi, które dziś zdobią pomieszczenie. W 1885 r. sklep został zastąpiony przez kawiarnię alkoholową, która zachowała tę samą nazwę. Spotykali się tam między innymi Verlaine, Rimbaud i Mallarmé. Kawiarnia zaczęła odgrywać ważną rolę w paryskim życiu kulturalnym, a w 1933 r., wraz z przyznaniem nagrody Prix des Deux Magots, potwierdziła swoje literackie powołanie.

Gośćmi kawiarni bywali Elsa Triolet, Louis Aragon, André Gide, Jean Giraudoux, Picasso, Fernand Léger, Prévert, Hemingway, surrealiści pod egidą André Bretona i egzystencjaliści z kręgu Jean Sartre'a i Simone Beauvoir.

Dziś, równie popularna, jedna z najstarszych kawiarni w Paryżu przyciąga osobistości ze świata sztuki i literatury, mody i polityki oraz turystów z całego świata!

Inna słynne miejsce to Cafe Le Procope.

 

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Caf%C3%A9_Procope

Słynni goście Cafe Le Procope to Benjamin Franklin,  Voltaire, Danton (nieopodal jest jego pomnik)

Cafe Le Procope, widok od tyłu.

Wspominam oczywiście Rue Longschamp i 16 arr...

Cafe Le Zinc Du 16 - nazwa pochodzi od zabytkowych cynowych powierzchni  bufetu

Krystyna Knypl

GdL 5/2023

Gdzie się podziały nie tylko tamte prywatki, ale i kongresy medyczne?

Krystyna Knypl

Wojciech Gąsowski pyta się "Gdzie się podziały tamte prywatki" (https://www.youtube.com/watch?v=oJTL_CstQwM ), a ja przeglądając i porządkując strony GdL poświęcone wspomnieniom z uczestnictwa w kongresach medycznych, w których uczestniczyłam, zadaję sobie pytanie:

Gdzie się podziały tamte kongresy, na których wykłady wygłaszali światowej sławy profesorowie medycyny, miejscem obrad były słynne uniwersytety (na przykład Uniwersytet Mediolański), uroczystość otwarcia obrad uświetniały gwiazdy La Scali, a gala dinner odbywał się w Sali Błękitnej sztokholmskiego ratusza, w której taką samą uroczystą kolację spożywają laureaci Nagrody Nobla.

Gdzie się podziały tamte kongresy, podczas których uroczystość otwarcie rozpoczynała się odegraniem hymnu państwowego gospodarzy, jak to miało miejsce podczas rozpoczęcia kongresu w São Paulo? Poznałam wtedy piękny hymn Brazylii (https://www.youtube.com/watch?v=7ip3rPMp2js)

Sao Paulo 4

Krystyna Knypl, SãoPaulo 2004, przed wyjazdem na obrady kongresu Interamerican Society of Hypertension, na którym przedstawiałam 3 doniesienia plakatowe

Krystyna Knypl, Uniwersytet w Mediolanie, kongres European Society of Hypertension (1999 r.)

<a href=

 Uniwersytet w Mediolanie

Program występu chóru La Scali z okazji otwarcia kongresu ESH

Kilka linków do wspomnień

1. European Society of Cardiology, Sztokholm 2001

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1518-kongres-european-society-of-cardiology-w-sztokholmie-2001

2. Interamerican Society of Hypertension cz.1, 2004

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1523-kongres-interamerican-society-of-hypertension-w-sao-paulo-2004-cz-1 

3.Interamerican Society of Hypertension Sao Paulo cz.2, 2004

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1523-kongres-interamerican-society-of-hypertension-w-sao-paulo-2004-cz-1

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1524-kongres-interamerican-society-of-hypertension-w-sao-paulo-2004-cz-2 

4. Mediolańskie krużganki, albo o kongresach European Society of Hypertension

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1601-mediolanskie-kruzganki-albo-o-kongresach-european-society-of-hypertension 

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1522-kongres-european-society-of-hypertension-w-mediolanie-2003

Zamiast znakomitych, edukacyjnych spotkań z doświadczonymi lekarzami, którzy dzielą się ze słuchaczami  swoimi doświadczeniami w medycynie oraz przemyśleniami i odkryciami, a wszystko dzieje się w historycznych wnętrzach oraz ma artystyczną oprawę, mamy recytacje tzw. wytycznych przez tzw. ekspertów, a nad wszystkim kladzie się długi i mroczny cień sponsorów oraz cenzorów... 

Wprawdzie przysłowie mówi, że co było, a nie jest nie pisze się w rejestr, ale ad futurami rei memoriam spisuję te wspomnienia i refleksje.

Krystyna Knypl

GdL 5/2023

 

 

 

 

 

Uroczyste kolacje z okazji wręczenia Nagrody Nobla

Krystyna Knypl

Pierwsza ceremonia wręczenia Nagrody Nobla odbyła się 10 grudnia 1901 roku i zakończyła się bankietem w Grand Hôtel w Sztokholmie. Przez lata bankiet noblowski stał się wydarzeniem śledzonym z wielkim zainteresowaniem nie tylko przez tych, którzy mają szczęście być zaproszeni, ale nawet przez tych, którzy zadowalają się oglądaniem tego wydarzenia na żywo z telewizora w domu, czytaniem o nim w gazetach w kolejnych dniach lub znalezieniem wszystkiego na tej stronie internetowej.

Stockholms Stadshuset City Hall Stockholm 2016 01.jpg

Ratusz w Sztokholmie

https://en.wikipedia.org/wiki/Stockholm_City_Hall

Pierwszy bankiet

Na pierwszy bankiet w 1901 roku przybyło 113 gości, byli to wyłącznie mężczyźni. W 1934 roku, wraz ze wzrostem prestiżu Nagrody Nobla, więcej osób zainteresowało się udziałem w ceremonii wręczenia Nagrody Nobla i w bankiecie noblowskim. Liczba gości wzrosła ze 150 do 350. Obecnie zapraszanych jest około 1300 osób, w tym przedstawiciele świata nauki, rządu, kultury i przemysłu, korpusu dyplomatycznego oraz szwedzkiej rodziny królewskiej.

Golden room with "Mälardrottning".

Sala Złota Ratusz w Sztokholmie

https://en.wikipedia.org/wiki/Stockholm_City_Hall

Przez pierwsze 29 lat bankiet odbywał się w Sali Lustrzanej Grand Hôtel w Sztokholmie, potem został przeniesiony do "Gyllene Salen", czyli Złotej Sali sztokholmskiego ratusza, aby pomieścić więcej gości. Grand Hôtel gościł bankiet noblowski ponownie w latach 1931-1933. W 1934 roku przeniesiono go z powrotem do Złotej Sali sztokholmskiego ratusza. Podczas powstania węgierskiego w 1956 roku Bankiet Noblowski został zastąpiony prostszym posiłkiem w Akademii Szwedzkiej.

Organizacja  spotkania

Organizacja spotkania o takich proporcjach i prestiżu wiąże się z wieloma przygotowaniami i ciężką pracą. Wszystko musi być zsynchronizowane do perfekcji. Bycie częścią personelu jest wymagającym zadaniem, a jednak wielu pragnie być częścią grupy, która dziś obejmuje kierownika cateringu, kierownika sali bankietowej, głównego szefa kuchni, 8 głównych kelnerów, 210 kelnerów i kelnerek, 5 kelnerów do wina, 20 kucharzy i około 20 osób odpowiedzialnych za zmywanie i transport jedzenia.

"Blå hallen" (Blue Hall)

Sala Błekitna Ratusza w Sztokholmie

https://en.wikipedia.org/wiki/Stockholm_City_Hall

Lista zakupów dla 1300 nakryć jest imponująca. Swego czasu zawierała 2.692 piersi gołębia, 475 ogonów homara, 100 kilogramów ziemniaków, 70 litrów słodko-kwaśnego sosu z octu malinowego, 67 kilogramów topinamburu, 53 kilogramy sera Philadelphia, 45 kilogramów lekko wędzonego łososia, listę można wydłużyć. Trzy dni przed wielkim dniem w kuchni rozpoczynają się przygotowania, a wszyscy pracują według ściśle określonego harmonogramu. W pierwszych latach goście zasiadali przy stołach ułożonych w kształt podkowy.

Dziś obowiązują długie stoły, a stół honorowy ustawiony jest na środku sali bankietowej. W dniu bankietu noblowskiego w Sali Błękitnej ustawia się 65 stołów w dokładnych pozycjach, wykorzystując 470 metrów obrusu. 30 osób w białych rękawiczkach rozpoczyna czasochłonne zadanie rozłożenia 6.730 sztuk porcelany, 5.384 kieliszków i 9.422 sztućców. Każde nakrycie jest tak samo starannie przygotowane, czy to do stołu honorowego, czy do stołów dla studentów. W 1991 roku Fundacja Nobla zamówiła specjalnie zaprojektowany zestaw obiadowy na 90. rocznicę przyznania Nagrody Nobla. Serwis obiadowy odzwierciedla szwedzki design i kulturę i stał się całkowitym sukcesem.

Temat przewodni spotkania

Każda kolacja ma określony temat przewodni. Znajduje to odzwierciedlenie w dekoracjach i programie rozrywkowym wieczoru. Lilie, orchidee, gladiole i róże w wyrazistych kolorach podkreślają temat wieczoru. Kwiaty te pochodzą aż z San Remo, centrum uprawy kwiatów na Riwierze Włoskiej, gdzie Alfred Nobel spędził ostatnie lata swojego życia. Jako hołd dla jego pamięci Azienda di Promozione Turistica di San Remo przekazuje kwiaty, które są tworzone w gustowne aranżacje przez profesjonalnych florystów. Co roku ponad 23 000 kwiatów jest wykorzystywanych jako dekoracje w związku z uroczystościami noblowskimi.

Menu Bankietów Noblowskich

Niewątpliwą atrakcją uroczystej kolacji jest menu. We wrześniu każdego roku trzy menu zaproponowane przez wybranych szefów kuchni o nienagannej międzynarodowej reputacji są przedstawiane Fundacji Noblowskiej do degustacji i testowania. Wybrane menu jest utrzymywane w tajemnicy aż do dnia Bankietu Noblowskiego. Menu stanowią ciekawą historię kulinarną na przestrzeni ostatnich 100 lat. Poniżej przedstawiono ogólne trendy w każdym 10-letnim okresie, z jednym lub dwoma latami losowo wybranymi jako przykłady.

1901 - 1910

Przez pierwsze dziesięć lat menu zaczynało się od hors d'oeuvres. Przetłumaczone z francuskiego na angielski, hors d'oeuvres oznacza "poza pracą". Dziś wyrażenie to odnosi się do zimnych lub gorących przystawek lub przekąsek poprzedzających posiłek, takich jak ciemny lub biały chleb zwieńczony białym lub czerwonym mięsem i różnymi rodzajami serów. Mogą też występować w postaci ptysiów z ciasta wypełnionych mięsem, rybą, owocami morza, serem i warzywami. Następnie podawano consommé, czyli klarowną zupę z przyprawionego wywaru. Danie główne składało się z potraw z czerwonego lub białego mięsa. Deser składał się z lodów, a następnie świeżych owoców i ciastek. Na początku i na końcu posiłku podawano wytrawnego szampana.

Menu pierwszej kolacji miało 5 dań i kosztowało 15 koron szwedzkich (dziś około 200 dolarów amerykańskich). Podawano przystawki, a następnie gotowany filet z brylantu z sosem z białego wina. Jest to płaska ryba występująca w Europie, którą zwykle podaje się do wykwintnych dań. Następnie podano filet z wołowiny cesarskiej oraz pierś z leszczyny z sosem Madera. Deser składał się z parfait z lodów Nobla i tarty owocowej.

Na bankiet w 1910 r. podano consommé z kurczaka z cielęcymi quenelles, filet z soli z sosem homarowym, solone jagnięce siodło z sosem maderskim, smażone na zimno głuszce z gęsią wątróbką, zielone szparagi z virgin vinaigrette i lody à la Nabob.

1911 - 1920

W tym okresie nie podawano już przystawek. Na początek podawano consommé, wśród których najpopularniejsza była zupa żółwiowa. Danie główne również składało się z dwóch rodzajów: mięsa i ptactwa lub ryb. Posiłek kończył się lodami, świeżymi owocami i ciastkami. W latach 1914-1919 z powodu wojny przyjęcia nie odbywały się. Kwoty przeznaczone na przyjęćia zostały przekazane na rzecz Czerwonego Krzyża.

Menu na rok 1920 zaczynało się od consommé ze świeżymi warzywami, następnie podawano łososia na zimno z grillowanym pomidorem i haricots verts, a potem przyszło siodło z sarny z karczochami i kalafiorem, szparagami i kończyło się parfait z lodów morelowych.

1921 - 1930

Po I wojnie światowej menu zostało nieco zmniejszone do czterech dań. Zupa żółwiowa nadal była podawana jako przystawka. Przyczyną jej popularności były zapewne trudności ze znalezieniem żółwi, co czyniło je drogimi i ekskluzywnymi. Zupę żółwiową przygotowywano zazwyczaj w ten sposób: mięso najpierw powoli gotuje się we wrzącej wodzie, tworząc bulion. Z powstałego płynu robi się zupę z odrobiną wina Madera, ziołami, a na koniec do płynu miesza się krew żółwia. Na danie główne składały się przepisy z mięsa kaczki, indyka, kury leszczynowej lub cietrzewia. Posiłek kończył się różnymi rodzajami lodów lub parfait, a następnie owocami lub czekoladkami. Napojem w tych latach była madera.

Consommé cielęce z ciastem serowym rozpoczęło menu na rok 1927. Następnie podawano filet z turbota z ostrygami. Turbot jest również płaską rybą popularną w kuchni europejskiej. Po daniu rybnym pojawiła się kaczka à la orange z karczochami, a posiłek zakończono lodami parfait z petis fours.

1931 - 1940

Mięso z ptactwa domowego było w tym okresie ulubionym. Bardzo często pojawiała się kaczka, kurczak, bażant i kura leszczyny. Jako przystawki nadal pojawiała się zupa żółwiowa. Pomidory, kasztany i karczochy podawano jako dodatek do risoto, włoskiej potrawy z ryżu, lub tłuczonych ziemniaków. Na deser podawano parfaity, a następnie owoce sezonu i małe ciasteczka. Najpopularniejszym napojem w tym okresie była Sherry.

Z powodu II wojny światowej w latach 1939-1944 nie organizowano przyjęć. Kwoty przeznaczone na przyjęćia były przekazywane na rzecz Czerwonego Krzyża.

W 1938 roku posiłek rozpoczynano od consommé z ozora wołowego i trufli. Następnie podawano delikatne danie, na które składały się schłodzone filety z soli z sosem kawiorowym. Następnie podawano smażoną pierś z kurczaka z karczochami oraz sałatki. Deser to suflet lodowy z owocami mieszanymi.

1941 - 1950

Po II wojnie światowej dania w menu zostały zredukowane do trzech. Po raz pierwszy podano kanapki. Na początek podawano różne rodzaje consommé i gęstych zup, a następnie dania główne, które w tym okresie były bardziej urozmaicone. Dania mięsne składały się z renifera, wołowiny, gęsi lub kurczaka. Na deser podawano owoce, takie jak jabłka i gruszki, a także ciasto, które zazwyczaj składało się z lodów.

Wpływy skandynawskie były bardzo widoczne w menu na rok 1946, które składało się z consommé ze skorupiakami, pieczonego filetu z renifera z sosem z jagód lingon. Lingon to rodzaj czerwonej jagody, która rośnie dziko w lasach Szwecji. Deser stanowiła gruszka z lodami.

1951 - 1960

Dużą zmianą w stosunku do pierwszych pięćdziesięciu lat było to, że jako przystawki podawano ryby i skorupiaki, takie jak łosoś i homar. Danie główne składało się z białego lub czerwonego mięsa z jelenia, wołowiny, cielęciny, jagnięciny, koguta, indyka, kaczki, kurczaka i bażanta. Na deser podawano różne rodzaje owoców, często z odrobiną koniaku. Po raz pierwszy podano takie likiery jak cointrue, brandy morelowe i koniak.

Homar ze szparagami, truflami i sosem béarnaise, siodło z sarny z puree z kasztanów oraz owocowy savarin z marachino tworzyły menu na rok 1953. W 1957 roku podano pstrąga łososiowego z sosem ziołowym. Następnie podano smażonego bażanta z sosem z wina porto i sałatką warzywną. Na zakończenie podano marynowane gruszki z mrożoną śmietaną.

1961 - 1970

Jadłospisy na ten okres były podobne do poprzednich. Kontynuowano praktykę podawania ryb na przystawki, a także używania czerwonego mięsa i ptactwa na dania główne. Dość często ptactwo podawano na zimno w różnie przyprawionych galaretach. Stosowano mięso cietrzewia, kaczki, kury leszczyny i głuszca. Mięso ptactwa domowego jak kurczak czy kuropatwa podawano jako dania ciepłe.

Wędzony łosoś z sercami karczochów, duszonym szpinakiem i sosem mousseline rozpoczął menu na rok 1970. Następnie podawano faszerowany filet z renifera z sosem genever. Deser składał się z maliny moroszki z kremem mocca.

1971 - 1980

W tym okresie utrzymywał się schemat spożywania ryb na początek, a następnie ptactwa domowego lub mięsa. Deser składał się z różnych rodzajów lodów i parfait. Teraz sławny Nobel parfait był pierwszy służył w 1976. Składa się ono z wewnętrznego i zewnętrznego parfait o różnych smakach i jest zwykle podawane z odrobiną dramatyzmu. Parada lodów, jak to się teraz nazywa, zaczyna się od przyciemnienia świateł i skrzypków grających szwedzką muzykę ludową, gdy kelnerzy i kelnerki paradują po schodach Sali Błękitnej, każdy z tacą parfait Nobel. Rzeczywiście, to nie lada wyczyn nieść tacę z mrożonym sherbetem w formie wieży!

Wędzony głuszec z jagodami jałowca i werved z galaretką z jarzębiny był podawany jako danie główne w 1977 roku. Na początku posiłku podano paté z łososia z sosem ziołowym. Kolację kończył parfait z lodów Nobla.

1981 - 1990

Ryby w tym okresie często występowały w towarzystwie ptactwa domowego. Jeśli przystawka była z ryby, to danie główne było z mięsa lub ptactwa, lub jeśli przystawka była z ptactwa, to danie główne było z ryby. W kompozycji potraw w tym okresie można było zauważyć bardzo silne wpływy skandynawskie. Przykładami wpływów skandynawskich są przystawki w postaci musu z łososia z sosem rakowym, peklowanych filetów z renifera, łososia peklowanego jagodami jałowca oraz pasztetu z wędzonego węgorza i soli. Inne przykłady dań głównych to filet z łosia z sosem morelowym, kiełki brukselskie z galaretką, ziemniaki z porami, czerwony szparag duszony w śmietanie i koperku, faszerowane filety z jelenia, grzbiet marynowanego łosia, sos z jagód borówki brusznicy i julienne warzywa korzeniowe. Nobel parfait był podawany jako deser we wszystkich latach w tym okresie.

Menu na rok 1981 miało silny motyw skandynawski: mus z łososia z sosem rakowym na przystawkę, filet z łosia z sosem morelowym jako danie główne z ziemniakami z pora i parfaitem lodowym na deser.

Przez wszystkie lata po II wojnie światowej menu składało się z trzech dań, z wyjątkiem roku 1991, kiedy to składało się z czterech, ze względu na 90. rocznicę przyznania nagrody. Przystawki w tym okresie składały się głównie z ryb i skorupiaków podawanych z warzywami, a na danie główne składała się dziczyzna, grzyby i jagody z lasów Skandynawii.

Zupa pokrzywowa z jajkiem przepiórczym rozpoczęła menu jubileuszowej kolacji w 1991 r., po której podano tatara z marynowanego łososia z kremem z czerwonej papryki. Daniem głównym była pieczona pierś kaczki z sosem archipelagowym. Na deser przygotowano specjalne parfait - parfait z lodami Nobel Gala.

Poetyckie podsumowanie tematu

Adam Mickiewicz, Księga XII, w.862–863 tak pisał:

Brak opisu.

Źródło:

https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:PL_Adam_Mickiewicz-Pan_Tadeusz_519b.jpg

Podążając śladami Wieszcza... w 2001 roku odbył się w Sali Błękitnej sztokholmskiego ratusza gala dinner z okazji otwarcia kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, w której miałam zaszczyt uczestniczyć.

Krystyna Knypl

Źródło informacji:

https://www.nobelprize.org/ceremonies/nobel-banquets-a-century-of-culinary-history/

Autorką strony www, z której korzystałam ( https://www.nobelprize.org/ceremonies/nobel-banquets-a-century-of-culinary-history/)  jest Ulrica Söderlind, PhD, starszy wykładowca na Umeå University School of Restaurant and Culinary Arts, Uniwersytet w Umeå, Szwecja

Autorka napisała książkę "The Nobel banquets - a century of culinary history (1901-2001)", która została wydana przez World Scientific Press, książka dostępna jest na Amazon.com

Powieść SF "Pandemlandzka Republika Ludowa" - linki do poszczególnych rozdziałów

      Pandemlandzka Republika Ludowa okładka                                          

Spis treści oraz linki do poszczególnych rozdziałów

1. Stworzenie wspaniałej krainy - Pandemlandii

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2271-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-1

 2. Gdy naród do boju wystąpił z orężem

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2272-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-2

 3. Chytrość wirusów nie zna granic

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2274-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-4

 4.Eksperci spodziewają się niespodziewanego

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2275-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-5

 5.Wizyta studyjna naukowców w Paryżu

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2276-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-6

 6.Ludzkość zaatakował wirus świądu

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2277-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-7

 7.Najwyższa Izba Kontroli Umysłów i Zmysłów

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2278-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-8

 8.Przeciwciała monokolonalne należą się każdemu wirusem świądu zakażonemu

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2279-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-9

 9. Nowe rozwiązania w ochronie zdrowia

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2280-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-10

 10.Specjaliści kablologii czuwają

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2283-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-13

 11. Okadzanie My, Narodu jest bardzo skuteczne i bardzo tanie

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2284-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-14

 12.Eksperci spodziewają się niespodziewanego i nic nikomu do tego

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2286-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-16

 13. Ośmiornica wirusowa chce byś zawsze była zdrowa

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2287-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-17

 14.Szoruj babci do kapsuły

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2288-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-18

 15. Kawa w Nowym Wspaniałym Świecie

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2289-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-19

 16. Wizyta w Krajowym Centrum Chorób Niebylejakich

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2290-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-20

 17.Wszystkie sukienki Anastazego

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2291-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-21

 18. Ortografia nowa, niech się stara schowa - Ępatia należy się każdemu

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2292-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-22

 19. Narodowy Plan Uzdrawiania Zdrowych

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2293-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-23

20. Wielosektorowy Przewlekły Kryzys  Kontrolowany

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2294-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-24

21. Nowotwory i inne zmory

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2295-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-25

22.Co nam zostanie z tych lat?

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2296-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-26

23.O roku ów!

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2297-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-27

Autorka po napisaniu "Pandemlandzkiej Republiki ludowej

Krystyna Knypl

GdL 5/2023 

Dieta chroniąca przed nowotworami

Krystyna Knypl

Zdrowa dieta jest ważnym i skutecznym sposobem chroniącym nas przed wieloma chorobami, nie tylko kardiologicznymi (o czym większość ludzi wie), ale także przed chorobami nowotworowymi (o czym wie zdecydowanie mniej osób). Ponieważ prognozowany jest w nadchodzących latach wzrost zachorowań na nowotwory, warto poznać co może uchronić nas oraz naszych bliskich przed zachorowaniem na schorzenia onkologiczne.

<a href=

Czosnek ma działanie  przeciwnowotworowe: chroni przed zachorowaniem, spowalnia rozwój nowotworów

Źródło ilustracji:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Czosnek#

W zasobach Pub Med na hasło anti-cancer garlic wyświetla się 87 artykułow https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/?term=anti-cancer+garlic

Najnowsze doniesienie naukowe o przeciwnowotworowym działaniu czosnku

Updates on the anticancer potential of garlic organosulfur compounds and their nanoformulations: Plant therapeutics in cancer management

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/37021043/

Czosnek (Allium sativum L.) posiada liczne możliwości farmakologiczne, w tym działanie przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, przeciwzakrzepowe, przeciwnowotworowe, hipoglikemiczne i hipolipidemiczne. Przeciwnowotworowe działanie czosnku jest prawdopodobnie najlepiej zbadanym z wielu korzystnych efektów farmakologicznych, a jego stosowanie oferuje znaczącą ochronę przed ryzykiem rozwoju raka. Kilka aktywnych metabolitów czosnku zostało uznanych za istotne w niszczeniu komórek złośliwych ze względu na ich wielokierunkową aktywność i brak znaczącej toksyczności.

Do bioaktywnych związków czosnku o właściwościach przeciwnowotworowych należą trójsiarczek diallilu, allicyna, merkaptan diallilu i siarczek diallilu. Różne składniki pochodzące z czosnku i ich nanoformacje były badane pod kątem ich działania przeciwko różnym nowotworom, w tym rakowi skóry, jajnika, prostaty, żołądka, piersi oraz płuc, jelita grubego, wątroby, jamy ustnej i trzustki. Celem tego przeglądu jest podsumowanie aktywności przeciwnowotworowej i związanych z nią mechanizmów działania związków organosiarkowych czosnku w raku piersi. Rak piersi nadal ma znaczący wpływ na całkowitą liczbę zgonów z powodu nowotworów na świecie. Konieczne są globalne działania w celu zmniejszenia jego rosnącego obciążenia, szczególnie w krajach rozwijających się, gdzie zachorowalność szybko rośnie, a śmiertelność jest nadal wysoka. Wykazano, że ekstrakt z czosnku, jego bioaktywne związki oraz ich zastosowanie w nanoformacjach może zapobiegać rakowi piersi we wszystkich jego stadiach, w tym inicjacji, promocji i progresji.

Dodatkowo, te bioaktywne związki wpływają na sygnalizację komórkową w celu zatrzymania cyklu komórkowego i przetrwania, jak również na peroksydację lipidów, aktywność syntazy tlenku azotu, receptora naskórkowego czynnika wzrostu, czynnika jądrowego kappa B (NF-κB) i kinazy białkowej C w raku piersi. W związku z tym, niniejszy przegląd rozszyfrowuje potencjał przeciwnowotworowy składników czosnku i jego nanoformacji w stosunku do kilku rodzajów raka piersi, tym samym ukazując go jako silnego kandydata na lek do skutecznego leczenia raka piersi.

Dr n. med. Krystyna Knypl

P.S. Dla osób zainteresowanych dietą przeciwnowotworową bardzo dobre popularnonaukowe opracowanie Jarosława Goślińskiego, redaktora naczelnego portalu Zwrotnik Raka: https://www.zwrotnikraka.pl/dieta-przeciwnowotworowa/ 
 
GdL 5/2023

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 23

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2296-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-26

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 23. O ROKU ÓW!

Motto:

(…)

Mówią, że senne czucie rozkoszy i kaźni

Jest tylko grą wyobraźni;

(…)

Sceneria

Nocy cicha, gdy wschodzisz, kto ciebie zapyta,

Skąd przychodzisz; gdy gwiazdy przed sobą rozsiejesz,

Kto z tych gwiazd tajnie przyszłej drogi twej wyczyta!

Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? –

Prochem i niczem;

Ale gdym Tobie moją nicość wyspowiadał,

Ja, proch, będę z Panem gadał.

Panie! czy przyjścia jego nie raczysz przyśpieszyć?

Lud mój pocieszyć? –

Niezidentyfikowana postać

Mąż straszny – ma trzy oblicza,

On ma trzy czoła.

(…)

Któż ten mąż? – To namiestnik na ziemskim padole.

Znałem go, – był dzieckiem – znałem,

Jak urósł duszą i ciałem!

(…)

Trzy końce świata drżą, gdy on woła;

I słyszę z nieba głosy jak gromy:

To namiestnik wolności na ziemi widomy!

(…)

Nie! lud wycierpi. – Widzę ten motłoch – tyrany,

Zbójce – biegną – porwali – mój Naród związany

Cała Europa wlecze, nad nim się urąga –

„Na trybunał!” – Tam zgraja niewinnego wciąga.

Na trybunale gęby, bez serc, bez rąk; sędzie –

To jego sędzie!

Krzyczą: „Gal, Gal sądzić będzie!”

[Oczekiwany reformator]

A życie jego – trud trudów,

A tytuł jego – lud ludów;

(…)

A imię jego czterdzieści i cztery.

Sława! sława! sława!

(…)

Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza!

Kiedy myśl w twojej głowie, jako iskra w chmurze,

Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza,

I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze;

Gdybyś wiedział, że ledwie jednę myśl rozniecisz,

Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,

Tak czekają twej myśli – szatan i anioły;

Czy ty w piekło uderzysz, czy w niebo zaświecisz;

A ty jak obłok górny, ale błędny, pałasz

I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sam nie wiesz, co zdziałasz.

Ludzie! każdy z was mógłby, samotny, więziony,

Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony.

[ „Dziady” Adam Mickiewicz]

Był pamiętny rok 2023. Poeci pisali wiersze o tym co przeżyli, czego się spodziewają w nadchodzących latach...

Poetki też nie chciały być gorsze, zwłaszcza, że wszelkiego rodzaju feminatywy były w modzie. Wzorem był dla nich Wieszcz Adam. W związku z szeroko promowaną równością płci Matylda postanowiła zostać Wieszczynią, a co! Skoro byli wieszczowie, to kobietom  też coś w branży wieszczenia należało się! Napisała wiersz Pan Wiruseusz, wzorując się na Wieszczu.

undefined

Pomnik Wieszcza Adama

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Adama_Mickiewicza_w_Warszawie

Był pamiętny rok 2023. Poeci pisali wiersze o tym co przeżyli, czego się spodziewają w nadchodzących latach...

Poetki też nie chciały być gorsze, zwłaszcza, że wszelkiego rodzaju feminatywy były w modzie. Wzorem był dla nich Wieszcz Adam. W związku z szeroko promowaną równością płci Matylda postanowiła zostać Wieszczynią, a co! Skoro byli wieszczowie, to kobietom  też coś w branży wieszczenia należało się! Napisała wiersz Pan Wiruseusz, wzorując się na Wieszczu

Pan Wiruseusz

O roku ów!, kto cię widział w naszym pięknym  kraju,

Roku pełnym mutacji wirusów, bakterii mega urodzaju,

Lekarze rokiem  złych zdarzeń zwać cię będą starzy,

O tobie będą bajać ci, którym powtórka się marzy!

Byłeś tylko  małym wirusem, pomieszanym z brudem,

Przekazywanym sobie między schorowanym ludem.

 

Dziś ogarnęło ludzi wiosenne serca drgnienie,

Jakieś przeczucie, jakby  przed świata końcem,

Oczekiwania bardzo silne, długie  i radosne. 

Gdy po dwóch latach aresztu dzieci wybiegły na wiosnę,

Zdawało się, że na maksa  zgłodniałe są one ruchu,

Jednak nie biegły  w energii szalonego wybuchu ,

Lecz dreptały jakby nadal związane w łańcuchu.

 

Dreptały w kółko, żuły chemiczny,  pokarm gumowy.

Ale żeby pobiegać nawet nie przyszło im do głowy.

Czy zawsze już tak będzie? Oto jest pytanie.

Czy da się przywrócić rozum do głów ludzkich?

Czy powrotu do rozumu realnym się  stanie?

To najważniejsze dziś dla  myślących ludzi zadanie. 

 

Brak opisu.

Krystyna Knypl

Warszawa 2021/2023

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 22

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2295-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-25

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 22. CO NAM ZOSTANIE Z TYCH LAT?

Perspektywa tego co czekało ludzi u kresu pandemii była jedną wielką niewiadomą. Wspomnienia tego co minęło dodawały pewnego romantyzmu szarym dniom codziennym.

W radiu Pandemia 24 rozlegała się stara piosenka z nowymi słowami

Co nam zostało z tych lat? Chciwości pierwszej?

Nikt nie jest dla nas już brat, nie mówi  wierszem.

Jest proza licznych złych dni i morze top głupoty

Śmieją się z niej nocą i dniem  nawet wszystkie koty.

<a href=

Koty nie mogły nadziwić się ludzkiej głupocie, przestały już nawet siadać na płocie...

aa2

Niektórzy mieszkańcy Pandemlandzkiej Republiki Ludowej protestowali, organizowali się w grupy opozycyjne, ale ich zasięg wpływów był niestety niewielki.

Zdrowe złudzeni z dostawą do domu, dla wybrednych złudzenie w 100% naturalne poprzez media społecznościowe był ofertą tak powszechną i masową, że szanse po powrót do starego świata był praktycznie niemożliwy.

Niemożliwy? Nikt nie znał odpowiedzi na to pytanie co w nadchodzącej przyszłości się stanie.

Propagowano wizję Nowego Wspaniałego Świata (NWŚ) różnymi metodami. Stary Paskudny Świat (SPŚ) kurczył się w oczach, wystarczyło spojrzeć na coraz mniejsze jego rozmiary i powoli tonące pod wodami mórz i oceanów kontynenty pełne starców nie przynoszących dochodów, a jedynie pożerających pieniężne zasoby publiczne.

<a href=

Kurczące się  kontynenty Starego Świata

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stary_%C5%9Awiat

 Nowy Wspaniały Świat (NWŚ) przedstawiono jak krainę mlekiem i miodem pachnącą.

Obraz Nowego Wspaniałego Świata 

Źródło ilustracji

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_%C5%9Awiat

Branża Big Pharma oraz Big Vaccine starała się dotrzymywać kroku  mutacjom wirusów produkując kolejne edycje szczepionek. Produkcja tabletek oraz innych leków była tysiące razy mniej opłacalna w porównaniu z produkcją szczepionek na kolejne mutacje wirusów. Właściwie Global Big Pharma & Big Vaccine (BP&BV)  rządziła światem. Na każdego polityka zgromadzono taką ilość wrażliwych danych, często mocno kłopotliwych, że siedzieli oni potulnie jak myszki pod miotłą.

Zasadą, która rządziła światem w dobie pandemializmu było "masz e-kwity, masz władzę". Smartfony, bez których nie wyobrażano sobie życia w epoce pandemializmu śledziły wszystko - od miejsc, w których bywała dana osoba po dobową ilość wypuszczanych bąków przez dolny odcinek przewodu pokarmowego. Wprowadzono limity bąkowania. Każdy kto przekroczył dozwolony limit puszczania bąków był publicznie nazywany Szkodliwym Śmierdzielem. Media kolorowe prześcigały się w sensacyjnych opisach okoliczności, w których politycy puszczali nadmiarowe bąki. Wprowadzono do świadomosci obywateli na wzór bumelanta z epoki socjalizmu, nową szkodliwą społecznie postać, która nazwano Bąkelantem  Z takim wizerunkiem żaden polityki nie miał jakichkolwiek szans na uznanie wśród zmanipulowanych mas wyborczych. Poza terminem ślad węglowy lansowano termin ślad bąkowy. W publicznych miejscach ustawiono banery z hasłem:

Duży bąkowy ślad psuje Nowy Społeczny Ład

Nikt nie chciał być śmierdzącym dywersantem! Zmieniano też strategie promocji kolejnych edycji szczepionek przeciwwirusowych.Do starszego pokolenia, które pamiętało czasy gdy Siedziało (się) jak w kino, na dachu przy kominie, a może jeszcze wyżej niż ten dach, skierowano znaną piosenkę w nowej aranżacji:

https://www.youtube.com/watch?v=zgcVDLKMtRQ

Siedzieliśmy jak w kinie,

Z szczepionką przy rozkminie,

A może jeszcze bliżej

Niż  roz-kmin, kmin, kmin!

A ty ją precz oddałeś

I innej już nie chciałeś

To po co CHPL tak studiowałeś?

Wtedy, tak?

Dziewięć edycji szczepionki jakoś upchnięto pomiędzy różne grupy - a to cukrzyków, a to parkinsoników albo górników, a nawet wśród antypandemików. Jedną z kolejnych akcji propagandowych skierowano do seniorów.  Początkowo haczyło, ale nieoczekiwanie  jakiś niesforny 95 letni starzec w Sanatorium Miłości zaczął  rozpowszechniać fake newsa, że szczepionka powoduje u mężczyzn niepełnosprawność seksualną. 

Tego jeszcze brakowało, żeby w Sanatorium Miłości nie można było uprawiać miłości! Starcy zaczęli  odmawiać szczepień, co więcej zamówili u grafików plakaty i rozkleili je we wszystkich salach jadalnych.

Cóż robić? Podczas narady w sztabie kryzysowym zdecydowano polecieć starcom po urodzie, w nadziei, że osłabi to ich seksualną atrakcyjność u seniorek.

Niestety słabo to działało na seniorki, które ceniły wolność poniżej pasa u swoich facetów bardziej, niż stan i kolor owłosienia tu i ówdzie, zwłaszcza ówdzie. Pierwsze dwie dawki jakoś upchnięto na wcisk. Kontrolowano gazety papierowe, popularne wśród seniorów, media społecznościowe, których seniorzy z czasem się nauczyli, głównie dzięki portalowi randkowemu dla pokolenia 65 (+)  " Babcie & Dziadki. Seks bez Wpadki". No i gadaj tu z takimi! 

Deską ratunku okazały się być ptaki. Padł pomysł aby rozpropagować koncepcję pandemii Covidu ptasiego, analogicznie do znanej ptasiej grypy. Opracowano spektakularny model graficzny białka kolca ptasiej covidozy.

 Białko kolca wirusa PTAK- CoV-2

Pierwsze dwie serie szczepionek przeciwko PTAK-CoV-2 jakoś się rozeszły z pewnym zainteresowaniem ze strony posiadaczy wszelkiego rodzaju  ptactwa.

Niestety od trzeciej zaczęły się schody. Ptactwo zaczęło ćwierkać między sobą, że to są jakieś spady z pańskiego / ludzkiego stołu i zaczął się totalny ptasi odlot antycovidowy, między tymi osobnikami z bądź co bądź ptasimi możdżkami!!!

Powrócono więc do prób szczepienia ludzi, blokowano niezaszczepionym dostęp do różnych miejsc, wzorując się na historycznych pretekstach dyscyplinujących niepokornych bywalców miejsc publicznych.


 Było trudno wszystkim - ludziom, ptakom i zwierzętom. 

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2297-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-27

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 21

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2294-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-24

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 21. PANDEMICZNE SENNE MARY

W promieniach styczniowego słońca jaśniał kolejny dzień pandemicznej zimy. Matylda Przekora była przekonana, że okrzepła w roli dziennikarza medycznego i nie grozi jej powrót do lekarskiej przeszłości, gdy nieoczekiwanie okazało się, że jest jednak zapotrzebowanie na jej doświadczenie lekarskie

Nie wszyscy bowiem poszukujący pomocy w rozwiązaniu swoich problemów zdrowotnych zachwycali się występującymi masowo w przyrodzie i internecie przedstawicielami młodego pokolenia lekarskiego, tzw. ekspertami, wytycznymi i najnowszymi osiągnięciami marketingu Big Pharmy. Udzielała więc od czasu do czasu porad tele – porad lekarskich na podstawie wiedzy i doświadczenia nabytego przez lata praktyki. Kolejną w sezonie pandemicznym poradę zakończyła późnym wieczorem i około 22.00 i uznała, że to dobra pora na sen.

staraklinikaimg276sepia

Szybko usnęła po pracowitym dniu. Impulsy elektryczne przeskakiwały z jednego neuronu na drugi i zupełnie nieoczekiwanie, być może w wyniku zbłąkanego przewodnictwa, przeszła trasę z domu do szpitala.Weszła przez bramę i oczom jej ukazał się przyszpitalny ogród. Kolorystyka oraz ostrość tego co widziała była jakaś dziwna. Ni to czarne, ni szare, raczej nieostre.

Weszła do wnętrza budynku, podpisała listę obecności leżącą na szerokim parapecie okna po prawej stronie tuż przy wejściu, skręciła w korytarz na prawo. Powoli weszła szerokim schodami na pierwsze piętro i znalazła się na oddziale kobiecym Kliniki Chorób Wszelakich. Niby wszystko było znajome, jednak oddział był jakiś inny niż ten, który pamiętała z młodych lat. Postanowiła upewnić się, na których salach i jakich ma pacjentów, przeglądając historie chorób w pokoju asystentów. Weszła do niewielkiego pomieszczenia znajdującego się w połowie długości oddziału, niestety w pokoju nie było nikogo i co gorsza, nie było ani jednej historii choroby w szafie stojącej na prawo od drzwi.

- Do licha, jak się dowiem, gdzie leżą moi pacjenci? – zastanawiała się przez dłuższą chwilę. – Może u pielęgniarek? – Niestety w pokoju pielęgniarki oddziałowej nie było nikogo.

Może pani Iza, pielęgniarka apteczkowa, będzie wiedziała? – pomyślała nieco speszona Matylda. Niestety w pokoiku gdzie Iza rozkładała leki, także nie było nikogo.

Nie mam wyjścia, muszę iść na obchód, może rozpoznam moich pacjentów. Tylko na których salach oni leżą? Na pewno mam chorych na sali 42-45.

Mima czyta fonokardiogram 2

Matylda skupiona analizuje fonokardiogram

Skierowała się w kierunku sali z łóżkami 42-45, przynajmniej była przekonana, że idzie we właściwym kierunku, jednak ściana oddzielająca sale od korytarza szpitalnego była jakaś przebudowana. Pomiędzy drzwiami do poszczególnych sal były dziwne wąskie fragmenty ściany z nietypową numeracją. Tam gdzie zawsze były łóżka 42-45, na wąskim fragmencie ściany widniała tabliczka tabliczce z numerami 15-17, a potem 19-21. – Co to, u licha, jest??? Wejdę na salę i na pewno rozpoznam moje pacjentki! Tak, to jest dobry pomysł!

Nacisnęła klamkę najbliższych drzwi. Na sali leżało trzech mężczyzn drobnej budowy, wychudzonych i żaden z nich nie odpowiedział na słowa przywitania wypowiedziane przez Matyldę.

O, do licha! Co oni tu robią na oddziale kobiecym? – pomyślała coraz bardziej zaniepokojona Matylda.

Na kolejnych salach leżeli trudni do zidentyfikowania pacjenci .

Może coś się dowiem na parterze – pomyślała Matylda.

Tam było jeszcze gorzej. Wszystkie pomieszczenia były puste, ściany na korytarzu i w salach były odrapane, a zielona farba odpadała płatami. Rozglądała się dokoła, próbując bezskutecznie ustalić, gdzie są jej pacjenci. Niestety nie była w stanie ich zlokalizować.

Ulokowałam jeden dzień
Na mapie zapomnienia,
Będę wspominać go bez słów
I tylko od niechcenia.

Ulokowałam drugi dzień
Na mapie zapomnienia,
Będę wspominać go bez słów
I tak to nic nie zmienia.

Najczulsza niegdyś myśl
Nie sprowokuje nigdy złości,
Zmartwienie, smutek ani gniew
W spokojnym sercu nie zagości.

Wymażę chwile, słowa, łzy,
Zabliźnię wszystkie swoje rany,
Zapomnę każdy zbędny gest,
W odruchu przywołany.

Prąd wspomnień porwał wiele dni,
Wprost nie do policzenia,
Przeszłości,
mówię ci: bądź zdrowa,
Do widzenia!

Czyżby ten wiersz był tylko pobożnym poetyckim życzeniem, a skuteczny rozwód z medycyną nie istnieje? Może powinnam zmienić słowa wiersza na:

Ulokowałam jeden dzień na mapie zapomnienia
Dziś już to wiem: lokata taka nic nie zmienia.

 Kolorowa wersja wspomnień Matyldy

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2296-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-26

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 20

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2293-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-23

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 20. WIELOSEKTOROWY, PRZEWLEKŁY KRYZYS KONTROLOWANY

Nowy Wspaniały Świat dla Wszystkich był koniecznością dziejową nie tylko w kwestii ekonomii, klimatu, ale także medycyny. W świecie ekonomii wszystko toczyło się zgodnie z planem – długi krajów, instytucji oraz pojedynczych ludzi pogłębiały się z minuty na minutę, a relacje między ludźmi spłycały. Aktywności intelektualne dużych rzesz społeczeństw miały kształt linii niskonapięciowego migotania komór. Jak wygląda tak linia? – zapytają czytelnicy, którzy wskutek młodzieńczej decyzji nie zdecydowali się studiować medycyny.

Jest to prawie linia prosta, od czasu do czasu na jej przebiegu pojawia się nie wielkie falowanie w górę i w dół, nie przekraczające kilku milimetrów. Zaraz po niej na ekranie monitora pojawia się nieskazitelna linia prosta, a lekarz prowadzący reanimację pacjenta oznajmia – asystolia, kończymy. Czy dla świata też miała nastąpić osobliwa forma asystolii zwiastująca koniec czy raczej geriatryczne jego przeludnienie?

Nowy Wspaniały Świat był na wyciągnięcie ręki

Choć przyrost naturalny w wielu krajach nie przedstawiał się imponująco, to globalnie liczba mieszkańców świata ciągle wzrastała głównie za sprawą niespotykanie żywotnego starszego pokolenia, w którym aż roiło się od przedstawicieli grupy 90 plus. Wprawdzie mieli co najmniej połowę swoich narządów wymienionych przez pracowitą inżynierię medyczną, ale stymulatory wysyłały impulsy do mięśnia sercowego, sztuczne stawy biodrowe niosły do przodu, a implantowane soczewki poprawiały widzenie i dało się żyć.

Rządy, korporacje, organizatorzy życia publicznego zastanawiały się na tym jak zarządzać tym społeczeństwem składającym się nie tylko z żywych komórek, ale także układów scalonych i rozruszników. Produkcje wymiennych baterii szły pełna parą.

Zastanawiano się czy kolekcję tych urządzeń mechanicznych, elektrycznych i optycznych będzie nadal można nazywać człowiekiem czy raczej będzie to jedynie zbiór części połączony współpracującymi ze sobą obwodami .

Problemem który niespodziewanie zaskoczył władców i wielkich tego świata był fakt, że nie dało się człowiekowi wymienić mózgu. Nowy wspaniały człowiek miał technicznie sprawne stawy, precyzyjnie skupiające światło soczewki, rytmicznie pobudzajże serca stymulatory, ale myślał niezgodnie z oczekiwaniami organizatorów życia społecznego, jeśli już oddawał się tej wyczerpującej czynności jakim było myślenie. Młode roczniki unikały myślenia jak ognia, w końcu przesuwanie palca po smartfonach nie było czynnością wymagającą angażowania zbyt wielu zwojów mózgowych! Starsi myśleli ale nie przekładało się ich myślenia na konkretne działania.

Sytuacja wymagała ponownego przejrzenia planów strategicznych i globalnego rozwoju Unii Stanów Autonomicznych. Departament Zarządzania Kryzysami Nadzwyczajnymi (Extraordinary Crisis Management Department = ECMD ) postanowił wołać naradę. Wszystkie narady kończyły się dotychczas tymi samymi politycznie poprawnymi komunikatami, z których nie wynikało zbyt wiele praktycznych wniosków.

Pewne nadzieje budziły prace sekcji X95, która pracowała nad scenariuszem Wielosektorowego Przewleklego Kryzysu Kontrolowanego (WPKK). Świat wirtualny stawał się coraz większą częścią świata realnego – dobry kryzys kontrolowany powinien więc składać się z elementów dotyczących realu i wirtualu.

Dotychczasowe modele kryzysów z wykorzystaniem wojska, zbrojeń, czołgów, samolotów bojowych, rakiet i innych zabawek prawdziwych mężczyzn nie dawały dreszczyku emocji. Wszystko już było znane – wjadą czołgi do jakiegoś pechowego kraju wysłane w obronie demokracji, równości i innych dziwności, stacje telewizyjne pokażą tę dobroczynną akcję i na tym się skończy. To nie było nic nowego, podniecającego ani biznesowo ciekawego. Co więcej było monotonne i przewidywalne. Próby podziału świata na smaczne kawałki były ulubionym zajęciem władców od wieków.

Podział Nowego Wspaniałego Świata na strefy wpływów

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/The_Plumb-pudding_in_danger

Powstała koncepcja oznaczona kryptonimem # 3xC czyli The Controlled Chimeric Crisis. Strukturę chimeryczną miała zapewnić mieszanka działań hakerów na serwery wybranych sektorów gospodarki i handlu oraz odpowiedni patogen uwolniony do przestrzeni publicznej. Sporządzono krótką listę najbardziej niebezpiecznych wirusów i bakterii. O palmę pierwszeństwa walczyły między sobą koronawirusy, mające najbardziej zmienną natruę ze wszystkich grup wirusów. Nie traciły nadziei na wygraną bakterie tularemii, brucelozy i cholery, ale w ostatecznym rozrachunku palmę pierwszeństwa i największego niebezpieczeństwa zdobyły nowe postaci koronawirusów. Wirusa atakującego urządzenia informatyczne trzeba było dopiero stworzyć. Dostał on nazwę Virus aureus, przez analogię do trudnej w zwalczeniu bakterii Staphylococcus aureus. Symbol odnosił się też długofalowej odporności złota na wszelkie zawirowania na rynku inwestycyjnym.

We wszelkich rewolucjach potrzebne były odpowiednio dobrane słowa oraz hasła. W medycynie przyszłości postawiono na Sztuczną Inteligencję.

Perfect City 28

Wszystkich lekarzy pilnowała policja myśli

Inteligencjo!  posłuchaj piosenki

Na melodię znanej piosenki „Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka”  śpiewamy wszyscy i tańczymy, a dziunia Inteligencja siedzi w kącie i gryzie klawisze ze złości ; )

Światem wycackany szedł se jakiś gość
Facjata niby owszem, może być
Nagle potknął się o GdL rycząc: „O, psiakość!
Jak oni mogą w tej redakcji żyć?
I wtedy zalała mnie zła krew
Więc go na perłowo w tenże śpiew

Nie bądź za cwany, forsą nadziany
To może mieć dla Ciebie skutek opłakany
Na  nie ma cwaniaka nad Warszawiaka
Który by mógł go wziąć na bajer lub pod pic

Możesz mnie dziunią zwać, możesz w komputer dać
Lecz od redakcji won, bo krew się będzie lać
Więc znakiem tego, nie bądź lebiegą
Przyhamuj pomysł i nie gadaj więcej nic

Jeden był specjalnie na wolność straszny pies
Już mówił nawet, „GdL kaputt!”
Lecz pomylił się łachudra, rozczarował fest
I próżny był wirusowy jego trud
Słyszeć nawet nie potrafi jak
Dzisiaj my śpiewamy jemu tak

Chciałeś być cwany, w forsę czesany
Na bank zgnijesz, draniu, w błocie pochowany
My, Warszawiacy, jesteśmy tacy
Kto nam na odcisk wejdzie wisz pan, zimny trup

I niechaj każdy wie, kto na nas szarpnie się
To zara bokiem mu to wyjdzie, może nie?
Na Warszawiaka nie ma cwaniaka
Chcesz z nami zacząć to se trumnę wcześniej kup

Możesz mnie Dziunią zwać, możesz mi w mordę dać
Lecz od GdL won, bo krew się będzie lać
Wiec znakiem tego, nie bądź lebiegą
Przyhamuj pomysł i nie gadaj więcej nic.

I niechaj każdy wie, kto na nas szarpie się
To zara bokiem mu to wyjdzie, może nie?
Na GdL-aka nie ma cwaniaka
Chcesz z nami zacząć to se trumnę wcześniej kup

W ochronie zdrowia postawiono na Ępatię, która będąc nową usługą dostała nową pisownię. Każdy mógł sprawdzić czy jego świadczeniodawca, zwany w minionej epoce lekarzem był ępatyczny.

W tym celu opracowano smartfonową aplikację do fMRI, zwaną Wykrywacz Ępatii, służącą do skanowania przyśrodkowej kory przedczołowej (MPFC) oraz obliczenia aktywności części grzbietowej (dMPFC) i brzusznej (vMPFC). Aplikacja umożliwiała uzyskanie wiarygodnego wyniku z odległości 1,5 m. Od tej pory każdy konsument usług medycznych po wejściu do gabinetu świadczeniodawcy mógł skierować nań swój smartfon i od razu wiedział, z kim ma do czynienia.

Grzbietowa część kory była aktywna, gdy świadczeniodawca spieszył z pomocą innym ludziom nie bacząc na okoliczności, brzuszna – gdy egoistycznie skupiał się na sobie, na przykład udając się do WC w trakcie godzin niesienia pomocy świadczeniobiorcom, zamiast zaopatrzyć się w wysoko wydajnego pampersa.

Nie otake Ępatie walczyły szeregi polityków pod wodzą dr Evy Odrana – Zatroskanej i dr. Bartolomeo Karierra – Nieuwierra, żeby świadczeniobiorcom było pod górkę!

Dr Odrana niosła pomoc na własnym grzbiecie tak wytrwale, sama się dorobiła kłopotów ze zdrowiem podczas nieszczęśliwego upadku ze skały w Bipazie. Wielotygodniowa kuracja w Unii Stanów Autonomicznych przyniosła pewną poprawę, Eva odzyskała mowę i przetransportowano ją do Sarmalandii. Nad transportem do ojczyzny czuwał dr Bartolomeo.

Wiadomo było, że bez senatorium nie szło dojść do zdrowia. Zapisała się więc do swojego dr Roślinnego po skierowanie, ponieważ jej własna pieczątka gdzieś się wkręciła podczas przeprowadzki do Ministerstwa Wszystkich Pacjentów. Już po tygodniu oczekiwania na termin wizyty i trzech godzinach wysiadywania na krzesełku pod gabinetem znalazła się przed obliczem Władcy Pieczątki.

– Pan podbije skierowanie, bo się przedźwigłam, niosąc pomoc potrzebującym – zagaiła bez zbędnych wstępów.

– Ale może ja… – nieśmiało wtrącił dr Roślinny.

– Tak, może pan, a nawet musi. Nie po to wykształciliśmy was za nasze piniądze, żebyście tylko mogli, ale też po to, żebyście musieli – po czym nieoczekiwanie podniosła swój smartfon na wysokość czoła dr. Roślinnego.

– Stwierdzam, że ma pan za mały wskaźnik dMPFC/vMPFC. Wobec waszego karygodnego zachowania oraz skandalicznego wyniku badania za pomocą Wykrywacza Ępatii napiszę skargę do Narodowego Brata Płatnika, żeby skierował was na Kurs Re-Ępatyzcji (KRĘ). Podczas tych wyjazdów z Big Pharmą na Hawaje i inne kraje w głowach (oraz innych częściach ciała, których tu nie wymienimy ze względu na szacunek dla czytających te słowa) się wam poprzewracało i mamy teraz kłopoty.

– Jakie kłopoty pani ministra ma na myśli? – nieśmiało wyszeptał dr Roślinny i poczuł narastającą suchość śluzówek jamy ustnej i innych części ciała, których autorka także nie wymieni ze względu na szacunek dla czytających te słowa.

– Jak to jakie? Chyba ze trzy minuty zastanawialiście się, czy mi podbić skierowanie do senatorium! – oznajmiła dr Eva.

– Ależ pani ministro, wielce czcigodna Siostro w Hipokratesie… – wyszeptał drżącymi wargami dr Roślinny.

– Komu siostra, temu siostra, a wam Ekscelencja Chlebodawca – tonem nieznoszącym sprzeciwu oznajmiła dr Odrana-Zatroskana.

– Taaak jest! – wykrzyknął dr Roślinny i trzasnął obcasami, aż skry poszły po całym gabinecie…

Program Ępatia (+), wiodący w nurcie napraw, wymyślony przez doradców dr. Bartolomeo Karierra-Nieuwierra, znalazł się w zagrożeniu…

Mimo oddanych Brygad Poszukiwaczy, koncentratorów Ępatii przed przychodniami wszystkich dr. Roślinnych i innych celnych zabiegów sprawy nie miały się tak, jak oczekiwano. Niezadowolenie w świadczeniobiorcach narastało, sondaże pokazywały coraz to niższe słupki, a wybory zbliżały się szybkimi krokami.

Genetycznie molestowane organizmy660

Dystrybucja groźnych patogenów w Nowym Wspaniałym Świecie

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2295-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-25

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 19

Poprzedni odcinek

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2292-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-22

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 19. WIZYTA W KRAJOWYM CENTRUM CHORÓB NIJAKICH

Wszystkie aspekty medycyny w Nowym Wspaniałym Świecie dla Wszystkich wymagały nowego podejścia – w celu bardziej sprawnego zarządzania ochroną zdrowia choroby podzielono na wszelakie, nijakie i nie-byle-jakie. Tradycyjny podział według lekarskich specjalizacji nie oddawał ani istoty rzeczy ani zmieniających się pozycji poszczególnych działów medycyny i ich przydatności do zarządzania w dobie transformacji do Nowego Wspaniałego Świata dla Wszystkich.

Potrzebny był więc nowy podział, bardziej uniwersalny i odporny na działanie chwilowych tendencji i mód biznesowych. Trójpodział medycyny, podobnie jak trójpodział władzy wydawał się optymalnym rozwiązaniem.

Wchodzisz na własne ryzyko!

Weźmy taką internę niegdyś poetycko zwaną królową nauk lekarskich, dziś – zdetronizowaną i sponiewieraną przez rozczłonkowanie jej poszczególnych działów. Fraza byłem u internisty i skierował mnie do specjalisty często wygłaszana przez tzw. świadczeniobiorców najlepiej odzwierciedla zjawisko detronizacji Królowej Interny. No bo cóż wiedział taki prosty internista o hashimotologii albo kowidologii?

Z chorobami wszelakimi miała Matylda do czynienia na szpitalnym etapie kariery lekarskiej, drugą grupę chorób nijakich zajmowała się na etapie praktyki ambulatoryjnej, a trzecią grupę chorób nie-byle-jakich obsługiwała jako dziennikarz na zagranicznych kongresach i konferencjach.

Kochała kongresowe i konferencyjne życie dziennikarskie i naukowe miłością nieprzemijającą. Jednak jak to w uczuciach bywa, wzajemność nie była zjawiskiem stałym. Pod kilkunastu latach tłustych naturalną koleją rzeczy w życiu kongresowym nadeszły lata chude, z czasem chudsze, bo zamienić się niebawem w najchudsze. Od poważniejszego zaproszenia na ciekawy kongres zagraniczny upłynęło już sporo czasu i trzeba było przestawić się na obsługę mediową wydarzeń krajowych. Rozpoczął się właśnie drugi chudy sezon. Zaproszenie na obsługę medialną krajowej konferencji w zakresie chorób niebylejakich przyjęła więc z zainteresowaniem. Pomyślała, że będzie to ciekawa odmiana nie tylko zawodowa, ale i emocjonalna po latach obcowania z krajowymi chorobami wszelakimi w charakterze lekarza.

Gospodarzem konferencji była placówka medyczna położona na skraju Wielkiego Miasta, w której Matylda jeszcze nigdy wcześniej nie była, co stanowiło dodatkową zachętą do odbycia wyprawy.

– Na bezrybiu trzeba szukać złotej rybki nie tylko w akwariach, ale także w nietypowych lokalizacjach – powiedziała sobie na usprawiedliwienie tej ekstrawaganckiej eskapady.

Przez ostatnie kilkanaście lat przemierzała kraje i kontynenty w pogoni za wiedzą kongresową, dlaczego miałby nie poznać obrzeży Wielkiego Miasta? Na spotkanie z nową przygodą wyruszyła służbowym transportem kilka minut po godzinie dziewiątej. Po około dziesięciu minutach jazdy przez śródmiejskie dzielnice Wielkiego Miasta mijana okolica stała się zupełnie nieznana. Widoki za oknem samochodu potwierdzały tezę, że istnieje Architektura i Budownictwo.

To co było widać po obu stronach jezdni nie wyglądało na Wielkie Miasto z jego charakterystycznymi obiektami mającymi swoją architektoniczną historię i urodę. Na szerokich przestrzeniach rozciągało się budownictwo bez wyrazu i bez urody. Po trzech kwadransach jazdy była na miejscu.

Krajowe Centrum Chorób Nie-byle-jakich (KCCN) ścinało z nóg niespodziewanym wyglądem już od pierwszego spojrzenia. Na wielkim gmachu, tuż przy wejściu głównym obok tablicy pamiątkowej poświęconej bohaterom historycznych wydarzeń z czasów wojny, w odległości nie przekraczającej jednego metra pyszniła się reklama bankomatu w towarzystwie zaproszenia do udziału i finansowego wsparcia geszefciarskiej imprezy roku. Szok wizualny to było bardzo eufemistyczne określenie.

Entry at your own risk – coś szeptało Matyldzie do ucha. Miał ochotę zawrócić się na pięcie i odjechać, ale powstrzymywała ją złożona wcześniej obietnica napisania relacji z konferencji.

Dalej było tylko gorzej – ściany upstrzone jarmarczną ofertą handlową, ogłoszenia, nalepki, karteluszki, zawiadomienia o wszystkim i niczym zajmowały znaczącą powierzchnię całego Krajowego Centrum Chorób Niebylejakich.

Uczestnicy konferencji schodzili się powoli. Przed salą konferencyjną dyplomowana profesor chorób niebylejakich Euzebia Krochmal – Krochmalińska z umęczonym wyrazem twarzy opędzała się ze wszystkich sił od przybyłych na konferencję przedstawicieli mediów. Cierpienie nie tylko malowało się na obliczu Euzebii, ale emanowało z każdego gestu i kroku. Trudno było nie cierpieć przy mediach zadających niewygodne pytania.

– Ile czasu czeka pacjent na zabieg? – rzucił pytanie redaktor z audycji Wyżyny Medycyny.

– Musi czekać rok – odparła z dumą profesor Euzebia.

– A jeżeli coś… – próbował dociec redaktor sitkowy podtykający mikrofon Euzebii.

– Nie teraz! – prychnęła do sitka mikrofonu Euzebia z dumą, po czym z dostojeństwem przypisanym posiadanemu tytułowi profesora chorób niebylejakich oddaliła się krokiem defiladowym w kierunku grona zaufanych asystentów.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2294-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-24

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 18

Poprzedni odcinek 
 
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2291-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-21
 
Krystyna Knypl
 
ROZDZIAŁ 18. ORTOGRAFIA NOWA, NIECH SIĘ STARA SCHOWA - ĘPATIA NALEŻY SIĘ KAŻDEMU

Podejście, że najważniejszy był powrót do zdrowia stało się zbyt staromodne w świecie, w którym z każdej ludzkiej aktywności trzeba mieć satysfakcję. O to uczucie łatwiej, gdy ktoś z nami ramię w ramię pokonuje życiowe meandry zarówno w zdrowiu, jak i w chorobie. Ze zdrowym, ładnym i bogatym każdy się chętnie zada, a z chorym, biednym i niezbyt urodziwym już niekoniecznie. Trzeba więc było przydzielić emocjonalnego towarzysza każdemu, kto uzyskał dumny tytuł świadczeniobiorcy. Towarzysz taki powinien współuczestniczyć w każdym odczuciu świadczeniobiorcy, jakie zaatakowało jego wrażliwy organizm, czyli okazywać empatię. Termin nienowy, ale nie wszystkim znany, ale dla wielu świadczeniobiorców pierwszy raz zasłyszany.

– Ęęę, co? – pytali.

– Empatia – odpowiadali kreatorzy pomysłu.

– Ęęę, jak? – dopytywali absolwenci bezstresowych kursów ortografii na wszystkich poziomach nauczania. – Aaa… już wiem, ępatia – dodawali po wpisaniu tego, co usłyszeli, do wyszukiwarki smartfonu. I tak już zostało. Świadczeniodawcy też nie byli zbyt zorientowani w temacie. Konieczne było więc opracowanie wskazówek, jak ępatię rozbudzać w sobie oraz jak okazywać ją uprawnionym i spragnionym świadczeniobiorcom. Powołano odpowiednie gremia naukowe oraz wydawnicze i po pół roku dokument był gotowy. Na uroczystej konferencji prasowej zaprezentowano jego ostateczną wersję.

aa2

Wszystko można okiełznać

Komitet ds. Poprawności Językowej zarządził pisanie wielką literą słowa Ępatia, była bowiem ona zbyt ważna w procesie konsumowania usług medycznych, żeby pozwolić na pisanie małą literą „e”. Ponadto staromodna pisownia „empatia” sprawiała zbyt wiele trudności świadczeniobiorcom.

Wytyczne Narodowego Brata Płatnika (NBP) dotyczące kontraktowania świadczeń medycznych połączonych z Ępatią spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem Wiecznych Podopiecznych. Na kolejnej naradzie Departamentu Wyłącznie Dobrych Decyzji w Ministerstwie Wszystkich Pacjentów postanowiono więc kontraktować usługi tylko u tych świadczeniodawców, którzy mieli odpowiednie rezerwy Ępatii.

Tak wygląda Ępatia

Jeżeli ktoś nie zetknął się z Ępatią osobiście, przytaczamy rysunek edukacyjny – oto ona w całej krasie!

Na ścianach wszystkich placówek medycznych w kraju zawieszono plakaty edukacyjne z objaśnieniami. Cztery łapki służą do czułego obejmowania ępatiobiorcy z każdej strony – gdy stanie frontem do Ępatii, przytulą go łapki przednie, a gdy tyłem, usługę tulenia w bólu wykonają łapki tylne. Cztery odnóża dolne służą do szybkiego przybiegnięcia Ępatii do odbiorcy usługi.

Jesteś brzydki, wejdź do skrytki

Świadczeniodawcom, którzy byli oporni w dzieleniu się Ępatią z będącymi w potrzebie świadczeniobiorcami, powtarzano co godzinę hasło „Jesteś brzydki, wejdź do skrytki”. Hasło powtarzano tak długo, aż każdy świadczeniodawca się zresocjalizował i na należytym poziomie dzielił się Ępatią z będącymi w potrzebie. Wobec szczególnie zatwardziałych przypadków stosowano metody biologicznego tropienia ukrywanej przez świadczeniobiorców Ępatii. Wyszkolone brygady poszukiwaczy patrolowały placówki medyczne.

Pies policyjny szuka ukrytej Ępatii

Dla świadczeniodawców, którzy nie szczędzili wysiłków na odcinku dzielenia się Ępatią z potrzebującymi, przewidziano oznakę Honorowy Dawca Ępatii (HDĘ). Uprawniała ona do udzielania bezpłatnych porad całodobowo, przez internet, telefon oraz w miejscu wezwania każdemu potrzebującemu. Oznaka HDĘ chroniła dawcę ępatii przed bezpodstawnymi podejrzeniami, że pracuje dla pieniędzy!

Służby specjalne szukają  Ępatii

Posiadacz odznaki, gdy przybywał na miejsce nagłego zdarzenia, jak wspomniany katar albo świąd odbytu, zaraz na wstępie pokazywał odznakę HDĘ i tym prostym gestem uwalniał świadczeniobiorcę od kłopotliwej rozterki „płacić czy nie płacić?, a tak w ogóle to ile mu się należy?”. Było jasne, że usługa medyczna będzie provided free of charge, jak mawiają w Unii Stanów Autonomicznych.

Koncentrator Ępatii

Ewentualne nadwyżki Ępatii gromadzono w specjalnych koncentratorach ustawionych przed placówkami medycznymi, na wypadek zaburzeń w dostawie przez ępatiodawców.

Zasada „zaufanie dobre, ale kontrola lepsza” była wyznawana przez Narodowego Brata Płatnika (NBP) in extenso przy wdrażaniu Nowej Wspaniałej Medycyny. Korespondencja napływająca do Biura Szybkiego Rozpatrywania Skarg pozwalała na pewne rozeznanie w jakości udzielnych świadczeń, ale nie naświetlała całości obrazu. W celu lepszej oceny sytuacji na rynku usług medyczych wdrożono program operacyjny pod nazwą Świadczeniodawca Uczestniczący, który polegał na badaniach terenowych jakości usług przez kontrolerów delegowanych z centrali Narodowego Brata Płatnika.

Powołano specjalny departament i rozpoczęto szkolenie pracowników do roli Świadczeniodawcy Uczestniczącego, którego wersję zamaskowaną przedstawia fotografia poniżej.

Zamaskowany Świadczeniodawca Uczestniczący

Zadanie polegało na wizytowaniu gabinetów dr. Roślinnych jako zwykły szeregowy świadczeniobiorca i testowaniu wiedzy oraz Ępatii świadczeniodawców. Przeszkolony kontroler z nadzorczynią z centrali udającą żonę udał się do rejonowego gabinetu i siadł ze zbolałą miną przed swoim dr. Roślinnym.

– Co panu dolega? – zapytał dr Roślinny.

– Ja właśnie mam… zaczął pacjento-kontroler.

– Nic nie mów, jak taki mądry, to niech sam zgadnie – wtrąciła kontrolero-żona.

– Może boli pana głowa? – rzucił pytanie dr Roślinny.

– A co to pana obchodzi, co mnie boli, ja mam dostać diagnozę, receptę, skierowanie na badania, a nie być przesłuchiwanym jak nie przymierzając jakiś podejrzany typ na komendzie.

– No, ale przecież muszę…

– Tak, musi pan ustalić, co mi jest, płacę i wymagam! – oznajmił Świadczeniodawca Uczestniczący.

– To może dam skierowanie na morfologię i mocz? Żeby zorientować się ogólnie w stanie zdrowia.

– Żarty jakieś świadczeniodawca sobie urządza! Żeby się zorientować, to trzeba wykonać rezonans całego ciała, a nie jakiejś przedpotopowe badania mi zlecać! A poza tym sikanie do buteleczki na mocz to jest niedopuszczalne dręczenie pacjenta! A to chodzenie na czczo do poradni na pobranie krwi to jeszcze większe dręczenie. Wypraszam sobie takie traktowanie! Ma być lekko, wszystko i natentychmiast!

Program Ępatia(+), wiodący w nurcie napraw, wymyślony przez doradców dr. Bartolomeo Karierra-Nieuwierra, po kilku miesiącach nieoczekiwanie znalazł się w zagrożeniu…

Mimo oddanych Brygad Poszukiwaczy, koncentratorów Ępatii przed przychodniami wszystkich dr. Roślinnych i innych celnych zabiegów sprawy nie miały się tak, jak oczekiwano. Niezadowolenie w świadczeniobiorcach narastało, sondaże pokazywały coraz to niższe słupki, a wybory zbliżały się szybkimi krokami.

 Krystyna Knypl
Następny odcinek

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 17

 
 
ROZDZIAŁ 17. WSZYSTKO MUSI BYĆ POD NADZOREM
 

W dobie obowiązywania medycyny opartej na faktach konieczne stało się rzetelne podejście do tematu gwarantujące sprawność i jakość świadczeń. W tym celu opracowano smartfonową aplikację do fMRI, zwaną Wykrywacz Ępatii, służącą do skanowania przyśrodkowej kory przedczołowej (MPFC) oraz obliczenia aktywności części grzbietowej (dMPFC) i brzusznej (vMPFC). Aplikacja umożliwiała uzyskanie wiarygodnego wyniku z odległości 1,5 m. Od tej pory każdy konsument usług medycznych po wejściu do gabinetu świadczeniodawcy mógł skierować nań swój smartfon i od razu wiedział, z kim ma do czynienia.

Grzbietowa część kory była aktywna, gdy świadczeniodawca spieszył z pomocą innym ludziom nie bacząc na okoliczności, brzuszna – gdy egoistycznie skupiał się na sobie, na przykład udając się do WC w trakcie godzin niesienia pomocy świadczeniobiorcom, zamiast zaopatrzyć się w wysoko wydajnego pampersa.

Nie otake Ępatie walczyły szeregi polityków pod wodzą dr Evy Odrana – Zatroskanej i dr. Bartolomeo Karierra – Nieuwierra, żeby świadczeniobiorcom było pod górkę!

Dr Odrana niosła pomoc na własnym grzbiecie tak wytrwale, sama się dorobiła kłopotów ze zdrowiem podczas nieszczęśliwego upadku ze skały w Bipazie. Wielotygodniowa kuracja w Unii Stanów Autonomicznych przyniosła pewną poprawę, Eva odzyskała mowę i przetransportowano ją do Sarmalandii. Nad transportem do ojczyzny czuwał dr Bartolomeo.

Wiadomo było, że bez senatorium nie szło dojść do zdrowia. Zapisała się więc do swojego dr Roślinnego po skierowanie, ponieważ jej własna pieczątka gdzieś się wkręciła podczas przeprowadzki do Ministerstwa Wszystkich Pacjentów. Już po tygodniu oczekiwania na termin wizyty i trzech godzinach wysiadywania na krzesełku pod gabinetem znalazła się przed obliczem Władcy Pieczątki.

– Pan podbije skierowanie, bo się przedźwigłam, niosąc pomoc potrzebującym – zagaiła bez zbędnych wstępów.

– Ale może ja… – nieśmiało wtrącił dr Roślinny.

– Tak, może pan, a nawet musi. Nie po to wykształciliśmy was za nasze piniądze, żebyście tylko mogli, ale też po to, żebyście musieli – po czym nieoczekiwanie podniosła swój smartfon na wysokość czoła dr. Roślinnego.

– Stwierdzam, że ma pan za mały wskaźnik dMPFC/vMPFC. Wobec waszego karygodnego zachowania oraz skandalicznego wyniku badania za pomocą Wykrywacza Ępatii napiszę skargę do Narodowego Brata Płatnika, żeby skierował was na Kurs Re-Ępatyzcji (KRĘ). Podczas tych wyjazdów z Big Pharmą na Hawaje i inne kraje w głowach (oraz innych częściach ciała, których tu nie wymienimy ze względu na szacunek dla czytających te słowa) się wam poprzewracało i mamy teraz kłopoty.

– Jakie kłopoty pani ministra ma na myśli? – nieśmiało wyszeptał dr Roślinny i poczuł narastającą suchość śluzówek jamy ustnej i innych części ciała, których autorka także nie wymieni ze względu na szacunek dla czytających te słowa.

– Jak to jakie? Chyba ze trzy minuty zastanawialiście się, czy mi podbić skierowanie do senatorium! – oznajmiła dr Eva.

– Ależ pani ministro, wielce czcigodna Siostro w Hipokratesie… – wyszeptał drżącymi wargami dr Roślinny.

– Komu siostra, temu siostra, a wam Ekscelencja Chlebodawca – tonem nieznoszącym sprzeciwu oznajmiła dr Odrana-Zatroskana.

– Taaak jest! – wykrzyknął dr Roślinny i trzasnął obcasami, aż skry poszły po całym gabinecie…

Program Ępatia (+), wiodący w nurcie napraw, wymyślony przez doradców dr. Bartolomeo Karierra-Nieuwierra, znalazł się w zagrożeniu…

Mimo oddanych Brygad Poszukiwaczy, koncentratorów Ępatii przed przychodniami wszystkich dr. Roślinnych i innych celnych zabiegów sprawy nie miały się tak, jak oczekiwano. Niezadowolenie w świadczeniobiorcach narastało, sondaże pokazywały coraz to niższe słupki, a wybory zbliżały się szybkimi krokami.

undefined

Ministerstwo Wyłącznie Dobrych Decyzji

Źródło ilustracji https://en.wikipedia.org/wiki/Ministry_of_Health_%28Poland%29

Dr Bartolomeo Karierra-Nieuwierra zwołał naradę najbardziej zaufanych doradców Ministerstwa Wyłącznie Dobrych Decyzji. Dla zapewnienia właściwego poziomu bezpieczeństwa, komfortu narad, no i zagwarantowania ich dokumentacji na Jedynie Słusznych Serwerach wybrano ustronny hotelik w Rekseli. Przybycie na miejsce obrad potwierdzano w centrali, wczytując smartfonem kod umieszczony na końcowym przystanku autobusu trasy airport – city. Doradcy spacerkiem przeszli do hotelu i w zacisznych apartamentach odetchnęli po trudach podróży. Następnego dnia czekał ich nie lada wysiłek intelektualny w temacie, jak cudzym kosztem dogodzić świadczeniobiorcom jeszcze bardziej.

Po pożywnym śniadaniu doradcy jęli obradować. Długie godziny płynęły, a sprawy nie posuwały się do przodu. Gdzieś przed północą jeden z doradców zapytał Matyldę, która otrzymała akredytację prasową na obrady:

– Na jakich zasadach pracujesz, pisząc artykuły czy książki?

– Artykuły sprzedając prawa autorskie, a książki udzielając licencji niewyłącznej – odpowiedziała Matylda.

– Co to znaczy, że udzielasz licencji niewyłącznej?

– Artykuł pozostaje moją własnością, a redakcji użyczam jedynie prawa do jego użytkowania.

– Mam, mam! – krzyknął delegat i walnął się dłonią w czoło.

Licencja niewyłączna na pieczątkę!

To jest to! Doktor Roślinny udziela swoim Wiecznym Podopiecznym licencji niewyłącznej na użytkowanie pieczątki. Najsłabsze ogniwo w systemie ochrony zdrowia wzmocnione! Problem rozwiązany!

Szybko przedstawił pomysł obradującemu gremium. Wszyscy byli zachwyceni, pochwałom nie było końca. Na gorąco przygotowano rozporządzenie w sprawie licencji pieczątki i nadano mu bieg. Każdy dr Roślinny został zobowiązany do wykonania kopii swojej pieczątki i przesłania jej za pokwitowaniem na adres każdego Wiecznego Podopiecznego. Odbiorca od tej pory wypisywał sobie recepty, na co miał ochotę. To było jedyne słuszne i oczywiste rozwiązanie. Skoro w ustaleniu rozpoznania pomagał mu wszechwiedzący internet, nie można było tracić tych trafnych rozpoznań przez utrudniony dostęp do pieczątki. Taki kapitał wiedzy medycznej i doświadczenia w leczeniu nie mógł się marnować! Żaden rozsądny organizator ochrony zdrowia nie mógł pozwolić, aby wiedza zdobyta pracowitym klikaniem po internecie nie została przekuta w Czyn Terapeutyczny.

klubprawnika400Każdy dzień pokazywał rosnącą przepaść między tym, co wiedzieli świadczeniobiorcy o sobie, a tym, co stwierdzali w ich organizmach świadczeniodawcy. Tak dalej być nie mogło! Powodowało to bolesną frustrację świadczeniobiorców, że za ich składki nie są obsługiwani tak, jak tego sobie życzą. A w końcu nie po to płacili i płacą, żeby nie dostawać produktu takiego, jak im się podoba! Jeżeli ktoś idzie do sklepu po chleb, a sprzedawca wciska mu chrzan, to chyba nie jest w porządku! – mówił dr Bartolomeo Karierra – Nieuwierra na kolejnej konferencji prasowej.

Nagromadziło się wiele niepotrzebnych stresów, napięć i trudności w funkcjonowaniu Doskonałego Systemu Ochrony Zdrowia. Jedynym wyjściem było zorganizowanie szybkich szkoleń podyplomowych z click(ologii) medycznej. Wprowadzono wobec wszystkich świadczeniodawców z PWZ obowiązek zgromadzenia 100 punktów z tej jakże potrzebnej dziedziny wiedzy medycznej jako niezbędnego warunku podpisania nowego kontraktu z Narodowym Bratem Płatnikiem (NBP). Potwierdzeniem podniesienia poziomu wykształcenia miały być prawidłowe odpowiedzi na pytania testowe. Przewidziano także pytania dopuszczające do studiowania click(ologii) medycznej, testujące świadczeniodawcę na poziomie podstawowej wiedzy o tym, jak powinien funkcjonować system.

Czy wskazaniem do udania się na SOR o 2.30 w nocy jest:

a) katar trwający od 22.00 dnia poprzedniego, a więc już dwie doby, złośliwie atakujący organizm płatnika składek

b) świąd odbytu trwający od lat i utrudniający bezstresową egzystencję

c) zagubienie recepty wystawionej na babcię przed rokiem przez jej Roślinnego, która to babcia akurat przyjechała w odwiedziny do świadczeniobiorcy

d) wszystkie powyższe okoliczności

e) żadna z powyższych.

Pierwsza sesja wykazała zatrważającą niewiedzę wśród świadczeniodawców. Trudno to zrozumieć, ale aż 99,9% zakreślało odpowiedź „e”, choć każde dziecko wie, że poprawna jest oczywiście odpowiedź „d”. Trzeba było działać i szerzyć jedynie słuszną wiedzę medyczną.

Zastępy najbardziej doświadczonych świadczeniobiorców, prawników i innych noktorów (por. noctors) aktywnie włączyły się do pracy nad napisaniem dzieła Medical click(ology) manual.

Do zespołu autorów podręcznika powołano 7 absolwentów studiów licencjackich w dziedzinie żurnalistyki medycznej, 3 przedstawicieli biura ochrony praw świadczeniobiorców, 12 pracowników z centrali Narodowego Brata Płatnika (NBP) oraz jednego przedstawiciela świadczeniodawców z nieczynnym Prawem Wykonywania Zawodu (PWZ). Wybór tego ostatniego członka zespołu redakcyjnego nie był przypadkowy – gdyby miał on czynne PWZ, jego wiedza byłaby niewiarygodna i trudna do zaakceptowania. Wiedza to w końcu rzecz nabyta, można nabyć wiedzę taką i owaką.

Zdrowie narodu wymagało gospodarki planowej. Było zbyt ważne, żeby wszystko odbywało się na łapu – capu, od wizyty do wizyty. Podczas narady w Rekseli podjęto także decyzję o wdrożeniu Narodowego Planu Uzdrawiania Zdrowych. Tak, tak, zdrowych! To nie jest pomyłka! Chory, wiadomo, zawsze będzie chorym i o sukces wizerunkowy w takich przypadkach trudno, a przecież sukces w polityce jest najważniejszy.

Dr Bartolomeo Karierra-Nieuwierra zlecił zaprzyjaźnionej firmie graficznej opracowanie odpowiednich plakatów. W każdej placówce medycznej na ścianach gabinetów, przed biurkami doktorów, zawisły plansze z napisem:

„Coś Ty zrobił dla Narodowego Programu Uzdrawiania Zdrowych?”

Free hugs

Darmowe Przytulanie jest bardzo pomocne, no i tanie!

Wszystkich rezydentów zobowiązano do dyżurów przy wejściu do przychodni z transparentem „Free Hugs„, czyli Darmowe Przytulanie”. Każdy wchodzący świadczeniobiorca mógł przytulić się do rezydenta, a rezydent doświadczyć niepowtarzalnego przeżycia niesienia pomocy będącym w potrzebie.

Nic więc dziwnego, że gdy taki rezydent wracał do domu po 24-godzinnym dyżurze Darmowego Przytulania, to nie w głowie mu było przytulanie własnej narzeczonej lub narzeczonego. Opuszczone, niedotulone dziewczyny rezydentów łkały po mediach o swym rezydenckim zespole niedotulenia, a jeżeli dodamy do tego liche zarobki, to już robiło się ponuro.

Zdawało się, że stworzono system doskonały, gdy do biura skarg i zażaleń Narodowego Brata Płatnika (NBP) wpłynęła drogą elektroniczną skarga na jakość Darmowego Przytulania. Serwery w centrali i wszystkich oddziałach terenowych zadrżały z oburzenia!

Szanowny Narodowy Bracie Płatniku,

byłam w ubiegły piątek na wizycie po odbiór należnego mi świadczenia u mojego dr. Roślinnego. W drzwiach przychodni powitał mnie dyżurny rezydent od Darmowego Przytulania. Objął mnie jedną ręką i ułożył ją na plecach, drugą niby też objął, ale trzymał w niej smartfon i pisał w nim cały czas!

Co to jest za przytulanie jedną ręką? Co mężczyzna może zrobić jedną ręką, to Brat lepiej wie ode mnie!

Co on pisze? – w mych zwojach mózgowych pojawiło się pytanie. Ponieważ placówka dr. Roślinnego jest obiektem monitorowanym, zażądałam dostępu do elektronicznego rejestru przebiegu mojej wizyty.

Przejrzałam pod powiększeniem także ekran smartfonu trzymanego przez rezydenta w dłoni. I tu doznałam szoku! Rezydent pisał do swojej narzeczonej, też rezydentki, że ją kocha i prosi o cierpliwość.

Bracie! jaka to jest jakość Ępatii okazywana świadczeniobiorcy, ja się pytam! Niby wszystko gra i nawet tralala, a w rzeczywistości jest w dwóch miejscach! Ten rezydent musiał się tego nauczyć od swoich starszych kolegów świadczeniodawców, co to potrafią być w kilku miejscach udzielania świadczeń naraz!

Z tej frustracji ciśnienie mi podskoczyło do 170/100, niby dr Roślinny gadał, że to podobno z tego, że leków nie biorę, ale ja mu nie wierzę! Nie od dziś nie biorę leków, a dopiero dziś pokazało się to wysokie ciśnienie!

Z poważaniem Oburzona Niedotulona Michalina z Olsztyna

Droga Naszym Sercom Michalino ,

łączymy się z Tobą w zespole niedotulenia (ICD 344.32), który jest obecnie powszechnie uznaną jednostką chorobową. Bierzemy sprawę w obie ręce, czego symbolem jest nasze logo widniejące na papierze firmowym.

W celu poprawy Twojego samopoczucia przesyłamy skierowanie na 4-tygodniową kurację w senatorium pięciogwiazdkowym, w miejscowości nadmorskiej, w pokoju jednoosobowym. Wyrażamy nadzieję, że w tych warunkach twój zespół niedotulenia szybko minie, czego szczerze życzymy Ci.

Zespół ds. Szybkiego Rozpatrywania Skarg

Zasada „zaufanie dobre, ale kontrola lepsza” była wyznawana przez Narodowego Brata Płatnika (NBP) in extenso. Korespondencja napływająca do Biura Szybkiego Rozpatrywania Skarg pozwalała na pewne rozeznanie w jakości udzielnych świadczeń, ale nie naświetlała całości obrazu. Po naradzie w Rekseli wdrożono program operacyjny pod nazwą Świadczeniodawca Uczestniczący, który polegał na badaniach terenowych jakości usług przez delegowanych z NBP kontrolerów.

Powołano specjalny departament i rozpoczęto szkolenie pracowników do roli Świadczeniodawcy Uczestniczącego. Zadanie polegało na wizytowaniu gabinetów dr. Roślinnych jako zwykły szeregowy świadczeniobiorca i testowaniu wiedzy świadczeniodawców.

Przeszkolony kontroler z nadzorczynią z centrali udającą żonę udał się do rejonowego gabinetu i siadł ze zbolałą miną przed swoim dr. Roślinnym.

– Co panu dolega? – zapytał dr Roślinny.

– Ja właśnie mam… – zaczął pacjentokontroler.

– Nic nie mów, jak taki mądry, to niech sam zgadnie – wtrąciła kontrolerożona.

– Może boli pana głowa? – rzucił pytanie dr Roślinny.

– A co to pana obchodzi, co mnie boli, ja mam dostać diagnozę, receptę, skierowanie na badania, a nie być przesłuchiwanym jak nie przymierzając jakiś podejrzany typ na komendzie.

– No, ale przecież muszę…

– Tak, musi pan ustalić, co mi jest, płacę i wymagam! – oznajmił Świadczeniodawca Uczestniczący.

– To może dam skierowanie na morfologię i mocz? Żeby zorientować się ogólnie w stanie zdrowia.

– Żarty jakieś świadczeniodawca sobie urządza! Żeby się zorientować, to trzeba wykonać rezonans całego ciała, a nie jakiejś przedpotopowe badania mi zlecać! A poza tym sikanie do buteleczki na mocz to jest niedopuszczalne dręczenie pacjenta! A to chodzenie na czczo do poradni na pobranie krwi to jeszcze większe dręczenie. Wypraszam sobie takie traktowanie! Ma być lekko, wszystko i natentychmiast!

Tymczasem częstość występowania zespołu niedotulenia wśród świadczeniobiorców narastała. Okazało się, że praktycznie co drugi rezydent lub rezydentka podczas dyżuru wykorzystuje smartfon do niecnych celów, takich jak kontakty ze swoimi mężami/żonami/narzeczonymi. Trzeba było jakoś temu przeciwdziałać. Opracowano plan naprawczy wizerunku każdej placówki medycznej. Między innymi zainwestowano we właściwy wygląd personelu, zwłaszcza tego na pierwszej linii przed przychodnią. Postanowiono zaopatrzyć rezydentów dyżurujących w eleganckie służbowe ubrania. Zaczęto od obuwia. Przeprowadzono badanie ankietowe wśród świadczeniobiorców i okazało się, że 83,41% opowiada się za szpileczkami. Co więcej, w 52,67% przypadków głosowano, aby szpileczki mieli także panowie rezydenci. Ankietowani uważali, że pozbawienie mężczyzn możliwości pokazania się w eleganckim obuwiu w pracy narusza prawo do równego traktowania płci, swobodnego wyrażania różnych aspektów swojej seksualności, a poza tym jest jawną dyskryminacją estetyczną! Największą popularnością cieszyły się szpileczki z czerwoną podeszwą oraz całe czerwone. 

Wdrożone przez Narodowego Brata Płatnika programy ewidencjonowania zasobów Ępatii, jej obowiązkowego okazywania podczas wizyt, reępatyzacji świadczeniodawców podniosły nieco zadowolenie ze świadczonych usług. Szybko jednak okazało się, że nie samą Ępatią żyje świadczeniobiorca. Jak wszystko gra, wychodzi się zadowolonym z wizyty u dr Roślinnego, to o czym można rozmawiać, siedząc w innej kolejce albo co można powiedzieć dziennikarzowi czyhającemu? Ledwie świadczeniobiorca wystawił nogę z przychodni, a już do niego leciał młody żurnalista ze sprzętem nagrywającym dźwięk i obraz.

Skąd się ich tyle nabrało? – zastanawiała się Matylda Przekora, dziennikarka uczestnicząca miesięcznika „Modne Diagnozy”. Od pewnego czasu obserwowała pojawianie się wielu nowych twarzy na rynku dziennikarstwa medycznego. Sonda badawcza, którą zapuściła w środowisku, wykazała, że są to absolwenci pierwszego rocznika Szkoły Lepienia Pierogów i Wypracowań.

Bezsenność skłaniała Ojca Nadredaktora do wspomnień…

 Ten pamiętny 4 czerwca 1989 roku, po którym czuł się niczym słynny kowboj z plakatu. Do którego baru by nie wszedł, na jego widok rozmowy milkły, a wszyscy marzyli, aby postawić mu kolejkę… soku pomidorowego, który najlepiej wyrównywał niedobory elektrolitowe z dnia poprzedniego. A dziś? Nie dość, że nikt nie stawia mu nawet H2O, to jeszcze wszyscy na jego widok wychodzą z baru albo mają atak ostrej sklerozy i udają, że go nie znają. Dzieła jego życia, magazynu „Trucie&Plucie” prenumerować nie chcą, reklam nie zlecają, zwroty są większe niż nakłady…

Gdy Ojciec Nadredaktor zliczył wszystkie bolesne ciosy losu, jakie musiał od pewnego czasu brać na swą klatkę piersiową, nadszedł poranek z jego wszystkimi przykrymi obowiązkami.

Trzeba było działać. Ojciec Nadredaktor Generalny (ONG) postanowił oprzeć się na wzorcach sprawdzonych przez innego ojca nadredaktora, lidera mediowego nowej rzeczywistości rynkowej i finansowej w Sarmalandii.

– Kadry! Kadry, Misiu! To podstawa – powiedział mu lider podczas poufnej rozmowy z okazji Dnia Ojca.

Zarządzono więc w „Truciu & Pluciu” restrukturyzację kadrową, zwolniono dziennikarzy – rutyniarzy i zainwestowano w szkolenie nowych kadr. Powołano do życia Szkołę Lepienia Pierogów i Wypracowań.

Niezwykle trudnym problemem, przed którym stanęła nowa uczelnia dziennikarska, było ustalenie proporcji pomiędzy Truciem i Pluciem. Czy ma być po równo, czy więcej trucia, a może plucia? Jak się dużo opluje, to piszący dobrze się czuje, ale gdzie jest granica? Czy czytelnicy łykną wszystko bez ograniczeń? Z kolei jak się ładnie truje, to zaczynają wierzyć. Z tych rozmyślań Ojciec Nadredaktor Generalny wpadł w chroniczną bezsenność… Zadzwonił o czwartej nad ranem do dr Evy Odrana – Zatroskanej, starej i wypróbowanej przyjaciółki.

– Cześć, Eva, co się bierze na sen? – zagaił bez zbędnych wstępów.

– A kto dzwoni? – zapytała zaspanym głosem Eva.

– A kto może dzwonić do Evy? Adam oczywiście! Poczebuje receptę na prochy nasenne, bo nie śpię.

– Też nie śpię, takie czasy, Adamie. Takie czasy…Musisz wyrobić sobie licencję niewyłączną na pieczątkę od swojego dr Roślinnego i będziesz  miał problem rozwiązany.

Krystyna Knypl

Następny rozdział

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2292-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-22

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 16

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2289-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-19

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 16. WIZYTA W KRAJOWYM CENTRUM CHORÓB NIEBYLEJAKICH

Z chorobami wszelakimi miała Matylda do czynienia na szpitalnym etapie kariery lekarskiej, drugą grupę chorób nijakich zajmowała się na etapie praktyki ambulatoryjnej, a trzecią grupę chorób niebylejakich obsługiwała jako dziennikarz na zagranicznych kongresach i konferencjach.

Kochała kongresowe i konferencyjne życie dziennikarskie i naukowe miłością nieprzemijającą. Jednak jak to w uczuciach bywa, wzajemność nie była zjawiskiem stałym. Pod kilkunastu latach tłustych naturalną koleją rzeczy w życiu kongresowym nadeszły lata chude, z czasem chudsze, bo zamienić się niebawem w najchudsze. Od poważniejszego zaproszenia na ciekawy kongres zagraniczny upłynęło już sporo czasu i trzeba było przestawić się na obsługę mediową wydarzeń krajowych. Rozpoczął się właśnie drugi chudy sezon. Zaproszenie na obsługę medialną krajowej konferencji w zakresie chorób niebylejakich przyjęła więc z zainteresowaniem. Pomyślała, że będzie to ciekawa odmiana nie tylko zawodowa, ale i emocjonalna po latach obcowania z krajowymi chorobami wszelakimi w charakterze lekarza.

Gospodarzem konferencji była placówka medyczna położona na skraju Wielkiego Miasta, w której Matylda jeszcze nigdy wcześniej nie była, co stanowiło dodatkową zachętą do odbycia wyprawy.

– Na bezrybiu trzeba szukać złotej rybki nie tylko w akwariach, ale także w nietypowych lokalizacjach – powiedziała sobie na usprawiedliwienie tej ekstrawaganckiej eskapady.

Przez ostatnie kilkanaście lat przemierzała kraje i kontynenty w pogoni za wiedzą kongresową, dlaczego miałby nie poznać obrzeży Wielkiego Miasta? Na spotkanie z nową przygodą wyruszyła służbowym transportem kilka minut po godzinie dziewiątej. Po około dziesięciu minutach jazdy przez śródmiejskie dzielnice Wielkiego Miasta mijana okolica stała się zupełnie nieznana. Widoki za oknem samochodu potwierdzały tezę, że istnieje Architektura i Budownictwo.

To co było widać po obu stronach jezdni nie wyglądało na Wielkie Miasto z jego charakterystycznymi obiektami mającymi swoją architektoniczną historię i urodę. Na szerokich przestrzeniach rozciągało się budownictwo bez wyrazu i bez urody. Po trzech kwadransach jazdy była na miejscu.

Krajowe Centrum Chorób Niebylejakich (KCCN) ścinało z nóg niespodziewanym wyglądem już od pierwszego spojrzenia. Na wielkim gmachu, tuż przy wejściu głównym obok tablicy pamiątkowej poświęconej bohaterom historycznych wydarzeń z czasów wojny, w odległości nie przekraczającej jednego metra pyszniła się reklama bankomatu w towarzystwie zaproszenia do udziału i finansowego wsparcia geszefciarskiej imprezy roku. Szok wizualny to było bardzo eufemistyczne określenie.

Entry at your own risk – coś szeptało Matyldzie do ucha. Miał ochotę zawrócić się na pięcie i odjechać, ale powstrzymywała ją złożona wcześniej obietnica napisania relacji z konferencji.

Dalej było tylko gorzej – ściany upstrzone jarmarczną ofertą handlową, ogłoszenia, nalepki, karteluszki, zawiadomienia o wszystkim i niczym zajmowały znaczącą powierzchnię całego Krajowego Centrum Chorób Niebylejakich.

Uczestnicy konferencji schodzili się powoli. Przed salą konferencyjną dyplomowana profesor chorób niebylejakich Euzebia Krochmal – Krochmalińska z umęczonym wyrazem twarzy opędzała się ze wszystkich sił od przybyłych na konferencję przedstawicieli mediów. Cierpienie nie tylko malowało się na obliczu Euzebii, ale emanowało z każdego gestu i kroku. Trudno było nie cierpieć przy mediach zadających niewygodne pytania.

– Ile czasu czeka pacjent na zabieg? – rzucił pytanie redaktor z audycji Wyżyny Medycyny.

– Musi czekać rok – odparła z dumą profesor Euzebia.

– A jeżeli coś… – próbował dociec redaktor sitkowy podtykający mikrofon Euzebii.

– Nie teraz! – prychnęła do sitka mikrofonu Euzebia z dumą, po czym z dostojeństwem przypisanym posiadanemu tytułowi profesora chorób niebylejakich oddaliła się krokiem defiladowym w kierunku grona zaufanych asystentów.

– Uff, nie mogłam się opędzić od tych pismaków i mikrofoniaków – jęknęła oczekujących na mowę powitalną pracowników KCCN.

Powitanie było krótkie, długa lista komplementów pod adresem jedynie właściwych osób, a obrady nudne. Matylda po raz kolejny przekonała się, że jej centralny układ nerwowy był totalnie niekompatybilny z krajową edycją żadnego z nowych działów nauk medycznych.

Klinika Chorób Nijakich

Po zwiedzeniu obrzeży Wielkiego Miasta redaktor Matylda Przekora postanowiła się wybrać do Rodzinnego Miasteczka. Prawdę powiedziawszy nie bardzo do końca uświadamiała sobie po co tam powinna pojechać. Wiedziała jednak, że dopóki nie pojedzie to myśl odwiedzenia swoich rodzinnych stron nie opuści jej nawet przez chwilę. Kierunek podróży nie był w gruncie rzeczy najważniejszy, lecz nieusuwalne przekonanie, że musi tam właśnie pojechać.

Świadoma tej cechy swojej osobowości wsiadła do pociągu, którego wnętrze prawdę powiedziawszy wyglądało jak trochę odlotowo, ale powiedziała sobie – takie mamy czasy odlotowe to i pociągi są inne i kontynuowała podróż.

Drzewa podróżują stojąc

Bez trudu znalazła miejsce siedzące i spoglądała przez okno zastanawiając na ile zmieniły się na przestrzeni lat mijane krajobrazy. Przede wszystkim było za dużo szyldów o najróżniejszej treści. Opony, samochody, oferty wakacyjne, pożyczki bankowe nachalnie domagały się aby zainteresować się nimi i to koniecznie, i to natychmiast.

Po około godzinie jazdy wszedł konduktor ze swoim tradycyjnym zawołaniem proszę bileciki do kontroli . Wszyscy sięgnęli do kieszeni, torebek i plecaków i posłusznie prezentowali bilety. Matylda sięgnęła po swoją ulubioną granatową torebkę i otworzyła zamek kieszeni, w której zwykle trzymała portfel z dokumentami, pieniędzmi i kartami kredytowymi. Kieszeń torebki była pusta. Ktoś z niezwykłą wprawą pozbawił ją portfela z całą jego zawartością.

Zdenerwowała się potężnie do tego stopnia, że aż…. Aż się obudziła. Na ulubionym budziku kupionym przed laty na jednym z lotnisk zbliżała się godzina dwunasta. Z ulgą stwierdziła, że może spać dalej.

Ulubiony budzik Matyldy

– Co za realistyczny sen! – pomyślała rano. Na wszelki wypadek sprawdziła wnętrze torebki. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Jednak realistyczność snu była tak męcząca, że postanowiła sprawdzić jego znaczenie. Wygoogle’owała hasło stracić portfel z pieniędzmi. Uff… interpretacja była całkiem sympatyczna. Podpiszesz w najbliższym okresie korzystny kontrakt – donosiły różne astrologiczne portale. Te przeciwstawne wizje finansowe – już to utraty portfela, już to podpisania korzystnego kontraktu na tyle ją rozbudziły, że postanowiła dopełnić porannego rytuału codziennych ablucji, parzenia dzbanka yeraba – mate, siekania sałatki owocowej i przeglądania porannej poczty elektronicznej

W planie na dziś miała złożenie dokumentów potwierdzających ciągłość pracy w zawodzie wyuczonym za młodu i bezskutecznie porzucanym w myślach, słowach, ale nigdy tak po prawdzie w uczynkach. Nie miała odwagi odczepić ani młodzieńczych skrzydeł entuzjazmu ani co i raz doczepianych kul u nóg w latach dojrzałych.

Medycyna była niczym odczyn serologiczny. Nie do pozbycia się! Pamiątka na całe życie jakiejś młodzieńczej decyzji emocjonalnej. Można by pisać „odczyn MED  plus” – pomyślała.

Przed dziewiątą wyruszyła z domu. Przystanek tramwajowy o tej porze był nawet dość pusty. Spojrzała w kierunku zbliżającego się tramwaju z zamiarem odczytania numeru pojazdu, ale uwagę jej odciągnęły chmury rozpościerające się na wiosennym niebie. Chyba pierzaste – pomyślała zaciekawiona ich obrazem – a może jakieś inne? Czternastka, która podjechała za chwilę  była wewnątrz bardziej zapełniona niż przystanek.

Na wszystkich siedzących miejscach politechniczna młodzież, kwaterująca w pobliskim akademiku, powalona buzującymi wiosennym hormonami czytała książki, przewijała strony w smartfonach, popijała energetyzujące drinki z puszek lub wodę z butelek. Biedacy sił mieli tyle, że ledwie byli w stanie trzymać w spracowanych dłoniach smartfony i dwoma palcami dotykać ekranów.  Wystąpienie obu zespołów chorobowych zakwalifikowano jako inwalidztwo pierwszej grupy i automatycznie zwalniało posiadacza takiego orzeczenia z męczącego obowiązku chodzenia do pracy.

Przedstawiciele The Baby Boomers Generation porastali mchem, a The Smartphon Union Generation nie zwracała uwagi na takie detale jak to co na nich rośnie. Mógł przejechać po nich czołg z czterema pancernymi i psem, a zjednoczeni z urządzeniem i tak tego by nie zauważyli.

Najbardziej potrzebną częścią ciała do funkcjonowania nie był mózg z ośrodkiem krążenia i oddychania lecz dwa kciuki. Obolałe od ciągłego smyrgania po coraz większych ekranach rozrastały się. Powstawały nowe zespoły chorobowe jak przerost kciuków obustronny czy zespół wzroku nieoderwanego od smartfonu. W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD przydzielono wspomnianym zespołom specjalne numery.

Obustronny przerost kciuków otrzymał numer S.65.5. Natomiast zespół wzroku nieoderwanego od smartfonu miał numer H44.10.

Jakże wyczerpującym energetycznie zajęciem było przewijanie stron w smartfonie dla posiadacza takich zespołów chorobowych! A do tego czekała ich harówa na uczelni, trzeba więc było w pozycji siedzącej zebrać siły nadwątlone. Zwyczaj ustępowania miejsca ludziom starszym, kobietom, niemowlętom wydał się nie istnieć w tym świecie. Zamyśliła się nad tym co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia. Jestem chyba jakaś dziewiętnastowieczna! – pomyślała Matylda, nie przeczuwając nawet przez chwilę, jak silnie będzie niebawem spleciona z epoką

Czternastka minęła park i zbliżała się do następnego przystanku. Melodyjny głos spikera podał jego nazwę: Najbliższa Izba Kontroli.  

Matylda dałaby uciąć sobie to i owo, że przystanek tak właśnie, a nie inaczej, się nazywał. Najbliższa i już! Wyczerpana wiosną młodzież politechniczna poderwała się na następnym przystanku i powłócząc butami z niezawiązanymi sznurowadłami powlokła się na zajęcia.

Dalsza trasa czternastki była prawie tak samo ciekawa jak przejazd kolejką z Atlanty do Buckhead, czyli ogólnie nudne widoki z ciekawostkami co jakiś czas. W okolicach metra mignął szyld z napisem medycyna nowoczesna. A co to za odmiana medycyny? – zastanowiła się Matylda. Pewnie się na takiej nie znam. Mam same staromodne obyczaje – badanie pacjenta, nieuleganie sugestiom, że bez antybiotyku / zwolnienia / renty / sanatorium to delikwent nie stanie na nogi i parę innych równie nieciekawych obyczajów.

Za kolejnym zakrętem było jeszcze ciekawiej i w dodatku w starym stylu. Bar Prasowy – istniej od 1954 roku – donosił szyld. Fajna nazwa! – pomyślała. Można by organizować w nim konferencję prasowe. W końcu w szeratonachhiltonach wszyscy już byli po wielekroć.

Dojechała do wielkiego budynku w którym w dawnych latach mieściło się najelegantsze kino w Wielkim Mieście, kilka kroków spaceru i była w swojej Najbliższej Izbie Kontroli. Miała uzupełnić dokumenty bowiem utrzymanie aktywnego Prawa Realizowania Powołania (PRK) wymagało dowożenia co i raz do izby dokumentów potwierdzających ciągłość pracy.

Choć powołanie uważała za łaskę Ducha Świętego – jak objaśnił jej to przed kilkoma dziesięcioleciami jej pacjent ksiądz, dr prawa kanonicznego – i realizowanie tego powołania za sprawę między nią a Duchem Świętym, ale komisją miała diametralnie inne zdanie. Ani Duch Święty ani  ona sama nie mieli nic do gadania. Po sprawdzeniu pod mikroskopem wszystkich dostarczonych dokumentów absolwentka europeistyki, a może historii sztuki średniowiecznej, w każdym razie czegoś bardzo blisko z medycyną związanego uznała, że dokumenty Matyld spełniają oczekiwania Najbliżej Izby Kontroli w kwestii udokumentowania ciągłości wykonywania zawodu i udzieliła Matyldzie rozgrzeszenia za grzech niedostarczania regularnie dokumentów z każdą zmianą pracy.

– Piekło jest za małe – trzeba będzie rozbudować, nie pomieści wszystkich ludzi. A słowa muszą być na kartki! W internecie będzie można wpisać  tylko tyle słów, ile się ma przyznane.

W Najbliższej Izbie Kontroli wnikliwie i analitycznie przejrzano wszystkie dostarczone dokumenty. Żaden ich szczegół nie uszedł uwadze absolwentki europeistytki, a może kulturoznawstwa – któż to mógł odgadnąć jak wysokie kompetencje miała osoba wyznaczona do analizy lekarskich dokumentów !

– No tak, no tak… pracuje pani na umowę zlecenie… – wyszeptała jakby w zamyśleniu. – A coś jeszcze pani robi? – dodała nieco powątpiewającym tonem.

– Piszę artykuły, niekiedy prowadzę wykłady… – wyznała Matylda spuszczając nieco ku dołowi oczy, z dobrze odgrywaną skromnością starszej pani.

– Taaak, a ma pani wykaz tych wykładów? – europeistka była bezwzględna w ustalaniu każdego szczegółu.

– Proszę oto wykaz wykładów z ostatnich 5 lat. Jest ich około trzydziestu -Matylda podała kolejny dokument.

– Czy mogę go dołączyć do pani dossier zawodowego?

– Ależ oczywiście! – z entuzjazmem odpowiedziała Matylda.

– Jeszcze zostały nam artykuły do udokumentowania – powiedziała z resztką nadziei w głosie, perfekcyjna, korporacyjna pani urzędniczka.

– Proszę kliknąć na link na moje stronie internetowej.

– Ma pani swoją stronę internetową??? O…to ciekawe – perfekcyjny spokój zadrżał w posadach.

-Tak… trafiło się…, o tu proszę kliknąć na spis artykułów.

-Czy mogę sobie wydrukować i dołączyć do pozostałych dokumentów? -zapytała przedstawicielka kontrolera realizowania boskiego daru powołania.

– Ależ oczywiście!

Maszyneria zaszumiała swym wnętrzem i ruszyła do drukowania. Kolejne strony wyskakiwały z tajemniczych czeluści i miękko lądowały w zagłębieniu na przodzie. 

– Ile tych stron wydrukowało się? – zapytała Matylda z miną godną panny Marple.

– Zaraz sprawdzę… trzydzieści siedem – jęknęła pani korporacja.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2291-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-21

Informacja: Pandemlandzka Reublika Ludowa? jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 15

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2288-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-18

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 15. KAWA W NOWYM WSPANIAŁYM ŚWIECIE

W Nowym Wspaniałym Świecie wszystko było inne. Najważniejsze było przestrzeganie zasad ekologii, niskiej emisyjności CO2, oszczędzania energii elektrycznej.

Domy były ekologiczne, budowano je na każdym lądzie

A także na wodzie

Brak opisu.

Kawę podawały roboty

SONY DSC

Były też miejsca nie do końca legalnej rozrywki dla wybrańców My, Narodu

Armia Praga

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 14

 
 
 
Nowe czasy wymagały promowania nowych zasad. Stosowano metodę subliminal advertising, która skutecznie wprowadziła na rynki wiele produktów. Posługując się żartem, dwuznacznością, grą słów serwowano publiczności określone poglądy, sugerowano odpowiednie zachowania i decyzje.
 

Starsze pesele przysparzają ryzyka wiele. Posiedzenie grupy samoobronyDupa Jasiu

Do melodii „Szoruj babciu do kolejki” dopisano uaktualnione słowa i nową wersję piosenki puszczono wielokrotnie w wielu stacjach radiowych i telewizyjnych w dniu 1 kwietnia 2030 roku.

Szoruj babciu do kapsuły

Lecz przed wjazdem upiecz buły,

Takie smaczne jak potrafisz,

Nie pchaj babciu się na afisz!

Swoje życie już przeżyłaś,

Się najadłaś i napiłaś,

Teraz idzie kolej nasza

Hop sza-sza-sza, hop sza-sza-sza!

Kapsuła czasu

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kapsu%C5%82a_czasu

Na skojarzenia słuchaczy słów z kapsułą śmierci, autorzy piosenki odpowiadali z dobrze odgrywanym fałszywym oburzeniem Ależ tu nie chodzi o kapsułę śmierci, lecz kapsułę czasu, która zachowa pamięć o babci dla przyszłych pokoleń!

Po reklamie skojarzeniowej zadbano jednoczasowo o szeroki dostęp do kapsuł eutanazji. Zaplanowano, że dzięki technologii 3 D każdy obywatel Sarmalandii będzie mógł wyprodukować sobie własną kapsułę do eutanazji (  https://tiny.pl/wbbnw). Prezentacja kapsuły śmierci na targach funeralnych w Durnolandii wzbudziła duże zainteresowanie zwiedzających, których omamiano pojęciem tzw. dobrej śmierci ( https://tiny.pl/wbbks ). Zwiedzający dokonywali przymiarek pobytu w kapsule, dopytywali o cenę urządzenia i wpisywali sobie w smartfonach plan działania inwestycyjnego. Do wszystkiego trzeba było się przygotować. Pierwszy etap polegał na torowanie do głowy pojęcia „dobrej” śmierci. Opracowano następujący plan działania pod nazwą

BIZNES PLAN DROGI DO NOWEGO WSPANIAŁEGO ŚWIATA

2025 r.

Kapsuła jest dostępna we wszystkich marketach osiedlowych
Powstaje specjalizacja kapsułolog, która wzbudza bardzo duże zainteresowanie wśród absolwentów wydziałów medycyny pobieżnej. Studia na wydziałach medycyny pobieżnej trwają 9 miesięcy, z przerwą międzysemestralną trwająca 4 tygodnie. Odbywają się on line, ale wręczenie dyplomów odbywa się w realu. Przed wręczeniem dyplomu specjalisty absolwenci zostają zaszczepieni 300 dostępnymi szczepionkami na wszystkie chorob, co jest warunkiem otrzymania dyplomu oraz skierowania do pracy. Ośrodki kapsułalizacji są rozmieszczone w każdym województwie Sarmalandii.
Usługa eutanazji jest dostępna na ubezpieczalnie, jednak szybko powstają długie kolejki, więc konieczne jest utworzenie prywatnych centrów kapsułalizacyjne. Oferowują one usługę kategorii De Lux – dla zmawiających taką usługę oferowane są kapsuły z aksamitną kanapą oraz dostępem do najdroższych alkoholi świata ( https://eluxo.pl/blog/2014/04/08/10-najdrozszych-alkoholi-na-swiecie/ ) oraz cygar.

Przyjęcie w kapsule

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Death_of_Socrates

Kapsuła taka może pomieścić do 20 osób. Powstaje termin przyjęcie kapsułalizacyjne. Na bramach ośrodków obowiązkowo musi być napis


                                   Capsule macht frei und glücklich

Historyczne Centrum Kapsułalizacji

https://en.wikipedia.org/wiki/Hartheim_killing_centre

2029 r. Sukces coraz bliżej

Wskutek szerokiej edukacji wdrażanej już od przedszkola coraz więcej ludzi chce poddać się kapsułalizacji. Jeśli zabieg ma być wykonany na ubezpieczalnię to wcześniej pacjent musi podać rodziców do sądu skarżąc, że go urodzili. Pacjent zgodnie z wytycznymi musi być zaszczepiony wszystkimi 300 szczepionkami, które są dostępne na rynku, aby nie zarażać personelu obsługującego zabieg transferu najlepszy ze światów. Niestety ciągle nie ma szczepionki przeciwko głupocie.

2030 r. Vivat Eutanazencja! Vivat Egzecutores

Nowy Wspaniały Świat istnieje, jest ekologiczny, nieprzeludniony, dotleniony, obywatele są wyedukowani w kwestii jakie obowiązki na nich ciążą. Ludzie przestają chodzić do lekarzy, bo mogą poradzić się sztucznej inteligencji, która jest bardzie empatyczna niż lekarze. Świadczeniodawcy tracą kontrakty, popadają w nędzę i zamawiają usługę kapsułalizacji. Jest ona droga, samorządy zawodowe oferują kredyty na zabieg kapsułalizacji, które będą spłacane przez dzieci przez następne 30 lat. W razie odejścia dzieci kredyt przechodzi na wnuku i tak spaceruje po pokoleniach aż do spłacenia.

W razie braku środków na spłatę raty kredytu można go spłacać w naturze użyczając otworów naturalnych opiekunom kredytowym. Zainteresowanie tą formą spłacania kredytu jest spore.

W czasie wizyty kredytobiorców u centrach kredytowych na znaną wszystkim melodię La vie en rose czyli życie w różach śpiewaną przez Edith Piaf w głośnikach leci piosenka z nowymi, sprytnie zmodyfikowanymi słowami https://www.youtube.com/watch?v=Ixdvm8-MdUs„> La vie enrose czyli życie w ciemności.

Promocję usługi kapsułalizacji oraz specjalizacji kapsułologii prowadzi się na wielu portalach dla przedstawicieli zawodów medycznych. Specjalnie przeszkoleni pracownicy Centrów Dobrej Śmierci uczestniczą w dyskusjach promując rozwiązania eutanatyczne zachwalając kapsuły, promując wytyczne postępowania w kwestii odstąpienia od należytej opieki ciężko chorych, zwłaszcza starszych. Kreują się na dobroczyńców chorych i ich rodzin, znieważając i obrażając przeciwników eutanazji. Wszyscy promotorzy eutanazji są przeszkoleni w szkole partyjnej Sarmalandzkiej Repbliki Ludowej (SRL) w programie „Samo dobro” – Agenda 2030.

Szkoła partyjna w Sarmawie przy ul. Bagatela 2, w Sarmalandii

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_Partyjna_przy_KC_PZPR

Niestety pomimo wielu starań babcie i dziadkowie nie śpieszyli się do kapsuł. Postanowiono im pomóc.

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2289-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-19

Krystyna Knypl

Informacja: Pandemlandzka Repub;ika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 13

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2286-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-16

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 13. WIRUS ŚWIĄDU-23 ATAKUJE

Wirusy, odkąd istniały, zawsze potrafiły przechytrzyć ludzi. Atakowały znienacka, w sposób niewidoczny i podstępny, szybko ścinając z nóg człowieka upatrzonego na swoją ofiarę. Nic sobie nie robiły z tego, że ktoś jest Bogatym Biznesmenem, Bardzo Ważnym Politykiem, Bardzo Znanym Prawnikiem, a nawet Bardzo Znanym Dziennikarzem. Nie odczuwały ani odrobiny lęku przed stanowiskiem swojej ofiary, stanem jej konta bankowego, zasięgiem wpływów ani koneksjami krajowymi i zagranicznymi. Kompletnie ignorowały fakt posiadania dostępu swoich ofiar do mediów, mikrofonów i studiów telewizyjnych. Były niewrażliwe na wpisy na mediach społecznościowych, najbardziej wściekły hejt i co najstraszniejsze – na najgroźniej zredagowane paragrafy, ustawy i rozporządzenia.

Bezpardonowo wskakiwały na śluzówki dróg oddechowych albo co gorsza  dróg moczowo-płciowych, a nawet o zgrozo! przewodu pokarmowego kobiet i mężczyzn,  przyczepiały się do wybranego receptora, podstępnie przenikały błony komórkowe i wdzierały się z impetem do wnętrza komórek swojej ofiary.

Rozhulane wirusy namnażały się szybciej niż króliki w Australii, hasając po całym organizmie zaatakowanych, pozbawiając ofiary możliwości poruszania się, siedzenia w szkole lub pracy a z czasem w niektórych przypadkach także oddychania.

Bezczelność wirusów nie znała granic – i nie jest to licentia poetica! Te zlepki aminokwasów, bo nawet nie białek!, bezczelnie przemieszczały się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, z jednego sezonu na drugi sezon, co więcej – korzystały na gapę z samolotów, pociągów, autobusów i statków. Wirusy były niczym ośmiornica…

John Brainwasher znając te cechy wirusów polecił starannie zdezynfekować prywatny odrzutowiec, którym udał się do Centrali Produkcji Wirusów na Zamówienie, aby zamówić nowy model biznesowy wirusa. Zamówienie Johna Brainwahera zlecono do realizacji w firmie Virus Manufacturing Factory w miejscowości Tam-Ten-Vir. Zleceniobiorcy  skuszeni wysokim honorarium zaproponowanym przez Johna wyprodukowali zamówionego wirusa w ciągu 3 tygodni.

Uroczyste przekazanie pierwszej partii wirusów odbyło się w hotelu The Golden Age, gdzie producenci patogenów na zamówienie podejmowali ważnych gości. Realizatorem  pomysłu eleganckiego podejmowania gości z branży biznesu wirusowego  była  firma Geyzer, którego prezesem był energicznym biznesmen Durnertto Bamboula, znany z sukcesów biznesowych oraz niespotykanej determinacji w dążeniu do wytyczonych celów finansowych.

Hotel The Golden Age

Uroczyste przekazanie pierwszego miliona gotowych do inwazji Itchwirusów-23 zorganizowano w hotelu The Golden Age, bowiem . Brano tez pod uwagę, że  każde zamówienie nowego wirusa było początkiem do złotego wieku dla Virus Manufacturing Factory, choć wiadomo było, że gdy przeminie wiek złoty to jest potem strasznie dużo różnorakiej roboty, a czasem nawet kłopoty. No, ale kto by się przejmował przyszłością, skoro teraźniejszość była tak podniecająca?

Nowy wirus został nazwany Itchvirus-23 (od angielskiego słowa itch czyli świąd). Choroba objawiała się w pierwszych dniach powtarzalnymi ukłuciami powodowanymi przez kolce wirusa, które były  zbudowane z dotychczas nieznanych białek. Niestety zarówno producenci, jak i zamawiający nie przewidzieli ani też nie uwzględnili w produkcji faktu, że wirus przenosił się nie tylko z człowieka na drugiego człowieka, ale też wędrował w obrębie zakażonego organizmu zmieniając swoją lokalizację i powodując świąd w nowych okolicach ciała człowieka.

W produkcji wirusa nie przewidziano niestety, że ludzie nie tylko podawali dłonie innym osobom na początku i końcu spotkania, ale także dotykali różnych części własnego ciała. O ile wszyscy byli od dzieciństwa nauczeni aby nie dotykać twarzy, to nie dało się egzystować bez kilkakrotnego w ciągu doby dotknięcia okolic intymnych, w związku z wykonywaniem  czynności fizjologicznych. Przemieszczony przy okazji wykonywania wspomnianych czynności wirus do nowej lokalizacji doznawał mutacji i z niewiniątka zamieniał się w okrutną hydrę, która swoimi lepkimi mackami przyczepiała się z niezwykłą siłą do ciała zaatakowanego nieszczęśnika.

Wirus wykorzystał chytrze fakt, że ludzie myli ręce opuszczając WC, a nie myli przed dotknięciem okolic intymnych. O tym aspekcie nie pomyśleli również projektanci nowego patogenu.

Już po kilku dniach od wypuszczenia wirusa w przestrzeń publiczną zauważono, że pierwsze objawy dotyczyły głównie przedniej okolicy intymnej, z tej prostej przyczyny, że częstość dotykania w ciągu doby tej okolicy była większa niż okolicy tylnej. Początkowo interpretowano te dolegliwości jako objawy dyzuryczne, ale gdy świąd przeniósł się na tylną okolicę intymną to – jak mówi znane powiedzenie – skończył się żart, zaczęły się schody.

Z uwagi na powszechne, codzienne shake-handy między ludźmi oraz dotykanie okolic intymnych podczas czynności fizjologicznych, tempo przenoszenia się wirusa było niezwykle szybkie. Wirus atakował głownie sfery biznesowe, finansowe oraz polityczne mające shake-hand w swych zwyczajach częściej niż rolnicy, ogrodnicy lub kucharki.

Zakażeni  osobnicy z powodu uciążliwości objawów musieli  przebywać w domach. Władze Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL) znalazły się w nie lada kłopocie. Jak leczyć? Jak zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa? To były dylematy trudne do rozwiązania.

Podstawowym jednak wyzwaniem było naukowe potwierdzenie wirusowej przyczyny dolegliwości zlokalizowanych w okolicach intymnych. Krajowa Rada Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA)  zaproponowała wymaz z końcowego odcinka przewodu pokarmowego pobrany za pomocą specjalnego drewnianego patyka owiniętego na końcu watą, który należało wprowadzić na głębokość 15 cm od punktu końcowego przewodu pokarmowego. Pacjenci narzekali na ból przy pobieraniu wymazu, ale w końcu nie miało to większego znaczenia dla wielkiej idei precyzyjnego diagnozowania nowej, groźnej choorby. Problemem było to, że podczas bólu spowodowanego gmeraniem w odbytnicy, pacjenci zaciskali pośladki i ruszali nimi na boki co powodowało, że końcówka drewnianego patyka wymazowego dość często odłamywała się i pozostawała w dolnym odcinku przewodu pokarmowego jako niebezpieczne ciało obce. Co robić? Jak zaradzić temu powikłaniu  i nie zniechęcić  pacjentów do zgłaszania się na badanie w kierunku nowej infekcji wirusowej?- debatowano na kolejnych posiedzeniach Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA).

Przepisy o przymusowym wykonywaniu wymazu przed podróżą lub  zezwoleniem na wykonywanie pracy siedzącej  w siedzibie instytucji nie rozwiązywało problemu. Potrzebna była jakaś prozdrowotna zachęta o wymowie profilaktycznej. Zdecydowano się utworzyć Pakietową Usługę Profilaktyczno-Analną (PUPA). Usługa była oferowana świadczeniobiorcom, u których nastąpiło  odłamanie końcowego fragmentu patyka, polegała ona na jednoczesnym wykonaniu  rektoskopii  wraz z gastroskopią w znieczuleniu ogólnym. W opisie oferty podkreślono, że znane powiedzenie iż nie ma nic złego co by na dobre się nie zdało manaukowe podstawy bowiem złamanie patyka wymazowego i badania z nim związane pozwalają na wczesne wykrywanie nowotworów przewodu pokarmowego.

Nowa sytuacja epidemiologiczna budziła powszechne zainteresowanie zarówno mediów jak i mieszkańców Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL). Zrozumiałym więc było, że ekipy dziennikarzy udawały się do siedziby władzy ustawodawczej w celu zdobycia informacji z pierwszej ręki na temat co wybrańcy narodu zamierzają zrobić z tą niezwykle skomplikowaną sytuacją medyczną.

Niestety nie było łatwo zdobyć chętnego i dobrze poinformowanego rozmówcę. Dziennikarze ustawiali się w segmencie prasowym Sejmu ze swoimi kamerami i cierpliwie oczekiwali na kogoś chętnego do udzielenia wywiadu.

Matylda, otrzymująca w przeszłości akredytacje sejmowe, zaintrygowana przebiegiem wydarzeń także wybrała się do gmachu parlamentu.

Pobrała przepustkę, okazała ją strażnikowi przy wejściu na teren Sejmu, minęła zastanawiająco pusty dziedziniec otaczający poszczególne budynki i weszła do gmachu głównego.

Gmach główny każdego roboczego dnia tętniący życiem, dziś świecił pustkami. Przez hol na parterze przemykały tylko pojedyncze osoby z personelu sejmowego. Korzystając z okazji, że wnętrze gmachu głównego jest puste, Matylda rozejrzała się dookoła. Wzrok jej zatrzymał się na wężowatych  poręczach zdobiących schody gmachu głównego. Wcześniej nie zauważyła tego elementu wystroju.

Przez chwilę zastanowiła się dlaczego twórcy, którymi byli XIX wieczni brązownicy Grzegorz i Feliks Łopieńscy  wybrali ten właśnie motyw do ozdoby sejmowych schodów, a nie jakiś inny, mniej tajemniczy element. Schody zdobił wąż Hipokratesa zwany po łacinie Zamenis longissimus co tłumaczymy na język polski jako najdłuższy wąż.

Dlaczego wąż Hipokratesa, a nie jakiś innym motyw, i do tego taki długi? . Gdyby był to budynek wydziału lekarskiego, to było by jasne, ale sejmu? – zastanawiała się Matylda.

Wąż ciągnął się przez całą długość schodów prowadzących z pierwszego piętra na parter.

Ciekawe gdzie on popełźnie on dalej? – rozmyślała Matylda. No dobra, zostawiam węża na razie w spokoju, trzeba poszukać jakiegoś źródła informacji.

 Zajrzała do głównej sali obrad i ku jej niezwykłemu zaskoczeniu była ona pusta, a jedyną osobą w niej był w niej przewodniczący sesji prowadzący obrady.

– A gdzie jest reszta posłów? – zapytała Matylda jednego z dziennikarzy stojącego obok drzwi..

– Obrady są on line. Dużo osób złapało jakiegoś wirusa i nie mogą siedzieć – odpowiedział kolega.

– Co złapali? Wirusa? I dlaczego nie mogą siedzieć na obradach? – dopytywała zdziwiona  Matylda. Czego to ludzie nie wymyślą aby z on site przenieść się w domowe pielesze i pracować on line! Najwyraźniej koncepcja metaversum zaczyna przyjmować realne kształty. Ciekawe czy choroby też będą wirtualne czy nadal realne? – pomyślała zaintrygowana nieznanymi do tej pory faktami.

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2288-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-18

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 12

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2284-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-14

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 12. EKSPERCI SPODZIEWAJĄ SIĘ NIESPODZIEWANEGO I NIC NIKOMU DO TEGO

Pandemia  będąca złotym okresem dla wielu grup biznesowych nieśpiesznym krokiem odchodziła w siną dal, niczym słynny kochaś z przeboju sprzed lat.

Co będzie dalej? Na czym będziemy zarabiać? Kogo wynajmiemy do roli ekspertów niezbędnych do generowania kolejnych fal paniki? Jak zapewnimy refundację produktów medycznych, które wprowadzimy na rynek pod hasłem ochrony przed infekcją? Takie oraz wiele innych  niepokojących uczuć gnębiło różne grupy biznesowe działające na globalnym rynku medycznym. Matylda w epoce przedpandemicznej jeździła  na konferencje do Rekseli, oglądała Rondo Tumana oraz słuchała obrad w Gold Buiding. W epoce postpandemicznej konferencje oglądała on line i dochodziła do wniosku, że jest to wygodna forma zdobywani wiedzy.

aa2

Matylda wspominała  przedpandemiczne zakwaterowania

Przecież nie może być tak, że przestaniemy zarabiać miliony i zostaniemy prolami żyjącymi z jednej pensji na poziomie średniej krajowej! – wołali sfrustrowani binzesmeni i bizneswomenki.

Uczucie postpandemicznego strachu przenosiło się z jednej grupy biznesowej na drugą, powracało ze zdwojoną siłą i zdawało się, że nigdy nie przeminie.

Z silnymi uczuciami już tak w życiu jest, że przyczepiają  się do człowieka niczym butapren i nie ma dobrego sposobu aby się od nich uwolnić. Nie ważne było czy ów butapren uczuciowy dotyczył relacji międzyludzkich, stanowisk, poglądów czy zarobkowania. 

<a href=

Czar wspomnień Matyldy

W dobie pandemii szalejącej nie tylko w ludzkich organizmach, ale i w  mediach społecznościowych, pojawiło się jeszcze jedno uzależnienie – nazwijmy ją ekspertoza przewlekła po łacinie expertosis chronicus, numer w ICD będzie nadany w nieodległej przyszłości.

Głównym objawem tego schorzenia była potrzeba bycia nieomylnym ekspertem o krajowym zasięgu, który ma zawsze racje. Każdy kraj miał swoich ekspertów komentujących na bieżąco zarządzenia rządów, ministerstw oraz placówek administracji zdrowia publicznego. Wpływy ekspertów miały zasięg regionalny, nie można było koledze z branży wchodzić na jego poletko wpływów.

aa

Wspominała co jadała...

Uzależnienie od bycia nieomylnym ekspertem atakowało nie tylko niektórych lekarzy, ale także te osoby które nie dostały się na medycynę i zrządzeniem okrutnego losu musiały studiować biotechnologię, wirusologię  lub zdrowie publiczne. Nieszczęśnicy ci z powodu niemożności studiowania medycyny cierpieli na nieuleczalną potrzebę „zabawy w doktora”. Aby przybliżyć te nieszczęsne ofiary okrutnego losu do medycyny wymyślono określenie „medyk” oraz „ekspert”. Był to wprawdzie ktoś o bliżej nieznanym wykształceniu, ale bardzo oblatany w recytowaniu koncepcji lansowanych przez władze i biznes.

Media intensywnie lansowały pogląd, że ów ekspert to jest jakiś ważniak, którego My, Naród powinien słuchać z otwartą jamą ustną, oraz żarliwie mu przytakiwać, przyklęknąwszy przynajmniej na jedno kolano. Lansowanie kogoś, kto miał wykształcenie bliżej nie wiadome, ale potrafił wiernie recytować przekazy dnia,  trwało już długi czas i zdawało się nie mieć końca, co więcej dawał całkiem dobre efekty biznesowe zleceniodawcom tych recytacji.

Zwolenników ekspertologii sponsorowanej Matylda Przekora, znana w swoim drugim wcieleniu zawodowym jak dziennikarz śledczy, zwykła pytać: 

– Drogi ekspercie! Czy na pokładzie samolotu, gdy ktoś zasłabnie, pytają przez głośniki „Czy jest na pokładzie ekspert?” czy raczej staromodnie próbują ustalić „Czy jest na pokładzie lekarz?”

Eksperci i ich wyznawcy po usłyszeniu tak niewygodnego oraz naruszającego ich prywatność pytania żmijowato syczeli:

– Matyldo, ale czy ty jesteś za czy przeciw Nowej Wspaniałej Medycynie?

– Pytanie „za lub przeciw” może dotyczyć partii politycznej, ale nigdy nie powinno dotyczyć metody leczenia czy zapobiegania – odpowiadała Matylda. Skoro nie pytasz czy jestem za lub przeciw leczeniu nadciśnienia tętniczego lub zapalenia płuc, to nie pytaj o inne procedury terapeutyczne. 

Pandemia ograniczała nie tylko w doborze słów, ale także w wielu innych obszarach. Ograniczenia w podróżowaniu narzucone przez pandemię spowodowały, że wiele osób kierowało swe myśli  ku przeszłości oraz wyprawom odbytym w dawnych latach.

Podróże, podróże, ech… – pomyślała Matylda i na dysku wspomnień pojawiła się wyprawa za ocean, do Stanów Zjednoczonych na początku lat dwutysięcznych. 

Pierwsza noc na kontynencie amerykańskim, spędzona w San Francisco, wypełniona była oglądaniem telewizji serwującej widzom niezliczone reklamy. Nachalne wciskanie  wszystkim wszystkiego co tylko na świecie wyprodukowano, wygenerowały w wyobraźni Matyldy wizerunek rodziny Brainwasherów, producentów zdrowych złudzeń z dostawą do domu. 

Przez minione dwadzieścia lat, które upłynęły od spotkania z telewizją Unii Stanów Autonomicznych (USA),  miała wrażenie, że wpływy  Brainwasher Family rosły z dnia na dzień  tak szybko, że opanowały wszystkie kontynenty, a produkcja zdrowych złudzeń pędziła z szybkością dorównująca produkcji pewnego produktu medycznego, którego nazwy nie wymienimy bo nie!

Efekt i zasięg globalny w branży produkcji złudzeń uzyskano dzięki rozbudowaniu firmy i podzieleniu jej na sekcje: 

# pralnia mózgów naukowców, 

# pralnia mózgów lekarskich, z sekcją pralni mózgów studentów medycyny oraz rezydentów, 

# pralnia mózgów urzędniczych 

# pralnia mózgów pacjentów

Pralnia mózgów naukowców obejmowała prominentnych przedstawicieli różnych dyscyplin klinicznych, którzy wykonywali badania kliniczne nowych leków, badań  oraz sprzętu diagnostycznego. Dzięki rozwiniętemu systemowi pralniczemu osiągnięto znaczący wpływ na praktykę kliniczną dnia codziennego. Młode i średnie pokolenie posłusznie recytowało przekazy dnia nadane przez ekspertów. Starzy doktorzy głosili jakieś herezje, że doświadczenie osobiste ma znaczenie w medycynie. Co więcej potrafili przyjąć na oddział pacjenta bez oznaczenia poziomu CRP! 

– Im trzeba odbierać prawo wykonywania zawodu lekarza! Jak śmie taki jeden z drugim starzec mówić o czymś takim jak doświadczenie osobiste, powoływać się na znajomość patofizjologii lekceważąc przy tym wytyczne napisane przez ekspertów??? grzmiały młode pokolenia wyznawców tzw. aktualnej medycyny, uaktualnianej codziennie w parzyste godziny.

Wszystko zdawało się być pod kontrolą, jednak pewien niepokój w kwestii przyszłości globalnego rynku medycznego budziła przyszłość badań klinicznych nad nowymi lekami. Mówiono, że  badania kliniczne będzie wykonywać  sztuczna inteligencja. 

– No dobrze niech sobie robi ta cała AI, co wcale nie oznacza Artificial Intelligence lecz Artificial Idiot – mówił John Brainwasher, senior na zebraniu rodziny. Ale jak ją przekonać do wydania korzystnej dla nas opinii? Czy ona lubi pieniądze?

– Dziadku, to tylko kwestia odpowiedniego oprogramowania – odpowiedział Alex Brainwasher, absolwent wydziału prania mózgów na Uniwersytecie Pralniologii Praktycznej. No i poza tym oprogramowanie to będzie koszt jednorazowy, a tych ekspertów to musimy ciągle gdzieś zapraszać, wozić samolotami w business class, kwaterować w pięciogwiazdkowych  hotelach… Artificial Intelligency nie będzie miała takich wymagań! Co więcej wygeneruje takie wyniki jakie będą nam potrzebne, bez żadnych niespodzianek.

– A wiesz Alex, że to bardzo ciekawa koncepcja! Masz głowę do interesów! Musimy wyprodukować jakiś nowy lek i zrobić mu dobry PR.

– A może nowy patogen? – zapytał Alex, 

– Nie, drugi podobny patogen w krótkim czasie nie zrobi nam takich pieniędzy jak PATOGEN-19. Raczej nowy lek jest nam potrzebny – odpowiedział John. Przydała by się także jakaś nowa choroba, ale dotycząca innego niż drogi oddechowe  obszaru ciała ludzkiego. Taka  choroba powinna być nie za ciężka, nie za lekka, trochę uciążliwa, powszechna, łatwo przenosząca się na innych ludzi. No i potwierdzenie rozpoznania  powinno być za pomocą testów. Nie może być tak, że lekarz samodzielnie stawia rozpoznanie! Taka lekarska samowola mogła by  rozłożyć nam cały biznes.

John myślał dłuższą chwilę po czym uderzył się dłonią w czoło.

– Mam pomysł na nową chorobę!  Zarobimy na niej jeszcze więcej niż na PATOGENIE-19, który odchodzi w siną dal. 

– Mów dziadku, mów co to  za choroba! – zawołał podekscytowany Alex.

– Wirusowy świąd zakaźny – oznajmił John.

– Co, co takiego? – Alex był zbyt mało obeznany z medycyną aby zrozumieć koncepcję dziadka bez dodatkowych objaśnień.

– Zamówimy wirusa, który będzie przenosił się przez dotyk. Gdy ulokuję się ten wirus na skórze osoby zakażonej to będzie powodował dokuczliwy świąd.  Początkowo będzie to świąd okolicy miejsca zakażenia, który z czasem będzie roznosił się na całe ciało, nie wykluczając, a może skupiając się głównie na… – John zawiesił głos.

– Jakich okolic, jakich? Mów dziadku! – zawołał Alex.

– Nie domyślasz się? – John zapytał wnuka, z trudem hamując śmiech.

– Czekaj, zaraz… zaraz… no nie powiesz, że masz na myśli świąd okolic intymnych? – powiedział Alex.

– Mam dokładnie te okolice na myśli, co więcej chodzi mi o  świąd przednich i tylnych okolic intymnych – odpowiedział John chichocząc wesoło. W jego biznesowej wyobraźni zaczęły pojawiać się coraz większe grupy osób drapiących się po siedzeniu, ale także coraz większe kwoty wpływające na konto rodzinnej firmy Perfect Brainwashing Company.

– A jak zabraknie w bankowych programach komputerowych zer, to co się stanie z naszymi kontami, z naszymi pieniędzmi??? – zaniepokoił się Alex . 

– Nie, nie może zabraknąć zer! Przecież zero to nic nie znaczy! – uspokajał się. Samo zero nic nie znaczy ale za inną cyfrą to jednak coś znaczy!  Kurcze trzeba wykupić  wszystkie zera na rynku Jak postanowili tak zrobili. Zera w banku były tylko dla wybranych, pod pełną kontrolą Brainwasher Family. 

Po jakimś czasie ludzie zauważyli brak zer na kontach bankowych i zaczęli narzekać, reklamować transakcje. 

Banki odpowiadały nawiązując do znanej frazy: Nasz stan posiadania jest jak szwajcarskich ser, składa się z samych dziur, lecz jest bez zer. Nie od dziś wiadomo, że z bankami jeszcze nikt nie wygrał, więc  i tym razem to się nie zdarzyło.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2287-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-17

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa