- Szczegóły
-
Opublikowano: wtorek, 07.03.2023, 11:06
Krystyna Knypl
Motto:
Once, once upon a time,
Ms. Vena came to the doctor's brain,
Because she wanted from time to time
To herself life complain.
***
1. Przyszła Wena do doktora
Choć nie była bardzo chora,
Chciała tylko ponarzekać,
Się przebadać, podociekać,
Co się jej należy – Wenie,
Kiedy znajdzie się na scenie.
Z gruntu słabo jest obyta
Z pompą, blichtrem i paradą.
Trudno mówić jej ze swadą,
Wściekłe męczą ją migreny,
W okolicach każdej sceny.
Co ma robić biedna Wena?
Czy ma wołać pogotowie?
Czy na dyżur pobiec szybko?
Lub się spotkać z złotą rybką
I życzenia wyrzec szybko.
Lekarz się na nogach słania
Co mi z Weny przyjmowania?
Jakie zrobić jej badania?
Więc wiązaną rzecze mową
Wolno cedząc każde słowo.
Pragnę pani wyznać jeno,
Że nie łatwo z panią, Weno,
Mieć romansik lub spotkanie,
Kiedy wszystko jest nietanie.
Cnotą zaś jest oszczędzanie.
Wraca Wena więc do głowy,
A tam czeka temat nowy.
Czy ktoś Wenę refunduje?
Czy to w ogóle się opłaca?
Czy lekarska to jest praca?
I wyznała Wena z mocą,
Lekarzowi szeptem, nocą,
Werdykt krótki, ostateczny,
Może nawet zgoła wieczny:
Światło fleszy wenę peszy.
2. Przyszła Bzdura do doktora…
Choć nie była bardzo chora,
Chciała tylko ponarzekać,
Się przebadać, podociekać,
Co się jej należy – Bzdurze,
Kiedy cienko śpiewa w chórze.
Z gruntu słabo jest obyta
Z sensem, blichtrem i ogładą.
Trudno mówić jej ze swadą,
Wściekłe męczą ją migreny,
W okolicach każdej sceny.
Co ma robić biedna Bzdura?
Czy ma wołać pogotowie?
Czy na dyżur pobiec szybko?
Lub się spotkać z złotą rybką
I życzenia wyrzec szybko.
Lekarz się na nogach słania
Co mi z Bzdury przyjmowania?
Jakie zrobić jej badania?
Więc wiązaną rzecze mową
Wolno cedząc każde słowo:
Pragnę pani wyznać jeno,
Że nie łatwo panią Bzduro,
Jest porównać z każdą górą,
Bowiem z zestawieniu z Weną
Winna pani być pod sceną.
Wraca Bzdura więc do głowy,
A tam czeka temat nowy.
Czy ktoś Bzdurę refunduje?
Czy to w ogóle się opłaca?
Czy lekarska to jest praca?
Wyznał lekarz Bzdurze z mocą,
Potajemnie, szeptem, nocą,
Werdykt krótki, ostateczny,
Może nawet zgoła wieczny:
Światło fleszy Bzdurę cieszy!
3. Zmierzch południa
Biorę na przechowanie ludzkie lęki
Smugą cienia podążające za mną,
Nie dające się oswoić ani pomniejszyć.
Zwalczam polimorficzny gen służebności,
Nienaturalnie wybujały i patologiczny
Wyhodowany na zbyt częste okazje.
Zdrowy egoizm skrywam chorobliwie,
Chowam go przed światem ze wstydem,
Niczym łokcie z przetartym ubraniem.
Odczepiam cień na krótką chwilę,
Jedynie w samo południe.
Niczym samotny rewolwerowiec,
Idę pustą drogą wypatrując
Kto skrywa się za zamkniętymi oknami.
Nie możesz chybić!- wołają zza zasłon.
Banalne rady z wyprzedaży idei.
Która potrwa nie dalej niż do jutra.
4. Na pożegnanie
Ulokowałam jeden dzień
Na mapie zapomnienia
Będę wspominać go bez słów
I tylko od niechcenia
Ulokowałam drugi dzień,
Na mapie zapomnienia
Będę wspominać go bez słów
I tak to nic nie zmienia.
Najczulsza niegdyś myśl,
Nie sprowokuje nigdy złości,
Zmartwienie, smutek ani gniew
W spokojnym sercu nie zagości,
Wymażę chwile, słowa, łzy,
Zabliźnię wszystkie swoje rany
Zapomnę każdy zbędny gest,
W odruchu przywołany,
Prąd wspomnień porwał wiele dni,
Wprost nie do policzenia,
Przeszłości mówię ci: bądź zdrowa
Do widzenia!
5. Elektroniczny przypadek
Człowiek odpięty od komputera,
Jest tworem dwuwymiarowym,
Nawet nie wie co może robić,
W swym życiu nie-ekranowym.
Spogląda na świat realny,
Bez tych magicznych odcieni,
Dotyka też błędnym wzrokiem
Przybyłych z innej przestrzeni.
Obsługa nie zalogowanych
Na naszym forum - czy wiecie?
Na szczęście jest niemożliwa
Jesteśmy w innym świecie.
6. Odkrycie
Wiele jest jeszcze do odkrycia,
Zupełnie nowych form życia.
7. Ciąg dalszy
Pytasz czy trudno jest pisać wiersze?
Nie ma nic prostszego pod słońcem,
Wystarczy zebrać rozbiegane myśli,
Czasem poszperać trochę w słowach,
Zważyć zamysły, ustalić proporcje, intencje.
A ciąg dalszy należy do innych ludzi.
8. Wybrańcy
Wybrańcy piszą słynne dzieła,
Nieszczęśliwi smutne listy niewysłane,
Śmiertelnicy – na ogół przelewy bankowe,
Recepty tylko niektórzy z nich.
Na wyraźne życzenie publiczności.
Tym różnią się od wybrańców,
Że sami wybrali swój los.
Wzajemność nie jest ich radością.
Bohaterowie pierwszych stron gazet,
Zmęczeni, znużeni , obojętni.
Nagle potrzebni w obliczu śmierci,
Która pokazuje każdemu jego miejsce.
9. Bilans sensu
Zużywają mało tlenu i elektryczności,
Jednak rachunki płacą wysokie,
Choć nadsyłane są bez koperty,
Stan konta otoczony jest tajemnicą.
Mają zwyczaj pożywiać się wolnością,
Na ogół w niewielkich dawkach,
Jednak koniecznie trzy razy dziennie,
Nigdy z przepisu lekarza,
Raczej z wewnętrznej potrzeby.
Drobnych ran już nawet nie liczą, ale
Blizny skrupulatnie mierzą w centymetrach.
Oczywiście nie podając wyników bilansu.
Bo być może wolność jest pozbawiona sensu?
10. Odpowiedź na pytanie
STUDENTKA
LEKARKA
DZIENNIKARKA
Dlaczego jestem codziennością?
Krótka sprzeczką? Listem nie odpisanym,?
Dawnym adresem zapomnianym?
Trudną sprawą odłożoną na jutro?
Zniechęceniem, obojętnością?
Nie ma mnie czy już nie chcę?
Znam odpowiedź na to pytanie:
Tak smakuje przemijanie.
11. Kot
Ten jest z planety mojej,
Kto ma ochotę na kota.
Jest mi szczególnie miły,
Gdy męczy go taka tęsknota.
Skrywa się w różnych tytułach
Tymczasem chce schrupać kota,
Myślisz: to mądry uczony
Tymczasem to szelma-niecnota.
Może już zjadł niejednego,
Sprawa jest dość tajemnicza
Dlaczego żadna komisja
Tej szelmy już nie rozlicza?
12. Droga
Właściciele losu innych ludzi,
Upojeni potęgą władzy,
Opętani żądzą panowania,
Ogłuszeni szmerem pochlebstw,
Oślepieni fałszywym blaskiem,
Próżni, napuszeni, nieomylni?
Wszyscy nadęci jak balony.
Nakłuwam szpilką powoli,
Ciekawiąc się czy to bolesne.
Żaden mięsień nie drga im z bólu
Znieczuleni od urodzenia
Podążają samotni, donikąd.
Nie znając celu ani umiaru,
Znieczuleni niczego nie czują.
13. Wiersz
Wiersz powstaje z tęsknoty,
Niewidocznej niezgody,
Niewypowiedzianego bólu,
Bezsilnej wściekłości, namysłu,
Rozsmakowanej samotności,
Zasłuchania w muzyce,
Słów zatrzymanych w kadrze.
14. Pod powiekami
Śmieszne niepokoje, małe strachy,
Zwykłe chęci i odświętne zachcianki,
Nie odbyte podróże, niezdobyte góry,
Ludzi przeoczonych i zgubione perły.
Wirowanie obrazów zamglonych.
Umiejscowionych na zawsze i trwale.
Pod dziwnie miękkim dyskiem pamięci.
Który skrywa najmniejsze okruszki
Ukrytych wzruszeń i szalonych fantazji.
Spełnionych pod powiekami wyobraźni.
15. Trud żniwiarzy
Trud żniwiarzy jest bezdźwięczny.
Ulotny, zbyt prosty, zwyczajny.
Brzęczenie owadów jest tylko tłem.
Dla niezwykłego trudu żniwiarzy.
Tysiące natrętnych trzmieli,
Wydaje monotonne dźwięki,
Osiągając całkiem duże efekty,
Trzmiele zajęte brzęczeniem
Pewne i przekonane dogłębnie
Że cudzy trud jest zawsze lekki.
16. Pogoń
Pogoń za sensacją zawsze jest bolesna,
Odkrywają zawodowi łowcy ze zdumieniem,
To nie jest to samo mówią zaskoczeni,
Mój własny ból i opisany na szpaltach.
Bolesna nauka jest możliwa zawsze,
Wystarczy tylko czasem zamienić role.
17. Ogłoszenie
Szukam idei nie mających żadnej ceny,
Rzeczy nie wystawionych na sprzedaż,
Herosa, który pokona kręcące wiatraki,
Szukam tego czego podobno nie ma.
Nie przeszkadza mi cudza świadomość
O bezsensie moich żmudnych poszukiwań.
Może okazać się, że miałam jednak rację.
Nic nie jest przesądzone ostatecznie
Dopóki nie ma racji danych na wieczność.
18. Małe dzieci
Małe dzieci mają wielkie uczucia
Płaczą nad mlekiem do wypicia
I pluszowym misiem na wystawie.
Ojcem spieszącym się do pracy,
Przytulone do wychodzącej nogi.
Gdy zapłaczą nad rozlanym mlekiem.
Odetchnę z ulgą, że dorosły.
19. Liście na sprzedaż
Zaskoczone liście przycupnęły na gałęziach,
Zima nadciągnęła w nadzwyczajnym pośpiechu
Nie znanym ani ludziom ani drzewom.
Ktoś zapomniał wystawić liście na sprzedaż,
Opadające liście są dziś w promocji!
.Uchroń choć jeden listek przed upadkiem,
Możesz zabrać nawet dwie garście na kredyt
Wystarczy, że spłacisz następnej jesieni
Na dogodnych warunkach do rozmyślań.
20. Szansa ludzkości
Cisza poranka otula wszystkich śpiących
Od wczoraj przekonanych, że są sprawiedliwi,
Najłatwiej przychodzą ludziom do głowy.
Absurdalne pomysły na własny temat!
Bezboleśnie porażeni brakiem prądu krwi.
A przecież mogli by tyle jeszcze zrobić!
Wypalić dwadzieścia tysięcy papierosów,
Albo wchłonąć ocean zupy ze śmietaną
Pani Ziuto, tylko 36% śmietana
I żadna inna, kochaniutka moja,
Bo ja nie uznaje tych wynalazków,
Wywar gotuje już od samego rana.
Dlaczego nie dano im tak ważnej szansy
Przecież potrzebnej każdemu człowiekowi,
Co więcej potrzebnej całej ludzkości,
Dopóki żyje na planecie doczesności.
21. Kraina obfitości
Bilet na emigrację do odległej krainy
Która słynie z obfitości wszystkich liter.
Nie ma w niej pięknych krajobrazów
Jedynie słowa ułożone warstwami.
Czy niecierpliwią się na spotkanie
Z ręką która je wyszuka i odkurzy?
Czy w swej dziwnej wyniosłości
leżą raczej obojętnie i spokojnie?
Bywa, że czekam na nie latami,
Choć dokładnie nie wiem jak długo,
Przyjdzie mi czekać niecierpliwie,
Mam jednak pewność, że nadejdą.
22. Nerw kulszowy
Duży i długi zawiadowca każdej nogi
Rządzi bezwzględnie i niepodzielnie.
Z niego odchodzą wszystkie gałązki
I żadna nie jest obcym przybyszem.
Nie ma ani jednego dzieła przypadku
Jeżeli chcesz posuwać się do przodu.
Musisz się poddać jego władzy,
Nogi to zrozumiały z łatwością.
Dlaczego głowie idzie tak opornie?
Wysyła impulsy na nieprzetarte szlaki,
Z których pojedyncze przekształcą się w
myśl znajdującą swe przeznaczenie.
Czy zdąży znaleźć skoro minął termin?
Nie traci nadziei, że trafi do celu
Z miliona posłanych nieznanym odbiorcom.
Maja szanse w każdą środę wieczorem.
Gdy wskazówki koła fortuny nieuchronnie
Zbliżają się do liczb szczęśliwych.
Posłuszne nerwom nogi pobiegną
Na spotkanie z przeznaczeniem.
23. Mamonomania
Goni za forsą kretynów stu,
Brak im honoru, a także tchu,
Mocno spoconych oraz zadyszanych
I już na mecie z punktu przegranych.
24. Gala
Piersi pragnące orderów
Zasiadły w wielkiej sali
Na uroczystej gali.
Nim jury werdykt odczyta
Trema za gardło dławi,
Nikogo nie zostawi.
Za zwycięstwo i sławę
Gotowe oddać życie,
Już marzą skrycie.
25. W poczekalni
Poczekalnia życia dość obszerna,
Przechowuje najróżniejszych gości,
Ulokowanych w rozumnej odległości.
Co pojawi się za ostrym zakrętem?
Wszystko ma inny znak zapytania
Zanim pojawi się myśl uniwersalna:
„Ach, więc dlatego czekałam
Po czasie nieskończenie długim
Spokój bez potrzeby upewniania:
„Nie zjesz ze mną śniadania?”
26. Przed podróżą
Nadałam wielką walizkę na taśmę,
Aby umknąć z pułapki codzienności,
I horyzont oswajam z zapałem.
Płynnie odrywam się od ziemi,
Dzięki boskiemu prawu fizyki,
Że na ciężar ludzkich doświadczeń
Nie działa ziemskie przyciąganie.
Każdą ma podróż pobłogosław Panie.
27. Upadłe anioły
Nad ranem delikatnie sięgnęły bruku,
Skrzydłami cicho zamiotły podłogi,
Bezszelestnie i bez zbędnego huku,
Naprawiły człowieczy bałagan.
Nie mogą bez końca zamiatać,
Ludzie zajęci zbawianiem świata.
W waciakach z szuflami i miotłami.
Byłoby im bardzo nie do twarzy
Zostawiają śmieci perskim dywanom,
Z uśmiechem na twarzy wesołym,
Nic nie wiedząc o fundacji
Założonej przez upadłe anioły.
28. Zmiana
Zdjęłam nareszcie białawy fartuch,
Wraz z wersją życia przydeptaną,
Tak! Nikogo do mnie nie zapisano.
W ciemności oczy jarzą mi zielone
Czy wiecie starzy druhowie, że
Nic w życiu nie jest przesądzone!
29. Pamięć
Zawsze pamiętają o cudzym powołaniu,
O własnych tabletkach niekoniecznie.
To jasne, że będą żyli długo,
A może nawet wiecznie.
No chyba, że doktor się pomyli.
Bo oni niekoniecznie.
Mają ludzi do tego!
Żeby im służyli bez pamięci.
I nikt się z tego nie wykręci!
30. Wycieczka do Zurychu
Wiersze nie powstają w eleganckich hotelach,
Pełnych usłużnych pracowników,
Rasy innej niż biała – inaczej powiedzieć
Bym nie śmiała.
Oferujących wyuczone umiejętności,
Wszak marketing skierowany jest na gości
Kieszenie, konta i portfele.
Dziś kupujemy trele,
Jutro nabądźmy morele.
31. Być lekarzem
(śpiewamy na melodię Być kobietą, być kobietą)
być lekarzem, być lekarzem
marzyć o tym – będąc dzieckiem
być lekarzem, być lekarzem
chociaż będzie to zdradzieckie
być lekarzem, być lekarzem,
wciąż pomagać i dogadzać,
nawet – gdyby tobie
miało to przeszkadzać
w internecie i tabloidach
pokazywać się codziennie
być lekarzem ta tęsknota
się niekiedy budzi we mnie
skargi zamiast biżuterii
i donosy takie duże
i codziennie i niezmiennie
bywać wciąż w prokuraturze
ach, lekarzem być nareszcie
a najczęściej o tym marzę
kiedy pisze śmieszne teksty
których pisać nikt nie każe.
32. Wspomnienie wakacji
W Szarm-el-szejk Ziuta
Nie mogła włożyć buta
Bo została pokłuta,
Przez jednego gada
Co na dnie morskim siada.
33. Podróż metrem
Nie pojedziesz w Seulu
Metrem bez głowy bólu.
34. Kworum
Zawrzało na forum parlamentarne kworum.
Wspólne stanowisko było bliskie uzgodnienia
Gdy nagle tajny agent zupełnie od niechcenia.
Podrzucił wszystkim granat nieporozumienia.
35. Wiersz z inspiracji EH
Wieczorny, spokojny zmierzch
Przerwało niespodziewane pytanie:
Kto inspiruje cię do pisania?
Czy między innymi ten facet,
z którym codziennie jadasz śniadania
I zostawiasz mu swój talerz do pozmywania?
36. Wiersz o moim Muzie
Mój Ty Muzie ukochany,
Gdy przyłożę Cię do rany,
Wpadam w zachwyt niesłychany.
Lata płyną i mijają,
A mnie zmarszczki nie tykają.
37. Alfabetyczny wiersz dla Wnucząt
A - to pierwsza jest z literek
nikt nie skoczy jej przed szereg.
B - wypina ładne brzuszki,
wiedzą o tym już kaczuszki
C - cytrynki przypomina
że się kwaśna robi mina.
D - domowe ma znaczenie,
wiedzą o tym wszystkie lenie.
E - jak Ewa każdy powie,
nie jest ważne co ma w głowie.
F - fantazją trochę trąci i w literkach wszystko mąci.
G - to zawijas trochę trudny,
ale przez to nie jest nudny.
H - to z Henia inicjału
nauczymy się pomału.
I - się przez to w głowie mąci.
chyba że się nikt nie wtrąci
J - też łatwo rozpoznamy
by pochwałę dostać Mamy
K - konkretną jest literą
żadna babcia nie jest sknerą
L - lubimy wszyscy za to
że przypomnieć może lato.
Ł - to łatwa jest litera
zawijasy też zawiera.
M - jest zawsze w słowie mama
wszystko Helcia robi sama.
N - naprawdę ma trzy kreski
wiedza o tym nawet pieski.
O - otwiera się szeroko
jak wyspane dobrze oko.
P - pomału przypomina
kogoś komu zrzedła mina.
R - to trudna jest litera
bardzo język poniewiera.
S - dla śmiechu całkiem łatwa
wie już o tym szkolna dziatwa.
T - już nie wiem jak zrymować
trzeba będzie kombinować.
U - jak uszy odmrożone
bo bez czapki wychłodzone.
W - to koniec jest już bliski
trzeba zajrzeć więc do miski.
X - równania znaki to znany
bywa czasem zapomniany.
Y - lubi zgrywać Greka
a tu szybko czas ucieka.
Z - zwiastuje koniec szybki
Moje śliczne złote rybki!
38. Dziewczynka z zapinką
Dziewczynka z zapinką jest śliczną kruszynką
Dla Babci i Dziadka to bardzo fajna gratka
Na skype’ie złapać Tego niejadka ;)
39. Poranne rymowanie
Gdy dziś hasam po Biedronce,
Czuję się jak kwiat na łące!
Zaraz obok jest piekarnia…
Shopoholizm mnie ogrania!
Konsumpcjonizm atakuje,
Wszędzie chodzę i kupuję,
Całkiem głupie zbędne rzeczy,
Aż mój portfel cienko skrzeczy!
40. Neurony pamięci
Dziś między snem a dniem
ulokowały się wspomnienia.
Mimo wielu moich starań
nic się w nich nie zmienia.
Postawy zawistnych ludzi,
ich nieprzyjazne decyzje
oraz chore mej przyszłości wizje.
Szczęśliwie w rzeczywistości
nie zostały spełnione.
I warto dziś powiedzieć:
w niebyt przepędzone!
41. Nie kocham moich snów
Nie kocham moich snów, w których ciągle leczę ludzi,
Skutecznie każdy z nich mój lekarski zapał studzi.
Pomylone diagnozy, leki nie zawsze trafione.
To są moje koszmary po wielokroć śnione.
Ileż lat można być na niekończącym się dyżurze?
Czy emerytury od tych snów się wreszcie dosłużę?
Póki co nic na to nie wskazuję, więc wciąż we śnie dyżuruję.
42. Naukowe wytyczne mycia rąk, by uniknąć strasznych mąk
Zaraz szybko umyj ręce,
nie tkwij w ciągłej, strasznej męce,
Mycie rąk zaś wszystko zmienia
w kwestii stanu zakażenia.
Rząd nas wszystkim już panuje,
mycie rąk wciąż nadzoruje,
Narodowa to jest drama
gdy publiczność myje sama,
Ręce, palce i nadgarstki,
w sposób zwykły geszefciarski.
Dziś potrzebne są wytyczne,
aby umyć palce liczne.
Nie pieść kciukiem dozownika,
z tego dużo zła wyniki!
A ministru w swej podzięce, krzyknij:
Ja cię kręcę!
43. Luka w edukacji
Osobiste spotkanie z sensacją jest bolesne,
Odkrywają ze zdumieniem jej zawodowi łowcy,
To nie jest to sam mówią zaskoczeni.
Mój własny ból i opisany na szpaltach.
Bolesna nauka jest możliwa zawsze,
Trzeba tylko czasem zamienić się na role.
Niestety nie uczą tego w ani jednej szkole.
44. Prośba do Big Pharmy
Droga Big Pharmo, módl się za nami,
Ale też odpuść ludziom czasami!
Nie każdy musi, nie każdy chce,
Nadstawiać cztery litery swe ; )
Daj ludziom wybór oraz swobodę,
Nie czyhaj chciwie na ich wygodę,
W kwestii decyzji podejmowania
I osobistego o zdrowie dbania.
45. Rymowanka do porannej kawy
Nie ma równości! To chyba wiecie, że
Nie ma równych ludzi na świecie,
Są duzi i mali, mądrzy i głupi,
Ale tej bajki dziś nikt nie kupi.
Sprzedaje się kłamstwo, fałsz i obłuda.
Jak długo? – pytasz, Dopóki się uda!
Ekspert, to cwany gość z nominacji.
Ma mega przydział przeróżnych racji.
Na każdy temat on wszystko wie,
Więc mówi wszystko co sponsor chce.
Jest też komitet, nie, nie centralny,
Z umysłowości skrajnie banalny,
Powie co każą, podpisze wszystko,
Zwłaszcza gdy przelew bankowy blisko.
46. Medycyna Oparta na Propagandzie
Lubi zawsze jechać po bandzie,
Wrzaskliwą narracją wciąż peroruje,
Innych poglądów nie toleruje,
Karci, wytycza oraz strofuje,
Jak nieomylna dziunia się czuje.
Będąc już raczej lekarką starą,
Poradzę dziuni warszawską gwarą:
Nie bądź tak cwana w ząbek czesana,
Bo przyszłość twoja będzie opłakana.
47. Poranne rymowanie
Pewna pani w kapelutku,
Szła przez życie pomalutku,
I nadziwić się nie mogli
Różni, dziwni maruderzy,
Że się także owej pani
Coś od życia też należy
48. Ośmiornica covidowa
Chce byś zawsze była zdrowa,
Piękna, mądra i bogata,
Żyła też przez długie lata ,
Musi wciąż Cię nadzorować,
Szczepić, mazać i pilnować.
Objąć czule Cię mackami,
Abyś zawsze była z nami!
49. Gąska
Już był w ogródku,
Już witał się z gąską,
Miał mieć spotkanie z kasą niewąską,
Gdy nieoczekiwanie się okazało
Być bardzo nieprzyjemnie grząsko.
50 . Jestem sobie Młoda Madka
Warszawa 1981.
Jestem sobie Młoda Madka,
Wystrojona cała w szmadkach,
Nic nie muszą sama wiedzieć,
W internecie mogę siedzieć.
A jak nie wiem to poklikam
I wciąż dalej sobie fikam,
Ważne tylko są wytyczne,
One są nad wyraz śliczne,
Bo zwalniają nas z myślenia
oraz wiedzy pogłębienia.
51. Jestem sobie Stara Madka
Paryż 2017, Rue Montevideo
Jestem sobie Stara Madka,
Mnie nie kręci żadna szmadka
Sama wolę wszystko wiedzieć,
W internecie też posiedzieć,
A jak nie wiem to poklikam
I wciąż dalej sobie fikam.
Mam już dystans do wytycznych
Mało jest w nich rad praktycznych.
Nie jest to jedyna droga,
Nie są dary to od Boga.
52. Nieomylni posiadacze racji
Nieomylni posiadacze wyłącznie racji,
Są oznaką pandemicznej demokracji,
Karcą, mądrzą się i pouczają,
Za nieomylnych bogów się mają
Nie wiedzą biedacy niestety,
Że mają głowy ubrane w propagandowe berety,
„Ja oświecać muszę! Pouczać i doskonalić,
A jak się nie uda to przynajmniej dowalić”
Będę się mądrzyć i wszystkim chwalić,
Bo najważniejsze jest komuś dowalić !
53. Droga do szkoły
Babcia do szkoły jeździła Chaussonem,
Tymczasem Wnuczka jeździła z Fassonem.
Paryską okropnie nierówną drogą,
Zdarzało się jej gnać hulajnogą,
Bywały na niej niemiłe upadki,
O których będą pamiętać Dziadki,
A także Babcie no i Rodzice,
Tak to już czasem bywa, gdy
Się odwiedza kolejną stolicę.
Ilustracja https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Autobus_Chausson_w_Warszawie.jpg
54. Gastronomiczne dylematy
Gdzie człowiek dziś nie ruszi,
Tam sprzedają modne sushi,
Dziś bigosu nikt nie jada,
bo po prostu nie wypada!
55. Ministry oda do pacjenta
Pacjencie drogi!
Jedz zawsze pierogi!
Komu milsza kiełbasa,
Ten długo nie pohasa,
Od serca Wam mówi
Ministra Wasza.
56. Hasło dnia
Szczepić, wszystkich szczepić,
Tym co nie chcą bardzo dużą
I dotkliwą karę wlepić!
A co się na haśle „Szczepić!
Jutro można będzie przepić.
57. Kuchnia pasjonata
Moje wspaniałe, kochane Wnuczęta.
Niech każde z Was to zapamięta,
Że smakowitą kuchnię pasjonata
Ma Maciej – Wasz najwspanialszy Tata,
O czym zawiadamia Wasza Babcia Kisia,
która pod choinkę przesyła fajnego misia.
58. Miłośnicy p> 0,001
Miłośnicy statystycznej znamienności,
Siedzą od doświadczenia lekarskiego
W bardzo, bardzo dużej odległości.
Gdy czas własnej choroby nadchodzi
Żadna statystyczna znamienność i
Nawet na chwilę im nie dogodzi.
Może się nawet niekiedy zdarzyć,
Że przykro w chorobie zaszkodzi.
Warto korzystać z lekarskiego rozumu
I nie być bezkrytycznym wyznawcą
Biznesowego i marketingowego szumu.
59. Autorytety
Autorytety smażą opinie
Skwiercząc niewiedzą niewinnie.
60. Proszę wstać! Pion idzie!
Niezwykle srogi Pion Zawodowy,
Przyprawia ludzi o bóle głowy,
Ciśnienie im skacze i nerwy wciąż wyją,
Lecz srogie Piony z tego właśnie żyją.
Na szczęście wszystko dobiegnie końca,
Nie złapiesz Pionie każdego zajońca (zająca),
Znikniesz niebawem jak każda zmora,
Tak ci przepowiada Matylda Przekora,
Wcale nie podobna do tego potwora ;)
61.Wierszyk o drapaniu w gardle
Gdy Cię w gardle lekko drapie,
Znak to jawny, że Cię łapie
Ta choroba groźna, znana,
Jutro lockdown jest od rana.
Po malutko, po cichutku
Wirus wita się w ogródku,
A to z gąską, a to z chwastem,
Będzie trochę ambaras(t)em,
Abyś się nie znalazł w niebie,
Lockdown twardy jest dla Ciebie.
62. Pieniądze nikomu szczęścia nie dają
A wręcz przeciwnie, wiele osób ogłupiają!
Zakupy nikomu szczęścia nie dają,
Wręcz przeciwnie nasze domy zagracają!
Bogini Junona, znana też jako Moneta,
To była niezwykle podstępna kobieta!
63. Wśród zapomnianych nut
Wśród wielu zapomnianych nut,
Szukamy naszych przodków cnót,
Jakimi byli oni wtedy muzykami?
Co stanie się ze starymi nutami?
Jest jedna na przetrwanie racja,
To starych nut digitalizacja.
64. Pokaz mody pandemicznej
Ubrać w maski wszystkie pomniki,
Ubrać w maski wszystkie murale,
Nikt nie zakazi się wtedy wcale.
65. Nowoczesna babcia
Nowoczesna babcia
Nie zakłada kapcia,
Wkłada buty turystyczne
I podróże robi liczne.
66. Spokojny dystans
Spokojny dystans do medycyny,
Nie tworzy się w ciągu jednej godziny,
Wolno narasta przez długie lata.
Niepokój z tysiącem wahań się splata,
Lecz gdy nadejdzie ta piękna chwila
Życie lekarza wszystko umila,
Wszystkie znamienne super wyniki,
Teksty uczone i p <0,005 statystyki,
Nie robią na mnie żądnego wrażenia,
Spoglądam nań rzadko i od niechcenia,
Wszystko mi wolno i nic nie muszę,
Ot, czasem wierszyk napisać się skuszę.
67. Przedświąteczne ABC
Adwent czas to przedświąteczny,
Każdy człowiek chce być wieczny.
Babcia! Dziadek ciągle gdera,
chyba coś mu dziś doskwiera.
Czy to nerki? Czy śledziona?
Mam nadzieję, że nie skona.
Do szpitala pędźmy szybko,
Na spotkanie z złotą rybką.
Eureka! – doktor woła.
SOR to wielka życia szkoła.
Fajnie móc tam się przebadać,
Będzie o czym opowiadać!
Głowa boli, serce bije,
Babcię ściska coś za szyję.
Hasło dbaj o swoje zdrowie!
Dziadek chętnie też dopowie.
I o Babcię trzeb dbać,
aby mogła dobrze spać.
Jakie jej badania zrobię?
Jak się dowiem, co ma w głowie?
Kładę ją więc do szpitala,
chyba serce jej nawala.
Lepiej zrobić EKG,
no i co tam doktor chce.
Łatwo będzie diagnozować,
nie ma co problemu chować.
Można wykryć groźne stany,
gdy jest człowiek przebadany.
Nawet zrobią RTG
i co tam jeszcze Dziadek jeszcze chce.
Opukają, osłuchają,
już diagnozę dobrą mają.
Patrzą w oczy oraz w uszy,
też czy gardło się nie suszy.
Radzą dom nasz przygotować,
aby razem móc świętować
Stąd już wniosek szybki płynie,
że wypiszą ją w terminie.
Trzeba więc się zastanowić,
gdzie ich można usadowić.
U nas będzie ważną szychą,
posadzimy z ciocią Krychą.
W domu wszyscy zgromadzeni
i świątecznie odmłodzeni.
Zaśpiewajmy wszyscy wraz
z Babcią, Dziadkiem w fajny czas.
68. Przeminęło z wiatrem
Przeminęło z wiatrem i mutacją,
To co było nową religią, stało się abstrakcją,
Wirusy nikogo nie chcą atakować,
Tylko bardzo szybko się mutują.
Jak żyć gdy ludzie przejrzeli na oczy
I żaden dziwny przekaz już ich nie zaskoczy,
Władco naszych losów! Zlituj się nad nami
I przyślij nowego wirusa z kolcami.
Tymczasem los im odpowiada:
tym razem mam na was
Groźnego, wielkiego gada,
Od którego dowiecie się
Czego robić nie wypada.
69. Widzi mi się
Nową normą wnet się stanie
Pe-Wu-Zetu odbieranie,
Przez ważniaków głosowanie.
Kto nie wierzy w przekaz dnia
Niech do końca życia ma
Plamę w swoim życiorysie,
Takie mamy widzimisię!
70. Schorowany jak lekarz
Elektryka prąd nie tyka,
A lekarza to się zdarza,
Że choroba grzmotnie w łeb,
Kiedy żyje on jak kiep.
71. Święta
Święta, święta i po świętach,
Czas uważać na zakrętach,
Zwłaszcza rankiem i o świcie,
Gdy ciśnienie skacze skrycie.
72. Poziom glutationu
Glutationu już nie jadam,
więc w agresję łatwo wpadam,
Wierzgam, pluję, gryzę, kręcę,
jak wąż boa wiję w męce.
Się nie mogę z tym pogodzić,
że nie będę mogła szkodzić,
Wprost nikomu, ach nikomu,
więc się szybko schowam w domu!
https://en.wikipedia.org/wiki/Glutathione
73. Tekst powitalny na nowym komputerze
Witaj nowy komputerze,
w twoją siłę mocno wierzę,
że pokonam barykady,
nie mb bowiem innej rady.\
74. Covidoza
Tu klikamy i śpiewamy:
https://www.youtube.com/watch?v=gr5oOzCEWbs
Szalał Covid długi, długi czas
A przy brzegu leżał stu kilowy głaz
Szalał Covid, minął jakiś czas
Stu kilowy głaz gdzieś zaginął,
Covid płynie tak jak płynął
Straszny Covid płuca rwie
Nie wiesz nawet jak i gdzie
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się
Bo nie zna nikt metody,
by się ustrzec Covidozy
Covidoza płuca rwie
W jaki sposób? Kto to wie
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie
Covidoza płuca rwie
Szła dziewczyna przez zielony las
Całowała tylko, tylko jeden raz
Całowała, minął jakiś czas
Lecz widocznie jej uroda
Była niczym Covidoza
Covidoza płuca rwie
Nie wiesz nawet jak i gdzie
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się
Bo nie zna nikt metody,
By się ustrzec Covidozy
Covidoza płuca rwie
W jaki sposób? Kto to wie
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie
Covidoza płuca rwie
Muzyczka, relax time
Płynie covid długi, długi czas
Kończy się już dla mnie ten leczenia czas
Czasem tylko ot tak, proszę was
Gdy san.epid mnie nie słyszy
Śpiewam sobie jak najciszej
Covidoza płuca rwie
Nie wiesz nawet jak i gdzie
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się
Bo nie zna nikt metody,
By się ustrzec Covidoza
Coivdoza płuca rwie
W jaki sposób? Kto to wie
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie
Covidoza płuca rwie
W strzępy!
75. A gdy się zejdą po raz drugi
Druga piosenka „A gdy się zejdą po raz drugi” miała swoich zwolenników
https://www.youtube.com/watch?v=bzg9mICO74E
A gdy się zejdą, raz i drugi
Bakteria po przejściach, wirus z przyszłością
Bardzo się męczą, męczą przez czas długi
Co zrobić, co zrobić z swą strasznością?
Wirus już je widział, już zna te podpiny
Z poszarpanymi genami
Co atakują nad ranem nie same
On już słyszał o życiu złamanym
Ona już wie, już zna tę historię
Że pharma go nie rozumie
Że wcale ze sobą nie śpią
Ona na pamięć to umie
Jakże o tym zapomnieć a w pamięci to zatrzeć
Lepiej milczeć przytomnie i patrzeć
Czy te wiry mogą kłamać? (Chyba nie!)
Czy vir mógłby serce złamać? (I te pe)
Gdy się frasa zmienia w dramat
Ja spieprzam stąd
Czy te wiry mogą kłamać, ależ skąd
Kiedyś to zrozumiesz sama (to był błąd)
Czy te viry mogą kłamać? (Ależ skąd!)
Czy te viry mogą kłamać? (Chyba nie!)
Czy on mógłbym serce złamać? I te pe
Gdy się farsa zmienia w dramat (nie gnam w kąt)
Czy te viry mogą kłamać? (Ależ skąd, o!)
76. Don Naproksen
Już się walka rozpoczyna
Już tłumami szumi cyrk
Don odmierza prężny krok
I śle do loży czuły wzrok
Tam siedzi donna Pharma
I w zachwycie
Temu, co ratuje życie
Na arenę rzuca skrycie
Wachlarz swój
Nim zacznie się bój
I tryśnie krew
Radośnie brzmi jej śpiew:
To idzie on
Nasz wspaniały Don
Glutationu schron
Po zwycięstwa plon
Idzie z piekła sarabandą
Don Naproxen, Don Fernando
Wszyscy śpiewamy na melodię
https://www.youtube.com/watch?v=eA9Vr-YVKhg
77. Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka
https://www.youtube.com/watch?v=8TvoSIsENGs
Światem wycackany szedł se jakiś gość
Facjata niby owszem, może być
Nagle potknął się o GdL rycząc: "O, psiakość!
Jak oni mogą w tej redakcji żyć?
I wtedy zalała mnie zła krew
Więc go na perłowo w tenże śpiew
Nie bądź za cwany, forsą nadziany
To może mieć dla Ciebie skutek opłakany
Na nie ma cwaniaka nad Warszawiaka
Który by mógł go wziąć na bajer lub pod pic
Możesz mnie dziunią zwać, możesz w komputer dać
Lecz od redakcji won, bo krew się będzie lać
Więc znakiem tego, nie bądź lebiegą
Przyhamuj pomysł i nie gadaj więcej nic
Jeden był specjalnie na wolność straszny pies
Już mówił nawet, "GdL kaputt!"
Lecz pomylił się łachudra, rozczarował fest
I próżny był wirusowy jego trud
Słyszeć nawet nie potrafi jak
Dzisiaj my śpiewamy jemu tak
Chciałeś być cwany, w forsę czesany
Na bank zgnijesz, draniu, w błocie pochowany
My, Warszawiacy, jesteśmy tacy
Kto nam na odcisk wejdzie wisz pan, zimny trup
I niechaj każdy wie, kto na nas szarpnie się
To zara bokiem mu to wyjdzie, może nie?
Na Warszawiaka nie ma cwaniaka
Chcesz z nami zacząć to se trumnę wcześniej kup
Możesz mnie Dziunią zwać, możesz mi w mordę dać
Lecz od GdL won, bo krew się będzie lać
Wiec znakiem tego, nie bądź lebiegą
Przyhamuj pomysł i nie gadaj więcej nic.
I niechaj każdy wie, kto na nas szarpie się
To zara bokiem mu to wyjdzie, może nie?
Na GdL-aka nie ma cwaniaka
Chcesz z nami zacząć to se trumnę wcześniej kup!
78. Karmiące Madonny
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/87/Rogier_van_der_Weyden_021.jpg
Od wieków karmiące madonny
Każdy oglądać jest skłonny.
Tymczasem gdzieś w restauracji,
Podczas obiadu, kolacji
Mężczyźni nienapatrzeni
Raczej nie dżentelmeni
Poczuli się… obrażeni!
Pierś mleczna smak odbiera
I w spodniach coś uwiera!
Cierpienie to nie do zniesienia
Doprowadziło do wyproszenia
Karmiącej mamy z maluchem.
79. Karmienie rzecz naturalna
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zdrowe-zasady/321-o-karmieniu
Karmienie rzecz naturalna,
Nie to, co moda fatalna:
Gołe, włochate ich łydki
Widok obleśny i brzydki.
Ubierzcie wpierw długie gacie,
Nim mamy powypraszacie!
Społeczne jest oczekiwanie
Że za matką sąd stanie
A rzucanie w nią złym wzrokiem
Zaowocuje wyrokiem.
80. Propozycja
Kargul, podejdź no do płota!
– dzisiaj brzmi to jak pieszczota.
Hejt zalewa ludziom oczy,
nikt z sukcesem nie podskoczy…
81. Pan Wiruseusz
O roku ów!, kto cię widział w naszym pięknym kraju,
Roku pełnym mutacji wirusów, bakterii mega urodzaju,
Lekarze rokiem złych zdarzeń zwać cię będą starzy,
O tobie będą bajać ci, którym powtórka się marzy!
Byłeś tylko małym wirusem, pomieszanym z brudem,
Przekazywanym sobie między schorowanym ludem.
Dziś ogarnęło ludzi wiosenne serca drgnienie,
Jakieś przeczucie, jakby przed świata końcem,
Oczekiwania bardzo silne, długie i radosne.
Gdy po dwóch latach aresztu dzieci wybiegły na wiosnę,
Zdawało się, że zgłodniałe są one ruchu,
Jednak nie biegły w energii wybuchu ,
Lecz dreptały jakby nadal związane w łańcuchu.
Dreptały w kółko, żuły chemiczny, pokarm gumowy.
Ale żeby pobiegać nawet nie przyszło im do głowy.
Czy zawsze już tak będzie? Oto jest pytanie.
Czy da się przywrócić rozum do głów ludzkich.
Czy powrotu do rozumu realnym się stanie?
To najważniejsze dla myślących ludzi zadanie.
82. Decyzja
Będę zdrowa i bogata,
Będę żyła sto dwa lata.
W zdrowiu, szczęściu pomyślności
Niech pomyślność zawsze gości,
W moim domu i Rodzinie,
Niech spokojnie czas nam płynie.
83. Co nam zostało z tych lat?
Co nam zostało z tych lat chciwości pierwszej?
Nikt nie jest dla nas jak brat, nie mówi wierszem,
Jest proza licznych złych dni, no i pandemia głupoty,
Śmieją się nocą i dniem z niej już wszystkie koty.
Krystyna Knypl
GdL 3/2023