Z dwulatkiem przy piersi?!

Szczecin Park Zeromskiego rzezba Macierzynstwo660

Barbara Iwanik

Nie znam ciężarnej, która nie zastanawiałaby się nad tym, jak wygląda karmienie piersią. Część kobiet decyduje, że od pierwszych dni życia będzie karmić dziecko mieszanką, znaczna większość podejmuje jednak próbę karmienia naturalnego. Dużo z nich zadaje sobie pytanie: jak długo należy karmić dziecko piersią?

Wszechwiedzących doradców

zwykle w otoczeniu młodych rodziców nie brakuje. I tak świeżo upieczona mama dowiaduje się np. od teściowej, że powinna karmić cztery miesiące, a w trzecim wprowadzać do diety dziecka zupę marchewkową. Sąsiadka doradzi karmienie piersią przez maksymalnie sześć miesięcy. Koleżanka z pracy powie, że jak dziecko ma zęby, to karmienie jest obrzydliwe, a jej mąż doda, że najgorzej, gdy biegające dziecko dobiera się do maminej bluzki. Często pediatra dołoży swoje trzy grosze, zniechęcając do karmienia dziecka po pierwszych urodzinach, czemu przyklaśnie ginekolog w trosce o zdrowie matki. I choć towarzystwa naukowe oraz WHO nie wprowadzają żadnego ograniczenia wiekowego dla karmienia piersią, wokół karmienia dzieci starszych niż rok narosło w społeczeństwie wiele mitów.

Szczecin Park Zeromskiego rzezba Macierzynstwo660

WHO zaleca

wyłączne karmienie piersią przez 6 miesięcy, rozszerzenie diety po ukończeniu przez dziecko 6. miesiąca życia i kontynuowanie karmienia do drugiego roku życia, a następnie tak długo, jak mama i dziecko sobie tego życzą. Co to zatem znaczy „długo karmić piersią”? Czy powyżej roku to już jest długo? A może dopiero powyżej dwóch, bo to dłużej, niż czas zalecany (!) przez WHO? A może długo, tzn. dłużej niż karmiła osoba wydająca opinię? Albo, jak to powiedziała na Konferencji Laktacyjnej psycholog Agnieszka Stein, „długo znaczy rzadko to widzę”?

Dzieci „długo” karmione piersią

postrzegane są przez niektórych jako nadmiernie przywiązane do matki, co rodzi obawy, że nie odnajdą się w „prawdziwym świecie”.

Mamom zarzuca się nadopiekuńczość, a nawet ubezwłasnowolnienie dziecka i tworzenie z nim niezdrowej więzi symbiotycznej. Często zamiast wsparcia słyszą: „odstaw go wreszcie”, „ileż można karmić”, „to on jeszcze doi cyca?”, „ale chyba nie karmisz go przy ludziach?”, „to już nie jest normalne”. Te słowa padają nie tylko z ust rodziny, ale również osób uważanych powszechnie za profesjonalistów – pedagogów, psychologów, położnych i lekarzy... Krążą też opowieści o tym, jakoby długie karmienie powodowało wypływ wapnia z zębów i kości matki, uniemożliwiało zajście w kolejną ciążę czy powodowało otyłość u dziecka.

Na szczęście

naprzeciw podobnych poglądów stoi nauka. Dzieci długo karmione piersią rzadziej zapadają na choroby cywilizacyjne w dorosłym życiu, są również mniej podatne na infekcje i alergie. Długie karmienie piersią przynosi także ogromne korzyści kobiecie. Zmniejsza o kilka procent ryzyko zachorowania na raka piersi (a nosicielki genu BRCA1 lub BRCA2 odnoszą z prewencyjnej roli karmienia piersią jeszcze większy zysk niż ogół populacji). Zmniejsza ryzyko osteoporozy oraz raka jajnika. Karmienie piersią przez 30 miesięcy lub dłużej (nie musi ono dotyczyć tego samego dziecka) może zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka jajnika nawet o kilkadziesiąt procent!!!

Czyż to nie paradoks, że wiele kobiet rezygnuje z długiego karmienia właśnie w trosce o swoje zdrowie? Czasami mamy zaczynają przyjmować leki i nie wiedzą, że można w czasie kuracji karmić piersią (a naprawdę niewiele jest leków jednoznacznie przeciwwskazanych podczas laktacji!) lub wybierają się na badania diagnostyczne czy zabiegi i uzyskują nieaktualne informacje o zakazie karmienia dziecka po wykonaniu procedur medycznych.

Niektórym wydaje się,

że mama „długo” karmiąca to męczennica, która odmawia sobie wszelkich przyjemności i nie troszczy się o siebie. Chudnie w oczach, a dziecko wysysa z niej witalne soki, nie pozostawiając miejsca na żadne, poza karmieniem rzecz jasna, aktywności. Nic bardziej błędnego! Mamy „długo” karmiące pracują, dyżurują, wyjeżdżają na weekendy bez dzieci, leczą się, gdy jest taka potrzeba, biegają w maratonach, zachodzą w kolejne ciąże, rodzą zdrowe dzieci (a czasem karmią potem dwoje naraz!). Ich dzieci są zwykle radosne, na świecie czują się bezpiecznie, często uczęszczają do żłobka albo przedszkola, jedzą normalne posiłki, kochają czekoladę, a gdy mamy nie ma obok, świetnie radzą sobie z tatą, ciocią, dziadkiem lub babcią!

Barbara Iwanik
młodszy asystent na oddziale chemioterapii

Fot. Kapitel. https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=10548449

GdL 8_2017