Kwestionariusz matki lekarki: Marta Florea, Mińsk Mazowiecki
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: ROOT
- Kategoria: Medycyna i macierzyństwo
- Opublikowano: wtorek, 04.09.2018, 11:55
- Odsłony: 4545
1. Dlaczego wybrałaś medycynę?
Kończąc liceum nie widziałam się ani w naukach ścisłych, ani w humanistycznych. Lubiłam nauki przyrodnicze i pracę z ludźmi – stąd medycyna. Poza tym uważałam i nadal uważam, że w dzisiejszym szybko zmieniającym się świecie należy mieć pracę, którą można dostosowywać do tych zmian, wykonywać ją zarówno w małym, jak i w dużym mieście, w kraju i za granicą. Sądziłam (i nadal sądzę), że medycyna daje wiele możliwości i otwiera wiele drzwi: będąc lekarzem możesz być naukowcem, społecznikiem, pracować z ludźmi albo bez nich, a niektórym nawet udaje się zarobić niezłe pieniądze po tych studiach. Krótko mówiąc, medycyna to morze możliwości.
2. W którym roku uzyskałaś dyplom, na jakim wydziale, w jakiej uczelni?
W 2004 r. na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Gdańsku (obecnie Gdański Uniwersytet Medyczny).
- Na jakim etapie kariery zawodowej jesteś obecnie – staż? rezydentura? specjalizacja? inne?
Lekarz specjalista.
- Na jakim etapie macierzyństwa jesteś obecnie?
Dwóch synów, starszy ma 8 lat, młodszy 6 tygodni.
- Czy medycyna konkuruje z macierzyństwem? Jeśli tak, to kto wygrywa?
Zdecydowanie konkurują ze sobą. Zarówno medycyna, jak i macierzyństwo to wytrwali i wyrównani zawodnicy, codziennie stają na ringu i raz wygrywa medycyna, raz macierzyństwo. Dziś (czyli 14 lat od uzyskania dyplomu lekarza i 8 lat od uzyskania tytułu mamy) stwierdzam, że prowadzą bardzo wyrównaną walkę.
- Jaki jest twój pomysł na idealne połączenie medycyny i macierzyństwa?
Sądzę, że nie ma idealnego połączenia medycyny i macierzyństwa, ale zdecydowanie korzystny jest „outsourcing”, czyli przekazanie wszelkich zadań, które nie służą ani karierze matki, ani karierze lekarki, takich jak prasowanie czy mycie okien „firmom zewnętrznym”. Czasami udaje się połączyć wyjazd na konferencję czy szkolenie z rodzinnym odpoczynkiem, co również bardzo polecam.
- Czy twój mąż jest także lekarzem?
Na szczęście nie jest.
- Czy chciałabyś, aby twoi synowie zostali lekarzami?
Jeśli taka będzie ich wola, to czemu nie, ale na pewno nie będę ich do tego zniechęcać ani zachęcać. Nie mają do odziedziczenia ani kliniki, ani szpitala. Zależy mi, aby moi synowie mieli pracę, która da im satysfakcję i pieniądze, a czy to będzie warsztat samochodowy na Podlasiu czy katedra na Harvardzie, to już ich wybór, który będę szanować.
- Jakie trzy cechy powinna mieć idealna matka lekarka?
Trudne pytanie. Pierwsze co mi się nasuwa na myśli to gotowość do ponoszenie porażek zarówno jako matka, jak i lekarka oraz wyciągania z nich konstruktywnych wniosków. Nie da się wyleczyć wszystkich pacjentów, pomóc wszystkim, leczyć wszystkich zgodnie z najnowszymi rekomendacjami światowych towarzystw medycznych. Nie da się być cały czas perfekcyjną mamą gotującą wyłącznie ekoposiłki z osobiście wyhodowanych warzyw i spędzającą kreatywnie każdą wolną chwilę z dziećmi. Dzieci muszą się niekiedy trochę ponudzić, pograć na komputerze, a mama może w tym czasie przeczytać artykuł w „Journal of Obstetrics and Gynecology” albo... uciąć sobie drzemkę. Idealna matka lekarka powinna zostając matką i lekarką założyć, że nie będzie idealna, ale będzie dążyć cały czas do tego, aby być wystarczająco dobrą zarówno mamą, jak i lekarką.
- O czym marzysz najczęściej?
Ostatnio... żeby pospać dłużej niż 3 godziny. A tak serio: marzę o zdrowiu dla mojej rodziny i moich pacjentów; żeby rodzinę omijały poważne choroby, a pacjentów nawet z tymi poważnymi chorobami udało mi się zdiagnozować i wyleczyć. Poza tym marzę o podróży z dziećmi dookoła świata, chciałabym popatrzeć jeszcze raz w towarzystwie moich synów na te miejsca, które kiedyś mnie zachwyciły, jak stepy Mongolii czy jezioro Bajkał.
Marta Florea
Fotografował Tomasz Kuciński
GdL 9_2018