Diagnoza: gorączka złota, rozdział czwarty

Krystyna Knypl

Poprzedni rozdział

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1639-diagnoza-goraczka-zlota-rozdzial-trzeci

Rozdział 4: Nieoczekiwane  zaproszenie

Przekonanie decydentów Związku Samodzielnych Republik  Realandzkich  do  powołania  zawodu  receptologa i  przetestowania  tego  pomysłu  w  Sarmalandii  nie  było  trudne.  Sprawa  wymagała  pewnych  inwestycji,  ale  perspektywy wyglądały naprawdę interesująco. W ciągu pierwszego roku po wprowadzeniu nowego zawodu spodziewano się obniżenia kosztów w ochronie zdrowia o jakieś 14%. Wszelkie zmiany na każdym rynku, w tym i medycznym, nie byłyby możliwe bez udziału mediów. 

Budokrusz 2

Maszyna używana do budowania Nowego Wspaniałego Świata

 Nagłośnienie, właściwe naświetlenie problemu, życzliwe skojarzenia pomagały wbić do głów odbiorców usług medycznych  nowe  pomysły  władzy.  Słano  więc  co  i  raz  do  redakcji specjalizujących się w tematyce medycznej zaproszenia na konferencje prasowe. Specjalną troską otoczono wszystkie redakcje mediów środowiskowych, jako bastion tradycyjnego oporu przeciwko wprowadzanym nowym rozwiązaniom biznesowym. Zaproszeń na różne  imprezy  było  tyle,  że  każda  redakcja  musiała  ustanowić  całodobowy dyżur mejlowca i esemesowca, na wzór znanego starym żurnalistom depeszowca. Miał on odbierać nadchodzące do redakcji nijusy i szybko raportować szefostwu, ewentualnie biegać na najpilniejsze konferencje prasowe. Podobnie  miały  się  sprawy  w  miesięczniku  „Modne  Diagnozy”, który był pismem ulokowanym na pograniczu Realandii i Wirtualandii.

Modne Diagnozy logo 2

Modne Diagnozy, miesięcznik ulokowany na pograniczu Realandii i Wirtualandii

Periodyk ten wypełniał lukę na rynku edukacyjnym dla lekarzy, którzy musieli opanować te jednostki chorobowe, na które pacjenci chcieli akurat chorować. Tradycyjne wykształcenie w medycynie nie wystarczało już do obsługi Sarmalandczyków oraz zapewnienia im satysfakcji z chorowania, będącej nieodłącznym bonusem należnym każdemu pacjentowi, gwarantowanym konstytucyjnie przez władze Sarmalandii.

Chorowanie bez satysfakcji na choroby, które lekarz rozpoznawał, już nie było modne, a ponadto naruszało prawa pacjenta do bycie aktywnym partnerem w procesie leczenia.  

Każdy obywatel ma prawo  do  równego  dostępu  do  bycia  chorym,  satysfakcji  z  chorowania  i otrzymywanego leczenia oraz bycia aktywnym partnerem w procesie terapeutycznym – głosił słynny paragraf 22 konstytucji Sarmalandii. 

Pogłoski, że  choroba i  satysfakcja  się wykluczają,  aktywnie  dementowała  dr  Odrana - Zatroskana,  pomysłodawczyni  tego  przepisu w  konstytucji,  wieloletnia  ministra  wszystkich  pacjentów  i  niestrudzona pocieszycielka strapionych, z czasem aktywna twórczyni praw obywatelskich w Aeropagu Sarmalandii. No i w końcu nie po to obywatele płacili podatki na kształcenie doktorów  i  ich  pensje,  żeby  nie  mieć  sponsorskiej  satysfakcji  ze  swobodnego wyboru choroby i modnego chorowania. „Modne Diagnozy” starały się tematycznie nadążać za zmieniającym się niczym w kalejdoskopie rynkiem medycznym. Redakcja poszukiwała właśnie dziennikarza na stanowisko reportera uczestniczącego, który mógłby opisywać liczne nowości z rynku usług medycznych.

Dr Matylda Przekora po wyprawie na tereny przygraniczne pomiędzy Wirtualandią i Realandią okrzepła w wykonywaniu zawodu dziennikarza medycznego w ekstremalnych warunkach i miała idealne kwalifikacje do takiej pracy. Po krótkiej rozmowie z Managing Editorem „Modnych Diagnoz” została przyjęta do pracy. Co prawda podczas rozmowy kwalifikacyjnej Managing Editor wykrył u kandydatki fatalny stan znajomości zasad interpunkcji, ortografii i gramatyki języka sarmalandzkiego, ale przecież nie to jest najważniejsze, jakie znaki interpunkcyjne reporter uczestniczący stosuje w tekście, lecz jakie słowa wstawia pomiędzy tymi pasjonującymi znaczkami, opisując kolejne wydarzenie medyczne. Nowa praca dr Matyldy Przekory oznaczała szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce na froncie walki o dobro sarmalandzkiego pacjenta, bywanie na rozlicznych konferencjach prasowych, briefingach i naradach oraz całodobowe nadstawianie uszu na nadchodzące nijusy, a następnie opisywanie tego wszystkiego. Matylda przebywała właśnie  na  całodobowym  dyżurze  redakcyjnym,  gdy  uszy  jej  prześwidrował dźwięk nadchodzącego esemesa.

Stop 2

– A cóż za licho mnie przy niedzieli ambarasuje? – mruknęła pod nosem i rzuciła znudzonym okiem na treść nijusa. „Minister Wszystkich Pacjentów Sarmalandii zaprasza na konferencję prasową” – głosił sms.  –  Ach,  jaki  on pracowity,  ten  minister  –  stwierdziła  z  niekłamanym podziwem – tak bez wytchnienia, przy niedzieli, tylko prasa i prasa.  Pardon,  of  course,  praca,  to  z  tych  nerw  mię  literówka  vel misprit się zdarzył – dowcipnie skomentowała się Matylda. – Służba nie drużba. Może jaki stan odmienny ogłoszą? Już dawno niczego takiego nie było – zafrasowała się i szybko przywidziała swój militarny strój dziennikarski. – Na wszelki wypadek, gdyby zawołali „Czuj się powołana!”, to już będę ubrana – pomyślała.

Było coś na rzeczy, bo wezwani tą samą drogą inni dziennikarze medyczni  zajęli  pozycje  bojowe  w  krzakach  okołoministerialnych  i  wyjęli  maszyny  stukotki  do  nadawania  korespondencji  z  frontu  walki o pomyślność sarmalandzkiego pacjenta.

Maszyna do pisania

Maszyna stukotka

Źródło ilustracji:

https://en.wikipedia.org/wiki/Typewriter

Z takiego nowoczesnego komputera to każden jeden zagraniczny korespondent może przechwycić pomysł, jako swój w świat zapodać i potem nikt nie przyjedzie do nas się uczyć. A z osobistej maszyny stukotki nikt niczego nie skopiuje. Teraz to nie możemy się opędzić od  tych,  co  do  nas  podpatrywać  przyjeżdżają,  bo  jak  świat  długi  i szeroki nikt nie wpada na takie pomysły jak my. A ich pramatką jest dr Odrana-Zatroskana, a może zgoła prawpadką, licho wie – rozmyślała Matylda, siedząc w urzędowych krzakach.

Blacha czerwona all MINI 001

Press legitka redaktor Matyldy Przekory

Wokół Ministerstwa Wszystkich Pacjentów już od pierwszej chwili wyczuwało się niecodzienną aurę. A jednak wydarzy się coś wielkiego – pomyślała Matylda. Ani się obejrzała, a nadszedł czas wpuszczania na ministerialne salony. Zręcznym ruchem wyjęła z torby polowej press legitkę, na widok której pan szlabanowy uniósł wspomniany łącznik spajający władzę z narodem, a ministerium z ludem, i wpuścił dziennikarzy na teren zamieszkiwany przez władzę.

–  Pani  redaktor  Matyldo,  a  raczej  pani  doktor,  to  co  tam  w  tym  sezonie jest modnego w chorobach? – zagaił pan Jan, pełniący funkcję pierwszego szlabanowego w ministerstwie.

–  Panie  Janie,  chyba  najbardziej  modne  jest  mieć  teraz  ADHD  w  wersji  dla  dorosłych  –  odparła  Matylda.  –  Ale  dla  pana  to  nie  jest odpowiednia choroba, skoro pańska praca polega na siedzeniu w jednym miejscu.

–  Dziękuję  za  ostrzeżenie,  w  tej  sytuacji  nie  będę  zabiegał  o  tę  diagnozę. Moda to jedno, a rozsądek to drugie – roztropnie zauważył pan szlabanowy.

Nic  a  nic  nie  zdziwiła  ją  szybka  reakcja  ministerialnego  pana  szlabanowego,  od  dawna  bowiem  wiedziała,  że  na  widok  press legitki  wszystkie  drzwi  się  otwierają,  szlabany  unoszą  się  w  górę,  a do tego jeszcze dla takiej redakcji jak „Modne Diagnozy” wszystko dzieje się w mig. Każdy w końcu chce wiedzieć, co jest w modzie i w chorobach.

Mikrofony 2

Konferencja prasowa trwa

Ledwie reporterzy uczestniczący rozstawili mikrofony i kamery, a  do  sali  konferencyjnej  wkroczył  doktor  Bartolomeo  Karriera-Nieuwierra,  kolejny  po  dr  Odrana-Zatroskanej  szef  Ministerstwa  Wszystkich Pacjentów Sarmalandii. Swe egzotyczne imię i dwuczłonowe nazwisko zawdzięczał przodkom z Espanalandii, położonej na zachodnich  krańcach  kontynentu  Europendii.  Przywędrowali  oni  do Sarmalandii przed ponad trzema wiekami w poszukiwaniu sławy i kariery. Na te dobra byli bowiem bardzo wrażliwi i żaden trud ich nie zrażał. Bartolomeo zbliżył się do mikrofonu i jął przemawiać:

Rodacy i Rodaczki! Zjadacze i Zjadaczki Tabletek Refundowanych!

Zdrowie  Wasze  znalazło  się  w  niebezpieczeństwie...  Ale  podjęliśmy  energiczne działania naprawcze! Zapewniam Was! Tylko prawidłowo wypełnione recepty będą refundowane. Każdego, kto podniesie rękę na  Wielką  Ideę  Refundacji,  odetniemy  od  życiodajnego  kontraktu  z  Narodowym  Bratem  Płatnikiem.  Nadeszła  pora  próby,  prawdy  i poświęcenia! Naszą zasadą wobec wypisywaczy recept będzie: Oko za oko, ząb za błąd – na recepcie oczywiście! – kontynuował minister  Bartolomeo  Karriera-Nieuwierra.  –  Wyrwiemy wszystkie  zęby  tej hydrze kąsającej rękę, która ją karmi! – pogroził pryncypialnie. Matylda,  poczuwszy  się  uspokojona  ministerialnymi  energicznymi  działaniami,  rozpoczęła  lustrację  najbliższej  przestrzeni.  Po  lewicy ministra wszystkich sarmalandzkich pacjentów stała młoda, zdeterminowana i pełna poświęcenia pani Wyborowa Wizerunkowa.

Ach, jaka z niej elegantessa – pomyślała Matylda nie bez zazdrości, lustrując bogato ufalbankowaną kreację z pewnością specjalnie przywdzianą  na  press-konferencję.  A  ja  taka  militarna...  nie  wyczułam  jak należy się ubrać, gdy jest się zaproszoną na Salony Władzy... oj, nie... – rozmyślała Matylda. Ale może z drugiej strony nie ma czego zazdrościć? W takiej robocie to różne rzeczy może młoda, elegancka kobieta usłyszeć...

Zanim Matylda zdążyła przeanalizować przebieg falbanek przecudnej sukni pani Wyborowej Wizerunkowej, do drugiego ministerialnego boku dobiła Amelia Aurelia Boska – bohaterska rzeczniczka wszelakich praw pacjentów w Sarmalandii, która założyła całodobowy telefon łączności „My, narodu” z władzą. Najwyraźniej teraz zbiegła ze  swej  centrali  telefonicznej.  Postoję  tu  trochę,  to  i  ja  załapię  się  w oko jakiej kamery – pomyślała Amelia Aurelia, marząc o nowym, dynamicznym wizerunku publicznym.

–  Musi  biedaczka  mieć  syndrom  parcia  na  szkło!  –  stwierdziła  Matylda.

Tymczasem minister Bartolomeo Karriera-Nieuwierra natychmiast zbiegnięcie pracownicy zauważył i surowo ją skarcił:

– Aaamelio Auuurelio, a co ty najlepszego tu robisz u mego dostojnego boku???! Do centralki telefonicznej! Na dyżur! Odmaszerować natychmiast krokiem defiladowym, bez zbędnej zwłoki, niepotrzebnego ociągania się i bez gadania! – wrzasnął z pasją minister.

Ach!  Ileż  żaru  jest  w  tych  słowach  ministra  Bartolomeo  Karriera-Nieuwierra!  Ileż  poświęcenia  na  rzecz  dobra  sarmalandzkiego  pacjenta – pomyślał niejeden uczestnik konferencji prasowej.

Tymczasem  Matylda  zatopiła  się  w  rozmyślaniach  nad  Wielką  Ideą Refundacji w Sarmalandii.

Jeżeli spojrzymy na przykład na los ubogiej, niepracującej kobiety z  zachowaną  macicą  w  przypadku  hormonalnej  terapii  zastępczej, cierpiącą na cukrzycę i bóle brzucha, wysupłującą ostanie grosze ze starego portfela jej matki-emerytki, żeby kupić sobie długo działającą insulinę, która, jak dowiadujemy się ze znanego portalu www.minister.nadaje.sl, kosztuje 140 reali sarmalandzkich za opakowanie, to zalejemy się łzami rozpaczy.

Nie  będzie  to  jednak  dobra  reakcja  na  rozmyślania!  Co  więcej, będzie bardzo kosztowna, bo gdy wypłaczemy wszystkie łzy – wszak władza  nie  odstąpi  od  Wielkiej  Idei  Refundacji  nawet  na  milimetr, nie odda nawet guzika, co najwyżej powie „a guzik się cofniemy!” – to przyjdzie nam kupić sztuczne łzy do dalszych szlochów. A każde kropelki to 40 reali flaszeczka i do tego okrutnie malusia. Rączki zatrzęsą się i kropelka fiut-firut leci do ucha. Jedna, druga, trzecia kropelka... jeszcze kilka nawodnień nawet po kropelce i ani się obejrzymy, a nie zostanie nic w butelce!

A jak nie ma nic w butelce, to depresja gotowa! Depresja wymaga oczywiście leczenia! Ale czy to jest choroba, czy raczej zaburzenie psychiczne? Kontroler refundacyjny, magister historii, uważa, że to choroba, a inny kontroler, mgr kulturoznawstwa – że zaburzenie psychiczne.

Konsultant lokalny ds. refundologii uważa, że depresja nie w każdym przypadku równa się zaburzenie psychiczne, ale depresja to choroba, a  ta  wymaga  leczenia  farmakologicznego.  To  znaczy,  że  się  należy  refundacja  30%  odpłatności.  Zdaniem  konsultanta  wojewódzkiego  choroba nie równa się zaburzenie psychiczne i tu pies pogrzebany. Jak żyć, gdy antybiotyki dla ciężarnych sarmalandzkich kobiet są na 100%, bo chytry farmaceutyczny biznes ich nie zarejestrował we wskazaniu dla tych, które zdecydowały się wynająć swoje macice dla dobra naszej Umiłowanej Sarmalandii.

A gdyby, nie daj Boże, zator czy zakrzep lub inne nieszczęście zaatakowało organizm matki Sarmalandki in spe, to żadne heparyny  drobnocząsteczkowe nie będą dla niej dostępne w tym bezdusznym systemie refundacji!

Gdy już zakończą swe obywatelskie dzieło, zwane ciążą małżeńską, zaczną znowu boleśnie miesiączkować. Czy dostaną receptę na refundowany  lek  przeciwbólowy  na  taką  miesiączkę?  W  aeropagu  Sarmalandii trwają intensywne prace nad ustawą zakazującą refundacji leczenia kobiet w ciążach pozamałżeńskich – bo tylko związki pobłogosławione mają moc prawną, a my jesteśmy państwem prawa i to nie jest zabawa.

Ene, due, rabe, jak by przełknąć tę refundacyjną żabę?

Poszukując odpowiedzi na to pytanie, po zakończeniu konferencji Matylda udała się na spacer po parku, w którym zaatakować mógł kleszcz  krwiopijca,  oczywiście  zainfekowany  Borrelia  burgdorferi! 

Jak żyć, gdy doksacyklina jest na 100% w leczeniu boreliozy??? A ileż problemów będą mieli konsumenci walproinianów, karbamazepiny i alendronianów!?  – rozmyślała w obywatelskim zatroskaniu.Gdzie  mogła  być  lepsza  lokalizacja  naukowych  dysput  jak  nie w  Bootonie,  mieście,  w  którym  na  każdym  kroku  czuło  się  potęgę  Umysłu  i  Oceanu.  Na  miejsce  konferencji  zaplanowanej  przez  Jonathana  i  Caroline  wybrano  Booton  Airport  Hotel,  położony  na  wyciągnięcie ręki, a raczej kładki łączącej go z lotniskiem. Liczył się czas i tracenie go na dojazdy do centrum miasta nie miało najmniejszego sensu. Nie bez znaczenia była okoliczność, iż Booton Airport Hotel oferował naprawdę dyskretne warunki do prowadzenia obrad. Koszt  jednego  pokoju  sięgający  pięciuset  reali  ameerlandzkich  nie robił na nikim specjalnego wrażenia, tym bardziej że praktycznie nikt z uczestników konferencji rachunków za pobyt nie oglądał. Od takich przyziemnych spraw byli młodzi menedżerowie, którzy kwaterowali w hotelu już od czwartku, sprawdzając ostatnie szczegóły zamówienia.  Wszystko  było  w  najlepszym  porządku  –  pokoje  dla  uczestników  obrad,  menu  kolacji  powitalnej  i  wreszcie  sala  konferencyjna sobotnich obrad.

Uczestnicy zjechali się w ciągu piątkowego popołudnia, spotkali na kolacji powitalnej wieczorem, uścisnęli dłonie, wymienili uśmiechy oraz pierwsze pomysły. W sobotę rano wszyscy byli skoncentrowani i gotowi do obrad. Wybrano trzy grupy zagadnień do omówienia. Program obrad Kongresu Struktury Białek był następujący:

Kongres 3

Prowadzący pierwszą sesję profesor Graham Bohner z National Institute of Science & Medicine nie miał wątpliwości, że taka zależność między strukturami biologicznymi a zachowaniami społecznymi istnieje, choć nie jest udowodniona w sposób naukowy na szeroką skalę. Jak więc można sprawdzić tę hipotezę? Potrzebny był dostęp do próbek biologicznych pobranych od co najmniej dwóch pokoleń oraz  dane  o  osobowości  badanych,  ich  zachowaniach,  wyborach  konsumpcyjnych i preferencjach politycznych.

Jeden z prelegentów w czasie dyskusji przypomniał o dużej bazie próbek materiałów biologicznych zlokalizowanych nieopodal Bootonu, które to próbki pochodziły ze słynnego Ameerland Medicine Study. Badanie prowadzono od ponad pół wieku i obejmowało już trzy kolejne pokolenia. Istny raj dla badacza takich międzypokoleniowych zależności i zmienności.Szybko  zdecydowano,  że  Ameerland  Global  Bank  zaoferuje  solidny  grant  badawczy  dla  naukowców  Ameerland  Medicine  Study,  przeznaczony  na  badanie  osobowości  uczestników  żyjących  oraz  przeanalizowanie cech i zachowań występujących w poszczególnych rodzinach. Po naszkicowaniu poszukiwanego portretu osobowościowego  zbadanie  polimorfizmów  i  poszukanie  zależności  miało  być  zajęciem stosunkowo łatwym. Tak przynajmniej początkowo sądzono.

Bezpośrednie finansowanie przez Ameerland Global Bank dociekań medycznych, które pozwoliłyby na cięcie kosztów skomplikowanych terapii, nie wyglądałoby wizerunkowo korzystnie. Za poradą agencji wizerunkowej dalsze badania określono przewrotnym kryptonimem „The Best Available Treatment” albo w skrócie BAT Study. Hasło „Leczenie najlepsze z możliwych” miało przyciągnąć uwagę szerokich rzesz społecznych oraz potencjalnych kandydatów do badań.

Lizbona pomnik

Kierunek zmian wytyczali ludzie oraz zwierzęta

Kierunek zmian i dalszą drogę rozwoju Nowego Wspaniałego Świata symbolizował pomnik. Zmiany popierają nie tylko ludzie ale i zwierzęta. Niech każdy to zapamięta! - głosił napis na cokole.

Krystyna Knypl

Następny rozdział

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1641-diagnoza-goraczka-zlota-rozdzial-piaty