Życie w Pandemlandii. Powieść SF ze sfer medycznych, odcinek 10

Poprzedni odcinek

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1679-zycie-w-pandemlandii-powiesc-sf-ze-sfer-medycznych-odcinek-9

Krystyna Knypl

Organizatorzy gali „Szczepienia – jak świat się po nich zmienia?” od rana biegali jak nakręceni, czuwając nad wszystkimi szczegółami nadciągającej uroczystości. Lista starannie dobranych gości, instrukcje dla hostess, powitanie vipów, wszystko wymagało sprawdzenia i nadzoru, wieczór bowiem zbliżał się szybkimi krokami.

Goście zaproszeni na galę, wypucowani i odświętnie wystrojeni, powoli wypełniali vestibulum hotelu Patria. Bywalcy wymieniali ukłony, uściski i uśmiechy. Niewielkie wnętrze przed wejściem do Sali bankietowej szczelnie wypełniał gwar rozmów towarzysko-biznesowych. Nim wybiła godzina dwudziesta, obecni byli wszyscy, czyli ci sami co zawsze na tego rodzaju spotkaniach i imprezach.

Gala w medycynie

Gala dinner firmy "Szczepionka Co Nie działa"

Profesor Przecientny z zapałem umizgiwał się do dyrektorki działa marketingu firmy Szczepionka  Co Nie Działa Sp. z o.o., będącej przyrodnią siostrą firmy "Piguła Co Niedziała Sp. z o.o. Wiedział co robi, bo w końcu to ona miała budżet reprezentacyjny, a nie dyrektor medyczny, jak to bywało we wcześniejszej epoce, na którego Antoni w tej nieciekawej sytuacji biznesowej postanowił nie zwracać najmniejszej uwagi. Gawędząc z dyrektorką, nieoczekiwanie spostrzegł kątem oka Matyldę, idącą w kierunku sali wykładowej. Szybko wykonał energiczny skręt obu gałek ocznych w stronę przeciwną, dodatkowo jeszcze przesuwając dłonią oprawkę okularów w kierunku, w którym pomknęły chyżo profesorskie oczęta, aby nie powstał nawet cień podejrzenia, że doktor Przekora znalazła się w polu widzenia, w którym bywania nie każdy w końcu był godzien.

Po ostatnim występie Matyldy na posiedzeniu Towarzystwa Chorób Wszelakich i Niebylejakich, gdy zadała mu pytanie o częstość hospitalizacji z powodu chorób nijakich na kierowanym przez niego oddziale, długo motał się z odpowiedzią. Dobrze refundowane przez Narodowego Brata Płatnika choroby nijakie przecież istniały, ale żeby wywlekać taki temat w publ nicznej dyskusji to było wprost nieludzkie! Po tym ohydnym zachowaniu Matyldy profesor Przecientny postanowił nie podawać jej nie tylko ręki czy nogi na powitanie – w końcu to była znana praktyka wobec przeciwnika – ale zdecydował się nawet nie kierować spojrzenia w stronę, gdzie znajdowała się pełna niezdrowej ciekawości doktor Przekora. Pytanie o te całe choroby nijakie profesor Przecientny mógłby jeszcze Matyldzie wybaczyć, ale najgorsza była jej środowiskowa niezatapialność.

Ileż już starań podejmował Antoni, aby skutecznie dr Przekorę usunąć z powierzchni świata, który się liczył i z miejsc, w których warto było bywać, wiedział tylko on sam i obiekt jego akwarystycznych poczynań. Takie zachowanie ze strony Matyldy było po prostu...po prostu – nazwijmy rzecz po imieniu – niegrzeczne! Tak, to był ze strony Matyldy przejaw nieokiełznanego braku grzeczności!

Sprawa była o tyle trudna do zaakceptowania, że profesor Antoni Przecientny miał alergię o nasileniu zbliżonym do wstrząsu anafilaktycznego na widok niegrzecznych dziewczynek we wszystkich ich fazach rozwojowych i wiekowych. Nie znosił gdy pojawiały się w jakimkolwiek miejscu, w którym on przebywał. Antoni był bowiem wielkim miłośnikiem ładu i porządku przez niego samego stanowionego, a nie od dziś wiadomo było, jak niegrzeczne dziewczynki potrafią namieszać w niejednej sprawie! Jeśli więc już musiał akceptować dziewczynki, to wyłącznie grzeczne, zdolne do podporządkowania się i respektowania jego władzy. Takie stanowisko u Antoniego nie wzięło się tak sobie, ot, z niczego. Przecientny był ojcem czterech córeczek.

– Ach, moje grzeczne dziewczynki – rozmarzył się nieoczekiwanie.

– Ileż radości potrafią dać człowiekowi, ile satysfakcji rodzicielskiej i szefowskiej.

Grzeczna dziewczynka

Profesor Antoni Przecientny z jedną ze swych grzecznych córeczek na spacerze

Przede wszystkim grzeczne córeczki Antoniego oraz innych tatusiów miały zawsze bardzo dobre maniery i nie przynosiły nigdy wstydu na wywiadówkach. Nosiły wirujące sukienki, bawiły się lalkami, nie lubiły chodzić w dżinsach ani włazić na drzewa. Sukieneczki i łapki miały zawsze tak czyste, że nigdy nie mogłyby wystąpić w żadnej reklamie środków piorących. Co więcej, gdyby świat składał się z samych grzecznych dziewczynek, przemysł pralniczy szybko by zbankrutował. Miały obowiązkowo jasne loki, które same się kręciły, a włosy zawsze długie. Nigdy, przenigdy nie nosiły krótkich włosów, bo byłoby im w nich nie do twarzy. Czy ktoś w ogóle kiedykolwiek widział aniołka z krótkimi włoskami?

Gdy dziewczynki dorastały, zostawały grzecznymi robotnicami w ulu korporacyjnym lub szpitalnym. W każdej sytuacji ładnie i szybko, bez zbędnych oporów potrafiły się dostosować do otaczającego świata. Zawsze wiedziały kto tu rządzi i nigdy nie myliły się w ocenie. Nie lęgły się im żadne buntownicze myśli w głowach. Miały zawsze czas, aby wziąć dyżur w Wigilię, Sylwestra, Wielki Piątek, bo nie po to urodziły się grzecznymi dziewczynkami, aby komukolwiek sprawiać kłopot! Nie miały innego zdania niż szef – ach... jakie to było miłe z ich strony! Czciły i admirowały wszelaką hierarchię, a w szczególności ordynaturę i profesurę akademicką, konsultantów krajowych , namaszczonych ekspertów, szanowały władzę szpitalną w każdej postaci, nigdy się jej nie sprzeciwiając. Warto więc było czasem taką grzeczną dziewczynkę zatrudnić na jakimś podrzędnym etacie. Nie stanowiły bowiem one żadnych zagrożeń.

Grzeczne dziewczynki nigdy, przenigdy nie byłyby w stanie wymyślić prochu. Po latach wiernego kicania na dwóch łapkach mogły doczekać się pewnych nagród. Na przykład przepustki do wyjazdu na zagraniczny kongres, zrobienia doktoratu, a w szczególnie zasłużonym przypadku nawet habilitacji, po którym to wydarzeniu otwierały się przed nimi wrota raju, bowiem nie od dziś było wiadomo, że grzeczne dziewczynki po swym pracowitym życiu szły do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chciały, oczywiście.

Krystyna Knypl

GdL 1 / 2022

Następny odcinek, podobnie jak następna dawka szczepionki simply must be! i oczywiśćie jest ;pod linkiem

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2193-recepta-refundowana-rozdzial-1-eksperci-spodziewaja-sie-niespodziewanego

 

Czym jest "Życie w Pandemlandii" ? Jest felietonem satyrycznym. Co to jest felieton ? - informacja poniżej.

Felieton definicjaa