Perfect City - kraina przyszłości, rozdział szósty 21/10/2022

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2083-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-piaty-21-10-2022

Beata Niedźwiedzka

Rozdział 6. Redakcyjny dzień jak co dzień

Redakcja GdL Igloo

Zimowa siedziba redakcji

Brama Niemcewicza

Brama wjazdowa do siedziby zimowej redakcji

Mijał kolejny redakcyjny dzień pełen twórczych dyskusji oraz planów na przyszłość. Pracowano w zależności od pory roku w siedzibie zimowej lub siedzibach letnich.

Redakcja Gazety dla Medycznych Robotów i Robocic w swej nowej strukturze organizacyjnej powoli nabierała sił oraz uczyła nowych zadań oraz zgłębiała nowe tematy. Mijały kolejne dni. Pewnego ponurego listopadowego popołudnia do kącika GdL przyszedł list:

Droga Redakcjo,

Całe życie jestem szarą myszką. Jednak od zawsze marzę, by związać się z kimś kto jest sławny, o kimś, o kim wszyscy mówią, takim z pierwszych stron gazet. Chciałam by moje życie przez to nabrało rumieńców. Wybór padł na Koronawirusa Celebrytę. Najpierw zaprosiłam go do znajomych, potem wprowadził się do mnie.

Pierwsze nasze noce były takie, że brakowało mi tchu. Miałam dreszcze. Rozpalił mnie chyba do temperatury powyżej 40 stopniu; chyba bo zupełnie straciłam głowę. W końcu odbił mi płuca. Od tego co ze mną robił do dziś bolą mnie mięśnie i mam zawroty głowy. Chyba mam już dość. Co robić, droga redakcjo, co robić?

Wasza wierna czytelniczka Ewelina z Ełku

Jako szefowa działu łączności czytelnikami udzieliłam Ewelinie następującej odpowiedzi

Droga Czytelniczko,

Po pierwsze uważaj z kim się wiążesz. Koronawirus jest co prawda celebrytą, ale Ty celebrytką się już nie stałaś.

Co do Twego pytania:  Oficjalna strona rządowa zaleca w takich przypadkach 10 dniową randkę sam na sam w izolacji od innych. Po tym czasie powinnaś mu się znudzić. Po kilku miesiącach dojdziesz do siebie.

Gdyby jednak łajdak zaczął Cię dusić, wezwij pomoc, dostarczą Ci trochę tlenu.

Filippa Orso, szefowa działu łączności z Czytelnikami

Czas płynął i ani się spostrzegliśmy nadszedł Adwent. Wszyscy powoli zaczęli szykować się do świąt Bożego Narodzenia, kupować prezenty dla swoich bliskich. Także pewna dziewczynka  chciała coś kupić parę prezentów dla mamy i taty oraz dla siebie. Była dziesięcioletnią dziewczynką z dwoma cienkimi warkoczykami na głowie. Wzięła kilka starych, ale nadal ładnych  bombek, parę lampek, oraz zniczy.

Stanęła pomiędzy tym starym kościołem a cmentarzem w nadziei, że przechodzący obok ludzie zainteresują się jej skarbami.  Jednak ludzie, jak to ludzie, szli przed siebie, nie oglądając się na boki i nie zauważając stojącego w ciemnościach dziecka. Dziewczynka z zapałkami postanowiła więc zapalić świeczkę.

Zapałka pierwsza

Trochę tej świeczki żałowała, bo była elegancka, ale wiedziała, że nie ma innego sposobu by ludzie ją dostrzegli wreszcie. Drżącymi rękami wzięła pierwszą zapałkę.. prask… Światło padło na srebrną bombkę. W bombce tej dziewczynka zobaczyła  koleżanki oraz kolegów ze swojej klasy. Zobaczyła tych, których najbardziej lubiła i tych, którzy ją lubili, a także panią wychowawczynię. 

Jaka szkoda, że takich prawdziwych klas już nie ma. Są teraz lekcje on line. Są, ale nie dla niej. Mama nie chodzi do pracy . A jak nie chodzi do pracy to nie ma pieniędzy. Więc nie płaciła za internet…. Ostatnio pani ze szkoły napisała, że dziewczynka chyba nie będzie klasyfikowana do następnej klasy ponieważ  od dawna jest nieobecna na lekcjach….

Zapałka druga

Zapałka pierwsza nie zapaliła świeczki ponieważ wił silny wiatr. Potrzebna była następna zapałka aby zapalić świeczkę. Słaby płomyk drugiej zapałki padł znów na srebrną bombkę i pokazała się mama, która nie zapłaciła za internet.

Mama kochała dziewczynkę, ale kochała też mężczyznę, swojego nowego partnera. A ten mężczyzna kochał jej mamę , lecz dziewczynkę już nie bardzo. Zwłaszcza teraz, gdy mama nie zarabiała pieniędzy. Podobno ich brakowało. Dlatego dziewczynka słyszała ostatnio, jak oboje ściszonym głosem mówią, ze może by tak zamieszkała u ojca w Anglii, bo tam byłyby lepsze warunki….  Znów zawiał wiatr i zapałka zgasła….

Zapałka trzecia

Znów ciemność. Coraz ciemniej i zimniej. Już ostatni ludzie wracają do domu. Domu, którego dziewczynka nie ma. Może jak kupi prezenty, to zmienią zdanie…

Bierze więc trzecią zapałkę. Trzask. Jest płomień. I znów w bombce widać kogoś. Tym razem jest to ojciec zamieszkały w Anglii, do którego dziewczynka ma być wysłana. Ubrany w garnitur od Marks and Spencer, uśmiechnięty. Takim go zapamiętała, gdy był w Polsce dwa lata temu. Potem zadzwonił.” Nie mogę się z Tobą spotkać kruszynko. Granice zamknięte. Samoloty nie latają. Jest Covid. Mieszkaj u babci. Potem już nie dzwonił. Nawet prezentu nie przysłał. A tak czekała. Może umarł?   Zgasła trzecia zapałka, ponieważ zaczęło padać.

Zapałka czwarta

Niech wreszcie któraś zapali świeczkę. Konieczna jest kolejna. I znów. Trzask …  Dziewczynka bierze bombkę i zapałkę. W bombce widać babcię. Ona jedna ją kochała. Wzięła ją do siebie, gdy matka i ojciec jej nie chcieli. Dawała jeść, dbała, choć tej emerytury miała nie za wiele.

Babcia chodziła do sklepu lub do przychodni po receptę i niestety zachorowała na Covid. Dusiła się, gdy zabierali ją do szpitala. Mama  po kilku dniach powiedziała, ze jest na respiratorze. Babcia umarła dwa miesiące temu. Pochowali ją w czarnym worku. Podobno zapisała przed śmiercią list do wnuczki, ale został spalony, ponieważ palone są wszystkie rzeczy pacjentów, którzy umierają na Covid. Dziewczynka nie mogła być na pogrzebie…. Potem zamieszkała u mamy… Ta zapałka gasnąc poparzyła palce. Jak boli…

Zapałka piąta i ostania…

Okręt, który choć jedną cumą kotwiczy się na wybrzeżu, nie odpłynie. Jednak, gdy straci wszystkie cumy odpływa w nieznanym kierunku…. Podobnie jak dusza… Filippa pomodliła się za dziewczynkę słowami:

Dziewczynce z zapałkami
ogrzej zmarznięte dłonie.
Daj jej, Boże, dom ciepły,
w którym kominek płonie.

Emilia Waśniowska, Modlitwa za Hansa Christiana Andersena

Źródło:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziewczynka_z_zapa%C5%82kami

Święta Bożego Narodzenia były coraz bliżej. Tuż przed świętami gdy już zmierzchało, przyszła do naszej redakcji zrozpaczona księżniczka. Łzy lały się po jej policzkach, jak maleńkie strumyki w Nibylandii.

 -Jestem księżniczką. Prawdziwą księżniczką. Moim królestwem jest Nibylandia. I jestem w rozpaczy. Pozwólcie, że opowiem swoją historię -  zaczęła.

Gościnna Redaktor Naczelna, o niezwykle dobrym sercu, podsunęła uczynnie nasz najlepszy skrzypiący fotel, przykryła ją  ciepłym kocem i wcisnęła w zmarznięte ręce szklankę gorącej herbaty z melisy, którą sama chętnie pijała i dzięki temu aromatycznemu napojowi zachowywała spokój ducha. Zamieniłyśmy się w słuch.

Księżniczka pochlipując zaczęła:

-Drogie moje…. Otóż… Gdy kończyłam drugą dziesiątkę lat mojego życia odbyła się wielka narada w moim królestwie.  Byłam tam ja , jako główna osoba, mój ojciec Król Nibylandii, moja matka Królowa i nadworny psycholog oraz strateg w jednej osobie. Zastanawialiśmy się nad moją przyszłością. Ja jako jedyne, najpiękniejsze i najgenialniejsze dziecko Nibylandii, przyszła królowa zasługiwałam na naprawdę kogoś wyjątkowego. Kogoś zarówno najpiękniejszego na świecie, najinteligentniejszy, i najdzielniejszego; kogoś kto będzie mnie kochał największą miłością i zaspokoi wszystkie moje potrzeby.

Ogłoszenie o poszukiwaniach stosownego człowieka i wymaganiach postanowiono zamieścić we wszystkich gazetach naszego państwa, a nawet powiesić na każdym słupie ogłoszeniowym. Do czasu odnalezienia kandydata oraz sprawdzenia jego  jakości umieszczono mnie w wysokiej wieży, którą pilnował siedmiogłowy smok Baltazar. Zionął on nie tylko ogniem, ale też jadem, pogardą i wyzwiskami.

Na początku było trochę kandydatów, ale albo ten był za brzydki, albo tamten zbyt głupi, albo jeszcze inny niewychowany.

Zdarzali się tacy, którzy byli i piękni i mądry, ale nie brak im było wytrwałości by wspiąć się po wysokiej wieży bronionej przez dyszącego ogniem Baltazara. Paru śmiałków nawet się wspięło się na szczyt, ale Baltazar mi ich zohydził „patrz nie przyszli by Cię kochać, ale by zabrać Twoje pieniądze albo ciało”.

Innym razem mówił „ ten na pewno nie zaspokoi Twoich potrzeb intelektualnych na całe życie. Patrz jaki nudny” albo „ten to do niczego się nie nadaje, Nie będzie można bywać z nim w towarzystwie. Zmarnuje i ciebie i królestwo”

Nudziło mi się, czułam pustkę i samotność,  więc ojciec rozkazał, by smok Baltazar brał mnie na swój grzbiet i pomocy rozległych skrzydeł latał ze mną w różne zakątki Nibylandii oraz sąsiednich krajów. Po kilku latach byłam już wszędzie.

 Nudziło mi się coraz bardziej, więc zapisywałam się na różne kursy na uniwersytetach. Konsultowałam się z nadwornym psychologiem, jak kochać siebie i zaspokajać swoje potrzeby. Mam przecież jedno życie i nie zamierzam spędzić je z kimś  nieodpowiednim.

Przyszło mi nawet na myśl, że jestem właściwie w relacji ze smokiem, z tą zimną, nienawistną i szydzącą gadziną, ale pomyślałam „to tylko na teraz. Jak przyjdzie ten mój to szybko ucieknę i dopiero zacznę żyć”

Lata mijały i mijały. Umarła Królowa, umarł Król. Umarł Nadworny psycholog i strateg w jednej osobie. Podupadło Królestwo, bo jedyną osobą – głową państwa była Księżniczka  zawieszona w próżni czekania i tymczasowości. W końcu poddani zmusili mnie do abdykacji i ogłosili republikę.

Pewnego dnia rankiem przyszedł smok i oznajmił: -- Znudziłaś mi się. Jesteś już stara i brzydka. I żałosna. Nie mam co pilnować, bo nikt od wielu lat już nie przychodzi. Siedź sobie sama lub rób co chcesz- i odleciał. I jeszcze do tego, po południu, dostałam maila od firmy wspinaczkowej.

- Droga pani, czy możemy wynająć pani wieże do wspinaczki? Nic od pani nie chcemy. Nie chcemy być pani mężami. Chcemy tylko poćwiczyć na tej wieży wspinanie. Za wynajem oczywiście zapłacimy - napisali. Księżniczka zalała się łzami.

 - Nic nie chcą. Rodzice pomarli. Straciłam pozycję głowy państwa i jednocześnie moją posadę. Nawet smok odleciał.”

Redaktor Naczelna pochyliła się nad księżniczką, otuliła ją drugim kocem i podała kolejną szklankę  herbaty. Tym razem czarną herbatę z cytryną oraz łyżeczką cukru.

- Zejdź wreszcie z tej wieży i nie czekaj całe życie na księcia z bajki. Otwórz u  podnóża wieży kawiarnię „ Pod Wiecznie Czekającą Księżniczką” i dzięki temu zarobisz na życie. Będziesz wśród ludzi i ktoś się wreszcie do Ciebie uśmiechnie - poradziła księżniczce Redaktor Naczelna. Ona potrafi ludziom dobrze poradzić...wiem coś o tym – pomyślała Filippa.

Brak opisu.

Letnia siedziba redakcji ( pierwsza od prawej)

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

 GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2085-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siodmy-21-10-2022