Perfect City - kraina przyszłości, rozdział czternasty 21/10/2022

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2091-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzynasty-21-10-2022

Beata Niedźwiedzka

Rozdział czternasty: Marzenia robota Ainokio

Brak opisu.

Na przedmieściach wielkiego miasta Perfect City mieszkał pewien informatyk o imieniu  Aipetto. Miał już 45 lat i wielką tęsknotę w duszy.  Mimo, że całe życie zajmował się komputerami, to bardzo chciał mieć rodzinę. Wieczorami opuszczał   swoje mieszkanie, by chodzić po ulicach Perfect City.  Zaglądał w rozświetlone lampami okna i obserwował cudze życie. Widział, jak ludzie rozmawiali ze sobą jedząc kolację, jak głaszczą swoje dzieci, jak nieznani mężczyźni podnoszą je z zachwytem do góry. Tak bardzo pragnął mieć syna. Musimy tu wspomnieć, że Aipetto nigdy nie miał śmiałości do kobiet. W młodości miał wadę zgryzu, co doprowadzało go do rozpaczy. a potem dodatkowo zaczął tracić włosy. 

AI Nokio poprawiony

Informatyk Aipetto (rys. Helena Kowalska) 

Coraz bardziej i bardziej przypominał swojego łysego dziadka. Ech, z takim wygładem  to żadna mnie nie zachce nawet na kolację w restauracji, a co mówiąc o małżeństwie” myślał. Aż pewnego dnia… obejrzał film "AI sztuczna inteligencja wszystko może!"

-Tak, właśnie tak! - wykrzyknął.

- AI wszystko może, więc zrobię mojego syna. Mojego wymarzonego chłopca! Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem? - zastanawiał się Aipetto.

Czuł się wielki jak Ojciec Kreator Braus. Będę ojcem i matką w jednym, panem stworzenia. Bardziej kimś wspanialszym niż każdy ojciec biologiczny. Jak wiadomo ojciec biologiczny nie wybiera koloru oczu ani kształtu twarzy swoich dzieci. A on mógł to wybrać. Skoro mógł to wybierał i dobierał wszystko. Dokładnie wszystko: kolor oczu, włosów, skóry, kształt sylwetki, dźwięk mowy. To miał być 9 letni chłopiec, szczupły, dość wysoki. Piękny. Inteligentny. Aipetto kombinował, kupował najlepsze materiały, ciągle coś dokładał i dokładał, aż pewnego dnia skończył  dzieło swego życia.

- Witaj synu! - powiedział wzruszony Aipetto.

Ainokio 4

Ainokio (rys. Helena Kowalska)

- Witaj tato! - miłym głosem odpowiedział chłopiec.

Szczęście Aipetto nie miało granic. Od tego momentu wykorzystując najnowsze metody uczenia maszynowego, w tym deep learningu, uczył chłopca siebie i świata. Cieszył się, cieszył się bardzo.

- Patrz i powtarzaj tak jak ja robię - instruował wprowadzając coraz to nowe dane. Chłopiec chłonął całą tę wiedzę przekazywaną przez ojca.

- Tak bardzo chciałbym byś był prawdziwy, byś był człowiekiem - rozmarzył się kiedyś Aipetto.

- Co to znaczy tato być człowiekiem?- spytał  Ainokio.

- Wiesz być człowiekiem to znaczy mieć serce i duszę. Ale nie martw się… Na obecnym etapie technologii myślę, że wkrótce uda się rozwiązać ten problem, synku. Zobacz już teraz jesteś inteligentniejszy niż wszystkie inne dzieci i nie chorujesz. Jesteś lepszy od innych - wyznał.

Wszystko było super, aż do dnia, kiedy w późnej porze śniadaniowej AI-Nokio wszedł do pokoju Aipetto. Ojciec, jak nigdy dotąd leżał na podłoże i rozkrzyżowanymi rękami i ciężko oddychał.

- Tato? tato? słyszysz mnie? - zawołał Ainokio. Dookoła panowała cisza…Podniesiona ręka ojca opadła bezwładnie na podłogę. 

- Tato, chyba coś się w Tobie zepsuło? - pytał Ainokio.

Przypomniał sobie słowa, który zawsze do niego mówił:

- Powtarzaj za mną! -

Zaczął szukać klapki w głowie Aipetto, tak jak robił ojciec, gdy on niedomagał. Zawsze poprawiał położenie podzespołów w głowie i wymieniał te zepsute.

- Tato naprawię Cię, tylko gdzie ta klapka. Ooo… to dłuto może pomóc w znalezieniu tej klapki w głowie - z całą siłą uderzył ostrym narzędziem ojca w głowę. Czaszka pękła z głuchym hukiem, a z jej wnętrza wylała się dziwna galaretowata zawartość.

- Co to jest? - zdziwił się Ainokio.

- Mniejsza o to co to jest, to pewnie nic ważnego. ale  gdzie są podzespoły, za pomocą których naprawię mojego Tatę?- zastanawiał się. 

- Chłopiec nerwowo grzebał wewnątrz czaszki, wyrzucając resztki mózgu Aipetto na podłogę. Hmmm.. chyba tu nie ma żadnych podzespołów – zdziwił się. A może baterie Ci siadły, tato? AI-Nokio wziął kabel i podłączył Aipetto do kontaktu w ścianie. Gdy ciałem informatyka zaczęły wstrząsać  skurcze Ainokio zdziwił się bardzo.

Dlaczego nie ładujesz się spokojnie, tylko tak podskakujesz i drgasz? Czemu on tak dziwnie zachowuje się? - nie mógł się nadziwić Ainokio.

Skulonego nad zwłokami swojego ojca Ainokio znaleźli policjanci zaalarmowani przez pracodawców. Aipetto bowiem, od kilku dni był nieobecny w pracy, co mu się nigdy nie zdarzało. Zawsze jeśli był chory dzwonił wcześniej lub tez stawiał się w firmie punktualnie na godzinę 9:00.

Policjanci wypytali dokładnie o przebieg zdarzeń, a  Ainokio  wyczerpująco odpowiadał.

- Więc go zamordowałeś - stwierdził policjant.

- Nie! nie zamordowałem go, tylko chciałem wymienić podzespoły – odpowiedział Ainokio.

- Jakie podzespoły, co ty opowiadasz?! – krzyknął policjant.  Uderzyłeś go w głowę ostrym dłutem i podłączyłeś do prądu !!! – dodał.

- Nie,  ja tylko robiłem tylko to on co mi robił – odpowiedział Ainokio. Otwierał mi klapkę z tyłu głowy i poprawiał. I jeszcze nakazywał, bym robił wszystko tak jak  on robi.

Jednak policjanci nie chcieli słuchać wyjaśnień Ainokio.

Został zabrany z domu i osadzony w więzieniu. Po kilku dniach odbyła się rozprawa sądowa nad Ainokio. To było coś czego wcześniej nigdy nie widział.

 Na dość duża salę wszedł tłum ludzi. Kilkoro  z nich było w dziwnych sukniach, a reszta to  dziennikarze i  szereg gapiów zainteresowanych tym sensacyjnym zdarzeniem.

Ci w sukniach weszli na podium i zajęli miejsca za długim stołem.

- Czy jesteście księżmi i czy teraz będziemy się modlić? - zapytał grzecznie Ainokio  wspomniawszy swoją wizytę w kościele.

- Nie drogie dziecko, nie będziemy się modlić. Jesteśmy Wysokim Sądem i będziemy Cię sądzić - odpowiedziała szacowna starsza pani w długiej sukni.

- A ile właściwie ty masz lat? – zapytała.

- Mam dziewięć lat, ale urodziłem się dwa lata temu odpowiedział  Ainokio.

- Nie rozumiem - skrzywiła się sędzina. To w końcu dziewięć czy dwa? – zapytała.

Nim Ainokio zdążył otworzyć usta, pan w długiej sukni, który przedstawił się jako obrońca wykrzyknął

- W takim razie nie możemy go sądzić! Może powinniśmy skierować sprawę do wydziały do spraw nieletnich? – zapytał.

- Ależ kolego! - zauważyła przytomnie sędzina, w tej grupie wiekowej karnie odpowiadają rodzice, a jego ojciec jak wiadomo nie żyje. Poza tym chłopiec jest robotem – dodała,

- Nie mamy wydziału do spraw robotów - ripostował obrońca.

- Kolego, niech kolega nie będzie śmieszny! - zdenerwowała się sędzina. Proszę w końcu przeczytać raport policji . Chcę  wreszcie dowiedzieć się o co chodzi.

Przeczytano cały przebieg zdarzeń i wszystkie ważne i mniej ważne fakty zebranie skrupulatnie przez pracowitych policjantów. Sędzina kiwała ze smutkiem głową.

 - Jestem przerażona – rzekła. Co masz na swoją obronę? – zapytała oskarżonego.

- A przed kim mam się bronić? - zapytał grzecznie Ainokio.

Niski mężczyzna nazywający się prokuratorem zaczął się głośno śmiać.

 - Czy my jesteśmy zdrowi na umyśle sądzić robota??? – zapytał.

- Tak! - wrzasnął obrońca. Nie powinniśmy sądzić robota, bo po pierwsze co z nim zrobimy? Wsadzimy go do więzienia? Czy można  ukarać zabraniem wolności tego, kto nie ma pojęcia co to jest wolność i kogo jedyną potrzebą jest bycie blisko gniazdka elektrycznego? – pytał obrońca.

- Po drugie jeśli będziemy tak dalej postępować to w więzieniach będą siedziały roboty, dachówki, które spadły z dachów, które zabiły ludzi oraz skórki od bananów na których pośliznęli się pechowcy.

- Po trzecie: za błędy fabryczne odpowiada producent, a ten jak wiadomo poniósł już śmierć – oznajmił obrońca.

- No nie, no nie , no nie !!! - wrzasnął prokurator. Jesteśmy świadkami potwornej zbrodni. Zginął niewinny człowiek i ten oto robot ma zostać uniewinniony???. Trzeba rozebrać go na części. Do ostatniej śrubki!!!- krzyczał.

- Drogi kolego- rzekła sędzina. Cenię pańską wiedzę, doświadczenie, ale pragnę przypomnieć, że nie ma takiego paragrafu, który kończy się karą „rozbioru do ostatniej śrubki”, a ponadto kara śmierci w kodeksie karnym nie figuruje.

- Wysoki Sądzie jestem oburzony! Czy Wysoki Sąd ma zamiar go wypuścić bez kary? Czy Wysoki Sąd chce by psychopatyczne roboty latały po naszym Perfect City i mordowały ludzi. Czy tak ma być w naszym Nowym Wspaniałym Świecie? - krzyczał prokurator. Wymachiwał przy tym nerwowo rękami i ciężko dyszał, a po chwili zrobił się cały czerwony.

- Drogi kolego,  proszę się opanować – sędzina też podniosła głos.  Z takimi pretensjami i wrzaskami to proszę pod sejm, by uchwalił  stosowną ustawę. Na razie nie ma odpowiedniego prawa, a my działamy według prawa, prawda? – dodała.

I wtedy się naprawdę pokłócili wszyscy: sędzina z prokuratorem, prokurator z obrońcą, obrońca z sędziną. Nikt nie zwracał uwagi na Ainokio, który w międzyczasie zaczął się nudzić. Dlatego chłopiec wymknął się niepostrzeżenie, jak to robią sprytne roboty.  Nikt go też specjalnie nie pilnował. Po prostu był kłopotem, z którym nikt nie wiedział co zrobić, więc może i lepiej że zniknął.

Ainokio  chodził ulicami Perfect City, jak kiedyś jego ojciec i myślał o rozprawie. Nic z tego nie rozumiał, ale nie… zrozumiał jedno: gdybym był człowiekiem ukarali by mnie, chociażby poprawczakiem. Jako robot jestem bezkarny, bo nie ma paragrafu na robota.  Jestem ponad prawem podsumował. W tym momencie przypominał sobie tytuł filmu, który zainspirował jego ojca: AI – sztuczna inteligencja wszystko może.

Algorytm bycia człowiekiem

Ainokio szedł ulicami Perfect City. Było już późno. Zmierzchało, a on szedł i szedł. Idąc zaglądał w okna domów dokładnie w taki sam sposób, jak dwa lata temu Aipetto. Przypominał sobie opowieści ojca o wielkiej tęsknocie do syna, która była tak wielkim pragnieniem, że pewnego dnia stała się rzeczywistością. Czy to nie jest prawdą, że nasze wielkie pragnienia mają szansę się urzeczywistnić ?
Tak więc ta wcielona w 9 letniego chłopca tęsknota chodziła teraz śladami swego ojca i tak jak on szukała własnych marzeń.
Tak samo jak ojciec, Ainokio obserwował ludzi w ich domach, ale to co widział było zupełnie inne. Czyżby tak wiele zmieniło się przez te ostatnie dwa lata? Chłopak nie widział szczęśliwych małżeństw lub rodziców z dziećmi, o których z takim entuzjazmem opowiadał Aipetto zamiast tego oglądał ludzi skulonych samotnie przed ekranami telewizora czy komputera i wpatrzonych weń jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. Dlaczego nastąpiła taka zmiana ? Co się stało?
- Dlaczego ludzie przestaliby kochać ludzi, a zaczęli kochać maszyny? Co im się stało? Co się wydarzyło? - zastanawiał się.
Przypomniał sobie, że również i w życiu Aipetto nie było innych ludzi, żadnej kobiety, żadnych rodziców, żadnego rodzeństwa. Także i znajomi nie przychodzili do nich. Ainokio zastanawiał się nad tym długo.

- A może inni ludzie są nie warci kochania? - pomyślał. Może to właśnie maszyny są lepsze i bardziej zasługują na miłość i przyjaźń niż ludzie? Przecież można je włączyć i wyłączyć kiedy się chce. Można mieć nad nimi władzę wciskając przycisk pilota.. - zastanawiał się Ainokio.
Obserwacje wydawały potwierdzać to spostrzeżenie. Wtem do głowy przyszła mu nieoczekiwana myśl:
- Jeżeli jesteśmy lepsi to, w takim razie dlaczego ojciec chciał bym stał się człowiekiem? Dlaczego i po co?
Po co mam się stać człowiekiem, tato ? - krzyknął głośno podniósłszy głowę.

- Właściwie to po co wybrałeś sobie za syna robota? Jeśli nie mogłeś mieć swojego, to przecież dużo prościej i łatwiej byłoby po prostu zaadoptować chłopca z sierocińca. Ot, chociażby takiego jak ten, który stoi przy Ratuszu w Perfect City. Nie byłby co prawda Twoim biologicznym dzieckiem i nie byłby podobny, ale tak naprawdę to czy syn – robot będzie kiedykolwiek do Ciebie podobny?
- Czy to w ogóle jest możliwe bym stał się człowiekiem? Widzisz, gdybyś miał ludzkie dziecko, to ono pobiegło by po pomoc do sąsiada, a ja rozbiłem Ci głowę. Umarłeś przeze mnie, bo myślałem jak robot.
- Czy ja jestem w stanie kiedykolwiek stać się człowiekiem i co to znaczy być człowiekiem?

- Czy w ogóle jest jakiś algorytm na bycie człowiekiem? - zastanawiał się AI-Nokio. Muszę poszukać...

Czy robot może mieć duszę?

Gdy rankiem słońce oświetliło cały pokój i rzeczy Aipetto, jego robotyczny syn Ainokio przypomniał sobie jeszcze raz chwile spędzone razem z ojcem oraz jego słowa:

- Tak bardzo chciałbym abyś był człowiekiem… Żebyś miał duszę i serce…

- Ale co to  naprawdę  znaczy … -zastanawiał się Ainokio.

Wyszedł na zewnątrz, na podwórze, gotów szukać odpowiedzi.

-Trzeba zapytać ludzi - pomyślał rozsądnie  Ainokio. Rozejrzał się wokół i zobaczył Janka, dziewięcioletniego chłopaka, mieszkającego dwie klatki schodowe dalej, z którym się często bawił. Janek pomachał do niego ręką . Widać nie wiedział o tym co się wydarzyło.

- Janku, Janku… Co to znaczy mieć duszę? - zapytał Ainokio. Janek zamyślił się

- Hmm. W sprawach duszy to chyba musisz iść do księdza, do tego kościoła trzy przecznice dalej…- poradził Janek.

Ainokio za radą Janka poszedł do kościoła. Gdy przekroczył próg świątyni, rozejrzał się po wnętrzu i po chwili zobaczył skulona, szczupłą  sylwetkę.

- Czy jest pan księdzem, czy też sędzią i będzie mnie sądził? - zapytał AI-Nokio pomny wcześniejszej pomyłki w sądzie.

- Nie jestem sędzią, jestem księdzem i staram się doprowadzić ludzi do kochającego Boga - odpowiedział mężczyzna.

- Co to znaczy być człowiekiem, proszę księdza? - zapytał Ainokio.

- Być człowiekiem to znaczy umieć kochać i mieć świadomość. Kim jesteś i czego tu szukasz? - zapytał ksiądz patrząc uważnie na Ainokio.

- Jestem chłopcem - robotem, mam dziewięć lat i chciałabym stać się człowiekiem. Mieć duszę i serce. Mój kolega z podwórka Janek powiedział, że ksiądz mi pomoże - wyrecytował szybko Ainokio, obawiając się, że ksiądz zaraz wstanie i odejdzie. Patrzył błagalnie, jakby od tego człowieka miała zależeć cała jego przyszłość.

Ksiądz milczał zadziwiony tak niezwykłą sytuacją. Milczał też Ainokio, przestraszony natarczywością swojej prośby. Nigdy nikogo tak o nic nie prosił. Życie bez ojca, opiekuna, zmuszało go do nieznanych mu do tej pory aktywności oraz dążeń, a to było dla niego nowe, dziwne i niezwykłe.

Ksiądz długo milczał. Patrzył z uwagą na Ainokio. Wreszcie zapytał:

- Powiedz mi, czy ty masz świadomość? Czy myślisz samodzielnie? Czy działasz w wyniku tego myślenia czy raczej jesteś zlepkiem danych, mieszanką wpisów osób programujących Cię, ich pragnień, wiedzy, myśli i wspomnień? Czy ty coś tworzysz czy wyszukujesz po algorytmie? Czy jesteś samodzielny i masz swoją wolę , czy też sterowalny: przez chmurę, czy wi-fi i jesteś narzędziem kogoś, kto chce poprzez ciebie osiągnąć jakiś cel, nawet nieznany tobie cel?” - pytał ksiądz.

Ainokio w milczeniu spuścił głowę.

- Ja.., ja tego nie wiem - odpowiedział po chwili. Naprawdę nie wiem. Sam chciałbym znać odpowiedzi na te pytania. Po prostu, chcę być człowiekiem, bo tego chciał mój ojciec, który mnie stworzył,  wie ksiądz ja go zabiłem -wyznał Ainokio. Nie chciałem, ale stało się.

Ainokio opowiedział wszystko to co się ostatnio działo i kończąc powtórzył

- Naprawdę chcę stać się człowiekiem, proszę mi pomóc- powiedział Ainokio.

- Nie wiem czy mogę Ci pomóc. Zostałem powołany by pomagać ludziom w zbawieniu, a  nie robotom - odrzekł ksiądz.

Ainokio rozejrzał się po kościele. Mimo, że była pora spowiedzi nikogo poza nimi dwoma  nie było. Kościół pozostawał w półmroku. Święte postacie z obrazów i rzeźb z zainteresowaniem przysłuchiwały się rozmowie tych dwojga – człowieka i robota.

- Nie ma ksiądz zbyt dużo chętnych, a właściwie to… nikogo. Więc może ten czas mógłby ksiądz przeznaczyć dla mnie?”- zapytał Ainokio.

Ksiądz rozejrzał się po świątyni, potem po tych wszystkich świętych patrzących na nich, jakby szukając w ich oczach odpowiedzi na problem, z którym stykał się po raz pierwszy. Ksiądz był w głębi duszy dobrym człowiekiem. Po chwili wahania  poczuł, że mówienie o pięknie i dobroci zawsze przyniesie dobre owoce, niezależnie od tego komu mówimy: człowiekowi czy robotowi, czy też jedynie wypowiadając  słowa bez adresata. Po prostu by były powiedziane.

- Dobrze możesz tu przychodzić i słuchać - rzekł w końcu

- Dziękuję - wyszeptał Ainokio.

Gdy ksiądz wracał na parafię, w uszach ciągle dźwięczały mu, niczym refren niechcianej piosenki, słowa wygłoszone przez Jezusa „Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”. Widać, gdy nie ma chętnych ludzi, to do nawrócenia  przychodzą roboty. Przyszła mu nawet do głowy upiorna myśl, że być może wkrótce za rok czy za miesiąc do spowiedzi przyjdzie suszarka do włosów.

Ainokio został w kościele. Patrzył na młodego mężczyznę na krzyżu i myślał.

- Bóg stworzył człowieka, a ten go zabił. Mnie stworzył ojciec - człowiek, a ja też go zabiłem. Jakie to podobne... Historia lubi się powtarzać. Więc my roboty…Nie dokończył myśli, bo jakiś mężczyzna przyszedł zamykać kościół. - Wrócę tu jeszcze-  obiecał sobie AI-Nokio.

Ainokio idzie do szkoły

Janek, kolega z podwórka, czekał od samego rana na Ainokio. Niezwykła przemiana kolegi bardzo go interesowała. Ciekawił się jak on będzie wyglądał jako człowiek. Będzie miał prawdziwą skórę i będzie krwawił jak się skaleczy? Czy będzie go bolało? Czy będzie spał? Czy się zakocha? - zastanawiał się Janek. Byle nie w Asi z najwyższego piętra! - pomyślał zaniepokojony na samą myśl, że ktoś inny może być dla Asi ciekawszy niż on.

Właściwie to Janek przestał być pewny, czy chce by Ainokio zmienił się w chłopca, a zwłaszcza ładnego chłopca. Jednak, gdy zobaczył sylwetkę robota szybko zapomniał o posiadaczce zielonych oczu i dwóch długich warkoczyków. Przyjaźń chłopięca zwyciężyła.

- No i jak ci poszło u księdza?  - zapytał Janek  zaraz gdy tylko Ainokio zbliżył się do niego. Był niezmiernie ciekawy.

- Wiesz Janku, nie wiem - zafrasował się Ainokio. Ksiądz pytał mnie  o wiele rzeczy, na przykład  czy potrafię myśleć samodzielnie. Ale w końcu zgodził się bym przychodził - odpowiedział Ainokio.

- No i czy potrafisz myśleć czy nie - chciał się dowiedzieć Janek.

- Ja tego wiem - odrzekł Ainokio. Janek usilnie poszukiwał rozwiązania.

- Wiesz, idź do szkoły, do naszej pani od matematyki. Ona Ci powie - odpowiedział po chwili .

- Dobrze. Zadzwonię do szkoły i umówię się z nią - wiedział, że nauczyciele i inni zatrudnieni na posadach  lubią, jak się ich uprzedza, a on chciał pokazać swoje dobre maniery. Jak powiedział tak zrobił. Umówionego dnia stawił się w szkole odświętnie ubrany.  Wszedł na 4 piętro i odnalazł pracownię matematyki.

- Dzień dobry - ukłonił się grzecznie.

 - Czy pani jest nauczycielką matematyki? - zapytał.

- Ach to ty. proszę usiądź Czego potrzebujesz, chłopcze ?- matematyczka wskazała mu krzesło naprzeciwko swojego biurka. Miała przerwę dwugodzinną między lekcjami i była bardzo ciekawa czego chce ten dziwny chłopiec .

- Pani profesor jestem chłopcem - robotem i chciałbym się dowiedzieć, czy potrafię myśleć.

Matematyczka spojrzała na Ainokio i aż klasnęła w ręce z zachwytu.

- Wspaniale! - zawołała. Siadaj i pisz. Już daję Ci zadania - oznajmiła.

Najpierw dała zadanie z jedną niewiadomą, potem z dwoma, kolejne z geometrii, logiki, wreszcie z całek .

Ainokio nie wysilał się wcale. Miał zainstalowany cały program matematyczny, jego ojciec był przecież informatykiem, więc po kilku minutach oddawał kartki z rozwiązaniami.

- Cudownie, cudownie! - wołała matematyczka wymachując rękami z ekscytacji. Wyjęła szachownicę i rozłożyła figury.

- Chodź, będziemy teraz  grać. Sama siadła po drugiej stronie stołu.

Ainokio uśmiechnął się. Szachy to była ulubiona gra jego ojca.. Wygrał po kolei trzy partie z panią profesor.

- Dziecko moje. Jak najbardziej potrafisz myśleć. Jesteś lepszy od najlepszego mojego studenta - zawyrokowała zachwycona matematyczka, trochę niezadowolona z przegranej.

- Tak pani profesor. Mój ojciec wgrał mi najlepsze programy szachowe. Grałem z komputerem wiele razy, aż wyuczyłem się. Nie wygra pani ze mną. Spędziłem wiele godzin przetwarzając dane. Ale czy to jest myślenie? Czy kalkulator myśli, gdy oblicza? - zapytał Ainokio.

Profesor słuchała uważnie, lekko urażona uwagą, że zawsze przegra z Ainokio. Była kiedyś mistrzynią w szachach w czasach studenckich i tę grę lubiła bardzo. Od tamtej pory przegrała może z kilka razy. I teraz tak brutalnie została potraktowana. Zranione ego krwawiło. Chciała rewanżu, ale zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak może mówić prawdę, a Ainokio kontynuował dalej.

- Mój ojciec dbał o mnie, o moją edukację. Mam wgrane kilkadziesiąt programów językowych. Ludzkie dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe – jakiś obcy język lub dwa, pływanie, korepetycje. Ja mam to wszystko w danych. Pływanie mi nie potrzebne, bo mógłbym mieś awarię, ale wszystko inne mam w większym stopniu niż młody człowiek, gdy kończy szkołę. Dodatkowo  gdy podepnę się do internetu to moja wiedza staję się naprawdę ogromna.                      

- Ale czy to jest myślenie? Czy trafna odpowiedz na zadanie, sprawne przetłumaczenie tekstu, wynik gry w szachy czynią mnie jednostką myślącą? Mnie czy kogoś kto mnie tak zaprogramował? - pytał Ainokio. I jak to się ma do bycia człowiekiem? - dodał na koniec.

Nauczycielka patrzyła na niego z zakłopotaniem. Do tej pory pilnowała, by uczniowie w prawidłowy sposób rozwiązywali zadania, by to co robili było logiczne i nigdy nie zadała sobie pytania jak się na wyuczona wiedza do myślenia.

- Wiesz może pani od polskiego Ci pomoże. Idź do niej. Jutro ma wolne od godziny 12 do 14. Powiem jej, że przyjdziesz z ciekawym pytaniem - powiedziała nauczycielka.

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2093-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-pietnasty-21-10-2022