Perfect City - kraina przyszłości, rozdział dwudziesty 21/10/2022

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2097-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziewietnasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 20. Teraz rządzi medycyna nowa, a ta stara niech się schowa!

 Brak opisu.

Szalejąca pandemia wirusa świądu - 23 powodowała, że poszukiwano różnych metod ograniczenia częstości kontaktu dłoni z okolicami intymnymi. Testowano między innymi, który kształt majtek przynosi największą ulgę w łagodzeniu dolegliwości świądowych. Konieczność wielokrotnej zmiany majtek w ciągu doby generowała koszty.  W nowej rzeczywistości był to produkt sanitarny, wystąpiono z pomysłem, aby wprowadzić refundację w ramach ubezpieczenia społecznego. Na wniosku refundacyjnym lekarze musieli oznaczyć zalecony stopień chłonności oraz kształt. Najbardziej zakrywające majtki były dla ciężkich przypadków, a te bardziej oszczędne dla przypadków lżejszych.

Źródło ilustracji:https://en.wikipedia.org/wiki/Panties

Wirus świądu - 23 namnażał się z szybkością do tej pory nie znanej badaczom. Każdego dnia przybywało zakażonych i w tej sytuacji wydanie odpowiednich zaleceń zwalczania zarazy było najpilniejszą potrzebą chwili. 

Dr nauk niemedycznych Adaś Prankster (*) zarządzający ministerstwem zdrowia, szczęścia i pomyślności zwołał posiedzenie Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją (KREATURA) w pilnym trybie aby ustalić wytyczne niefarmakologiczne dla wszystkich obywateli. Po burzliwej dyskusji (nie nie na temat treści wytycznych, lecz o wysokość honorarium za zredagowanie zaleceń) ustalono:

1. obowiązek noszenia przez  całą dobę rękawiczek ochronnych, znormalizowanych wg europejskiej normy PN-EN 420+A1:2010. Producentom rękawic zalecano badania odporności na przepuszczanie według normy PN-EN374-3:2005.

2. zakaz witania się przez podawanie dłoni pod karą  14 dniowej izolacji domowej, połączonej z codziennym obowiązkowym pobieranie przez policję sanitarną wymazu z dolnego odcinka przewodu pokarmowego wystawionego przez okno do wglądu policji

3. obowiązek natychmiastowego wpuszczania do domu policji, która sprawdzała zarejestrowanych zakażonych w jakim zakresie stosują się oni do zaleceń rady ekspertów

Obywatele mieli wiele wątpliwości odnośnie noszenia rękawiczek - czy musimy nosić zawsze, wszędzie, przez całą dobę dopytywali się wzajemnie. Podczas seksu też??? No nie, a jak ktoś ma uczulenie na gumę to co? A jak rękawiczka pęknie to czy ona chroni czy jest wpadka przez wirusa z pośladka ;) - żartowali uczestnicy różnych internetowych grup dyskusyjnych. A co z biżuterią? Na rękawiczkę czy na palce pod rękawiczkę? A pieszczoty to też trzeba wykonywać dłonią ubraną w gumową rękawiczkę? Czy to będą jeszcze pieszczoty czy raczej wizyta u ginekologa / urologa amatora? - pytały grupy dyskusyjne..

Oczywiście KREATURA była zbyt zajęta budowaniem podstaw naukowych diagnozowania oraz leczenia pandemii, choroby świądowej, żeby odpowiadać na takie niewygodne pytania.

Ciężar edukacji prozdrowotnej spadł więc na dziennikarzy medycznych. Matylda prowadziła rubrykę "Listy od Czytelników" w dwutygodniku "Zdrowie dla Ciebie", która była wprost zasypywana mailami oraz listami na służbowego maila. Pewnego dnia nadszedł do redakcji intrygujący list.

Pisała Malwina Prawdziwa, że wprawdzie złapała wirusa świądowego, ale po zmianie majtek z jedwabnych z koronkami na zwykle bawełniane gacie, wszystkie dolegliwości ustąpiły w ciągu trzech dni. Czy to możliwe, że bawełniane majtki mają działanie przeciwwirusowe? Matylda przejrzała piśmiennictwo naukowe na Pub Med, ale niestety nie było jeszcze żadnych badań na ten temat.

Odpowiedziała więc Czytelniczce dyplomatycznie: póki co nie ma badań naukowych na temat przeciwwirusowego działania bawełnianych majtek, ale skoro obserwuje Pani korzystny ich wpływ, to myślę, że można kontynuować tę metodę zwalczania wirusa. Nakład pisma 400 000 egzemplarzy miesięcznie spowodował, że Czytelniczki pobiegły do najbliższych sklepów odzieżowych i wykupiły wszystkie bawełniane majtki jakie były na rynku odzieżowym. Wkrótce potem w raportach zachorowań odnotowano spadek liczby zakażonych.

Dr Adam Prankster postanowił wykorzystać motyw wchłaniania wirusa przez miękką bawełnianą powierzchnię majtek zamówił u znajomego biznesmena z branży sportów zimowych, cały Dreamliner bawełnianych chusteczek do higieny okolic intymnych. Gdy samolot wylądował na krajowym lotnisku, rozpakowano kontenery, nastąpiła mega konsternacja wszystkich obecnych przy odbiorze przesyłki. W opakowaniach były wprawdzie produkty o wymiarach chusteczek, ale wyprodukowano je z papieru ściernego. Po pierwszym szoku postanowiono jakość upchnąć ten towar z pomocą KREATURY.

Eksperci z Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA) rozpoczęli promocję chusteczek do okolic intymnych z papieru ściernego informując, że zawarty w nich korund ma podwójnie korzystne właściwości zwalczania wirusa świądowego - 23. Według przekazu ekspertów chusteczki miały działać przeciwwirusowo oraz mechanicznie ścierać wirusy z okolic intymnych. Występujące zaczerwienienie okolic intymnych po zastosowaniu chusteczek z papieru ściernego interpretowano jako  korzystne przekrwienie, dzięki któremu dopływało do skóry więcej krwi, a z nią przeciwciał własnych wytworzonych drogą naturalną przez organizm osoby chorej.

Nie wszyscy lekarze dawali wiarę tym wytłumaczeniom. Gromadzili się na forach internetowych i podawali w wątpliwość korzystne działanie chusteczek z papieru ściernego. Takie głosy godziły w wizerunek nie tylko ministra dr nauk niemedycznych Adama Prankstera, ale całego przedsięwzięcia. Gdy antychusteczkowcy zaczęli podpisywać listy, petycje i inne formy społecznego protestu coś w tym zrobić. Przewodniczący Centralnej Izby Profesjonalistów Medycznych (CIPM) dr  Wergilusz Polip zarządził rozwiązanie sprawy na drodze sądowej. Antychusteczkowców pozbawiano Prawa Wykonywania Zawodu Profesjonalisty Medycznego.

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom Ępatii personelu. Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 Ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją Ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał minister. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw Ępatii.

– To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej – całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na Ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Epatii powoli wyrównał się, ale nie samą ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

Ogłoszono globalny konkurs na szczepionkę pod hasłem: Kto najszybciej zgłosi się z nieprzebadaną szczepionką, bo nie oto chodzi żeby badać, lecz żeby dogadzać – oznajmił Huberto Bamboula.

Wygrała firma Gejzer, która była jednym wielkim gejzerem pomysłów. Szczepionkę postanowiono dostarczać do sieci marketów spożywczych Stonka, a akcję nazwano Szczepionki ze Stonki. Każdy obywatel robiąc zakupy w Stonce, podchodził do półki z napisem „Szczepionki na wszystkie choroby” i brał taką, jaka mu się najbardziej podobała. Szczepionki najlepiej schować do kieszonki, wtedy świadczeniobiorca jej nie zapomni, gdy przyjdzie na wizytę. Ważne było, że przy szczepionce Gejzera nie obowiązywały żadne wymagania temperaturowe.

– Bo nie o to chodzi, aby szczepionka działała, lecz aby się sprzedała – mówił prezes firmy .

My, Naród zaopatrzył się w szczepionki i oczekiwał na zaszczepienie. Potrzebne były liczne kadry. Dr nauk niemedycznych Adam Prankster rozwiązał ten problem jednym pociągnięciem pióra, podpisując nowelizację ustawy o zawodzie lekarza. Do wykonywania tego zawodu dopuszczono każdego, kto w dzieciństwie bawił się w doktora, gdy jego zabawka była chora. Wystarczyło przedstawić certyfikat sporządzony samodzielnie przez ubiegającego się o PWZ w dawnej Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL).

Wszystkie aspekty medycyny w Nowym Wspaniałym Świecie dla Wszystkich wymagały nowego podejścia – w celu bardziej sprawnego zarządzania ochroną zdrowia choroby podzielono na wszelakie, nijakie i niebylejakie. Tradycyjny podział według lekarskich specjalizacji nie oddawał ani istoty rzeczy ani zmieniających się pozycji poszczególnych działów medycyny i ich przydatności do zarządzania w dobie transformacji do Nowego Wspaniałego Świata dla Wszystkich.

Potrzebny był więc nowy podział, bardziej uniwersalny i odporny na działanie chwilowych tendencji i mód biznesowych. Trójpodział medycyny, podobnie jak trójpodział władzy wydawał się optymalnym rozwiązaniem.

Weźmy taką internę niegdyś poetycko zwaną królową nauk lekarskich, dziś – zdetronizowaną i sponiewieraną przez rozczłonkowanie jej poszczególnych działów. Fraza byłem u internisty i skierował mnie do specjalisty często wygłaszana przez tzw. świadczeniobiorców najlepiej odzwierciedla zjawisko detronizacji Królowej Interny. No bo cóż wiedział taki prosty internista o hashimotologii albo kowidologii?

Poruszanie się po systemie nie było łatwe, dlatego informatycy opracowali uproszczony jego schemat dzięki któremu świadczeniobiorcy wiedzie jak poruszać się w procesie terapeutycznym.

Perfect City 46

Uproszczony (wg informatyków) schemat poruszania się po systemie ochrony zdrowia w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL)

Źródło ilustracji:

https://dcprinciples.org/publications/classics/articles/hall.pdfhttp://hummod.org/assets/images/72-guyton-model.jpeg

Pandemia szerzyła się po kraju z szybkością większą niż światło paraliżując zakłady pracy, szkoły, wyższe uczenie, a nawet najwyższe urzędy. Nieoczekiwanie  okazało się, że wobec wirusa wszyscy obywatele  są równi. Znane powiedzenie, że są równi oraz równiejsi z dnia na dzień straciło swą satyryczną moc. Konieczne było podjęcie energicznych działań profilaktycznych oraz leczniczych. 

<a href=

Pomnik wzniesiony na cześć przeciwciała

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Antibody

Prezes firmy Geyzer zarządził szybkie wynalezienie oraz produkcję przeciwciał monoklonalnych i po 3 tygodniach dysponowano już pierwszą partią wszystkich rodzajów przeciwciał czyli mysich, chimerycznych, humanizowanych oraz ludzkich. Szybko przetestowano je na zwierzętach laboratoryjnych i przystąpiono do badań klinicznych na ludziach. Do każdego z przeciwciał zwerbowano po 15 ochotników, co dawało łączną grupę 60 badanych. Jako czas obserwacji przewidziano 4 tygodnie. Czas naglił, zwłaszcza, że konkurencja  w postaci producentów majtek bawełnianych nie musiała robić badań ani testować na grupach kontrolnych. No i ponosić wysokich kosztów produkcji! Postanowiono odbić sobie koszty produkcji na cenie końcowej przeciwciał monoklonalnych. Zabezpieczono  się także przed odpowiedzialnością za działania niepożądane wykupując specjalnie wymyślone ubezpieczenie od odpowiedzialności za błędy w procesie produkcji, a także wprowadzono  prawo producenta  do pomyłki. w końcu od czasów starożytnych wiadomo, że errare humanum est.

Budowa przeciwciała

Źródło ilustracji: https://pl.wikipedia.org/wiki/Przeciwcia%C5%82o

Wiązanie przeciwciała  z antygenem

Źródło ilustracji: https://simple.wikipedia.org/wiki/Antibody

Otrzymane wyniki wykazały, że w poszczególnych testowanych grupach poprawa nastąpiła u 51% badanych osób, nie zaobserwowało poprawy ani pogorszenia u 9%, a pogorszenie zgłosiło 40% uczestników badania. Przystąpiono do interpretacji wyników, nad którą czuwał sam prezes Huberto Bamboula. Journal of Sponsored Clinical Trials obdarowany kwotą 1 mln reali pandemlandzkich zgodził się wydrukować wyniki badań w formie nadesłanej przez producenta oraz załatwić trzy pochlebne recenzje. Wyniku opublikowano 1 kwietnia. Publikacji artykułu z wynikami badań zapewniono nagłośnienie w mediach fachowych i popularnych. Przeciwciała u większości badanych przyniosły znaczącą poprawę - głosił tytuł informacji prasowej. Wynajęto Młodych Hunwejbinów Medycyny do pozytywnego komentowania publikacji. Jednocześnie przystąpiono do negocjacji o  cenę produktu. Po burzliwych dyskusjach ustalono, że koszt jednorazowej  kuracji będzie wynosił 1 000 reali pandemlandzkicjh.  Średnia krajowa pensja wynosiła 4 000 reali pandemlandzkich. Ostatnim etapem było uzyskanie refundacji produktu z systemu ubezpieczeń społecznych.

Pandemia spowodowała, że w Pandemlandzkiej Republice Ludowej  (PRL) zaczęło brakować lekarzy. Utworzono Krajowe Centrum Zarządzania Niedoborem Lekarzy (KCZNL) oraz powołano Rzecznika Praw Oczekujących (RPO). Partie koalicyjne dostały po dziesięć etatów we wspomnianych instytucjach oraz po cztery biura w terenie, a partie opozycyjne połowę tego co rządzący. Rzecznik Praw Oczekujących założył specjalną stronę w internecie, na której szczególnym wzięciem cieszyła się podstrona zatytułowana Donieś na doktora będziesz mniej chora. RPO zamontował całodobowy telefon na który oczekujący mogli zgłaszać wszystkie swoje żale. Pacjenci rzucili się z ochotą na wylewanie swoich łez, jednak nie wiedzieli biedacy, że 1 minuta rozmowy przez wspomniane linie kosztowała 7,66 reali pandemlandzkich + VAT.  Rachunek telefoniczny zwiększony o kilkadziesiąt reali pandemlandzkich otrzymywany po miesiącu skutecznie wyleczył  niejednego zbolałego.

Walka z szerzącą się pandemią wymagała zaangażowania menedżerskiego na najwyższym poziomie. Rada Nadzorcza Szpitala Narodowego w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL) postanowiła opracować program Powołanie(+).

Nie od dziś wiadomo, że każdy lekarz powinien mieć powołanie do medycyny. No dobrze, ale jak to w praktyce wygląda? Zbyt często nie było widać tego powołania ani nie słychać.

Szybko przekonano administrację państwową Pandemlandii do wdrożenia programu Powołanie(+), co polegało na wręczaniu powołań do pracy w Szpitalu Narodowym wszystkim posiadaczom prawa wykonywania zawodu lekarza (PWZ).

Równie szybko przekonano decydentów, że skoro powołanie do medycyny mają wszyscy lekarze, to oczywiste jest i zrozumiałe, że należy ten fakt udokumentować urzędowo. W tym celu stworzono elektroniczny dokument Powołanie do Wykonywania Zawodu(+) zwany PWZ(+). W projekcie ustawy miał otrzymać je każdy posiadacz dyplomu lekarza niezależnie od wieku, stanu zdrowia, kondycji rodzinnej. Nawet gdy przeniósł się na lepszy ze światów, to jego powołanie nie wygasało i też można było włączyć je do statystyk.

Do pierwszego powołania maszyna losująca wytypowała matkę trojga dzieci, w tym jednego karmionego piersią. Urzędnicy zapytani, czy jest to pomyłka, oznajmili bez chwili wahania:

– W żadnym wypadku! Nasze maszyny są nieomylne! Nic się dziecku nie stanie, jak się odklei od tej piersi! Mamy duże zapasy mleka w proszku, to dziecko przestawi się na karmienie nieutrudniające matce realizowania daru powołania do medycyny.

Lepiej na drodze kamienie tłuc, jeżeli chcieć nie znaczy móc! – oznajmił Minister Zdrowia, Szczęścia i Pomyślności, otwierając kolejną bojową naradę przed otwarciem Szpitala Narodowego. My chcemy otworzyć Szpital Narodowy i możemy to zrobić, nie ma takich przeszkód, które by nam to uniemożliwiły.

– Każdy lekarz oraz inny pracownik szpitala będzie miał przed dopuszczeniem do pracy badany poziom Ępatii za pomocą Wykrywacza Ępatii.

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom ępatii personelu. Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 Ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją Ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał minister. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw Ępatii.

– To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej – całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na Ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Ępatii powoli wyrównał się, ale nie samą ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

Ogłoszono globalny konkurs na szczepionkę pod hasłem: Kto najszybciej zgłosi się z nieprzebadaną szczepionką, bo nie oto chodzi żeby badać, lecz żeby dogadzać – oznajmił Huberto Bamboula.

Wygrała firma Gejzer, która była jednym wielkim gejzerem pomysłów. Szczepionkę postanowiono dostarczać do sieci marketów spożywczych Stonka, a akcję nazwano Szczepionki ze Stonki. Każdy obywatel robiąc zakupy w Stonce, podchodził do półki z napisem „Szczepionki na wszystkie choroby” i brał taką, jaka mu się najbardziej podobała. Szczepionki najlepiej schować do kieszonki, wtedy świadczeniobiorca jej nie zapomni, gdy przyjdzie na wizytę. Ważne było, że przy szczepionce Gejzera nie obowiązywały żadne wymagania temperaturowe.

– Bo nie o to chodzi, aby szczepionka działała, lecz aby się sprzedała – mówił prezes firmy.

My, Naród zaopatrzył się w szczepionki i oczekiwał na zaszczepienie. Potrzebne były liczne kadry. Dr nauk niemedycznych Adam Prankster rozwiązał ten problem jednym pociągnięciem pióra, podpisując nowelizację ustawy o zawodzie lekarza. Do wykonywania tego zawodu dopuszczono każdego, kto w dzieciństwie bawił się w doktora, gdy jego zabawka była chora. Wystarczyło przedstawić certyfikat sporządzony samodzielnie przez ubiegającego się o PWZ w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL). W końcu on najlepiej wiedział, w co się bawił!

Szczepienia miały odbywać się w Pandemlandzkim Szpitalu Narodowym. Nadjeżdżających nowo mianowanych doktorów zakwaterowano w hotelu Powołanie nieopodal szpitala. Przed przystąpieniem do pracy przeprowadzono kurs języka pandemlandzkiego. Liczyła się skuteczność i efektywność pracy.

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

Krystyna Knypl

GdL 10/2022