

Krystyna Knypl
Niezapomniany kongres z powodu ciekawych obrad, sympatycznych współuczestników, gala dinner w Sali Błękitnej Ratusza w Sztokholmie, miejsca zakwaterowania, a także zakupów, które służą mi do dziś. Kongres ten, podobnie jak w Barcelonie też nie był wolny od dojazdów zatłoczonymi pociągami do centrum kongresowego. Moja grupa tym razem załapała się na mieszkanie w hotelu Scandic na terenie Sztokholmu, ale z uwagi na duże obłożenie trafiliśmy do maciupeńkich pomieszczeń na poziomie minus jeden, do tego bez okien. Aby uniknąć ataku klaustrofobii, trzeba było wyjść na powierzchnię i udać się na przykład na zakupy na słynną handlową ulicę Drottninggatan, która powstała w XVII wieku i początkowo nosiła nazwę Stora Konungsgatan (Wielka Ulica Króla). W dalszych latach została przemianowana na Drottninggatan, na cześć królowej Krystyny. Poczułam się niczym moja imienniczka i nabyłam kremową bluzkę, która stała się moją ulubioną, granatowy żakiet ze złotym guzikami oraz spodnie do niego, a także zieloną kurtkę.
Zakup strojów był podyktowany uczuciem określanym w języku angielskim jako „underdressed”, które ogarnęło mnie, gdy dowiedziałam się, że gala dinner dla uczestników kongresu odbędzie się w słynnej Sali Błękitnej sztokholmskiego ratusza, w której król Szwecji podejmuje kolacją laureatów Nagrody Nobla.
Co znaczy termin underdressed?
Według słownika Cambridge jest to, cyt. „wearing clothes that are not attractive enough or formal enough for a particular occasion (https://dictionary.cambridge.org/dictionary/english/underdressed), czyli ubranie nie dość atrakcyjne lub nie dość formalne na daną szczególną okazję.
Moja badge'a
Blå hallen czyli Sala Błękitna Ratusza Miejskiego w Sztokholmie, w której gala dinner mają laureaci Nagrody Nobla
Zaproszenie na gala dinner w Sali Błękitnej
Menu gala dinner, w a nim lobster! (czyli homar) - dopiero teraz go zauważyłam!
A tu homary w supermarkecie Casino, w Paryżu
(https://en.wikipedia.org/wiki/Groupe_Casino)
Tematyka homarów gościła już w moim artykule "O diecie polskiej i śródziemnomorskiej" (Antidotum 1999,10,41-47), w którym pisałam tak: Ryby wszyscy znamy. Inaczej jest z frutti di mare. Nie powinniśmy jednak peszyć się zbytnio brakiem doświadczenia z owymi egzotycznymi owcami morza. Los może zesłać nam pomocną dłoń w zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach. Mira Michałowska, żona dyplomaty, a jednocześnie znakomita znawczyni kuchni, wzbogaciła swoje doświadczenie ma temat frutti di mare w zupełnie niecodziennych okolicznościach. Pani Michałowska w czasie wojny plynęla małym statkiem handlowym z Francji do północnej Afryki. W książce pod przewrotnym tytułem "Przed kuchnię i od frontu" tak oto opisuje swoje spotkanie z frutti di mare:
Któryś z moich towarzyszy kupił kilka homarów i położył jednego przed mną. Z nieufnością spoglądałam na wielkiego raka. Nie podobał mi się. Ale byłam potężnie głodna, więc otworzyłam scyzoryk, chwyciłam zwierzaka za łeb i już chciałam go przekroić, kiedy siedzący nieopodal Francuz, nie ogolony, nie domyty, jak my wszyscy pan w średnim wieku, krzyknął wielkim głosem "stop" i rzucił się wmoją stronę. wyjąwszy mi energicznym ruchem scyzoryk z ręki zręcznie przekroił homara. Jego rodacy zwrócili na mnie oczy. Patrzyli na mnie z pogardą zmieszaną z politowaniem. Mademoiselle, - powiedział nie ogolony Francuz - proszę sobie zapamiętać: HOmara nie kroi się nigdy, ale to nigdy wszerz. Zawsze wzdłuż. Zawsze.
Z homarami tak już jest, że generują niespodzianki. Niedawno ogładałam menu restauracji mającej się za bardzo elegancką. Jedno z oferowanych dań nazywało się "ogon homara" i kosztowąło 350 zł... Na samą myśl ile mógłby kosztować cały homar może zrobić się człowiekowi słabo. Poza uroczystą kolacją mieśmy także koncert symfoniczny dla uczestników kongresu.
Koncert dla uczestników kongresu
Po obradach zwiedziliśmy Vasa Museum, gdzie eksponowany jest okręt Vasa, który zatonął w 1628 r., a w 1962 r. został wydobyty z dna morskiego. Muzeum robi niesamowite wrażenie pod każdym względem. Uległam czarowi sklepu z pamiątkami i nabyłam tackę z wizerunkiem okrętu, która podobnie jak stroje służy mi do dziś i jest w znakomitym stanie.
Źródło ilustracji:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5e/Bl%C3%A5_hallen_2009.jpg
W muzeum kupiłam sobie białą tackę z wizerunkiem okrętu, podobnie jak zakupione w Sztokholmie ubrania jest świetna i służy mi do dziś przy przygotowywaniu herbaty oraz mojej ostatnio ulubionej melissy. Inny rodzaj emocji podczas pobytu w Sztokholmie zapewniło nam zakwaterowanie w hotelu Scandic.
Hotel Scandic
Moja kajuta na poziomie - 1
Moja kajuta wejście do łazienki
A w kajucie zaplombowany barek
Bilet na komunikację miejską i podmiejską.
Niezależnie od emocji kwaterunkowo - kulinarnych był to znakomity kongres pod każdym względem.
Opis wina, które podawano do kolacji
Jest to ciemnoczerwone wino z nutami głębokiego fioletu, pełne intensywnych aromatów czarnej porzeczki z pikantnymi nutami białego pieprzu, lukrecji, wanilii, oliwek czarnych i liści laurowych. Na wykończeniu długie i dobrze zdefiniowane taniny. Podawać w temperaturze 16° C, warto je otworzyć 2 godziny przed skosztowaniem.
Winnice z których pochodzą grona, wykorzystane do stworzenia „La Rollande” położone są na równinie poniżej otaczających go wzgórz, gdzie gleby składają się z granitowych i czwartorzędowych rezerwatów przybrzeżnych pozostawionych przez rzekę Isere (glina i żwir). Winogrona są ręcznie zbierane w pełnej dojrzałości, w celu zachowania pierwotnych aromatów owocowych. Następnie wino jest starzone w 100-letnich kadziach dębowych i betonowych przez 12 miesięcy przed butelkowaniem.
I ja tam byłam, miód i wino piłam...
Krystyna Knypl
Więcej o tym wyjeździe
https://modnediagnozy.blogspot.com/2017/03/kongres-european-society-of-cardiology.html
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Nie samą pracą człowiek żyje powiedziałam sobie po kongresie w Mediolanie i wybrałam się na wczasy do Warny do ówczesnego ośrodka wypoczynkowego URM, który był dostępny dla wszystkich obywateli za opłatą.
Przed budynkiem ośrodka
Na spacerze po Warnie, jestem w T-shircie kupionym w Tunisie
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Kongres ESH w 2001 roku, był ostatnim spotkaniem naukowym zorganizowanym w murach mediolańskiego uniwersytetu. Wszystkie następne odbywały się w centrum kongresowym. Mieszkałam tym razem w hotelu Relais Mercure Milano od 14 do 20 czerwca, a formalności rezerwacyjne załatwiałam w warszawskim biurze Merry Travel przy ulicy Freta 20/24, które miało w swej ofercie pośrednictwo w rezerwacji włoskich hoteli.
Dziedziniec Uniwersytetu w Mediolanie
Abstract book
Płaciłam gotówką z góry i otrzymałam voucher, na podstawie którego kwaterowano mnie w hotelu. Nie zachowały się rachunki, ale dzisiejsza cena to 535 zł za noc, a więc sporo. Z lotniska jechałam do centrum pociągiem, do stacji Milano Cadorna za 5,68 euro. Ze stacji doszłam na piechotę ulicami via Carducci, potem w lewo w via de Amicis i w prawo w via Conca del Naviglio, a tam zaraz hotel. Mieszkałam w pokoju 306, pewnie na drugim piętrze. Śniadania wydawano na poziomie minus jeden w niewielkiej sali.
Na krużganku Uniwersytetu Mediolańskiego
Koncert chóru La Scali, jaki odbył się po uroczystości otwarcia obrad w 1999 r. zachęcił mnie i tym razem do odwiedzenia gmachu opery, ale z powodu remontu nie mogłam kupić biletu na przedstawienie.
Zwiedziłam jedynie muzeum oraz obejrzałam przez drzwi salę przedstawień. La Scala wydała mi się mała w stosunku do swojej wielkiej sławy.
Najciekawszym wydarzeniem naukowym tego kongresu była sesja z udziałem profesora Louisa Ignarro ( za stołem pierwszy od lewej), laureata Nagrody Nobla z 1998 roku za odkrycie mechanizmu działania tlenku azotu. Kilka lat później w Warszawie miałam okazję poznać prof. Ignarro przeprowadzić z nim krótki wywiad.
Tort na uroczystości otwarcia kongresu
Mój hotel
Moja faktura za hotel
Więcej o tym wyjeździe
https://modnediagnozy.blogspot.com/2017/03/kongres-european-society-of.html
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Kongresy ESH są organizowane w lata nieparzyste w Mediolanie, a w lata parzyste w innych miastach europejskich. Kolejny kongres ESH odbywał się w Goeteborgu. Lecieliśmy przez Helsinki i wydało mi się, że jest to spore lotnisko, a personel nadmiernie dociekliwy.
– Jest pani z grupą, a ile osób liczy grupa, z którą pani podróżuje? – zapytał mnie pogranicznik, który dobrze by się sprawdzał w zadawaniu pytań na granicy amerykańskiej. Nie znałam dokładnej odpowiedzi, nie liczyłam towarzyszy podróży, ale szczęśliwie nie zmniejszyło to mojej wiarygodności jako uczestniczki kongresu - wówczas jeszcze z kraju nie należącego do Unii Europejskiej. Mieszkaliśmy w hotelu Quality Panorama przy ulicy Eklandagatan 51-53, jedna noc 87 euro, zaletą była możliwość dojścia pieszo do centrum kongresowego.
Moja badge'a
Centrum kongresowe okazało się bardzo nowoczesne, z wygodnymi fotelami, lśniące czystością.
Otwarcie kongresu - słowa powitania od króla Szwecji Karola XVI Gustawa, rektora uniwersytetu w Goeteborgu oraz prezydenta International Society of Hypertension prof. A. Zanchettiego.
Poza obradami na tematy już dziś nieco zdezaktualizowane warto wspomnieć wyprawę do restauracji Kungstoreget, w której podawano mikroskopijne dania, dosłownie dwa kęsy, a dań było kilka. Nietypowym pomysłem było serwowanie do każdego z dwóch kęsów kieliszka alkoholu, za każdym razem innego. Tak więc goście dostali po kieliszku wódki, wina, likieru, piwa, brandy, nalewki i jeszcze innych drinków. Rezultat był dla tych, co stawili czoło całej ofercie, zabójczy. Osobiście zrezygnowałam z picia alkoholu całkowicie i dzięki
temu trzymałam się przez cały wieczór i następny dzień w nienagannej formie.
Nie mniejszego hartu ducha wymagało wytrwanie w szwedzkiej operze na przedstawieniu musicalu Les Miserables, poprzedzonym bankietem. Już nie pamiętam, co było gorsze, ale wyszłam w połowie i przez całe miasto wędrowałam na piechotę dla ochłonięcia z mocnych przeżyć towarzyszących obcowaniu z operą szwedzką.
Chyba po godzinie dotarłam do hotelu.Tak więc doświadczyłam ciężkiego żywota w północnej krainie. Odwiedziłam jeszcze jakiś dom
towarowy z nieciekawą ofertą odzieżową i usiłowałam kupić pamiątki na lotnisku, ale większych sukcesów w tej sferze nie odniosłam.
Mój pokój w Quality Hotel Panorama
Droga z hotelu do centrum kongresowego
Opera House
Bilet do opery
Droga z opery do hotelu
Restauracja Kungstorget
Więćej o tym wyjeździe
https://modnediagnozy.blogspot.com/2017/03/kongresie-european-society-of.html
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Moja nowoczesna edukacja kardiologiczna, podobnie jak nadciśnieniowa, rozpoczęła się w 1999 roku. Na przełomie sierpnia i września wybrałam się na kongres European Society of Cardiology, który odbywał się w Barcelonie. Kongresy europejskie gromadzą sporąpubliczność sięgającą kilku tysięcy uczestników, tak że hotele w mieście są wyładowane po brzegi.
Miejsce obrad oraz po lewej uczestniczka (w zielonym kostiumie)
W rezultacie spaliśmy w miasteczku Sabadell, z którego można było dojeżdżać koleją podmiejską lub autobusem kongresowym do miejsca obrad. Autobus odjeżdżał za wcześnie, bo o 7.00 i trudno było zdążyć na śniadanie. W rezultacie jeździłam koleją i zmuszona byłam kupować bilety w samoobsługowych automatach na dworcu.
Autobus turystyczny w Barcelonie
Bilet na autobus turystyczny w Barcelonie
Hiszpanie mają imperialne przeświadczenie, że wszyscy mówią w ich języku. Lubią też zmuszać turystów do zgłębiania tajników języka hiszpańskiego na skonstruowanych przez siebie automatach, z instrukcjami obsługi wyłącznie w języku lokalnym, nie dając szansy na kontakt z żywym człowiekiem. A szkoda, bo inni wyciągnęli wnioski z faktu, że świat się zmienia. Na przykład najelegantszy hotel w Puerto Iguazu prowadzi infolinie telefoniczne do rezerwacji pokoi nie tylko po hiszpańsku, co jest oczywiste, nie tylko po angielsku, co jest zrozumiałe, ale i po... rosyjsku, co dowodzi, że Argentyńczycy wiedzą, gdzie stoją konfitury. Tymczasem Hiszpanie myślą, że konfitury stoją ciągle i wyłącznie na ich półce...
Rozkład jazdy na trasie Sabadel - Barcelona
Czas przejazdu pociągiem wg Google Maps 33 minuty
Wojując z automatami kupowałam bilet i dojeżdżałam w końcu do Barcelony. Pierwszego dnia, jeszcze wolnego od kongresowych zajęć, zwiedziłam la Rambla. Nie zrobiła wtedy na mnie szczególnego wrażenia. Ogólnie Barcelona dość mi się podobała, jednakże z powodu
obowiązków kongresowych nie zdążyłam zwiedzić miasta poza obejrzeniem go z okien autobusu turystycznego i krótką wizytą w Sagrada Familia.
Plac Sagrada Familia
Sagrada Familia
Najciekawsze doniesienie jakie usłyszałam na tym kongresie dotyczyło suplementów witaminowych diety i ich roli w profilaktyce schorzeń układu krążenia.
Zaprezentowano wyniki suplementowania diety witaminą E, która podawana w postaci tabletek nie miała szczególnego znaczenia w profilaktyce. Podano też informację, że 65% Amerykanów używa suplementów witaminowych. Jeden z dyskutantów, profesor Victor Herbert wygłosił słynne zdanie, komentowane szeroko w kuluarach: „Z pewnością wiemy tylko to, że Amerykanie wydalają najdroższy mocz świata”. Rozweseleniu kardiologów nie było końca. Profesor Herbert jest znany jako ekspert w zakresie żywienia i prezes American Society of Clinical Nutrition.
Notatki pilnej słuchaczki wykładu prof. V.Herberta
Jednak sprawa suplementów witaminowych ma się zupełnie inaczej, jeżeli dotyczy przeciętnego Amerykanina. Gdy szkoliłam się językowo w Thomaston, moja gospodyni pewnego niedzielnego popołudnia powiedziała: Krystyna, chodźmy do kuchni, pokażę Ci,
jakie witaminy biorę – i zaprezentowała mi kilkanaście różnych opakowań. Po czym zapytała: A ty jakie witaminy zażywasz? Na wiadomość, że nie biorę żadnych witamin, spojrzała na mnie z zaciekawieniem, a z jej oczu płynęło pytanie: Jakim cudem jeszcze
żyjesz, trzymasz się na nogach, a na dodatek przemierzyłaś pół świata?
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do moich wszystkich podróży zagranicznych
Krystyna Knypl
Stolicą współczesnej hipertensjologii jest Mediolan – miasto uniwersyteckie na północy Włoch, o wielowiekowej tradycji, szczycące się wspaniałymi zabytkami architektury oraz malarstwa, a także słynną operą La Scala. Mediolan jest od wielu wieków miastem artystycznych i intelektualnych wyzwań, nic więc dziwnego, że tam właśnie powstało w 1983 roku European Society of Hypertension (ESH).
Ważnym elementem w mojej edukacji hipertensjologicznej były kongresy naukowe. W ramach samodzielnej egzystencji zawodowej 10 czerwca 1999 roku wyruszyłam na kongres European Society of Hypertension do Mediolanu. To był i nadal pozostaje pamiętny dzień. W Gujanie Francuskiej 10 czerwca jest obchodzone Święto Zniesienia Niewolnictwa, ja także celebruję to święto.
Mediolan 1999
Bywałam na kongresach hipertensjologicznych jako uczestniczka, współautorka doniesień naukowych, mentorka młodszych kolegów oraz akredytowany dziennikarz medyczny.
Moja bagde'a
Uroczyste otwarcie kongresu oraz występy chóru La Scala
Debiutowałam symboliczną (nie)obecnością jako współautorka doniesienia Acute pressor and humoral effects of smoking in patients with essential hypertension and in normotensive subjects zaprezentowanego na Second European Meeting on Hypertension, Milan, 9-12th June, 1985, abstract 250.
♦ Mediolan ESH 1999 – jako uczestniczka
♦ Goeteborg ESH 2000 – jako uczestniczka
♦ Mediolan ESH 2001 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe oraz mentorka młodszego kolegi
♦ Berlin ESH 2002 – jako uczestniczka
♦ Mediolan ESH 2003 – jako uczestniczka
♦ São Paulo ISH 2004 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe, otrzymałam travel grant
♦ Paryż 2004 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe oraz mentorka dwóch młodszych koleżanek
♦ Cancun ISH 2005 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe
♦ San Francisco 2005 – jako dziennikarz medyczny akredytowany na kongresie American Society of Hypertension
Abstracty
Poliklinika w Mediolanie
Mieszkałam w Grand Hotel Plaza Milan
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Więcej o kongresach ESH
Krystyna Knypl
PODRÓŻ LOTNICZA TAM ( 27 ) Warszawa - Chania
Z POWROTEM (28) Chania - Warszawa
Odległość Warszawa - Chania 1876 km/1166mil.
Cała podróż: 3752 km/2332 mile
Mieszkałam: hotel Marina
Dyplom uczestnictwa
Widok z okna mojego pokoju
Nad basenem
Na wycieczce
W sklepie z lokalnymi wyrobami
Po zakończeniu szkolenia zwiedziliśmy pałac w Knossos
https://pl.wikipedia.org/wiki/Knossos
Zwiedziliśmy także muzeum w Heraklionie, na stronie www czytamy:
Muzeum Archeologiczne w Heraklionie jest jednym z najstarszych i najważniejszych muzeów w Grecji, a także jednym z najbardziej znanych muzeów w Europie. To domy reprezentatywnych elementów ze wszystkich okresów prehistorii i historii Kreteńczyków, obejmujących chronologiczną rozpiętość ponad 5,500 lat od okresu neolitu do czasów rzymskich. Muzeum Archeologiczne w Heraklionie szczyci się swoją unikalną kolekcją minojską, która zawiera arcydzieła sztuki minojskiej. To jest słusznie uważany za Muzeum Kultury Minojskiej par excellence.
Znajduje się w centrum miasta, został zaprojektowany przez architekta Patroklos Karantinos i został zbudowany w latach 1935-1958 na miejscu wcześniej zajmowanym przez wenecki klasztor Saint-Francis, który został zniszczony przez trzęsienie ziemi w 1856 roku. Ruiny klasztoru są widoczne w ogrodzie muzeum.
Muzeum Archeologiczne w Heraklionie jest specjalnym regionalnym oddziałem Ministerstwa Kultury. Oprócz wystawy stałej, muzeum organizuje wystawy czasowe w Grecji i za granicą, tworzy i wdraża programy edukacyjne, współpracuje z instytucjami naukowymi i badawczymi, organizuje różne wydarzenia kulturalne.
Źródło:
https://heraklionmuseum.gr/?page_id=1406&lang=en
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do moich wszystkich podróży zagranicznych
Krystyna Knypl
Podszkolona nieco podczas pobytu w Tunezji poczułam, że nadal mam niedobór wiedzy w organizmie i jedna czy dwie konferencje zagraniczne tego nie wyrównają. Być może moja tamtejsza aktywność w zadawaniu pytań wykładowcom spowodowała, że otrzymałam zaproszenie na kolejne szkolenie, zatytułowane Fourth Cardiovascular Seminar in Budapest (15-19 października 1998). Aktywny słuchacz na wykładach to cenny nabytek!
Budapeszt
Mieszkałam: Hotel Agro, Budapest
Hotel Agro
Organizatorzy poprosili mnie o przygotowanie i przysłanie życiorysu w języku angielskim. Do tej pory znałam model à la PRL z jego optymalną wersją Urodziłam się w rodzinie robotniczo-chłopskiej. W moim wypadku właściwe jest określenie w rodzinie nauczycielskiej. Jeśli chodzi o pisanie, to w owych latach najlepiej szło mi dzierganie recept i historii chorób z ich koronnym wstępem Pacjent przyjęty
do szpitala z powodu bólu w okolicy zamostkowej, promieniującego do lewego barku i trwającego godzinę... A tu trzeba życiorys napisać i w dodatku po angielsku!
Program konferencji
Przed hotelem Agro
Z prof. Eugenią Swiszczenko z Kijowa w przerwie konferencji
Ponownie spotkałyśmy się z prof. Eugenią Swiszczenko na kongresie European Society of Cardiology w Barcelonie
Z Lajosem, moim węgierskim gospodarzem. Lajos znał dobrze język rosyjski, ponieważ w dzieciństwie mieszkał w Mongolii, gdzie jefo rodzice pracowali w służbie dyplomatycznej, a on chodził do szkoły z wykładowym językiem rosyjskim. I z tego powodu podczas powitalnego dinneru razem z Lajoem i koleżanką z Ukrainy rozmawiałiśmy w języku rosyjskim.
Na wycieczce w miasteczku Szentendre
Podpytałam światowych kolegów, którzy mieli za sobą pisanie takich życiorysów, kupiłam kilka poradników w stylu Jak olśnić każdego? i po paru dniach miałam ogólne pojęcie, jak powinien mój życiorys wyglądać. Zaangażowałam do pomocy dobrze wy-
edukowaną w języku angielskim córkę i przystąpiłam do dzieła. Wybór asystentki był trafny, bo w rubryce hobby zaproponowała ona poza wpisaniem opera jeszcze kultura żydowska. Pisząc to nie wiedziałam, że mój bezpośredni opiekun w Budapeszcie jest węgierskim Żydem. Szlifując kolejne edycje mojego życiorysu, z czasem dopracowałam się wersji na kraj, w której rubrykę hobby zapełniało sło-
wo opera oraz wersji na zagranicę rozszerzonej o kulturę żydowską. Kilka miesięcy później mój węgierski gospodarz przyjechał służbowo do Warszawy.
Zwiedziłam także Wyszehrad, a na pamiątkę kupiłam tę pocztówkę
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Podróż lotnicza TAM: Warszawa - Tunis
Z POWROTEM: Tunis - Warszawa
Odległość Warszawa - Tunis 1915 km/ 1190 mil
Cała podróż: 3830 km/ 2380 mil
Na terenie Tunezji wycieczka autokarowa
Mieszkałam: hotel Continental Hammamet
Polskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą zorganizowało w 1998 roku kurs podyplomowy Aktywne metody diagnostyki, leczenia i prewencja chorób układu krążenia. Do Tunezji poleciałam samolotem czarterowym w dniu 6 lutego 1998 roku ( LO 6235) - 13 luty 1998.
Dyplom uczestnictwa w kursie podyplomowym, Hamamet, Tunezja 1998
Był to mój pierwszy wyjazd służbowy po dłuższym czasie i uznałam, że powinnam zregenerować moją garderobę.Codzienna praca w przychodni przyszpitalnej nie wymagała jakiś szczególnie eleganckich strojów, wszystko przykrywał fartuch.
W moim gabinecie, poradnia nadciśnieniowa, CSK nr 1 ul.Banacha 1 a
Przed wyjazdem chodziłam długi czas po centrach handlowych w wyniku których to wizyt nabyłam trzy żakiety beżowy, zielony i czarny szwedzkiej firmy Almia przewidziane jako stroje na wykłady oraz granatową bluzę w kratę na okoliczności pozawykładowe. Stroje były bardzo świetnie skrojone, fantastycznej jakości – dość powiedzieć żakiet zielony mam do dziś i używam go gdy wykonuję w zawód wyuczony za młodu i idę do kliniki aby kogoś skonsultować.
Trudno mi było sobie wtedy wyobrazić jaką garderobę trzeba przygotować – u nas luty zima, tam luty ciepło. Firma Almia istniej nadal, ale niestety zmieniła styl kolekcji z biznesowego na cała jestem w falbankach.
Z międzynarodowego portu lotniczego w Tunisie do naszego hotelu była godzina drogi autokarem.
Źródło: //www.google.com/maps/preview/place/Port+lotniczy+Tunis/@36.851Tunis Airport
Odebraliśmy walizki i skierowaliśmy się do autokaru
Wg google maps droga trwa 1 godz. 5 min.
Mieszkaliśmy w hotelu Continental Hammamet***, który jest położony nad brzegiem morza. Zmęczona wrażeniami podróży na kontynent afrykański poszłam wcześnie spać. Następnego dnia rano obudził mnie głos muezina oraz promienie słońca wnikające przez drewniane żaluzje.
Na ulicy w Hammamet. W tle wieża z której rozlegał się głos muezzina...
Byłam w innej kulturze dźwięków i światła, po raz pierwszy słyszałam takie wołanie, czas pokazał, że nie ostatni.
Na ulicy w Hammamet
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że ten dźwięk będzie mnie budził codziennie przez kilka tygodni, za kilkanaście lat... ale nie uprzedzajmy faktów!
Poranna pobudka miała miejsce każdego dnia, bowiem o 7:00 mieliśmy gimnastykę nad brzegiem morza prowadzona przez specjalnie zaangażowanego trenera. Poszłam na zajęcie jako osoba z natury dość obowiązkowa i okazało się, że jestem w fatalnej kondycji. Zasapana i wyczerpana wróciłam do pokoju hotelowego z mocnym postanowieniem poprawienia swojej kondycji.
Gimnastyka poranna
Tak intensywnie ratowałam zdrowie ludzkości, że aż się sama zasapałam… Potem ze zmienną regularnością starałam się gimnastykować, co było bardzo pomocne w utrzymaniu kondycji niezbędnej do długich podróży.
Spacer do Hammamet
Codziennie, po wykładach, chodziliśmy brzegiem morza na zakupy do Hammametu.
Źródło: google maps
Kupowaliśmy wodę mineralną. Było to niezbędne bowiem woda w kranach w hotelu była słona i nie nadająca się do picia również z powodów bakteriologicznych. Wymagała 5 minut gotowania. Nie wszyscy uwierzyli w to zalecenie i mieli poważne kłopoty żołądkowe.
Problemem był kontakt z domem, w którym została córka i mąż. Był to mój pierwszy samodzielny wyjazd od czasu gdy zostałam mamą. Ze względu na dietę bezmleczna i bezglutenową jaką przez kilka lat miała nasza córka nabrałam przekonania, że tylko ja potrafię przygotować odpowiednie jedzenie dla niej. Nie miałam się za wybitną kucharkę, ale nie ufałam że postronne osoby nie zlekceważą zaleceń dietetycznych. Szesnastolatka była już wcześniej w Anglii na kursie językowym i zniosła dobrze obca kuchnię więc uznałam, że i ja mogę ruszyć w świat.
Nie było jeszcze telefonów komórkowych ani Internetu w powszechnym użyciu. Okazało się, że w hotelu jest fax i za opłatą ( może 1 dinara) można było wysyłać faxy do Polski. Do dziś niestety wysłany fax wyblakł i jest prawie nieczytelny.
Wyjazd był dość ważnym przełomem w mojej edukacji podyplomowej - dowiedziałam się, że można się uczyć medycyny poza siermiężną salą wykładową i poza szpitalem. Wcześniej tego nie wiedziałam! Myślałam, że można wiedzę medyczną zdobywać w szpitalu, w bibliotece, na posiedzeniu naukowym, no ewentualnie na kongresie towarzystwa naukowego!
Po wykładach spacer plażą
W ruinach Kartaginy
W Tunisie
Z braku mapy ograniczyliśmy się w Tunisie do spaceru główna aleją Habiba Bourgiby oraz zakupów na miejscowym suku. Kupiony tam T-shirt – ani kolor ani kształt nie zmienił się. Sprawdza się uwaga sprzedawcy, że będę nosić je do bez końca. T-shirty były dość drogie po 20 dinarów czyli 40 pln. Warto było zainwestować.
Drugi zakup podczas pobytu w Tunisie to pierścionek, który po 24 latach odegrał bardzo ciekawą, nowo rolę, więcej pod linkiem https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/1858-zgromadzenie-zlaczonych-serc
Na suku poznaliśmy umiejętności miejscowych sprzedawców, którzy ochoczo zapraszali do swoich stoisk. Jeden z nich wołał w nienagannej polszczyźnie szukasz żywy skorpion dla teściowej?, chodź, mam.
W drodze do Portów Punickich
Odwiedziliśmy też malownicze miasteczko Sidi Bou Said, położone nieopodal Tunisu
Folder hotelu Continental
Bilet wstęp/ zezwolenie na fotografowanie w Carthage Les Thermes
Pokwitowanie wymiany pieniędzy w banku
Wymieniałam GBP, pewnie pozostałość po wyprawie do Londynu.
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do moich wszystkich podróży zagranicznych
Krystyna Knypl
Austiacko - czeskie korzenie męskiej linii naszej rodziny zobowiązywały do poznania krajów przodków. Po wycieczkce do Wiednia nadeszła pora na poznanie Pragi. Pierwsza wycieczkę odbyłyśmy z córką w dniach 23 - 28/08/1997 roku , a drugą wycieczkę w pełnym składzie rodziny w dniach 4 - 10/08/ 1998 roku.
Zwiedzamy Muzeum Figur Woskowych
Bilet komunikacji miejskiej
Jak zorganizowaliśmy wyjazd do Pragi?
W hotelu Metropol na pierwszym piętrze mieściło się przez długie lata biuro turystyczne Pragotour, w którym można było zarezerwować wszelki usługi turystyczne na terenie Czech i Słowacji. Potem biuro przeniosło się na ul. Marszałkowską 60/18 i jak czytam w Internecie działa do dziś. W tym biurze właśnie zarezerwowałam hostel Orlik, a jeszcze wcześniej bilety na lot do Pragi, pewnie uwiedziona czarem jakiejś promocji. Jeden bilet kosztował 769,54 złotych. Nocowałyśmy w hotelu Orlik za 481,50 złotych czyli jedna noc kosztowała 96,30 złotych. Hostel Orlik jest położony nieopodal stacji metra Dejvicka linii A, którym dojeżdża się w 10 minut do centrum. Na poruszanie się komunikacją publiczną kupiłyśmy bilet 7 dniowy za 250 Kc ( 1 usd wtedy 34,6 Kc). Pokoje zgodnie ze standardem filmów Barei, 100 pokoi 1, 2 i 3 osobowych. Śniadania wliczone w cenę.
Zwiedzałyśmy to co wszyscy czyli spacerkiem przez Vaclavske Namesti, Starówka, zamek na Hradczanach.Chyba podobało się nam, bowiem za roku wróciliśmy do Pragi całą rodziną.
Folder hostelu Orlik
W Pradze, na moim ramieniu torba moja ulubiona przez wiele sezonów, pamiątka po udziale w badaniu klinicznym z fluwastatyną. Stare dobre czasy...
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do moich wszystkich podróży zagranicznych
Krystyna Knypl
Świat w dawnych latach wydawał się bardzo odległy i mało znany. Okazją do zrealizowania ówczesnego wyjazdu było ekstra honorarium autorskie, jakie uzyskałam i postanowiłam je wydać na powitanie Nowego Roku w Londynie.
Zachowały się dokumenty podróży
A także bilety lotnicze, z ciekawym boarding pass'em
Piękni, młodzi i światowi ; )
Wyjazd zrealizowaliśmy dzięki dostępnej w tym czasie oferty British Airways pod nazwą London Mini-Stay. W skład oferty wchodził przelot liniami British Airways, pobyt w hotelu i karta wieloprzejazdowa Visitor Travelcard.
Jeden bilet kosztował 326 dol x 3= 972 dol. Noclegi dla wszystkich osób w ramach tej oferty kosztowały 540 dol. Karty wieloprzejazdowe kosztowały 172 dol. Razem 1684 dol. Po ile w 1997 roku były dolary? Na portalu www.money.pl znajdujemy zapiski archiwalne z których wynika, że 1 usd wynosił 3,54 pln, czyli zapłaciliśmy za przelot, hotel i przejazdy 5961,36 zł. Dużo!
A do tego kupiliśmy sobie upominki, między innymi suszarkę marki Boots, która kosztowała 12 funtów. Jest niezniszczalna, posługujemy się nią intensywnie do dziś. Po latach kosztuje 13 funtów, co za stabilność ceny!
Nasz hotel w Londynie
Mieliśmy pokój trzyosobowy. Dziś w Imperial London Hotel jedna doba w pokoju trzyosobowym kosztuje 145 funtów, a wygląd pokoju o wiele elegantszy.
Źródło ilustracji
https://www.imperialhotels.co.uk/hotels/royal-national-hotel/46-2/
Hotel był ogromny, istny kombajn. Wyposażenie pokoju w stylu PRL. Po śniadania chodziło się do sali, w której je wydawano i przynosiło się na tacy do pokoju. Wychodząc z pokoju, zostawialiśmy tacę z naczyniami na korytarzu przy drzwiach.
Odnaleziony po 23 latach dokument z podróży do Londynu
Wylecieliśmy 30 grudnia 1997 r. rejsem BA 849. Wróciliśmy 4 stycznia 1998 r. rejsem BA 852 teoretycznie o 16.50, w praktyce mieliśmy spóźnienie.
Zwiedziliśmy to, co każdy turysta powinien w Londynie zobaczyć, a więc: British Museum, Parlament, Downing Street, Big Ben, Tower Bridge, Oxford Street i siedzibę redakcji „The Lancet”.
Pamiątkowe foldery z British Museum
Niestety po latach niewiele zostało mi w pamięci
Wpadliśmy z wizytą na Downing Street
Obejrzeliśmy też noworoczną wyprzedaż w salonie Marks & Spencer na Oxford Street, po południu wyglądał jakby przeszło po nim stado indyjskich słoni. Z naszego hotelu do Oxford Street było 20 minut drogi, jak wynika z googlemaps.
Jeszcze inne miejsce, do którego dotarliśmy spacerkiem (30 minut) to redakcja renomowanego czasopisma medycznego „The Lancet”. Zdziwiło nas niepozorne wejście po schodkach i mała tabliczka.
Przed wejściem do redakcji słynnego pisma medycznego The Lancet. Zdjęcie historyczne bowiem współcześnie nie ma naziemnych redakcji pisma.
Zrobiły na nas wrażenie tabliczki The Lancet, wyglądały na złote, a przynajmniej na pozłacane (?)
Trafiliśmy na wyjątkowo wietrzną pogodę. Z powodu silnego wiatru, większość lotów na Półwysep Iberyjski była odwołana. Tłumy Hiszpanów biegały po lotnisku, wołając cancelado, cancelado. Nasz lot na szczęście odbył się z niewielkim opóźnieniem.
Zatrzymaliśmy się w niezbyt drogim hotelu - pewnie musiałam go rezerwować w jakim biurze w Warszawie i opłacać wcześniej, choć miałam już od 1998 roku kartę kredytową to nie wydaje mi się abym była na on czas już taką światową podróżniczką ;)).
Objawiło się to między innymi tym, że nie mieliśmy / zabraliśmy ze sobą przejściówki do brytyjskiego gniazdka elektrycznego i musieliśmy ex tempore kupić suszarkę do włosów. Kosztowała 12 funtów. Po powrocie długi czas leżała bezużytecznie, ale po wymianie wtyczki jest w bieżącym użytku.
Pospacerowaliśmy po mieście, obejrzeliśmy noworoczna przecenę w Marks & Spencer – sklep na Oxford Street po południu wyglądał jakby przeszło po nim stado indyjskich słoni. Z naszego hotelu do Oxford Street było 20 minut drogi jak wynika z googlemaps. Jeszcze inne miejsce do którego dotarliśmy spacerkiem ( 30 minut) to redakcja pisma The Lancet. Zdziwiło nas niepozorne wejście po schodkach i mała tabliczka. Gdy sprawdzałam te fakty wyświetliły mi się współczesne adresy siedziby pisma - poza Londynem doszyły jeszcze biura w Stanach Zjednoczonych oraz w Chinach. Signum temporis.
Zapamiętałam, że trafiliśmy na wyjątkowo wietrzną pogodę. Tymczasem najmłodsza uczestniczka ekspedycji tak zapamiętała Londyn i pogodę:
Pamiętam, że była przyjemna pogoda - ok. +10 stopni, faceci na mieście chodzili w samych marynarkach. W Sylwestra chyba siedzieliśmy w pokoju i oglądaliśmy TV - nie pamiętam czy doczekaliśmy do północy…Byliśmy w jakiejś fajnej księgarni gdzieś w okolicy hotelu (to była chyba dzielnica Bloomsbury). Ogólnie okolice Russel Square były fajne. Jeździliśmy metrem, ale nie pamiętam, czy mieliśmy jakiś karnet. Byliśmy w British Museum. Wy byliście chyba też w The Tower of London, ale ja nie poszłam (co ja wtedy robiłam??? - pewnie uczyła się do odpowiedzi w poniedziałek). Na Baker Street chyba nie dotarliśmy.W okolicy hotelu zapamiętałam szyld SOAS (School of Oriental and African Studies - wydział uniwersytetu londyńskiego).
W drodze z lotniska do miasta w pociągu grał jakiś śmieszny grajek, który miał karteczki z podpowiedziami reakcji dla publiczności (Applause!). Z lotniska do miasta to była dłuższa podróż - chyba z pół godziny do jakiegoś bliżej nieokreślonego miejsca, które niekoniecznie było w centrum.Odlot do kraju z przygodami - był sztorm nad Atlantykiem i wiele lotów było odwołanych lub opóźnionych. Nasz był chyba tylko trochę opóźniony. Przy starcie huśtało ostro na boki. To była chyba niedziela, a potem w poniedziałek poszłam normalnie do szkoły i pan od historii wziął mnie do odpowiedzi. Ja to przewidziałam i zabrałam chyba ze sobą zeszyt od historii do Londynu i dostałam 5 z minusem.
Kiedyś był Hyde Park, teraz jest internet
Po prawdopodobnie 3 dniach spędzonych w Londynie wróciliśmy do Warszawy. Z powodu wspomnianego silnego wiatru, większość lotów na Półwysep Iberyjski była odwołana. Tłumy Hiszpanów biegały po lotnisku wołając cancelado!, cancelado!. Nasz lot na szczęście z pewnym opóźnieniem odbył się.
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Motto:
Ten sobie ubliża, kto ma za co, a nie chce jechać do Paryża.
Julian Ursyn Niemcewicz*
Przez długie lata znaliśmy Paryż z książek, filmów, opowieści. W czasach naszego dzieciństwa i młodości mało kto bywał w europejskich stolicach. Granice były zamknięte, paszporty w ministerialnych szufladach, nie mieliśmy dostępu do walut obcych. W latach 90. wszystko zaczęło się normować. Wyjazdy stały się dostępne dla każdego zdeterminowanego miłośnika podróży. Mógł wyjeżdżać z biurem podróży albo samodzielnie. My latem 1997 r. zdecydowaliśmy się na samodzielną wyprawę do Paryża.
Pierwszym etapem przygotowań było rozpoznanie terenu za pomocą książek kupowanych w księgarni Sklep Podróżnika w Warszawie. Drugi etap obejmował zakup biletów lotniczych oraz rezerwację noclegów. Trzeci etap to zakup waluty obcej – wtedy jeszcze franków francuskich.
Jakie książki kupiliśmy, aby oswoić się z paryską rzeczywistością? Przede wszystkim plan Paryża, modnego w owych latach wydawnictwa Michelin.
Do dziś tę książkę bierze się z przyjemnością do ręki – jest w niej nie tylko plan ulic, ale także podstawowe informacje o stolicy Francji. Planowaliśmy chyba intensywne zwiedzanie, bo znajdujemy ręczne zapiski o numerach autobusów kursujących do godziny 0.30.
Trzeba też było dowiedzieć się czegoś o samym mieście – wiedzę zdobywaliśmy z dwóch poradników: Twój przewodnik Michael’s Paryż oraz Pierrette Letondor & Beatrice Berthet-Piomor Przewodnik turystyczny dla kobiet – Paryż.
Szczególnie urocze rady znaleźliśmy w ponadczasowym, jak się okazuje, przewodniku dla kobiet. Czytamy w nim:
Nasz przewodnik ma wiele luk. Są one celowe. (…) Fanatycy zwiedzania być może dojdą do wniosku, że brakuje informacji o domu, w którym ktoś się urodził albo umarł. Dla nas ważniejsza jest informacja, jak poruszać się paryskim metrem. Paryż nie jest tani. Istnieje jednak wiele adresów, pod którymi można niedrogo mieszkać, zjeść czy dokonać zakupów. Dlatego też nie powinnyśmy bezwzględnie rezygnować, mając na uwadze nasz portfel, z haute couture czy luksusowych restauracji. Kto chce poznać Paryż i rozkoszować się nim, może, jedząc ostrygi czy kupując piekielnie modny ciuch, doznać tyle przyjemności, że zdecyduje się oszczędzać na innych rzeczach.
Myśl, żeby oszczędzić na… powiedzmy chlebie, by starczyło ostrygi, jest bardzo francuska i wywodzi się w prostej linii od Marii Antoniny, autorki słynnej kwestii: S’ils n’ont pas de pain, qu’ils mangent de la brioche!
Podróż i zakwaterowanie
Do Paryża wyruszyliśmy 5 sierpnia 1997 roku, lot LO 5321 o 12.50, i wczesnym popołudniem byliśmy na miejscu. Stolica Francji przywitała nas tak rzęsistą ulewą, że aby strugi deszczu nie zalewały nam mapy, musieliśmy zejść do stacji metra.
Mieszkaliśmy w hotelu Adix na 30 Rue Lucienn Sampaix 75010 Paris, dziś obiekt nazywa się inaczej, jest po generalnym remoncie i niewiele przypomina nasz hotelik z lat 90. Jedynie podwórko, na którym rozstawiono stoliki i krzesełka, zachowało ten sam styl http://www.kyriad-paris-canal-saint-martin-republique.fr/.
Noclegi kosztowały 4500 franków. Frank był słabą walutą i był wart 0,56 złotego, co daje kwotę 2520 złotych na 3 osoby za 9 noclegów, czyli jedna noc 280 zł albo 93 zł od osoby. Banknoty franków miały spore rozmiary i czuliśmy się niczym osoby handlujące walutą, gdy wpłacaliśmy je do kasy hotelowej.
Postanowiliśmy zapłacić z góry, żeby nie nosić się z workiem pieniędzy. Otrzymaliśmy pokwitowanie, na którym było napisane -4500 FRF, co nas nieco zaniepokoiło. Recepcjonistka objaśniła, że jak jest minus, to w istocie jest plus…
Pokój był maleńki, chyba pierwotnie dwuosobowy i gdy dodano trzecie łóżko, nie było gdzie postawić nogi. Równie maleńka była winda. W Paryżu i dziś nas zastanawia, że w tych maleńkich windach zawsze znajdzie się miejsce na zamontowanie popielniczki oraz to, że za oknami maleńkich pokoików rozciągają się szerokie bulwary, aleje i pola.
Małe windy nie nadają się do przewożenia dużych rzeczy, więc Francuzi duże przedmioty transportują do mieszkań na piętrach za pomocą dźwigów-platform. Widywaliśmy np. kanapy wędrujące w powietrzu do balkonu lub okna na wysokim piętrze kamienicy.
Nasz hotel Adix
Recepcja hotelu Adix
Faktura z hotelu Adix
Następnego dnia po przyjeździe obchodziliśmy 16. urodziny Kate. Odbyła się uroczysta sesja fotograficzna w paryskich plenerach oraz zakup prezentu.
Prezent urodzinowy zakupiony w Paryżu Six easy pieces R. Feynmana
Najlepsze bagietki są ... w Cannes
... oraz w La Tradi, oczywiście!
Natomiast w Warszawie najlepsze bagietki były na Przyjęciu Bagietkowym wydanym przez babcię Kisię i dziadka Mietka z okazji moich pierwszych urodzin. No była jeszcze fajna zupa pomidorowa...
Fajna kamizelka jeansowa, niestety gdzieś się zapodziała
Restauracja Grand Bar Cluny i my
Z wizytą u kolegów w redakcji ;)
Każdego ranka hałasowała śmieciarką, motyw tego pojazdu powrócił po kilkunastu latach
Co zwiedziliśmy?
Każdego dnia rano wyruszaliśmy w miasto. Zwiedzaliśmy je pracowicie, mimo iż nie byliśmy wyspani, bo sen zakłócały nam długie i hałaśliwe rozmowy toczone na podwórku.
Nasze poranki miały dwa stałe punkty odniesienia – hałasującą śmieciarkę, pod którą sfotografowałyśmy się, oraz bezdomnego śpiącego we wnęce sklepowej. Gdy narzekaliśmy na ciasnotę w naszym pokoiku, mówiliśmy sobie – ten facet ma jeszcze mniejszy metraż!
Kupiliśmy bilety wieloprzejazdowe. Poruszaliśmy się głównie autobusami, co wynikało z niezbyt fortunnego doświadczenia z używaniem metra. W Przewodniku dla kobiet przeczytaliśmy, że stacja Abbesses linii nr 12 leży najgłębiej pod ziemią i trzeba do niej zjeżdżać windą. Zjazd okazał się nieprzyjemny, winda – jak to w Paryżu – ciasna, chybocąca się na boki. Brrr…
I tak wysoko szybując wybraliśmy się na wieżę Eiffl'a
Na wieży Eiffl'a wyświetlano neon z informacją ile pozostało dni do 1 stycznia 2000 roku, obawiano się, że data ta może spowodować problemy w systemach informatycznych
Pod wieżą Eiffl'a
Fotografowaliśmy się na tle zabytkowej stacji metra
Czas płynie a zabytkowe wejścia do paryskiego metra niezmiennie są bardzo fotogeniczne
Zwiedziliśmy – oczywiście wieżę Eiffla, Notre Dame, Sacré Coeur, Montmartre, Łuk Triumfalny, Trocadéro. Oczywiście chcieliśmy wiedzieć, czy to prawda, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle[1] – ale jakoś do degustacji nie doszło. Pozostając w konwencji frywolnej, obejrzeliśmy z zewnątrz Moulin Rouge, byliśmy zdziwieni skromnymi rozmiarami obiektu. Przyglądaliśmy się stateczkom płynącym Sekwaną. Spacerowaliśmy po Polach Elizejskich i zajrzeliśmy do Galeries Lafayette. Duże wrażenie zrobiła na nas księgarnia Virgin. Nie spodziewaliśmy się, że 18 lat później zawita ona na warszawskie Okęcie.
Finanse i zakupy pamiątek
Nasz budżet był skromny, ale wystarczający na wszystko, co najważniejsze. Podczas pobytów w Szwajcarii ukuliśmy pojęcie dieta ubogich turystów, na którą składały się chleb i woda. W Paryżu dieta była zmodyfikowana stosownie do miejsca – odżywialiśmy się bagietkami i zupami w torebkach przywiezionymi z kraju.
Poza prezentem urodzinowym kupiliśmy sobie nieco paryskich strojów, może nie było to haute couture, ale okazało się niezwykle wygodne i ponadczasowo trwałe. Szefowa ekspedycji dostała trzy pary skarpetek ze sklepu na Polach Elizejskich. Skarpetki bez ściągacza, wygodne do podróży, odwiedziły pięć kontynentów i nadal są dobrym stanie. Świetne zakupy zrobiliśmy też w Tati – bluzy w kratę dziś służą do chodzenia po domu. Mimo iż magazyn ten miał opinię taniego, to zachowywał w owym czasie pewien styl. Odwiedzony po latach okazał się wypełniony marną chińszczyzną.
Wróciliśmy 14 sierpnia 1997 r. rejsem LO 336.
A potem wspominaliśmy, wspominaliśmy i planowaliśmy następne podróże.
**********************
* Julian Ursyn.Niemcewicz - patron naszej ulicy
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do wszystkich podróży
Więcej
https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/2015-10-17-19-30-11/277-debiut-w-paryzu
https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/2015-10-17-19-30-11/518-wspominajac-podroze-do-francji
Krystyna Knypl
Szwajcaria była celem naszych dwóch rodzinnych wypraw. Zwiedziliśmy wiele miast dzięki wykupieniu Swiss Pass.
Gdy na targach turystycznych w Pałacu Kultury i Nauki zobaczyłam dużą fotografię dolin szwajcarskich, zakochałam się w tych widokach bez pamięci.
W Szwajcarii podobało się nam wiele miejscowości, jedną z nich było Lugano
Podczas pierwszego pobytu zwiedziliśmy miasta: Zurich, Bazylea, Berno, Interlaken, Lucerna, Lozanna, Genewa, Saint Gallen, Vaduz.
Podczas drugiego pobytu zwiedziliśmy miasta: Brig, Saas Fee, Genewa, Zermatt, Chur, Davos, Feldkirch, Bregenz.
Nie mieliśmy oczywiście wówczas swobodnego dostępu do internetu, nasz budżet był dość skromny, a oferta na rynku turystycznym niespecjalnie bogata. Nie pamiętam, skąd zdobyłam fundusze na wyprawę, ale pewnie metodą zwykłego zaciskania pasa.
Książka z której przygotowałam się do podróży
Zakreślałam ważniejsze informacje
Na dworcach były takie małe książeczki z rozkładem jazdy pociągów
Przed hotelem Savoy w Zurichu
Na dworcu w Chur
Na dworcu w Interlaken
W Lugano
Darum revolution!
Genewa, 15 urodziny. Obchodziliśmy urodziny wg zasady: zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie
Swiss Pass
Swiss Pass
Swiss Pass
Swiss Pass
Swiss Pass
Pierwszym krokiem przygotowań było zakupienie książki Marka Honana "Szwajcaria", którą czytałam przez rok. Żadnej książki podróżniczej chyba nie przeczytałam tak dokładnie. Czytałam, zaznaczałam fragmenty i wybierałam miejsca, które powinniśmy odwiedzić. Przed wyjazdem przygotowałam szczegółową, godzinową rozpiskę na każdy dzień zwiedzania Szwajcarii.
Na wspomnianych targach turystycznych znalazłam informację o biletach typu Swiss Pass, które pozwalały na przejazdy kolejami szwajcarskimi, komunikacją miejską oraz statkami na jeziorach w tym kraju. Dzieci do lat 13 podróżujące razem z rodzicami otrzymywały Swiss Pass za darmo. Kate miała 13 lat i była to fajna oferta między innymi z tego powodu.
Popularnym środkiem transportu turystycznego w owych latach były autobusy i z takiej komunikacji na trasie Warszawa-Zurych skorzystaliśmy. Podczas zakupu biletów autobusowych okazało się, że u przewoźnika można wynająć pokój gościnny, z czego skorzystaliśmy.
Dzięki lekturze pamiątkowych szpargałów podróżniczych wiem, że przygotowania do podróży finalizowałam 15 maja 1995 roku w biurze Chrobot Reisen w Warszawie. Wpłaciłam zaliczkę za 9 noclegów dla 3 osób, wynosiła ona 170,10 złotych (81 CHF, czyli frank kosztował 2,1 zł). Jak donosi reklama pokoi gościnnych, którą mam do dziś przyklejoną do przewodnika po Szwajcarii, pokoje były wyposażone w łóżka, szafę, stół, dwa krzesła. Do dyspozycji był wspólny WC i prysznic kabinowy z zimną i ciepłą wodą, wspólna kuchnia z lodówką, kuchenką gazową oraz naczyniami. Mogliśmy dzięki temu przyrządzać samodzielnie posiłki. Była też wspólna TV kablowa i satelitarna, TV-Polonia, Polsat i 4 radiostacje warszawskie. Ponadto telefon do pokoi gościnnych nr 01/362 00 56, automat na monety. Doba hotelowa zaczynała się o 15.00 i kończyła o 12.00. Obowiązywało wnoszenie opłaty za pokoje najpóźniej w dniu przejęcia pokoju.
Bilety autokarowe dla dorosłych 2 x 306 zł, dla Kate 275,40 zł, co razem daje kwotę 887,40 zł. Wyjechaliśmy 8 sierpnia 1995 roku o godzinie 15.00 z Warszawy i do Zurychu dotarliśmy w godzinach południowych następnego dnia. W Zurychu byliśmy od 9.08 do 19.08.1995, czyli 9 nocy. Koszt noclegów był więc 1701 zł.
Po przyjeździe uśmiechnęliśmy się do przewoźnika i dojechaliśmy z nim razem do miejsca zakwaterowania na ulicę Winterthurstrasse.
Po rozpakowaniu się wróciliśmy na hauptbahnhof, aby kupić Swiss Passy oraz otrzymać do nich Family Card dla Kate. Swiss Passy kosztowały po 264 CHF, czyli 1108,80 zł. Podliczamy koszty sztywne: bilety autobusowe, noclegi, Swiss Passy kosztowały nas 3697,20 zł dla 3 osób. Kwota łączna niemała, ale w przeliczeniu na 1 osobę koszt 1232,40 zł za 10-dniowy pobyt w Szwajcarii poprawia humor.
Pokój za pierwszym wyjazdem sympatyczny i cichy, bo położony od podwórka, wspólna łazienka, dostęp do kuchni, w której przyrządzaliśmy sobie posiłki – nasz skromny budżet nie przewidywał bywania w restauracjach.
Przed wyjazdem kupiłam czerwoną manierkę, kształtem przypominającą wyposażenie wojskowe, i odtąd zabieraliśmy na wycieczki przegotowaną wodę oraz suche bułki. Tak powstało pojęcie zdrowej diety ubogich turystów. Bardzo fajna dieta, nikt nie miał problemów żołądkowych.
Wyprawy zaczynały się o świcie, bo niektóre z pociągów wyjeżdżały z hauptbahnhof o 7.00, a do miejsca docelowego docieraliśmy o 10.00, czasem około południa. Wczesny wyjazd miał taką dodatkową zaletę, że rano nie zderzaliśmy się z nikim w łazience i kuchni.
Zwiedzaliśmy docelową miejscowość i na wieczór wracaliśmy pociągiem do Zurychu, wstępując po drodze do supermarketu COOP, gdzie kupowaliśmy makarony i sos na gorący posiłek wieczorny. Najedzeni zasypialiśmy, żeby następnego dnia znów o świcie ruszyć w drogę
W Bernie zwiedziliśmy dom Alberta Einsteina, więcej
http://www.einstein-bern.ch/index.php?lang=en&show=start&subs=
Salon w domu rodzinnym Alberta Einsteina
Źródło:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/2/2b/Einsteinhausberne.jpg
Zwiedziliśmy sporo, ale jeszcze zostało kilka miejsc do zobaczenia. Podobny wyjazd powtórzyliśmy za rok, przyjeżdżając do Zurychu tuż przed piętnastymi urodzinami naszej córki. Dzień urodzin spędziliśmy w Szwajcarii i tak powstała idea spędzania tego dnia za granicą w myśl zasady: zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie.
Co zobaczyliśmy w czasie tego pobytu?
W pamięci zachowały się jako ładne miejsca: starówka w Bazylei, bazylika w Saint Gallen (wnętrze pojawiło się w moim opowiadaniu Powieka modelki) oraz Lugano z powodu palm.
W następnym roku kontynuowaliśmy zwiedzanie Szwajcarii, ale po zapamiętanej dość wyczerpującej podróży autokarem zdecydowaliśmy się na samolot. Wylot był 5 sierpnia 1996 o godz. 7.20 i o 9.15 byliśmy w Zurychu. Swiss Passy kupiliśmy tym razem na lotnisku.
Przywrócenie równowagi elektrolitowo - wodnej po długiej podróży pociagiem przywróciło nam dobry humor
Swiss Pas obejmował swym zasięgiem niektóre rejony przygraniczne w Austrii i we Włoszech. Do Warszawy wracaliśmy 12 sierpnia 1996 o godz. 10.30 i lądowaliśmy o 12.20.
Napisałam w notesie podróżnym: Jak miło znowu być w domu!!! A co za rok? Ja proponowałam Holandię, Belgię, Luksemburg. Mój mąż Zurych, a córka Francję lub Włochy. Uznaliśmy, że 16. urodziny będą w Paryżu (???). Nie byliśmy w stanie przewidzieć, że 20 lat później powrócimy do tego miasta wszyscy w myśl zasady – zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie.
Nasz pokój w Chrobot Reisen
Moje ponadczasowo ulubione zdjęcie
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Link do moich wszystkich podróży zagranicznych
Krystyna Knypl
W latach osiemdziesiątych nadeszła moda na długie weekendy majowe. Jeden z nich spędziliśmy na rodzinnej wycieczce autokarowej.
Jak wyżej
W programie zwiedzania Wiednia znalazły się: spacer po Starym Mieście, Ring, budowle, pomniki i pałace Hofburga, Opera, Kartner Strasse, katedra św. Szczepana, Figaro Haus, dzielnice grecka i żydowska, kościół św. Ruprechta, Hoher Markt, Am Hof, Freyung, Burgtheater, ratusz, parlament, plac Teresy, skarbiec w Hofburgu i krypty cesarskie. Czas wolny na Praterze (ok. 2 h).
Potem zwiedzanie: plac Karola, wiedeńska secesja, przejazd do Schonbrunn – zwiedzanie komnat cesarskich. Przejazd na Kahlenberg – zwiedzanie kościoła św. Józefa, muzeum Odsieczy Wiedeńskiej, wieczorem degustacja młodego wina w typowej winiarni na Grinzingu. Belweder, Dom Motyli Tropikalnych, Muzeum Sztuk Pięknych, park miejski z pomnikami.
Koniec wycieczki!
To jeszcze taka wiadomość!
Krystyna Knypl
GdL 11/2021
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Krystyna Knypl
Krystyna Knypl
Podroż lotnicza TAM: Warszawa - Moskwa i Moskwa - Nowosybirsk
Z POWROTEM: Nowosybirsk - Moskwa i Moskwa - Warszawa
Państwowy Szpital Kliniczny nr 1, autorka (druga od lewej) ze studentami z Erewania
Przyjeżdżali oni do nas na praktyki wakacyjne. Przed zajęciami z kolejną rosyjskojęzyczną grupą studencką kupiłam podręcznik diagnostyki internistycznej i dość dobrze nauczyłam się terminologii. Oto mój podręcznik do diagnostyki chorób wewnętrznych kupiony w księgarni rosyjskiej na Nowym Świecie.
The article is devoted to the 100th birth anniversary of a prominent Russian internist, the creator of the original Siberian Scientifi c School of Internists, Corresponding Member of the USSR Academy of Medical Sciences and founder of the Internal Medicine Сlinic of the Novosibirsk Regional Clinical Hospital (1955–1977), Honorary Professor of the Novosibirsk State Medical University (NSMU) Aristarkh A. Demin (1918–1977). Brief biographical information on the scientist included the period of the Great Patriotic War (1941–1945). Ar.A. Demin headed the Internal Medicine Department of the NSMI (now — NSMU) in 1953–1977. He is known for his studies of post-war septic endocarditis (SE), and co-author of the multivolume “Internal Medicine Guidelines.” Ar.A. Demin advocated the possibility of SE development on unchanged heart valves, and not only on the rheumatic fever background as was thought (Moscow, 1962). For the fi rst time in Russia, Ar.A. Demin described multiple congenital arterio-venous aneurysms of the extremities, recognized a complete congenital heart block in Roger’s disease and for the fi rst time in Siberia, he diagnosed and described systemic lupus erythematosus. The principles of SE treating designed by Ar.A. Demin are refl ected in 60 doctoral and candidate dissertations of his followers. The original Internal Medicine Scientifi c School that he created at NSMU is now successfully solving current problems of theoretical and practical medicine. The scientifi c students and followers of Ar.A. Demin are now the famous scientists, Heads (in the past and now) of NSMU Departments, Professors — L.D. Sidorova, V.A. Kolayev, M.I. Loseva, V.A. Galenok, Al.A. Demin, T.I. Pospelova, N.L. Tov and L.A. Shpagina.
Źródło: https://jsms.elpub.ru/jour/article/view/568?locale=en_US
Panorama Nowosybirska
Źródło fotografii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowosybirsk#/media/Plik
Krystyna Knypl
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Przetrwałam pierwszy rok w pracy w Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Warszawie, przy ul. Nowogrodzkiej 59 - ja i moi pacjenci! Zdobyłam nieco doświadczenia w prakyce klinicznej, zdałam colloqium dopuszczające do dyżurowania. Nadeszła pora na chwilę odpoczynku.
Państwowy Szpital Kliniczny nr1 w Warszawie, ul.Nowogrodzka 59, w którym rozpoczęłam pracę w 1968 roku
Po pracowitym początku kariery w kilkanaście miesięcy po dyplomie, czyli w wakacje 1969 roku, odbyłam dłuższą wyprawę zagraniczną. Była to wycieczka organizowana przez Zrzeszenie Studentów Polskich, której uczestnictwo musiałam przełożyć o roku, bowiem nie przysługiwał mi wcześniej urlop.
Jestem w sweterku typu "bliźniak" modnym w latach siedemdziesiątych, kosztował 1500 zł. To były bardzo duże pieniądze! Sweterek kupiłam za nagrodę rektorską za wyniki sesji w roku akademickim1966/1967 -miałam same piątki!
Trasa wiodła przez Pragę, Budapeszt i Bukareszt. Podróżowaliśmy pociągiem, w kilkunastoosobowej grupie, z przewodnikiem.
W Pradze mieszkaliśmy w akademiku na Strahovie, w pokojach bodaj 4-osobowych, łazienki były wspólne, stołówka typowa dla tamtych lat. Wszystkie wnętrza mogłyby z powodzeniem grać w filmach Barei. Gdy wróciliśmy ze zwiedzania miasta, pamiętam że podano na obiadokolację gołąbki. Chyba były smaczne albo byliśmy bardzo głodni, tertium non datur.
W Budapeszcie również mieszkaliśmy w akademiku, ale zapamiętanie węgierskiej nazwy, nawet gdyby to działo się wczoraj jest absolutnie wykluczone. W ramach wdrażania się do światowego życia poszliśmy na kawę do Hotelu Gellerta. Młodzi i bez doświadczenia nie przewidzieliśmy kosztów. Większość kolegów z naszej grupy w tym czasie zażywała kąpieli na słynnych basenach hotelowych. Gdy kelnerka przyniosła rachunek, okazało się że jesteśmy niewypłacalni. Zostałam wydelegowana do odnalezienia kogoś z grupy i pożyczenia pieniędzy. Sprawa nie była łatwa, bo rozpoznanie na zatłoczonym basenie osoby w stroju kąpielowym, poznanej parę dni temu, wymagało nie lada wysiłku. Znalazłam naszego węgierskiego przewodnika chyba tylko dzięki temu, że był ubrany. Przewodnik złapał się za głowę na wieść, że poszliśmy do tak drogiej kawiarni.
Pożyczył potrzebną kwotę, z którą zziajana przybiegłam do kawiarni. Tymczasem moi koledzy zdążyli przekonać kelnerkę do zabrania nienapoczętego napoju i tym sposobem rachunek się obniżył. Z dumą oddaliśmy pożyczone pieniądze i z ulgą ruszyliśmy do Bukaresztu. Z tego miasta zapamiętałam dużo zieleni, szerokie ulice oraz inwazję chrząszczy. Było ich tak wiele, ze chrzęściły rozgniatane pod butami. Mimo hulaszczego trybu życia w Budapeszcie moja końcowa kondycja finansowa musiała być dobra, bo kupiłam na pamiątkę płytę długogrającą Slagere Anului 1968.
Praktycznie nie zachowała się dokumentacja z tamtej podroży, poza małymi wyjątkami w postaci płyt gramofonowych. Kondycja finansowa musiała być dobra, bo kupiłam na pamiątkę płytę długogrającą Slagere Anului 1968.
Więcej pod linkiem
https://modnediagnozy.blogspot.com/2017/03/bugarskie-sonce.html
Link do moich wszystkich podróży zagranicznych
Krystyna Knypl
Podróż pociągiem: Warszawa - Wilno - Daugavpils -Ryga.
Podróż samolotem Ryga (RIX) - Sankt Petersburg (LED)
Z POWROTEM: Sankt Petersburg (LED) - Ryga (RIX)
Odległość Riga - Sankt Petersburg: 354 mile / 570 km
Cała podróż 1140 km / 708 mil
Pociągiem: Ryga - Wilno - Warszawa
Mieszkałam: akademiki studenckie
Przesiadka na stacji Daugavpils
Spóźniony pociąg kilka godzin spowodował, że dojechaliśmy na drugi dzień do Rygi. Mimo trudów podróży wyglądamy na zadowolonych z życia ludzi :). Zwracają uwagę nasze niewielkie bagaże oraz klasyczny krój naszych strojów, no i wszystkie dziewczyny są w spódniczkach!
Popijamy napoje chyba kupione w bufecie na dworcu w Daugavpils
Oficjalne zdjęcie dokumentujące, że byliśmy na praktyce medycznej
Przed gmachem akademika w Rydze
Byliśmy przyjęci przez rektora Instytutu Medycznego w Rydze
Na wycieczce wodolotem, chyba w Sankt Petersburgu
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Fot. Janusz Ordyniec, Krystyna Knypl
Następny wyjazd
https://modnediagnozy.blogspotom/2017/03/to-byy-piekne-dni.html
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Moja kariera podróżnicza zaczęła się stosunkowo późno, jeśli by ją mierzyć współczesnymi obyczajami. Dopiero w czasach studenckich, podczas wakacji po III roku studiów, odbyłam pierwszą zagraniczną podróż na Słowację. Wybrałam się na jednodniową wycieczkę klekocącym autobusem z Zakopanego aby zobaczyć Jaskinie Demianowskie.
Źródło ilustracji:
https://cs.wikipedia.org/wiki/Dem%C3%A4novsk%C3%A1_jeskyn%C4%9B_svobody
Studenckie wakacje zawsze cechowała beztroska… Do Zakopanego wybrałam się z koleżanką Magdą Tarczyńską (kardiolog i anestezjolog, obecnie zamieszkałą w RPA), po zakończeniu sesji III roku bez zbytniej troski o szczegóły przygotowania takie jak nocleg czy planowanie miejsc zwiedzania. Zakładając, że jakoś tam będzie pierwsze noce spędziłyśmy w schronisku młodzieżowym korzystając z wolnych miejsc. Jednak po bodaj trzech noclegach wynajęłyśmy dwuosobową kwaterę prywatną nieopodal dworca kolejowego.
Źródło ilustracji:
https://en.wikipedia.org/wiki/Dem%C3%A4novsk%C3%A1_Cave_of_Liberty
Granicę przekraczało się za okazaniem dowodu osobistego. Korony czechosłowackie kupowałyśmy w kantorze w Zakopanem. Długi czas byłam przekonana, że pas konwencji to był socjalistyczny wynalazek, a okazuje się, że po raz pierwszy podpisano umowę w 1925 roku, i powtórzono ją w 1955 roku. Widoki jakie zobaczyłyśmy były przepiękne.
Gdy Kate podrosła ruszyłyśmy na pierwsze wakacje poza moje Rodzinne Miasteczko. Uznałam, że pensjonat prowadzony przez siostry zakonne jest dobrym miejscem dla spróbowania diety innej niż domowa. Pierwszy pobyt wypadł pomyślnie i za drugim razem mieszkaliśmy w domu wczasowym. Podczas jednego z pobytów odwiedziliśmy Słowację i Jaskinie Demianowskie.
Krystyna Knypl
Motto:
" ...według moich zasad każdy pisarz – niezależnie od tego, czy jest najlepszy czy najgorszy – powinien zdawać prostą i szczerą relację ze swego własnego życia, nie zaś opowiadać o tym co słyszał o życiu innych...”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henry_David_Thoreau",
Henry David Thoreau „Walden” PIW 2005
Będąc młodą lekarką wybrałam się na urlop do Jugosławii...
Jugosławia, Split
Zaś będąc młodą duchem lekarką postanowiłam wszystkie moje podróże ad futuram rei memoriam opisać
MOJE PODRÓŻE ZAGRANICZNE - TABELA CHRONOLOGICZNA
Lp. |
Data |
Miasto/kraj |
Charakter wyjazdu |
1. |
1965 |
Słowacja/Jaskinie Demianowskie |
turystyczny # pierwszy raz przekraczałam granicę |
2. |
1967 |
Łotwa/Rosja/Ryga, St. Petersburg |
praktyka studencka # pierwsze spotkanie z medycyną zagraniczną |
3. |
1969 |
Praga, Budapeszt, Bukareszt |
turystyczny |
4. |
1971 |
Słoneczny Brzeg |
turystyczny # pierwszy raz nad morzem innym niż polskie
|
5. |
1975 |
Nowosybirsk |
pierwszy wyjazd naukowy na konferencję "Tydzień leków polskich w Nowosybirsku" # wykład w języku rosyjskim |
6. |
1976 |
Split, Jugosławia |
turystyczny |
7. |
1979/10/17-19 |
Londyn |
szkoleniowy # pierwszy wyjazd szkoleniowy na tzw. Zachód |
8. |
1994 /04/05 |
Wiedeń, Bratysława |
turystyczny |
9. |
1995/10/08 -17/08/1995 |
Zurich, Bazylea, Berno, Interlaken, Lucerna, Lozanna, Genewa, St. Gallen, Vaduz i Lugano. |
turystyczny |
10. |
05/08 -12-08/1996 |
Brig, Saas Fee, Genewa,Zermatt, Chur, Davos, Feldkirch, Bregenz |
turystyczny |
11. |
05/08/97 - 14/08/97 |
Paryż |
turystyczny, okolicznościowy -16 urodziny Kate # pierwszy raz w Paryżu |
12. |
30/12/1997 - 05/01/1998 |
Londyn |
Sylwester w Londynie |
13. |
23/08 - 28/08/1997 |
Praga |
turystyczny |
14. |
06/02 – 13/02/1998 |
Hammamet, Tunis, Sidi Busai, Cartagina |
szkoleniowy #pierwszy raz w kraju afrykańskim |
15. |
04/08 - 10/08/1998 |
Praga |
turystyczny |
16. |
15/10 – 19/10/1998 |
Budapeszt, Wyszogród |
szkoleniowy |
17/18.. |
6/05-12/05/1999 26 /06 – 3 /07/ 1999 |
Kreta Nicea ( 26/06 – 3 /07/ 1999 |
szkoleniowy turystyczny |
19. |
10/06 -16/06/1999 |
Mediolan |
kongres European Society of Hypertension # pierwszy raz na kongresie zagranicznym ESH # uroczyste otwarcie z występami chóru La Scalla |
20. |
28/08-1/09/1999 |
Barcelona |
# pierwszy raz na kongresie European Society of Cardiology
|
21. |
29/05 -03/06/2000 |
Goeteborg |
kongres ESH |
22. |
15/06 – 19/06/2001 |
Mediolan |
kongres ESH # uroczyste otwarcie z występem Katii Ricciarelli |
23. |
24/07 -7/08/2001 |
Warna |
turystyczny |
24. |
01/09-05/09/2001 |
Sztokholm |
kongres ESC # kolacja w Sali Błękitnej Ratusza |
25. |
23/06 – 27/06/2002 |
Praga |
kongres ESH |
26. |
31/08 – 01/09/2002 |
Berlin |
Kongres ESC |
27. |
08/2002 |
Warna |
turystyczny |
28. |
09/08 – 12/08/2002 |
Tallin |
turystyczny |
29. |
13/06 -17/06/2003 |
Mediolan |
kongres ESH # pierwszy raz jako promotorka naukowa młodszych kolegów |
30. |
12/02 – 26/02/2004 |
Sao Paulo |
kongres ISH # travel grant Interamerican Society of Hypertension |
31. |
13/06-17/06/2004 |
Paryż |
kongres ESH # drugi raz jako promotorka młodszych kolegów |
32. |
16/04 – 22/04/2005 |
Cancun, Chichen Itza, |
kongres ISA # pierwszy raz prezentacja posterów na kongresie pozaeuropejskim |
33. |
12/05/ - 21/05/2005 |
San Francisco |
kongres ASH # pierwsza akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych |
34. |
20/08 – 03/09/2005 |
Boston, Thomaston |
szkoła języka angielskiego |
35. |
12/11 – 20/11/2005 |
New York, Dallas, Kansas |
kongres, spotkanie prywatne # druga akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych |
36. |
04/12 -07/12/2005 |
Kopenhaga |
kongres ESSM # pierwsza akredytacja dziennikarska w Europie |
37. |
07/03 -12/03/2006 |
Lizbona |
kongres ESSM #druga akredytacja dziennikarska w Europie |
38/39. |
27/03-27/03/2006
|
Zurich dwukrotnie |
konferencja prasowa # trzecia akredytacja dziennikarska w Europie konferencja prasowa Swiss Prix Galien # czwarta akredytacja dziennikarska w Europie |
40. |
01-02/06/2006 |
Paryż |
konferencja o zespole metabolicznym # piąta akredytacja dziennikarska w Europie |
41. |
02/07 -07/07/2007 |
Lindau, Zurich |
Lindau Nobel Laureate Meetings, # szósta akredytacja dziennikarska w Europie |
.42. |
01/09 -06/09/2007 |
Wiedeń |
kongres ESC # siódma akredytacja dziennikarska w Europie |
43/44. |
04/10/ -07/10/2007
26/10 -27/10/ 2007 |
Orlando, New York, Paryż Rzym |
kongres AHA # trzecie akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych # ósma akredytacja dziennikarska w Europie |
45. |
03/03 – 06/03/2008 |
Bruksela (1 EU) |
Pierwsza konferencja prasowa EU w której uczestniczyłam # pierwsza akredytacja w EU |
46. |
14/03/ - 19/03/2008 |
Berlin |
kongres ESH/ISH # dziewiąta akredytacja dziennikarska w Europie
|
47. |
19/05-26/05/2008 |
Buenos Aires, Iguazu Falls |
World Congres of Cardiology, # pierwsza akredytacja dziennikarska w Ameryce Poludniowej |
48. |
18/07 -22/07/2008 |
Barcelona |
Open Science Forum # dziesiąta akredytacja dziennikarska w Europie |
49. |
04/09 -08/09/2008 |
Seul |
turystyczny |
50. |
08/11-12/11/2008 |
New Orleans |
kongres AHA # czwarta akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych |
51. |
04/06 -07/06/2009 |
Berlin |
konferencja hematologiczna # jedenasta akredytacja dziennikarska w Europie |
52. |
09/09 -12/09/2009 |
Dusseldorf |
konferencja ECTRIMS # dwunasta akredytacja dziennikarska w Europie |
53. |
19/11/2009 – 22/11/2009 |
Budapeszt |
konferencja o lekach złożonych |
54/55. |
16/12/ -18/12/2009 26/02/2009 |
Paryż Paryż |
Konferencja R3i # trzynasta akredytacja dziennikarska w Europie konferencja prasowa STOPP # czternasta akredytacja dziennikarska w Europie |
56. |
14/03 – 17/03/2010 |
Atlanta |
kongres ACC # piąta akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych |
57. |
04/05 -05/05/2010 |
Bruksela (2 EU) |
konferencja SIP # piętnasta akredytacja w Europie |
58. |
21/05/-22/05/2010 |
Bruksela (3 EU) |
konferencja SME # szesnasta akredytacja w Europie |
59. |
04/06 – 10/06/2010 |
Chicago |
kongres ASCO #szósta akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych |
60. |
15/06/2010 |
Bruksela (4 EU) |
konferencja IMI # siedemnasta akredytacja w Europie |
61. |
20/06/-22/06/2010 |
Rzym |
konferencja Change Pain # osiemnasta akredytacja dziennikarska w Europie https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/2-uncategorised/1557-konferencja-change-pain-rzym-2010 |
62. |
08/09/-10/09/2010 |
Madryt |
prywatny https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/02/13-dziadkowie-bez-granic-w-madrycie-2010.html |
63. |
15/09/ -16/09/2010 |
Bruksela (5 EU) |
konferencja Chronic pain treatment # dziewiętnasta akredytacja dziennikarska w Europie |
64. |
23/03-24/03/2011 |
Frankfurt |
Seminarium Acute coronary treatment # dwudziesta akredytacjia dziennikarska w Europie |
65. |
09/2011 |
Paryż |
Media workshop ESC congress # dwudziesta pierwsza akredytacja dziennikarska w Europie |
66. |
05/10/ -06/11/2011 |
Algieria |
Dziadkowie bez Granic, okres algierski https://modnediagnozy.blogspot.com/search?q=Dziadkowie+bez+Granic+w+Algierii |
67. |
14/03-14/03/2012 |
Frankfurt |
Media Workshop # dwudziesta druga akredytacja dziennikarska w Europie |
68. |
02/06-5/06/2012 |
Chicago |
kongres ASCO # siódma akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednocoznych |
69. |
12/05/-14/05/2013 |
Bruksela (6 EU) |
Konferencja IMI # dwudziesta trzecia akredytacja dziennikarska w Europie |
70. |
25/06/-30/06/2013 |
Praga |
kongres WONCA # dwudziesta czwarta akredytacja dziennikarska w Europie |
71. |
18/07 /- 05/08/2013 |
Algier, Oran |
Dziadkowie bez Granic, okres algierski |
72. |
13/08-16/08/2013 |
Amsterdam |
kongres ESC # dwudziesta piąta akredytacja dziennikarska w Europie |
73. |
0610/ -08/102013 |
Bruksela (7 EU) |
Journalistic Workshop # dwudziesta szósta akredytacja dziennikarska w Europie |
74. |
18/11/-27/11/2013 |
Sydney |
kongres transplantologiczny https://gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_biblioteka/bibl_gdL_szarakomorka%20nanatypodach.pdf # pierwsza akredytacja dziennikarska w Australii |
75. |
04/03-11/03/2014 |
Detroit, Phoenix, Scottsdale |
Lymphoma Workshop # ósma akredytacja dziennikarska w Stanach Zjednoczonych |
76. |
21/05-23/05/2014 |
Bruksela (8 EU) |
konferencja IMI # dwudziesta siódma akredytacja dziennikarska w Europie |
77. |
11/06 -13/06/2014 |
Ateny (9 EU) |
Media cluster meeting # dwudziesta ósma akredytacja w Europie |
78. |
06/2015 |
Madryt (10 EU) |
ACCORD konferencja # dwudziesta dziewiąta akredytacja dziennikarska w Europie |
79. |
23/06/-30/06/2015 |
Paryż, Lille |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
80. |
16/09/ - 23/09/2015 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
81. |
03/11/2015. 08/11/2015 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski http://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/5-wyprawa-w-listopadzie-cd.html |
82.
|
15/12/2015 26/12/2015 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski https://modnediagnozy.blogspot.com/2021/12/4122021-boze-narodzenie-w-paryzu-2015.html |
83. |
06/01/2016 20/01/2016 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
84. |
18/02/2016 06/03/2016 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
85. |
26/05/2016 30/05/2016 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
86. |
19/08/2016 03/09/2016 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
87. |
27/02/-28/02/2017 |
Bruksela, Leuven (11 EU) |
Konferencja o chorobach rzadkich # trzydziesta akredytacja dziennikarska w Europie |
88. |
11/04/2017 22/04/2017 |
Paryż |
Dziakowie bez Granic, okres paryski |
89. |
15/06/2017 |
Madryt (12 EU) |
konferencja Zagrożenia dla zdrowia publicznego # trzydziesta pierwsza akredytacja dziennikarska w Europie |
90. |
20/09-21/09/2017 |
Bruksela (13 EU) |
konferencja Migracja i zdrowie # trzydziesta druga akredytacja dziennikarska w Europie |
91. |
14/10/ - 30/10/2017 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
92. |
2/12/2017 – 17/12/207 |
Paryż |
Dziadkowie bez Granic, okres paryski |
93. |
7/06 -8/06/2018 |
Ateny (15 EU) |
Konferencja Zagrożenia dla zdrowia publicznego # trzydziesta trzecia akredytacja dziennikarska w Europie |
94. |
05/12/-07/12/2018 |
Zagrzeb |
Konferencja prasowa reumatologiczna # trzydziesta czwarta akredytacja dziennikarska w Europie |
95. |
29/09-1/10/2019 |
Bruksela (16 EU) |
High Level Conference, Good bye Brussels… # trzydziesta piąta akredytacja dziennikarska w Europie |
96. Pobyt w związku z przesiadką Helsinki ( 2 x) (Finlandia)
97. Pobyt w związku z przesiadką Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Więcej o podróżach dziennikarskich
Kolejna konferencja była poświęcona antybiotykooporności
Link do wszystkich podróży
Krystyna Knypl
Gdzie się człowiek tylko ruszi,
tam sprzedają modne sushi.
Dziś bigosu nikt jada,
bo po prostu nie wypada!
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Krystyna Knypl
Babcia do szkoły jeździła Chaussonem
Tymczasem Wnuczka jeździ - z Fassonem.
Paryską okropnie nierówną drogą.
Zdarzało się jej gnać hulajnogą,
Bywały na niej niemiłe upadki,
O których będą pamiętać Dziadki.
A także Babcie, no i Rodzice.
Tak to już czasem bywa, gdy
Odwiedza się kolejną stolicę.
Fot. Dojazd do szkoły z Fassonem
Fot. Dokumentacja z Fassonem
Motyw muzyczny: Autobus Czerwony
https://www.youtube.com/watch?v=ohgmqtdTcGQ
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Krystyna Knypl
Nieomylni posiadacze wyłącznej Racji
Są oznaką przejrzałej Demokracji,
Karcą, mądrzą się i pouczają
Za nieomylnych Bogów się mają.
Nie wiedzą biedacy niestety,
Że mają na głowach propagandowe berety.
Głowy ubrane w berety z programem
"Ja oświecać muszę! Pouczać i doskonalić,
A jak się nie uda to przynajmniej dowalić!"
Będę się mądrzyć i wszystkim chwalić
Bo najważniejsze jest komuś dowalić.
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Krystyna Knypl
Fot. Warszawa 1981, park przy ul. Filtrowej
Jestem sobie Młoda Madka
Wystrojona cała w szmadkach,
Nic nie muszę sama wiedzieć,
W internecie mogę siedzieć,
A jak nie wiem to poklikam
I wciąż dalej sobie fikam.
Ważne tylko są wytyczne
One są nad wyraz śliczne,
Bo zwalniają od myślenia
Oraz wiedzy pogłębienia.
Fot. Paryż 2017, Rue Montevideo
Jestem sobie Stara Madka
Mnie nie kręci żadna szmadka
Sama wolę wszystko wiedzieć,
W internecie też posiedzieć,
A jak nie wiem, to poklikam
I wciąż dalej sobie fikam.
Mam już dystans do wytycznych
Mało jest w nich rad praktycznych
Nie jest to jedyna droga,
Nie są dary to od Boga.
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Krystyna Knypl
Ośmiornica covidowa
Chce byś zawsze była zdrowa,
Piękna, mądra i bogata,
Żyła też przez długie lata.
Musi wciąż Cię nadzorować
Szczepić, mazać i pilnować
Objąć czule Cię mackami
Abyś zawsze była z nami!
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2021
Fot. Ośmiornica covidowa, niech się każdy przed nią chowa!