GdL

  • Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Nowości
  • Choroby rzadkie
  • Zdrowie publiczne
  • Wybrane artykuły
  • Medycyna oparta na wspomnieniach
  • Artykuły redaktor naczelnej
  • Po dyżurze
  • Wszystkie wydania
  • Medycyna i macierzyństwo
  • Lekarz pacjentem
  • Statut / The Statute
  • Informacja dla autorów
  • Kontakt
  • Szukaj

Szukaj

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 16

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 23:16
Odsłony: 2038

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2289-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-19

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 16. WIZYTA W KRAJOWYM CENTRUM CHORÓB NIEBYLEJAKICH

Z chorobami wszelakimi miała Matylda do czynienia na szpitalnym etapie kariery lekarskiej, drugą grupę chorób nijakich zajmowała się na etapie praktyki ambulatoryjnej, a trzecią grupę chorób niebylejakich obsługiwała jako dziennikarz na zagranicznych kongresach i konferencjach.

Kochała kongresowe i konferencyjne życie dziennikarskie i naukowe miłością nieprzemijającą. Jednak jak to w uczuciach bywa, wzajemność nie była zjawiskiem stałym. Pod kilkunastu latach tłustych naturalną koleją rzeczy w życiu kongresowym nadeszły lata chude, z czasem chudsze, bo zamienić się niebawem w najchudsze. Od poważniejszego zaproszenia na ciekawy kongres zagraniczny upłynęło już sporo czasu i trzeba było przestawić się na obsługę mediową wydarzeń krajowych. Rozpoczął się właśnie drugi chudy sezon. Zaproszenie na obsługę medialną krajowej konferencji w zakresie chorób niebylejakich przyjęła więc z zainteresowaniem. Pomyślała, że będzie to ciekawa odmiana nie tylko zawodowa, ale i emocjonalna po latach obcowania z krajowymi chorobami wszelakimi w charakterze lekarza.

Gospodarzem konferencji była placówka medyczna położona na skraju Wielkiego Miasta, w której Matylda jeszcze nigdy wcześniej nie była, co stanowiło dodatkową zachętą do odbycia wyprawy.

– Na bezrybiu trzeba szukać złotej rybki nie tylko w akwariach, ale także w nietypowych lokalizacjach – powiedziała sobie na usprawiedliwienie tej ekstrawaganckiej eskapady.

Przez ostatnie kilkanaście lat przemierzała kraje i kontynenty w pogoni za wiedzą kongresową, dlaczego miałby nie poznać obrzeży Wielkiego Miasta? Na spotkanie z nową przygodą wyruszyła służbowym transportem kilka minut po godzinie dziewiątej. Po około dziesięciu minutach jazdy przez śródmiejskie dzielnice Wielkiego Miasta mijana okolica stała się zupełnie nieznana. Widoki za oknem samochodu potwierdzały tezę, że istnieje Architektura i Budownictwo.

To co było widać po obu stronach jezdni nie wyglądało na Wielkie Miasto z jego charakterystycznymi obiektami mającymi swoją architektoniczną historię i urodę. Na szerokich przestrzeniach rozciągało się budownictwo bez wyrazu i bez urody. Po trzech kwadransach jazdy była na miejscu.

Krajowe Centrum Chorób Niebylejakich (KCCN) ścinało z nóg niespodziewanym wyglądem już od pierwszego spojrzenia. Na wielkim gmachu, tuż przy wejściu głównym obok tablicy pamiątkowej poświęconej bohaterom historycznych wydarzeń z czasów wojny, w odległości nie przekraczającej jednego metra pyszniła się reklama bankomatu w towarzystwie zaproszenia do udziału i finansowego wsparcia geszefciarskiej imprezy roku. Szok wizualny to było bardzo eufemistyczne określenie.

Entry at your own risk – coś szeptało Matyldzie do ucha. Miał ochotę zawrócić się na pięcie i odjechać, ale powstrzymywała ją złożona wcześniej obietnica napisania relacji z konferencji.

Dalej było tylko gorzej – ściany upstrzone jarmarczną ofertą handlową, ogłoszenia, nalepki, karteluszki, zawiadomienia o wszystkim i niczym zajmowały znaczącą powierzchnię całego Krajowego Centrum Chorób Niebylejakich.

Uczestnicy konferencji schodzili się powoli. Przed salą konferencyjną dyplomowana profesor chorób niebylejakich Euzebia Krochmal – Krochmalińska z umęczonym wyrazem twarzy opędzała się ze wszystkich sił od przybyłych na konferencję przedstawicieli mediów. Cierpienie nie tylko malowało się na obliczu Euzebii, ale emanowało z każdego gestu i kroku. Trudno było nie cierpieć przy mediach zadających niewygodne pytania.

– Ile czasu czeka pacjent na zabieg? – rzucił pytanie redaktor z audycji Wyżyny Medycyny.

– Musi czekać rok – odparła z dumą profesor Euzebia.

– A jeżeli coś… – próbował dociec redaktor sitkowy podtykający mikrofon Euzebii.

– Nie teraz! – prychnęła do sitka mikrofonu Euzebia z dumą, po czym z dostojeństwem przypisanym posiadanemu tytułowi profesora chorób niebylejakich oddaliła się krokiem defiladowym w kierunku grona zaufanych asystentów.

– Uff, nie mogłam się opędzić od tych pismaków i mikrofoniaków – jęknęła oczekujących na mowę powitalną pracowników KCCN.

Powitanie było krótkie, długa lista komplementów pod adresem jedynie właściwych osób, a obrady nudne. Matylda po raz kolejny przekonała się, że jej centralny układ nerwowy był totalnie niekompatybilny z krajową edycją żadnego z nowych działów nauk medycznych.

Klinika Chorób Nijakich

Po zwiedzeniu obrzeży Wielkiego Miasta redaktor Matylda Przekora postanowiła się wybrać do Rodzinnego Miasteczka. Prawdę powiedziawszy nie bardzo do końca uświadamiała sobie po co tam powinna pojechać. Wiedziała jednak, że dopóki nie pojedzie to myśl odwiedzenia swoich rodzinnych stron nie opuści jej nawet przez chwilę. Kierunek podróży nie był w gruncie rzeczy najważniejszy, lecz nieusuwalne przekonanie, że musi tam właśnie pojechać.

Świadoma tej cechy swojej osobowości wsiadła do pociągu, którego wnętrze prawdę powiedziawszy wyglądało jak trochę odlotowo, ale powiedziała sobie – takie mamy czasy odlotowe to i pociągi są inne i kontynuowała podróż.

Drzewa podróżują stojąc

Bez trudu znalazła miejsce siedzące i spoglądała przez okno zastanawiając na ile zmieniły się na przestrzeni lat mijane krajobrazy. Przede wszystkim było za dużo szyldów o najróżniejszej treści. Opony, samochody, oferty wakacyjne, pożyczki bankowe nachalnie domagały się aby zainteresować się nimi i to koniecznie, i to natychmiast.

Po około godzinie jazdy wszedł konduktor ze swoim tradycyjnym zawołaniem proszę bileciki do kontroli . Wszyscy sięgnęli do kieszeni, torebek i plecaków i posłusznie prezentowali bilety. Matylda sięgnęła po swoją ulubioną granatową torebkę i otworzyła zamek kieszeni, w której zwykle trzymała portfel z dokumentami, pieniędzmi i kartami kredytowymi. Kieszeń torebki była pusta. Ktoś z niezwykłą wprawą pozbawił ją portfela z całą jego zawartością.

Zdenerwowała się potężnie do tego stopnia, że aż…. Aż się obudziła. Na ulubionym budziku kupionym przed laty na jednym z lotnisk zbliżała się godzina dwunasta. Z ulgą stwierdziła, że może spać dalej.

Ulubiony budzik Matyldy

– Co za realistyczny sen! – pomyślała rano. Na wszelki wypadek sprawdziła wnętrze torebki. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Jednak realistyczność snu była tak męcząca, że postanowiła sprawdzić jego znaczenie. Wygoogle’owała hasło stracić portfel z pieniędzmi. Uff… interpretacja była całkiem sympatyczna. Podpiszesz w najbliższym okresie korzystny kontrakt – donosiły różne astrologiczne portale. Te przeciwstawne wizje finansowe – już to utraty portfela, już to podpisania korzystnego kontraktu na tyle ją rozbudziły, że postanowiła dopełnić porannego rytuału codziennych ablucji, parzenia dzbanka yeraba – mate, siekania sałatki owocowej i przeglądania porannej poczty elektronicznej

W planie na dziś miała złożenie dokumentów potwierdzających ciągłość pracy w zawodzie wyuczonym za młodu i bezskutecznie porzucanym w myślach, słowach, ale nigdy tak po prawdzie w uczynkach. Nie miała odwagi odczepić ani młodzieńczych skrzydeł entuzjazmu ani co i raz doczepianych kul u nóg w latach dojrzałych.

Medycyna była niczym odczyn serologiczny. Nie do pozbycia się! Pamiątka na całe życie jakiejś młodzieńczej decyzji emocjonalnej. Można by pisać „odczyn MED  plus” – pomyślała.

Przed dziewiątą wyruszyła z domu. Przystanek tramwajowy o tej porze był nawet dość pusty. Spojrzała w kierunku zbliżającego się tramwaju z zamiarem odczytania numeru pojazdu, ale uwagę jej odciągnęły chmury rozpościerające się na wiosennym niebie. Chyba pierzaste – pomyślała zaciekawiona ich obrazem – a może jakieś inne? Czternastka, która podjechała za chwilę  była wewnątrz bardziej zapełniona niż przystanek.

Na wszystkich siedzących miejscach politechniczna młodzież, kwaterująca w pobliskim akademiku, powalona buzującymi wiosennym hormonami czytała książki, przewijała strony w smartfonach, popijała energetyzujące drinki z puszek lub wodę z butelek. Biedacy sił mieli tyle, że ledwie byli w stanie trzymać w spracowanych dłoniach smartfony i dwoma palcami dotykać ekranów.  Wystąpienie obu zespołów chorobowych zakwalifikowano jako inwalidztwo pierwszej grupy i automatycznie zwalniało posiadacza takiego orzeczenia z męczącego obowiązku chodzenia do pracy.

Przedstawiciele The Baby Boomers Generation porastali mchem, a The Smartphon Union Generation nie zwracała uwagi na takie detale jak to co na nich rośnie. Mógł przejechać po nich czołg z czterema pancernymi i psem, a zjednoczeni z urządzeniem i tak tego by nie zauważyli.

Najbardziej potrzebną częścią ciała do funkcjonowania nie był mózg z ośrodkiem krążenia i oddychania lecz dwa kciuki. Obolałe od ciągłego smyrgania po coraz większych ekranach rozrastały się. Powstawały nowe zespoły chorobowe jak przerost kciuków obustronny czy zespół wzroku nieoderwanego od smartfonu. W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD przydzielono wspomnianym zespołom specjalne numery.

Obustronny przerost kciuków otrzymał numer S.65.5. Natomiast zespół wzroku nieoderwanego od smartfonu miał numer H44.10.

Jakże wyczerpującym energetycznie zajęciem było przewijanie stron w smartfonie dla posiadacza takich zespołów chorobowych! A do tego czekała ich harówa na uczelni, trzeba więc było w pozycji siedzącej zebrać siły nadwątlone. Zwyczaj ustępowania miejsca ludziom starszym, kobietom, niemowlętom wydał się nie istnieć w tym świecie. Zamyśliła się nad tym co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia. Jestem chyba jakaś dziewiętnastowieczna! – pomyślała Matylda, nie przeczuwając nawet przez chwilę, jak silnie będzie niebawem spleciona z epoką

Czternastka minęła park i zbliżała się do następnego przystanku. Melodyjny głos spikera podał jego nazwę: Najbliższa Izba Kontroli.  

Matylda dałaby uciąć sobie to i owo, że przystanek tak właśnie, a nie inaczej, się nazywał. Najbliższa i już! Wyczerpana wiosną młodzież politechniczna poderwała się na następnym przystanku i powłócząc butami z niezawiązanymi sznurowadłami powlokła się na zajęcia.

Dalsza trasa czternastki była prawie tak samo ciekawa jak przejazd kolejką z Atlanty do Buckhead, czyli ogólnie nudne widoki z ciekawostkami co jakiś czas. W okolicach metra mignął szyld z napisem medycyna nowoczesna. A co to za odmiana medycyny? – zastanowiła się Matylda. Pewnie się na takiej nie znam. Mam same staromodne obyczaje – badanie pacjenta, nieuleganie sugestiom, że bez antybiotyku / zwolnienia / renty / sanatorium to delikwent nie stanie na nogi i parę innych równie nieciekawych obyczajów.

Za kolejnym zakrętem było jeszcze ciekawiej i w dodatku w starym stylu. Bar Prasowy – istniej od 1954 roku – donosił szyld. Fajna nazwa! – pomyślała. Można by organizować w nim konferencję prasowe. W końcu w szeratonach i hiltonach wszyscy już byli po wielekroć.

Dojechała do wielkiego budynku w którym w dawnych latach mieściło się najelegantsze kino w Wielkim Mieście, kilka kroków spaceru i była w swojej Najbliższej Izbie Kontroli. Miała uzupełnić dokumenty bowiem utrzymanie aktywnego Prawa Realizowania Powołania (PRK) wymagało dowożenia co i raz do izby dokumentów potwierdzających ciągłość pracy.

Choć powołanie uważała za łaskę Ducha Świętego – jak objaśnił jej to przed kilkoma dziesięcioleciami jej pacjent ksiądz, dr prawa kanonicznego – i realizowanie tego powołania za sprawę między nią a Duchem Świętym, ale komisją miała diametralnie inne zdanie. Ani Duch Święty ani  ona sama nie mieli nic do gadania. Po sprawdzeniu pod mikroskopem wszystkich dostarczonych dokumentów absolwentka europeistyki, a może historii sztuki średniowiecznej, w każdym razie czegoś bardzo blisko z medycyną związanego uznała, że dokumenty Matyld spełniają oczekiwania Najbliżej Izby Kontroli w kwestii udokumentowania ciągłości wykonywania zawodu i udzieliła Matyldzie rozgrzeszenia za grzech niedostarczania regularnie dokumentów z każdą zmianą pracy.

– Piekło jest za małe – trzeba będzie rozbudować, nie pomieści wszystkich ludzi. A słowa muszą być na kartki! W internecie będzie można wpisać  tylko tyle słów, ile się ma przyznane.

W Najbliższej Izbie Kontroli wnikliwie i analitycznie przejrzano wszystkie dostarczone dokumenty. Żaden ich szczegół nie uszedł uwadze absolwentki europeistytki, a może kulturoznawstwa – któż to mógł odgadnąć jak wysokie kompetencje miała osoba wyznaczona do analizy lekarskich dokumentów !

– No tak, no tak… pracuje pani na umowę zlecenie… – wyszeptała jakby w zamyśleniu. – A coś jeszcze pani robi? – dodała nieco powątpiewającym tonem.

– Piszę artykuły, niekiedy prowadzę wykłady… – wyznała Matylda spuszczając nieco ku dołowi oczy, z dobrze odgrywaną skromnością starszej pani.

– Taaak, a ma pani wykaz tych wykładów? – europeistka była bezwzględna w ustalaniu każdego szczegółu.

– Proszę oto wykaz wykładów z ostatnich 5 lat. Jest ich około trzydziestu -Matylda podała kolejny dokument.

– Czy mogę go dołączyć do pani dossier zawodowego?

– Ależ oczywiście! – z entuzjazmem odpowiedziała Matylda.

– Jeszcze zostały nam artykuły do udokumentowania – powiedziała z resztką nadziei w głosie, perfekcyjna, korporacyjna pani urzędniczka.

– Proszę kliknąć na link na moje stronie internetowej.

– Ma pani swoją stronę internetową??? O…to ciekawe – perfekcyjny spokój zadrżał w posadach.

-Tak… trafiło się…, o tu proszę kliknąć na spis artykułów.

-Czy mogę sobie wydrukować i dołączyć do pozostałych dokumentów? -zapytała przedstawicielka kontrolera realizowania boskiego daru powołania.

– Ależ oczywiście!

Maszyneria zaszumiała swym wnętrzem i ruszyła do drukowania. Kolejne strony wyskakiwały z tajemniczych czeluści i miękko lądowały w zagłębieniu na przodzie. 

– Ile tych stron wydrukowało się? – zapytała Matylda z miną godną panny Marple.

– Zaraz sprawdzę… trzydzieści siedem – jęknęła pani korporacja.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2291-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-21

Informacja: Pandemlandzka Reublika Ludowa? jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 15

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 23:14
Odsłony: 2026

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2288-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-18

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 15. KAWA W NOWYM WSPANIAŁYM ŚWIECIE

W Nowym Wspaniałym Świecie wszystko było inne. Najważniejsze było przestrzeganie zasad ekologii, niskiej emisyjności CO2, oszczędzania energii elektrycznej.

Domy były ekologiczne, budowano je na każdym lądzie

A także na wodzie

Brak opisu.

Kawę podawały roboty

SONY DSC

Były też miejsca nie do końca legalnej rozrywki dla wybrańców My, Narodu

Armia Praga

Nad wdrażaniem oraz przestrzeganiem nowych reguł czuwały patrole wojskowe

Krystyna Knypl

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2290-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-20

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 14

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 23:12
Odsłony: 2350
Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2287-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-17
 
Krystyna Knypl
 
ROZDZIAŁ 14. SZORUJ BABCIU DO KAPSUŁY
 
Nowe czasy wymagały promowania nowych zasad. Stosowano metodę subliminal advertising, która skutecznie wprowadziła na rynki wiele produktów. Posługując się żartem, dwuznacznością, grą słów serwowano publiczności określone poglądy, sugerowano odpowiednie zachowania i decyzje.
 

Starsze pesele przysparzają ryzyka wiele. Posiedzenie grupy samoobronyDupa Jasiu

Do melodii „Szoruj babciu do kolejki” dopisano uaktualnione słowa i nową wersję piosenki puszczono wielokrotnie w wielu stacjach radiowych i telewizyjnych w dniu 1 kwietnia 2030 roku.

Szoruj babciu do kapsuły

Lecz przed wjazdem upiecz buły,

Takie smaczne jak potrafisz,

Nie pchaj babciu się na afisz!

Swoje życie już przeżyłaś,

Się najadłaś i napiłaś,

Teraz idzie kolej nasza

Hop sza-sza-sza, hop sza-sza-sza!

Kapsuła czasu

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kapsu%C5%82a_czasu

Na skojarzenia słuchaczy słów z kapsułą śmierci, autorzy piosenki odpowiadali z dobrze odgrywanym fałszywym oburzeniem Ależ tu nie chodzi o kapsułę śmierci, lecz kapsułę czasu, która zachowa pamięć o babci dla przyszłych pokoleń!

Po reklamie skojarzeniowej zadbano jednoczasowo o szeroki dostęp do kapsuł eutanazji. Zaplanowano, że dzięki technologii 3 D każdy obywatel Sarmalandii będzie mógł wyprodukować sobie własną kapsułę do eutanazji (  https://tiny.pl/wbbnw). Prezentacja kapsuły śmierci na targach funeralnych w Durnolandii wzbudziła duże zainteresowanie zwiedzających, których omamiano pojęciem tzw. dobrej śmierci ( https://tiny.pl/wbbks ). Zwiedzający dokonywali przymiarek pobytu w kapsule, dopytywali o cenę urządzenia i wpisywali sobie w smartfonach plan działania inwestycyjnego. Do wszystkiego trzeba było się przygotować. Pierwszy etap polegał na torowanie do głowy pojęcia „dobrej” śmierci. Opracowano następujący plan działania pod nazwą

BIZNES PLAN DROGI DO NOWEGO WSPANIAŁEGO ŚWIATA

2025 r.

Kapsuła jest dostępna we wszystkich marketach osiedlowych
Powstaje specjalizacja kapsułolog, która wzbudza bardzo duże zainteresowanie wśród absolwentów wydziałów medycyny pobieżnej. Studia na wydziałach medycyny pobieżnej trwają 9 miesięcy, z przerwą międzysemestralną trwająca 4 tygodnie. Odbywają się on line, ale wręczenie dyplomów odbywa się w realu. Przed wręczeniem dyplomu specjalisty absolwenci zostają zaszczepieni 300 dostępnymi szczepionkami na wszystkie chorob, co jest warunkiem otrzymania dyplomu oraz skierowania do pracy. Ośrodki kapsułalizacji są rozmieszczone w każdym województwie Sarmalandii.
Usługa eutanazji jest dostępna na ubezpieczalnie, jednak szybko powstają długie kolejki, więc konieczne jest utworzenie prywatnych centrów kapsułalizacyjne. Oferowują one usługę kategorii De Lux – dla zmawiających taką usługę oferowane są kapsuły z aksamitną kanapą oraz dostępem do najdroższych alkoholi świata ( https://eluxo.pl/blog/2014/04/08/10-najdrozszych-alkoholi-na-swiecie/ ) oraz cygar.

Przyjęcie w kapsule

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Death_of_Socrates

Kapsuła taka może pomieścić do 20 osób. Powstaje termin przyjęcie kapsułalizacyjne. Na bramach ośrodków obowiązkowo musi być napis


                                   Capsule macht frei und glücklich

Historyczne Centrum Kapsułalizacji

https://en.wikipedia.org/wiki/Hartheim_killing_centre

2029 r. Sukces coraz bliżej

Wskutek szerokiej edukacji wdrażanej już od przedszkola coraz więcej ludzi chce poddać się kapsułalizacji. Jeśli zabieg ma być wykonany na ubezpieczalnię to wcześniej pacjent musi podać rodziców do sądu skarżąc, że go urodzili. Pacjent zgodnie z wytycznymi musi być zaszczepiony wszystkimi 300 szczepionkami, które są dostępne na rynku, aby nie zarażać personelu obsługującego zabieg transferu najlepszy ze światów. Niestety ciągle nie ma szczepionki przeciwko głupocie.

2030 r. Vivat Eutanazencja! Vivat Egzecutores

Nowy Wspaniały Świat istnieje, jest ekologiczny, nieprzeludniony, dotleniony, obywatele są wyedukowani w kwestii jakie obowiązki na nich ciążą. Ludzie przestają chodzić do lekarzy, bo mogą poradzić się sztucznej inteligencji, która jest bardzie empatyczna niż lekarze. Świadczeniodawcy tracą kontrakty, popadają w nędzę i zamawiają usługę kapsułalizacji. Jest ona droga, samorządy zawodowe oferują kredyty na zabieg kapsułalizacji, które będą spłacane przez dzieci przez następne 30 lat. W razie odejścia dzieci kredyt przechodzi na wnuku i tak spaceruje po pokoleniach aż do spłacenia.

W razie braku środków na spłatę raty kredytu można go spłacać w naturze użyczając otworów naturalnych opiekunom kredytowym. Zainteresowanie tą formą spłacania kredytu jest spore.

W czasie wizyty kredytobiorców u centrach kredytowych na znaną wszystkim melodię La vie en rose czyli życie w różach śpiewaną przez Edith Piaf w głośnikach leci piosenka z nowymi, sprytnie zmodyfikowanymi słowami https://www.youtube.com/watch?v=Ixdvm8-MdUs„> La vie enrose czyli życie w ciemności.

Promocję usługi kapsułalizacji oraz specjalizacji kapsułologii prowadzi się na wielu portalach dla przedstawicieli zawodów medycznych. Specjalnie przeszkoleni pracownicy Centrów Dobrej Śmierci uczestniczą w dyskusjach promując rozwiązania eutanatyczne zachwalając kapsuły, promując wytyczne postępowania w kwestii odstąpienia od należytej opieki ciężko chorych, zwłaszcza starszych. Kreują się na dobroczyńców chorych i ich rodzin, znieważając i obrażając przeciwników eutanazji. Wszyscy promotorzy eutanazji są przeszkoleni w szkole partyjnej Sarmalandzkiej Repbliki Ludowej (SRL) w programie „Samo dobro” – Agenda 2030.

Szkoła partyjna w Sarmawie przy ul. Bagatela 2, w Sarmalandii

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_Partyjna_przy_KC_PZPR

Niestety pomimo wielu starań babcie i dziadkowie nie śpieszyli się do kapsuł. Postanowiono im pomóc.

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2289-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-19

Krystyna Knypl

Informacja: Pandemlandzka Repub;ika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 13

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 23:09
Odsłony: 1986

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2286-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-16

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 13. WIRUS ŚWIĄDU-23 ATAKUJE

Wirusy, odkąd istniały, zawsze potrafiły przechytrzyć ludzi. Atakowały znienacka, w sposób niewidoczny i podstępny, szybko ścinając z nóg człowieka upatrzonego na swoją ofiarę. Nic sobie nie robiły z tego, że ktoś jest Bogatym Biznesmenem, Bardzo Ważnym Politykiem, Bardzo Znanym Prawnikiem, a nawet Bardzo Znanym Dziennikarzem. Nie odczuwały ani odrobiny lęku przed stanowiskiem swojej ofiary, stanem jej konta bankowego, zasięgiem wpływów ani koneksjami krajowymi i zagranicznymi. Kompletnie ignorowały fakt posiadania dostępu swoich ofiar do mediów, mikrofonów i studiów telewizyjnych. Były niewrażliwe na wpisy na mediach społecznościowych, najbardziej wściekły hejt i co najstraszniejsze – na najgroźniej zredagowane paragrafy, ustawy i rozporządzenia.

Bezpardonowo wskakiwały na śluzówki dróg oddechowych albo co gorsza  dróg moczowo-płciowych, a nawet o zgrozo! przewodu pokarmowego kobiet i mężczyzn,  przyczepiały się do wybranego receptora, podstępnie przenikały błony komórkowe i wdzierały się z impetem do wnętrza komórek swojej ofiary.

Rozhulane wirusy namnażały się szybciej niż króliki w Australii, hasając po całym organizmie zaatakowanych, pozbawiając ofiary możliwości poruszania się, siedzenia w szkole lub pracy a z czasem w niektórych przypadkach także oddychania.

Bezczelność wirusów nie znała granic – i nie jest to licentia poetica! Te zlepki aminokwasów, bo nawet nie białek!, bezczelnie przemieszczały się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, z jednego sezonu na drugi sezon, co więcej – korzystały na gapę z samolotów, pociągów, autobusów i statków. Wirusy były niczym ośmiornica…

John Brainwasher znając te cechy wirusów polecił starannie zdezynfekować prywatny odrzutowiec, którym udał się do Centrali Produkcji Wirusów na Zamówienie, aby zamówić nowy model biznesowy wirusa. Zamówienie Johna Brainwahera zlecono do realizacji w firmie Virus Manufacturing Factory w miejscowości Tam-Ten-Vir. Zleceniobiorcy  skuszeni wysokim honorarium zaproponowanym przez Johna wyprodukowali zamówionego wirusa w ciągu 3 tygodni.

Uroczyste przekazanie pierwszej partii wirusów odbyło się w hotelu The Golden Age, gdzie producenci patogenów na zamówienie podejmowali ważnych gości. Realizatorem  pomysłu eleganckiego podejmowania gości z branży biznesu wirusowego  była  firma Geyzer, którego prezesem był energicznym biznesmen Durnertto Bamboula, znany z sukcesów biznesowych oraz niespotykanej determinacji w dążeniu do wytyczonych celów finansowych.

Hotel The Golden Age

Uroczyste przekazanie pierwszego miliona gotowych do inwazji Itchwirusów-23 zorganizowano w hotelu The Golden Age, bowiem . Brano tez pod uwagę, że  każde zamówienie nowego wirusa było początkiem do złotego wieku dla Virus Manufacturing Factory, choć wiadomo było, że gdy przeminie wiek złoty to jest potem strasznie dużo różnorakiej roboty, a czasem nawet kłopoty. No, ale kto by się przejmował przyszłością, skoro teraźniejszość była tak podniecająca?

Nowy wirus został nazwany Itchvirus-23 (od angielskiego słowa itch czyli świąd). Choroba objawiała się w pierwszych dniach powtarzalnymi ukłuciami powodowanymi przez kolce wirusa, które były  zbudowane z dotychczas nieznanych białek. Niestety zarówno producenci, jak i zamawiający nie przewidzieli ani też nie uwzględnili w produkcji faktu, że wirus przenosił się nie tylko z człowieka na drugiego człowieka, ale też wędrował w obrębie zakażonego organizmu zmieniając swoją lokalizację i powodując świąd w nowych okolicach ciała człowieka.

W produkcji wirusa nie przewidziano niestety, że ludzie nie tylko podawali dłonie innym osobom na początku i końcu spotkania, ale także dotykali różnych części własnego ciała. O ile wszyscy byli od dzieciństwa nauczeni aby nie dotykać twarzy, to nie dało się egzystować bez kilkakrotnego w ciągu doby dotknięcia okolic intymnych, w związku z wykonywaniem  czynności fizjologicznych. Przemieszczony przy okazji wykonywania wspomnianych czynności wirus do nowej lokalizacji doznawał mutacji i z niewiniątka zamieniał się w okrutną hydrę, która swoimi lepkimi mackami przyczepiała się z niezwykłą siłą do ciała zaatakowanego nieszczęśnika.

Wirus wykorzystał chytrze fakt, że ludzie myli ręce opuszczając WC, a nie myli przed dotknięciem okolic intymnych. O tym aspekcie nie pomyśleli również projektanci nowego patogenu.

Już po kilku dniach od wypuszczenia wirusa w przestrzeń publiczną zauważono, że pierwsze objawy dotyczyły głównie przedniej okolicy intymnej, z tej prostej przyczyny, że częstość dotykania w ciągu doby tej okolicy była większa niż okolicy tylnej. Początkowo interpretowano te dolegliwości jako objawy dyzuryczne, ale gdy świąd przeniósł się na tylną okolicę intymną to – jak mówi znane powiedzenie – skończył się żart, zaczęły się schody.

Z uwagi na powszechne, codzienne shake-handy między ludźmi oraz dotykanie okolic intymnych podczas czynności fizjologicznych, tempo przenoszenia się wirusa było niezwykle szybkie. Wirus atakował głownie sfery biznesowe, finansowe oraz polityczne mające shake-hand w swych zwyczajach częściej niż rolnicy, ogrodnicy lub kucharki.

Zakażeni  osobnicy z powodu uciążliwości objawów musieli  przebywać w domach. Władze Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL) znalazły się w nie lada kłopocie. Jak leczyć? Jak zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa? To były dylematy trudne do rozwiązania.

Podstawowym jednak wyzwaniem było naukowe potwierdzenie wirusowej przyczyny dolegliwości zlokalizowanych w okolicach intymnych. Krajowa Rada Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA)  zaproponowała wymaz z końcowego odcinka przewodu pokarmowego pobrany za pomocą specjalnego drewnianego patyka owiniętego na końcu watą, który należało wprowadzić na głębokość 15 cm od punktu końcowego przewodu pokarmowego. Pacjenci narzekali na ból przy pobieraniu wymazu, ale w końcu nie miało to większego znaczenia dla wielkiej idei precyzyjnego diagnozowania nowej, groźnej choorby. Problemem było to, że podczas bólu spowodowanego gmeraniem w odbytnicy, pacjenci zaciskali pośladki i ruszali nimi na boki co powodowało, że końcówka drewnianego patyka wymazowego dość często odłamywała się i pozostawała w dolnym odcinku przewodu pokarmowego jako niebezpieczne ciało obce. Co robić? Jak zaradzić temu powikłaniu  i nie zniechęcić  pacjentów do zgłaszania się na badanie w kierunku nowej infekcji wirusowej?- debatowano na kolejnych posiedzeniach Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA).

Przepisy o przymusowym wykonywaniu wymazu przed podróżą lub  zezwoleniem na wykonywanie pracy siedzącej  w siedzibie instytucji nie rozwiązywało problemu. Potrzebna była jakaś prozdrowotna zachęta o wymowie profilaktycznej. Zdecydowano się utworzyć Pakietową Usługę Profilaktyczno-Analną (PUPA). Usługa była oferowana świadczeniobiorcom, u których nastąpiło  odłamanie końcowego fragmentu patyka, polegała ona na jednoczesnym wykonaniu  rektoskopii  wraz z gastroskopią w znieczuleniu ogólnym. W opisie oferty podkreślono, że znane powiedzenie iż nie ma nic złego co by na dobre się nie zdało manaukowe podstawy bowiem złamanie patyka wymazowego i badania z nim związane pozwalają na wczesne wykrywanie nowotworów przewodu pokarmowego.

Nowa sytuacja epidemiologiczna budziła powszechne zainteresowanie zarówno mediów jak i mieszkańców Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL). Zrozumiałym więc było, że ekipy dziennikarzy udawały się do siedziby władzy ustawodawczej w celu zdobycia informacji z pierwszej ręki na temat co wybrańcy narodu zamierzają zrobić z tą niezwykle skomplikowaną sytuacją medyczną.

Niestety nie było łatwo zdobyć chętnego i dobrze poinformowanego rozmówcę. Dziennikarze ustawiali się w segmencie prasowym Sejmu ze swoimi kamerami i cierpliwie oczekiwali na kogoś chętnego do udzielenia wywiadu.

Matylda, otrzymująca w przeszłości akredytacje sejmowe, zaintrygowana przebiegiem wydarzeń także wybrała się do gmachu parlamentu.

Pobrała przepustkę, okazała ją strażnikowi przy wejściu na teren Sejmu, minęła zastanawiająco pusty dziedziniec otaczający poszczególne budynki i weszła do gmachu głównego.

Gmach główny każdego roboczego dnia tętniący życiem, dziś świecił pustkami. Przez hol na parterze przemykały tylko pojedyncze osoby z personelu sejmowego. Korzystając z okazji, że wnętrze gmachu głównego jest puste, Matylda rozejrzała się dookoła. Wzrok jej zatrzymał się na wężowatych  poręczach zdobiących schody gmachu głównego. Wcześniej nie zauważyła tego elementu wystroju.

Przez chwilę zastanowiła się dlaczego twórcy, którymi byli XIX wieczni brązownicy Grzegorz i Feliks Łopieńscy  wybrali ten właśnie motyw do ozdoby sejmowych schodów, a nie jakiś inny, mniej tajemniczy element. Schody zdobił wąż Hipokratesa zwany po łacinie Zamenis longissimus co tłumaczymy na język polski jako najdłuższy wąż.

Dlaczego wąż Hipokratesa, a nie jakiś innym motyw, i do tego taki długi? . Gdyby był to budynek wydziału lekarskiego, to było by jasne, ale sejmu? – zastanawiała się Matylda.

Wąż ciągnął się przez całą długość schodów prowadzących z pierwszego piętra na parter.

Ciekawe gdzie on popełźnie on dalej? – rozmyślała Matylda. No dobra, zostawiam węża na razie w spokoju, trzeba poszukać jakiegoś źródła informacji.

 Zajrzała do głównej sali obrad i ku jej niezwykłemu zaskoczeniu była ona pusta, a jedyną osobą w niej był w niej przewodniczący sesji prowadzący obrady.

– A gdzie jest reszta posłów? – zapytała Matylda jednego z dziennikarzy stojącego obok drzwi..

– Obrady są on line. Dużo osób złapało jakiegoś wirusa i nie mogą siedzieć – odpowiedział kolega.

– Co złapali? Wirusa? I dlaczego nie mogą siedzieć na obradach? – dopytywała zdziwiona  Matylda. Czego to ludzie nie wymyślą aby z on site przenieść się w domowe pielesze i pracować on line! Najwyraźniej koncepcja metaversum zaczyna przyjmować realne kształty. Ciekawe czy choroby też będą wirtualne czy nadal realne? – pomyślała zaintrygowana nieznanymi do tej pory faktami.

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2288-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-18

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 12

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 23:04
Odsłony: 1987

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2284-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-14

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 12. EKSPERCI SPODZIEWAJĄ SIĘ NIESPODZIEWANEGO I NIC NIKOMU DO TEGO

Pandemia  będąca złotym okresem dla wielu grup biznesowych nieśpiesznym krokiem odchodziła w siną dal, niczym słynny kochaś z przeboju sprzed lat.

Co będzie dalej? Na czym będziemy zarabiać? Kogo wynajmiemy do roli ekspertów niezbędnych do generowania kolejnych fal paniki? Jak zapewnimy refundację produktów medycznych, które wprowadzimy na rynek pod hasłem ochrony przed infekcją? Takie oraz wiele innych  niepokojących uczuć gnębiło różne grupy biznesowe działające na globalnym rynku medycznym. Matylda w epoce przedpandemicznej jeździła  na konferencje do Rekseli, oglądała Rondo Tumana oraz słuchała obrad w Gold Buiding. W epoce postpandemicznej konferencje oglądała on line i dochodziła do wniosku, że jest to wygodna forma zdobywani wiedzy.

aa2

Matylda wspominała  przedpandemiczne zakwaterowania

Przecież nie może być tak, że przestaniemy zarabiać miliony i zostaniemy prolami żyjącymi z jednej pensji na poziomie średniej krajowej! – wołali sfrustrowani binzesmeni i bizneswomenki.

Uczucie postpandemicznego strachu przenosiło się z jednej grupy biznesowej na drugą, powracało ze zdwojoną siłą i zdawało się, że nigdy nie przeminie.

Z silnymi uczuciami już tak w życiu jest, że przyczepiają  się do człowieka niczym butapren i nie ma dobrego sposobu aby się od nich uwolnić. Nie ważne było czy ów butapren uczuciowy dotyczył relacji międzyludzkich, stanowisk, poglądów czy zarobkowania. 

<a href=

Czar wspomnień Matyldy

W dobie pandemii szalejącej nie tylko w ludzkich organizmach, ale i w  mediach społecznościowych, pojawiło się jeszcze jedno uzależnienie – nazwijmy ją ekspertoza przewlekła po łacinie expertosis chronicus, numer w ICD będzie nadany w nieodległej przyszłości.

Głównym objawem tego schorzenia była potrzeba bycia nieomylnym ekspertem o krajowym zasięgu, który ma zawsze racje. Każdy kraj miał swoich ekspertów komentujących na bieżąco zarządzenia rządów, ministerstw oraz placówek administracji zdrowia publicznego. Wpływy ekspertów miały zasięg regionalny, nie można było koledze z branży wchodzić na jego poletko wpływów.

aa

Wspominała co jadała...

Uzależnienie od bycia nieomylnym ekspertem atakowało nie tylko niektórych lekarzy, ale także te osoby które nie dostały się na medycynę i zrządzeniem okrutnego losu musiały studiować biotechnologię, wirusologię  lub zdrowie publiczne. Nieszczęśnicy ci z powodu niemożności studiowania medycyny cierpieli na nieuleczalną potrzebę „zabawy w doktora”. Aby przybliżyć te nieszczęsne ofiary okrutnego losu do medycyny wymyślono określenie „medyk” oraz „ekspert”. Był to wprawdzie ktoś o bliżej nieznanym wykształceniu, ale bardzo oblatany w recytowaniu koncepcji lansowanych przez władze i biznes.

Media intensywnie lansowały pogląd, że ów ekspert to jest jakiś ważniak, którego My, Naród powinien słuchać z otwartą jamą ustną, oraz żarliwie mu przytakiwać, przyklęknąwszy przynajmniej na jedno kolano. Lansowanie kogoś, kto miał wykształcenie bliżej nie wiadome, ale potrafił wiernie recytować przekazy dnia,  trwało już długi czas i zdawało się nie mieć końca, co więcej dawał całkiem dobre efekty biznesowe zleceniodawcom tych recytacji.

Zwolenników ekspertologii sponsorowanej Matylda Przekora, znana w swoim drugim wcieleniu zawodowym jak dziennikarz śledczy, zwykła pytać: 

– Drogi ekspercie! Czy na pokładzie samolotu, gdy ktoś zasłabnie, pytają przez głośniki „Czy jest na pokładzie ekspert?” czy raczej staromodnie próbują ustalić „Czy jest na pokładzie lekarz?”

Eksperci i ich wyznawcy po usłyszeniu tak niewygodnego oraz naruszającego ich prywatność pytania żmijowato syczeli:

– Matyldo, ale czy ty jesteś za czy przeciw Nowej Wspaniałej Medycynie?

– Pytanie „za lub przeciw” może dotyczyć partii politycznej, ale nigdy nie powinno dotyczyć metody leczenia czy zapobiegania – odpowiadała Matylda. Skoro nie pytasz czy jestem za lub przeciw leczeniu nadciśnienia tętniczego lub zapalenia płuc, to nie pytaj o inne procedury terapeutyczne. 

Pandemia ograniczała nie tylko w doborze słów, ale także w wielu innych obszarach. Ograniczenia w podróżowaniu narzucone przez pandemię spowodowały, że wiele osób kierowało swe myśli  ku przeszłości oraz wyprawom odbytym w dawnych latach.

Podróże, podróże, ech… – pomyślała Matylda i na dysku wspomnień pojawiła się wyprawa za ocean, do Stanów Zjednoczonych na początku lat dwutysięcznych. 

Pierwsza noc na kontynencie amerykańskim, spędzona w San Francisco, wypełniona była oglądaniem telewizji serwującej widzom niezliczone reklamy. Nachalne wciskanie  wszystkim wszystkiego co tylko na świecie wyprodukowano, wygenerowały w wyobraźni Matyldy wizerunek rodziny Brainwasherów, producentów zdrowych złudzeń z dostawą do domu. 

Przez minione dwadzieścia lat, które upłynęły od spotkania z telewizją Unii Stanów Autonomicznych (USA),  miała wrażenie, że wpływy  Brainwasher Family rosły z dnia na dzień  tak szybko, że opanowały wszystkie kontynenty, a produkcja zdrowych złudzeń pędziła z szybkością dorównująca produkcji pewnego produktu medycznego, którego nazwy nie wymienimy bo nie!

Efekt i zasięg globalny w branży produkcji złudzeń uzyskano dzięki rozbudowaniu firmy i podzieleniu jej na sekcje: 

# pralnia mózgów naukowców, 

# pralnia mózgów lekarskich, z sekcją pralni mózgów studentów medycyny oraz rezydentów, 

# pralnia mózgów urzędniczych 

# pralnia mózgów pacjentów

Pralnia mózgów naukowców obejmowała prominentnych przedstawicieli różnych dyscyplin klinicznych, którzy wykonywali badania kliniczne nowych leków, badań  oraz sprzętu diagnostycznego. Dzięki rozwiniętemu systemowi pralniczemu osiągnięto znaczący wpływ na praktykę kliniczną dnia codziennego. Młode i średnie pokolenie posłusznie recytowało przekazy dnia nadane przez ekspertów. Starzy doktorzy głosili jakieś herezje, że doświadczenie osobiste ma znaczenie w medycynie. Co więcej potrafili przyjąć na oddział pacjenta bez oznaczenia poziomu CRP! 

– Im trzeba odbierać prawo wykonywania zawodu lekarza! Jak śmie taki jeden z drugim starzec mówić o czymś takim jak doświadczenie osobiste, powoływać się na znajomość patofizjologii lekceważąc przy tym wytyczne napisane przez ekspertów??? grzmiały młode pokolenia wyznawców tzw. aktualnej medycyny, uaktualnianej codziennie w parzyste godziny.

Wszystko zdawało się być pod kontrolą, jednak pewien niepokój w kwestii przyszłości globalnego rynku medycznego budziła przyszłość badań klinicznych nad nowymi lekami. Mówiono, że  badania kliniczne będzie wykonywać  sztuczna inteligencja. 

– No dobrze niech sobie robi ta cała AI, co wcale nie oznacza Artificial Intelligence lecz Artificial Idiot – mówił John Brainwasher, senior na zebraniu rodziny. Ale jak ją przekonać do wydania korzystnej dla nas opinii? Czy ona lubi pieniądze?

– Dziadku, to tylko kwestia odpowiedniego oprogramowania – odpowiedział Alex Brainwasher, absolwent wydziału prania mózgów na Uniwersytecie Pralniologii Praktycznej. No i poza tym oprogramowanie to będzie koszt jednorazowy, a tych ekspertów to musimy ciągle gdzieś zapraszać, wozić samolotami w business class, kwaterować w pięciogwiazdkowych  hotelach… Artificial Intelligency nie będzie miała takich wymagań! Co więcej wygeneruje takie wyniki jakie będą nam potrzebne, bez żadnych niespodzianek.

– A wiesz Alex, że to bardzo ciekawa koncepcja! Masz głowę do interesów! Musimy wyprodukować jakiś nowy lek i zrobić mu dobry PR.

– A może nowy patogen? – zapytał Alex, 

– Nie, drugi podobny patogen w krótkim czasie nie zrobi nam takich pieniędzy jak PATOGEN-19. Raczej nowy lek jest nam potrzebny – odpowiedział John. Przydała by się także jakaś nowa choroba, ale dotycząca innego niż drogi oddechowe  obszaru ciała ludzkiego. Taka  choroba powinna być nie za ciężka, nie za lekka, trochę uciążliwa, powszechna, łatwo przenosząca się na innych ludzi. No i potwierdzenie rozpoznania  powinno być za pomocą testów. Nie może być tak, że lekarz samodzielnie stawia rozpoznanie! Taka lekarska samowola mogła by  rozłożyć nam cały biznes.

John myślał dłuższą chwilę po czym uderzył się dłonią w czoło.

– Mam pomysł na nową chorobę!  Zarobimy na niej jeszcze więcej niż na PATOGENIE-19, który odchodzi w siną dal. 

– Mów dziadku, mów co to  za choroba! – zawołał podekscytowany Alex.

– Wirusowy świąd zakaźny – oznajmił John.

– Co, co takiego? – Alex był zbyt mało obeznany z medycyną aby zrozumieć koncepcję dziadka bez dodatkowych objaśnień.

– Zamówimy wirusa, który będzie przenosił się przez dotyk. Gdy ulokuję się ten wirus na skórze osoby zakażonej to będzie powodował dokuczliwy świąd.  Początkowo będzie to świąd okolicy miejsca zakażenia, który z czasem będzie roznosił się na całe ciało, nie wykluczając, a może skupiając się głównie na… – John zawiesił głos.

– Jakich okolic, jakich? Mów dziadku! – zawołał Alex.

– Nie domyślasz się? – John zapytał wnuka, z trudem hamując śmiech.

– Czekaj, zaraz… zaraz… no nie powiesz, że masz na myśli świąd okolic intymnych? – powiedział Alex.

– Mam dokładnie te okolice na myśli, co więcej chodzi mi o  świąd przednich i tylnych okolic intymnych – odpowiedział John chichocząc wesoło. W jego biznesowej wyobraźni zaczęły pojawiać się coraz większe grupy osób drapiących się po siedzeniu, ale także coraz większe kwoty wpływające na konto rodzinnej firmy Perfect Brainwashing Company.

– A jak zabraknie w bankowych programach komputerowych zer, to co się stanie z naszymi kontami, z naszymi pieniędzmi??? – zaniepokoił się Alex . 

– Nie, nie może zabraknąć zer! Przecież zero to nic nie znaczy! – uspokajał się. Samo zero nic nie znaczy ale za inną cyfrą to jednak coś znaczy!  Kurcze trzeba wykupić  wszystkie zera na rynku Jak postanowili tak zrobili. Zera w banku były tylko dla wybranych, pod pełną kontrolą Brainwasher Family. 

Po jakimś czasie ludzie zauważyli brak zer na kontach bankowych i zaczęli narzekać, reklamować transakcje. 

Banki odpowiadały nawiązując do znanej frazy: Nasz stan posiadania jest jak szwajcarskich ser, składa się z samych dziur, lecz jest bez zer. Nie od dziś wiadomo, że z bankami jeszcze nikt nie wygrał, więc  i tym razem to się nie zdarzyło.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2287-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-17

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 11

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 23:01
Odsłony: 2045

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2283-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-13

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 11. OKADZANIE MY NARODU JEST SKUTECZNE I BARDZO TANIE

Rozpoczęto szeroko zakrojone okadzanie My Narodu, w każdym wieku, aby szybko przekonał się do produktu
„Szczepionki z kieszonki”. Mijały kolejne miesiące, a pandemia spowodowana przez wszędobylskiego wirusa nie ustępowała, trzeba więc było na kogoś zwalić winę za ten stan rzeczy. Mimo całodobowych starań wszystkich działów marketingu produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki” miał wielu oponentów. Marudzili oni na forach internetowych, że po otrzymaniu zastrzyku boli ich ramię, gorączkują, mają obolałe mięśnie, dreszcze, nudności – to wszystko robiło zły PR wokół produktu.

Ogłupianie My, Narodu przez okadzanie dymem propagandy

Nie dość tego, szczepionki wymagały bardzo skomplikowanej obsługi – transport w specjalnych warunkach temperaturowych, kwalifikacja do szczepienia przez lekarza, możliwość stwierdzenia przeciwwskazań przez takiego doktora niekumatego o co w tym biznesie chodzi spowolniały proces biznesowy i czyniły go niepewnym co do pomyślnego przebiegu. Zupełnie zbędni podwykonawcy psuli interes, a jeszcze do tego ci wszyscy antyszczepionkowcy!

Mimo całodobowych starań wszystkich działów marketingu produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki” miał wielu oponentów. Marudzili oni na forach internetowych, że po otrzymaniu zastrzyku boli ich ramię, gorączkują, mają obolałe mięśnie, dreszcze, nudności – to wszystko robiło zły PR wokół produktu. Nie dość tego, szczepionki wymagały bardzo skomplikowanej obsługi – transport w specjalnych warunkach temperaturowych, kwalifikacja do szczepienia przez lekarza, możliwość stwierdzenia przeciwwskazań przez takiego doktora niekumatego o co w tym biznesie chodzi spowolniały proces biznesowy i czyniły go niepewnym co do pomyślnego przebiegu. Zupełnie zbędni podwykonawcy psuli interes, a jeszcze do tego ci wszyscy antyszczepionkowcy!

Tworcy Nowego Wspaniłaego Swiata

Okadzanie My, Narodu dawało znakomite rezultaty

W tej złożonej sytuacji Global Pandemic Business postanowił zdywersyfikować ofertę pandemiczną.

Po dyskusji zdecydowano się na produkt prostszy w produkcji i dystrybucji o nazwie „Maski niezwykłej łaski”. Producentem mógł byś praktycznie każdy zaufany szwagier, dostawcą bratowa, a do nabycia maski nie była potrzebna kwalifikacja przez lekarza.

Transport nie wymagał specjalnych warunków. Aby skutecznie wprowadzić „Maski niezwykłej łaski” na rynek, trzeba było zdyskwalifikować dotychczasowe formy zasłaniania jamy ustnej. Najlepszym w tej konkurencji był Adaś Praknster. W podziemiach pewnego zaufanego lokalu gastronomicznego przy przyćmionych światłach zwołano naradę biznesową.

– Nie o take maske za 2 reale pandemlandzkie nam chodzi, na której nikt nie zarobi. To musi być drogi produkt biznesowy, do jego nabycia każdy musi być przygotowany – rozpoczął swe wystąpienie Adaś. – Nie możemy wypłaszczać naszego dochodu, bo nie ma ku temu powodu.

– Powiem więcej, nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe, ale na szczęście my możemy wmówić wszystko każdemu.

Musimy też zadbać o dobry wizerunek szczepionki. Do tej pory było pojęcie „niepożądany odczyn poszczepienny” – takie określenie psuje nasze biznesy, od dziś będzie „pożądany odczyn poszczepienny”, bo w końcu to są tylko słowa. A ich znaczenie ja w try miga zmienię! Nie takich rzeczy uczyli mnie w Part-Szkole w Davosie! Słowa są najważniejsze, fakty są bez znaczenia – dowodził Adaś Praknster.

Zdecydowano, że akcję propagandową poprowadzą profesorowie Andrzej Barban i Krzysztof Tymon, znani eksperci sponsorowani, miłośnicy blasku kamer i fleszy, kreatywni tfurcy medycyny opartej na faktach tylko im znanych. Gdy dziennikarze dopytywali, na podstawie jakich faktów naukowych rekomendują takie czy inne obostrzenia lub terapie, odpowiadali z kamiennymi twarzami skrytymi za „Maskami najwyższej łaski”:

– To jest tajemnica lekarska!

Pytani czy już poddali się misterium wstrzyknięcia „Szczepionki z kieszonki”, odpowiadali chórem:

– Nasi pacjenci bardzie potrzebują szczepień niż my! Nasze wrażliwe sumienie lekarskie nie pozwala nam odbierać pacjentom niepowtarzalnej szansy uzyskania ochronnego miana przeciwciał.

Matylda zainspirowana ich humanitarną postawą wobec pacjentów na identyczne pytanie odpowiadała:

– Stoję w kolejce po „Szczepionkę z kieszonki” za profesorami Andrzejem Barbanem i Krzysztofem Tymonem. Przed nimi stoi prezes firmy Gejzer produkującej szczepionki, słynącej z dobroczynności wobec ludzkości od wieków. Ci trzej panowie stoją na Podium Dobroczynności dla Całej Ludzkości, a ja zaraz za nimi.

Czas płynął… Wirusy namnażały się, mutowały i atakowały swoje ofiary z zwielokrotnioną siłą. Big Vaccine zacierała ręce tak energicznie, że wszyscy członkowie zarządu dostali zespołu suchej dłoni. Trzeba było znaleźć na tę przypadłość jakieś lekarstwo, zioło albo maść. Niestety mino poszukiwań przez najlepszych naukowców z najznamienitszych ośrodków naukowych na całym świecie z maścią nie szło tak łatwo jak ze szczepionką. Prezesi sami oceniali skuteczność i żaden marketing nie był w stanie im wmówić, że maść przywraca wilgotność niezbędną nie tylko przy zacieraniu dłoni z radości, ale też konieczną przy liczeniu napływających pieniędzy. Wszystko zdawało się być pod kontrolą z wyjątkiem ludzkich myśli.          

Zwołano naradę najbardziej kreatywnych szefów działu marketingu w pięciogwiazdkowym Aminoacid Hotel w Rekseli, którego hasło reklamowe brzmiało:

Aminoacid hotel pozwala osiągnąć  każdy mroczny cel!

Wybór hotelu nie był przypadkowy. Jego zaprojektowane w czarnym kolorze wnętrza dobrze odzwierciedlały nadchodzącą epokę w dziejach ludzkości, którą nazwano The Dark Age. W charakterze doradców zaproszono także przedstawicieli Naczelnej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ).

Ważne było zapanowanie nad przekazami głoszonymi w mediach społecznościowych przez posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny. Władze reprezentował Euzebiusz Pimpel, doktor habilitowany nauk wszelakich i nie byle jakich.

Po burzliwej naradzie ustalono, że każdy posiadacz Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny będzie miał przydzielonego i zainstalowanego osobistego drona skanującego, który będzie czuwał nas procesem powstawania myśli. W razie pojawienia się takich słów kluczowych jak na przykład „szczepionka nie działa”, „powstają objawy niepożądane” i podobnych z drona będzie wysyłany krótki impuls elektryczny powodujący niepamięć wsteczną i jednoczesne wymazanie tych myśli z zasobów centralnego układu nerwowego. Ruszyła produkcja dronów oraz rozpoczęto promocję tej instalacji. Hasłem przewodnim było:

 Bez indywidualnego drona Twoja lekarska kariera jest skończona!

Po miesiącu całe stado – jak mówiono w obowiązującej nowomowie – było zadronowane.

Pierwsze skanowanie dostarczyło informacji, że około 30% populacji stada posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny miało nieprawomyślne poglądy w głowach. Niektórzy, zwłaszcza ze starszego pokolenia, tak mocno byli przywiązani do swoich staromodnych poglądów, że impulsy elektryczne wysyłane przez drony nie wystarczały. Stosowano nawet trzykrotne wzmocnienie impulsów i mimo tej uderzeniowej dawki nieprawomyślne myśli nadal tkwiły w głowach.

Zmieniono strategię z intensywnego prądowania na pranie głów specjalnym szamponem ubezwłasnowalniającym. Szampon reklamowano jako produkt przywracający świeżość myślenia po dyżurach nocnych oraz po przyjęciu dużej liczby świadczeniodawców w gabinecie. Pomysł zaskoczył! Świadczeniodawca wracał do domu, brał prysznic, mył szamponem głowę i zasiadał do komputera, aby odetchnąć w mediach społecznościowych. Pochwalne teksty pod adresem szczepionek same spływały spod klawiatury. Opracowano też wersję dla pozbawionych owłosienia na głowie – w ich wypadku szampon reklamowano jako przywracający utracone włosy. Stado posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny było pod pełną kontrolą.

Humor psuły niepożądane odczyny poszczepienne mnożące się z szybkością konkurującą z królikami nad odległym kontynencie. Coś trzeba było z tym zrobić! Inwestowanie w ulepszoną szczepionkę generowało koszty i wzbudzałoby niepewność co do skuteczności. Zdecydowano zainwestować w słowa.

Powstała koncepcja lansowania terminu Oczekiwane Odczyny Obronne Organizmu, w skrócie OOOO. Miały być one oznaką i miarą sił obronnych organizmu wzmocnionych przez szczepionkę. Sponsorowani celebryci internetowi chwalili od rana do nocy koncepcję Oczekiwanych Odczynów Obronnych Organizmu. Po lekkim zgrzytnięciu biznes kręcił się dalej. Dla pewności zmieniono nazwę szczepionki i otworzono nowe rejestry dla Oczekiwanych Odczynów Obronnych Organizmu. Nowy termin stwarzał szanse na niepowtarzalne konwersacje w punkach szczepień.

– Czy miała pani OOOO?

– Coooo?

– No OOOO?

– Nie rozumiem, o co pani doktor mnie pyta!

– Znaczy jak pani nie wie, to wpisuję, że OOOO nie było.

Powyższa koncepcja zarządzania niepożądanymi odczynami poszczepiennymi okazała się zbawienna dla wizerunku produktu „Szczepionki z Kieszonki”, uzasadnione więc było nadanie jej nowej nazwy handlowej „Bezpieczne Szczepionki z Kieszonki”. Biznes tak się szybko i obficie nakręcał, że wkrótce okazało się, iż pieniądze zarządu firmy produkującej szczepionki nie tylko nie mieszczą się w kieszeniach, ale i na kontach bankowych. Przeciążone liczbą operacji serwery bankowe charczały, dyszały i co chwila się zacinały. Wkrótce okazało się, że nie ma na tę nową sytuację ani lekarstwa ani szczepionki. Postanowiono ochłodzić serwery bankowe umieszczając je na dnie oceanów. Nie zanieczyszczały środowiska tak jak te naziemne, nie rzucały się w oczy, ale najważniejsza była wizja ich awarii.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2286-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-16

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 10

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:53
Odsłony: 2183

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2280-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-10

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 10. SPECJALIŚCI KABLOLOGII CZUWAJĄ

Nowe czasy sprzyjały rozwojowi nowych specjalności. Jedną z nich była kablologia. Każdy kto zakablował władzy na co najmniej 3 osoby otrzymywał tytuł specjalisty kablologa.

Kula kabli400

Symbol kablologów

Promowano ze wszystkich sił medycynę opartą na propagandzie według  zasady: Matylda Przekora preferując  medycynę opartą na znajomości patofizjologii oraz doświadczeniu napisała fraszkę o nowej medycynie

Medycyna Oparta na Propagandzie

Medycyna Oparta na Propagandzie,

Lubi zawsze jechać po bandzie.

Wrzaskliwą narracją wciąż peroruje,

Innych poglądów nie toleruje.

Karci, wytycza oraz strofuje

Jak nieomylna dziunia się czuje.

Będąc już raczej lekarką starą

Poradzę dziuni warszawską gwarą:

Nie bądź tak cwana w ząbek czesana,

Bo przyszłość twoja będzie opłakana.

Tymczasem rozmiary pandemii były coraz większe i większe. Trzeba było szkolić personel aby podołał rosnącym wyzwaniom. Wybitni funkcjonariusze systemu dr Kalasanty Ustawka – Sięzdziwiłł , znany z zdolności do bycia mobilnym prezesem, dyrektorem, ba! przeorem! i nawet mentorem niedouczonych wspólnie z prof. Jędrzejem Przegranym, znanym specjalistą kablologii, który z talentem potrafił kablować na każdego.

Odrąbane stetoskopy

Hasło 2

Hasło w PRL

Słuchawki po odrąbaniu zanikały....

Walka z szerzącą się pandemią wymagała zaangażowania menedżerskiego na najwyższym poziomie. Rada Nadzorcza Szpitala Narodowego w Pandemlandii postanowiła opracować program Powołanie(+).

Nie od dziś wiadomo, że każdy lekarz powinien mieć powołanie do medycyny. No dobrze, ale jak to w praktyce wygląda? Zbyt często nie było widać tego powołania ani nie słychać.

Szybko przekonano administrację państwową Pandemlandii do wdrożenia programu Powołanie (+), co polegało na wręczaniu powołań do pracy w Szpitalu Narodowym wszystkim posiadaczom prawa wykonywania zawodu lekarza (PWZ).

Równie szybko przekonano decydentów, że skoro powołanie do medycyny mają wszyscy lekarze, to oczywiste jest i zrozumiałe, że należy ten fakt udokumentować urzędowo. W tym celu stworzono elektroniczny dokument Powołanie do Wykonywania Zawodu(+) zwany PWZ(+). W projekcie ustawy miał otrzymać je każdy posiadacz dyplomu lekarza niezależnie od wieku, stanu zdrowia, kondycji rodzinnej. Nawet gdy przeniósł się na lepszy ze światów, to jego powołanie nie wygasało i też można było włączyć je do statystyk.

Do pierwszego powołania maszyna losująca wytypowała matkę trojga dzieci, w tym jednego karmionego piersią. Kalasanty Ustawka - Sięzdziwiłł zapytany, czy jest to pomyłka, oznajmił bez chwili wahania:

– W żadnym wypadku! Nasze maszyny są nieomylne! Nic się dziecku nie stanie, jak się odklei od tej piersi! Mamy duże zapasy mleka w proszku, to dziecko przestawi się na karmienie nieutrudniające matce realizowania daru powołania do medycyny.

– Lepiej na drodze kamienie tłuc, jeżeli chcieć nie znaczy móc! – oznajmił dr Kalasanty Ustawka – Sięzdziwiłł, otwierając kolejną bojową naradę przed otwarciem Szpitala Narodowego. My chcemy otworzyć Szpital Narodowy i możemy to zrobić, nie ma takich przeszkód, które by nam to uniemożliwiły.

– Podstawą leczenia w chorobach układu oddechowego jest zapewnienie odpowiedniego utlenowania organizmu – oznajmił Kalasanty podczas spotkania rady nadzorczej Szpitala Narodowego. Ponieważ tlen jest w powietrzu, to po prostu nie należy pacjentom przeszkadzać w oddychaniu, niech oni się tego tlenu nałykają. Aby mieli poczucie, że są leczeni, do każdego łóżka podłączymy rurkę, którą oni będą wkładali sobie do ust lub nosa i oddychali.

– Każdy lekarz oraz inny pracownik szpitala będzie miał przed dopuszczeniem do pracy badany poziom Ępatii za pomocą Wykrywacza Ępatii.

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom Ępatii personelu. Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 Ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją Ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał Kalasanty Ustawka - Sięzdziwiłł. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw ępatii.

– To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej – całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Ępatii powoli wyrównał się, ale nie samą Ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

Krystyna Knypl

Następny rozdział

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2284-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-14

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 9

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:48
Odsłony: 2216

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2279-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-9

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 9. NOWE ROZWIĄZANIA W OCHRONIE ZDROWIA

Nowy Wspaniały Świat rozwiał się zgodnie z planem. Bogacze byli jeszcze bardziej bogaci, a biedacy jeszcze bardziej biedni. Nie było winą bogaczy, że pan Bóg zesłał im taki, a nie inny los. Sprawy bankowe były pod pełna kontrolą, operowano jedynie cyfrowymi pieniędzmi, komunikacja była ekologiczna, a jedzenie wegańskie.

Szkoły podstawowe oraz średnie  miały jednolity kontrolowany program nauczania realizowany w trybie domowym przez roboty sterowane programami sztucznej inteligencji. Na studia wyższe kierowano wyłącznie młodzież rokującą nadzieję, że będzie przydatna w rewolucyjnych strukturach. Programy nauczania były zatwierdzane w centrali Nowego Wspaniałego Świata niewielkim mieście Chcivos, położonym na terenie Bankolandii.

Robot medyczny ds świadczeń ambulatoryjnych

Źródło ilustracji

https://en.wikipedia.org/wiki/Robot

Aby opanować problemy w ochronie zdrowia stworzono klinikę o nazwie Pełne Spectrum Medycyny, której testową wersję sprawdzano w Sarmalandii. Dostępne w niej były następujące abonamenty:

1. Obsługa wyłącznie przez robota medycznego sterowanego programami sztucznej inteligencji

2. Obsługa przez robota medycznego z kontrolą raz w tygodniu przez rezydenta pierwszego roku specjalizacji

3. Obsługa przez robota medycznego z dostępem raz w tygodniu do rezydenta kończącego specjalizację

4. Obsługa przez młodego lekarza specjalistę

5. Obsługa przez starego, doświadczonego lekarza specjalistę

Serwis pierwszy był dostępny dla wszystkich obywateli ubezpieczonych i nieubezpieczonych. Wystarczyło, że zalogowali się oni przez smartfona do programu i naciskając odpowiednie klawisze komunikowali się z programem sztucznej inteligencji, która mogła jednocześnie obsługiwać 500 pacjentów, dzięki tej funkcji nie było kolejek w ochronie zdrowia. Miły głos po zgłoszeniu się pacjenta informował:

Wprowadź swój pesel, naciśnij klawisz enter, następnie wprowadź numer konta bankowego, z którego z którego płacisz składki na ubezpieczenie globalne od wszystkiego.

Niestety nieodpowiedzialni obywatele mylili się, zwłaszcza w drugiej części logowania do systemu, ale to już nie była wina admina. Tym, którzy przebrnęli przez logowanie miły głos polecał: podaj numer ICD -18 (bo taki już numer obowiązywał w 2030 roku), który masz wpisany w swojej dokumentacji medycznej.

Szczęśliwcom, którzy przebrnęli przez logowanie głos polecał – zaznacz objawy, z którymi się zgłaszasz na konsultację. Na liście były wszystkie znane medycynie dolegliwości poczynając od absmak, przez krwawienie, na żołądka bóle kończąc.

Polecane były następujące procedury terapeutyczne

1.Głęboko oddychaj, kiedyś dolegliwość przejdzie

2.Wypij szklankę zimnej wody, to ci pomoże

3.Wypij szklankę melisy, uspokoi cię

4.Zażyj paracetamol, na pewno ci pomoże

Krople na zdrowie z dostawą do domu

Źródło ilustracji

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Kr%C3%B3lewski_w_Warszawie

Czas konsultacji wynosił 15 minut, po czym program sterujący jej przebiegiem mówił ciepłym głosem: Dziękujemy, że powierzyłeś na swoje dolegliwości, cieszymy się niezwykle, że mogliśmy ci pomóc. Bądź zdrów to jest to co życzymy ci za mocą słów. Po tym tekście rozlegała się kojąca muzyka relaksacyjna.

Roboty wykonują operację, lekarze są zwolnieni ze szpitala

https://pl.wikipedia.org/wiki/Robot_medyczny#/media/Plik:SRI_Trauma_Pod.jpg

Jeżeli zabieg wymagał obecności lekarza jego pracę śledziły drony, które raportowały przebieg operacji do centrali.

Przebieg operacji nadzorują drony latające nad szpitalem, drony monitorują przez szklany sufit

https://pl.wikipedia.org/wiki/Robot_medyczny#/media/Plik:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Robot_medyczny#/media/Plik:

Szklany sufit i lepkie podłogi kiedyś będące symbolami ograniczenia rozwoju zawodowego  kobiet stał się teraz bardzo demokratyczny. Doświadczali go również mężczyźni.

Zoperowanych pacjentów wypisywano do domu po 24 godzina od wykonania zabiegu. Dla zapewnienia komfortu przewozu pacjentów ubierano w specjalne jednorazowe, kartonowe ubrania i za pomocą firmy kurierskiej przesyłano do domów. W przypadku gdy kurier nie zastał rodziny w domu pacjent był umieszczany pacjentomacie. Urządzenie miało opcję automatycznej eutanazji po 24 godzinach od momentu umieszczenia w nim pacjenta. Nieodpowiedzialni obywatele czasami krytykowali ten rodzaj transportu, twierdząc, że jest to forma  jawnej i przymusowej eutanazji. W celu odparcia tych niewybrednych ataków Towarzystwo Profesjonalistów Medycznych (TPM) opracowało wytyczne we współpracy z  Instytutem Dobrej Eutanazji (IDE), którego założycielką w Sarmalandii była frau Franja. Założyła ona w Sarmawie Instytut Dobrej Eutanazji (IDE), którego mottem było "IDE do Ciebie".

Powszechne wprowadzenie robotów w ochronie zdrowia zmieniło znacząco strukturę zatrudnienia. Wielu zwłaszcza starszych lekarzy nie było w stanie dostosować się do nowych warunków wykonywania zawodu. Jedni, jeśli wiek pozwalał, przechodzili na emeryturę, drudzy starali nauczyć się innego zawodu, ale nie było to łatwe. Nie każdy potrafił pójść śladami dr Matyldy Przekory, która została dziennikarzem medycznym i relacjonowała przebieg reform w ochronie zdrowia.

Wszyscy lekarze z mocy ustawy musieli należeć do organów samorządu zawodowego. Stara terminologia posługująca się takimi poniżającym świadczeniodawców terminami jak służba, izba zostały zastąpione nowymi eleganckimi słowami dodającymi prestiżu. Powstały pojęcia takie jak Świadczenie Zdrowia, Naczelny Salon Lekarski (NSL) oraz Okręgowy Salon Lekarski (OSL).

W strukturach NSL oraz OSL rządzili młodzi absolwenci wydziałów medycyny pobieżnej, którzy mieli najlepsze teorie nie skażone żadną praktyką.

System już was nie potrzebuje – słyszeli starzy lekarze, gdy stukali do drzwi Ministerstwa Wszystkich Pacjentów przemianowanego obecnie na Ministerstwo Wyłącznie Dobrych Decyzji. Pierwszą inicjatywą ustawodawczą nowo powołanego ministerstwa we współpracy z Naczelnym Salonem Lekarskim była Ustawa o zakazie wypowiadania opinii medycznych, mająca stanowić integralną część pakietu ustaw reformy systemu. Lekarze, zwłaszcza ci starej daty, mieli skłonność do opiniowania wszystkiego, recenzowania, rozpatrywania pod różnymi kątami. Nie dość tego nie stosowali się do wytycznych opracowanych przez wybitnych ekspertów Nowej Ery w Dziejach Ludzkości, tylko opierali się na myśleniu i osobistym doświadczeniu!

Najgorsze było to, że co i raz zwoływali konsylium i obradowali na nim nawet 24 godziny na dobę! Taka rozwichrzona wymiana swobodnych myśli nie mogła do niczego dobrego doprowadzić! Zakaz wypowiadania pochopnych opinii nie rozwiązywał jeszcze całości problemów dotyczących leczenia. Pacjenci różnymi sposobami wchodzili w posiadanie recept na  coraz to droższe leki.


Wszystko trzeba kontrolować, sprawdzać, nadzorować. Nie można było niczego puścić na żywioł, a już w żadnym wypadku pozwolić lekarzom decydować  samodzielnie w sprawach leczenia pacjentów. Najgorszym było jednak to, że lekarze krytykowali wprowadzane zmian nie tylko na zamkniętych forach, ale także w przestrzeni publicznej. Władze samorządu lekarskiego w pełni oddane idei reformy ochrony zdrowia wzywały niepokornych i rozgadanych kolegów, poddawali ich szczegółowym przesłuchaniom i wymierzali stosowną do przewinienia zawodowego karę.

Najlżejszą karą było 12 batów na goły musculus gluteus maximus et medius. Karę realizowano przed siedzibą każdego Okręgowego Salonu Lekarskiego w samo południe, przy akompaniamencie dwunastu uderzeń dzwona. Dźwięki dzwona nadawały karze uroczysty wymiar.

Posterior Hip Muscles 3.PNG

Miejsce wymierzania kary na ciele skazanego. Ilustracja jest dla tych Czytelników, którzy nie kończyli medycyny starożytnej, na wydziałach której obowiązywała terminologia w języku łacińskim

Źródło ilustracji

https://en.wikipedia.org/wiki/Gluteus_maximus

Po wymierzeniu takiej kary lekarz nie był w stanie siedzieć więc w trosce o jego zdrowie oraz jakość obsługi pacjentów zawieszano mu prawo wykonywania zawodu (PWZ) na 12 miesięcy, zakładając, że każdy bat wymaga 1 miesięcznej rehabilitacji. Na czas zawieszenia PWZ pacjentów ukaranego lekarza przejmował program o nazwie dr Peozetencja Sztucznicka. W Sarmalandii pracowało 114 takich instalacji w związku z karą chłosty wymierzoną 114 lekarzom. W czasie zastępowania lekarzy programy wprowadzały dane pacjentów z podległego POZ i konstruowały programy obsługi tej społeczności.

Na naradzie w Ministerstwie Wyłącznie Dobrych Decyzji po przeanalizowaniu pracy dr Peozentencji Sztucznickiej w 114 POZ-ach stwierdzono w końcowym raporcie jej zalety jako pracownicy POZ:

  1. Miała instrukcję obsługi
  2. Nie miały żadnych wymagań
  3. Zawsze zachowywała się tak samo
  4. Nie miała żadnych protegowanych pacjentów
  5. Przy wymianie oprogramowana nie żądała 3 miesięcznych odpraw
  6. Nie chodziła na zwolnienia lekarskie ani na emeryturę
  7. Nie miała dzieci, które musiała odebrać ze szkoły, mogła więc pracować po godzinach
  8. Nie chodziła na przerwę śniadaniową ani do WC
  9. Nie składała skarg ani nie podawały do sądu ministerstwa
  10. Określała refundację leków bez pomyłek na niekorzyść płatnika

Przy takiej liście zalet całkowita wymiana lekarzy na dr Peozetencje Sztucznicką była tylko kwestią czasu, a ten naglił. Trochę bardziej skomplikowana była sprawa ze specjalistami oraz szpitalami, ale informatycy pracowali dniami i nocami aby ten problem rozwiązać.

Powszechnym narzekaniem pacjentów był niski poziom empatii jaki wykazywali lekarze. Przeprowadzono badanie (https://jamanetwork.com/journals/jamainternalmedicine/fullarticle/2804309), które wykazało, że dr Peozetencja Sztucznicka wykazywała wobec pacjentów większy poziom empatii niż realnie doktorzy. Jej wprowadzenie na skalę masową do systemu ochrony zdrowia było kwestą czasu, dodajmy niezbyt długiego.

Dawna Gazeta dla Lekarzy została przemianowana na Gazetę dla Świadczeniodawców, zaś redaktor naczelna dr Matylda Przekora powołana do Służby Ludzkości. Wszystkie artykuły pierwszego numeru zawierały podprogowy przekaz, że w medycynie powinni rządzić pacjenci. Widoczne na okładce robale były ilustracją jednego z artykułów poglądowych w numerze pierwszym o diecie robalańskiej

Propagatorką diety oraz hasła "Jedz robale, nie zachorujesz wcale" była Jej Ekselencja Madama Bidula von der Crafty. Ona sama była konsumentką tej diety i jak mówiła jej znakomita sylwetka była efektem spożywania robali od wielu lat.

Stworzono też uproszczony schemat poruszania się po systemie ochrony zdrowia, aby świadczeniobiorcy nie gubili się w podróży po  zdrowie.

Perfect City 46

Uproszczony schemat systemu ochrony zdrowia

Źródło ilustracji

https://dcprinciples.org/publications/classics/articles/hall.pdfhttp://hummod.org/assets/images/72-guyton-model.jpeg

Podróżowanie po systemie musiało być skomplikowane, bo nie po to obywatel płacili podatki aby korzystać ze świadczeń, lecz żeby wesprzeć wiekopomne dzieło budowy Nowego Wspaniałego Świata z Nową Wspaniałą Medycyną.

Krystyna Knypl

Następny odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2283-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-13

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 8

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:45
Odsłony: 2160

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2278-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-8

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 8. PRZECIWCIAŁA MONOKLONALNE NALEŻĄ SIĘ KAŻDEMU WIRUSEM ŚWIĄDU ZAKAŻONEMU

Pandemia szerzyła się po kraju z szybkością większą niż światło paraliżując zakłady pracy, szkoły, wyższe uczenie, a nawet najwyższe urzędy. Nieoczekiwanie  okazało się, że wobec wirusa wszyscy obywatele  są równi. Znane powiedzenie, że są równi oraz równiejsi z dnia na dzień straciło swą satyryczną moc. Konieczne było podjęcie energicznych działań profilaktycznych oraz leczniczych. 

<a href=

Pomnik wzniesiony na cześć przeciwciała

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Antibody

Prezes firmy Geyzer zarządził szybkie wynalezienie oraz produkcję przeciwciał monoklonalnych i po 3 tygodniach dysponowano już pierwszą partią wszystkich rodzajów przeciwciał czyli mysich, chimerycznych, humanizowanych oraz ludzkich. Szybko przetestowano je na zwierzętach laboratoryjnych i przystąpiono do badań klinicznych na ludziach. Do każdego z przeciwciał zwerbowano po 15 ochotników, co dawało łączną grupę 60 badanych. Jako czas obserwacji przewidziano 4 tygodnie. Czas naglił, zwłaszcza, że konkurencja  w postaci producentów majtek bawełnianych nie musiała robić badań ani testować na grupach kontrolnych. No i ponosić wysokich kosztów produkcji! Postanowiono odbić sobie koszty produkcji na cenie końcowej przeciwciał monoklonalnych. Zabezpieczono  się także przed odpowiedzialnością za działania niepożądane wykupując specjalnie wymyślone ubezpieczenie od odpowiedzialności za błędy w procesie produkcji, a także wprowadzono  prawo producenta  do pomyłki. w końcu od czasów starożytnych wiadomo, że errare humanum est.

Budowa przeciwciała

Źródło ilustracji: https://pl.wikipedia.org/wiki/Przeciwcia%C5%82o

Wiązanie przeciwciała  z antygenem

Źródło ilustracji: https://simple.wikipedia.org/wiki/Antibody

Otrzymane wyniki wykazały, że w poszczególnych testowanych grupach poprawa nastąpiła u 51% badanych osób, nie zaobserwowało poprawy ani pogorszenia u 9%, a pogorszenie zgłosiło 40% uczestników badania. Przystąpiono do interpretacji wyników, nad którą czuwał sam prezes Huberto Bamboula. Journal of Sponsored Clinical Trials obdarowany kwotą 1 mln reali pandemlandzkich zgodził się wydrukować wyniki badań w formie nadesłanej przez producenta oraz załatwić trzy pochlebne recenzje. Wyniku opublikowano 1 kwietnia. Publikacji artykułu z wynikami badań zapewniono nagłośnienie w mediach fachowych i popularnych. Przeciwciała u większości badanych przyniosły znaczącą poprawę - głosił tytuł informacji prasowej. Wynajęto Młodych Hunwejbinów Medycyny do pozytywnego komentowania publikacji. Jednocześnie przystąpiono do negocjacji o  cenę produktu. Po burzliwych dyskusjach ustalono, że koszt jednorazowej  kuracji będzie wynosił 1 000 reali pandemlandzkicjh.  Średnia krajowa pensja wynosiła 4 000 reali pandemlandzkich. Ostatnim etapem było uzyskanie refundacji produktu z systemu ubezpieczeń społecznych.

sierpimlotDSC02525 1400

 Z każdego zrobimy idiotę, machając mu przed nosem sierpem i młotem

Pandemia spowodowała, że w Pandemlandzkiej Republice Ludowej  (PRL) zaczęło brakować lekarzy. Utworzono Krajowe Centrum Zarządzania Niedoborem Lekarzy (KCZNL) oraz powołano Rzecznika Praw Oczekujących (RPO). Partie koalicyjne dostały po dziesięć etatów we wspomnianych instytucjach oraz po cztery biura w terenie, a partie opozycyjne połowę tego co rządzący. Rzecznik Praw Oczekujących założył specjalną stronę w internecie, na której szczególnym wzięciem cieszyła się podstrona zatytułowana Donieś na doktora będziesz mniej chora. RPO zamontował całodobowy telefon na który oczekujący mogli zgłaszać wszystkie swoje żale. Pacjenci rzucili się z ochotą na wylewanie swoich łez, jednak nie wiedzieli biedacy, że 1 minuta rozmowy przez wspomniane linie kosztowała 7,66 reali pandemlandzkich + VAT.  Rachunek telefoniczny zwiększony o kilkadziesiąt reali pandemlandzkich otrzymywany po miesiącu skutecznie wyleczył  niejednego zbolałego.

Walka z szerzącą się pandemią wymagała zaangażowania menedżerskiego na najwyższym poziomie. Rada Nadzorcza Szpitala Narodowego w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL) postanowiła opracować program Powołanie(+).

Nie od dziś wiadomo, że każdy lekarz powinien mieć powołanie do medycyny. No dobrze, ale jak to w praktyce wygląda? Zbyt często nie było widać tego powołania ani nie słychać.

Szybko przekonano administrację państwową Pandemlandii do wdrożenia programu Powołanie(+), co polegało na wręczaniu powołań do pracy w Szpitalu Narodowym wszystkim posiadaczom prawa wykonywania zawodu lekarza (PWZ).

Równie szybko przekonano decydentów, że skoro powołanie do medycyny mają wszyscy lekarze, to oczywiste jest i zrozumiałe, że należy ten fakt udokumentować urzędowo. W tym celu stworzono elektroniczny dokument Powołanie do Wykonywania Zawodu(+) zwany PWZ(+). W projekcie ustawy miał otrzymać je każdy posiadacz dyplomu lekarza niezależnie od wieku, stanu zdrowia, kondycji rodzinnej. Nawet gdy przeniósł się na lepszy ze światów, to jego powołanie nie wygasało i też można było włączyć je do statystyk.

Do pierwszego powołania maszyna losująca wytypowała matkę trojga dzieci, w tym jednego karmionego piersią. Urzędnicy zapytani, czy jest to pomyłka, oznajmili bez chwili wahania:

– W żadnym wypadku! Nasze maszyny są nieomylne! Nic się dziecku nie stanie, jak się odklei od tej piersi! Mamy duże zapasy mleka w proszku, to dziecko przestawi się na karmienie nieutrudniające matce realizowania daru powołania do medycyny.

– Lepiej na drodze kamienie tłuc, jeżeli chcieć nie znaczy móc! – oznajmił Minister Zdrowia, Szczęścia i Pomyślności, otwierając kolejną bojową naradę przed otwarciem Szpitala Narodowego. My chcemy otworzyć Szpital Narodowy i możemy to zrobić, nie ma takich przeszkód, które by nam to uniemożliwiły.

– Każdy lekarz oraz inny pracownik szpitala będzie miał przed dopuszczeniem do pracy badany poziom Ępatii za pomocą Wykrywacza Ępatii.

Jest dobrze400

Jest dobrze, będzie gorzej

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom Ępatii personelu.

Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 Ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją Ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał minister. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw Ępatii.

– To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej – całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na Ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Ępatii powoli wyrównał się, ale nie samą ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

Ogłoszono globalny konkurs na szczepionkę pod hasłem: Kto najszybciej zgłosi się z nieprzebadaną szczepionką, bo nie oto chodzi żeby badać, lecz żeby dogadzać – oznajmił Durnetto Bamboula.

Wygrała firma Gejzer, która była jednym wielkim gejzerem pomysłów. Szczepionkę postanowiono dostarczać do sieci marketów spożywczych Stonka, a akcję nazwano Szczepionki ze Stonki. Każdy obywatel robiąc zakupy w Stonce, podchodził do półki z napisem „Szczepionki na wszystkie choroby” i brał taką, jaka mu się najbardziej podobała. Szczepionki najlepiej schować do kieszonki, wtedy świadczeniobiorca jej nie zapomni, gdy przyjdzie na wizytę. Ważne było, że przy szczepionce Gejzera nie obowiązywały żadne wymagania temperaturowe.

– Bo nie o to chodzi, aby szczepionka działała, lecz aby się sprzedała – mówił prezes firmy.

My, Naród zaopatrzył się w szczepionki i oczekiwał na zaszczepienie. Potrzebne były liczne kadry. Dr nauk niemedycznych Adam Prankster rozwiązał ten problem jednym pociągnięciem pióra, podpisując nowelizację ustawy o zawodzie lekarza. Do wykonywania tego zawodu dopuszczono każdego, kto w dzieciństwie bawił się w doktora, gdy jego zabawka była chora. Wystarczyło przedstawić certyfikat sporządzony samodzielnie przez ubiegającego się o PWZ w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL). W końcu on najlepiej wiedział, w co się bawił!

Szczepienia miały odbywać się w Pandemlandzkim Szpitalu Narodowym. Nadjeżdżających nowo mianowanych doktorów zakwaterowano w hotelu Powołanie nieopodal szpitala. Przed przystąpieniem do pracy przeprowadzono kurs języka pandemlandzkiego. Liczyła się skuteczność i efektywność pracy.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2280-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-10

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 7

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:41
Odsłony: 2234

Poprzedni odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2277-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-7

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 7. NAJWYŻSZA IZBA KONTROLI UMYSŁÓW I ZMYSŁÓW W DZIAŁANIU

Szalejąca pandemia wirusa świądu - 23 powodowała, że poszukiwano różnych metod ograniczenia częstości kontaktu dłoni z okolicami intymnymi. Brano także pod uwagę, że wirus może przenosić się przez inne zakażone powierzchnie jak na przykład deskę klozetową.

Promowano nowy sposób oddawania moczu między innymi poprzez technikę Urinoir polegającą na zastosowaniu pisuarów do których kobiety oddawały mocz wzorując się na mężczyznach.

aa

Wejście do kabiny dla kobiet z pisuarem typu Urinoir

Testowano też, który kształt majtek przynosi największą ulgę w łagodzeniu dolegliwości świądowych. Konieczność wielokrotnej zmiany majtek w ciągu doby generowała koszty.  W nowej rzeczywistości był to produkt sanitarny, wystąpiono z pomysłem, aby wprowadzić refundację w ramach ubezpieczenia społecznego. Na wniosku refundacyjnym lekarze musieli oznaczyć zalecony stopień chłonności oraz kształt. Najbardziej zakrywające majtki były dla ciężkich przypadków, a te bardziej oszczędne dla przypadków lżejszych.

Odzież terapeutyczna dla zakażonych wirusem świądu

Źródło ilustracji:https://en.wikipedia.org/wiki/Panties

Wirus świądu - 23 namnażał się z szybkością do tej pory nie znanej badaczom. Każdego dnia przybywało zakażonych i w tej sytuacji wydanie odpowiednich zaleceń zwalczania zarazy było najpilniejszą potrzebą chwili. 

Dr nauk niemedycznych Adam Prankster zarządzający ministerstwem zdrowia, szczęścia i pomyślności zwołał posiedzenie Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją (KREATURA) w pilnym trybie aby ustalić wytyczne niefarmakologiczne dla wszystkich obywateli. Po burzliwej dyskusji (nie nie na temat treści wytycznych, lecz o wysokość honorarium za zredagowanie zaleceń) ustalono:

1. obowiązek noszenia przez  całą dobę rękawiczek ochronnych, znormalizowanych wg europejskiej normy PN-EN 420+A1:2010. Producentom rękawic zalecano badania odporności na przepuszczanie według normy PN-EN374-3:2005.

2. zakaz witania się przez podawanie dłoni pod karą  14 dniowej izolacji domowej, połączonej z codziennym obowiązkowym pobieranie przez policję sanitarną wymazu z dolnego odcinka przewodu pokarmowego wystawionego przez okno do wglądu policji

3. obowiązek natychmiastowego wpuszczania do domu policji, która sprawdzała zarejestrowanych zakażonych w jakim zakresie stosują się oni do zaleceń rady ekspertów

Obywatele mieli wiele wątpliwości odnośnie noszenia rękawiczek - czy musimy nosić zawsze, wszędzie, przez całą dobę dopytywali się wzajemnie. Podczas seksu też??? No nie, a jak ktoś ma uczulenie na gumę to co? A jak rękawiczka pęknie to czy ona chroni czy jest wpadka przez wirusa z pośladka ;) - żartowali uczestnicy różnych internetowych grup dyskusyjnych. A co z biżuterią? Na rękawiczkę czy na palce pod rękawiczkę? A pieszczoty to też trzeba wykonywać dłonią ubraną w gumową rękawiczkę? Czy to będą jeszcze pieszczoty czy raczej wizyta u ginekologa / urologa amatora? - pytały grupy dyskusyjne..

Oczywiście KREATURA była zbyt zajęta budowaniem podstaw naukowych diagnozowania oraz leczenia pandemii, choroby świądowej, żeby odpowiadać na takie niewygodne pytania.

Ciężar edukacji prozdrowotnej spadł więc na dziennikarzy medycznych. Matylda prowadziła rubrykę "Listy od Czytelników" w dwutygodniku "Zdrowie dla Ciebie", która była wprost zasypywana mailami oraz listami na służbowego maila. Pewnego dnia nadszedł do redakcji intrygujący list.

Pisała Malwina Prawdziwa, że wprawdzie złapała wirusa świądowego, ale po zmianie majtek z jedwabnych z koronkami na zwykle bawełniane gacie, wszystkie dolegliwości ustąpiły w ciągu trzech dni. Czy to możliwe, że bawełniane majtki mają działanie przeciwwirusowe? Matylda przejrzała piśmiennictwo naukowe na Pub Med, ale niestety nie było jeszcze żadnych badań na ten temat.

Odpowiedziała więc Czytelniczce dyplomatycznie: póki co nie ma badań naukowych na temat przeciwwirusowego działania bawełnianych majtek, ale skoro obserwuje Pani korzystny ich wpływ, to myślę, że można kontynuować tę metodę zwalczania wirusa. Nakład pisma 400 000 egzemplarzy miesięcznie spowodował, że Czytelniczki pobiegły do najbliższych sklepów odzieżowych i wykupiły wszystkie bawełniane majtki jakie były na rynku odzieżowym. Wkrótce potem w raportach zachorowań odnotowano spadek liczby zakażonych.

Dr Adam Prankster postanowił wykorzystać motyw wchłaniania wirusa przez miękką bawełnianą powierzchnię majtek zamówił u znajomego biznesmena z branży sportów zimowych, cały Dreamliner bawełnianych chusteczek do higieny okolic intymnych. Gdy samolot wylądował na krajowym lotnisku, rozpakowano kontenery, nastąpiła mega konsternacja wszystkich obecnych przy odbiorze przesyłki. W opakowaniach były wprawdzie produkty o wymiarach chusteczek, ale wyprodukowano je z papieru ściernego. Po pierwszym szoku postanowiono jakość upchnąć ten towar z pomocą KREATURY.

Eksperci z Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA) rozpoczęli promocję chusteczek do okolic intymnych z papieru ściernego informując, że zawarty w nich korund ma podwójnie korzystne właściwości zwalczania wirusa świądowego - 23. Według przekazu ekspertów chusteczki miały działać przeciwwirusowo oraz mechanicznie ścierać wirusy z okolic intymnych. Występujące zaczerwienienie okolic intymnych po zastosowaniu chusteczek z papieru ściernego interpretowano jako  korzystne przekrwienie, dzięki któremu dopływało do skóry więcej krwi, a z nią przeciwciał własnych wytworzonych drogą naturalną przez organizm osoby chorej.

Nie wszyscy lekarze dawali wiarę tym wytłumaczeniom. Gromadzili się na forach internetowych i podawali w wątpliwość korzystne działanie chusteczek z papieru ściernego. Takie głosy godziły w wizerunek nie tylko ministra dr nauk niemedycznych Adama Prankstera, ale całego przedsięwzięcia. Gdy antychusteczkowcy zaczęli podpisywać listy, petycje i inne formy społecznego protestu coś w tym zrobić. Przewodniczący Centralnej Izby Profesjonalistów Medycznych (CIPM) dr  Wergilusz Polip zarządził rozwiązanie sprawy na drodze sądowej.

Podczas narady w Najwyższej Izbie Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ) zdecydowano, że winnymi będą lekarze, którzy nie zostali obdarzeni przez Ducha Świętego łaską wiary w skuteczność produktu biznesowego "Chusteczki z innej beczki".

Nostra lex czyli nasze prawo

Duch Święty, z którego werdyktami nikt nie śmiał dyskutować ani poddawać ich w wątpliwość, chyba nie wiedział, co robi, pozbawiając tych lekarzy daru wiary w produkt biznesowy „Chusteczki z innej beczki”. Nikomu nie przeszkadzał powszechny brak u ludzi takich łask Ducha Świętego jak miłość, dobroć, cierpliwość, uprzejmość oraz wspaniałomyślność. Działo się tak, ponieważ skądinąd brak tych łask w społeczeństwie nikomu z przedstawicieli wielkiego biznesu żadnych interesów nie psuł.


Sprawiedliwość zawsze musi być po naszej stronie, bo inaczej ją pogonię - mawiał Adam Prakkster

Natomiast niewiara w produkt biznesowy „Chusteczki z innej beczki” psuła nie tylko interesy, ale też misternie tkany wizerunek  dobroczyńców ludzkości na skalę globalną jakich świat do tej pory nie widział. Bezwzględnie konieczne więc było surowe skarcenie tych nieroztropnych posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny!

Pierwszą rozprawę karcącą kilku niewiernych lekarzy zaplanowano w samo południe środy popielcowej w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ) w Departamencie ds. Lekarzy, w Wydziale Kar i Chłost. Procedura rozprawy przewidywała publiczne przyznanie się oskarżonych do winy, obietnicę poprawy oraz posypanie oskarżonym głowy popiołem przez mistrza ceremonii wraz z wygłoszeniem formuły „Nawracajcie się i wierzcie w „Chusteczki z innej beczki”.

Na eleganckich zegarkach sędziów Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów wybiła godzina dwunasta. W okolicy rozbrzmiewały dźwięki dzwonów dobiegające z najbliższego kościoła, do którego sędziowie chadzali w celu duchowego wzmocnienia. Sędzia przewodniczący Euzebiusz Pimpel, doktor habilitowany nauk wszelakich i nie byle jakich, wkroczył dostojnym krokiem na salę rozpraw ostatecznych. Za nim kroczyło 12 pozostałych sędziów reprezentujących różne dyscypliny kliniczne, z wyjątkiem chorób zakaźnych.

Sędzia Pimpel rzucił okiem na lewą stronę sali rozpraw, gdzie siedzieli oskarżeni o myślozbrodnię niewiary w produkt biznesowy „Chusteczki z innej beczki”, byli w komplecie. Siedemnastu hańbiących doskonały wizerunek korporacji lekarskiej na znak powitania pochyliło głowy przed ich doskonałościami sędziami.

Następnie Euzebiusz spojrzał na prawo, gdzie przewidziano miejsce dla Sekcji Młodych Hunwejbinów Medycyny. Mieli oni za zadanie gorącymi oklaskami nagradzać wystąpienie sędziego Pimpela. Spojrzał i o mało co nie dostał napadu migotanie przedsionków. Zamiast młodych hunwejbinów medycyny na ławach siedzieli jacyś starcy! Co więcej, wyglądali na tak starych, że już niczym nie można było ich wystraszyć, ukarać odebraniem PWZ ani pognębić.

– Panie dyrektorze administracyjny! – zawołał władczym tonem do urzędnika odpowiedzialnego za organizację posiedzenia sądu.

– Tak, wasza eminencjo... – wyszeptał drżącymi wargami urzędnik. Gwałtowna suchość ogarniała wszystkie zakamarki jego jamy ustnej z niezwykłą szybkością.

– Czy to sekcja Młodych Hunwejbinów Medycyny tak się postarzała od ostatniej rozprawy, że na ich miejscu widzę samych starców??? – wysyczał sędzia Pimpel.

– Wasza eminencjo, oni twierdzą, że są młodzi... – resztkami sił odpowiedział urzędnik i rozejrzał się za wodą, którą rozstawiono na poszczególnych stołach przed rozprawą. To co zobaczył prawie ścięło go z nóg i tylko cudem nie runął na podłogę, podtrzymując się najbliższego stołu! Wszyscy starcy popijali wodę zabraną ze stołu prezydialnego! To nie była zwykła woda, lecz Rewelacyjny Płyn Nawadniający przygotowany przez pracowników NIKUZ z najwyższą starannością, zakwalifikowany do postawienia na stół prezydialny przez samego głównego inspektora sanitarnego Pandemlandii, profesora Marka Tintasa. Zgodnie z profesorską recepturą płyn był wzmocniony kostkami lodu mającymi powszechnie znane działanie przeciwwirusowe, które profesor odkrył podczas swych badań naukowych. To był płyn przeznaczony tylko dla wybranych, a tymczasem pili go, nic sobie z tego nie robiąc, jacyś dziwni starcy, którzy twierdzili, że są Młodymi Hunwejbinami Medycyny.

– Wody... – jęknął dyrektor administracyjny do starców. – Wody, choć jedną kropelkę – wyszeptał resztkami sił. Wszyscy starcy patrzyli na niego chłodnym wzrokiem, co więcej, żaden, nawet najmniejszy mięsień mimiczny ich twarzy nie wyrażał jakiegokolwiek uczucia. Demonstrowali zero współczucia wobec spragnionego urzędnika okrutnie zaatakowanego przez los. Mijały kolejne sekundy pełne narastającego pragnienia, nieznośnej suchości śluzówek jamy ustnej i niepokoju o wysokość premii, a może i dalsze losy na stanowisku dyrektora placówki. Niespodziewanie jeden ze starców zaintonował na znaną melodię:

Bracia, siostry, wody dajcie!
Sądom wszystko wypijajcie!

Powiało obrazą majestatu sądu, gdy bezczelni starcy nieoczekiwanie zaśpiewali na zupełnie inną, buntowniczą nutę:

A kto nie wypije,
Tego we dwa kije!

Wszystko toczyło się dalej niczym w najkoszmarniejszym śnie... Któryś z sędziów krzyknął:

– Zawołać policję! To jest obraza majestatu sądu! To jest obraza wysokiego urzędu!

Nie minęło dziesięć minut, gdy do sali rozpraw wkroczyły dwa zastępy policjantów z pałkami teleskopowymi, długimi niczym kije bejsbolowe i pobrzękując kajdankami ruszyli w kierunku starców. Sędziowie nie czekając na dalszy bieg wydarzeń złapali się za falbanki swoich służbowych sukienek i wykrzykując: – Przerwa w obradach! Przerwa w obradach! – w popłochu wybiegli z sali posiedzeń.

Dostojność rozprawy została bezpowrotnie zniszczona. Sędzia Pimpel był niepocieszony. Nie tak to wszystko sobie wyobrażał i planował od kilku tygodni. Gdy ochłonął w swoim gabinecie, wezwał służby prasowe i podyktował komunikat dla mediów:

Dziś w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów odbyło się posiedzenie sądu, podczas którego rozpoznano sprawę przeciwko osobom pozbawionym wiary w nieskończenie wspaniałe efekty produktu „Chusteczki z innej beczki”. Oskarżeni osobnicy rozsiewali pośród swoich pacjentów oraz przez media społecznościowe fałszywe informacje, że chusteczki nie tylko nie działają tak jak się oczekuje, ale w dodatku są nieprzebadane. Nasi eksperci sponsorowani są przekonani, że „Chusteczki z innej beczki” działają i oni widzą ten dobroczynny efekt, zwłaszcza gdy spoglądają na swoje konta bankowe.

Jako wyznawcy Medycyny Opartej na Faktach uważamy, że dalsza dyskusja na temat braku skuteczności produktu „Chusteczki z innej beczki” jest bezprzedmiotowa. Jak eksperci tak mówią, znaczy tak jest, a jak nie jest, to nie ma to najmniejszego znaczenia. Nie będziemy dyskutować z nikim, bo my wiemy lepiej od wszystkich, co się w życiu opłaca, bo taka jest nasza praca. A jak się komuś w głowie przewraca, to niech uważa, bo to może się dla niego skończyć bardzo przykro, o czym lojalnie uprzedzamy wszystkich posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny.

Niestety niewiara w skuteczność produktu biznesowego "Chusteczki z innej beczki" narastała z dnia na dzień. Szefostwo Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów zdecydowało się na spektakularną decyzję zawieszenia lub pozbawienia Prawa Do Realizowania Daru Powołania do  Medycyny kilkorgu niepokornym jego posiadaczom. Niestety nie wzięli pod uwagą faktu, że karma wraca bowiem taka jest jej praca. Sejm Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL) powołał zespół parlamentarny do oceny prac Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ). Pierwsza rozprawa odebrała mowę wszystkim sędziom NIKUZ. Ktoś śmiał poddawać w wątpliwość ich kompetencje oraz intencje! To jest sprawa natury politycznej! - oznajmili w komunikatach dla mediów. Tylko my mamy rację i wdrożymy na drodze sądowej naszą zawodową demokrację! Wiemy, że w polityce obowiązuje zasada "to nie moja ręka". Powiemy więcej - my nie mamy rąk! Skoro nie mamy rąk to nie możemy nikomu niczego ukraść, a w szczególności wizerunku w przestrzeni publicznej!

Tymczasem dr Adam Prankster czytał codzienną prasówkę i oczom nie wierzył. Jak to spadła liczba zakażeń? Dlaczego tylko u kobiet? My mamy inny plan! Liczba zakażeń spadnie gdy wprowadzimy nowe, specjalnie dedykowane wirusowi świądowemu -23 przeciwciało monoklonalne świądotumab. Co to za granda? Na produkcją przeciwciała monoklonalnego intensywnie pracowała firma Geyzer kierowana przez Huberto Bamboulę.

Rozpoczęto produkcję przeciwciał monoklonalnych mysich, chimerycznych, humanizowanych oraz ludzkich. Poszczególne rodzaje przeciwciał były przewidziane dla rożnych grup społecznych. Dla najniżej stojących na drabinie społecznej przewidziano najtańszy w produkcji świądotumab mysi, klasy średnie dostały przydział na  świądotumab chimeryczny, a przedstawiciele najwyższej władzy  świądotumab ludzki.

Posiadacze prawa wykonywania zawodu lekarza mieli pewne wątpliwości, ale po dyskusjach uznali, że już od dawna to nie oni decydują jaki lek dostają ich pacjenci, więc zrezygnowali z zgłaszania swoich wątpliwości. Medycynę zamieniono w biznes medyczny, który rządził się zupełnie innymi prawami. Hymnem biznesmenów medycznych była melodia

https://www.youtube.com/watch?v=qwJPBdBkPng

Krystyna Knypl

Następny odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2279-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-9

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 6

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:30
Odsłony: 2130

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2276-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-6

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ 6. LUDZKOŚĆ ZAATAKOWAŁ WIRUS ŚWIĄDU

Bezczelność wirusów nie znała granic – i nie jest to licentia poetica! Te zlepki aminokwasów, bo nawet nie białek!, bezczelnie przemieszczały się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, z jednego sezonu na drugi sezon, co więcej – korzystały na gapę z samolotów, pociągów, autobusów i statków. Wirusy były niczym ośmiornica...

Ośmiornica wirusowa

Chce byś zawsze była zdrowa,

Piękna, mądra i bogata,

Żyła też przez długie lata.

Musi wciąż Cię nadzorować

Szczepić, mazać i pilnować

Objąć czule Cię mackami

Abyś zawsze była z nami!

John Brainwasher znając te cechy wirusów polecił starannie zdezynfekować prywatny odrzutowiec, którym udał się do Centrali Produkcji Wirusów na Zamówienie, aby zamówić nowy model biznesowy wirusa. Zamówienie Johna Brainwahera zlecono do realizacji w firmie Virus Manufacturing Factory w miejscowości Tam-Ten-Vir. Zleceniobiorcy  skuszeni wysokim honorarium zaproponowanym przez Johna wyprodukowali zamówionego wirusa w ciągu 3 tygodni.

Uroczyste przekazanie pierwszej partii wirusów odbyło się w hotelu The Golden Age, gdzie producenci patogenów na zamówienie podejmowali ważnych gości. Realizatorem  pomysłu eleganckiego podejmowania gości z branży biznesu wirusowego  była  firma Geyzer, którego prezesem był energiczny  biznesmen Durnertto Bamboula, znany z sukcesów biznesowych oraz niespotykanej determinacji w dążeniu do wytyczonych celów finansowych.

Uroczyste przekazanie pierwszego miliona gotowych do inwazji Itchwirusów-23 zorganizowano w hotelu The Golden Age, bowiem Durnertto wierzył, że czeka go Złoty Wiek. Brano tez pod uwagę, że  każde zamówienie nowego wirusa było początkiem do złotego wieku dla Virus Manufacturing Factory, choć wiadomo było, że gdy przeminie wiek złoty to jest potem strasznie dużo różnorakiej roboty, a czasem nawet kłopoty. No, ale kto by się przejmował przyszłością, skoro teraźniejszość była tak podniecająca?

Nowy wirus został nazwany Itchvirus-23 (od angielskiego słowa itch czyli świąd). Choroba objawiała się w pierwszych dniach powtarzalnymi ukłuciami powodowanymi przez kolce wirusa, które były  zbudowane z dotychczas nieznanych białek. Niestety zarówno producenci, jak i zamawiający nie przewidzieli ani też nie uwzględnili w produkcji faktu, że wirus przenosił się nie tylko z człowieka na drugiego człowieka, ale też wędrował w obrębie zakażonego organizmu zmieniając swoją lokalizację i powodując świąd w nowych okolicach ciała człowieka.

W produkcji wirusa nie przewidziano niestety, że ludzie nie tylko podawali dłonie innym osobom na początku i końcu spotkania, ale także dotykali różnych części własnego ciała. O ile wszyscy byli od dzieciństwa nauczeni aby nie dotykać twarzy, to nie dało się egzystować bez kilkakrotnego w ciągu doby dotknięcia okolic intymnych, w związku z wykonywaniem  czynności fizjologicznych. Przemieszczony przy okazji wykonywania wspomnianych czynności wirus do nowej lokalizacji doznawał mutacji i z niewiniątka zamieniał się w okrutną hydrę, która swoimi lepkimi mackami przyczepiała się z niezwykłą siłą do ciała zaatakowanego nieszczęśnika.

aa2

 Pomnik postawiony ku pamięci walki z patogenem o nazwie  Itchwirus-23

Wirus wykorzystał chytrze fakt, że ludzie myli ręce opuszczając WC, a nie myli przed dotknięciem okolic intymnych. O tym aspekcie nie pomyśleli również projektanci nowego patogenu.

Już po kilku dniach od wypuszczenia wirusa w przestrzeń publiczną zauważono, że pierwsze objawy dotyczyły głównie przedniej okolicy intymnej, z tej prostej przyczyny, że częstość dotykania w ciągu doby tej okolicy była większa niż okolicy tylnej. Początkowo interpretowano te dolegliwości jako objawy dyzuryczne, ale gdy świąd przeniósł się na tylną okolicę intymną to - jak mówi znane powiedzenie - skończył się żart, zaczęły się schody.

Z uwagi na powszechne, codzienne shake-handy między ludźmi oraz dotykanie okolic intymnych podczas czynności fizjologicznych, tempo przenoszenia się wirusa było niezwykle szybkie. Wirus atakował głownie sfery biznesowe, finansowe oraz polityczne mające shake-hand w swych zwyczajach częściej niż rolnicy, ogrodnicy lub kucharki.

Zakażeni  osobnicy z powodu uciążliwości objawów musieli  przebywać w domach. Władze Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL) znalazły się w nie lada kłopocie. Jak leczyć? Jak zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa? To były dylematy trudne do rozwiązania.

Podstawowym jednak wyzwaniem było naukowe potwierdzenie wirusowej przyczyny dolegliwości zlokalizowanych w okolicach intymnych. Krajowa Rada Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA)  zaproponowała wymaz z końcowego odcinka przewodu pokarmowego pobrany za pomocą specjalnego drewnianego patyka owiniętego na końcu watą, który należało wprowadzić na głębokość 15 cm od punktu końcowego przewodu pokarmowego. Pacjenci narzekali na ból przy pobieraniu wymazu, ale w końcu nie miało to większego znaczenia dla wielkiej idei precyzyjnego diagnozowania nowej, groźnej choorby. Problemem było to, że podczas bólu spowodowanego gmeraniem w odbytnicy, pacjenci zaciskali pośladki i ruszali nimi na boki co powodowało, że końcówka drewnianego patyka wymazowego dość często odłamywała się i pozostawała w dolnym odcinku przewodu pokarmowego jako niebezpieczne ciało obce. Co robić? Jak zaradzić temu powikłaniu  i nie zniechęcić  pacjentów do zgłaszania się na badanie w kierunku nowej infekcji wirusowej?- debatowano na kolejnych posiedzeniach Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA).

Przepisy o przymusowym wykonywaniu wymazu przed podróżą lub  zezwoleniem na wykonywanie pracy siedzącej  w siedzibie instytucji nie rozwiązywało problemu. Potrzebna była jakaś prozdrowotna zachęta o wymowie profilaktycznej. Zdecydowano się utworzyć Pakietową Usługę Profilaktyczno-Analną (PUPA). Usługa była oferowana świadczeniobiorcom, u których nastąpiło  odłamanie końcowego fragmentu patyka, polegała ona na jednoczesnym wykonaniu  rektoskopii  wraz z gastroskopią w znieczuleniu ogólnym. W opisie oferty podkreślono, że znane powiedzenie iż nie ma nic złego co by na dobre się nie zdało ma naukowe podstawy bowiem złamanie patyka wymazowego i badania z nim związane pozwalają na wczesne wykrywanie nowotworów przewodu pokarmowego.

Dziennikarze na tropie wirusa

Nowa sytuacja epidemiologiczna budziła powszechne zainteresowanie zarówno mediów jak i mieszkańców Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL). Zrozumiałym więc było, że ekipy dziennikarzy udawały się do siedziby władzy ustawodawczej w celu zdobycia informacji z pierwszej ręki na temat co wybrańcy narodu zamierzają zrobić z tą niezwykle skomplikowaną sytuacją medyczną.

Niestety nie było łatwo zdobyć chętnego i dobrze poinformowanego rozmówcę. Dziennikarze ustawiali się w segmencie prasowym Sejmu PRL ze swoimi kamerami i cierpliwie oczekiwali na kogoś chętnego do udzielenia wywiadu.

Matylda, otrzymująca w przeszłości akredytacje sejmowe, zaintrygowana przebiegiem wydarzeń także wybrała się do gmachu parlamentu.

Pobrała przepustkę, okazała ją strażnikowi przy wejściu na teren Sejmu, minęła zastanawiająco pusty dziedziniec otaczający poszczególne budynki i weszła do gmachu głównego.

Gmach główny każdego roboczego dnia tętniący życiem, dziś świecił pustkami. Przez hol na parterze przemykały tylko pojedyncze osoby z personelu sejmowego. Korzystając z okazji, że wnętrze gmachu głównego jest puste, Matylda rozejrzała się dookoła. Wzrok jej zatrzymał się na wężowatych  poręczach zdobiących schody gmachu głównego. Wcześniej nie zauważyła tego elementu wystroju.

Przez chwilę zastanowiła się dlaczego twórcy, którymi byli XIX wieczni brazownicy wybrali ten właśnie motyw do ozdoby sejmowych schodów, a nie jakiś inny, mniej tajemniczy element. Schody zdobił wąż Hipokratesa zwany po łacinie Zamenis longissimus co tłumaczymy na język polski jako najdłuższy wąż.

Dlaczego wąż Hipokratesa, a nie jakiś innym motyw, i do tego taki długi? . Gdyby był to budynek wydziału lekarskiego, to było by jasne, ale sejmu? - zastanawiała się Matylda.

Wąż ciągnął się przez całą długość schodów prowadzących z pierwszego piętra na parter.

Ciekawe gdzie on popełźnie on dalej? - rozmyślała Matylda. No dobra, zostawiam węża na razie w spokoju, trzeba poszukać jakiegoś źródła informacji.

 Zajrzała do głównej sali obrad i ku jej niezwykłemu zaskoczeniu była ona pusta, a jedyną osobą w niej był w niej przewodniczący sesji prowadzący obrady.

- A gdzie jest reszta posłów? - zapytała Matylda jednego z dziennikarzy stojącego obok drzwi..

- Obrady są on line. Dużo osób złapało jakiegoś wirusa i nie mogą siedzieć - odpowiedział kolega.

- Co złapali? Wirusa? I dlaczego nie mogą siedzieć na obradach? - dopytywała zdziwiona  Matylda. Czego to ludzie nie wymyślą aby z on site przenieść się w domowe pielesze i pracować on line! Najwyraźniej koncepcja metaversum zaczyna przyjmować realne kształty. Ciekawe czy choroby też będą wirtualne czy nadal realne? - pomyślała zaintrygowana nieznanymi do tej pory faktami.

Sprawa była na tyle pilna, że minister zdrowia zwołał w trybie pilnym posiedzenie Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA) aby opracować  wytyczne postępowania dla wszystkich obywateli. Ustalono, że najważniejsze będzie wydanie instrukcji mycia rąk. Wytyczne ujęto w formie wierszowanej aby była łatwiejsza do zapamiętania.

aa2

Naukowe wytyczne mycia rąk, by uniknąć strasznych mąk

Zaraz szybko umyj ręce,

nie tkwij w ciągłej, strasznej męce,

Mycie rąk zaś wszystko zmienia

w kwestii stanu zakażenia.

Rząd nas wszystkim już panuje,

mycie rąk wciąż nadzoruje,

Narodowa to jest drama

gdy publiczność myje sama,

Ręce, palce i nadgarstki,

w sposób zwykły, geszefciarski.

Dziś potrzebne są wytyczne,

aby umyć palce liczne.

Nie pieść kciukiem dozownika,

z tego dużo zła wyniki!

A ministru w swej podzięce, krzyknij:

Ja cię kręcę!

Minister oraz rada ekspertów i autorytetów postanowili zwoływać codzienne konferencje prasowe podczas których podawano o ile wzrosło zużycie wody oraz mydła.

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2278-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-8

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 5

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:28
Odsłony: 2188
Poprzedni odcinek
 
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2275-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-5
 
Krystyna Knypl
 
ROZDZIAŁ 5. WIZYTA STUDYJNA NAUKOWCÓW W PARYŻU
 

Anastazy jako certyfikowany naukowiec najwyższych lotów z imponującym impact factor wynoszącym 0,017 i ambitnie podążającym do 0,018 zwracał zawsze uwagę na zbieżność poczynań badawczych Wielkiego Uniwersytetu Medycznego z trendami nauki światowej. Oczywiście kłuła go w sam czubek lewej komory serca niedająca się w żaden sposób opanować zazdrość, że taką Matyldę Przekorę, autorkę pisującą do prasy kolorowej, czytały miesięcznie i cytowały na swoich blogach setki tysięcy czytelniczek i czytelników. Nie dość tego, że Matylda miała tzw. zasięgi ze swoimi artykułami, to jeszcze bywała tam gdzie zwykli bywać eksperci!

DSC07817 k400

Rozpoznawczym kolorem Matyldy był niebieski

Tłumaczył sobie tę kłopotliwą różnicę w zasięgu oddziaływania słowa drukowanego tym, że on pisze dla wybranych jednostek z pięknie pofałdowanymi zwojami mózgowymi skręcającymi wyłącznie w lewą stronę, a Matylda dla takich z bardziej wygładzoną korą mózgową. Tłumaczenie tłumaczeniem, ale ból serca pozostawał, nawracał i nie przemijał. No bo jak może nie boleć serce, gdy ilekroć Anastazy wszedł do fryzjera, aby podfarbować swoje siwiejące włosy, to jego wzrok od progu padał na rozrzucone na wszystkich stolikach egzemplarze pisma „Imperium Matyldy”. Czegóż ona tam nie wypisywała!

# Jak usunąć kolec kaktusa z palca.

# Co zażyć na poniedziałkowy ból głowy, gdy w domu nie ma ani jednej tabletki przeciwbólowej.

# Jak ożywić intelektualnie 90-letnią babcię.

I jeszcze dziwniejsze tematy.

To jest naruszenie praw człowieka, takie nierówne traktowanie przez los osób piszących teksty. A może by tak powołać Rzecznika Praw Akademika, żeby dbał o poczytność naszych artykułów i naszą pozycję w społeczeństwie? Och, nie! Przecież my już nie jesteśmy akademią lecz Wielkim Uniwersytetem Medycznym. Może lepiej będzie Rzecznik Praw Należnych Naukowcom (RPNN)? Też nie, jakiś długi ten skrót, muszę to przedyskutować z panną Marysieńką.

Jako modniś i strojniś szczególnie cenił wszystko to, co działo się w Paryżu i lubił szukać tam inspiracji. Zbliżający się początek roku akademickiego i planowane zmiany na uczelni były dostatecznym powodem, aby poszukać natchnienia w stolicy mody. Wiadomo też było nie od dziś, że Paryż dobrze wpływa na kondycję każdego badacza, niezależnie od specjalności. Niespieszny spacer stylowymi uliczkami tego miasta, słuchanie, zatrzymywanie wzroku na wystawach sklepowych podczas spaceru po Champs Élysées, nierozerwalnie związanym z każdą wyprawą do tego miasta, czy wreszcie sympatyczny lunch w Le Grand Colbert było tym, czego badacze medyczni potrzebowali w stopniu nie mniejszym niż tlenu. Jakże wysoko plasował się badacz w uczelnianych sferach towarzyskich, jeżeli potrafił wtrącić od niechcenia – gdy byliśmy w zeszłym roku w Paryżu…

 DSC02944 400

Panna Marysieńka, wydanie paryskie

Umiejętność dyskusji o najnowszych trendach paryskich utrzymywała badacza na odpowiednim poziomie towarzyskim, za którym szedł poziom naukowy i w prostej pochodnej biznesowy! Śledzenie mody na takim portalu dla akademików (https://stylishacademic.com/tips-for-packing-a-capsule-conference-travel-wardrobe/) to nie było to samo, co osobiste spotkanie z modą w jej światowej stolicy.

– Panno Marysieńko – rzucił do sekretarki – a może byśmy pojechali do Paryża po inspirację w sprawie sukienek służbowych? Bo wie pani, te dalekowschodnie wzory sukienek, które zdominowały krajobraz naszych miast i wsi w mijające lato, to jednak nie jest pierwszy sort estetyki krawieckiej. A Paryż to zupełnie inna liga w modzie, urodzie i wygodzie.

– Ależ Magnificencja ma pomysły! – jęknęła jakby lekko paraerotycznie panna Marysieńka. – Jak najbardziej jestem za wizytą studyjną w Paryżu. Kto wejdzie w skład delegacji?

– Hm… Myślę, że ja, profesor OrOr, znaczy Jędrzej Wielkosz, no i pani, panno Marysieńko, jako moja prawa i lewa ręka, bo wie pani, ja jestem leworęczny, ale czasem też używam prawej. Proszę rezerwować bilety lotnicze, business class oczywiście, nie możemy pospolitować się z tymi korporacyjnymi wyrobnikami, którzy lecą na jeden dzień do Paryża, aby pocałować w pierścień dyrektora europejskiego oddziału.

– A hotel, to który mam zarezerwować? – zapytała panna Marysieńka.

– Hilton Arc de Triomphe, oczywiście! Na tydzień od najbliższego poniedziałku. Jak nazwiemy nasz program studyjny? – zastanawiał się głośno Magnificencja.

– A może nazwiemy go Maxence? – rzuciła panna Marysieńka w przestrzeń.

– Brzmi dla ucha bardzo przyjemnie – zauważył Magnificencja. – Taki jakby mix słów magnificencja i elegancja. Jak pani na to wpadła?

– Ach, po prostu zauważyłam na zdjęciu, które redaktor Matylda Przekora wrzuciła do internetu, że w tle jest taki napis.

– Które zdjęcie, które? – dopytywał Anastazy.

– No te, na którym niby tam Magnificencja jest w szpilkach, po lewej na górze zdjęcia jest to słowo. Sprawdziłam, Maxence to  francuskie imię męskie. A może lepiej będzie jego pełne oficjalne łacińskie brzmienie Maxentius?

– Hm… wolę Maxence – zadecydował Anastazy. – Piszemy więc: Wyjazd studyjny do Paryża w ramach projektu Maxence.

Trzy dni dzielące ich od  wyjazdu do Paryża przeleciały niczym jesienny wicher i już siedzieli na pokładzie samolotu. Dwie godziny zleciały na degustowaniu win serwowanych pasażerom business class, przegryzanych francuskimi serami i ani się obejrzeli, już lądowali na CDG.

Przeszli przez łącznik, minęli dwa korytarze i zjechali schodami do hali przylotów, aby odebrać bagaże.

Czekali, czekali, a walizki dostojnej delegacji naukowców nie nadjeżdżały… zanosiło się na horror spędzenia wszystkich dni w tej samej odzieży, co dla strojnisia Anastazego było wizją nie do zniesienia. Wszyscy odebrali swoje bagaże, a Anastazy z resztą delegacji tkwili przy pustym pasie transmisyjnym.

Ha! Trzeba było złożyć reklamację. Anastazy zaczął rozglądać się za jakimś odpowiednim biurem, ale nie był w stanie niczego wypatrzyć. Panna Marysieńka dostrzegła natomiast maszynę do zgłaszania reklamacji o zaginionym bagażu.

IMG 20170411 154125 400
Reklamacje o zaginionym bagażu przyjmowały roboty lotniskowe

O nie! Tego nie akceptuję! Ja, wybitny naukowiec oraz magnificencja tytularna i figlarna Wielkiego Uniwersytetu Medycznego w Wielkim Mieście, nie będę rozmawiał z maszyną.

– Jędrek, panno Marysieńko, idziemy na postój taksówek.

Wsiedli do auta i pomknęli do Stolicy Mody. Minęła godzina i taksówka zatrzymała się przed Hilton Arc de Triomphe.

Jakież było zaskoczenie Anastazego, gdy okazało się, że teraz hotel nazywa się L’Hotel du Collectionneur.

– Ach, widzę, że nie tylko nasza uczelnia, ale inne słynne przybytki też zmieniają nazwę. Gdy byłem tu w 2006 roku, był to Hilton Arc de Triomphe – oznajmił Anastazy pozostałym członkom delegacji. Spodobało mu się logo hotelu z dzielnym rycerzem na rydwanie mknącym ku zwycięstwu.

A może by tak zmienić logo naszego Wielkiego Uniwersytetu Medycznego? – zastanawiał się Anastazy. Właściwie te wszystkie węże i laski Hipokratesa to takie… takie mało eleganckie… a złoty rydwan to zupełnie inna historia! Muszę zaproponować na następnej radzie wydziału zmianę wizerunku.

Załatwili formalności w recepcji i umówili się, że za godzinę spotkają się w holu, aby wspólnie przespacerować się po Champs Élysées i łyknąć nieco wielkiego świata mody.

Apartament Anastazego

Dostojna delegacja wsiadła do przestronnej windy, która bezszelestnie uniosła się ku górze i zatrzymała na 5. piętrze. Ich sąsiadujące pokoje miały numery od 511 do 513. Anastazy włożył kartę w szczelinę zamku broniącego dostępu przypadkowym biedakom do świątyni luksusu i nacisnął klamkę. Za drzwiami rozpościerało się wyrafinowane królestwo dedykowane tym, którzy na nie zasłużyli. Położył podręczną torbę na stoliku w przedpokoju i rozejrzał się dokoła.

Łóże z madagarskiego hebanu na którym wypoczywał Anastazy

Środek pokoju zajmowało zachwycające łoże z madagaskarskiego, ciemnobrązowego hebanu. Obleczone było w śnieżnobiałą jedwabną pościel najwyższego gatunku. Wezgłowie zdobił hotelowy herb z dzielnym rycerzem na rydwanie. Złote linie herbu znakomicie komponowały się z ciemnobrązowym hebanem. Anastazy jęknął z zachwytu:

Ach… spać samemu w takim łożu to po prostu grzech przeciwko naturze… a gdyby tak… no nie! Anastazy, opanuj się – skarcił sam siebie. Pójdziemy do jakiegoś kabaretu i też będzie co wspominać – dodał na pocieszenie swojej rozbrykanej męskiej wyobraźni.

Zlustrowawszy pokój wszedł do łazienki, aby umyć ręce po podróży. Powoli odkręcił kran i spoglądał na strumień wody rozpływający się po umywalce z zielonego kararyjskiego marmuru. Wytarł swe spracowane dla dobra społeczności akademickiej dłonie w puszysty biały ręcznik z herbem hotelu, nawilżył je kremem stojącym na krawędzi umywalki i z przyjemności oglądał pozostałe elementy pomieszczenia. To było wnętrze, które wymagało niespiesznego smakowania każdego szczegółu.

Umywalka z zielonego kararyjskiego marmuru dopełniała obrazu

Przeczesał włosy, przejrzał się jeszcze raz w lustrze. Prezentował się dostojnie, mimo że nie był w akademickim stroju wizytowym. Jeszcze łyk wody i był gotów do wyjścia. Bezszelestnie zamknął drzwi i powolnym krokiem przemierzał hotelowy korytarz. Lubił te chwile, gdy buty zapadały się w grubą wykładzinę dywanową wyściełającą hotelowe korytarze. Czuł się wtedy królem życia. To nie było to samo co stawianie kroków po pospolitej, plastikowej wykładzinie w rektoracie. Tamta wykładzina była dostępna dla wszystkich, a puszyste, hotelowe, pięciogwaizdkowe dywany tylko dla wybranych.

Zjechał na parter i rozejrzał się za panną Marysieńką i Jędrzejem. Siedzieli już w holu i na widok magnificencji poderwali się sprężyście. 

– Moi drodzy, cieszę się, że już jesteście – oznajmił Anastazy i wyjął z kieszeni smartfon, aby wyświetlić trasę spaceru.

– Proponuję, abyśmy przespacerowali się po Parc Monceau, potem przejdziemy do rue du Faubourg Saint-Honoré, na której znajdziemy wszystko, co jest potrzebne eleganckiemu mężczyźnie, no i eleganckiej kobiecie też – dodał. – Wyprawę zakończymy w którejś kawiarni na Champs Élysées.

– Znakomity plan! – zawołała z entuzjazmem panna Marysieńka.

– Moi drodzy, koniecznie musimy wstąpić do sklepu Hermes. Nie wiem jak wy, ale ja muszę kupić sobie kilka krawatów na nowy sezon akademicki, panna Marysieńka z pewnością nie pogardzi jakąś gustowną apaszką, no a ty, Jędrzeju, na co masz ochotę?

– Hm… może pasek do spodni… tak, pasek, w Paryżu mają ciekawe wzory.

Przeszli przez Parc Monceau i nie minęło kilkanaście minut, a już spacerowali po słynnej ulicy cieszącej gusty najbardziej wybrednych elegantek i elegantów. Mijali kolejne wystawy, gdy nagle wzrok Anastazego odnotował coś, czego jego profesorskie oczy nie widziały przez całe dotychczasowe życie. Na wystawie sklepowej w ramie wielkiego obrazu pyszniły się dwa portrety. Przetarł oczy w nadziei, że to tylko jakieś chwilowe zakłócenie wzrokowe po podróży, ale widok nie chciał znikać. Tak, to był Karol Marks w towarzystwie Zygmunta Freuda.

DSC02921 660

Twórcy idei wiecznie żywych

– A to historia! Czy wy widzicie to samo, co ja widzę? Jędrek! Panno Marysieńko!

– Pacze i widze, że widze to samo co Magnificencja – mruknął Jędrzej.

– A kto to? – zapytała panna Marysieńka – Nie znam tych panów, to jacyś znajomi Magnificencji i profesora Jędrzeja?

– Och, panno Marysieńko, to słynni ludzie, ale z innej epoki, więc niech pani nie mebluje sobie główki ich nazwiskami.

– Jędrzej, pamiętasz zajęcia z filozofii marksistowskiej na studiach doktoranckich? 

– Co mam nie pamiętać? – mruknął Jędrzej.

– A te zajęcia z psychiatrii, na których uczyliśmy się o psychoanalizie? Wiesz co… a może by tak wprowadzić warsztaty z psychoanalizy dla naszego personelu akademickiego, to pomoże im przejść nie tak boleśnie proces restrukturyzacji Wielkiego Uniwersytetu Medycznego?

– Anastazy, nie wiem czy psychoanaliza nam pomoże, ale kapitał z pewnością. Więc potraktujmy spotkanie z Karolem jako znak, symbol, wskazówkę dla nas na nadchodzącą przyszłość. Trzeba nam bliższych kontaktów z kapitałem, a psychoanaliza to będzie drugi plan.

Zakupy w Hermesie poszły im szybko i mogli kontynuować spacer wzdłuż rue du Faubourg Saint-Honoré. To co już po kwadransie zauważył Anastazy na tej słynącej z elegancji paryskiej ulicy, to brak tych dalekowschodnich modeli sukienek.

– Ha! Wiedziałem, że to jakaś lokalna moda dla ubogich ze wschodnich rubieży Europy, a nie wysokiej klasy moda dla poważnych ludzi, na stanowisku. Trzeba będzie jeszcze popracować nad ostatecznym wyglądem nowych sukien akademickich. No, ale jedno jest pewne, musimy kupić dla całej rady wydziału służbowe teczki u Louis Vuitton, więc idziemy do tego sklepu, aby rozpoznać temat, co jest modne w tym sezonie.

U Louis Vuittona Anastazemu wpadła do głowy ostateczna koncepcja stroju akademickiego, gdy zobaczył czarne podłużne plecaki z czerwonymi elementami w dolnej części z kolekcji The Epi Patchwork edition of the Christopher backpack.

– Tak, już wiem, jak się wystroimy! Sukienki w ciemnoczerwonym kolorze z takimi czarnymi plamami, przypominającymi ślady tygrysie, do tego czarne plecaki z tymi akcentami czerwonymi na dole. Aha, no i do tego oczywiście czarne szpilki z czerwoną podeszwą, te od od Christiana Louboutina będą pasowały idealnie.

– Bosz… Magnificencjo… Ależ ma pan wizje… – jęczała para erotycznie panna Marysieńka.

– To po czymś, czy na trzeźwo to wszystko wymyśliłeś? – zapytał z troską Jędrzej.

– Jędruś, na trzeźwo, na trzeźwo, ja kocham elegancję. A wiadomo… Francja… elegancja… to jest to, co tygrysy elegancji lubią najbardziej. Wrrr….

– Powiem więcej – kontynuował Anastazy – połączenie koloru czerwonego z czarnym w naszej nowej kolekcji służbowych ubiorów akademickich ma wysoki podtekst symboliczny. Do tej pory magnificencjom i wicemagnificencjom przysługiwały szaty w kolorze czerwonym, a niższym funkcjonariuszom akademickim szaty w kolorze czarnym. Dzięki połączeniu kolorów w nowej kolekcji wykażemy się demokratyczną postawą wobec kolegów niższych rangą. To nie znaczy, że w 100% będą mogli robić to samo co my, arystokracja Wielkiego Uniwersytetu Medycznego.

– A czego nie będą mogli robić? – zaciekawił się Jędrek.

– No wiesz, założyliśmy ostatnio na uczelni Klub Magnificencji, do którego mają wstęp tylko magnificencje i wicemagnificencje. Innymi pracownikom, którzy wprawdzie mają prawo do założenia służbowej sukienki w jakimś pośledniejszym kolorze, wstęp jest wzbroniony. Zatrudniliśmy nawet ochroniarza, żeby pilnował porządku i nikogo nieupoważnionego do Klubu Magnificencji nie wpuszczał.

– A gdzie ten wasz klub się mieści? – zapytał zaintrygowany Jędrzej.

– No wiesz, chwilowo to zabraliśmy jeden pokój bibliotece uczelnianej, bo co za dużo, to niezdrowo, znaczy jak za dużo tych książek ludzie czytają, to niezdrowo mogą się wiedzy nałykać i potem co my z takimi przemądrzałymi zrobimy? No coo??? Rozumisz, Jędrek?

– Ale co tam robicie? – dociekał OrOr.

– Powiem ci, ale w tajemnicy – przymierzamy tam ładną bieliznę w kolorze czerwonym.

– Co??? – Jędrzej dostał galopującego Hashimoto z wytrzeszczem złośliwym.

– No coooo??? Co się tak dziwisz?! Fajnie jest przymierzyć czasem jakiś czerwony staniczek. Człowiek po takiej akcji dostaje takiego kopa hormonalnego, że hej!

Panna Marysieńka, mimowolny słuchacz tych żywiołowych zwierzeń akademickich, nieśmiało wtrąciła:

– Magnificencjo, a może by tak ustanowić odznaczenie uczelniane, które nazwiemy Tygrys Elegancji i będziemy je przyznawać najelegantszym akademikom i akademiczkom? Skoro są portale poświęcone modzie akademickiej (https://stylishacademic.com/), to chyba jest to kierunek godny inwestycji.

– Panno Marysieńko! to jest myśl genialna i zaraz po powrocie zajmiemy się realizacją. Aby być dobrze przygotowanymi do konkurencji Tygrys Elegancji – zarządzam jutro wycieczkę do sklepów na Place Vendôme – oznajmił Magnificencja.

Paski, apaszki, żakiety, spodnie, suknie na Place Vendôme zachwycały, ale największą miętę Magnificencja poczuł do perfum w opakowaniu w kształcie szpilek. Anastazy nawonnił się próbkami i jęczał, wciągając w nozdrza oszałamiający zapach.

Krystyna Knypl

Następny odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2277-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-7

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 4

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:19
Odsłony: 2152

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2274-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-4

Krystyna Knypl

ROZDZIAŁ  4. EKSPERCI SPODZIEWAJĄ SIĘ NIESPODZIEWANEGO

Pandemia  będąca złotym okresem dla wielu grup biznesowych w krainie zwanej Wirtualandią, nieśpiesznym krokiem odchodziła w siną dal, niczym słynny kochaś z przeboju sprzed lat.

https://www.youtube.com/watch?v=HaOZXqQLW0Q

DSC07818 k660

Miejscami nawet odfruwała  do innego wymiaru

Co będzie dalej? Na czym będziemy zarabiać? Kogo wynajmiemy do roli ekspertów niezbędnych do generowania kolejnych fal paniki? Jak zapewnimy refundację produktów medycznych, które wprowadzimy na rynek pod hasłem ochrony przed infekcją? Takie oraz wiele innych  niepokojących uczuć gnębiło różne grupy biznesowe działające na globalnym rynku medycznym.

Przecież nie może być tak, że przestaniemy zarabiać miliony i zostaniemy prolami żyjącymi z jednej pensji na poziomie średniej krajowej!

Uczucie post pandemicznego strachu przenosiło się z jednej grupy biznesowej na drugą, powracało ze zdwojoną siłą i  się, że nigdy nie przeminie.

Z silnymi uczuciami już tak w życiu jest, że przyczepiają  się do człowieka niczym butapren i nie ma dobrego sposobu aby się od nich uwolnić. Nie ważne było czy ów butapren uczuciowy dotyczył relacji międzyludzkich, stanowisk, poglądów czy zarobkowania. 

W dobie pandemii szalejącej nie tylko w ludzkich organizmach, ale i w  mediach społecznościowych, pojawiło się jeszcze jedno uzależnienie - nazwijmy ją "ekspertoza przewlekła" po łacinie expertosis chronicus, numer w ICD będzie nadany w nieodległej przyszłości.

Głównym objawem tego schorzenia była potrzeba bycia nieomylnym ekspertem o krajowym zasięgu, który ma zawsze racje. Każdy kraj miał swoich ekspertów komentujących na bieżąco zarządzenia rządów, ministerstw oraz placówek administracji zdrowia publicznego. Wpływy ekspertów miały zasięg regionalny, nie można było koledze z branży wchodzić na jego poletko wpływów.

Uzależnienie od bycia nieomylnym ekspertem atakowało nie tylko niektórych lekarzy, ale także te osoby które nie dostały się na medycynę i zrządzeniem okrutnego losu musiały studiować biotechnologię, wirusologię  lub zdrowie publiczne. Nieszczęśnicy ci z powodu niemożności studiowania medycyny cierpieli na nieuleczalną potrzebę "zabawy w doktora". Aby przybliżyć te nieszczęsne ofiary okrutnego losu do medycyny wymyślono określenie "medyk" oraz "ekspert". Był to wprawdzie ktoś o bliżej nieznanym wykształceniu, ale bardzo oblatany w recytowaniu koncepcji lansowanych przez władze i biznes.

Media intensywnie lansowały pogląd, że ów ekspert to jest jakiś ważniak, którego My, Naród powinien słuchać z otwartą jamą ustną, oraz żarliwie mu przytakiwać, przyklęknąwszy przynajmniej na jedno kolano. Lansowanie kogoś, kto miał wykształcenie bliżej nie wiadome, ale potrafił wiernie recytować przekazy dnia,  trwało już długi czas i zdawało się nie mieć końca, co więcej dawał całkiem dobre efekty biznesowe zleceniodawcom tych recytacji.

 Eksperci spodziewają się niespodziewanego 

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Expert

Jedni stawiali ekspertom pomniki, aby uczcić ich wielkość. Inni pisali wiersze na ich cześć:

Oda o nierówności

Dość tej równości! To chyba wiecie, że

Nie ma równych ludzi na świecie.

Są duzi i mali, mądrzy i głupi,

Ale tej bajki dziś nikt nie kupi.

Sprzedaje się kłamstwo, fałsz i obłuda.

Jak długo? pytacie. Dopóki się uda!

Ekspert, to cwany gość z nominacji.

Ma mega przydział kłamliwych racji.

Na każdy temat on wszystko wie.

Więc bredzi jawnie co tylko chce.

Jest też komitet, nie, nie centralny!

Z umysłowości skrajnie banalny,

Powie co każą, podpisze wszystko,

Zwłaszcza gdy przelew bankowy blisko. 

Zwolenników ekspertologii sponsorowanej Matylda Przekora, znana w swoim drugim wcieleniu zawodowym jak dziennikarz śledczy, zwykła pytać: 

Drogi ekspercie! Czy na pokładzie samolotu, gdy ktoś zasłabnie, pytają przez głośniki "Czy jest na pokładzie ekspert?" czy raczej staromodnie próbują ustalić "Czy jest na pokładzie lekarz?"

Eksperci i ich wyznawcy po usłyszeniu tak niewygodnego oraz naruszającego ich prywatność pytania żmijowato syczeli:

- Matyldo, ale czy ty jesteś za czy przeciw tym najwspanialszym produktom medycznym?

- Pytanie "za lub przeciw" może dotyczyć partii politycznej, ale nigdy nie powinno dotyczyć metody leczenia czy zapobiegania - odpowiadała Matylda. Skoro nie pytasz czy jestem za lub przeciw leczeniu nadciśnienia tętniczego lub zapalenia płuc, to nie pytaj o inne procedury terapeutyczne. 

Pandemia ograniczała nie tylko w doborze słów, ale także w wielu innych obszarach. Ograniczenia w podróżowaniu narzucone przez pandemię spowodowały, że wiele osób kierowało swe myśli  ku przeszłości oraz wyprawom odbytym w dawnych latach.

Podróże, podróże, ech... - pomyślała Matylda i na dysku wspomnień pojawiła się wyprawa za ocean, do Stanów Zjednoczonych na początku lat dwutysięcznych. 

aa2

Rodzinna rezydencja Braiwasherów

Pierwsza noc na kontynencie amerykańskim, spędzona w San Francisco, wypełniona była oglądaniem telewizji serwującej widzom niezliczone reklamy. Nachalne wciskanie  wszystkim wszystkiego co tylko na świecie wyprodukowano, wygenerowały w wyobraźni Matyldy wizerunek rodziny Brainwasherów, producentów zdrowych złudzeń z dostawą do domu.  

Przez minione dwadzieścia lat, które upłynęły od spotkania z telewizją amerykańską,  miała wrażenie, że wpływy  Brainwasher Family rosły z dnia na dzień  tak szybko, że opanowały wszystkie kontynenty, a produkcja zdrowych złudzeń pędziła z szybkością dorównująca produkcji pewnego produktu medycznego, którego nazwy nie wymienimy, bo i po co?. 

Efekt i zasięg globalny w branży produkcji złudzeń uzyskano dzięki rozbudowaniu firmy i podzieleniu jej na sekcje: 

# pralnia mózgów naukowców, 

# pralnia mózgów lekarskich, z sekcją pralni mózgów studentów medycyny oraz rezydentów, 

# pralnia mózgów urzędniczych 

# pralnia mózgów pacjentów

Pralnia mózgów naukowców obejmowała prominentnych przedstawicieli różnych dyscyplin klinicznych, którzy wykonywali badania kliniczne nowych leków, badań  oraz sprzętu diagnostycznego. Dzięki rozwiniętemu systemowi pralniczemu osiągnięto znaczący wpływ na praktykę kliniczną dnia codziennego. Młode i średnie pokolenie posłusznie recytowało przekazy dnia nadane przez ekspertów. Starzy doktorzy głosili jakieś herezje, że doświadczenie osobiste ma znaczenie w medycynie. Co więcej potrafili przyjąć na oddział pacjenta bez oznaczenia poziomu CRP! 

- Im trzeba odbierać prawo wykonywania zawodu lekarza! Jak śmie taki jeden z drugim starzec mówić o czymś takim jak doświadczenie osobiste, powoływać się na znajomość patofizjologii lekceważąc przy tym wytyczne napisane przez ekspertów??? grzmiały młode pokolenia wyznawców ewidens-bejzologii medycznej.

Podstawowym założeniem był podział kadr na Medycyny Znawców i Potulnych Wykonawców. Znawców nazywano ekspertami, zastanawiano się nad  bardziej precyzyjnym określeniem „dostawca prawdy”, czyli ktoś, kto łączył w sobie status eksperta oraz osoby przekazującej prawdę. Słuchaczy licznych wykładów nazywano „złaknionymi prawdziwej wiedzy”, co niebywale podnosiło wszystkim samopoczucie do granic rozkoszy. Każdy chciał obcować z przekazem medycznym gwarantującym mu rozkosz na miarę doznań erotycznych. Prócz przekazów nowej wspaniałej wiedzy między słowa wpleciono zalecenia:

# przytakuj naszym przekazom i połykaj ich treść

# zapomnij o starej wiedzy

# propaguj nową wspaniałą medycynę, głoś jej chwałę i wielkość

# zwalczaj myślących inaczej, donoś na nich gdzie tylko się da!

# zwalczaj myślących samodzielnie i mających osobiste doświadczenie w medycynie

Duzo nas

Jako najważniejsze cele wzięto zdyskredytowanie doświadczenia osobistego w medycynie, samodzielność myślenia oraz znajomość patofizjologii. Tylko wybrańcy mieli prawo myśleć samodzielnie i formułować wnioski, tłum miał powtarzać to, co otrzymał w przekazie od wybrańców.

Medycyna Oparta na Propagandzie

 Medycyna Oparta na Propagandzie,

Lubi zawsze jechać po bandzie.

Wrzaskliwą narracją wciąż peroruje,

Innych poglądów nie toleruje.

Karci, wytycza oraz strofuje,

Jak nieomylna dziunia się czuje.

Będąc już raczej lekarką starą

Poradzę dziuni warszawską gwarą:

Nie bądź tak cwana w ząbek czesana,

Bo przyszłość twoja będzie opłakana.

Ci starcy, zagubieni w życiu i medycynie, wspominali epokę słusznie minioną jako podobno wspaniałą, ale co to była za epoka? Nie było żądnych wytycznych, nie było ekspertów, zamiast na konto bankowe eksperta wdzięczności koperta lądowała w kieszeni lekarskiego fartucha! Dawniej to było przekupstwo, teraz to jest honorarium dla eksperta, to zupełnie coś innego! Tak dłużej nie mogło być! Trzeba było zapanować nad samowolą w myśleniu, działaniu lekarskim oraz niekontrolowanym przebiegu pieniędzy. .

Wszystko zdawało się być pod kontrolą, jednak pewien niepokój w kwestii przyszłości globalnego rynku medycznego budziła przyszłość badań klinicznych nad nowymi lekami. Mówiono, że  badania kliniczne będzie wykonywać  sztuczna inteligencja. 

- No dobrze niech sobie robi ta cała sztuczna inteligencja (AI), co wcale nie oznacza Artificial Intelligence lecz Artificial Idiot - mówił John, senior na zebraniu rodziny Brainwasherów. Ale jak ją przekonać do wydania korzystnej dla nas opinii? Czy ona lubi pieniądze?

Perfect City 21

Alex Brainwasher

- Dziadku, to tylko kwestia odpowiedniego oprogramowania - odpowiedział Alex, absolwent wydziału prania mózgów na Uniwersytecie Pralniologii Praktycznej. No i poza tym oprogramowanie to będzie koszt jednorazowy, a tych ekspertów to musimy ciągle gdzieś zapraszać, wozić samolotami w business class, kwaterować w pięciogwiazdkowych  hotelach... Artificial Inteligency nie będzie miała takich wymagań! Co więcej wygeneruje takie wyniki jakie będą nam potrzebne, bez żadnych niespodzianek.

- A wiesz Alex, że to bardzo ciekawa koncepcja! Masz głowę do interesów! Musimy wyprodukować jakiś nowy lek i zrobić mu dobry PR.

- A może nowy patogen? - zapytał Alex, 

- Nie, drugi podobny patogen w krótkim czasie nie zrobi nam takich pieniędzy jak PATOGEN-19. Raczej nowy lek jest nam potrzebny - odpowiedział John. Przydała by się także jakaś nowa choroba, ale dotycząca innego niż drogi oddechowe  obszaru ciała ludzkiego. Taka  choroba powinna być nie za ciężka, nie za lekka, trochę uciążliwa, powszechna, łatwo przenosząca się na innych ludzi. No i potwierdzenie rozpoznania  powinno być za pomocą testów. Nie może być tak, że lekarz samodzielnie stawia rozpoznanie! Taka lekarska samowola mogła by  rozłożyć nam cały biznes.

John myślał dłuższą chwilę po czym uderzył się dłonią w czoło.

- Mam pomysł na nową chorobę!  Zarobimy na niej jeszcze więcej niż na PATOGENIE-19, który odchodzi w siną dal. 

- Mów dziadku, mów co to  za choroba! - zawołał podekscytowany Alex.

- Wirusowy świąd zakaźny - oznajmił John.

- Co, co takiego? - Alex był zbyt mało obeznany z medycyną aby zrozumieć koncepcję dziadka bez dodatkowych objaśnień.

- Zamówimy wirusa, który będzie przenosił się przez dotyk. Gdy ulokuję się ten wirus na skórze osoby zakażonej to będzie powodował dokuczliwy świąd.  Początkowo będzie to świąd okolicy miejsca zakażenia, który z czasem będzie roznosił się na całe ciało, nie wykluczając, a może skupiając się głównie na... - John zawiesił głos.

- Jakich okolic, jakich? Mów dziadku! - zawołał Alex.

- Nie domyślasz się? - John zapytał wnuka, z trudem hamując śmiech.

- Czekaj, zaraz... zaraz... no nie powiesz, że masz na myśli świąd okolic intymnych? - powiedział Alex.

- Mam dokładnie te okolice na myśli, co więcej chodzi mi o  świąd przednich i tylnych okolic intymnych - odpowiedział John chichocząc wesoło. W jego biznesowej wyobraźni zaczęły pojawiać się coraz większe grupy osób drapiących się po siedzeniu, ale także coraz większe kwoty wpływające na konto ich firmy Perfect Brainwashing Company. W końcowym efekcie zarobiono 180 mld reali wirtualandzkich.

- A jak zabraknie w bankowych programach komputerowych zer, to co się stanie z naszymi kontami, z naszymi pieniędzmi??? - zaniepokoił się Alex . 

- Nie, nie może zabraknąć zer! Przecież zero to nic nie znaczy! - uspokajał się. Samo zero nic nie znaczy ale za inną cyfrą to jednak coś znaczy!  Kurcze trzeba wykupić  wszystkie zera na rynku Jak postanowili tak zrobili. Zera w banku były tylko dla wybranych, pod pełną kontrolą Brainwasher Family. 

Po jakimś czasie ludzie zauważyli brak zer na kontach bankowych i zaczęli narzekać, reklamować transakcje. 

Banki odpowiadały nawiązując do znanej frazy: Nasz stan posiadania jest jak szwajcarskich ser, składa się z samych dziur, lecz jest bez zer. Nie od dziś wiadomo, że z bankami jeszcze nikt nie wygrał, więc  i tym razem to się nie zdarzyło.

Swiat w twojej glowie

Aby wszystko przebiegało sprawnie i zgodnie z ustaleniami powołano Policję Myśli. Łączyła ona oraz nadzorowała wszystkie  zawody medyczne. Jednolitość poglądów była niezbędnym elementem Nowej Wspaniałej Medycyny.

Krystyna Knypl

Następny odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2276-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-6

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 3

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:14
Odsłony: 2231

Poprzedni odcinek

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2273-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-3

Krystyna  Knypl

ROZDZIAŁ 3. CHYTROŚĆ WIRUSÓW NIE ZNA GRANIC

Wirusy, odkąd istniały, zawsze potrafiły przechytrzyć ludzi. Atakowały znienacka, w sposób niewidoczny i podstępny, szybko ścinając z nóg człowieka upatrzonego na swoją ofiarę. Nic sobie nie robiły z tego, że ktoś jest Bogatym Biznesmenem (BB), Bardzo Ważnym Politykiem (BWP), Bardzo Znanym Prawnikiem (BZP), a nawet Bardzo Znanym Dziennikarzem (BZD). Nie odczuwały ani odrobiny lęku przed stanowiskiem swojej ofiary, stanem jej konta bankowego, zasięgiem wpływów ani koneksjami krajowymi i zagranicznymi. Kompletnie ignorowały fakt posiadania dostępu swoich ofiar do mediów, mikrofonów i studiów telewizyjnych. Były niewrażliwe na wpisy na mediach społecznościowych, najbardziej wściekły hejt i co najstraszniejsze – na najgroźniej zredagowane paragrafy, ustawy i rozporządzenia.

Bezpardonowo wskakiwały na śluzówki dróg oddechowych albo co gorsza – dróg moczowo-płciowych kobiet i mężczyzn, przyczepiały się do wybranego receptora, podstępnie przenikały błony komórkowe i wdzierały się z impetem do wnętrza komórek swojej ofiary. Rozhulane wirusy namnażały się szybciej niż króliki w Panestralii, hasając po całym organizmie zaatakowanych, pozbawiając ofiary możliwości poruszania się, a z czasem w niektórych przypadkach także oddychania. Bezczelność wirusów nie znała granic – i nie jest to licentia poetica! Te zlepki aminokwasów, bo nawet nie białek!, bezczelnie przemieszczały się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, z jednego sezonu na drugi sezon, co więcej – korzystały na gapę z samolotów, pociągów, autobusów i statków. Ludzi padali wszędzie jak przysłowiowe muchy. Trzeba było jakoś temu przeciwdziałać! Zorganizowano sieć szpitali zakaźnych, w których największy nacisk położono na dietę

Nie od dziś wiadomo, że odpowiednia dieta jest w stanie nie tylko uchronić od choroby, ale i chorego postawić na nogi. Koncepcję i nadzór nad opracowaniem diety dla pacjentów i personelu objął dr Staś Zapracowany. Przygotował on następujący jadłospis:

Śniadanie: kromka chleba z rana i z Covidem wygrana.

Obiad: tylko strawa duchowa i poprawa gotowa: Podwieczorek: mowa trawa, świeżo skoszona murawa.

Kolacja: jedno jabłko z wieczora trzyma z dala doktora.

Jadłospis wręczano pacjentom i personelowi, aby wszyscy mogli się na... naczytać do woli, a nie najeść, bo przecież nie o to chodzi, aby ludzie się objadali i do zdrowia nie wracali – grzmiał we wszystkich programach radiowych i telewizyjnych dr Adam Prankster.

Jabłko Terapeutyczne

https://en.wikipedia.org/wiki/Apple

To nie były byle jakie jabłka, pierwsze lepsze z brzegu! To były jabłka naukowo  specjalnie przetestowane i certyfikowane. Każde jabłko miało swój niepowtarzalny, indywidualny certyfikat. Pierwsza prezentacja Jabłek Terapeutycznych w 2007 roku, podczas jednej z konferencji, na której akredytowana tam Matylda Przekora miała okazję ten ciekawy produkt osobiście degustować. Zjadła jabłko i od razu poczuła się lepiej... czuła, jak zdrowie rozchodzi się po jej organizmie. Szybko zawinęła w chusteczkę pestki ze zjedzonego noblowskiego jabłka i zawiozła je do Rodzinnego Miasteczka, gdzie jej rodzina rozpoczęła uprawę. Matylda na każdy sezon dostawała z Rodzinnego Miasteczka odpowiednią ilość tego naturalnego prozdrowotnego produktu. To, że produkt działa, nie ma najmniejszej wątpliwości – wystarczy spojrzeć na Matyldę! Mimo że jej pesel zaczyna się od 45, to owocnie realizowała ona hasło „Do szpitala to ja jeździłam tylko do porodu i do pracy”. Rozmiary pandemii były coraz większe i większe.

Trzeba było szkolić personel aby podołał rosnącym wyzwaniom. Wybitni funkcjonariusze systemu dr Kalasanty Ustawka-Sięzdziwiłł , znany z zdolności do bycia mobilnym prezesem, dyrektorem, ba! przeorem! i nawet mentorem niedouczonych wspólnie z prof. Andrzejem Niedogolonym, znanym specjalistą kablologii, który z talentem potrafił kablować na każdego. Kalasanty z Andrzejem zorganizowali serię webinariów dla personelu medycznego w Pandemlandii, których poufnym mottem było "ważna jest tylko medycyna nowa, stara do kąta niech się schowa".

Podczas jednego ze szkoleń pewna pielęgniarka znienacka zapytała wykładowcę:

– Miałam pacjenta, u którego gorączka była tak wysoka, że zabrakło skali na termometrze! Co robić w takim przypadku, panie doktorze, administratorze? Co robić w tak trudnym przypadku?

– Jak to co robić? Jak to co robić? Stłuc termometr! – wrzasnął poirytowany Kalasanty. – To pani tego nie wie??? Tyle lat pracy w ochronie zdrowia i nie zna pani podstawowych procedur???

Personel medyczny otrzymał polecenie "stłuc termometr!

Wyczerpany emocjonalnie głupimi pytaniami Konstanty powrócił do swojej rodowej posiadłości na obrzeżach Pandemlawy stolicy Pandemlandii. Z jakim niedouczonym, niedomyślnym, niezaangażowanym personelem przyszło mi pracować! – skarżył się małżonce, która powitała go czum małżeńskim pocałunkiem oraz gorącym rosołem na wzmocnienie organizmu osłabionego zarządzaniem niegramotnymi masami ludzkimi. Musiał szybko odzyskać formę, bowiem następnego dnia miał zebranie rady nadzorczej Sieci Szpitali Covidowych. Na posiedzeniu tym omówiono strategię walki z wirusem, plany na przyszłość, a także wybrano rzeczniczkę prasową Sieci Szpitali Covidowych, którą została jedna z córek Kalasantego. Taka praca jej się po prostu należała!

Syrenka660

Rzeczniczka Prasowa Sieci Szpitali Covidowych podczas pracy

Zadaniem rzeczniczki prasowej było leżeć na przeciwległym do Centralnego Szpitala Covidowego brzegu rzeki i pachnieć. Wydzielając intrygujący zapach jednocześnie testowała, czy zadający jej pytania dziennikarze nie stracili węchu wskutek zakażenia wirusem.Ci z dziennikarzy, którzy zachwycili się jej zapachem, otrzymywali odpowiedź na swoje pytania, a ci co nie skomentowali tego przecudnego aromatu, byli uznawani za zakażonych i kierowano ich na kwarantannę, aby nie marudzili i nie rozsiewali pesymizmu. Nie od dziś wiadomo, że pesymizm jest gorszy od niejednego wirusa!

Ustawiono butle tlenowe na przystankach autobusowych, gdzie także pomocy niedotlenionym udzielało Przystankowe Pogotowie Tlenowe. Mimo tych wysiłków i bezbrzeżnej troski władz Pandemlandii ilość zakażeń rosła. Co robić? co robić? powtarzano w kuluarach władzy.  Zastrzyk nadziej dostarczyły dwie młode sygnalistki prawniczka i medyczka zasłużone dla sprawy oczyszczania szeregów medycznych z niekompatybilnych do sytemu jednostek, umysłowo otępiałych i opornych na jedynie słuszne EBM oporne.  Ich najgłośniejsze zgłoszenie dotyczyło interpretacji skrótu EBM. Otóż pewna emerytowana internistka z Pandemlawy, stolicy Pandemlandii urządzała sobie w internecie chichotki, że EBM = Ewidentnie Błędna Medycyna. Co więcej w tych chichotliwych wpisach twierdziła że skrót CME wcale nie oznacza Continous Medical Education lecz Continuous Marketing Efforts czyli ciągłe wysiłki marketingu! Wprawdzie sąd odrzucił wniosek w pierwszym chichotaniu, pardon czytaniu oczywiście, ale one były zdeterminowane do dalszej walki. Były dumnymi absolwentkami The  Whistleblower University w Chcivos, czyli uniwersytetu dla sygnalistów.

pogot przystank500

Niezrażone postawą sądu sygnalistki zgłosiły następny  wniosek aby podawać wirusy do sądu i oskarżać je o działanie na szkodę władzy oraz EBM. Nie mogło być tak, że w Pandemlandii stosowano zasady Evidence Based Medicine, a ta medycyna na wirusy nie działała!

Nowe struktury kadrowe

Podstawowym założeniem był podział kadr na Medycyny Znawców i Potulnych Wykonawców. Znawców nazywano ekspertami, zastanawiano się nad  bardziej precyzyjnym określeniem „dostawca prawdy”, czyli ktoś, kto łączył w sobie status eksperta oraz osoby przekazującej prawdę. Słuchaczy licznych wykładów nazywano „złaknionymi prawdziwej wiedzy”, co niebywale podnosiło wszystkim samopoczucie do granic rozkoszy. Każdy chciał obcować z przekazem medycznym gwarantującym mu rozkosz na miarę doznań erotycznych. Prócz przekazów nowej wspaniałej wiedzy między słowa wpleciono zalecenia:

# przytakuj naszym przekazom i połykaj ich treść

# zapomnij o starej wiedzy

# propaguj nową wspaniałą medycynę, głoś jej chwałę i wielkość

# zwalczaj myślących inaczej, donoś na nich gdzie tylko się da!

# zwalczaj myślących samodzielnie i mających osobiste doświadczenie w medycynie

Jako najważniejsze cele wzięto zdyskredytowanie doświadczenia osobistego w medycynie, samodzielność myślenia oraz znajomość patofizjologii. Tylko wybrańcy mieli prawo myśleć samodzielnie i formułować wnioski, tłum miał powtarzać to, co otrzymał w przekazie od wybrańców. Po kilku latach gwardia hunwejbinów medycyny była gotowa do służby ludzkości, a jej głównym celem było promowanie Narodowego Programu Szczepień Pandemlandii.

Program realizowały z niezwykłym oddaniem zastępy hunwejbinów medycyny, szczepiących dniem i nocą. Wydano instrukcje zwiększające wydajność ogólnonarodowej akcji szczepienia wszystkiego co się porusza i na drzewo nie ucieka. Egzemplarze uciekające na drzewo nie szczepiono, bo mogły to być nietoperze będące pierwotnym rezerwuarem zarazy. Optymalizowano czas pobytu w gabinecie, wypełniania dokumentacji i przeprowadzania zabiegu. Zrezygnowano na przykład z wykonywania aspiracji po wkłuciu igły, bo w końcu nie o to chodziło, żeby sprawdzać, gdzie jest igła – w mięśniu czy w naczyniu krwionośnym – tylko o to, aby szczepionkę ulokować w obywatelu oczekującym należnej mu procedury medycznej. Detale anatomiczne były bez znaczenia, liczyła się liczba wkłuć i podań.

Niestety niektórzy zaszczepieni maruderzy pisali na forach internetowych, że mają dolegliwości po zaszczepieniu – gorączkę, bóle mięśni, powiększone węzły chłonne, osłabienie. Rodziły się wątpliwości, z dnia na dzień było ich coraz więcej, aż powstała straszna, okrutna Myślozbrodnia(*) Niewiary w Szczepionkę.

Myślozbrodnie rozpleniły się w całej Pandemlandii i namnażały z szybkością dorównującą wirusom. Myślozbrodniarze zbierali się na forach internetowych i opowiadali sobie o swych wątpliwościach co do działania szczepionki oraz częstości występowania niepożądanych odczynów poszczepiennych. Myślozbrodniarze z dyplomem lekarza byli szybko wychwytywani przez hunwejbinów medycyny i kierowani do centrów oczyszczenia umysłów. Podniosłe zadania oczyszczania umysłów prowadziły struktury korporacji zawodowych, wzywając delikwentów przed swe groźne oblicze.

 Policja myśli 2

Jednak mimo wytężonej pracy hunwejbinów medycyny myślozbrodnie niewiary w szczepionkę namnażały się z szybkością dorównującą wirusom. Niezbędne było wprowadzenie bardziej wydolnych metod kontroli. Na jednej z narad wysunięto koncepcję stworzenia policji myśli.

(*) Myślozbrodnia – przestępstwo w Oceanii, fikcyjnym państwie stworzonym przez George’a Orwella w powieści Rok 1984. Słowo myślozbrodnia (ang. thoughtcrime) pochodzi z nowomowy i jest efektem połączenia słów „myśl” i „zbrodnia”. W praktyce oznacza ono przestępstwo polegające na myśleniu wbrew linii propagowanej przez Partię oraz Wielkiego Brata. Myślozbrodnię wykrywa Policja Myśli, która pełni funkcję tajnej służby. Człowiek ogłoszony przez Policję Myśli myślozbrodniarzem zostaje poddany ewaporacji, tzn. wymazuje się jego wszystkie dane z ksiąg oraz zaciera się po nim wszelki ślad. Jest przetrzymywany w siedzibie Ministerstwa Miłości.  https://pl.wikipedia.org/wiki/My%C5%9Blozbrodnia

Krystyna Knypl

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2275-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-5

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 2

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 22:02
Odsłony: 2245

Poprzedni odcinek

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2271-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-1

ROZDZIAŁ 2. GDY NARÓD DO BOJU WYSTĄPIŁ Z ORĘŻEM

Krystyna Knypl

Mimo nieustających starań wielokrotnego szczepienia wszystkiego co się rusza,  nie wszyscy mieszkańcy Pandemlandii rozumieli rozmiar nie dającego się zmierzyć dobra jakie na nich spływało z rąk dobroczyńców z  Chcivos.

Walka z opozycją antysanitarną

Zaczęły powstawać różne grupy opozycyjne zarówno w realu, jak i wirtualne. Krążyła bibuła pandemiczna, tworzono pieśni wzywające do walki z ciemiężcami sanitarnymi. Jedną z nich była pieśń hymniczna "Gdy naród do boju wystąpił z orężem" (https://pl.wikipedia.org/wiki/Gdy_nar%C3%B3d_do_boju), do której dopisano nowe, aktualne słowa. Pieśń śpiewano na melodię: https://www.youtube.com/watch?v=ICI7PpW8irg

Gdy Naród do boju

Wystąpił z wirusem
Panowie o dawkach
Radzili...
Gdy naród zawołał
Umrzemy lub zwyciężem
Panowie ciężarne
Szczepili...
O cześć Wam
Panowie magnaci
Za ludzi niewolę
Kajdany,
O cześć wam,
Eksperci i potentaci
Za świat do lockdownów
Zagnany...
 
Szturm na Pałac Covidowy
 
Ucisk sanitarny narastał, aż osiągnął masę krytyczną. Niezadowolony lud ruszył na  Pałac Covidowy z zamysłem ukarania ciemiężców. Szturmujący do walki zagrzewali się słowami Marszu Gwardii Anty Covidowej
https://www.youtube.com/watch?v=KFxYpHOunrQ
<a href=
Źródło ilustracji:
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Storming_of_the_Winter_Palace 
 
My ze straconych szans
I zagubionych lat,
Za stres i ból,
Za lata łez,
Już zemsty nadszedł czas!
Szczęśliwie zastępy Armii Covidiańskiej odparły szturm i Pałac Covidowy odzyskała swój niepowtarzalny blask.
 
Nowy Plan Walki z Pandemią
 
Dla  uzyskania lepszych wyników opracowano 6 letni Wielki Plan Walki z Pandemią oraz przygotowano odpowiednie nagłośnienie w przestrzeni publicznej. Plakat symbolizujący plan przedstawiał dzielnego Oficer Sanitaryzmu, który wierci dziurę w brzuchu niezaszczepionym ProPandemikom, aby poświęcili się dla dobra całej ludzkości i w końcy zaszczepili się.
 
 Najwięcej nadziei wiązano z młodzieżą, jej również poświęcono odpowiednie propagandowe plakaty.
Plakaty dedykowane młodzieży wzmocniono przekazem do konsumentów napojów alkoholowych, którzy w Pandemlandii stanowili znaczący odsetek społeczeństwa.
 
Uczucie wdzięczności musi mieć swój wyraz
 
Zmasowana akcja promocyjna przyniosła pewne rezultaty, można było mówić o sporym sukcesie, który wymagał wizualizacji i konkretyzacji . W tym celu  w centrum miasta Chcivos wzniesiono pomnik, z motywem nawiązujących do znanego monumentu "Czterech Śpiących". Kamienie umieszczone na głowach poszczególnych bohaterów monumentu symbolizowały dźwiganie olbrzymiego ciężaru walki z pandemią. Oczywistą oczywistością było, że bohaterami monumentu zostali profesor Brauss Klapp, Jej Ekselencja Madama Bidula von der Crafty, profesoressa Teressa Chciwa - Namaksa oraz Adam Prankster.
 
Bydgoszcz kamienne głowy
 
Pomnik Bohaterów Rewolucji Sanitarnej
 
Generalną zasadą stosowaną przez sztab dowodzenia rewolucją sanitarną było poufne hasło "Wydoić każdego to nic złego!" Symbol tej walki ustawiono na ulicy Nowy Świat.
 
Krowa Trojan horse
 
Wydoić każdego to nie jest nic złego!
 
Ważnym elementem walki z wirusem były kwarantanny oraz izolacje obywateli  zakażonych, podejrzanych oraz zdrowych mających kontakt, z tymi którzy skontaktowali się z wirusem.
 
Algier ZOO
 
Żądamy wolności!!!
 
Skierowani na izolację oraz kwarantannę rozklejali po wsiach i miastach takie plakaty, podobno symbolizujące ich okrutny los. Co więcej metody izolacji nieodpowiedzialnych jednostek nie spotykały się ze zrozumieniem wszystkich przedstawicieli społeczeństwa i trzeba było poszukiwać oraz wyłapywać te pro pandemiczne jednostki. Do tego celu powołano specjalne oddziały Inspektorów Sanitarnych, którzy przetrząsali tereny milimetr po milimetrze, w poszukiwaniu zbiegów z izolacji oraz kwarantanny.
 
Krowa 1
 
Nikt się przed nami nie ukryje i z tego każdy z nas żyje! - hasło Inspektorów Sanitarnych
 
Na fotografii Inspektor Sanitarny poszukuje ukrytych dywersantów, oni potrafili ukryć się  dosłownie wszędzie przed błogosławionym darem kwarantanny. Każdego dnia Inspektorzy Sanitarni składali osobiście meldunki profesorowi Braussowi Klappowi. Dostęp do jego gabinetu był starannie opracowaną ceremonią.
 
 Niebieski korytarz 2
W drodze do gabinetu do prof. Braussa Klappa
 
Początkowe odcinki korytarza prowadzącego do gabinetu miały pewne elementy jasne, które sugerowały, że Inspektorzy Sanitarni zmierzają ku Niebiańskiej Jasności.
 
 Niebieski korytarz
 
Niebiańska Jasność w pobliżu gabinetu prof. Braussa Klappa
 
Po kilkudziesięciu metrach droga stawała się coraz bardziej niebieska, kolorystyka ta miała na celu stworzenie uczucia dostępu do Niebios. Gdy inspektorzy pokonali dwa odcinki korytarz wchodzili do sekretariatu, gdzie stawali przed obliczem szefowej tego departamentu, którym była Madama Idiotessa Bęc - Walska.
 
 Redaktorzyca
Madama Idiotessa Bęc - Walska
 
Przed wpuszczeniem  inspektorów do gabinety profesora skuwano im ręce i nogi, bo przecież nie można było ufać nikomu, że nie przyjdzie mu jakaś w najwyższym stopniu niestosowna myśl.
 
 
Tylko gappa nie zgadnie, że tak wygląda gabinet Braussa Klappa
 
Odebrane raporty kierowano do Departamentu Robotów i Robocic Prasowych, które opracowywały codzienne komunikaty dla mediów.
 
 Matylda przy maszynie
 Robocica Prasowa
 
Krystyna Knypl
Następny odcinek:
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2274-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-4
 

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

Pandemlandzka Republika Ludowa (PRL), odcinek 1

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: środa, 10.05.2023, 21:50
Odsłony: 2744

Motto:

Więc nic sobie nie przypominasz? Miejsce nie zupełnie się zgadza (...)

Ależ na pewno! Data się zgadza, lecz miejsce nie...

Antoine de Saint Exupery "Mały Książę"

ROZDZIAŁ 1. STWORZENIE NOWEJ KRAINY WSPANIAŁEJ - PANDEMLANDII

Stary Nieciekawy Świat był bez przyszłości! Wszystkiego w nim było za dużo! W świecie tym było za dużo ludzi, za dużo starców, dzieci, spalinowych samochodów,ubrań, książek oraz wielu innych rzeczy. Nie dość tego bogaci ludzie mieli ciągle za mało pieniędzy, a biedni ciągle za dużo monet. Nie dało się tak dalej żyć! Konieczne było stworzenie Nowej Wspaniałej Krainy, w której wszystko będzie urządzone w sposób śliczny i ekologiczny.

Krainę te nazwano Pandemladzką Republiką Ludową (PRL). Wystarczyło spojrzeć na tę fotografię aby szybko zorientować się czym różnił się stary świat od nowego.

Nowy Wspaniały Świat rozwijał się prężnie, ale gdzieniegdzie pozostawały nieestetyczne resztki starego  świata

Maszyny, których używano do budowy Nowego Wspaniałego Świata

Jak doszło do stworzenia Pandemlandii?

Na kolejnej naradzie w mieście Chcivos, ideolog profesor Brauss Klapp przedstawił zaufanemu gronu decydentów założenia Manifestu z Chcivos. Podstawowym założeniem tego dokumentu było, że bogaci będą coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. W końcu wszystkie poprzednie manifesty też do tego się sprowadzały, więc po co wymyślać coś nowego?

Portret Klausa

Portret Braussa Klappa

Źródło ilustracji:

https://www.artic.edu/artworks/8624/portrait-of-pablo-picasso

No bo po co takiemu biednemu pieniądze? Ani ich rozsądnie nie zainwestuje, ani nie da zarobić bogatym, ani nie wyda na rzeczy powodujące, że bogaci będą jeszcze bardziej bogatsi. Nie dość tego taki biedny tylko narzeka i puszcza bąki powiększając ślad węglowy! To musiało się skończyć źle! Wyobraźmy sobie zabąkowany cały świat gazami wypuszczanymi z przewodu pokarmowego przez biedakokratów! Nie dość, że zabrakło by tlenu do oddychania, to jeszcze wydalane gazy zabiłyby zapach perfum, którym bogatokracja skrapiała swe szlachetne ciała. Cały trud produkowania najwspanialszych perfum w Brancji, ojczyźnie wytwornych perfum, poszedłby na marne. A przecież nie o to w życiu chodzi, żeby harować jak wół, pocić się wszędzie i śmierdzieć, lecz żeby leżeć i ładnie pachnieć !!!

Mapa 2 

Mapa Nowego Wspaniałego Świata

Źródło ilustracji:

https://www.cartahistorica.com/our-catalogue/asia/southeast-asia/insulae-indiae-orientalis-east-indian-archipelago/

Lokalizacja Pandemlandii

Pandemlandia położona była centralnie na godzinie dwunastej powyższej mapy. Podstawową strukturą w Pandemlandii było Centrum Dowodzenia Jaźnią i Wyobraźnią (CDJW). Szefem Centrum Dowodzenia Jaźnią i Wobraźnią był profesor Brauss Klapp, któremu podlegał zespól doradców z poszczególnych krajów. Raz w roku spotykano się w Chcivos i radzono nad przyszłością świata. Po wielu latach naradach, podczas historycznej już konferencji w słynnym The Bay Tay Hotel zdecydowano, że uroczysty początek  Nowego Wspaniałego Świata będzie miał miejsce  pod koniec 2019 roku. Jak postanowiono tak zrobiono. Nowy Wspaniały Świat połączył wszystkie dotychczasowe państwa, które przyjęły wspólną nazwę Pandemlandia. Opracowano hymn, konstytucję, godło oraz flagę nowego globalnego państwa.

Tylko gappa nie zgadnie, że to jest gabinet Braussa Klappa

Konstytucja Pandemlandii była krótka. Punkt pierwszy mówił, że bogaci zawsze mają rację, punkt drugi mówil, że biedni nigdy nie mają racji. Punkt trzeci mówił, że w Pandemlandii obowiązuje bezwzględne posłuszeństwo. I tyle, po co rozpisywać się o jakiś innych prawach??? Nie było najmniejszego sensu!

 Godlo Pandemlandii przedstawione poniżej, strzała symbolizowała ideę wyznaczania kierunku dla świata, a podkowa oznaczała stół obrad przy którym zasiadało 6 gubernatorów kontynentalnych oraz 2 przewodniczących generalnych. 

 Godło Pandemlandii
Źródło ilustracji: https://pl.wikipedia.org/wiki/God%C5%82o

Hymnem Pandemlandii był słowa podane poniżej, śpiewane na melodie Budujemy Nowy Świat. Nauka hymnu obowiązywała wszystkie dzieci już od żłobka i przedszkola oraz osoby dorosłe.

https://www.youtube.com/watch?v=CjhXmXjxXQE

Już dość narzekań i gderań

I tylko chciej i tylko spójrz 

Jak rośnie w krąg

Bogatów, Biedów, Głupotów i Sterań

Wspólne dzieło Waszych rąk .

***

Więc chodź i zakasz rękawy,

Do ręki kielnię bierz i stawaj z nimi tu

Bo to dla nas, dla naszej chciwej sprawy,

Tak codziennie, tak bez tchu!

***

Budujecie Nowy Świat,

Jeszcze jeden Nowy Świat,

Naszym przyszłym lepszym dniom, Publiko!

Każdą pracę dla nas mnóż,

Każdą pracę dla nas dziel,

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż po dach,

Niech radośnie rośnie gmach,

Naszym snom, chytrym snom, Publiko!

Nich się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są,

Budujecie nasz wspaniały nowy schron.

***

Już dość narzekań i gderań

I tylko chciej i tylko spójrz,

Jak rośnie w krąg!

Bogatów, Biedów, Głupotów i Sterań

Wspólne dzieło Waszych rąk!

***

Więc choć i zakasz rękawy,

Do ręki kielnię bierz i stawaj z nimi tu,

Bo to dla nas, dla naszej chytrej sprawy,

Tak codziennie, tak bez tchu!

***

Budujecie Nowy Świat

Nasz Wspanialy Nowy Świat!

Naszym przyszłym, lepszym dniom, Publiko!

Każdą pracę z sobą mnóż

Każdą pracę z sobą dziel!

Bo to jest Twój główny cel Publiko!

Od piwnicy aż po dach,

Niech radośnie rośnie gmach,

Naszym snom, nie Twoim snom Publiko!

***

Niech się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są,

Budujecie betonowy nowy cudzy schron!

***

Już dość narzekań i gderań,

I tylko chciej i tylko spójrz,

Jak rośnie w krąg,

Bogatów, Biedów, Głupotów i Sterań

Wspólne dzieło Waszych rąk!

***

Więc chodź i zakasz rękawy,

Do ręki kielnię bierz i stawaj z nimi tu,

Bo to dla nas, dla naszej chytrej sprawy,

Tak codziennie, tak bez tchu!

 ***

Budujecie Nowy Świat,

Całkiem cudzy Nowy Świat,

Cudzym przyszłym lepszym dniom, Publiko!

 Każdą pracę dla nas mnóż,

Każdą pracę dla nas dziel,

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż po dach

Niech radośnie rośnie gmach!

Naszym snom, nie twoim snom, Publiko!

Niech się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są!

Budujecie betonowy cudzy schron!

***

Budujcie Nowy Schron.

Jeszcze jeden Nowy Schron

Cudzym przyszły lepszym dniom, Publiko!

Każdą pracę z sobą mnóż,

Każdą pracę z sobą dziel

Bo to jest Twój głowny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż  po dach,

Niech radośnie rośnie gmach!

Cudzym snom, cudzym dniom, Publiko!

Niech się mury pną do góry 

Kiedy dłonie głupie są!

 Budujcie Betonowy Nowy Schron!

 ***

Budujcie Nowy Schron,

Jeszcze jeden Nowy Schron,

Cudzym przyszły lepszym dniom, Publiko

Każdą pracę z sobą mnóż,

Każdą pracę z sobą dziel,

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż  po dach,

Niech radośnie rośnie gmach,

Cudzym snom, cudzym dniom, Publiko!

Niech się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są,

Budujcie Nieprzyjazny Nowy Świat!

***

Flaga Pandemlandii była biała, był to symbol nieskazitelności Nowego Wspaniałego Świata, na jej tle była umieszczona gałązka oliwna, symbolizująca obowiązujący w Pandemlandii weganizm.

Flaga Pamdemlandii

Flaga Pandemlandii

Większość Pandemlandczyków pracowała zdalnie, w boksach pracowniczych wypożyczonych na abonament. Dzień pracy rozpoczynał się  o godzinie 7:00 rano od obowiązkowego odśpiewania powyższego hymnu Pandemlandii, w pozycji na baczność, z twarzą zwróconą w kierunku prezydentki kraju Jej Ekselencji Madamy Biduli von der Crafty.

<a href=

Portret Jej Ekselencji Madamy Biduli von der Crafty

Źródło ilustracji:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/d/d4/Portrait_of_Dora_Maar.jpg

Staranność i zaangażowanie emocjonalne podczas śpiewania hymnu monitorowały liczne urządzenia zamontowane w boksach pracowniczych, wyposażone w programy sztucznej inteligencji oceniające szczerość uczuć  podczas śpiewania hymnu oraz  wzruszenia odczuwane przez wykonawcę.

Czas pracy wynosił od 12 do 18 godzin i był ściśle monitorowany. Jeżeli pracownicy ściśle przestrzegali regulaminu pozostałe 6 godzin doby mogli przeznaczyć na sprawy prywatne takie jak opróżnianie pęcherza moczowego oraz końcowego odcinka jelita grubego, sen, zabiegi higieniczne. Pensje były przelewane na e-konto bankowe, którego wydatki podlegały ścisłej kontroli władzy. Dozwolone były zakupy czystej wody, produktów wegańskich, owoców oraz warzyw. Produkty były dostarczane przez roboty, pod dzierżawiony boks pracowniczy. Dieta taka zapewniała wypełnienie przewodu pokarmowego na całej długości, minimalizowałam produkcję gazów jelitowych, dzięki czemu znacząco zmniejszył się na świecie ślad węglowy. Docelowo planowano zakaz puszczania bąków w całej Pandemlandii dla szeregowych obywateli. Swobodne puszczanie bąków było dozwolone jedynie dla przedstawicieli władzy od szczebla gminnego w górę. Każdy przepis oraz zalecenie dotycząće trybu życia w Pandemlandii musiła mieć podstawy naukowe stworzone w oparciu o wyniki badań klinicznych, rejestrowanych na portalu www.pandemial.trial.gov

 Rozpoczęto już pierwsze badania kliniczne Gut Gases Study (GGS), których protokoły zaakceptowała Pandemlal Medicine Agency. Po 48 godzinach obserwacji w grupie z zakazem puszczania bąków stwierdzono kilka przypadków skrętu kiszek oraz zgonów wkrótce po wystąpieniu niedrożności przewodu pokarmowego. Oczywiście w żadnym wypadku nie wiązano tego z protokołem badania! W końcu uczestnicy badania wstrzymywali się od puszczania bąków dobrowolnie! A poza tym podpisali świadomą zgodę na udział w badaniu klinicznym! To była absolutnie przypadkowa sprawa, że uczestnicy zmarli w trakcie trwania badania klinicznego. W końcu inni ludzie, którzy nie brali udziału w badaniu oraz swobodnie puszczali bąki też umierali w tym samym czasie co uczestnicy badania - oznajmił podczas konferencji prasowej Robot Prasowy ds kontaktu z dziennikarzami medycznymi. W stolicy Pandemlandii pracowało 158 robotów, które produkowały codzienne komunikaty prasowe, rozsyłane do wszystkich liczących się redakcji czasopism medycznych. Na liście obsługiwanej przez roboty był portal  Słuszne Diagnozy, którego redaktor naczelną oraz wydawcą była dobra znajoma wielu Czytelników Matylda Przekora. Zespół portalu  sprawiał nieco kłopotów Nadzorowi Prasowemu Pandemlandii, ponieważ zespół redakcyjny miał swoje zdanie na temat medycyny, podobno oparte na doświadczeniu osobistym nabytym podczas pracy przy poprzedniej pandemii w zawodzie wyuczonym za młodu. 

-Doświadczenie osobiste w medycynie, a cóż to takiego? - nigdy o czymś takim nie słyszałam ani nie miałam z tym dziwnym zjawiskiem do czynienia - wycedziła konsultanta krajowa  ds trzymania za jamę ustną świadczeniodawców medycznych, profesoressa Teressa Chciwa - Namaksa. -Trzeba będzie zgłosić sprawę do Okręgowej Izby Świadczeniodawców Medycznych -wycedziła podczas narady w Ministerstwie Jedynie Słusznych Decyzji, którym zarządzał dr Adam Prankster, absolwent kursów wieczorowych The Party School in Chcivos. Po takim zgłoszeniu przyjrzą się tej sprawie i ustalą czy ktoś z doświadczeniem osobistym może wykonywać posługę udzielania świadczeń medycznych. Nie od dziś wiadomo, że wszystkich obowiązują zarządzenia oraz wytyczna bardzo liczne, wydawane przez Ministerstwo Wyłącznie dobrych Decyzji oraz konsultantę krajową. Skierowanie tej niepokornej jednostki na kursy odświeżającee jej zmurszałe doświadczenie osobiste było nakzem chwili. Ona podobno założyła Instytut Medycyny Opartej na Doświadczeniu Osobistym i mianowała się profesorem tego całego IMODO - wyszeptała podczas narady profesoreessa. Jak będzie oporna na oficjalnie obowiązującą wiedzę pandemiczną, to trzeba będzie rozważyć zawieszenie jej na czas jakiś Prawa Realizowania Daru Powołania do Medycyny - szepnęła cichutko profesoressa Teressa  na ucho Adamowi.

Matylda Przekora, Wasz korespondent z Pandemlandii

Matylda Przekora i jej gazeta

Następny odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2272-pandemlandzka-republika-ludowa-prl-odcinek-2

Informacja: Pandemlandzka Republika Ludowa jest zbiorem felietonów satyrycznych

Felieton definicjaa

 

Przyrzeczenie Lekarskie złożyłam 55 lat temu :)

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: sobota, 06.05.2023, 00:11
Odsłony: 3195

Krystyna Knypl

W dniu 6 maja  1968 roku złożyłam Przyrzeczenie Lekarskie na ręce prof. Zdzisława Łapińskiego, który był dziekanem Wydział Lekarskiego Akademii Medycznej w Warszawie oraz otrzymałam dyplom lekarza. Uroczystość miała miejsce w Klubie Medyka, przy ul Oczki 1A w Warszawie.

Klub Medyka (biały budynek) w głębi, po prawej stronie

Literacki opis przebiegu tej uroczystość (http://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/6-odbior-dyplomu-lekarza-wersja.html) pochodzi z mojej powieści "Maść tygrysia 3.0". Jej pierwsze wydanie miało tytuł "Maść tygrysia czyli powołanie do medycyny", drugie wydanie "Życie po byciu lekarzem, a trzecie "Maść tygrysia 3.0.". Początkowo martwiłam się tą potrzebą zmiany tytułów, ale gdy przeczytałam, że Lew Tołstoj przepisywał "Wojnę i pokój" 7 razy, a w dodatku gęsim piórem (!) przestałam się martwić. Drugi człon tytułu z pierwszego wydania pochodzi  pewnego powiedzenia mojego pacjenta "Pani jest jak maść tygrysia, pomaga na wszystko". 

Moją pierwszą powieść wydałam pod pseudonimem Krystyna Hal - Hublewska

Konstrukcja pseudonimu: imię moje, Hal skrót od imienia mojej Matki Haliny, Hublewska - jej panieńskie nazwisko.

"Belo Horizonte" wydałam pod pseudonimem oraz imieniem i nazwiskiem

Okładki moich niektórych książek

Link do moich artykułów i newsów  do 2021 roku

https://gdl.kylos.pl/wp/?page_id=31175

Link do moich 76 wierszy

https://gdl.kylos.pl/wp/?page_id=13202

 Oto fragment opisujący odbiór dyplomów:

Matylda powróciła do Sarmawy z krótkiego wyjazdu na południe kraju i szykowała się do uroczystości odbioru dyplomu lekarza, którą wyznaczono na 6 maja. Nowa rzeczywistość polityczna ogarniająca Sarmalandzką Republikę Ludową docierała do niej we fragmentach i mgle. Miała ważniejsze zmartwienia na głowie. Będę leczyć ludzi?! Jak to się właściwie robi??? – zapytywała samą siebie, bo przecież nie mogła nikomu innemu zadawać takich pytań. – Muszę koniecznie dowiedzieć się, jak to się robi, tylko od kogo??? Niby na wykładach profesorowie mówili, że naparstnicę daje się w niewydolności krążenia – ale kiedy? komu? jak długo???

Klub Medyka w Warszawie, ul. Oczki 1 a, w którym 6 maja 1968 roku odbyła się uroczystość składania Przyrzeczenia Lekarskiego oraz wręczenia dyplomów
 
Odpowiedzi na tak szczegółowe pytania niestety nie padały na wykładach ani nie było ich w książkach. Wiedziała tylko jedno – aby leczyć, musi odebrać dyplom lekarza i na tym postanowiła chwilowo się skupić. Rozwiązanie innych egzystencjalnych i intelektualnych dylematów musiało poczekać na swój odpowiedni czas. Odbierających dyplom lekarza było trochę ponad setkę. Część stanowili maruderzy z poprzedniego sezonu, część przodownicy pracy z trwającego roku akademickiego.
Dziekan będący jednocześnie chirurgiem nie lubił tracić czasu na aktywności niezakończone opisem przeprowadzonego zabiegu, dlatego odbiór dyplomów zawsze wyznaczał na środę, tradycyjny dzień nieoperacyjny. Zejdzie mi pewnie ze dwie godziny na tych uściskach i uśmiechach – pomyślał, wysiadając z taksówki przy Klubie Medyka. – Dzień dobry panie dziekanie, dzień dobry panie dziekanie – szemrały szeregi elegancko wystrojonych, świeżo upieczonych absolwentów Wydziału Lekarskiego. Rodziców, ciotek i rodzeństwa nie było wiele w gronie oczekujących na uroczystość. W końcu to środek dnia! Wszyscy budowali lepszą przyszłość Sarmalandzkiej Republiki Ludowej. Poza tym burżuazyjne zwyczaje bywania rodzin absolwentów na odbieraniu dyplomów ukończenia wyższej uczelni nie były w modzie.Tuż przed jedenastą wszyscy przeszli do sali balowej i zasiedli po obu jej stronach, zostawiając wolny pas pośrodku, aby dostojna profesura mogła bez przeszkód przejść do sceny.
 
 Moje Przyrzeczenie Lekarskie (Łapińska - nazwisko panieńskie)
 
Pochód otwierał dziekan profesor Zbigniew Przekora, za nim podążało dwóch prodziekanów i pan Jan, szef dziekańskiego sekretariatu z dyplomami ułożonymi w dwóch rzędach na tacy przykrytej zielonym suknem. Dostojna profesura wkroczyła na scenę i zasiadła w fotelach. Próżni strojnisie poprawili akademickie sukienki i ładnie ułożyli fałdy. Dziekan Przekora skinął na pana Jana, który z kolei dał znak dyrygentce chóru akademickiego. Pani Emilia uniosła ręce ku górze i z impetem wprawiła je w ruch. Odśpiewano po łacinie okolicznościową pieśń akademicką i przystąpiono do słownej części ceremonii. Dziekan wygłosił przemówienie, które jak zwykle na taką okazję miał przygotowane, będące swobodnym streszczeniem przyrzeczenia lekarskiego. W ostatniej chwili zdecydował się dodać coś osobistego.
 

 

klub medykow300

Prof. Zdzisław Łapiński

KlubMedykaoczkistare660

Prof. Zdzisław Łapiński, na ręce którego 6 maja 1968 roku, złożyłam Przyrzeczenie Lekarskie

(rys. Katarzyna Kowalska)

– Jesteście ostatnią grupą absolwentów, której wręczam dyplomy. Od nowego roku akademickiego przechodzę na emeryturę. Właśnie uświadomiłem sobie, że wy przejdziecie na emeryturę już w dwudziestym pierwszym wieku. Co za perspektywa! Tyle lat pięknej pracy przed wami! Ale jeszcze nie jesteście lekarzami, dopóki nie złożycie przyrzeczenia. Proszę wszystkich o powstanie, a absolwentów odbierających dziś dyplomy o podniesienie prawej ręki ku górze i powtarzanie za mną:
– Przyjmując z czcią i głęboką wdzięcznością nadany mi stopień lekarza... – absolwenci z nieco ściśniętymi wzruszeniem gardłami powtórzyli pierwsze zdanie za dziekanem. Potem drugie, trzecie, kolejne...

– Przysięgamy to uroczyście! – tonacja była w tym momencie już zupełnie dźwięczna.
– Teraz, skoro jesteście już pełnoprawnymi lekarzami, przystępujemy do wręczenia dyplomów.
Wywołani po nazwisku wchodzili schodkami na podwyższenie. Dziekan wręczał dyplom i podawał do uściśnięcia dłoń ubraną w rękawiczkę.
– Matylda Przekora – dziekan jakby nieco głośniej wymówił nazwisko i dodał, objaśniając zgromadzonym: – Z Matyldą już wiemy, że nie jesteśmy spokrewnieni, ustaliliśmy to, gdy zdawała u mnie egzamin z chirurgii. Ale państwo jeszcze tego nie wiedzą. Ale ponieważ i tak nikt w to nie uwierzy, skazani jesteśmy na wzajemne popieranie się. Matyldo, gratuluję dyplomu. Mam nadzieję, że zostaniesz na uczelni.
– Tak jest panie dziekanie – wymamrotała Matylda półprzytomna z wrażenia, że publicznie zostało skomentowane jej nazwisko, jednobrzmiące z nazwiskiem dziekana Przekory. Odebrała podany dyplom i uścisnęła dziekańską dłoń przyobleczoną w czarną rękawiczkę. Nie była przyjemna w dotyku. Materiał rękawiczki był chropawy, gryzący, sztuczny.

Trzymając dyplom, całą uwagę skupiła na tym, aby bez upadku zejść z chybotliwych schodków dostawionych do sceny. Uff, udało się! Usiadła obok koleżanki z grupy studenckiej i zajęła się oglądaniem dyplomu. Był taki sobie. Granatowe płótno lichej jakości, wytłoczony napis w kolorze złotym wydawał się jakiś obcy i jakby jej niedotyczący.
- Jestem lekarzem, jestem lekarzem, jestem lekarzem – powtórzyła sobie kilkakrotnie, aby w końcu w to uwierzyć. Muszę iść do pracy, muszę iść do pracy, muszę iść do pracy – pomyślała.

Uroczystość dobiegła końca. Zgromadzeni niespiesznie opuszczali salę balową Klubu Medyka. Matylda schodziła po wyślizganych schodach z pierwszego piętra, oszołomiona perspektywą udania się do pracy.

Boże, czy to znaczy, że już nigdy nie będę miała wakacji? Nigdy nie wyjadę na wakacje? – chciało się jej płakać, wyć, uciec na koniec świata. Przyspieszyła kroku, by czym prędzej wyjść na świeże powietrze. Nagle wyrżnęła czołem w ramę otwartego okna, wystającego na schody między salą balową a holem. Pogrążona w rozpaczy z powodu nieodwracalnej utraty wakacji mogłaby zderzyć się nawet ze statkiem. Też by go nie zauważyła. Nawet nie poczuła uderzenia, cała zatopiona w egzystencjalnym bólu braku wakacji, braku wakacji, braku wakacji.

Zloty dyplom lekarza 2

Na 50 rocznicę otrzymania dyplomu lekarza napisałam książkę "Złoty Dyplom Lekarza" ( jest ona dostępna jest w całości pod linkiem https://gazeta-dla-lekarzy.com/images/ksiazki/Krystyna%20Knypl%20Zloty%20dyplom%20lekarza-WWW.pdf

Mój dorobek w medycynie to specjalizacja z chorób wewnętrznych, specjalizacja z hipertensjologii, tytuł doktora nauk medycznych (doktorat z kardiologii / echokardiografii, więcej (https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/medycyna-oparta-na-wspomnieniach/1128-krystyna-knypl-cardiology-achievements-and-activities).

Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego od 1977 r. oraz Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Krystyna Knypl legitymacja PTK

Posiadam tytuł specjalisty Europejskiego Towarzystwa Nadciśnieniowego.

Dyplom specjalisty European Society of Hypertension

krystyna knypl notable achievementmini

Zostałam wyróżniona dyplomem uznania przez World League of Hypertension za promocję diety z ograniczeniem jonu sodowego na poziomie krajowym.

Od 2000 roku wykonuję także zawód dziennikarza medycznego, moją drogę opisałam w książce "Kaczka dziennikarska", która dostępna jest w całości pod linkiem

https://gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2020/KACZKA%20dziennikarska.pdf

Link do napisanych przez mnie książek https://gdl.kylos.pl/wp/?page_id=31926

Przejrzałam literaturę pod kontem drugiej kariery lekarzy w literaturze, więcej pod linkiem

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1618-druga-kariera-slynnych-absolwentow-wydzialow-lekarskich-arthur-conan-doyle  

Na ścieżce tej spotykamy tak znakomite nazwiska jak Arthur Conan Doyle, Tadeusz Boy - Żeleński, Michaił Bułhakow, Antoni Czechow.

Współpracuję z wysokonakładową prasą kolorową, której wydawcy na początku współpracy poprosili mnie o dostarczenie fotografii z czymś białym wokół szyi, ale nie w fartuchy lekarskim. :Piękny makijaż nie jest dziełem moich rąk, lecz wykonali go utalentowany grafik komputerowy wydawcy.

Od 2012 r. jestem redaktor naczelną & wydawcą "Gazety dla Lekarzy" (GdL), pisma non profit (bez reklam), które tworzą lekarze oraz ich rodziny. Cały dorobek GdL, w pdf. https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php oraz na stronie www https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane

Od 2016 r. jestem felietonistką amerykańskiego / globalnego portalu dla lekarzy Sermo (www.sermo.com), ;piszę co tydzień felietony jako Sermo community columnist.

Ageing twitter 2

Mój felieton "Is a woman of a certain age still interested in sex?" został opublikowany na portalu WHO / ONZ, który jest poświęcony zdrowemu starzeniu się.

https://www.decadeofhealthyageing.org/find-knowledge/voices/feature-stories/detail/is-a-woman-of-a-certain-age-still-interested-in-sex

Zawód dziennikarza to nie tylko pisanie, ale także bywanie na konferencjach prasowych, naukowych. W mojej dziennikarskiej pracy miałam zaszczyt otrzymywać akredytacje prasowe on site na konferencjach organizowanych przez American College of Cardiology, American Heart Association, Interamerican Society of Hypertension, European Society of Cardiology, European Society of Hypertension, Komisję Europejską.

DSC07985 x660

Kongres American Society of Clinical Oncology,Chicago

aa2

Kongres American College of Cardiology, Orlando

Należę do Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (od 1977), European Society of Cardiology (od 1977), należałam do Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego (1988–2013), European Society of Hypertension (2008–2013), Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (2004 - 2023), International Federation of Journalists (2004–2008).

Nigdy nie należałam do żadnej partii politycznej.

Uczestniczę w konferencji na temat donacji i transplantacji narządów w Berlaymont Building (siedziba Komisji Europejskiej w Brukseli)

Moje akredytacje on line to między innymi World Economic Forum, European Medicine Agency, Reuters Next. Link do wszystkich akredytacji https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1394-moje-akredytacje-dziennikarskie-na-osi-czasu

KK wczoraj i dzis660

Plany na przyszłość mam zmienne: od podróży dookoła świata, po posiadanie salonu literackiego w Paryżu, przy Champs - Élysées oczywiście ;)

Trzymajcie za mnie kciuki, aby przynajmniej jeden z elementów się udało zrealizować!

Krystyna Knypl

GdL 5 / 2023

 

 

 

Gazeta dla Lekarzy nr 4/2023 - artykuł wstępny oraz spis treści

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: piątek, 05.05.2023, 13:31
Odsłony: 1067

Krystyna Knypl

Święto pracy uczciłam intensywnie pracując w związku z problemami (na szczęście przejściowymi i już opanowanymi) jakie powstały w związku ze zmianą serwera na którym umieszczone są zasoby GdL. Trwają też intensywne dyskusje w środowisku lekarskim na tematy etyczne, które opisałam na Gazeta dla Lekarzy - blog Krystyny Knypl pod linkiem https://gdl.kylos.pl/wp/?paged=3 oraz https://gdl.kylos.pl/wp/?paged=4 . Jak wiadomo moim bliskim znajomym jak się wkurzę to mam wenę, a jak ona zaatakuje to nie ma wyjścia - człowiek pisze dniem i nocą... w rezultacie powstaje ciąg dalszy książki "Diagnoza: gorączka złota"( całość dostępna pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/ksiazki/Diagnoza_goraczka_zlota.pdf )

W historii ludzkości było kilka gorączek złota więc drugi tom  ma tytuł "Diagnoza: gorączka złota 2030". A do tego zbliża się szybkimi krokami pewna uroczystość, ale dziś jeszcze o tym sza....

Spis treści nr 4/2023

1. Książki nadesłane: "Być lekarzem w Krakowie" red. Artur Jurczyszyn

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2242-ksiazki-nadeslane-byc-lekarzem-w-krakowie-red-artur-jurczyszyn

2. Asertywność pilnie poszukiwana - Alicja Barwicka 

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2243-asertywnosc-pilnie-poszukiwana

3. Nowe działania niepożądane pandemii, które zaatakowały wydawnictwa medyczne - Krystyna Knypl

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2245-nowe-dzialania-niepozadane-pandemii-ktore-zaatakowaly-wydawnictwa-medyczne

4. Wpływ COVID-19 na układ rozrodczy kobiet - Beata Niedźwiedzka

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2246-wplyw-covid-19-na-uklad-rozrodczy-kobiet

 5. COVID - 19 a ciąża- Beata Niedźwiedzka

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2247-covid-19-a-ciaza

6. Priorytety zdrowotne - obrady DG Sante w Luksemburgu - Krystyna Knypl  

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2248-priorytety-zdrowotne-obrady-dg-sante-w-luksemburgu

7. Ze wspomnień specjalisty neonatologii i pediatrii - Grażyna Mącznik

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2250-aby-pamietac

8. Utalentowana wokalistka jazzowa z lekarskiej rodziny - Krystyna Knypl 

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2251-utalentowana-wokalistka-jazzowa-z-lekarskiej-rodziny

9. Czy ładowarki pojazdów elektrycznych dużej mocy są bezpieczne dla pacjentów z urządzeniami kardiologicznymi? - Informacja prasowa

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2252-czy-ladowarki-pojazdow-elektrycznych-duzej-mocy-sa-bezpieczne-dla-pacjentow-z-urzadzeniami-kardiologicznymi

10. Konferencja EU Health Policy Platform Annual Meeting - Stakeholders Dialogue - Krystyna Knypl

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2253-konferencja-eu-health-policy-platform-annual-meeting-stakeholders-dialogue

11. Tożsamość i poczucie wartości w zawodzie lekarza - Grażyna Mącznik

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2254-tozsamosc-i-poczucie-wartosci-w-zawodzie-lekarza

Życzymy wszystkim udanej końcówki majówki oraz ciekawej lektury 

Dr n. med. Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazeta dla Lekarzy

GdL 4 / 2023

 

 

 

 

 

 

Odnalezione nasze artykuły na stronach EU

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: piątek, 05.05.2023, 11:48
Odsłony: 2451

 Krystyna Knypl

Dziś dzień pełen znaczących sukcesów. Powrót do dostępu do edycji GdL, który był przez kilka ostatnich dni niemożliwy oraz odnalezienie ważnej strony o warsztatach dla dziennikarzy medycznych na temat donacji i transplantacji narządów, w których uczestniczyłam kilkakrotnie. W warsztatach uczestniczyła także dr Marta Florea.

Informacje o  akredytacjach dziennikarzy z Gazety dla Lekarzy na konferencjach w EU były i po odnowieniu stron www się zgubiły, ale jak wiadomo w internecie nic nie ginie.

Googlując dziś w poszukiwaniu materiałów napotkałam link

https://health.ec.europa.eu/latest-updates/5th-journalist-workshop-organ-donation-transplantation-2014-11-24_en

pod którym jest lista dziennikarzy medycznych, którzy uczestniczyli w warsztatach na temat transplantacji raz ich artykuły.

Bruksela 2014 transplantacja

Piąte warsztaty dla dziennikarzy na temat donacji i  transplantacji narządów

Bruksela warszatat nasze artykuły

Dr n. med. Krystyna Knypl

GdL 5/2023

Spotkanie położnika i neonatologa na sali porodowej

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: piątek, 05.05.2023, 11:44
Odsłony: 1012

Grażyna Mącznik

Porodówka jest to miejsce gdzie nie tylko na świat przychodzi nowy człowiek, ale często ścierają się stanowiska położnika i neonatologa.
Neonatolog pragnie aby urodził się noworodek donoszony a położnik aby zdarzające się dość często powikłania ciąży nie zagroziły zdrowiu matki i dziecka oraz aby rozwiązać ciążę najszybciej jak się da.

undefined

 Łóżko porodowe

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sala_porodowa

Wizyty w gabinetach ginekologicznych wykonywanie są badania przesiewowe u matki w kierunku kiły, nosicielstwa żółtaczki typu B i C , obecności wirusa HIV , przeciwciał w kierunku toksoplazmozy i różyczki. Badanie matki na nosicielstwo paciorkowca typu B maja na celu maksymalnie chronić i ewentualnie leczyć płód już w łonie matki .
Badania USG, test PAPP w czasie ciąży, kierowanie na amniopunkcję w uzasadnionych przypadkach mają zapewnić dobrostan płodu i matki. Dzięki tym badaniom
jakość opieki położniczej i neonatologicznej w Polsce w XXI wieku poprawiła się znakomicie .

Sprzyjającym posunięciem w tym kierunku było wprowadzenie w 1998 roku referencyjności szpitali położniczych od I do III stopnia.

Poszczególne poziomy oznaczają z jakimi schorzeniami matki i dziecka dana jednostka szpitalna może się zmierzyć.

I stopień ciąża niepowikłana, poród terminowy, dzieci zdrowe lub z niewielkiego stopnia objawami chorobowymi

II stopień – tam może być prowadzona ciąża zagrożona a oddział musi dysponować OITN i musi mieć możliwość udzielenia pomocy wcześniakom z masą ciała 1500-2600g

III stopień w tych szpitalach- specjalistycznych czy klinikach prowadzona jest ciąża zagrożona . Oddział musi dysponować IT dla wcześniaków z masą ciała również poniżej 1500g .

Od lat istnieje tendencja do zamykania oddziałów położniczych z liczbą porodów poniżej 500/rok. Nawet jeśli jest to tylko oddział I stopnia to też tam trafiają wcześniaki z ciąż od matek przyjętych w trakcie porodu, krwotoku, z odklejającym się łożyskiem czy nawet dzieckiem urodzonych w domu czy samochodzie – miałam taki przypadek na moim ostatnim dyżurze.

Jako uzupełnienie tego porodu w samochodzie napiszę: matka o 6 tej rano była w łazience i zauważyła krwawienie, natychmiast z mężem udali się do zaprzyjaźnionego oddziału położniczego, gdzie rodziła poprzednie dzieci. Niestety nasz oddział jest w odległości ok 40 km od miejsca jej zamieszkania. Urodziła w samochodzie, 10 km od szpitala .
Szczęśliwie był to jej kolejny poród. Matka wyjątkowo spokojna, ojciec tez .
Jak powiedziała pacjentka – rodzi ona bez bólów porodowych lub ma tylko śladowe pobolewanie, a czas od stwierdzenia przez nią krwawienia do urodzenia dziecka był krótszy niż dwie godziny .

Stworzenie w systemie ratownictwa medycznego osobnej karetki tzw „N „ dla przewozu noworodków do szpitali o wyższej referencyjności pozwoliło na transport ich w znacznie bezpieczniejszych warunkach. W karetce N jeżdżą lekarze i pielęgniarki, którzy na co dzień zajmują się małymi dziećmi .
Wiadomo jednak, że najbezpieczniejszy jest dla noworodka transport in utero . Ale musi być on bezpiecznie przeprowadzony aby nie dopuścić do porodu w karetce transportowej Stworzenie referencyjności szpitali położniczych jest dla nas neonatologów istotną siłą nacisku aby ginekolodzy „ nie rodzili „ pacjentek na siłę w swoim szpitalu ale wysyłali w razie potrzeby dalej .
My na oddziale w razie potrzeby stabilizujemy noworodka , wspomagamy jego oddech przez podłączenie do Infant Flow , w razie konieczności intubujemy i przekazujemy zespołowi karetki N .

Z historii naszego oddziału neonatologii

Na naszym oddziale od roku 1981 prowadzimy ewidencję zgonów i urodzeń. W roku 1981 było 1337 urodzeń, 104 wcześniaki, 17 zgonów. Przyczyny tych zgonów to wcześniactwo, zespół błon szklistych, wylewy domózgowe, wady serca, infekcje.
Noworodki z masą ciała poniżej 999g były uznawane za niezdolne do życia (pod względem prawnym) i lekarz bezpośrednio po porodzie i stwierdzeniu jakie są czynności życiowe dziecka ratował je lub odstępował od resuscytacji.
Wprowadzenie podawania kwasu foliowego kobietom w okresie przed zajściem w ciąży i prenatalnym spowodowało, że prawie nie rodzą się dzieci z rozszczepem kręgosłupa.
Znaczący odsetek cięć cesarskich skutkuje częstszymi zaburzeniami oddychania typu TTN (ang. Transient Tachypnea of the Newborn), ale rzadko kiedy takie dzieci wymagają wsparcia oddechu aparaturą. Zazwyczaj zaburzenia oddychania mijają po kilku godzinach. Przez stosowanie tego typu rozwiązania ciąży urazy okołoporodowe to też kazuistyka, w tym porażenia splotu barkowego.
Wprowadzenie leczenia hipoterapią dało nam do ręki nowe możliwości leczenia w razie porodów dzieci urodzonych w bardzo ciężkiej zamartwicy.
Niestety ostatni to poród był połączony ze zgonem matki z powodu niewykrytego wcześniej tętniaka w trakcie II etapu porodu. Cięcie cesarskie było wykonywane w trakcie reanimacji matki. Niestety reanimacji nieskutecznej. Dziecko przeżyło, ale urodzone w ciężkiej zamartwicy było przekazane bezpośrednio po porodzie do leczenia hipotermią.

Niestety mimo stosowania usg w czasie ciąży niektóre wady serca są trudne do wykrycia – np. TAPVC ( ang. Total Anomalous Pulmonary Venous Connection (całkowite, nieprawidłowe połączenie żył płucnych) a wiec nasza obserwacja noworodka, któremu potrzebna jest tlenoterapia musi być wyjątkowo staranna.

W czasie naszej pracy neonatologicznej obserwowaliśmy cały przekrój chorób neonatologicznych. Od ciężkich zespołów błon szklistych, po wady serca typu zespół niedorozwoju lewego serca (HLHS) , przełożenie dużych naczyń ( ang. TGA Transposition of the great arteries) , zarośnięcie przełyku, zarośnięcie odbytu , niedrożności przewodu aż do całkowitej, niestety śmiertelnej, aplazji nerek, ubytku przegrody międzykomorowej, zapalenia płuc , przejściowe zaburzenia oddychania to chleb powszedni neonatologa.


Jednym z ciekawszych schorzeń ,które leczyliśmy na oddziale było dziecko z zespołem kolodionowym (https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_dziecka_kolodionowego). Po porodzie miało ono wygląd dziecka z wielowadziem, miało wywinięte powieki, rybie usta, zaciśnięte dłonie i stopy. Po kilkutygodniowym leczeniu i po pozbyciu się łuski z ciała, zostało wypisane do domu w stanie dobrym .
Zdarzały się (przed era USG ) dzieci z całkowitym brakiem jednej kończyny dolnej do wysokości panewki stawu biodrowego, ze zniekształceniem miednicy. Mam przed oczami takiego noworodka i ojca prawie mdlejącego, który po raz pierwszy się o tym dowiedział .

Pamiętam także wcześniaka z sinymi guzami na całym ciele . W morfologii leukocytoza w ok 70 tysięcy, schorzenie okazało się być wrodzoną białaczką limfoblastyczną.
Ilość dzieci z wrodzonym rozszczepem wargi i podniebienia była niemała.
Pamiętam płacząca matkę , która urodziła córkę z jednostronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Takim matkom tłumaczymy jakie są możliwości leczenia wady. Jak to jest ważne przekonałam się po rozmowie z matką dziecka urodzonego z rozszczepem wargi, które w wieku 8 lat przyjęłam w poradni. Przypomniała mi jak taka rozmowa, która przeprowadziłam, podniosła ja na duchu i dała wiarę, że będzie dobrze.
Dziś jest to piękna dziewczynka, oczko w głowie matki, jest po kilku zabiegach operacyjnych i prawie nie ma śladu po rozszczepie.

Na naszym oddziale odbierane były porody trojaczek i bliźniacze. Te dzieci jeśli nie wymagały wspomagania oddechu, do momentu wypisu były leczone na naszym oddziale
Pamiętam dzień w którym urodziły się na naszym oddziale 3 par bliźniaków w ciągu jednej doby, z których pięć musiało być przesłane do OITN.

I nie chodziło tu tylko o stan dzieci, a głównie o zbyt małą ilość personelu. No cóż powiem że w tym czasie nie wszystkie rozmowy z położnikami dawały oczekiwany efekt .
Tak wiec wypracowanie nowego modelu opieki nad matka i noworodkiem kosztowało nas neonatologów wiele wysiłku .

Podsumowując od 2015 roku zgony noworodków liczone od urodzeń po ukończonym 22 tygodniu życia płodu do 27 dnia po żywym urodzeniu spadają znacząco w całej Europie . W Polsce wskaźnik ten wynosi 2.7 na 1000 żywych urodzeń, w innych krajach Europy wynosi 2,2 na 1000 żywych urodzeń .
Znacząco spada w Polsce wskaźnik przedwczesnych porodowi niskiej masy ciała . w latach 2015-2019 to 4.8 % noworodków.
W większości krajów europejskich, w tym także w Polsce, zaobserwowano spadek wskaźników urodzeń mnogich. Wiek matki w czasie porodu stale rośnie. Pocieszeniem jest spadek ilości ciąż u nastolatek, ciągle maleje > I tak w 2015 roku było to 3,35 a w roku 2019 2.20.
Ze względu na wyższe ryzyko powikłań ciąży wśród kobiet w wieku 35 lat i zmiany demograficzne będą wymagać modyfikacji świadczeń leczniczych w celu zapewnienia bezpieczeństwa i dobrych wyników dla matek i noworodków.

Grażyna Mącznik

Specjalista neonatologii i pediatrii

GdL 5/2023

Czy dobry Samarytanin nie był przypadkiem lekarzem?

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: piątek, 05.05.2023, 11:40
Odsłony: 1351

Alicja Barwicka

Zawód lekarza jest niezwykle prosty w codziennym wykonywaniu. Trzeba tylko przyswoić odpowiednią porcję wiedzy teoretycznej, na jej podstawie postarać się zrozumieć mechanizmy prawidłowego funkcjonowania każdej komórki, tkanki i poszczególnych narządów organizmu, następnie przyswoić wiedzę o powstawaniu miliardów rodzajów zaburzeń tego funkcjonowania śledząc z precyzyjną uwagą pojawienie się pierwszych często ukrytych i z pozoru zupełnie niewinnych objawów rozpoczynających proces patologiczny. Teraz pozostaje już tylko wchłonąć wiedzę dotyczącą dostępnych aktualnie metod zdiagnozowania podejrzanego problemu oraz metod leczenia każdego rodzaju patologii, co sprowadza się oczywiście do poznania wszystkich dotychczas znanych leków, sposobów ich działania i wzajemnych interakcji oraz ogromnej liczby terapii niefarmakologicznych, w tym inwazyjnych i nieinwazyjnych procedur chirurgicznych. Kiedy już pokonamy tę część nauki swojego rzemiosła (na szczęście początki praktycznej nauki zawodu zaczynamy ćwiczyć jeszcze podczas studiów) możemy brać się do pracy i rozpocząć aktywność, którą precyzyjnie określa ustawa o zwodzie lekarza, a w niej czytamy miedzy innymi że… „wykonywanie zawodu lekarza polega na udzielaniu przez osobę posiadającą wymagane kwalifikacje, potwierdzone odpowiednimi dokumentami, świadczeń zdrowotnych w szczególności: badaniu stanu zdrowia, rozpoznawaniu chorób i zapobieganiu im, leczeniu i rehabilitacji chorych, udzielaniu porad lekarskich, a także wydawaniu opinii i orzeczeń lekarskich” 

undefined

Dobry Samarytanin (obraz Rembranta)

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Samarytanie

Nie tylko dokumenty 

Według obowiązującego w Polsce prawa dokumentem potwierdzającym posiadanie przez lekarza wymaganych kwalifikacji jest Prawo Wykonywania Zawodu, ale oczywiście każdy człowiek nie legitymujący się takim dokumentem powinien pomóc (i najczęściej pomaga) osobie wymagającej pomocy medycznej. Taka pomoc przedmedyczna sprowadzająca się nie tylko do konkretnych procedur, których uczone są już przedszkolaki, ale często polegająca na prostych czynnościach jak chociażby wezwanie fachowych służb uratowała już niejedno życie. Historia zna niezliczone przykłady bardzo różnych zachowań ludzi w zetknięciu się z potrzebującym pomocy drugim człowiekiem, a doskonałą ilustracją problemu jest biblijna opowieść  o dobrym Samarytaninie.

Prawo literalnie czy prawa człowieka?

W ówczesnych warunkach społeczno - geograficzno - politycznych Żydzi nie tylko traktowali mieszkańców Samarii jak odwiecznych wrogów, ale przede wszystkim nimi gardzili, uważając za gorszych od siebie i nie posiadających jakichkolwiek praw. Żyli jednak obok siebie i mimo ogromnej niechęci, nieraz na siebie trafiali prowadząc interesy, czy podróżując po tych samych terenach. Te podróże nie były bezpieczne z uwagi na grasujące bandy rabusiów, a w nocy również ataki dzikich zwierząt. Opowieść o dobrym Samarytaninie to bardzo bliska tamtym biblijnym realiom historia napadniętego w podróży człowieka. Napastnicy ciężko go pobili, okradli  i porzucili na drodze niemal doprowadzając do śmierci. Jedynym ratunkiem dla leżącej przy drodze ofiary mógł być tylko drugi człowiek, który udzieliłby pomocy. Szansa na to istniała, bo droga była przecież uczęszczana. I tak po pewnym czasie obok pobitego przechodził kapłan, jednak nie zatrzymał się na widok rannego mężczyzny i nie udzielił mu pomocy - poszedł dalej. Tak samo zachował się przechodzący później lewita (pomocnik kapłana) - przeszedł obok, nie pomagając poszkodowanemu. Co ciekawe obaj z uwagi na znajomość praw religijnych mieli obowiązek udzielenia pomocy człowiekowi w potrzebie, jednak tego nie zrobili. Przyjęli prawdopodobnie, że pobity, o ile jeszcze żyje, to raczej i tak za chwilę będzie martwy, a żydowskie prawo rytualne zabraniało kapłanom dotykać zmarłego, aby nie plamić sobie rąk krwią. Korzystnie dla siebie przedłożyli literę prawa nad dobro człowieka, chociaż o potrzebie miłości bliźniego mówili innym każdego dnia. Może w jakiś szczególny sposób rozumieli termin „bliźni”? Może obce było im faktyczne znaczenie tego słowa, że „bliźni” to po prostu drugi człowiek, brat, należący do wielkiej rodziny, jaką jest ludzkość, niezależnie od tego, czy to przyjaciel, czy wróg, który będąc w potrzebie ma prawo oczekiwać od innych zrozumienia, wsparcia i pomocy.

Wzorzec człowieczeństwa

Na szczęście tą drogą podróżował również Samarytanin i jako kolejny zobaczył pobitego. Chociaż był na wrogim terenie, miał swoje plany, może się spieszył, to jednak się zatrzymał, dostrzegł dramatyzm sytuacji obcego człowieka, ocenił jego stan kliniczny jako bardzo ciężki, marnie rokujący, ale ponieważ sam nie był bezduszną literą prawa, a człowiekiem, więc zlitował się nad okradzionym i pobitym mężczyzną. Na miejscu czym miał, prowizorycznie opatrzył mu rany, może zatamował krwotok, a następnie jakoś umieścił na swoim ośle (obaj raczej by się nie zmieścili) i doprowadził do najbliższej gospody stanowiącej zdecydowanie bardziej bezpieczne miejsce niż droga publiczna. Mógł oczywiście rannego tam zostawić, ale włożył już tyle wysiłku w procedury ratownicze, że prawdopodobnie chciał sprawę doprowadzić do bezpiecznego finału. Może zresztą nie bardzo ufał z założenia wrogiemu personelowi gospody. Pozostał więc na miejscu jeszcze jeden dzień pielęgnując poszkodowanego, aż według jego wiedzy minęło bezpośrednie zagrożenie życia i następnego dnia udał się w dalszą podróż. Opiekę nad rekonwalescentem powierzył właścicielowi gospody, opłacając przewidywane koszty. Nie wiadomo, czy przekazane na ten cel dwa denary były dla właściciela gospody zwyczajową opłatą za sprawowanie opieki nad chorym (jeden denar stanowił równowartość dniówki robotnika), ale pozostawiając pobitego w gospodzie Samarytanin jednocześnie zastrzegł, że jeśli koszty będą wyższe, nadwyżka zostanie zwrócona, kiedy zatrzyma się tu w drodze powrotnej po załatwieniu swoich spraw.  Dał też w ten sposób jasny sygnał, że wracając z podróży sprawdzi stan poszkodowanego i oceni efekty sprawowanej opieki.

Udzielanie świadczeń zdrowotnych

Nie wiemy, jaki był zawód Samarytanina, ale niewątpliwie był dobrym, wrażliwym człowiekiem, który nie miał wątpliwości, że wszyscy ludzie zasługują na pomoc, wsparcie i współczucie. Raczej nie należał do biedoty, posiadał wystarczające środki finansowe by nie tylko osobiście zająć się chorym, a więc także kupić środki opatrunkowe i leki, ale też zapewnić mu na jakiś czas dach nad głową, posiłki i opiekę. Również przebieg jego podróży wskazuje na jej „biznesowy” charakter. Jeśli jednak poddamy analizie jego konkretne poczynania, to można odnieść wrażenie, że co najmniej dysponował w jakiejś mierze wiedzą medyczną, albo też był lekarzem. Być może nie posiadał zgodnie ze współczesnymi przepisami prawa obowiązującego w Polsce ….wymaganych kwalifikacji, potwierdzonych odpowiednimi dokumentami…, ale niewątpliwie udzielał świadczeń zdrowotnych, polegających w szczególności na:

  • badaniu stanu zdrowia (ocenił stan kliniczny pobitego),
  • rozpoznawaniu chorób (rozpoznał uszkodzenia i ich zakres, chociaż nie dysponował współczesnymi możliwościami diagnostycznymi),
  • zapobieganiu im (zastosował metody zapobiegawcze, w tym pierwszą pomoc na miejscu zdarzenia, transport do bezpiecznego miejsca, ciepło, właściwą dietę by nie pogorszyć już istniejących obrażeń),
  • leczeniu (włączył znane sobie rodzaje leczenia),
  • rehabilitacji chorych (po uzyskaniu poprawy i ustąpieniu objawów zagrażających życiu przekazał personelowi gospody zadanie wdrożenia procedur w zakresie rehabilitacyjno – opiekuńczym),
  • udzielaniu porad lekarskich (udzielał je z pewnością nie tylko pobitej ofierze, ale i personelowi gospody, któremu przekazał zadanie kontynuacji terapii),
  • wydawaniu opinii i orzeczeń lekarskich (zapowiedział przecież swój „obchód” u podopiecznego, na którym z pewnością wydał właściwą opinię co do skutków terapii).

Biblijna postać dobrego Samarytanina od ponad 2000 lat stanowi niekwestionowany wzorzec człowieczeństwa. Zwróćmy dodatkowo uwagę na posiadane przez niego umiejętności w zakresie medycznym, bo historia nie wspomina o ewentualnej porażce terapeutycznej, więc chyba wszystko dla leczonego i leczącego skończyło się dobrze.

Zawsze mamy wybór

Ta opowieść biblijna skupia się nie tylko na godnej naśladowania postaci miłosiernego Samarytanina. Pokazuje, że człowiek ma zawsze możliwość wyboru sposobu postępowania, bo w różnych sytuacjach można się różnie zachowywać. Niektórzy wybiorą postawę nienawiści i chciwości, postępując jak banda rabusiów i rozbójników, inni na krzywdę ludzką pozostaną obojętni podobnie jak kapłan i jego pomocnik, ale będą i tacy, którzy nawet własnym kosztem wybiorą dobro i pomoc drugiemu - jak Samarytanin. Codzienne życie pokazuje jednak każdego dnia, że niezwykle trudno jest naśladować tę postać. Większość ludzi potrafi nawet mocno się wzruszyć losem osób w potrzebie, ale grupa chętnych do faktycznej pomocy, a co gorsza pomocy długotrwałej jest już niewielka i każdego dnia ulega redukcji. Równocześnie w społeczeństwie narasta postawa roszczeniowa i oczekiwanie pomocy w często najbardziej błahych potrzebach. Dochodzi do tego coraz bardziej powszechne przekonanie, że w rozwiązywaniu własnych problemów zdrowotnych należy się posiłkować nieautoryzowanymi opiniami „medycznymi” od których aż roi się w sieci, a wizyta w gabinecie lekarskim powinna służyć wyłącznie weryfikacji tych opinii oraz uzyskaniu recept i skierowań zgodnie z „internetowym zaleceniem”. Jak powszechnie wiadomo nieskończenie duża jest liczba osób na tyle zdolnych, że wiedzę medyczną mają świetnie opanowaną bez tych wszystkich nudnych lat nauki i przygotowań do zawodu lekarza. Wystarczy posłuchać rozmów w przychodnianej poczekalni i  człowiek od razu czuje się pewniejszy, bo wie, co powinno znaleźć się na recepcie, czy też jakie (najlepiej liczne) badania diagnostyczne powinny być wykonane. Niestety może się zdarzyć, że lekarz nie podziela poglądów dotyczących formy rozwiązania problemu zaproponowanej przez wyedukowanego domowym sposobem pacjenta. Wówczas pojawia się kłopot, ale też nikt nam lekarzom nie obiecywał, że będzie lekko….. Chcemy opierać się na biblijnym wzorze człowieczeństwa, ale często ponosimy porażki. Zadajemy sobie tylko nieraz retoryczne pytanie dlaczego mimo tak częstego braku zaufania do wiedzy fachowców, nie maleją do nich kolejki, by jednak z tej wiedzy skorzystać? 

Alicja foto

Dr n.med. Alicja Barwicka 

GdL 4/05/2023 r.

Tożsamość i poczucie wartości w zawodzie lekarza

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: niedziela, 23.04.2023, 22:39
Odsłony: 1184

Grażyna Mącznik

Przystępując do omówienia tego ważnego tematu na początku zdefiniujmy sobie określenie "poczucia własnej wartości". Wg dr Nathaniela Brandena (https://en.wikipedia.org/wiki/Nathaniel_Branden), kanadyjsko - amerykańskiego psychoterapeuty jest to skłonność do doświadczania siebie  jako osoby kompetentnej w zakresie stawiania czoła wyzwaniom, przynoszonym przez życie , a także zasługującej na szczęście. Z pojęciem  poczucia własnej wartości wiąże się pojęcie tożsamości. Według Abrahama Tessera (https://en.wikipedia.org/wiki/Abraham_Tesser), amerykańskiego profesora psychologii tożsamość to zbiór umiejętności, temperamentu, celów, wartości, preferencji, które odróżniają jedną osobę od drugiej. Pytanie kim jesteśmy , jest jednym z najważniejszych jakie zadajemy sobie w życiu .

undefined

 Poczucie szczęścia w poszczególnych krajach wg World Happiness Report 2023

Więcej o tym raporcie https://en.wikipedia.org/wiki/World_Happiness_Report

Jak wydarzenia i doświadczenia zsyłane nam życie zmieniają nasza tożsamość i poczucie własnej wartości?

W początkowym etapie naszego życia najczęściej o tym kim jesteśmy mówią nam rodzice. To oni pierwsi zauważają nasze zdolności, podkreślają nasze indywidualne cechy charakteru dając nam elementarną wiedze o nas samych.
-Jesteś znakomitym matematykiem! - mówią. Początkowo w to wierzymy, jednak po pewnym czasie dochodzimy do wniosku, że na przykład z chemii i biologii jesteśmy lepsi i tam widzimy swoja przyszłość. W momencie zauważenia tego zaczyna kiełkować w nas poczucie własnej tożsamości i odrębności. Odbywa się ono po kontakcie z rodzicami, nauczycielami, rówieśnikami oraz poprzez interakcje z nimi. Proces dystansowania się wobec opinii otoczenia może przebiegać dalej aż do całkowitego odrzucenia przekonań ze świata zewnętrznego .
Mówimy wówczas o tożsamości negatywnej. Może ona przybierać ostatecznie postać całkowitego odrzucenia obowiązujących w naszym otoczeniu systemów wartości .

Abstrakcyjne myślenie, autorefleksja sprzyja przy wchodzeniu w wiek dojrzewania określenia własnej tożsamości . pomaga przy tym także porównywanie się z ludźmi z otoczenia, a także z postaciami z filmu, literatury.a ostatecznie robimy to metodą prób i błędów.

Według słów E. Ericksona (https://en.wikipedia.org/wiki/Erik_Erikson), niemiecko amerykańskiego psychologa kryzys tożsamości pojawia się wraz poszukiwaniem odpowiedzi na pytania: kim jestem? co jest dla mnie ważne ?

Osiągnięcie tej tożsamości, (co nie jest równoważne z tym, że jest to dane nam raz na zawsze) sprawia, że potrafimy dokonywać wyborów kierując się świadomie swoimi wartościami. Jest to nie tylko nasz wysiłek intelektualny ale może on przebiegać w sposób aktywny, gdy młody człowiek przymierza się do różnych postaw czy międzyludzkich relacji.

Następnym pytaniem, które powinniśmy sobie zadać czy proces zdobywania tożsamości powstaje na drodze akceptacji czy buntu. Jeśli jest to akceptacja i zadowalamy się wszystkim tym co na temat nas samych i wartości wpoili nam rodzice,budujemy wtedy tożsamość przejętą. Pozornie jest to dobre, ale tylko pozornie. Taki człowiek nie będzie nigdy w stanie zupełnie autonomicznie i samodzielnie kierować swoim życiem.

Możliwe jest także zmienianie tożsamości. Młody człowiek jest raz tym kim jest, drugi raz kimś innym, jego działania nie prezentują określonych wartości. Są za to za to nieprzewidywalne co niestety może skutkować nieodpowiedzialnymi zachowaniami czy skłonnością do uzależnień. Dlatego bunt jest często wybieraną droga do do zdobycia tożsamości i uzyskania poczucia własnej wartości. Zdobycie tego pozwala nam poznać samego siebie, przewidywać i planować swoje zachowanie w różnych życiowych sytuacjach, daje możliwość dokonywania wyborów na podstawie własnych wartości i oceniania siebie na tle innych ludzi, sprawia ,że jesteśmy osobnym bytem , który może ale nie musi otwierać się na świat i innych ludzi wyznaczając własne granice

Gdy odpowiemy sobie na pytanie kim jestem – możemy w spokoju dokonywać odpowiadających nam wyborów , dążyć do założonego celu i go osiągać, planować swoja przyszłość, korygując plan w zależności od stanu aktualnego do oczekiwanego .

Oprócz tożsamości indywidualnej wypracowujemy w ten sposób również tożsamość społeczną. Cechy odkrywane w innych ludziach z grupy, stają się częścią „ja”. Podobnie jak elementy świata zewnętrznego , na mocy przeżyć, emocji z nimi związanych, przynależności do określonej grupy.

Jaki jest wizerunek oraz tożsamość lekarza we współczesnym świecie?

Do połowy XX wieku lekarz działał dla dobra swoich pacjentów, był odporny na przejawy egoizmu i finansowe pokusy. System nauczania . nielimitowane godziny pracy świadczyły o wyjątkowości tej profesji. Szacunek i zaufanie do przedstawicieli tego zawodu były bardzo wysokie podobnie jak satysfakcja z wykonywanego zawodu .

Wraz ze zbliżaniem się do lat nam współczesnych coraz więcej przedstawicieli tego zawodu zaczęło skarżyć się na wypalenie zawodowe. Wielu lekarzy nie poleciło by tego zawodu swoim dzieciom ani nie wybrało by go ponownie . Jakie są przyczyny takiego stanowiska?

Otóż są nimi: rosnące wymogi dotyczące specjalizacji i wymagania dotyczące ustawicznego dokształcania się, nowe kryteria oceny efektywności pracy lekarza, coraz bardziej złożone wymogi administracyjne, naciski na redukcje kosztów leczenia, roszczeniowość pacjentów, ciągłe zagrożenie konsekwencjami prawnymi, ściśle zdefiniowane procedury, nieustający nadzór pracodawców oraz płatnika, a także nieustające zmiany refundacji leków i rozliczania z tych refundacji lekarzy.

Priorytetem w obecnej pracy lekarza jest nie tylko dbanie o dobro pacjenta, ale również minimalizacja kosztów leczenia od czego niejednokrotnie jest uzależnione wynagrodzenie lekarza. Większość skarg dotyczy braku wysłuchania pacjenta przez lekarza, na drugim miejscu jest źle postawiona diagnoza, następnie zachowanie lekarza, jego odnoszenie się do pacjenta, wiedza oraz czas poświęcony na wizytę lekarską .
Należy podkreślić że, właściwa komunikacja na styku lekarz –pacjent przekłada się na lepsza opiekę medyczną .

Bardziej usatysfakcjonowani pacjenci lepiej współpracują z lekarzem i stosują się do jego zaleceń. Zła komunikacja sprzyja przerywaniu leczenia przez pacjenta a co za tym idzie stosowania niepotrzebnych procedur i zagraża jego bezpieczeństwu.

Rady dla lekarzy jak podnieść poczucie własnej wartości

1. Praktykuj wdzięczność

2. Wykorzystuj afirmację 

3. Unikaj porównywania do innych 

4. Próbuj nowych aktywności

5. Zajrzyj w głąb siebie i zidentyfikuj swoje myśli

6. Podróżuj, relaksuj się i otaczaj serdecznymi, wspierającymi ludźmi.

7. Znajdź czas na relaks i przemyślenia

8. Rób to co kochasz

Grażyna Mącznik

lekarz specjalista pediatrii i neonatologii

GdL 4/2023

Konferencja EU Health Policy Platform Annual Meeting - Stakeholders Dialogue

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: środa, 19.04.2023, 12:30
Odsłony: 1035

Krystyna Knypl

Kolejna konferencja on line na temat problemów w ochronie zdrowia zorganizowana przez DG SANTE ( https://en.wikipedia.org/wiki/Directorate-General_for_Health_and_Food_Safety) strukturę odpowiedzialną za ochronę zdrowia w Komisji Europejskiej.

undefined

Schemat budowy wirusa HIV (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludzki_wirus_niedoboru_odporno%C5%9Bci)

Jak osiągnąć cele?

Dwa główne tematy omawiane w czasie obrad to choroby zakaźne (takie jak HIV, gruźlica oraz wirusowe zapalenie wątroby) oraz choroby psychiczne. Zwracano uwagę na konieczność kompleksowego podejścia do pacjentów w wspomnianymi chorobami zakaźnymi. Choroby te występują zarówno u stałych mieszkańców kontynentu jak i u migrantów, co podkreślano w wystąpieniach. Przedstawicielka Ukrainy w swoim wystąpieniu apelowała o pomoc dla uchodźców z HIV oraz gruźlicą. To niewątpliwie ważny wątek, nie dość często obecny w dyskusjach na temat uchodźców.

Krystyna Knypl

GdL 4/2023

 

Czy ładowarki pojazdów elektrycznych dużej mocy są bezpieczne dla pacjentów z urządzeniami kardiologicznymi?

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: poniedziałek, 17.04.2023, 20:55
Odsłony: 1324

Informacja prasowa Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Ładowarki pojazdów elektrycznych o dużej mocy są bezpieczne dla pacjentów z rozrusznikami serca i defibrylatorami - wynika z badania opublikowanego 17/04/2023 r.  w "Europace", czasopiśmie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Wyniki badania przedstawiono na dorocznym kongresie Europejskiego Stowarzyszenia Rytmu Serca, który odbył się w dniach 16 -18 /04/2023 w Barcelonie.

Szacuje się, że w 2023 r. na całym świecie zostanie wszczepionych od 1 do 1,4 mln rozruszników serca. Ponadto około 150 000 do 200 000 pacjentów na całym świecie otrzymuje co roku wszczepialny kardiowerter defibrylator (ICD).

W 2020 roku badano ryzyko zakłóceń elektromagnetycznych w urządzeniach kardiologicznych podczas jazdy samochodami elektrycznymi i stwierdzono, że największe pole elektromagnetyczne było zlokalizowane wzdłuż kabla do ładowania. Było to pierwsze badanie, w którym zbadano ryzyko zakłóceń elektromagnetycznych u pacjentów z urządzeniami elektronicznymi do implantacji serca podczas korzystania z ładowarek o dużej mocy.

<a href=

Samochód elektryczny Edisona z 1914 roku ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Pojazd_elektryczny)

W celu skrócenia czasu ładowania opracowano ładowarki o dużej mocy, dostarczające do 350 kW. Nowe ładowarki wykorzystują prąd stały, który pozwala na dostarczenie większej mocy, podczas gdy starsze lub domowe ładowarki wykorzystują prąd zmienny. Przy większym prądzie ładowania może wystąpić silniejsze pole magnetyczne i większe ryzyko zakłóceń elektromagnetycznych, które mogą spowodować, że stymulator serca przestanie stymulować lub defibrylator nieodpowiednio zastosuje bolesną terapię wstrząsową (z powodu fałszywego wykrycia gwałtownej arytmii). Nie ma oficjalnych zaleceń dotyczących stosowania ładowarek o dużej mocy u pacjentów z urządzeniami wszczepialnymi.

Do badania włączono 130 pacjentów ze stymulatorem lub defibrylatorem. Średnia wieku wynosiła 59 lat, a 21% stanowiły kobiety. Podczas badania wykorzystano cztery ogólnodostępne, w pełni elektryczne samochody zdolne do ładowania z dużą mocą. Samochody te nie mogą jednak przyjąć maksymalnego ładunku 350 kW. Ponieważ jest bardzo prawdopodobne, że przyszłe samochody elektryczne będą przyjmować najwyższe ładunki, badacze wykorzystali również pojazd testowy, który mógł pobierać 350 kW z ładowarek o dużej mocy.

Uczestnicy mieli zaprogramowane swoje urządzenia kardiologiczne w celu optymalizacji wykrywania zakłóceń elektromagnetycznych. Następnie poproszono ich o podłączenie i naładowanie każdego samochodu z kablem ładującym umieszczonym bezpośrednio nad ich urządzeniem kardiologicznym, aby zmaksymalizować prawdopodobieństwo wystąpienia zakłóceń elektromagnetycznych. Pacjenci byli monitorowani pod kątem wszelkich nieprawidłowości w działaniu ich urządzeń kardiologicznych, takich jak niepowodzenie w dostarczaniu terapii stymulacyjnej lub niewłaściwe wykrywanie nienormalnie szybkich rytmów serca. Urządzenia kardiologiczne były również sprawdzane pod kątem wszelkich zmian w ich programowaniu lub uszkodzeń po naładowaniu samochodów. W sumie wykonano 561 ładowań, podczas których badacze nie zaobserwowali żadnych niepożądanych zdarzeń spowodowanych zakłóceniami elektromagnetycznymi.

Oprac. (KK)

GdL 4/2023

 

Utalentowana wokalistka jazzowa z lekarskiej rodziny

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: niedziela, 16.04.2023, 16:31
Odsłony: 1399
Krystyna Knypl
 
W październiku 2019 roku pisaliśmy o sukcesie odniesionym przez  Idę Zielińską  na VIII Międzynarodowy Konkurs Wokalny „Wiktoria” poświęcony twórczości Anny German
(https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/878-jazzowy-talent-z-lekarskiej-rodziny). Ida w kolejnych latach  aktywnie rozwijała swój talent wokalny, czego wyrazem był między innymi udział w IV Festiwalu Piosenki „O wolności”, który był inicjatywą Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach oraz Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności (https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/879-mlodzi-i-utalentowani-zaspiewaja-o-wolnosci ). 
Obecnie Ida Zielińska ma 18 lat, kontynuuje naukę w II Liceum Ogólnokształcącym im. Emilii Plater w Sosnowcu, a ponadto jest  absolwentką Krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, gdzie  27 czerwca 2022 r złożyła  egzamin dyplomowy z wynikiem celującym,  uzyskując tytuł zawodowy: muzyk, specjalność- wokalistyka jazzowa. Koncert dyplomowy odbył się w Krakowie w Single Scena Music Bar. 
Ida
 
 Zespół "zygmunt pauker trio"
 
W trakcie minionych trzech lat Ida wzięła udział w wielu koncertach, festiwalach oraz warsztatach jazzowych. Najważniejsze to: The International Summer Jazz Academy Kraków 2020 , The International Summer Jazz Academy Kraków 2021, Voicingers Żory 2022  oraz XXVIII Międzynarodowy Festiwal  Starzy i Młodzi, czyli Jazz w Krakowie - koncert "Jazzowe Debiuty 2022".
 Kolejny sukces Idy to założenie i premierowy koncercie zespołu o nazwie "zygmunt pauker trio". Koncert odbył się 14 kwietnia 2023 roku w  Metrum Jazz Club w Bielsku - Białej.
 https://metrumjazz.pl/event/zygmunt-pauker-trio-jazzowe-jam-session/
Zespół "zygmunt pauker trio" to kwartet jazzowy, założony w 2022 roku przez Idę Zielińską i Artura Kusia. W autorskich kompozycjach zespołu usłyszeć można inspiracje twórczością Krzysztofa Komedy (https://en.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Komeda), aranżacje współczesne oraz wpływy innych niż jazz gatunków muzycznych. Utwory  charakteryzuje inspiracja przyrodą i oniryzmem, różne użycie form i swobodne podejście do warstwy lirycznej.

W skład zespołu wchodzą: Ida Zielińska – wokal oraz kompozycje, Kateryna Ziabliuk – fortepian oraz elektronika, Szymon Jarzmus – bas oraz Artur  Kuś –perkusja.

Na You Tube możemy posłuchać utwór Smutne Glony w wykonaniu zespołu  https://www.youtube.com/watch?v=a6QrLtG9hzA

Gratulujemy Idzie artystycznych oraz formalnych sukcesów osiągniętych w ostatnim czasie. Życzymy zespołowi  "zygmunt pauker trio" dalszych znakomitych osiągnięć muzycznych.

Zapraszamy do kliknięcia na linki z galeriami zdjęć

Koncert dyplomowy Idy w Krakowskiej Szkole Jazzu

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02jgkoQzJcg4Ns2jg2tCCiP1mJTYuvb6W6Um3wmdoRc5Y8AMLVcZUzGfZAKzn8xjAol&id=223554934379437

Międzynarodowy Festiwal Starzy i Młodzi czyli Jazz w Krakowie

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02esccxyCfm1VpHNVHhJLXyE3Wquw1fSbqD3FbGdGMhRv7pfRJMAGSbMQGNZNK3otpl&id=390877080923910

Metrum Jazz Club

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02EXvCyjzXWQ3bFAZGs1bMWm2ViQuZUh3gLUTXzviYwuWMxKJVFJmdCVZwCpENdshYl&id=100063716973018

https://metrumjazz.pl/event/zygmunt-pauker-trio-jazzowe-jam-session/

Życzymy zespołowi "zygmunt pauker trio" dalszych sukcesów!

Krystyna Knypl

GdL 4/2023

Ze wspomnień specjalisty neonatologii i pediatrii

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: środa, 12.04.2023, 23:17
Odsłony: 1127

Grażyna Mącznik

Moją pierwszą pracę w zawodzie lekarza rozpoczęłam we wczesnych latach 90-tych, na dużym, bo około 50 łóżkowym, oddziale pediatrycznym powiatowego szpitala, który posiadał także oddział noworodkowy. W szpitalu rocznie rodziło się około 1400 dzieci. Była rotacja lekarzy pomiędzy obu oddziałami, pracowaliśmy także  na Izbie Przyjęć. Na oddziale dziecięcym w sezonie infekcyjnym leżało zwykle ponad 70 pacjentów. Zagęszczenie lekarzy przedstawiało się następująco 15 osób / 20 m2 dyżurki.

Poza pracą w szpitalu bywaliśmy oddelegowywani do szkół, w których przeprowadzało się bilanse uczniów. Badania wykonywaliśmy w gabinecie pielęgniarskim, bądź w klasach. Tam też były wykonywane szczepienia. Nie przypominam sobie żadnych incydentów zdrowotnych, powikłań bezpośrednio po szczepieniu. Odwiedzaliśmy też przedszkola, prowadząc tam bilanse 6 latków. Pracowaliśmy okresowo w naszej (bardzo dużej) rejonowej poradni, początkowo badając tylko zdrowe dzieci i kwalifikując do szczepień. 

<a href=

Oddział intensywnej terapii noworodków w 1989 roku

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Neonatal_intensive_care_unit

Organizacja pracy oraz leki na oddziałach pediatrycznych w latach 90 - tych

W tych „zamierzchłych" czasach dzieci nie mogły być z rodzicami, w czasie pobytu w szpitalu. Możliwe to było tylko jeśli matka, z racji swojego zawodu, posiadała ważną książeczkę sanitarno - epidemiologiczną .
Do tej pory pamiętam ucisk w gardle gdy pytałam o ten dokument. Rodzice przez cały okres pobytu dziecka w szpitalu starali się nie pokazywać dzieciom, tak aby te nie przeżywały dodatkowej traumy gdy po takiej wizycie raz kolejny musieli je zostawić w szpitalu. Patrzyli więc tylko na swoje pociechy przez uchylone drzwi. Pielęgniarki cały czas kursowały z butelkami mieszanki między dziećmi bo personelu zawsze brakowało. Piszę to dla przypomnienia dla tych, którzy narzekają na obecność rodzica przy swoim dziecku w trakcie jego choroby.
Niewątpliwą, jak dla mnie, zdobyczą dawnych czasów, było uczenie się dzieci w trakcie choroby w szpitalnej świetlicy. Na oddział był delegowany ze szkoły nauczyciel, który prowadził zajęcia lekcyjne, w różnych grupach wiekowych. Dzięki temu dzieci nie przerywały swojej edukacji i miały kontynuowane zajęcia szkolne Była to era sprzed komputerów i smartfonów.

Na oddziale dostępne były następujące antybiotyki penicylina krystaliczna (obecnie zarezerwowana przede wszystkim dla leczenia kiły), syntarpen, gentamycyna i karbenicylina. Do leczenia dzieci z ciężkimi napadami astmy stosowaliśmy eufilinę w postaci dożylnej. Pamiętam duszące się dzieci szeptem wypowiadające słowo Berotec. aby je ratować. Tak ciężkich napadów astmy jak na początku mojej kariery zawodowej nie widziałam już nigdy potem. Dostępność nebulizatorów i leków wziewnych leczących astmę, przez nich podawanych to wielki przełom w leczeniu tej choroby u dzieci.

Ciężkie stany chorobowe na oddziale pediatrycznym

Na naszym oddziale leżało bardzo dużo dzieci z ropnym zapaleniem opon mózgowo - rdzeniowych. Na porządku dziennym były punkcje szpiku i podtwardówkowe. Niestety skutecznego leczenia nie było. Częstym powikłaniem było mózgowe porażenie dziecięce. Ilość dzieci leczonych na oddział z zespołem wykrzepiania wewnątrznaczyniowego też była niemała. Obowiązkowe szczepienia przeciwko pneumokokom oraz zalecane szczepienie przeciwko meningokokom (niestety są one odpłatne) sprawiły, że takich chorób obserwujemy coraz mniej. Bardzo żałuję, że nie udało się do tej pory wprowadzić do kalendarza szczepień obowiązkowych szczepionek poliwalentnych, co zwalniałoby rodziców z odpłatności.

Leczyliśmy na oddziale cukrzycę typu I, poczynając od kilkumiesięcznego niemowlaka! Dziecko było przyjęte na oddział  na moim dyżurze z glikemia 1200mg%, szczęśliwie przeżyło. Leczyliśmy także dzieci kilkuletnie, które nie zawsze udawało się wyprowadzić ze śpiączki cukrzycowej .
Hospitalizowane były także dzieci z zespołem nerczycowym, ostrym kłębuszkowym zapaleniem nerek. Wszystkie te dzieci trafiają teraz na profilowane oddziały i kliniki .
Na naszym oddziale leżało mnóstwo wcześniaków, nie każdemu udało się przeżyć. Umieralność noworodków w Polsce od lat 50 tych ubiegłego wieku do roku 2021 spadła 30 krotnie . To skutek po prawy opieki perineonatologicznej .


Wrodzone choroby kardiologiczne

Liczba noworodków rodząca się z ciężkimi, nie rozpoznanymi w ciąży wadami serca, była bardzo duża. Na termin konsultacji w klinice kardiologii nie zawsze się doczekały. Wkrótce po rozpoczęciu pracy po raz pierwszy i na szczęście ostatni w życiu) widziałam noworodka z zespołem hipoplazji serca lewego (Hypoplastic Left Heart Syndrome, HLHS)  i ciężkim wstrząsem kardiogennym.  Było też wiele dzieci z całkowitym przełożeniem wielkich pni tętniczych (TGA od ang. transposition of the great arteries) które na szczęście w porę udało się odesłać i operować. Ultrasonografia było wówczas w powijakach, możliwości diagnostyki w czasie ciąży skromne i każdy poród był niespodzianką.

Transport noworodków odbywał się w małych inkubatorach, które wstawiane były do normalnej karetki, był w nich tlen z butli. Stworzenie trójstopniowej opieki neonatologicznej , transport karetka „N’ to zdobycz, która pozwoliła na uratowanie wiele małych istnień.

Mieliśmy kontakt na naszym oddziale z zespołami specjalistycznymi z różnych stron Polski. Serdecznie wspominam pana prof. Andrzeja  Piotrowskiego, kiedy jeszcze wtedy pracował w Łodzi. Profesor wiedział jak pracuje się w powiatowym szpitalu, co można a czego nie da się zrobić w żaden sposób. Zapamiętałam go jako motywującego nas do pracy doświadczonego specjalistę anestezjologii, a także podtrzymującego na duchu, dającego wiarę we własne siły i umiejętności.

Efekty profilaktyki

Dzięki suplementacji diety przyszłej matki kwasem foliowym nie widzimy już prawie zupełnie dzieci z przepukliną oponowo - rdzeniową. Nie ma już ciężkich urazów okołoporodowych, przez powszechne badanie usg i cięcia cesarskie, których odsetek cały czas rośnie. Niestety nie idzie to w parze z liczbą porodów.  Wprowadzono też obowiązkowe badania ciężarnych w kierunku takich chorób jak kiła, żółtaczka typu B, C, HIV, toksoplazmoza. Prowadzone są także testy  noworodków w kierunku fenyloketonurii, niedoczynność tarczycy, mukowiscydoza oraz od niedawna w kierunku SMA. Kontakt z lekarzami z Ukrainy , którzy znaleźli się u nas na skutek wojny, uświadamia nam jak wiele zmieniło się w naszym kraju korzyść w ciągu tych trzydziestu kilku lat o czym warto pamiętać, w zetknięciu się z falami spiskowych teorii dziejów czy ruchami antyszczepionkowymi.

Gdy mówimy o tym co złe i co należy poprawić, pamiętajmy o tym co dobre, aby to chronić i cieszyć się z tego.

Grażyna Mącznik

lekarz specjalista pediatrii i neonatologii

GdL 4/2023

Życzenia Świąteczne

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: sobota, 08.04.2023, 04:52
Odsłony: 991

Z okazji Świąt Wielkanocnych całemu Zespołowi Redakcyjnemu "Gazety dla Lekarzy", Autorom oraz  naszym Czytelnikom życzę wszystkiego najlepszego, zdrowia, pomyślności oraz trafnych decyzji w każdej dziedzinie.

Dr med. Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazety dla Lekarzy

GdL 4/2023

Priorytety zdrowotne - obrady DG Sante w Luksemburgu

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: środa, 05.04.2023, 05:34
Odsłony: 1110

Krystyna Knypl

Tempores mutant nos et mores - mawiali starożytni Rzymianie i mieli w 100% rację! Po serii konferencji o ochronie zdrowia organizowanych przez Komisję Europejską, w których uczestniczyłam in person w latach przedpandemicznych, pora na uczestnictwo on line.

Dzięki tej formie uczestnictwa nie będę powiększała śladu węglowego poprzez podróż samolotem do Luksemburga oraz środkami komunikacji publicznej do miejsca obrad. Szczerze cieszę się z tej ekologicznej, obywatelskiej szansy zesłanej mi przez los & internet.

Gdyby obrady okazały się trudne do uczestniczenia w nich przez cały czas, trasa na wagary, które mogę spędzić na redakcyjnej kanapie, też jest przyjazna ekologicznie! Kanapa stoi około 1 m od mojego służbowego komputera.

Tematy obrad


1. Sesja DisQo - przeciwdziałanie dyskryminacji i równość zdrowotna, prowadzona przez Europejski Sojusz na rzecz Zdrowia Publicznego. Alliance - DisQo łączy zainteresowane strony z różnych dziedzin polityki (zatrudnienia, edukacji, zdrowia, mieszkalnictwa, ubóstwa, sprawiedliwości i praw podstawowych) w celu wymiany pomysłów i doświadczeń oraz dzielenie się dobrymi praktykami. Zapewnia również Komisji Europejskiej i krajowym decydentom politycznym wsparcie w zakresie ich pracy w zakresie przeciwdziałania rasizmowi i dyskryminacji w celu zmniejszenia różnic w stanie zdrowia. nierówności w zakresie zdrowia.

2. Sesja HIV, gruźlica, wirusowe zapalenie wątroby i zakażenia przenoszone drogą płciową - tematy te omówią przedstawiciele Forum Społeczeństwa Obywatelskiego UE (Aids Action Europe). Ta sieć tematyczna zajmuje się najbardziej palącymi wyzwaniami w tej dziedzinie i zachęca zainteresowane strony do współpracy w celu poprawy ciągłości profilaktyki, leczenia i opieki oraz lepszej jakości życia wszystkich osób żyjących z HIV/AIDS, wirusowym zapaleniem wątroby, gruźlicą (zwłaszcza lekooporną) i innymi chorobami przez nie dotkniętych oraz infekcjami przenoszonymi drogą płciową - czytamy w komunikacie. 

Podczas lektury tej części komunikatu nasuwa się taki być może egzotyczny, wniosek: kiedyś były choroby weneryczne, które omawiała na słynnych wykładach prof. S. Jabłońska, teraz są choroby obywatelskie...

Na wykładach pani profesor posiadacze choroby przenoszonej drogą płciową byli prezentowani ubrani jedynie w białe czapki a la Ku-Kux-Klan, aby objaw pierwotny zlokalizowany na schorzałym narządzie oraz sąsiednia okolica mogły być odpowiednio przejrzyście zaprezentowane słuchaczom. Wieść gminna (pardon stołeczna) niosła, że byli nimi nie tylko studenci wydziału lekarskiego.

Sieć pracuje również nad dostosowaną reakcją dla osób przesiedlonych i mobilnych oraz innych populacji migrujących oraz innych populacji migrantów. Wspólne oświadczenie, które wyda na koniec procesu zostanie rozpowszechnione za pośrednictwem odpowiednich kanałów komunikacji, forów dyskusyjnych i konferencji.

3. Sesja o zdrowiu psychicznym prowadzona przez Mental Health Europe

4. Sesja Navigating Health Inequalities in the EU through Artificial Intelligence, prowadzony przez Brunel Centre on AI i Health Action International - ta sieć tematyczna rozważa, w jaki sposób możemy wykorzystać technologie oparte na sztucznej inteligencji, aby poprawić wyniki opieki zdrowotnej i szersze (np. wydajność) oraz zmniejszyć nierówności. oraz zmniejszenia nierówności w Unii Europejskiej (UE). Organizatorzy mają nadzieję, że AI nie powiększy istniejących nierówności lub nie stworzy nowych rodzajów nierówności.

Międzysektorowe podejście sieci opiera się na istniejącym rozwoju, strategiach i pracach regulacyjnych UE w zakresie technologii opartych na AI, w tym m.in. poprawę i wdrożenie odpowiednich przepisów dotyczących sztucznej inteligencji, przepisów dotyczących sztucznej inteligencji, związanych z nią standardów i narzędzi zgodności. Jego praca jest nowością jest to, że krytycznie analizuje narracje dotyczące intersekcjonalności, deprywacji społecznej deprywacji społecznej i usytuowanych, żywych doświadczeń członków
wrażliwych grup społecznych oraz rolę technologii opartych na sztucznej inteligencji (w op"iece zdrowotnej), które mogą w szczególny sposób zaspokoić potrzeby tych społeczności w zakresie opieki zdrowotnej.
społeczności.

Teraz nadszedł czas, aby ci liderzy i ich zwolennicy przedstawili swoje ostateczne wspólne oświadczenia i wezwanie do wyrażenia poparcia. Wszyscy interesariusze służby zdrowia zainteresowani tymi tematami mogą skontaktować się z liderami i wyrazić swoje poparcie oraz wyrazić zainteresowanie więcej niż jednym tematem - piszą organizatorzy w 

nowo-europejskim języku równości zdrowotnej.

Źródło: https://webgate.ec.europa.eu/hpf/

Poprzednie webinarium na ten temat jest pod linkiem https://www.youtube.com/watch?v=eltHr0FURxI

 Krystyna Knypl

GdL 4/2023

COVID -19 a ciąża

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: poniedziałek, 03.04.2023, 21:34
Odsłony: 1332

Beata Niedźwiedzka

Wiedza na temat przebiegu ciąży u kobiet podczas pandemii COVID-19 dopiero jest gromadzona i w związku z tym w chwili obecnej jest jeszcze wiele niewiadomych. Dotychczasowe doświadczenia kliniczne z ciąż powikłanych zakażeniem innymi koronawirusami np. zespołem ostrej ciężkiej niewydolności oddechowej (SARS) i zespołem oddechowym Bliskiego Wschodu, spowodowały, że ciężarne uznano za potencjalnie narażone na ciężkie zakażenie SARS-CoV-2.

Zmiany fizjologiczne w czasie ciąży mają istotny wpływ na układ odpornościowy, układ oddechowy, czynność układu krążenia i krzepnięcie. Zmiany te mogą one mieć istotny wpływ na przebieg COVID-19.

Ponieważ oddziaływanie wirusów SARS-CoV-2 na ciążę nie został jeszcze do końca zbadany, konieczne są międzynarodowe badania w celu określenia wpływu na implantację zarodka, wzrost i rozwój płodu, poród iorazzdrowie noworodka. Ważne jest także badanie kobiet w ciąży z dodatnim odczynem SARS-CoV-2 i bezobjawowym przebiegiem.

Poza bezpośrednimi skutkami choroby, istnieje wiele pośrednich konsekwencji w przebiegu pandemii, które negatywnie wpływały na zdrowie matek. Do tych czynników zalicza się zmniejszony dostęp do usług medycznych związanych z prokreacją, zwiększone obciążenia dla zdrowia psychicznego oraz problemy  społeczno-ekonomiczne, które wystąpiły w okresie pandemii COVID-19.

<a href=

 

Zapłodnienie oraz implantacja zarodka człowieka (https://en.wikipedia.org/wiki/Pregnancy)

Autorzy przedstawiają następujące podsumowanie:

1. Ryzyko wystąpienia ciężkiej COVID-19 w czasie ciąży może być większe niż w populacji ogólnej.

2. Czynniki ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19 są w ciąży podobne jak w populacji ogólnej.

3. Transmisja pionowa jest prawdopodobna, ale mechanizmy są niepewne. Ciężka choroba noworodków wydaje się być rzadka.
4. Przedporodowe stosowanie kortykosteroidów w przypadku zagrażającego porodu przedwczesnego jest prawdopodobnie bezpieczne dla matki, a stosowanie kortykosteroidów w przypadku ciężkiej choroby matki może być korzystne.

5. Ważna jest profilaktyka przeciwzakrzepowej u matek z COVID-19 

6. Matki z COVID-19 powinny być zachęcane do karmienia piersią, jeśli są w stanie, ale powinny nosić w tym celu środki ochrony osobistej.

7. Bezobjawowe COVID-19 w ciąży wydaje się być częste, ale ma niepewne znaczenie kliniczne.

Piśmiennictwo:

1. Pregnancy and COVID-19

https://journals.physiology.org/doi/full/10.1152/physrev.00024.2020?rfr_dat=cr_pub++0pubmed&url_ver=Z39.88-2003&rfr_id=ori%3Arid%3Acrossref.org

Beata Niedźwiedzka

GdL 4/2023

Wpływ COVID-19 na układ rozrodczy kobiet

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: poniedziałek, 03.04.2023, 19:48
Odsłony: 1388

Beata Niedźwiedzka.

W ciągu ostatnich dwóch lat na nasze życie znacząco wpłynął COVID-19 i ograniczenia, jakie pandemia wniosła do codziennego życia. Według danych WHO na dzień 21 stycznia 2022 r. na świecie było 423 437 674 potwierdzonych zakażeń SARS-CoV-2 (https://covid19.who.int/). Od początków pandemii wiadomo było, że wirus SARS-CoV-2 d pierwszego dnia i istnieją już solidne dane dotyczące wpływu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 na układ oddechowy, krążenia  oraz nerwowy. Niewiele natomiast było wiadomo o wpływie COVID-19 na układ rozrodczy kobiet.
W ankiecie z  wrześniu 2020 roku wypełnionej przez 1031 kobiet w wieku reprodukcyjnym, w  46% zgłaszano zmianę w przebiegu cyklu miesiączkowego. Pacjentki zgłaszały znacznie więcej  miesiączek obfitych, nieregularnych oraz nasilenie dolegliwości przedmiesiączkowych.

<a href=

 

 Ukrwienie tętnicze macicy (https://pl.wikipedia.org/wiki/Macica)

Inne badanie ankietowe przeprowadzone wśród kobiet ( wiek 18 - 45 lat) hospitalizowanych od 19 stycznia do 1 kwietnia 2020 roku, wykazało, że u  około 20% pacjentek wystąpiło znaczne zmniejszenie objętości miesiączek, u 20% natomiast wystąpiło wydłużenie czasu trwania krwawienia miesiączkowego. W okresie 1 - 2 miesięcy obserwacji u 84% pacjentek miesiączki wróciły do normalnej objętości miesiączki.

Badanie przeprowadzone przez Khan i wsp. było prospektywnym. Objęto nimi 127 pacjentek z SARS-CoV-2 dodatnich, u których w odstępach 6-tygodniowych przeprowadzono ankiety dotyczące objawów COVID-19. Włączone pacjentki miały od 18 do 45 lat i w momencie włączenia do badania nie były lub niedawno były w ciąży. Pytano je, czy zauważyły zmiany cyklu miesiączkowego jako stały objaw lub czy zauważyły nowe związane z chorobą COVID-19. Spośród nich 16% (n = 20) zgłosiło zmiany cyklu miesiączkowego. Liczba dni pomiędzy dodatnim testem na SARS-CoV-2 a ostatnimi zgłoszonymi zmianami cyklu miesiączkowego wahała się od 28 do 222 (mediana 57,5). Najczęstszymi zmianami były nieregularne miesiączki (n = 12), wzrost objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego i rzadkie miesiączki (n = 7).

Rzadkie miesiączkowanie definiowano jako miesiączki występujące w odstępach dłuższych niż 35 dni. Nieregularne miesiączkowanie zdefiniowano jako znaczne zróżnicowanie długości miesiączki lub czasu pomiędzy dwoma miesiączkami. Pacjentki, które zgłaszały zmiany cyklu miesiączkowego, częściej zgłaszały większą liczbę objawów COVID-19 (p = 0,01). Zmęczenie, ból głowy, bóle ciała i duszność były objawami, które istotnie częściej zgłaszały pacjentki zgłaszające zmiany cyklu miesiączkowego niż pacjentki bez wspomnianych objawów ogólnych.

Autorzy w podsumowaniu podkreślają, że istnieje stosunkowo niewielka ilość obserwacji na temat wpływu SARS-CoV-2 na układ rozrodczy kobiet i z uwagi na ten fakt konieczne jest kontynuowania badań.

Piśmiennictwo

1.The Effect of COVID-19 on the Menstrual Cycle: A Systematic Review

https://www.mdpi.com/2077-0383/11/13/3800

2. Li, K.; Chen, G.; Hou, H.; Liao, Q.; Chen, J.; Bai, H.; Lee, S.; Wang, C.; Li, H.; Cheng, L.; et al. Analysis of sex hormones and menstruation in COVID-19 women of child-bearing age. Reprod. BioMed. Online 2021, 42, 260–267

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1472648320305

Beata Niedźwiedzka

GdL 4/2023

 

Więcej artykułów…

  1. Nowe działania niepożądane pandemii, które zaatakowały wydawnictwa medyczne
  2. Asertywność pilnie poszukiwana
  3. Książki nadesłane: "Być lekarzem w Krakowie" red. Artur Jurczyszyn
  4. Gazeta dla Lekarzy nr 3/2023 - artykuł wstępny oraz spis treści

Strona 9 z 46

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • Następny artykuł
  • koniec
  • Copyright Gazeta dla Lekarzy 2012-2050