GdL

  • Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Nowości
  • Choroby rzadkie
  • Zdrowie publiczne
  • Wybrane artykuły
  • Medycyna oparta na wspomnieniach
  • Artykuły redaktor naczelnej
  • Po dyżurze
  • Wszystkie wydania
  • Medycyna i macierzyństwo
  • Lekarz pacjentem
  • Statut / The Statute
  • Informacja dla autorów
  • Kontakt
  • Szukaj

Szukaj

Mój debiut dziennikarski w Brukseli - rok 2008, cz. 1

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 06.11.2022, 02:36
Odsłony: 281

Krystyna Knypl

Motto:

Do Brukseli jeżdżą teraz tylko bardzo ważni ludzie

Usłyszane w butiku "Elegantka"

                                                                                      ***

Zacznijmy od kaczki, bez której żaden porządny dziennikarz nie jest w stanie funkcjonować w zawodzie. Kaczkę dziennikarską wymyślił żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Egide Norbert Cornelissen, belgijski literat obdarzony specyficznym poczuciem humoru. Zaintrygowany sensacyjnymi informacjami zamieszczanymi często w ówczesnych gazetach postanowił sprawdzić, jak daleko sięga naiwność czytelników. Do jednej z gazet dał ogłoszenie o sprzedaży kaczki. Ptak miał być owocem niezwykłego eksperymentu. Cornelissen napisał, że miał dwadzieścia kaczek, jedną zabił i rzucił pozostałym na pożarcie. Potem zrobił tak samo z drugą, trzecią i czwartą, a także z wszystkimi pozostałymi. Wreszcie została tylko jedna kaczka – odżywiana wyłącznie mięsem pozostałych. Miała ona charakteryzować się wyjątkową siłą oraz drapieżnością i w związku z tym właściciel chciał ją sprzedać za cenę pięciokrotnie wyższą od ceny zwykłej kaczki.
Historię tę przypisał Cornelissenowi belgijski uczony Adolphe Quetelet, au
tor biografii twórcy ogłoszenia. W historii Queteleta oraz we wszystkich jej lejnych wersjach brakuje informacji, które gazety i kiedy opublikowały ogłoszenie
Cornelissena o kaczce.
Inne z kolei wyjaśnienie mówi, że kaczki od dawna kojarzone są z kłamstwami, niemieckie bowiem słowo „kaczka” („ente”) może oznaczać również kłamstwo lub żart z gazety.

Brak opisu.

Nie jest możliwa kariera dziennikarza bez kaczki ;)

Ciekawa jest też informacja, że kaczka dziennikarska wywodzi się ze starego francuskiego wyrażenia vendre un canard a moitié, czyli sprzedać połowę kaczki. Otóż pewien uliczny sprzedawca kaczek oferował ptaki po osiem franków za sztukę. Niespodziewanie na drugą stronę ulicy wprowadził się nowy sprzedawca, który zaoferował kaczki po siedem franków za sztukę. Rozgorzała wojna cenowa, w wyniku której nowy sprzedawca kaczek zaproponował trzy franki za kaczkę. Pierwszy sprzedawca kaczek dał duży napis dwa franki, a na dole małym drukiem: za pół kaczki. Wszystko w przyrodzie ewoluuje... i po latach kaczka dziennikarska przemieniła się w fake newsa – ale to już zupełnie inna historia.

Berlaymont Building

Berlaymont Building, siedziba Komisji Europejskiej

Podróże to marzenia, olśnienia, wspomnienia - kolorowa strona medalu z napisem podróże. Jest też druga strona mniej barwna – niepokój, niepewność, niebezpieczeństwo. Chyba w wyobraźni wszystkich przeważają te kolorowe barwy podróży skoro lotniska są wypełnione po brzegi, a każdej nocy przez Ocean Atlantycki leci kilkaset samolotów. Dla zrealizowania swoich marzeń, doznania olśnień i możliwości snucia wspomnień oszczędzamy pieniądze, czytamy o dalekich krajach, szukamy najlepszych połączeń, cierpliwie poddajemy się oględzinom na lotniskach, badaniu palpacyjnemu jako podejrzani, skanowaniu naszych linii papilarnych jako potencjalnie niebezpieczni, fotografowaniu jako teoretycznie zagrażający… długo by można snuć te rozważania. A jednak poddajemy się tym wszystkim procedurom dla przyjemności zobaczenia wieży Eiffla, kaplicy św. Piotra, Berlaymont Building, wodospadów Iguazu i zachowania w pamięci wrażenia które czuliśmy w pierwszej chwili gdy przed naszymi oczami pojawił się widok któregoś z cudów natury lub architektury.

W czasach PRL (w epoce socjalizmu) mieliśmy etap marzeń o podróżach, w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych (w epoce kapitalizmu) podróżując po świecie byliśmy na etapie olśnień. Teraz w epoce post-pandemializmu mamy czas wspomnień.

Symbol graficzny Unii Europejskiej to Berlaymont Building na tle którego jest unijna flaga. Budynek Berlaymont Building zawdzięcza swoją nazwę zakonowi Dames du Berlaymont (Siostry z Berlaymont). Zakon Dames du Berlaymont został założony w 1625 roku przez hrabinę Marguerite de Lalaing, żonę hrabiego Florenta de Berlaymont. Państwo belgijskie kupiło tę ziemię w 1962 roku, kiedy zakon przeniósł się do Argenteuil.

Mamy rok 2008

Od 4 lat Polska należy do Unii Europejskiej, pracuję w nowym zawodzie dziennikarza medycznego już kilka lat. Mam doświadczenie w samodzielnym bywaniu na konferencjach zagranicznych zarówno jako lekarz prezentujący doniesienia plakatowe na kongresach European Society of Hypertension oraz Interamerican Society of Hypertension (Mediolan, Paryż, Sao Paulo), a także jako dziennikarz medyczny akredytowany kongresie American Society of Hypertension oraz mam wizę amerykańską "I" jak informacja, która upoważnia do wykonywania zawodu dziennikarza w Stanach Zjednoczonych. 

9f84073195c44ac7b729a6f42d0c4bc8 870

Umiem przesiąść się na lotnisku amerykańskim, odpowiedzieć na pytania pogranicznika i bez powikłań kontynuować podróż. Wbrew pozorom nie jest to czynność tożsama z przejściem na drugą stronę ulicy na zielonym świetle. Znane są przypadki odsyłania z granicy amerykańskiej osób bez odpowiedniej wizy dziennikarskiej dla osób piszących o podróży lub wiz pozwalających na pracę w Stanach Zjednoczonych dla artystów występujących na tamtejszych scenach. Także słownictwo podczas tych pogawędek musi być zgodne z oczekiwaniami pogranicznika. Co więcej podszkoliłam się w języku angielskim w Acadia Center for English Immersion, i najważniejsze: nie mam szefa, który zatroskanym głosem oznajmi, że najbardziej rozwinę się biorąc kolejny dyżur lekarski.

Jestem świadoma swego potencjału intelektualnego i postanawiam postawić kolejny krok na ścieżce kariery, a jest nim pokazanie się na salonach europejskich jako dziennikarz medyczny. I last but not least: mam 63 lata.

Bezpośrednim powodem wyjazdu do Brukseli było zaproszenie na konferencje prasową w Parlamencie Europejskim, jakie nadeszło pocztą elektroniczną pewnego popołudnia. Organizacja pozarządowa Europacolon organizowała miesiąc świadomości schorzeń nowotworowych jelita grubego i poszukiwała wsparcia swojej działalności w mediach.

Szczegóły logistyczne

Miejsce konferencji na tyle atrakcyjne i dotychczas bliżej mi nie znane, że zdecydowałam jako typowy freelancer zainwestować w wyprawę. Koszty wyjazdu były następujące: bilet do Brukseli LOT - em: 317.41pln ( na pokładzie całkiem przyzwoite śniadanie - kanapka plus pierogi z serem, napoje, wino, gazety wszystko wliczone), z Brukseli linią Brussels Airlines 518.17 pln ( na pokładzie wszystko za pieniądze! nawet gazety i H2O) dwa noclegi w hotelu Eurostars Grand Palace przy Boulevard Anspach, przejazd na lotnisko w Warszawie - 30,00 pln przejazd z/na lotnisko w Brukseli - 2 x 2.90 euro wyżywienie tradycyjnie nie było zbyt drogie. Lot 235 o 7:00 spowodował, że zerwałam się na równe nogi o 4:00 i pohałasowawszy sąsiadom o 5:10 wsiadłam do taksówki. Kurs do 6:00 rano jest wg drugiej taryfy i na Okęcie wyniósł 30 pln. Odprawa przy check-in bez problemów, także wykrywacze metali nie byli jeszcze do końca rozbudzeni i niczego nie chcieli oglądać w szczegółach. Miejsce przy oknie, w towarzystwie dżentelmena zamieszkałego w Brukseli, z pochodzenia Polaka.

Sąsiad doradził mi abym jechała pociągiem a nie taxi (wyznanie raz utknąłem w korku i spóźniłem się na lot - przekonało mnie ostatecznie i szybko). Bilety kupuje się na lotnisku. Pociąg jest na poziomie -1. Autobusy na poziomie 0. Po kwadransie oczekiwania na peronie nadjechał dość brudny pociąg, który zatrzymał się na Gare Nord, a potem na Gare Centrale. Po drodze z okiem widziałam Atomium - robi pewne wrażenie, ale podobno im dalej tym lepsze. Nie zabiegałam więc o bliski kontakt z budowlą. Z Gare Centrale kierują się w dół wąskimi uliczkami po kilku minutach doszłam do Grand Place, który przede wszystkim wcale nie jest taki grand. Dalsze 15 minut w dół i znalazłam się na Boulevard Anspach. Przypadkowo skręciłam w lewo i natknęłam się na supermarket, w którym zrobiłam zakupy spożywcze. Hotel dostępny był od 13.00. Recepcja wyznaczyła mi pokój 507 na V piętrze.

aa2

Obrady

Wnętrze miłe i czyste, ale z pewnym mankamentem jakim okazał się płatny internet za 8 euro / godzinę. Twarde łóżka oraz brak śniadania można jeszcze dopisać do tych mankamentów. Po rozpakowaniu się przeszłam Boulevard Anspach - dużo sklepików z towarami za 1 euro sprzedawanych przez emigrantów. Pomna swojej zasadzie nie opuszczania hotelu po zmierzchu wróciłam około 18:00 i próbowałam włączyć telewizor, jednak bez skutku – nie potrafiłam! Usnęłam, nie jak w Meksyku przy dziękach Mariachi, lecz w zupełnej ciszy. Obudziłam się o 1:00 w nocy - mój organizm w podróży najwyraźniej uważa, że jest zawsze w Ameryce ;)). Konferencja zaczynała się o 10:00, więc o 9:00 ruszyłam na podbój Europy środkami łączonymi - do Gare Centrale na piechotę a potem taksówką za 8 euro. Z studiów internetowych wiedziałam, że wejście dla prasy jest po prawej stronie budynku PHS przy ul. Wiertza i znalezienie właściwego wejścia nie było takie trudne, choć zespół budynków parlamenty to trzy duże skupiska. W małej recepcji dla prasy odpytano mnie, sfotografowano i wręczono ID. Powiększyłam bazy danych osobowych Parlamentu Europejskiego! Konferencja prasowa trwała około 30 minut i podczas niej wygłoszono 3 referaty.

Mój pokój w hotelu Eurostars Grand Palace

Potem wszyscy uczestnicy przeszli do drugiego budynku gdzie była wystawa jelita grubego z różnymi chorobami - fotografie robią nieustanna furorę! Można było robić wywiady z vipa-ami, ale nie rwałam się do tej roboty. Po drugiej stronie hallu była wystawa Amazing Kidney. Po zakończeniu części oficjalnej wyszłam, aby sfotografować okolicę, ale okazało się, że nie mam mapy - została w hotelu. Nie wiem jakim sposobem, ale udało mi się dojść do Ronda Schumana skąd drogę znałam na podstawie wcześniejszych studiów nad mapą. Studiowanie map w domu miasta do którego jedzie się jest bardzo pożytecznym zwyczajem. Zrobiłam długi spacer schodząc ciągle w dół i po 5 - 6 km byłam w okolicy Gare Centrale. Potem kierując się za Japończykami doszłam do Maneken Pis, który jest nielicho przereklamowany. Przy okazji obejrzałam Madame Chapeau, bliżej mi nieznaną.

aa2

Dziennikarze na sali obrad

aa2

Prelegenci  na sali obrad

Następnego dnia wracałam do Warszawy. Bohatersko postanowiłam dojechać pociągiem na lotnisko. Brak oznakowania na dworcu bije nawet socjalistyczne rekordy, ale z innym podróżnym jakoś dotarliśmy. Lotnisko przestronne, a służby kontrolne dociekliwe - zaliczyłam kontrolę bagażu ręcznego z wypakowywaniem zawartości mojego plecaka. Lot na pokładzie Brussels Airlines nieciekawy - nie dość, że bilet prawie dwa razy droższy to jeszcze gazety, napoje i przekąski za pieniądze - nie byłam ciekawa jakie.

Faktura, którą zapłaciłam za hotel

 

Sejf hotelowy

Czego nauczyłam się podczas pierwszej wyprawy do stolicy Zjednoczonej Europy?

1. Nie należy rezygnować w połowie przedsięwzięcia, niezależnie od tego jak pozornie źle układają się sprawy.

2. W pełni przekonałam się, że jeśli umiesz liczyć, licz zawsze na siebie!

3 .No i polubiłam delikatesy Delhaize – dobre ceny i dobra oferta! Podczas następnych wyjazdów zawsze starałam się zrobić w nich zakupy.

Podobało mi się!

Krystyna Knypl

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2110-akredytacja-dziennikarska-w-brukseli-na-konferencji-societal-impact-of-pain

GdL 11/2022

Więcej o dziennikarskiej drodze w mojej książce "Kaczka dziennikarska"

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2020/KACZKA%20dziennikarska.pdf


 

Nusinersen w leczeniu rdzeniowego zaniku mięśni - wyniki programu lekowego

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: piątek, 04.11.2022, 05:31
Odsłony: 174

Informacja prasowa

"Rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Efekt leczenia SMA w Polsce. Nowa jakość życia pacjentów oraz opiekunów" - to tytuł raport podsumowującego wyniki leczenia w latach 2019 - 2022  nursinersenem w ramach programu lekowego.

Nusinersen sodium colored.svg

Nursinersen

(źródło ilustracji https://en.wikipedia.org/wiki/Nusinersen

Nusinersen był zarejestrowany w grudniu 2016 roku jako pierwszy lek do leczenia SMA. Zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i w Europie ma on status leku sierocego,

CHPL https://www.ema.europa.eu/en/documents/product-information/spinraza-epar-product-information_pl.pdf

Program był uruchomiony 1 stycznia 2019 roku, a pierwszy pacjent otrzymał leczenie w marcu 2019 roku. Początkowo program był realizowany w trzech ośrodkach specjalistycznych, obecnie w jego realizację zaangażowanych jest 35 ośrodków (18 ośrodków pediatrycznych około 50 zachorowań oraz 17 ośrodków dla osób dorosłych. Szacuje się, że w Polsce choruje na SMA  około 1200 osób, a każdego roku diagnozuje się około 50 nowych zachorowań. Średnia wieku 298 pacjentów pediatrycznych włączonych do programu wynosiła 6,9 lat.  Skuteczność leczenia oceniana za pomocą skali CHOP-INTEND, która po roku leczenia wynosiła 8,9 punktów oraz za pomocą skali HFMSE, która po roku leczenia wynosiła 6,1 punktu.  W obu przypadkach zmiana przekraczała liczbę punktów, którą uznaje się za istotną klinicznie ( 4 punkty dla skali CHOP-INTEND oraz 3 punkty w skali HFMSE.

Obecnie w Polsce przeprowadzane są badania przesiewowe wszystkich noworodków pod kątem SMA.

Piśmiennictwo:

1.Safety, tolerability, and efficacy of a widely available nusinersen program for Polish children with Spinal Muscular Atrophy - Katarzyna Kotulska i wsp.

https://www.ejpn-journal.com/article/S1090-3798(22)00088-5/fulltext

2.Przegląd metod oceny funkcjonalnej u niesiedzących pacjentów
z rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA) - Z. Gierlak- Wójcicka i wsp.

https://neurologia-dziecieca.pl/neurologia_54-11-17.pdf

Oprac. Krystyna Knypl

GdL 11/2022

 

Uroda amerykańskich kongresów kardiologicznych była pociągająca..., cz.2

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: czwartek, 03.11.2022, 07:42
Odsłony: 341

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2105-kariera-od-sluzby-zdrowia-do-czwartej-wladzy-zaczela-sie-w-san-francisco-w-2005-roku

Krystyna Knypl

Poznałam drogę do Stanów Zjednoczonych, miałam ważną amerykańską wizę dla dziennikarzy, pomyślałam, że warto poznać większy, jeszcze bardziej znany kongres American Heart  Association, który odbywał się w Dallas, w dniach 13 -16 listopada 2005 roku. Podróż do Dallas nie była tak prosta jak do San Francisco, czyli z jedną przesiadką w Europie. Trzeba  było przesiąść się drugi raz na terenie Stanów Zjednoczonych.

Taka przesiadka to skomplikowana operacja logistyczna podczas której trzeba przekroczyć granicę amerykańską ( więcej o tym wyzwaniu pod linkiem http://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/jak-przekraczac-granice-amerykanska.html), odebrać swój bagaż, zmienić terminal, ponownie odprawić się... a trzeba przy tym pamiętać, że podobną operację wykonuje tysiące pasażerów (na dużych kongresach amerykańskich bywa nawet 30 tysięcy uczestników, są wtedy dodatkowe loty do miasta w którym odbywa się kongres). Według moich doświadczeń wymagało to minimum 4 godzin. Podzieliłam się tymi doświadczeniami z kolegami, którzy także wybierali się do Dallas.

- Krystyna co ty opowiadasz? Cztery godziny? Nam wystarczą dwie godziny i jeszcze piwa się napijemy na lotnisku przesiadkowym - oznajmił jeden z nich, który oczywiście wcześniej granicy amerykańskiej nigdy nie przekraczał. Jak się okazało w praktyce czasu na picie piwa miał bardzo dużo, bowiem na swój samolot ni zdążył, a następny lot który mu zaoferowano był dopiero za 24 godziny.

aa2

Centrum kongresowe w Dallas

 Dallas 1

Przed centrum kongresowym w Dallas

Nie tylko podróż była wyzwaniem dla kardiologów, tym razem amerykańskich, na tym kongresie...także działanie coca-coli na częstość występowania zespołu metabolicznego. W 2012 roku pisałam wspominając ten kongres:

Brak opisu.

Nieciekawą wpadkę zaliczyło American Heart Association, publikując badanie na temat wpływu soft-drinków na zespół metaboliczny, z którego to badania dowiedzieliśmy się, że soft-drinki nie są takie groźne, jak to niektórzy sugerują, tylko ich konsumenci za dużo jedzą... Wydano nawet specjalny „statement”, czyli dość wysokiej rangi dokument, gdy z czasem okazało się, że... Coca-cola przeznaczyła całkiem godziwy fundusz na bardzo wyrafinowaną kampanię promocyjną, którą przeprowadzała z pomocą American Heart Association, również na zjazdach. Promowano czerwone sukienki i znaczki w kształcie sukienek – nawet miałam taki znaczek z stoiska AHA w 2005 r. i jakiś czas nosiłam go w klapie. Oferowano nie tylko małe odznaki, ale można się było sfotografować z czerwoną suknią. Pisano, że te czerwone suknie symbolizują czerwone policzki, które powstają, gdy biegamy i oczywiście powinniśmy biegać, AHA to poleca – jakżeby nie! A obok czerwonej sukni czerwienił się napis Coke. Ile osób powiedziało sobie po obejrzeniu tej reklamy – pobiegam jutro, a dziś napiję się tej zdrowej Coke, wiedzą tylko jej producenci.

Źródło: https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly/387-muzeum-dlugopisu

Z innych oryginalnych osiągnięć organizatorów kongresów AHA warto wymienić konieczność  "akredytacji" aparatu fotograficznego, którym robiłam zdjęcia podczas kongresu w Nowym Orleanie. No i last but not list odmowa akredytacji na uczestnictwo on line na kongresie w tym roku ponieważ nie jestem dziennikarzem wg AHA lecz ... wydawcą. Odpisałam organizatorom, że każdy ma prawo podejmować niekorzystne dla siebie decyzje.

Brak opisu.

Na idąc w ślady AHA w kwestii ubioru, dziś wybrałam ekologiczny kolor zielony i udaję się na konferencję do PAP o leczeniu rdzeniowego zaniku mięśni.

Krystyna Knypl

GdL 11/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2112-chicago-chicago-to-miasto-kongresow-takze-asco-cz-3

Moja monografia "To jest Ameryka!"

https://gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_biblioteka/bibl_gdL_tojestameryka.pdf

Kariera od "służby zdrowia" do "czwartej władzy" zaczęła się w San Francisco...

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: wtorek, 01.11.2022, 06:20
Odsłony: 436

Krystyna Knypl

Był sobie rok 2005... Moją karierę akademicką zakończyłam na początku 2000 roku i już piąty rok praktykowałam w drugim zawodzie dziennikarza medycznego. Zachowałam kontakt z moim pierwszym zawodem lekarza mając aktywne PWZ, pracując w prywatnych warszawskich klinikach, publikując artykuły naukowe, a także wypełniając obowiązki wynikające ze szkolenia podyplomowego ciągłego, więcej pod linkiem
 
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1979-punkty-edukacyjne.
 
Moja aktywność lekarska oraz naukowa dotyczyła hipertensjolgii, zrozumiałym była więc chęć posłuchania obrad American Society of Hypertension (AHA), zwłaszcza, że wcześniej poznałam  obrady European Society of Hypertension
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/1920-kongres-european-society-of.html
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/13-kongres-european-society-of.html
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/10-kongres-esh-w-mediolanie-i-esc-w.html
 
Ciekawa byłam czy obrady w Stanach Zjednoczonych różnią się od innych kongresów. Miałam już za sobą wyprawę na kongres Interamerican Society of Hypertension (https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/20-kongres-international-society-of.html), odbytą dzięki otrzymanemu travel grantowi od organizatorów. Na kongresie w Sao Paulo przedstawiałam 3 doniesienia plakatowe. Byłam także na kongresie Interamerican Society of Hypertension w Cancun https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/25-kongres-interamerican-society-of.html
 
Uczestniczenie w charakterze dziennikarza akredytowanego na kongresie zwalniało z fee wynoszącej zwykle kilkaset usd. Zapoznałam się z zasadami  ubiegania się o wizę "I" jak informacja, którą otrzymują dziennikarze gdy realizują swoje obowiązki służbowe na terenie Stanów Zjednoczonych. Taka wiza kosztowała wówczas  100 usd i była ważna 5 lat. Na granicy otrzymywało się wpis "d/s" czyli "during status" co oznaczało, że można przebywać w Stanach Zjednoczonych tak długo jak ważne były dokumenty podróżującego.
 
aa2
San Francisco 2005, pracuję  w press room na kongresie American Society of Hypertension
 
Obecnie wiza kosztuje 160 usd i można maksymalnie przebywać 3 miesiące
 
https://www.uscis.gov/working-in-the-united-states/temporary-workers/i-representatives-of-foreign-medial
.
Wypełnianie wniosku wizowego zajęło mi wiele godzin ponieważ program komputerowy nie przyjmował numeru mojego domu mieszczącego się przy ulicy Niemcewicza 7/9. Wiedziałam, że gdy napiszę adres Niemcewicza 7 to będzie to nieprawda, a gdy napiszę Niemcewicza 9 to będzie inny rodzaj nieprawdy ;). Spostrzeganie mojego adresu zamieszkania bywa różnie interpretowane. Mój 7 letni Wnuk zwykł pytać "czy jedziemy dziś na Niemcewicze?", co sugeruje, że jest to szlachecka posiadłość. Coś na rzeczy z szlacheckością jest, więcej pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2072-sztuka-pisania-zyciorysu-na-przykladzie-krystyny-knypl
 
Brak opisu.
 
Fragment mojego wniosku wizowego
 
Nad ranem wymyśliłam formułę Niemcewicza 7 to 9.  Program łyknął i zaczęłam procedować dalej. Kolejnym etapem była wizyta w ambasadzie. Pan konsul spojrzał na mnie badawczo i zapytał:
- Jest pani z wykształcenia lekarzem, chce pani wjechać do Stanów Zjednoczonych jako dziennikarz medyczny, a może będzie pani chciała po kongresie zacząć praktykować jako lekarz?
-  Panie konsulu, w zawodzie lekarza praktykuję od 1968 roku czyli 37 lat i czuję się zrealizowana jako lekarz. Teraz realizuję moją drugą karierę w zawodzie dziennikarza medycznego.
- No tak, no tak - powiedział pan konsul. Ale ta hipertensjologia to chyba trudna dziedzina medycyny, jak pani da sobie radę merytorycznie na kongresie?
- Panie konsulu, mam polską specjalizację z hipertensjologii oraz dyplom specjalisty European Society of Hypertension, więc mam nadzieję, że amerykańska hipertensjologia będzie dla mnie zrozumiała.
- No tak, no tak - powtórzył pan konsul i po chwili rozmyślań nad ewentualnym trzecim pytaniem, które nie padło, przyznał mi wizę "I".
 
Brak opisu.
 
 Moje wizy do Stanów Zjednoczonych
 
Następnym etapem było zarezerwowanie hotelu oraz zakup biletu lotniczego. Wyszukałam Comfort Inn hotel, który był przystępny cenowo oraz zlokalizowany był w odległości walking distance od miejsca obrad czyli hotelu Marriott. Relacja z podrózy jest pod linkiem https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/31-kongres-american-society-of.html
 
aa2
Mój hotel w San Francisco
aa2
 
City Pass
Koszty udało mi się zracjonalizować także dzięki City Pass, po złożeniu wcześniejszego  wniosku dziennikarze otrzymują za free. Obrady kongresu odbywały się w okresie 14.05 -18.05.2005
aa
Moja pierwsza amerykańska badge'a dziennikarska!
SONY DSC
Pamiątkowy gadget z tego kongresu, wiele lat slużył mi do parzenia yerba mate
aa2
Lobby Marriott było takie stanowisko do pucowania butów.
 
W końcu w kraju, w którym możliwa jest kariera od pucybuta do milionera, to niezbędne wyposażenie.
 
Linki do postów o kongresie w San Francisco, na moim fotoblogu Modne Diagnozy
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/32-spacerem-przez-financial-district.html
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/33-uroda-dzielnicy-castro.html
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/34-spacerem-przez-market-street.html
 
Po zakończeniu obrad pojechałam na wycieczkę autokarową do Parku Narodowego Muir Wood, który jest położony w odległości około 20 km od San Francisco.
 
Źródło:
https://en.wikipedia.org/wiki/Muir_Woods_National_Monument
 
Nazwa parku pochodzi od nazwiska szkocko-amerykańskiego przyrodnika, który był jednym z pierwszych rzeczników ochrony dzikiej przyrody w  Stanach Zjednoczonych, więcej pod linkiem
 
https://pl.wikipedia.org/wiki/John_Muir
 
 
Źródło ilustracji:
https://en.wikipedia.org/wiki/Muir_Woods_National_Monument
 
Moja relacja z Muir Woods
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/36-sekwoje-z-muir-woods.html
 
W drodze powrotnej zwiedziliśmy Sausalito
 
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/37-krotki-postoj-w-sausalito.html
 
W dniu wyjazdu pakując się wczesnym rankiem do powrotu odkryłam spacerujące czarne, ruchliwe, małe stworzenie..., starannie przejrzałam cały bagaż, na szczęście żadne z nich nie chciało nielegalnie dostać się do Europy w mojej walizce. Poszerzyłam moją wiedzę nie tylko o hipertensjologii, ale także o pluskwologii https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly/493-wstydliwy-problem-lozkowy . Podobne przeżycie zaliczyłam w paryskim hotelu podczas pobytu na kongresie European Society of Cardiology.
 
Podsumowanie: moja droga od "służby zdrowia" do "czwartej władzy" okazała się być bardzo  ciekawa i mimo różnych przemijających, a niekiedy ruchomych, nieprzyjemności bardzo warta zrealizowania.  Konieczne były nowe inwestycje edukacyjne, między innymi podszlifowanie znajomości języka angielskiego (do poziomu B1, więcej https://www.britishcouncil.pl/angielski/poziomy-dorosli/b1), które zrealizowałam w Acadia Center for English Immersion w Thomaston, w stanie Maine, także w 2005 roku.
 
aa2
Krystyna Knypl
GdL 11/2022

Gazeta dla Lekarzy nr 10/2022 - artykuł wstępny oraz spis treści

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: poniedziałek, 31.10.2022, 12:21
Odsłony: 170

Krystyna Knypl

Artykuł wstępny 

W czasach PRL październik był miesiącem oszczędności, niestety ta cenna tradycja jest praktycznie niemożliwa do kontynuowania w czasach rozwiniętej demokracji. Pocieszeniem jest fakt, że październik 2022 był miesiącem nowości w medycynie - od Nagrody Nobla poczynając po krajowe konferencje, na których dowiedzieliśmy się o  nowych ośrodkach badawczych oraz nowych programach terapeutycznych. 

Specyficzną anty-oszczędnościową nowością jest zapowiedź Naczelnej Izby Lekarskiej podwyższenia obowiązkowej składki z 60 zł do 120 zł miesięcznie. Na forach lekarskich trwa ożywiona dyskusja na ten temat. Czy struktury samorządu lekarskiego zwiększą swoją ofertę dla środowisko o 100%? Chyba raczej nie. Inflacja według oficjalnych danych wynosi około 18%. Na co zostanie przeznaczone 82% kwoty składki póki co nie wiadomo. Wzorem brukselskiej Madame Chapeau będziemy musieli  z uwagą patrzeć na zawartość naszych portfeli.

Spis treści

1. Nagroda Nobla w medycynie i fizjologii dla Svante Pääbo za badania genomu człowieka i jego przodków

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2061-nagroda-nobla-w-medycnie-i-fizjologii-dla-svante-paeaebo-za-badnia-genomu-neandertalczyka

2. Dwunastego października obchodzimy Światowy Dzień Reumatyzmu

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2071-12-pazdziernika-obchodzimy-swiatowy-dzien-reumatyzmu

3. Sztuka pisania życiorysu na przykładzie Krystyny Knypl

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2072-sztuka-pisania-zyciorysu-na-przykladzie-krystyny-knypl

4. Światowy Dzień Zakrzepicy 2022

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2073-swiatowy-dzien-zakrzepicy-2022

5. Międzynarodowa konferencja "Opieka farmaceutyczna a bariery w rozwoju aptek"

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2077-miedzynarodowa-konferencja-opieka-farmaceutyczna-a-bariery-w-rozwoju-aptek

6.Wyróżnienie w konkursie plastycznym dla naszej młodej ilistratorki

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2099-wyroznienie-w-konkursie-plastycznym-dla-naszej-mlodej-ilustratorki

7. Uroczystość otwarcia w Warszawie nowoczesnego ośrodka badań klinicznych

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2100-uroczystosc-otwarcia-w-warszawie-nowoczesnego-osrodka-badan-klinicznych

8. Sztuczna inteligencja pomoże zdiagnozować ciężką stenozę aortalną

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2101-sztuczna-inteligencja-pomoze-zdiagnozowac-ciezka-stenoze-aortalna

9. Czy nadal wszystko zaczyna się od badania kropli krwi? Od morfologii do terapii genowych i komórkowych

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2102-czy-wszystko-zaczyna-sie-od-badania-kropli-krwi-od-morfologii-do-terapii-genowych-i-komorkowych

10. Obfite krwawienia miesiączkowe - objaw niepożądany po szczepionkach Comirnaty i Spikevax

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/2103-obfite-krwawienia-miesiaczkowe-objaw-niepozadany-po-szczepionkach-comirnaty-i-spikevax

11. O piętrzeniu się trudności

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly/2075-o-pietrzeniu-sie-trudnosci

12. Perfect City - kraina przyszłości, rozdziały od 1 do 20

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2079-perfect-city-kraina-przyszlosci-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2080-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-drugi-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2081-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzeci-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2082-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-czwarty-21-10-2022

 https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2083-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-piaty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2084-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-szosty-21-10-2022

 https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2085-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siodmy-21-10-2022

 https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2086-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osmy-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2087-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziewiaty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2088-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziesiaty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2089-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-jedenasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2090-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dwunasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2091-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzynasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2092-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-czternasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2093-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-pietnasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2094-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-szesnasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2095-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siedemnasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2096-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osiemnasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2097-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziewietnasty-21-10-2022

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2098-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dwudziesty-21-10-2022

W październiku Czytelnicy odwiedzili stronę GdL 6 319 razy. Natomiast od początku roku odwiedziło nasze strony www  53 155 osób, które złożyły 83 085 wizyt.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam oraz życzę ciekawej lektury!

 <a href=

Dr med. Krystyna Knypl

redaktor naczelna & wydawca

Gazeta dla Lekarzy

GdL 10/2022

 

 

Obfite krwawienia miesiączkowe - objaw niepożądany po szczepionkach Comirnaty i Spikevax

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: niedziela, 30.10.2022, 04:41
Odsłony: 160

Krystyna Knypl

Z informacji prasowej nadesłanej przez Europejską Agencję Leków (ang. European Medicines Agency, EMA) dowiadujemy się, że Pharmacovigilance Risk Assessment Committee (PRAC) - będący jedną ze struktur EMA - ( https://www.ema.europa.eu/en/committees/pharmacovigilance-risk-assessment-committee-prac)  zalecił dodanie do informacji o produkcie, że szczepionki  Comirnaty i Spikevax  mogą powodować u kobiet ciężkie krwawienia miesiączkowe.

<a href=

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Ute

Ciężkie krwawienie miesiączkowe (obfite miesiączki) można zdefiniować jako krwawienie charakteryzujące się zwiększoną objętością i (lub) czasem trwania, które zakłóca fizyczną, społeczną, emocjonalną i materialną jakość życia danej kobiety. Przypadki ciężkiego krwawienia miesiączkowego zgłaszano po podaniu pierwszej, drugiej i uzupełniającej dawki szczepionek Comirnaty i Spikevax. Objaw ten był zgłaszany zarówno w czasie badan klinicznych, jak również był zgłaszany przez pacjentek w systemie Eudravigilance, a także opisywany w literaturze medycznej.

Po dokonaniu przeglądu dostępnych danych PRAC  stwierdził, że istnieje co najmniej uzasadniona możliwość, że wystąpienie obfitego krwawienia miesiączkowego jest związane przyczynowo z tymi szczepionkami i dlatego zalecił aktualizację informacji o produkcie. Częstość występowania tego działania niepożądanego wg PRAC jest nieznana. 

Przegląd medycznej literatury naukowej na ten temat przedstawili M.Nazir i wsp.  w artykule zatytułowanym "Menstrual abnormalities after COVID-19 vaccines: A systematic review" ) na łamach recenzowanego pisma Vacunas ( https://www.sciencedirect.com/journal/vacunas ). Słowo vacunas w języku hiszpańskim oznacza szczepionki.

Do przeglądu włączono łącznie 78 138 zaszczepionych kobiet z 14 badań. Spośród nich 39 759 (52,05%) miało jakąś formę problemu z miesiączką po szczepieniu. Menorrhagia (obfite, przedłużające się krwawienie), metrorrhagia (nieregularne miesiączki) i polimenorrhea (cykl krótszy niż 21 dni) były najczęściej obserwowanymi problemami, a ogólny wskaźnik zaburzeń miesiączkowania w badaniach wynosił od 0,83% do 90,9%. Wiek, ciąża w wywiadzie, ogólnoustrojowe działania niepożądane szczepionki COVID-19, palenie tytoniu oraz druga dawka szczepionki COVID-19 były predyktorami problemów z miesiączkowaniem po szczepieniu.

<a href=

Dr med. Krystyna Knypl

GdL 10/2022

 

 

Czy nadal wszystko zaczyna się od badania kropli krwi? Od morfologii do terapii genowych i komórkowych

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: piątek, 28.10.2022, 21:14
Odsłony: 181

Informacja prasowa

Terapie genowe i komórkowe (CAR-T) już dziś spowodowały przełom w leczeniu niektórych chorób hematologicznych (chłoniaki, białaczki) i neurologicznych (SMA), a w przyszłości mają szansę być wykorzystywane także w szeregu innych schorzeń. Konieczna jest jednak wyrafinowana diagnostyka, która zaczyna się od prostego badania krwi i jego interpretacji podkreślano podczas debaty "Czy nadal wszystko zaczyna się od badania kropli krwi ? Od morfologii do terapii genowych i komórkowych" zorganizowanej przez Stowarzyszenie Hematologia Nowej Generacji, która odbyła się 28 października 2022 w Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie.

CART 2

Debata "Czy nadal wszystko zaczyna się od badania kropli krwi ? Od morfologii do terapii genowych i komórkowych"

Najnowszą metoda leczenia, coraz szerzej stosowaną w hematoonkologii są komórki CAR-T. Od pacjenta są pobierane limfocyty T, następnie zmieniane metodą inżynierii genetycznej i z powrotem podawane pacjentowi. Technologia CAR-T jest już dostępna w leczeniu ostrej białaczki limfoblastycznej, w chłoniakach rozlanych z dużych komórek B, pierwotnym chłoniaku śródpiersia oraz szpiczaku plazmocytowym.

Technologia CAR-T polega na modyfikacji genetycznej limfocytów T w taki sposób, by stały się zdolne do rozpoznawania i eliminacji komórek nowotworowych. Limfocyty T zostają wyposażone w chimeryczne receptory antygenowe (ang. chimeric antygen receptor; CAR). Dzięki tej modyfikacji komórki nowotworowe stają się widoczne dla układu odpornościowego. CAR na limfocytach T łączą się z charakterystycznymi białkami znajdującymi się na powierzchni komórek nowotworowych, i w efekcie zostają uruchomione mechanizmy zwalczające chorobę przez układ immunologiczny.

Terapie genowe znajdują także zastosowanie w neurologii. Od 1 września 2022 jest w Polsce refundowana terapia genowa w rdzeniowym zaniku mięśni (SMA). Obecnie każde dziecko w Polsce po urodzeniu ma wykonane badanie przesiewowe w kierunku SMA. Prowadzone są też badania kliniczne terapii genowych w innych chorobach, takich jak na przykład adrenoleukodystrofia, zespól Retta. Wazna jest współpraca między specjalistami oraz lekarzami rodzinnymi - podkreślano podczas konferencji, w której udział wzięli specjalista neurologii dziecięcej dr hab. Magdalena Chrościńska - Krawczyk, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski oraz hematolodzy prof. dr hab. Krzysztof Giannopoulos i prof. dr hab. Tomasz Wróbel.

Więcej informacji na temat hematoonkologii pod linkami

https://hematoonkologia.pl/aktualnosci

https://hematoonkologia.pl/edukacja

https://terapiegenowe.pl/

Oprac. Krystyna Knypl

GdL 10/2022

 

 

Sztuczna inteligencja pomoże zdiagnozować ciężką stenozę aortalną

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: czwartek, 27.10.2022, 21:28
Odsłony: 158

Krystyna Knypl

Stenoza aortalna jest najczęstszą pierwotną zmianą zastawkową wymagającą operacji lub interwencji przezcewnikowej w Europie oraz Ameryce Północnej. Częstość występowania tej wady serca wzrasta ze względu na starzenie się społeczeństw. Wytyczne zalecają wczesną interwencję u wszystkich objawowych pacjentów  ze względu na niepomyślne rokowanie. Około 50% nieleczonych pacjentów ze stenozą aortalną umiera w ciągu pierwszych dwóch lat od wystąpienia objawów. Do oceny ciężkości choroby wykorzystuje się badanie echokardiograficzne, a mianowicie prędkość szczytową, średni gradient ciśnienia i powierzchnię zastawki aortalnej. Istnieje jednak coraz więcej dowodów na to, że podwyższone ryzyko śmiertelności wykracza poza obecne definicje diagnostyczne i u większej liczby pacjentów należy rozważyć wymianę zastawki aortalnej.

<a href=

 

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Aortic_stenosis

W badaniu AI-ENHANCED AS, przedstawionym podczas kongresu European Society of Cardiology 2022,  sprawdzono, czy algorytm AI opracowany na podstawie parametrów echokardiograficznych rutynowo stosowanych w praktyce klinicznej może zidentyfikować  umiarkowaną i ciężką stenozę aortalnej związane ze zwiększoną pięcioletnią śmiertelnością. Autorzy doniesienia opracowali  AI-Decision Support Algorithm (AI-DSA) został opracowany przy użyciu danych z National Echo Database of Australia (NEDA), która zawiera ponad 1 000 000 echokardiogramów od ponad 630 000 pacjentów i jest powiązana z informacjami o śmiertelności.

Spośród 179 054 osób, AI-DSA zidentyfikował 2 606 (1,4%) z fenotypem umiarkowanym do ciężkiego i 4 622 (2,5%) z ciężkim fenotypem. Pięcioletnia śmiertelność wynosiła 56,2% u pacjentów z fenotypem umiarkowanym do ciężkiego i 67,9% u pacjentów z ciężkim fenotypem.

Autorzy badania sugerują, że algorytm AI mógłby być stosowany w praktyce klinicznej, aby ostrzegać lekarzy o pacjentach, którzy powinni przejść dalsze badania w celu określenia, czy kwalifikują się do wymiany zastawki aortalnej.

Piśmiennictwo

https://academic.oup.com/eurheartj/article/43/7/561/6358470?login=false

https://www.escardio.org/The-ESC/Press-Office/Press-releases/Artificial-intelligence-identifies-severe-aortic-stenosis-from-routine-echocardiograms

Krystyna Knypl

GdL 10/2022

Uroczystość otwarcia w Warszawie nowoczesnego ośrodka badań klinicznych

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: czwartek, 27.10.2022, 04:05
Odsłony: 313

Krystyna Knypl

Nowoczesne metody leczenia nowotworów niosą nadzieję dla tysięcy pacjentów, którzy każdego roku otrzymują rozpoznanie zmieniające ich życie.  W dniu 26 października 2022 r. w Warszawie nastąpiło otwarcie zaawansowanego technologicznie ośrodka sieci Pratia. Oznacza to dla mieszkańców całej Polski większy dostęp do innowacyjnych terapii onkologicznych.

Nowotwory złośliwe stanowią drugą po chorobach układu krążenia, przyczynę zgonów w Polsce. Dane Krajowego Rejestru Nowotworów mówią o ponad 170 tysiącach przypadków stwierdzonych w 2019 roku. Liczba zachorowań na nowotwory złośliwe powiększa się z roku na rok, w ciągu dekady 2010-2019 wzrosła o ponad jedną piątą. Województwo mazowieckie znalazło się, po województwie śląskim, na drugim miejscu pod względem liczby rozpoznanych nowotworów.

Ogromną rolę w procesie rozwijania nowych terapii odgrywają badania kliniczne. W Polsce w 2019 roku 35% wszystkich badań klinicznych było poświęconych onkologii. W 2020 roku, we wszystkich obszarach terapeutycznych, dostęp do najnowocześniejszych terapii uzyskało w ten sposób 25 tysięcy pacjentów .

Wiedza polskich pacjentów na temat badań klinicznych wyraźnie rośnie, gdy sami zapadają na chorobę nowotworową. O ile 6 na 10 Polaków zetknęło się z określeniem „badania kliniczne”, to wśród pacjentów onkologicznych zaznajomionych z nim jest już 8 na 10. Chęć udziału w takich programach zadeklarowało 55% Polaków, a w przypadku pacjentów onkologicznych odsetek chętnych do udziału w badaniach wynosi 72%.

Szansa na wyleczenie choroby, możliwość uzyskania dostępu do najnowszych metod leczenia i bezpłatnej opieki zdrowotnej skłaniają potencjalnych pacjentów do udziału w badaniach klinicznych. W świadomości Polaków nadal obecne są jednak także bariery, przede wszystkim obawa przed negatywnymi skutkami ubocznymi, strach przed niezbadaną terapią i konieczność odbywania cyklicznych wizyt w ośrodkach.

Otwarcie Pratia Przecięcie wstęgi 001 mini

Przecięcie wstęgi w ośrodku badań klinicznych Pratia

Cały proces udziału pacjenta w badaniu klinicznym przebiega w wysokich standardach technologicznych, kadrowych oraz administracyjnych. Placówki, w których są prowadzone badania kliniczne, muszą spełnić szczegółowo określone wymagania i umiejętnie poruszać się w procesach badawczych. Wiele badań klinicznych Polska przyciąga zza granicy, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych. Kluczem do ich ulokowania nad Wisłą jest spełnienie norm jakościowych potwierdzonych w inspekcjach organów krajowych oraz międzynarodowych, takich jak amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) oraz Europejska Agencja Leków (EMA).

Pratia jest największą siecią ośrodków badań klinicznych w Europie. W Polsce jest 10 ośrodków badań klinicznych, w tym trzy z nich specjalizują się w onkologii i hematoonkologii (Katowice, Kraków, Poznaniu).

Za punkt honoru postawiliśmy sobie stworzenie kolejnego ośrodka w Warszawie, który łączy w sobie 20 lat doświadczenia w badaniach wczesnych faz i onkologii. Dzisiaj mamy przyjemność ogłosić start jego działalności – powiedział Maciej Jurkun, dyrektor Pratia Polska podczas uroczystości otwarcia. Dziennikarze medyczni uczestniczący w uroczystości otwarcia mieli możliwość zwiedzenia ośrodka oraz poznania zasad jego pracy.

Temat badań klinicznych w hematologii/onkologii poruszaliśmy na naszych łamach w artykule "Badania kliniczne nad chłoniakami niosą nadzieje" https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/choroby-rzadkie/510-badania-kliniczne-nad-chloniakami-niosa-nadzieje

Krystyna Knypl

GdL 10/2022

Więcej o badaniach klinicznych

https://pl.wikipedia.org/wiki/Protok%C3%B3%C5%82_badania_klinicznego

https://pl.wikipedia.org/wiki/Protok%C3%B3%C5%82_badania_klinicznego

Więcej informacji o Pratia

https://www.pratia.com/s/partners

https://pratia.com/en/blog-partnerow/pratia-invests-in-mtz-clinical-research-and-enters-a-new-area-of-%E2%80%8B%E2%80%8Bearly-phase-clinical-research/

https://www.money.pl/gielda/neuca-siec-pratia-objela-udzialy-mtz-clinical-research-6598823868102785a.html

Wyróżnienie w konkursie plastycznym dla naszej młodej ilustratorki

Szczegóły
Kategoria: Nowości
Opublikowano: środa, 26.10.2022, 15:39
Odsłony: 213

Z przyjemnością informujemy, że praca plastyczna Adrianny Kęsik (lat 10), uczennicy Szkoły Podstawowej nr 45, im. Janusza Korczaka w Sosnowcu, zdobyła Wyróżnienie na Wojewódzkim  Konkursie Plastycznym W drodze do Polski – losy Śląska po powstaniach, organizowanym przez Muzeum Czynu Powstańczego w Górze św. Anny – oddział Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu. Adrianna  debiutowała na łamach Gazety dla Lekarzy pięknym rysunkiem lamy (do obejrzenia pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/1222-badania-nad-skutecznoscia-szczepionki-mrna-1273-w-zapobieganiu-zakazeniom-innymi-wirusami)

Konkurs adresowany był do uczniów szkół podstawowych (wiek 10 -14 lat) oraz szkół ponadpodstawowych z terenu województw opolskiego i śląskiego.
Zadaniem uczestników było przygotowanie pracy plastycznej przedstawiającej bramy triumfalne  stawiane z okazji uroczystości przyłączenia do Polski  części Górnego Śląska, które odbywały się od 20 czerwca do 4 lipca 1922 roku w górnośląskich miastach i miejscowościach.
Przesłano łącznie 253 prace z 44 ośrodków (241 w kategorii szkół podstawowych, 12 w kategorii szkół ponadpodstawowych).
Praca konkursowa, Adrianna Kęsik, Wyróżnienie w kategorii wiekowej Szkoły Podstawowe kl.IV-VIII
Praca Adrianny przedstawia bramę triumfalną w Królewskiej Hucie ( obecnie Chorzów) 

"Uroczystość powitania Wojska Polskiego odbyła się 20 czerwca. Polskie oddziały powitały na moście w Szopienicach tłumy ludzi, wśród nich wojewoda śląski Józef Rymer i działacz narodowy i dyktator III powstania śląskiego Wojciech Korfanty.

Oddziały polskiej kawalerii pod wodzą gen. Stanisława Szeptyckiego przeszły w kilkukilometrowej defiladzie do rynku w Katowicach, przechodząc po drodze przez ustawione i udekorowane bramy triumfalne." cyt. Muzeum Historii Polskihttps://muzhp.pl/pl/e/1764/podpisanie-w-katowicach-aktu-przylaczenia-czesci-gornego-slaska-do-polsk

Wydarzenie zrealizowano w ramach projektu Połączenie Górnego Śląska z Polską Dofinansowano ze środków Programu Wieloletniego NIEPODLEGŁA na lata 2017 - 2022 w ramach Rządowego Programu Dotacyjnego Niepodległa. Link do strony organizatora konkursu

https://muzeum.opole.pl/wyniki-konkursu-plastycznego-w-drodze-do-polski-losy-slaska-po-powstaniach-/

Gratulujemy Młodej Artystce oraz Rodzicom. Cieszymy się, że Gazeta dla Lekarzy, którą tworzą lekarze oraz ich rodziny, może podzielić się informacją o sukcesie Adrianny pochodzącej z rodziny lekarskiej.

O sukcesie Adrianny pisze także jej szkoła, więcej pod linkiem https://www.facebook.com/SP45.Sosnowiec/posts/pfbid02LrswRcS31TJ6jsriQNupTr2kLGchea4spoanCXK4YCJqn6jiRur8ZTiFnunVYepEl

Krystyna Knypl

GdL 10 /2022

 

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział dwudziesty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:29
Odsłony: 371

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2097-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziewietnasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 20. Teraz rządzi medycyna nowa, a ta stara niech się schowa!

 Brak opisu.

Szalejąca pandemia wirusa świądu - 23 powodowała, że poszukiwano różnych metod ograniczenia częstości kontaktu dłoni z okolicami intymnymi. Testowano między innymi, który kształt majtek przynosi największą ulgę w łagodzeniu dolegliwości świądowych. Konieczność wielokrotnej zmiany majtek w ciągu doby generowała koszty.  W nowej rzeczywistości był to produkt sanitarny, wystąpiono z pomysłem, aby wprowadzić refundację w ramach ubezpieczenia społecznego. Na wniosku refundacyjnym lekarze musieli oznaczyć zalecony stopień chłonności oraz kształt. Najbardziej zakrywające majtki były dla ciężkich przypadków, a te bardziej oszczędne dla przypadków lżejszych.

Źródło ilustracji:https://en.wikipedia.org/wiki/Panties

Wirus świądu - 23 namnażał się z szybkością do tej pory nie znanej badaczom. Każdego dnia przybywało zakażonych i w tej sytuacji wydanie odpowiednich zaleceń zwalczania zarazy było najpilniejszą potrzebą chwili. 

Dr nauk niemedycznych Adaś Prankster (*) zarządzający ministerstwem zdrowia, szczęścia i pomyślności zwołał posiedzenie Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją (KREATURA) w pilnym trybie aby ustalić wytyczne niefarmakologiczne dla wszystkich obywateli. Po burzliwej dyskusji (nie nie na temat treści wytycznych, lecz o wysokość honorarium za zredagowanie zaleceń) ustalono:

1. obowiązek noszenia przez  całą dobę rękawiczek ochronnych, znormalizowanych wg europejskiej normy PN-EN 420+A1:2010. Producentom rękawic zalecano badania odporności na przepuszczanie według normy PN-EN374-3:2005.

2. zakaz witania się przez podawanie dłoni pod karą  14 dniowej izolacji domowej, połączonej z codziennym obowiązkowym pobieranie przez policję sanitarną wymazu z dolnego odcinka przewodu pokarmowego wystawionego przez okno do wglądu policji

3. obowiązek natychmiastowego wpuszczania do domu policji, która sprawdzała zarejestrowanych zakażonych w jakim zakresie stosują się oni do zaleceń rady ekspertów

Obywatele mieli wiele wątpliwości odnośnie noszenia rękawiczek - czy musimy nosić zawsze, wszędzie, przez całą dobę dopytywali się wzajemnie. Podczas seksu też??? No nie, a jak ktoś ma uczulenie na gumę to co? A jak rękawiczka pęknie to czy ona chroni czy jest wpadka przez wirusa z pośladka ;) - żartowali uczestnicy różnych internetowych grup dyskusyjnych. A co z biżuterią? Na rękawiczkę czy na palce pod rękawiczkę? A pieszczoty to też trzeba wykonywać dłonią ubraną w gumową rękawiczkę? Czy to będą jeszcze pieszczoty czy raczej wizyta u ginekologa / urologa amatora? - pytały grupy dyskusyjne..

Oczywiście KREATURA była zbyt zajęta budowaniem podstaw naukowych diagnozowania oraz leczenia pandemii, choroby świądowej, żeby odpowiadać na takie niewygodne pytania.

Ciężar edukacji prozdrowotnej spadł więc na dziennikarzy medycznych. Matylda prowadziła rubrykę "Listy od Czytelników" w dwutygodniku "Zdrowie dla Ciebie", która była wprost zasypywana mailami oraz listami na służbowego maila. Pewnego dnia nadszedł do redakcji intrygujący list.

Pisała Malwina Prawdziwa, że wprawdzie złapała wirusa świądowego, ale po zmianie majtek z jedwabnych z koronkami na zwykle bawełniane gacie, wszystkie dolegliwości ustąpiły w ciągu trzech dni. Czy to możliwe, że bawełniane majtki mają działanie przeciwwirusowe? Matylda przejrzała piśmiennictwo naukowe na Pub Med, ale niestety nie było jeszcze żadnych badań na ten temat.

Odpowiedziała więc Czytelniczce dyplomatycznie: póki co nie ma badań naukowych na temat przeciwwirusowego działania bawełnianych majtek, ale skoro obserwuje Pani korzystny ich wpływ, to myślę, że można kontynuować tę metodę zwalczania wirusa. Nakład pisma 400 000 egzemplarzy miesięcznie spowodował, że Czytelniczki pobiegły do najbliższych sklepów odzieżowych i wykupiły wszystkie bawełniane majtki jakie były na rynku odzieżowym. Wkrótce potem w raportach zachorowań odnotowano spadek liczby zakażonych.

Dr Adam Prankster postanowił wykorzystać motyw wchłaniania wirusa przez miękką bawełnianą powierzchnię majtek zamówił u znajomego biznesmena z branży sportów zimowych, cały Dreamliner bawełnianych chusteczek do higieny okolic intymnych. Gdy samolot wylądował na krajowym lotnisku, rozpakowano kontenery, nastąpiła mega konsternacja wszystkich obecnych przy odbiorze przesyłki. W opakowaniach były wprawdzie produkty o wymiarach chusteczek, ale wyprodukowano je z papieru ściernego. Po pierwszym szoku postanowiono jakość upchnąć ten towar z pomocą KREATURY.

Eksperci z Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA) rozpoczęli promocję chusteczek do okolic intymnych z papieru ściernego informując, że zawarty w nich korund ma podwójnie korzystne właściwości zwalczania wirusa świądowego - 23. Według przekazu ekspertów chusteczki miały działać przeciwwirusowo oraz mechanicznie ścierać wirusy z okolic intymnych. Występujące zaczerwienienie okolic intymnych po zastosowaniu chusteczek z papieru ściernego interpretowano jako  korzystne przekrwienie, dzięki któremu dopływało do skóry więcej krwi, a z nią przeciwciał własnych wytworzonych drogą naturalną przez organizm osoby chorej.

Nie wszyscy lekarze dawali wiarę tym wytłumaczeniom. Gromadzili się na forach internetowych i podawali w wątpliwość korzystne działanie chusteczek z papieru ściernego. Takie głosy godziły w wizerunek nie tylko ministra dr nauk niemedycznych Adama Prankstera, ale całego przedsięwzięcia. Gdy antychusteczkowcy zaczęli podpisywać listy, petycje i inne formy społecznego protestu coś w tym zrobić. Przewodniczący Centralnej Izby Profesjonalistów Medycznych (CIPM) dr  Wergilusz Polip zarządził rozwiązanie sprawy na drodze sądowej. Antychusteczkowców pozbawiano Prawa Wykonywania Zawodu Profesjonalisty Medycznego.

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom Ępatii personelu. Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 Ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją Ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał minister. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw Ępatii.

– To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej – całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na Ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Epatii powoli wyrównał się, ale nie samą ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

Ogłoszono globalny konkurs na szczepionkę pod hasłem: Kto najszybciej zgłosi się z nieprzebadaną szczepionką, bo nie oto chodzi żeby badać, lecz żeby dogadzać – oznajmił Huberto Bamboula.

Wygrała firma Gejzer, która była jednym wielkim gejzerem pomysłów. Szczepionkę postanowiono dostarczać do sieci marketów spożywczych Stonka, a akcję nazwano Szczepionki ze Stonki. Każdy obywatel robiąc zakupy w Stonce, podchodził do półki z napisem „Szczepionki na wszystkie choroby” i brał taką, jaka mu się najbardziej podobała. Szczepionki najlepiej schować do kieszonki, wtedy świadczeniobiorca jej nie zapomni, gdy przyjdzie na wizytę. Ważne było, że przy szczepionce Gejzera nie obowiązywały żadne wymagania temperaturowe.

– Bo nie o to chodzi, aby szczepionka działała, lecz aby się sprzedała – mówił prezes firmy .

My, Naród zaopatrzył się w szczepionki i oczekiwał na zaszczepienie. Potrzebne były liczne kadry. Dr nauk niemedycznych Adam Prankster rozwiązał ten problem jednym pociągnięciem pióra, podpisując nowelizację ustawy o zawodzie lekarza. Do wykonywania tego zawodu dopuszczono każdego, kto w dzieciństwie bawił się w doktora, gdy jego zabawka była chora. Wystarczyło przedstawić certyfikat sporządzony samodzielnie przez ubiegającego się o PWZ w dawnej Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL).

Wszystkie aspekty medycyny w Nowym Wspaniałym Świecie dla Wszystkich wymagały nowego podejścia – w celu bardziej sprawnego zarządzania ochroną zdrowia choroby podzielono na wszelakie, nijakie i niebylejakie. Tradycyjny podział według lekarskich specjalizacji nie oddawał ani istoty rzeczy ani zmieniających się pozycji poszczególnych działów medycyny i ich przydatności do zarządzania w dobie transformacji do Nowego Wspaniałego Świata dla Wszystkich.

Potrzebny był więc nowy podział, bardziej uniwersalny i odporny na działanie chwilowych tendencji i mód biznesowych. Trójpodział medycyny, podobnie jak trójpodział władzy wydawał się optymalnym rozwiązaniem.

Weźmy taką internę niegdyś poetycko zwaną królową nauk lekarskich, dziś – zdetronizowaną i sponiewieraną przez rozczłonkowanie jej poszczególnych działów. Fraza byłem u internisty i skierował mnie do specjalisty często wygłaszana przez tzw. świadczeniobiorców najlepiej odzwierciedla zjawisko detronizacji Królowej Interny. No bo cóż wiedział taki prosty internista o hashimotologii albo kowidologii?

Poruszanie się po systemie nie było łatwe, dlatego informatycy opracowali uproszczony jego schemat dzięki któremu świadczeniobiorcy wiedzie jak poruszać się w procesie terapeutycznym.

Perfect City 46

Uproszczony (wg informatyków) schemat poruszania się po systemie ochrony zdrowia w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL)

Źródło ilustracji:

https://dcprinciples.org/publications/classics/articles/hall.pdfhttp://hummod.org/assets/images/72-guyton-model.jpeg

Pandemia szerzyła się po kraju z szybkością większą niż światło paraliżując zakłady pracy, szkoły, wyższe uczenie, a nawet najwyższe urzędy. Nieoczekiwanie  okazało się, że wobec wirusa wszyscy obywatele  są równi. Znane powiedzenie, że są równi oraz równiejsi z dnia na dzień straciło swą satyryczną moc. Konieczne było podjęcie energicznych działań profilaktycznych oraz leczniczych. 

<a href=

Pomnik wzniesiony na cześć przeciwciała

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Antibody

Prezes firmy Geyzer zarządził szybkie wynalezienie oraz produkcję przeciwciał monoklonalnych i po 3 tygodniach dysponowano już pierwszą partią wszystkich rodzajów przeciwciał czyli mysich, chimerycznych, humanizowanych oraz ludzkich. Szybko przetestowano je na zwierzętach laboratoryjnych i przystąpiono do badań klinicznych na ludziach. Do każdego z przeciwciał zwerbowano po 15 ochotników, co dawało łączną grupę 60 badanych. Jako czas obserwacji przewidziano 4 tygodnie. Czas naglił, zwłaszcza, że konkurencja  w postaci producentów majtek bawełnianych nie musiała robić badań ani testować na grupach kontrolnych. No i ponosić wysokich kosztów produkcji! Postanowiono odbić sobie koszty produkcji na cenie końcowej przeciwciał monoklonalnych. Zabezpieczono  się także przed odpowiedzialnością za działania niepożądane wykupując specjalnie wymyślone ubezpieczenie od odpowiedzialności za błędy w procesie produkcji, a także wprowadzono  prawo producenta  do pomyłki. w końcu od czasów starożytnych wiadomo, że errare humanum est.

Budowa przeciwciała

Źródło ilustracji: https://pl.wikipedia.org/wiki/Przeciwcia%C5%82o

Wiązanie przeciwciała  z antygenem

Źródło ilustracji: https://simple.wikipedia.org/wiki/Antibody

Otrzymane wyniki wykazały, że w poszczególnych testowanych grupach poprawa nastąpiła u 51% badanych osób, nie zaobserwowało poprawy ani pogorszenia u 9%, a pogorszenie zgłosiło 40% uczestników badania. Przystąpiono do interpretacji wyników, nad którą czuwał sam prezes Huberto Bamboula. Journal of Sponsored Clinical Trials obdarowany kwotą 1 mln reali pandemlandzkich zgodził się wydrukować wyniki badań w formie nadesłanej przez producenta oraz załatwić trzy pochlebne recenzje. Wyniku opublikowano 1 kwietnia. Publikacji artykułu z wynikami badań zapewniono nagłośnienie w mediach fachowych i popularnych. Przeciwciała u większości badanych przyniosły znaczącą poprawę - głosił tytuł informacji prasowej. Wynajęto Młodych Hunwejbinów Medycyny do pozytywnego komentowania publikacji. Jednocześnie przystąpiono do negocjacji o  cenę produktu. Po burzliwych dyskusjach ustalono, że koszt jednorazowej  kuracji będzie wynosił 1 000 reali pandemlandzkicjh.  Średnia krajowa pensja wynosiła 4 000 reali pandemlandzkich. Ostatnim etapem było uzyskanie refundacji produktu z systemu ubezpieczeń społecznych.

Pandemia spowodowała, że w Pandemlandzkiej Republice Ludowej  (PRL) zaczęło brakować lekarzy. Utworzono Krajowe Centrum Zarządzania Niedoborem Lekarzy (KCZNL) oraz powołano Rzecznika Praw Oczekujących (RPO). Partie koalicyjne dostały po dziesięć etatów we wspomnianych instytucjach oraz po cztery biura w terenie, a partie opozycyjne połowę tego co rządzący. Rzecznik Praw Oczekujących założył specjalną stronę w internecie, na której szczególnym wzięciem cieszyła się podstrona zatytułowana Donieś na doktora będziesz mniej chora. RPO zamontował całodobowy telefon na który oczekujący mogli zgłaszać wszystkie swoje żale. Pacjenci rzucili się z ochotą na wylewanie swoich łez, jednak nie wiedzieli biedacy, że 1 minuta rozmowy przez wspomniane linie kosztowała 7,66 reali pandemlandzkich + VAT.  Rachunek telefoniczny zwiększony o kilkadziesiąt reali pandemlandzkich otrzymywany po miesiącu skutecznie wyleczył  niejednego zbolałego.

Walka z szerzącą się pandemią wymagała zaangażowania menedżerskiego na najwyższym poziomie. Rada Nadzorcza Szpitala Narodowego w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL) postanowiła opracować program Powołanie(+).

Nie od dziś wiadomo, że każdy lekarz powinien mieć powołanie do medycyny. No dobrze, ale jak to w praktyce wygląda? Zbyt często nie było widać tego powołania ani nie słychać.

Szybko przekonano administrację państwową Pandemlandii do wdrożenia programu Powołanie(+), co polegało na wręczaniu powołań do pracy w Szpitalu Narodowym wszystkim posiadaczom prawa wykonywania zawodu lekarza (PWZ).

Równie szybko przekonano decydentów, że skoro powołanie do medycyny mają wszyscy lekarze, to oczywiste jest i zrozumiałe, że należy ten fakt udokumentować urzędowo. W tym celu stworzono elektroniczny dokument Powołanie do Wykonywania Zawodu(+) zwany PWZ(+). W projekcie ustawy miał otrzymać je każdy posiadacz dyplomu lekarza niezależnie od wieku, stanu zdrowia, kondycji rodzinnej. Nawet gdy przeniósł się na lepszy ze światów, to jego powołanie nie wygasało i też można było włączyć je do statystyk.

Do pierwszego powołania maszyna losująca wytypowała matkę trojga dzieci, w tym jednego karmionego piersią. Urzędnicy zapytani, czy jest to pomyłka, oznajmili bez chwili wahania:

– W żadnym wypadku! Nasze maszyny są nieomylne! Nic się dziecku nie stanie, jak się odklei od tej piersi! Mamy duże zapasy mleka w proszku, to dziecko przestawi się na karmienie nieutrudniające matce realizowania daru powołania do medycyny.

– Lepiej na drodze kamienie tłuc, jeżeli chcieć nie znaczy móc! – oznajmił Minister Zdrowia, Szczęścia i Pomyślności, otwierając kolejną bojową naradę przed otwarciem Szpitala Narodowego. My chcemy otworzyć Szpital Narodowy i możemy to zrobić, nie ma takich przeszkód, które by nam to uniemożliwiły.

– Każdy lekarz oraz inny pracownik szpitala będzie miał przed dopuszczeniem do pracy badany poziom Ępatii za pomocą Wykrywacza Ępatii.

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom ępatii personelu. Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 Ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją Ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał minister. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw Ępatii.

– To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej – całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na Ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Ępatii powoli wyrównał się, ale nie samą ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

Ogłoszono globalny konkurs na szczepionkę pod hasłem: Kto najszybciej zgłosi się z nieprzebadaną szczepionką, bo nie oto chodzi żeby badać, lecz żeby dogadzać – oznajmił Huberto Bamboula.

Wygrała firma Gejzer, która była jednym wielkim gejzerem pomysłów. Szczepionkę postanowiono dostarczać do sieci marketów spożywczych Stonka, a akcję nazwano Szczepionki ze Stonki. Każdy obywatel robiąc zakupy w Stonce, podchodził do półki z napisem „Szczepionki na wszystkie choroby” i brał taką, jaka mu się najbardziej podobała. Szczepionki najlepiej schować do kieszonki, wtedy świadczeniobiorca jej nie zapomni, gdy przyjdzie na wizytę. Ważne było, że przy szczepionce Gejzera nie obowiązywały żadne wymagania temperaturowe.

– Bo nie o to chodzi, aby szczepionka działała, lecz aby się sprzedała – mówił prezes firmy.

My, Naród zaopatrzył się w szczepionki i oczekiwał na zaszczepienie. Potrzebne były liczne kadry. Dr nauk niemedycznych Adam Prankster rozwiązał ten problem jednym pociągnięciem pióra, podpisując nowelizację ustawy o zawodzie lekarza. Do wykonywania tego zawodu dopuszczono każdego, kto w dzieciństwie bawił się w doktora, gdy jego zabawka była chora. Wystarczyło przedstawić certyfikat sporządzony samodzielnie przez ubiegającego się o PWZ w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL). W końcu on najlepiej wiedział, w co się bawił!

Szczepienia miały odbywać się w Pandemlandzkim Szpitalu Narodowym. Nadjeżdżających nowo mianowanych doktorów zakwaterowano w hotelu Powołanie nieopodal szpitala. Przed przystąpieniem do pracy przeprowadzono kurs języka pandemlandzkiego. Liczyła się skuteczność i efektywność pracy.

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

Krystyna Knypl

GdL 10/2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział dziewiętnasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:28
Odsłony: 279

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2096-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osiemnasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 19. Nowa pandemia wirusa świądu-23

Brak opisu.

John Brainwasher znając te cechy wirusów polecił starannie zdezynfekować prywatny odrzutowiec, którym udał się do Centrali Produkcji Wirusów na Zamówienie, aby zamówić nowy model biznesowy wirusa. Zamówienie Johna Brainwahera zlecono do realizacji w firmie Virus Manufacturing Factory w miejscowości Tam-Ten-Vir. Zleceniobiorcy  skuszeni wysokim honorarium zaproponowanym przez Johna wyprodukowali zamówionego wirusa w ciągu 3 tygodni.

Uroczyste przekazanie pierwszej partii wirusów odbyło się w hotelu The Golden Age, gdzie producenci patogenów na zamówienie podejmowali ważnych gości. Realizatorem  pomysłu eleganckiego podejmowania gości z branży biznesu wirusowego  była  firma Geyzer, którego prezesem był energiczny  biznesmen Huberto Bamboula, znany z sukcesów biznesowych oraz niespotykanej determinacji w dążeniu do wytyczonych celów finansowych.

Brak opisu.

Hotel The Golden Age

Uroczyste przekazanie pierwszego miliona gotowych do inwazji Itchwirusów-23 zorganizowano w hotelu The Golden Age w Atenach, bowiem Huberto był z pochodzenia Grekiem. Brano tez pod uwagę, że  każde zamówienie nowego wirusa było początkiem do złotego wieku dla Virus Manufacturing Factory, choć wiadomo było, że gdy przeminie wiek złoty to jest potem strasznie dużo różnorakiej roboty, a czasem nawet kłopoty. No, ale kto by się przejmował przyszłością, skoro teraźniejszość była tak podniecająca?

Nowy wirus został nazwany Itchvirus-23 (od angielskiego słowa itch czyli świąd). Choroba objawiała się w pierwszych dniach powtarzalnymi ukłuciami powodowanymi przez kolce wirusa, które były  zbudowane z dotychczas nieznanych białek. Niestety zarówno producenci, jak i zamawiający nie przewidzieli ani też nie uwzględnili w produkcji faktu, że wirus przenosił się nie tylko z człowieka na drugiego człowieka, ale też wędrował w obrębie zakażonego organizmu zmieniając swoją lokalizację i powodując świąd w nowych okolicach ciała człowieka.

W produkcji wirusa nie przewidziano niestety, że ludzie nie tylko podawali dłonie innym osobom na początku i końcu spotkania, ale także dotykali różnych części własnego ciała. O ile wszyscy byli od dzieciństwa nauczeni aby nie dotykać twarzy, to nie dało się egzystować bez kilkakrotnego w ciągu doby dotknięcia okolic intymnych, w związku z wykonywaniem  czynności fizjologicznych. Przemieszczony przy okazji wykonywania wspomnianych czynności wirus do nowej lokalizacji doznawał mutacji i z niewiniątka zamieniał się w okrutną hydrę, która swoimi lepkimi mackami przyczepiała się z niezwykłą siłą do ciała zaatakowanego nieszczęśnika.

Brak opisu.

 Itchwirus-23, czyli wirus świądu - 23, mutacja Beta

Wirus wykorzystał chytrze fakt, że ludzie myli ręce opuszczając WC, a nie myli przed dotknięciem okolic intymnych. O tym aspekcie nie pomyśleli również projektanci nowego patogenu.

Już po kilku dniach od wypuszczenia wirusa w przestrzeń publiczną zauważono, że pierwsze objawy dotyczyły głównie przedniej okolicy intymnej, z tej prostej przyczyny, że częstość dotykania w ciągu doby tej okolicy była większa niż okolicy tylnej. Początkowo interpretowano te dolegliwości jako objawy dyzuryczne, ale gdy świąd przeniósł się na tylną okolicę intymną to - jak mówi znane powiedzenie - skończył się żart, zaczęły się schody.

Z uwagi na powszechne, codzienne shake-handy między ludźmi oraz dotykanie okolic intymnych podczas czynności fizjologicznych, tempo przenoszenia się wirusa było niezwykle szybkie. Wirus atakował głownie sfery biznesowe, finansowe oraz polityczne mające shake-hand w swych zwyczajach częściej niż rolnicy, ogrodnicy lub kucharki.

Zakażeni  osobnicy z powodu uciążliwości objawów musieli  przebywać w domach. Władze Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL) znalazły się w nie lada kłopocie. Jak leczyć? Jak zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa? To były dylematy trudne do rozwiązania.

Podstawowym jednak wyzwaniem było naukowe potwierdzenie wirusowej przyczyny dolegliwości zlokalizowanych w okolicach intymnych. Krajowa Rada Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA)  zaproponowała wymaz z końcowego odcinka przewodu pokarmowego pobrany za pomocą specjalnego drewnianego patyka owiniętego na końcu watą, który należało wprowadzić na głębokość 15 cm od punktu końcowego przewodu pokarmowego. Pacjenci narzekali na ból przy pobieraniu wymazu, ale w końcu nie miało to większego znaczenia dla wielkiej idei precyzyjnego diagnozowania nowej, groźnej choorby. Problemem było to, że podczas bólu spowodowanego gmeraniem w odbytnicy, pacjenci zaciskali pośladki i ruszali nimi na boki co powodowało, że końcówka drewnianego patyka wymazowego dość często odłamywała się i pozostawała w dolnym odcinku przewodu pokarmowego jako niebezpieczne ciało obce. Co robić? Jak zaradzić temu powikłaniu  i nie zniechęcić  pacjentów do zgłaszania się na badanie w kierunku nowej infekcji wirusowej?- debatowano na kolejnych posiedzeniach Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA).

Przepisy o przymusowym wykonywaniu wymazu przed podróżą lub  zezwoleniem na wykonywanie pracy siedzącej  w siedzibie instytucji nie rozwiązywało problemu. Potrzebna była jakaś prozdrowotna zachęta o wymowie profilaktycznej. Zdecydowano się utworzyć Pakietową Usługę Profilaktyczno-Analną (PUPA). Usługa była oferowana świadczeniobiorcom, u których nastąpiło  odłamanie końcowego fragmentu patyka, polegała ona na jednoczesnym wykonaniu  rektoskopii  wraz z gastroskopią w znieczuleniu ogólnym. W opisie oferty podkreślono, że znane powiedzenie iż nie ma nic złego co by na dobre się nie zdało ma naukowe podstawy bowiem złamanie patyka wymazowego i badania z nim związane pozwalają na wczesne wykrywanie nowotworów przewodu pokarmowego.

Dziennikarze na tropie wirusa

Nowa sytuacja epidemiologiczna budziła powszechne zainteresowanie zarówno mediów jak i mieszkańców Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL). Zrozumiałym więc było, że ekipy dziennikarzy udawały się do siedziby władzy ustawodawczej w celu zdobycia informacji z pierwszej ręki na temat co wybrańcy narodu zamierzają zrobić z tą niezwykle skomplikowaną sytuacją medyczną.

Brak opisu.

Niestety nie było łatwo zdobyć chętnego i dobrze poinformowanego rozmówcę. Dziennikarze ustawiali się w segmencie prasowym Sejmu ze swoimi kamerami i cierpliwie oczekiwali na kogoś chętnego do udzielenia wywiadu.

Matylda, otrzymująca w przeszłości akredytacje sejmowe, zaintrygowana przebiegiem wydarzeń także wybrała się do gmachu parlamentu.

Pobrała przepustkę, okazała ją strażnikowi przy wejściu na teren Sejmu, minęła zastanawiająco pusty dziedziniec otaczający poszczególne budynki i weszła do gmachu głównego.

Brak opisu.

Gmach główny każdego roboczego dnia tętniący życiem, dziś świecił pustkami. Przez hol na parterze przemykały tylko pojedyncze osoby z personelu sejmowego. Korzystając z okazji, że wnętrze gmachu głównego jest puste,

Dlaczego wąż Hipokratesa, a nie jakiś innym motyw, i do tego taki długi? . Gdyby był to budynek wydziału lekarskiego, to było by jasne, ale sejmu? - zastanawiała się Matylda. Wąż ciągnął się przez całą długość schodów prowadzących z pierwszego piętra na parter. Ciekawe gdzie on popełźnie on dalej? - rozmyślała Matylda. No dobra, zostawiam węża na razie w spokoju, trzeba poszukać jakiegoś źródła informacji.

 Brak opisu.

 Zajrzała do głównej sali obrad i ku jej niezwykłemu zaskoczeniu była ona pusta, a jedyną osobą w niej był w niej przewodniczący sesji prowadzący obrady.

- A gdzie jest reszta posłów? - zapytała Matylda jednego z dziennikarzy stojącego obok drzwi..

- Obrady są on line. Dużo osób złapało jakiegoś wirusa i nie mogą siedzieć - odpowiedział kolega.

- Co złapali? Wirusa? I dlaczego nie mogą siedzieć na obradach? - dopytywała zdziwiona  Matylda. Czego to ludzie nie wymyślą aby z on site przenieść się w domowe pielesze i pracować on line! Najwyraźniej koncepcja metaversum zaczyna przyjmować realne kształty. Ciekawe czy choroby też będą wirtualne czy nadal realne? - pomyślała zaintrygowana nieznanymi do tej pory faktami.

Sprawa była na tyle pilna, że minister zdrowia zwołał w trybie pilnym posiedzenie Krajowej Rady Ekspertów i Autorytetów Typowanych Ujednoliconą  Racją  (KREATURA) aby opracować  wytyczne postępowania dla wszystkich obywateli. Ustalono, że najważniejsze będzie wydanie instrukcji mycia rąk. Wytyczne ujęto w formie wierszowanej aby była łatwiejsza do zapamiętania.

Brak opisu.

Naukowe wytyczne mycia rąk, by uniknąć strasznych mąk

Zaraz szybko umyj ręce,

nie tkwij w ciągłej, strasznej męce,

Mycie rąk zaś wszystko zmienia

w kwestii stanu zakażenia.

Rząd nas wszystkim już panuje,

mycie rąk wciąż nadzoruje,

Narodowa to jest drama

gdy publiczność myje sama,

Ręce, palce i nadgarstki,

w sposób zwykły, geszefciarski.

Dziś potrzebne są wytyczne,

aby umyć palce liczne.

Nie pieść kciukiem dozownika,

z tego dużo zła wyniki!

A ministru w swej podzięce, krzyknij:

Ja cię kręcę!

Minister oraz rada ekspertów i autorytetów postanowili zwoływać codzienne konferencje prasowe podczas których podawano o ile wzrosło zużycie wody oraz mydła. Ludzie niestety nie mieli skrzydeł i nie mogli odfrunąć ze swojej rzeczywistości. Pozostała im jedynie cierpliwie czekać na to co przyniesie im dobry los. 

Nieoczekiwanie  z pomocą nadeszły wirusy oraz nowa konstytucja Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL), w której napisano, że wszystkie istoty są równe niezależnie od liczby posiadanych komórek w swoim organizmie. Ponadto zdecydowano, że Pandemladzka Republika Ludowa (PRL) będzie miała też krótszą nazwę  Szczepionezja.

W następstwie konstytucyjnych postanowień jednokomórkowce stały się równe wielokomórkowcom  czyli ludziom i zwierzętom. Skoro tak postanowiono w najważniejszym dokumencie  PRL wirusy postanowiły skorzystać z konstytucyjnego prawa do równości, a więc w dostępie do podejmowania decyzji odnośnie formy istnienia swojego ciała. Skoro ludzie, a nie los czy biologia, mogli decydować o tym czy są kobietą, mężczyzną czy inną formą, to oczywistym jest, że wirusom wolno też było stanowić o sobie i formie istnienia, wliczając potencjał zakaźności. Dzięki temu potencjałowi mogły wpływania na losy ludzi i zwierząt w wymiarze globalnym.

Podczas narady wszystkich ośmiu grup wirusów zdecydowano, że wszystkie zmutują się do form łagodnych. Tak jako ludzie pisali na swoich wizytówkach jak się do nich zwracać, tak samo wirusy postanowiły wydać instrukcję językową.

Przyjęły, że będą posługiwały się zaimkami osobowymi Vir/Vira.

Wysoko zakaźne wirusy powodujące długotrwałe i ciężkie choroby postanowiły zmutować się do Virus catharalis, który powodował jedynie katar. Szybko zorientowały się jednak, że 7 dniowa choroba nie zapewniały im należytej powagi społecznej. Na Global Virus Conference w mieście Chcivos postanowiły zmutować się do Virus catharalis chronicus (VCC) postaci powodującej katar trwający 70 dni i w pierwszej kolejności zaatakowały uczestników obrad.  

 Jak na wirusa przystało VCC wkradł się w następnej kolejności do najważniejszych gabinetów władzy Szczepionezji. Nosy władców tego świata zaatakowane bezwzględnym wirusem produkowały wydzielinę zmuszającą do ciągłego ich oczyszczania. Na rynku zaczynało brakować chusteczek jednorazowych.

Adaś mający – nomen omen – nosa do interesów zamówił u znajomego instruktora łyżwiarstwa cały Dreamliner chusteczek do nosa. Samolot wylądował na krajowym lotnisku, rozpakowano kontenery i nastąpiła mega konsternacja. W opakowaniach były produkty o wymiarach chusteczek, ale wyprodukowano je z papieru ściernego.

Po pierwszym szoku postanowiono jakość upchnąć ten towar.  Zatrudniono tzw. ekspertów, którymi byli różni ludzie cierpiący na Zespół Zabawy w Doktora (ZZD). Zespól ten rozwijał się u osób, które nie dostały się na medycynę lub nie miały odwagi zdawać na ten niezwykle trudne studia. Parli więc biedacy do komentowania zagadnień medycznych w mediach stwarzając u czytelników i słuchaczy złudzenie, że są lekarzami.

Eksperci rozpoczęli promocję chusteczek do nosa z papieru ściernego informując ludzi, że zawarte w nich korund ma podwójnie korzystne właściwości zwalczania Virus Catharalis Chronicus. Miały działać przeciwwirusowo oraz mechanicznie ścierać wirusy z nosa. Występujące zaczerwienienie nosa po zastosowaniu chusteczek z papieru ściernego interpretowano jako  korzystne przekrwienie dzięki któremu dopływało do śluzówek więcej krwi, a z nią przeciwciał. Nie wszyscy lekarze dawali wiarę tym wytłumaczeniom. Gromadzili się na forach internetowych i podawali w wątpliwość korzystne działanie chusteczek z papieru ściernego. Takie głosy godziły w wizerunek nie tylko Bidasia, ale całego przedsięwzięcia. Gdy antychusteczkowcy zaczęli podpisywać listy, petycje i inne formy społecznego protestu coś w tym zrobić. Przewodniczący Centralnej Izby Profesjonalistów Medycznych (CIPM) dr  Wergilusz Polip zarządził wysłanie stada dronów, które skanowały głowy wszystkich członków CIPM pod kątem nieprawomyślności. Osobników u których wyskanowano nieakceptowalne myśli wzywano na komisję, która orzekała o niemożności wykonywania zawodu profesjonalisty medycznego.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek:

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2098-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dwudziesty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział osiemnasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:28
Odsłony: 308

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2095-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siedemnasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 18. Epoka postpandemiczna

Brak opisu.

Rondo Unii Europejskiej, Warszawa

Pandemia  będąca złotym okresem dla wielu grup biznesowych nieśpiesznym krokiem odchodziła w siną dal, niczym słynny kochaś z przeboju sprzed lat.

https://www.youtube.com/watch?v=HaOZXqQLW0Q

Co będzie dalej? Na czym będziemy zarabiać? Kogo wynajmiemy do roli ekspertów niezbędnych do generowania kolejnych fal paniki? Jak zapewnimy refundację produktów medycznych, które wprowadzimy na rynek pod hasłem ochrony przed infekcją? Takie oraz wiele innych  niepokojących uczuć gnębiło różne grupy biznesowe działające na globalnym rynku medycznym. Matylda w epoce przedpandemicznej jeździła  na konferencje do Brukseli, oglądała Rondo Schumana oraz słuchała obrad w Berlaymont Buiding. W epoce postpandemicznej konferencje oglądała on line i oglądała na żywo Rondo Komisji Europejskiej.

Przecież nie może być tak, że przestaniemy zarabiać miliony i zostaniemy prolami żyjącymi z jednej pensji na poziomie średniej krajowej! - wołali sfrustrowani binzesmani i bizneswomanki.

Uczucie postpandemicznego strachu przenosiło się z jednej grupy biznesowej na drugą, powracało ze zdwojoną siłą i zdawało się, że nigdy nie przeminie.

Z silnymi uczuciami już tak w życiu jest, że przyczepiają  się do człowieka niczym butapren i nie ma dobrego sposobu aby się od nich uwolnić. Nie ważne było czy ów butapren uczuciowy dotyczył relacji międzyludzkich, stanowisk, poglądów czy zarobkowania. 

W dobie pandemii szalejącej nie tylko w ludzkich organizmach, ale i w  mediach społecznościowych, pojawiło się jeszcze jedno uzależnienie - nazwijmy ją "ekspertoza przewlekła" po łacinie expertosis chronicus, numer w ICD będzie nadany w nieodległej przyszłości.

Głównym objawem tego schorzenia była potrzeba bycia nieomylnym ekspertem o krajowym zasięgu, który ma zawsze racje. Każdy kraj miał swoich ekspertów komentujących na bieżąco zarządzenia rządów, ministerstw oraz placówek administracji zdrowia publicznego. Wpływy ekspertów miały zasięg regionalny, nie można było koledze z branży wchodzić na jego poletko wpływów.

Uzależnienie od bycia nieomylnym ekspertem atakowało nie tylko niektórych lekarzy, ale także te osoby które nie dostały się na medycynę i zrządzeniem okrutnego losu musiały studiować biotechnologię, wirusologię  lub zdrowie publiczne. Nieszczęśnicy ci z powodu niemożności studiowania medycyny cierpieli na nieuleczalną potrzebę "zabawy w doktora". Aby przybliżyć te nieszczęsne ofiary okrutnego losu do medycyny wymyślono określenie "medyk" oraz "ekspert". Był to wprawdzie ktoś o bliżej nieznanym wykształceniu, ale bardzo oblatany w recytowaniu koncepcji lansowanych przez władze i biznes.

Media intensywnie lansowały pogląd, że ów ekspert to jest jakiś ważniak, którego My, Naród powinien słuchać z otwartą jamą ustną, oraz żarliwie mu przytakiwać, przyklęknąwszy przynajmniej na jedno kolano. Lansowanie kogoś, kto miał wykształcenie bliżej nie wiadome, ale potrafił wiernie recytować przekazy dnia,  trwało już długi czas i zdawało się nie mieć końca, co więcej dawał całkiem dobre efekty biznesowe zleceniodawcom tych recytacji.

 Eksperci spodziewają się niespodziewanego 

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Expert

Zwolenników ekspertologii sponsorowanej Matylda Przekora, znana w swoim drugim wcieleniu zawodowym jak dziennikarz śledczy, zwykła pytać: 

- Drogi ekspercie! Czy na pokładzie samolotu, gdy ktoś zasłabnie, pytają przez głośniki "Czy jest na pokładzie ekspert?" czy raczej staromodnie próbują ustalić "Czy jest na pokładzie lekarz?"

Eksperci i ich wyznawcy po usłyszeniu tak niewygodnego oraz naruszającego ich prywatność pytania żmijowato syczeli:

- Matyldo, ale czy ty jesteś za czy przeciw Nowej Wspaniałej Medycynie?

- Pytanie "za lub przeciw" może dotyczyć partii politycznej, ale nigdy nie powinno dotyczyć metody leczenia czy zapobiegania - odpowiadała Matylda. Skoro nie pytasz czy jestem za lub przeciw leczeniu nadciśnienia tętniczego lub zapalenia płuc, to nie pytaj o inne procedury terapeutyczne. 

Pandemia ograniczała nie tylko w doborze słów, ale także w wielu innych obszarach. Ograniczenia w podróżowaniu narzucone przez pandemię spowodowały, że wiele osób kierowało swe myśli  ku przeszłości oraz wyprawom odbytym w dawnych latach.

Podróże, podróże, ech... - pomyślała Matylda i na dysku wspomnień pojawiła się wyprawa za ocean, do Stanów Zjednoczonych na początku lat dwutysięcznych. 

Pierwsza noc na kontynencie amerykańskim, spędzona w San Francisco, wypełniona była oglądaniem telewizji serwującej widzom niezliczone reklamy. Nachalne wciskanie  wszystkim wszystkiego co tylko na świecie wyprodukowano, wygenerowały w wyobraźni Matyldy wizerunek rodziny Brainwasherów, producentów zdrowych złudzeń z dostawą do domu.  

Przez minione dwadzieścia lat, które upłynęły od spotkania z telewizją amerykańską,  miała wrażenie, że wpływy  Brainwasher Family rosły z dnia na dzień  tak szybko, że opanowały wszystkie kontynenty, a produkcja zdrowych złudzeń pędziła z szybkością dorównująca produkcji pewnego produktu medycznego, którego nazwy nie wymienimy, lecz zgodnie z modą w cenzurowanym internecie nazwiemy go ***********. 

Efekt i zasięg globalny w branży produkcji złudzeń uzyskano dzięki rozbudowaniu firmy i podzieleniu jej na sekcje: 

# pralnia mózgów naukowców, 

# pralnia mózgów lekarskich, z sekcją pralni mózgów studentów medycyny oraz rezydentów, 

# pralnia mózgów urzędniczych 

# pralnia mózgów pacjentów

Pralnia mózgów naukowców obejmowała prominentnych przedstawicieli różnych dyscyplin klinicznych, którzy wykonywali badania kliniczne nowych leków, badań  oraz sprzętu diagnostycznego. Dzięki rozwiniętemu systemowi pralniczemu osiągnięto znaczący wpływ na praktykę kliniczną dnia codziennego. Młode i średnie pokolenie posłusznie recytowało przekazy dnia nadane przez ekspertów. Starzy doktorzy głosili jakieś herezje, że doświadczenie osobiste ma znaczenie w medycynie. Co więcej potrafili przyjąć na oddział pacjenta bez oznaczenia poziomu CRP! 

- Im trzeba odbierać prawo wykonywania zawodu lekarza! Jak śmie taki jeden z drugim starzec mówić o czymś takim jak doświadczenie osobiste, powoływać się na znajomość patofizjologii lekceważąc przy tym wytyczne napisane przez ekspertów??? grzmiały młode pokolenia wyznawców ewidens-bejzologii medycznej.

Wszystko zdawało się być pod kontrolą, jednak pewien niepokój w kwestii przyszłości globalnego rynku medycznego budziła przyszłość badań klinicznych nad nowymi lekami. Mówiono, że  badania kliniczne będzie wykonywać  sztuczna inteligencja. 

- No dobrze niech sobie robi ta cała AI, co wcale nie oznacza Artificial Intelligence lecz Artificial Idiot - mówił John Brainwasher, senior na zebraniu rodziny. Ale jak ją przekonać do wydania korzystnej dla nas opinii? Czy ona lubi pieniądze?

- Dziadku, to tylko kwestia odpowiedniego oprogramowania - odpowiedział Alex Brainwasher, absolwent wydziału prania mózgów na Uniwersytecie Pralniologii Praktycznej. No i poza tym oprogramowanie to będzie koszt jednorazowy, a tych ekspertów to musimy ciągle gdzieś zapraszać, wozić samolotami w business class, kwaterować w pięciogwiazdkowych  hotelach... Artificial Intelligency nie będzie miała takich wymagań! Co więcej wygeneruje takie wyniki jakie będą nam potrzebne, bez żadnych niespodzianek.

- A wiesz Alex, że to bardzo ciekawa koncepcja! Masz głowę do interesów! Musimy wyprodukować jakiś nowy lek i zrobić mu dobry PR.

- A może nowy patogen? - zapytał Alex, 

- Nie, drugi podobny patogen w krótkim czasie nie zrobi nam takich pieniędzy jak PATOGEN-19. Raczej nowy lek jest nam potrzebny - odpowiedział John. Przydała by się także jakaś nowa choroba, ale dotycząca innego niż drogi oddechowe  obszaru ciała ludzkiego. Taka  choroba powinna być nie za ciężka, nie za lekka, trochę uciążliwa, powszechna, łatwo przenosząca się na innych ludzi. No i potwierdzenie rozpoznania  powinno być za pomocą testów. Nie może być tak, że lekarz samodzielnie stawia rozpoznanie! Taka lekarska samowola mogła by  rozłożyć nam cały biznes.

John myślał dłuższą chwilę po czym uderzył się dłonią w czoło.

- Mam pomysł na nową chorobę!  Zarobimy na niej jeszcze więcej niż na PATOGENIE-19, który odchodzi w siną dal. 

- Mów dziadku, mów co to  za choroba! - zawołał podekscytowany Alex.

- Wirusowy świąd zakaźny - oznajmił John.

- Co, co takiego? - Alex był zbyt mało obeznany z medycyną aby zrozumieć koncepcję dziadka bez dodatkowych objaśnień.

- Zamówimy wirusa, który będzie przenosił się przez dotyk. Gdy ulokuję się ten wirus na skórze osoby zakażonej to będzie powodował dokuczliwy świąd.  Początkowo będzie to świąd okolicy miejsca zakażenia, który z czasem będzie roznosił się na całe ciało, nie wykluczając, a może skupiając się głównie na... - John zawiesił głos.

- Jakich okolic, jakich? Mów dziadku! - zawołał Alex.

- Nie domyślasz się? - John zapytał wnuka, z trudem hamując śmiech.

- Czekaj, zaraz... zaraz... no nie powiesz, że masz na myśli świąd okolic intymnych? - powiedział Alex.

- Mam dokładnie te okolice na myśli, co więcej chodzi mi o  świąd przednich i tylnych okolic intymnych - odpowiedział John chichocząc wesoło. W jego biznesowej wyobraźni zaczęły pojawiać się coraz większe grupy osób drapiących się po siedzeniu, ale także coraz większe kwoty wpływające na konto rodzinnej firmy Perfect Brainwashing Company.

- A jak zabraknie w bankowych programach komputerowych zer, to co się stanie z naszymi kontami, z naszymi pieniędzmi??? - zaniepokoił się Alex . 

- Nie, nie może zabraknąć zer! Przecież zero to nic nie znaczy! - uspokajał się. Samo zero nic nie znaczy ale za inną cyfrą to jednak coś znaczy!  Kurcze trzeba wykupić  wszystkie zera na rynku Jak postanowili tak zrobili. Zera w banku były tylko dla wybranych, pod pełną kontrolą Brainwasher Family. 

Po jakimś czasie ludzie zauważyli brak zer na kontach bankowych i zaczęli narzekać, reklamować transakcje. 

Banki odpowiadały nawiązując do znanej frazy: Nasz stan posiadania jest jak szwajcarskich ser, składa się z samych dziur, lecz jest bez zer. Nie od dziś wiadomo, że z bankami jeszcze nikt nie wygrał, więc  i tym razem to się nie zdarzyło.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2097-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziewietnasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział siedemnasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:27
Odsłony: 338

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2094-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-szesnasty-21-10-2022 

Beata Niedźwiedzka

Rozdział 17. Ainokio spotyka sprzedawcę złudzeń

Brak opisu.

Ainokio przygotował się do rozmowy z Inspektorem ds. Narodzin i Śmierci. Wiedział już, że pewne słowa czy zagadnienia wywołują złe reakcje u rozmówców. A tego przecież tego właśnie chciał uniknąć. Wiedział, że  nauka wygrywania w szachach  i załatwianie spraw  w urzędach to czynności podobne do siebie. Po prostu  trzeba znaleźć i  użyć pewny algorytm, a wtedy drzwi zostaną otwarte na oścież. Mając to na względzie starannie przemyślał to co chce powiedzieć i sposób w jaki chce powiedzieć.

Ubrał się schludnie i wyruszył dużo wcześniej niż powinien, gdy dookoła było jeszcze ciemno. Wiedział, że urzędnicy lubią, gdy się na nich czeka i traktuje z należytym szacunkiem, a nawet czcią.

Tak więc Ainokio wyruszył wczesnym rankiem, minął dworzec i skręcił w alejkę parku prowadzącą do Urzędu. Dzień był ciepły, wiał lekki wiatr. Drzewa stały po obu stronach alejki , jak gwardia honorowa oddając hołd robotowi, który pragnie być człowiekiem.

Na końcu alejki, tuż przed skrętem do Urzędu Ainokio dostrzegł coś. Podszedł bliżej. Tak, to jakiś stragan. Za stołem z rozłożonymi różnymi rzeczami stał przedziwny człowiek. Nieokreślonego wieku, z wskazaniem na młodość, ciemnym kolorem skóry, o szczupłej , ale nie chudej sylwetce. Pewny siebie, ale o życzliwym charakterze. Na szyi miał długi szal, a na głowie szpiczasty kapelusz, taki jakie noszą czarownicy.

- Kim jesteś?- zapytał Ainokio ze zdziwieniem.

- Jestem sprzedawcą. Sprzedaję złudzenia - najnaturalniej na świecie odpowiedział dziwny człowiek

- Jak to złudzenia? Jak pan może sprzedawać złudzenia? To absurd! Kto od pana kupi złudzenia? zdumionemu chłopcu nie mieściło się w głowie to co usłyszał.

- Synku, nawet nie wiesz jak bardzo ludzie są zainteresowani. Nawet nie wiesz ilu mam klientów - odpowiedział sprzedawca i uśmiechnął się.

- Niemożliwe, nie wierzę panu - Ainokio przetarł oczy i sprawdził połączenia elektroniczne, nie będąc pewnym czy przypadkiem nie nastąpiło jakieś przebicie i nie włączył mu się z internetu, na przykład film o czarowniku z krainy Oz lub coś  podobnego.

Ale nie, nic takiego nie miało miejsca. Dotknął też stołu by namacalnie stwierdzić istniejącą rzeczywistość idąc za  zasadą mówiącą, że im więcej zmysłów angażuje do poznania tym tym rzeczywistość jest pewniejsza.

Dziwny człowiek zaśmiał się i powiedział do Ainokia:

– Nie wierzysz sobie, czy tak?

I nie czekając na odpowiedz kontynuował swój wywód.

- Ludzie kochają złudzenia. Jest takie magiczne  słowo prawie, które mieści w sobie wiele i ma zdolność znikania. Na przykład chłopiec mówi do dziewczyny:

– Jesteś prawie tak piękna ja miss Perfect City. Dziewczyna  słucha i jest szczęśliwa, bo słowo "prawie" zniknęło! Czuje się tak samo piękna jak owa piękność.

- Patrz mamy tu między innymi prawie prawdziwe pieniądze, sukienki prawie takie same jak nosi Księżniczki Perfectlandii oraz powietrze znad bieguna północnego. Jeśli zrobisz wdech to poczujesz się jakbyś prawie tam był - sprzedawca patrzył na Ainokia z rozbawieniem.

- Uważasz mnie za nieuczciwego, oszusta? Nie jestem nim. Patrz, na pieniądzach napisane jest falsyfikat. Sukienki są naprawdę podobne, a powietrze jest prawdziwe i naprawdę zamykane w torebki na  biegunie. Widzisz więc, że jestem uczciwy.

Patrząc  jednak na zmieszaną minę chłopca nie do końca przekonanego, kontynuował dalej. Inaczej powiem: to nie ja jestem nieuczciwy.

- Co powiesz o menadżerze, który po raz kolejny powtarza: jak jeszcze miesiąc pani popracuje za darmo, to panią przyjmiemy. Teraz nie mogę pani przyjąć. Naprawdę nie mogę, ale jest już pani prawie członkiem naszego zespołu.

- Co powiesz o pracowniku banku podpisującego z Tobą kredyt na dom. Kredyt ma nazwę spełnienie marzeń. Bank zmusi Cię do zapłacenia znacznie większej kwoty niż to co pożyczyłeś. Jeśli czasy będą niepewne jedynym Twoim uczuciem będzie strach przed niemożnością spłaty i niewolnicze przywiązanie do pracy by uniknąć kłopotów finansowych. Stryczek na Twojej szyi się zaciśnie i zrozumiesz, że ten prawie Twój dom jest tak naprawdę własnością banku.

- Co powiesz o ludziach oferujących tabletkę zdrowia, mówiących, że prawdopodobnie nie zachorujesz, a jeśli nawet to prawie na pewno nie umrzesz.

- I jeszcze jedna taka śmieszna sprawa. Nieśmiertelność. Po pierwsze kriogenika. Bogaci śmiertelnie chorzy ludzie za ogromne pieniądze mrożą się w ciekłym azocie licząc na to, że w jakiejś przyszłości prawdopodobnie jacyś naukowcy wymyślą lek, który  im przywróci życie i zdrowie.

 - Nawet jeśli by tak było i nawet gdyby odmrożenie przebiegło pomyślnie, to po co naukowcy mieliby tym się zajmować, skoro dziś z powodu złej jakości życia proponują ludziom w dużo lepszym stanie eutanazję.

- Po drugie nieśmiertelność poprzez wymianę narządów wyprodukowanych w genetycznych laboratoriach, a na koniec przeszczep duszy i świadomości do komputera. Naprawdę chłopcze myślisz, że to się uda? Naprawdę? Kiedyś mówiono, że zmarły trafia do nieba. Teraz będą mówić, że trafia do chmury i z chmury, gdzie aktualnie żyje i przebywa macha do żywych wypisując na ekranie komputera listy zza grobu.  Co myślisz że można pozostać człowiekiem w taki sposób?

- Ojej! Spóźnię się na pociąg - sprzedawca nerwowo zamachał rękami.

- Proszę pomóż mi - powiedział do Ainokia, po czym szybko spakował rzeczy do walizek i zgrabnie ułożył je na wózku.

- Proszę pomóż mi to dotransportować do dworca.

Wspólnym siłami pchając i biegnąc tych dwoje: prawie czarodziej i chłopiec – robot wpadli do hali dworca kolejowego

- Który peron? - zapytał Ainokio.

- 9 i ¾ - odpowiedział sprzedawca.

- Jak to 9 i ¾ - zdziwił się Ainokio.

Brak opisu.

Peron 9 i ¾ naprawdę istnieje! (fot. Beata Niedźwiedzka)

- Nie ma takiego! Niech pan nie żartuje!- zawołał zdziwiony Ainokio.

- Nie żartuję Ainokio, na prawdę nie żartuję. Patrz już stoi pociąg. O tam – sprzedawca wskazał na ścianę - opowiedział sprzedawca.

- Chcę zadać jeszcze jedno pytanie. Niech pan odpowie - krzyczał Ainokio poprzez świst gwizdka konduktora.

- Proszę - spojrzał mu w oczy czarodziej. Możesz pytać o wszystko, odpowiem na każde Twoje pytanie - odpowiedział sprzedawca.

- Czy, czy mówić ludziom prawdę i pozbawiać ich złudzeń? - zapytał Ainokio.

- Zawsze, zawsze chłopcze mów prawdę, ale pamiętaj jeśli pozbawiasz ludzi złudzeń, to stają się  nieszczęśliwi. Nazywają to rozczarowaniem. Chociaż według mnie powinni się raczej wtedy cieszyć niż smucić. A więc bywaj, chłopcze. Sprzedawca pchnął z całej wózek i wbił się w ścianę. Po chwili go już nie było.

- Czy to złudzenie czy prawda i co jest prawdą a co jest złudzeniem. pomyślał Ainokio i ta myśl nie dawała mu spokoju.

Trochę wytrącony z równowagi wewnętrznej, trochę będący nadal pod wpływem sprzedawcy spojrzał na zegarek i wykrzyknął.

- Ja też muszę się spieszyć, bo inspektor wkrótce skończy pracę - pomyślał Ainokio i szybko pobiegł do urzędu.

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2096-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osiemnasty-21-10-2022

 

 

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział szesnasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:27
Odsłony: 321

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2093-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-pietnasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 16. Sądowa rozprawa to nie jest zabawa

Mijały kolejne miesiące, a pandemia spowodowana przez wszędobylskiego wirusa nie ustępowała, trzeba więc było na kogoś zwalić winę za ten stan rzeczy. Podczas narady w Najwyższej Izbie Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ) zdecydowano, że winnymi będą lekarze, którzy nie zostali obdarzeni przez Ducha Świętego łaską wiary w skuteczność produktu biznesowego „Szczepionki z kieszonki” przeciwko wirusowi szalejącemu od ponad roku po wszystkich zakątkach Sarmalandii oraz innych krain. Duch Święty, z którego werdyktami nikt nie śmiał dyskutować ani poddawać ich w wątpliwość, chyba nie wiedział, co robi, pozbawiając tych lekarzy daru wiary w produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki”. Nikomu nie przeszkadzał powszechny brak u ludzi takich łask Ducha Świętego jak miłość, dobroć, cierpliwość, uprzejmość oraz wspaniałomyślność. Działo się tak, ponieważ skądinąd brak tych łask w społeczeństwie nikomu z przedstawicieli wielkiego biznesu żadnych interesów nie psuł.

Natomiast niewiara w produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki” psuła nie tylko interesy, ale też misternie tkany wizerunek Big Vaccine jako dobroczyńców ludzkości na skalę globalną jakich świat do tej pory nie widział. Bezwzględnie konieczne więc było surowe skarcenie tych nieroztropnych posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny!

Pierwszą rozprawę karcącą kilku niewiernych lekarzy zaplanowano w samo południe środy popielcowej w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ) w Departamencie ds. Lekarzy, w Wydziale Kar i Chłost. Procedura rozprawy przewidywała publiczne przyznanie się oskarżonych do winy, obietnicę poprawy oraz posypanie oskarżonym głowy popiołem przez mistrza ceremonii wraz z wygłoszeniem formuły „Nawracajcie się i wierzcie w „Szczepionki z kieszonki”.

Na eleganckich zegarkach sędziów Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów wybiła godzina dwunasta. W okolicy rozbrzmiewały dźwięki dzwonów dobiegające z najbliższego kościoła, do którego sędziowie chadzali w celu duchowego wzmocnienia. Sędzia przewodniczący Euzebiusz Pimpel, doktor habilitowany nauk wszelakich i nie byle jakich, wkroczył dostojnym krokiem na salę rozpraw ostatecznych. Za nim kroczyło 12 pozostałych sędziów.

Sędzia Pimpel rzucił okiem na lewą stronę sali rozpraw, gdzie siedzieli oskarżeni o myślozbrodnię niewiary w produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki”, byli w komplecie. Siedemnastu hańbiących doskonały wizerunek korporacji lekarskiej na znak powitania pochyliło głowy przed ich doskonałościami sędziami.

Następnie Euzebiusz spojrzał na prawo, gdzie przewidziano miejsce dla Sekcji Młodych Hunwejbinów Medycyny. Mieli oni za zadanie gorącymi oklaskami nagradzać wystąpienie sędziego Pimpela. Spojrzał i o mało co nie dostał napadu migotanie przedsionków. Zamiast młodych hunwejbinów medycyny na ławach siedzieli jacyś starcy! Co więcej, wyglądali na tak starych, że już niczym nie można było ich wystraszyć, ukarać ani pognębić.

– Panie dyrektorze administracyjny! – zawołał władczym tonem do urzędnika odpowiedzialnego za organizację posiedzenia sądu.

– Tak, wasza eminencjo... – wyszeptał drżącymi wargami urzędnik. Gwałtowna suchość ogarniała wszystkie zakamarki jego jamy ustnej z niezwykłą szybkością.

– Czy to sekcja Młodych Hunwejbinów Medycyny tak się postarzała od ostatniej rozprawy, że na ich miejscu widzę samych starców??? – wysyczał sędzia Pimpel.

– Wasza eminencjo, oni twierdzą, że są młodzi... – resztkami sił odpowiedział urzędnik i rozejrzał się za wodą, którą rozstawiono na poszczególnych stołach przed rozprawą. To co zobaczył prawie ścięło go z nóg i tylko cudem nie runął na podłogę, podtrzymując się najbliższego stołu! Wszyscy starcy popijali wodę zabraną ze stołu prezydialnego! To nie była zwykła woda, lecz Rewelacyjny Płyn Nawadniający przygotowany przez pracowników NIKUZ z najwyższą starannością, zakwalifikowany do postawienia na stół prezydialny przez samego głównego inspektora sanitarnego Sarmalandii (GISS), profesora Marka Tintasa. Zgodnie z profesorską recepturą płyn był wzmocniony kostkami lodu mającymi powszechnie znane działanie przeciwwirusowe, które profesor odkrył podczas swych badań naukowych. To był płyn przeznaczony tylko dla wybranych, a tymczasem pili go, nic sobie z tego nie robiąc, jacyś dziwni starcy, którzy twierdzili, że są Młodymi Hunwejbinami Medycyny.

– Wody... – jęknął dyrektor administracyjny do starców. – Wody, choć jedną kropelkę – wyszeptał resztkami sił. Wszyscy starcy patrzyli na niego chłodnym wzrokiem, co więcej, żaden, nawet najmniejszy mięsień mimiczny ich twarzy nie wyrażał jakiegokolwiek uczucia. Demonstrowali zero ępatii wobec spragnionego urzędnika okrutnie zaatakowanego przez los. Mijały kolejne sekundy pełne narastającego pragnienia, nieznośnej suchości śluzówek jamy ustnej i niepokoju o wysokość premii, a może i dalsze losy na stanowisku dyrektora placówki. Niespodziewanie jeden ze starców zaintonował na znaną melodię:

Bracia, siostry, wody dajcie!
Sądom wszystko wypijajcie!

Powiało obrazą majestatu sądu, gdy bezczelni starcy nieoczekiwanie zaśpiewali na zupełnie inną, buntowniczą nutę:

A kto nie wypije,
Tego we dwa kije!

Wszystko toczyło się dalej niczym w najkoszmarniejszym śnie... Któryś z sędziów krzyknął:

– Zawołać policję! To jest obraza majestatu sądu! To jest obraza wysokiego urzędu!

Nie minęło dziesięć minut, gdy do sali rozpraw wkroczyły dwa zastępy policjantów z pałkami teleskopowymi, długimi niczym kije bejsbolowe i pobrzękując kajdankami ruszyli w kierunku starców. Sędziowie nie czekając na dalszy bieg wydarzeń złapali się za falbanki swoich służbowych sukienek i wykrzykując: – Przerwa w obradach! Przerwa w obradach! – w popłochu wybiegli z sali posiedzeń.

Dostojność rozprawy została bezpowrotnie zniszczona. Sędzia Pimpel był niepocieszony. Nie tak to wszystko sobie wyobrażał i planował od kilku tygodni. Gdy ochłonął w swoim gabinecie, wezwał służby prasowe i podyktował komunikat dla mediów:

Dziś w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów odbyło się posiedzenie sądu, podczas którego rozpoznano sprawę przeciwko osobom pozbawionym wiary w nieskończenie wspaniałe efekty produktu „Szczepionki z kieszonki”. Oskarżeni osobnicy rozsiewali pośród swoich pacjentów oraz przez media społecznościowe fałszywe informacje, że szczepionki nie tylko nie działają tak jak się oczekuje, ale w dodatku są nieprzebadane. Nasi eksperci sponsorowani są przekonani, że „Szczepionki z kieszonki” działają i oni widzą ten dobroczynny efekt, zwłaszcza gdy spoglądają na swoje konta bankowe. Jako wyznawcy Medycyny Opartej na Faktach uważamy, że dalsza dyskusja na temat braku skuteczności produktu „Szczepionki z kieszonki” jest bezprzedmiotowa. Jak eksperci tak mówią, znaczy tak jest, a jak nie jest, to nie ma to najmniejszego znaczenia. Nie będziemy dyskutować z nikim, bo my wiemy lepiej od wszystkich, co się w życiu opłaca, bo taka jest nasza praca. A jak się komuś w głowie przewraca, to niech uważa, bo to może się dla niego skończyć bardzo przykro, o czym lojalnie uprzedzamy wszystkich posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny.

Wybor

 Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2095-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siedemnasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział piętnasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:26
Odsłony: 332

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2092-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-czternasty-21-10-2022

Beata Niedźwiedzka

Rozdział 15. Ainokio odwiedza nauczycielkę języka polskiego

 Brak opisu.

Pani nauczycielka języka polskiego nie była zadowolona. Zgodziła się uprzejmie, by przyjąć Ainokio, bowiem chciała uchodzić za uczynną. Miała  jednak pretensję o to, że będzie musiała poświęcić swój wolny czas na jakieś dziwne zajęcia.

- Ma przyjść do mnie robot i co ? I co ja mam z nim zrobić? Sprawdzić myślenie? A po co to komu? Że robot chce być człowiekiem ? Co za absurd!! Niedługo Łyżka będzie chciała być samolotem! - rozmyślała.

Ainokio nowy 3

Nauczycielka języka polskiego (rys. Helena Kowalska)

Świat polonistki był ułożony. Każdy przedmiot i każda sprawa  miała swoją definicję i swoje miejsce. Bałaganu nie mogło być. Gdy coś się przestawiało czuła zamęt w głowie i świat przestawał być znanym, obliczalnym światem. Po prostu się rozpadał i nie wiadomo było czego się trzymać. Zastanawiała się dlaczego to ona została poproszona.

- Czy matematyczka nie mogła sprawdzić myślenia robota sama? Czy nie umie powiedzieć czy ktoś myśli czy nie? To co z niej za nauczyciel? Wiadomo !! była na urlopie macierzyńskim I to trzy lata!! Widać zapomniała wielu rzeczy - snuła rozmyślania nauczycielka języka polskiego.

Osobiście była za tym by odbierać prawo do nauczania wszystkim, którzy mają jakąś przerwę, na przykład większą niż 3 miesiące. Uważała, że tacy nauczyciele wychodzą z wprawy i powinni jeszcze raz zdawać egzaminy.

- Jakiś porządek musi być!  No bo co? Potem są takie kwiatki, że ktoś nie umie sprawdzić myślenia ucznia i jeszcze się do tego  przyznaje i się nie wstydzi! Skandal! Wstyd! - rozmyślała i pewnym momencie aż zagotowała się z wewnętrznego oburzenia.

Sama zawsze skwapliwie przestrzegała wszystkich przepisów. Wykonywała zalecane szkolenia i dostosowywała się żarliwie do wszystkich regulacji. To wszystko  sprawiało, że czuła w porządku i w pełni  zaktualizowana. Jak wiadomo świat dziś się zmienia w każdej sekundzie i nie tylko komputery, ale także ludzie wymagają aktualizacji. Cóż, że wszyscy uczniowie jej nie lubili i nazywały  Zołzą Pospolitą. To było strasznie niesprawiedliwe. Ci leniwi koledzy byli bardziej lubiani .. A ona była ciągle pomijana, mimo, że jest najlepsza! Najlepsza!! Najlepsza!!!

Znów pomyślała o matematyczce. Muszę to gdzieś zgłosić! Tylko gdzie? Dyrektor jest na urlopie. Czy ta sprawa może tak długo czekać? No nic poczekam do jutra. Ta myśl uspokoiła ją nieco, jutro to znowu nie tak daleko.

Ainokio nowy 1

Ainokio na wizycie u nauczycielki (rys. Helena Kowalska)

Następnego dnia odświętnie ubrany Ainokio zastukał do drzwi jej pokoju.

- Witaj mój drogi! -  wykrzyknęła z fałszywym entuzjazmem. W czym Ci mogę pomoc? - dodała.

- Ksiądz zapytał czy umiem samodzielnie myśleć. Nie wiedziałem, więc Janek mnie posłał do szkoły, a pani nauczycielka  matematyki skierowała mnie do pani - odpowiedział Ainokio.

- A powiedz mi mój drogi - przerwała polonistka - czy Ty w ogóle chodziłeś kiedyś do szkoły? Czy  byłeś uczony przez prawdziwego nauczyciela? Masz jakieś świadectwa, certyfikaty?- dopytywała.

- Nie, pani profesor. Całą wiedzę ze szkoły podstawowej, średniej i studiów wgrał mi mój ojciec, a gdy podłączę się do internetu moja wiedza staje się jeszcze większa - zapewnił Ainokio.

- No właśnie, no właśnie. Jak możesz w ogóle mówić o myśleniu, kiedy nigdy nie chodziłeś do szkoły i nigdy nie miałeś prawdziwego nauczyciela! Na przykład takiego jak ja! Kiedy nikt Cię nie kształtował i nie poprawiał. Twoja wiedza i myślenie może co najwyżej być chaotyczne, nieuporządkowane, dzikie czyli żadne… Musisz pójść do szkoły jak każde ludzkie dziecko - oznajmiła.

- A może mogłaby pani sprawdzić?. Pani profesor od matematyki była zadowolona - Ainokio nie ustępował. Polonistka była zła. Nie lubiła, gdy ktoś podważał jej decyzje.

- No dobrze powiedz coś o miłości Mickiewicza do ojczyzny - poleciła nauczycielka.

- Czy Pani chodzi o aspekt seksualny tej miłości? - zapytał Ainokio, który właśnie buszował po internecie i po wpisaniu słowa "miłość" wyskakiwały mu tylko seksualne hasła.

- Co? Coo?? Cooo??? - polonistka zrobiła się czerwona i aż dyszała ze złości. To jakaś prowokacja. Nie puszczę tego płazem! - pomyślała z nienawiścią o pani od matematyki, obwiniając ją o to całe zamieszanie. 

- Wynoś się stąd jeśli nie potrafisz uszanować tego wielkiego poety, ojczyzny i mnie. Co za bezczelność!!! - krzyczała.

- Nie chciałem pani obrazić, ani zdenerwować - pokornie oznajmił Ainokio. Naprawdę przepraszam, jeśli tak się stało, proszę mi wybaczyć - odpowiedział robot. Nie do końca przeproszona polonistka spojrzała na Ainokio.

 - Aby samodzielnie myśleć trzeba najpierw nauczyć się jak inni myślą. Poznać ich zdanie, wiedzieć co autor miał na myśli. Potem poznać także inne autorytety, z gazet, z telewizji. Dowiedzieć się co oni myślą o życiu, świecie. Widzisz sam, że nie potrafisz tego. Bo przecież nigdy nie chodziłeś do szkoły!!! Po prostu nie umiesz myśleć - orzekła.

- Czy samodzielne myślenie to takie myślenie jak myślą inni ? To dlaczego nazywa się samodzielne? - dopytywał się Ainokio.

- Samodzielne myślenie jest potem, gdy już poznasz opinie innych i będziesz się z nimi zgadzać - pouczała nauczycielka.

- A kiedy będzie to potem - nadal nie wiedział Ainokio. Kiedy mogę samodzielnie myśleć i co ono oznacza.

Człowieczeństwo wydało mu się jak horyzont oddalający się od niego w miarę podroży. Samodzielne myślenie okazywało się przywilejem dla wybranych, okrojone i dopasowane do wymagań, grzeczne i poprawne.Takie z certyfikatem zgodności z oczekiwaniami. A może właśnie nie samodzielne Ainokio coraz mniej rozumiał świat ludzi.

- Jestem już zmęczona. Do widzenia Ainokio. Zapisz się do szkoły, wtedy nauczysz się myśleć pożegnała go polonistka.

Ainokio chce zapisać się do szkoły

- Może się nauczę myśleć lub oduczę się myśleć, lub też nauczę się  nie mówić co myślę - zastanawiał się Ainokio. To wszystko było takie skomplikowane!  Żaden wgrany przez jego ojca program tego nie ogarniał.

- Zapisać się do szkoły, zapisać się do szkoły, to może nie jest zły pomysł. No dobrze, ale jak to zrobić? Ainokio zaczął buszować w internecie szukając odpowiednich formularzy.

- O! jest formularz! - ucieszył się. Szkoła Podstawowa nr 22 im. Uśmiechu Słońca, przy ul. Brzozowej 30, w Perfect City zamieściła odpowiedni formularz. To właśnie jest to czego szukam.

- Wypełniamy - mruknął do siebie, tak jak kiedyś ojciec do niego.

Imię.: AINOKIO wpisał do pierwszej rubryki.

Na ekranie komputera pojawił się komunikat: tylko pierwsza litera imienia jest duża, pozostałe wpisz małe! No dobra komputerze, niech będzie tak jak ty chcesz - odpowiedział.

Imię: Ainokio

Nazwisko:  Gepetto? , może Gepettowy? Chyba lepiej będzie: Gepetowski!

Data urodzenia : 1.09.2020 rok.

Pesel: Do licha co to jest pesel? Co to jest? Nie wiem -  zastanawiał się Ainokio  zdziwiony, że ten świat internetowy, jego własny świat też stawiał przed nim  przeszkody trudne do zrozumienia i pokonania, kompletnie zaskakujące przeszkody.

Może pani w sekretariacie szkoły będzie wiedziała - pomyślał.

- Drrr drrr …. zabrzęczał dzwonek telefonu.

- Czy to szkoła im. Uśmiechu Słońca? Tak? Sekretariat? Czy mogę zadać pytanie? Bo ja chciałbym się zapisać do szkoły… i w formularzu jest słowo "pesel" , a ja nie wiem co to jest i nie mogę wypełnić formularza, Co? Dlaczego nie ojciec wypełnia? - zdziwił się Ainokio.

- Bo ojciec nie żyje - odpowiedział Ainokio.

- A matka? - zapytała pani z sekretariatu szkoły.

- Matki nie znam - odpowiedział Ainokio.

- Kto się mną zajmuje? Kolega z podwórka się mną zajmuje … Nie, nie żartuję. Proszę niech się pani nie rozłącza!

 Drrr... drrr... dzwonek zadzwonił jeszcze raz.

- Proszę pani, bo ja tylko nie wiem co to jest ten pesel, bo resztę wiem. Nie, nie żartuję.

- Jak pani nie chce ze mną rozmawiać, to może pan dyrektor. No dobrze, to dobrze, że pani jednak zdecydowała, że chce ze mną rozmawiać - ucieszył się Ainokio.

- Tak, rozumiem. To taki numer każdego człowieka.

- A kto nadaje takie numerki?- dopytywał się Ainokio.

- Tak, muszę zadzwonić do Urzędu Stanu Ludności.

- A czy robotom też dają te numery?

- Nie, naprawdę nie kpię. Ja pani dziękuję za informacje. Bardzo dziękuję.

Drrr... drrr..  zadzwonił kolejny dzwonek.

- Dzień dobry. Czy to Urząd ds Stanu Ludności w Perfect City? Czy mógłbym dostać taki numer, który nazywa się peselem?”

- Myślę, że nie mam. Nazywam się Ainokio Gepetowski. Data urodzenia 1.09.2020. rok. Pesel? no mówiłem, że nie mam - informował Ainokio.

- Dlaczego nie mam? Nie wiem. Ojciec chyba tego nie zrobił - Ainokio cierpliwie odpowiadał na kolejne pytania.

Ainokio nowy 2

Będzie kara za brak peselu?- zastanawia się Ainokio ( rys. Helena Kowalska)

- No trudno. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt duża  ta  kara.                                                        Gdzie się urodziłem? Nie, nie w szpitalu, urodziłem się w domu.                                                                                   

- Dlaczego ojciec nie zgłosił? Może nie wiedział, może był zajęty porodem, nie wiem tego.              

- To może teraz to zróbmy czego ojciec nie zrobił. Może mi pani dać ten pesel?

- A dlaczego pani nie może mi dać? Dlaczego pani nie może stwierdzić, że ja istnieję? Dlaczego musi mieć pani zaświadczenie odbytego porodu?

- To może ja przyjdę do urzędu i wtedy gdy pani zobaczy, że istnieję, usłyszy mnie w bezpośredniej rozmowie, dotknie... gdzie mam przyjść? Mam nie przychodzić? Nie może pani stwierdzić, że istnieję widząc mnie? Ma pani problemy ze wzrokiem czy nie wierzy w to co mówię? - dopytywał uprzejmie Ainokio.

- Ma pani wzrok w porządku, to dobrze, cieszę się!

- Mówi pani, że musi udokumentować przed szefostwem.

- To znaczy, że szefostwo pani nie wierzy? To znaczy myślą, że pani kłamie, czy tak?

- Aha, są od takich spraw specjalni ludzie.

- Już zapisuję... Inspektor do Spraw Narodzin i Śmiercie.. on w tym inspektoracie może? Ale przecież on też może kłamać.

- To czemu jemu wierzą, a pani nie wierzą. Nie, nie chcę pani denerwować. Przepraszam. Dlaczego chcę ten ;pesel? Bo chcę zapisać się do szkoły by nauczyć się myśleć samodzielnie.

- Pani od polskiego powiedziała mi, że jak skończę szkołę to będę myślał samodzielnie.

- Pani już pewnie może myśleć samodzielnie, prawda?Jak to nie może pani? Jak to może tylko w obrębie istniejącego prawa i zgodnie z prawem.

- Czy prawo naprawdę kontroluje ludzi? Naprawdę za samodzielne myślenie można trafić do więzienia? Jasne że za myśleniem idą czyny. Że co? Że myślenie może prowadzić do aspołecznych zachowań? Nawet jeśli jest logiczne i nie ma żadnych złych intencji. Naprawdę?

- To kiedy będę mógł myśleć samodzielnie? Nigdy? Mówi panie, że jak wyjadę na bezludną wyspę to będę mógł myśleć samodzielnie?

- Ale ja chcę do ludzi!!!- zawołał Ainokio na cały głos.

- Już piszę...czy może pani powtórzyć? Inspektor do spraw Narodzin i Śmierci, Urząd Stanu Ludności, ulica Administracyjna 52, Perfect City, urzęduje codziennie w godzinach 11-14. Dziękuję pani bardzo za rozmowę i wszystkie informacje.

Ainokio  z jednej strony był zadowolony bowiem zyskał informację potrzebną do dalszego postępowania, z drugiej zaś mocno zaniepokojony.

- Czy to znaczy, że samodzielne myślenie jest czynnością niewłaściwą, zbędną, a nawet może niebezpieczną?- zastanawiał się i zastanawiał bez końca.

Żaden z zainstalowanych przez jego ojca programów w mózgu Ainokio nie znał odpowiedzi na to pytanie...

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2094-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-szesnasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział czternasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:26
Odsłony: 315

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2091-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzynasty-21-10-2022

Beata Niedźwiedzka

Rozdział czternasty: Marzenia robota Ainokio

Brak opisu.

Na przedmieściach wielkiego miasta Perfect City mieszkał pewien informatyk o imieniu  Aipetto. Miał już 45 lat i wielką tęsknotę w duszy.  Mimo, że całe życie zajmował się komputerami, to bardzo chciał mieć rodzinę. Wieczorami opuszczał   swoje mieszkanie, by chodzić po ulicach Perfect City.  Zaglądał w rozświetlone lampami okna i obserwował cudze życie. Widział, jak ludzie rozmawiali ze sobą jedząc kolację, jak głaszczą swoje dzieci, jak nieznani mężczyźni podnoszą je z zachwytem do góry. Tak bardzo pragnął mieć syna. Musimy tu wspomnieć, że Aipetto nigdy nie miał śmiałości do kobiet. W młodości miał wadę zgryzu, co doprowadzało go do rozpaczy. a potem dodatkowo zaczął tracić włosy. 

AI Nokio poprawiony

Informatyk Aipetto (rys. Helena Kowalska) 

Coraz bardziej i bardziej przypominał swojego łysego dziadka. Ech, z takim wygładem  to żadna mnie nie zachce nawet na kolację w restauracji, a co mówiąc o małżeństwie” myślał. Aż pewnego dnia… obejrzał film "AI sztuczna inteligencja wszystko może!"

-Tak, właśnie tak! - wykrzyknął.

- AI wszystko może, więc zrobię mojego syna. Mojego wymarzonego chłopca! Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem? - zastanawiał się Aipetto.

Czuł się wielki jak Ojciec Kreator Braus. Będę ojcem i matką w jednym, panem stworzenia. Bardziej kimś wspanialszym niż każdy ojciec biologiczny. Jak wiadomo ojciec biologiczny nie wybiera koloru oczu ani kształtu twarzy swoich dzieci. A on mógł to wybrać. Skoro mógł to wybierał i dobierał wszystko. Dokładnie wszystko: kolor oczu, włosów, skóry, kształt sylwetki, dźwięk mowy. To miał być 9 letni chłopiec, szczupły, dość wysoki. Piękny. Inteligentny. Aipetto kombinował, kupował najlepsze materiały, ciągle coś dokładał i dokładał, aż pewnego dnia skończył  dzieło swego życia.

- Witaj synu! - powiedział wzruszony Aipetto.

Ainokio 4

Ainokio (rys. Helena Kowalska)

- Witaj tato! - miłym głosem odpowiedział chłopiec.

Szczęście Aipetto nie miało granic. Od tego momentu wykorzystując najnowsze metody uczenia maszynowego, w tym deep learningu, uczył chłopca siebie i świata. Cieszył się, cieszył się bardzo.

- Patrz i powtarzaj tak jak ja robię - instruował wprowadzając coraz to nowe dane. Chłopiec chłonął całą tę wiedzę przekazywaną przez ojca.

- Tak bardzo chciałbym byś był prawdziwy, byś był człowiekiem - rozmarzył się kiedyś Aipetto.

- Co to znaczy tato być człowiekiem?- spytał  Ainokio.

- Wiesz być człowiekiem to znaczy mieć serce i duszę. Ale nie martw się… Na obecnym etapie technologii myślę, że wkrótce uda się rozwiązać ten problem, synku. Zobacz już teraz jesteś inteligentniejszy niż wszystkie inne dzieci i nie chorujesz. Jesteś lepszy od innych - wyznał.

Wszystko było super, aż do dnia, kiedy w późnej porze śniadaniowej AI-Nokio wszedł do pokoju Aipetto. Ojciec, jak nigdy dotąd leżał na podłoże i rozkrzyżowanymi rękami i ciężko oddychał.

- Tato? tato? słyszysz mnie? - zawołał Ainokio. Dookoła panowała cisza…Podniesiona ręka ojca opadła bezwładnie na podłogę. 

- Tato, chyba coś się w Tobie zepsuło? - pytał Ainokio.

Przypomniał sobie słowa, który zawsze do niego mówił:

- Powtarzaj za mną! -

Zaczął szukać klapki w głowie Aipetto, tak jak robił ojciec, gdy on niedomagał. Zawsze poprawiał położenie podzespołów w głowie i wymieniał te zepsute.

- Tato naprawię Cię, tylko gdzie ta klapka. Ooo… to dłuto może pomóc w znalezieniu tej klapki w głowie - z całą siłą uderzył ostrym narzędziem ojca w głowę. Czaszka pękła z głuchym hukiem, a z jej wnętrza wylała się dziwna galaretowata zawartość.

- Co to jest? - zdziwił się Ainokio.

- Mniejsza o to co to jest, to pewnie nic ważnego. ale  gdzie są podzespoły, za pomocą których naprawię mojego Tatę?- zastanawiał się. 

- Chłopiec nerwowo grzebał wewnątrz czaszki, wyrzucając resztki mózgu Aipetto na podłogę. Hmmm.. chyba tu nie ma żadnych podzespołów – zdziwił się. A może baterie Ci siadły, tato? AI-Nokio wziął kabel i podłączył Aipetto do kontaktu w ścianie. Gdy ciałem informatyka zaczęły wstrząsać  skurcze Ainokio zdziwił się bardzo.

Dlaczego nie ładujesz się spokojnie, tylko tak podskakujesz i drgasz? Czemu on tak dziwnie zachowuje się? - nie mógł się nadziwić Ainokio.

Skulonego nad zwłokami swojego ojca Ainokio znaleźli policjanci zaalarmowani przez pracodawców. Aipetto bowiem, od kilku dni był nieobecny w pracy, co mu się nigdy nie zdarzało. Zawsze jeśli był chory dzwonił wcześniej lub tez stawiał się w firmie punktualnie na godzinę 9:00.

Policjanci wypytali dokładnie o przebieg zdarzeń, a  Ainokio  wyczerpująco odpowiadał.

- Więc go zamordowałeś - stwierdził policjant.

- Nie! nie zamordowałem go, tylko chciałem wymienić podzespoły – odpowiedział Ainokio.

- Jakie podzespoły, co ty opowiadasz?! – krzyknął policjant.  Uderzyłeś go w głowę ostrym dłutem i podłączyłeś do prądu !!! – dodał.

- Nie,  ja tylko robiłem tylko to on co mi robił – odpowiedział Ainokio. Otwierał mi klapkę z tyłu głowy i poprawiał. I jeszcze nakazywał, bym robił wszystko tak jak  on robi.

Jednak policjanci nie chcieli słuchać wyjaśnień Ainokio.

Został zabrany z domu i osadzony w więzieniu. Po kilku dniach odbyła się rozprawa sądowa nad Ainokio. To było coś czego wcześniej nigdy nie widział.

 Na dość duża salę wszedł tłum ludzi. Kilkoro  z nich było w dziwnych sukniach, a reszta to  dziennikarze i  szereg gapiów zainteresowanych tym sensacyjnym zdarzeniem.

Ci w sukniach weszli na podium i zajęli miejsca za długim stołem.

- Czy jesteście księżmi i czy teraz będziemy się modlić? - zapytał grzecznie Ainokio  wspomniawszy swoją wizytę w kościele.

- Nie drogie dziecko, nie będziemy się modlić. Jesteśmy Wysokim Sądem i będziemy Cię sądzić - odpowiedziała szacowna starsza pani w długiej sukni.

- A ile właściwie ty masz lat? – zapytała.

- Mam dziewięć lat, ale urodziłem się dwa lata temu odpowiedział  Ainokio.

- Nie rozumiem - skrzywiła się sędzina. To w końcu dziewięć czy dwa? – zapytała.

Nim Ainokio zdążył otworzyć usta, pan w długiej sukni, który przedstawił się jako obrońca wykrzyknął

- W takim razie nie możemy go sądzić! Może powinniśmy skierować sprawę do wydziały do spraw nieletnich? – zapytał.

- Ależ kolego! - zauważyła przytomnie sędzina, w tej grupie wiekowej karnie odpowiadają rodzice, a jego ojciec jak wiadomo nie żyje. Poza tym chłopiec jest robotem – dodała,

- Nie mamy wydziału do spraw robotów - ripostował obrońca.

- Kolego, niech kolega nie będzie śmieszny! - zdenerwowała się sędzina. Proszę w końcu przeczytać raport policji . Chcę  wreszcie dowiedzieć się o co chodzi.

Przeczytano cały przebieg zdarzeń i wszystkie ważne i mniej ważne fakty zebranie skrupulatnie przez pracowitych policjantów. Sędzina kiwała ze smutkiem głową.

 - Jestem przerażona – rzekła. Co masz na swoją obronę? – zapytała oskarżonego.

- A przed kim mam się bronić? - zapytał grzecznie Ainokio.

Niski mężczyzna nazywający się prokuratorem zaczął się głośno śmiać.

 - Czy my jesteśmy zdrowi na umyśle sądzić robota??? – zapytał.

- Tak! - wrzasnął obrońca. Nie powinniśmy sądzić robota, bo po pierwsze co z nim zrobimy? Wsadzimy go do więzienia? Czy można  ukarać zabraniem wolności tego, kto nie ma pojęcia co to jest wolność i kogo jedyną potrzebą jest bycie blisko gniazdka elektrycznego? – pytał obrońca.

- Po drugie jeśli będziemy tak dalej postępować to w więzieniach będą siedziały roboty, dachówki, które spadły z dachów, które zabiły ludzi oraz skórki od bananów na których pośliznęli się pechowcy.

- Po trzecie: za błędy fabryczne odpowiada producent, a ten jak wiadomo poniósł już śmierć – oznajmił obrońca.

- No nie, no nie , no nie !!! - wrzasnął prokurator. Jesteśmy świadkami potwornej zbrodni. Zginął niewinny człowiek i ten oto robot ma zostać uniewinniony???. Trzeba rozebrać go na części. Do ostatniej śrubki!!!- krzyczał.

- Drogi kolego- rzekła sędzina. Cenię pańską wiedzę, doświadczenie, ale pragnę przypomnieć, że nie ma takiego paragrafu, który kończy się karą „rozbioru do ostatniej śrubki”, a ponadto kara śmierci w kodeksie karnym nie figuruje.

- Wysoki Sądzie jestem oburzony! Czy Wysoki Sąd ma zamiar go wypuścić bez kary? Czy Wysoki Sąd chce by psychopatyczne roboty latały po naszym Perfect City i mordowały ludzi. Czy tak ma być w naszym Nowym Wspaniałym Świecie? - krzyczał prokurator. Wymachiwał przy tym nerwowo rękami i ciężko dyszał, a po chwili zrobił się cały czerwony.

- Drogi kolego,  proszę się opanować – sędzina też podniosła głos.  Z takimi pretensjami i wrzaskami to proszę pod sejm, by uchwalił  stosowną ustawę. Na razie nie ma odpowiedniego prawa, a my działamy według prawa, prawda? – dodała.

I wtedy się naprawdę pokłócili wszyscy: sędzina z prokuratorem, prokurator z obrońcą, obrońca z sędziną. Nikt nie zwracał uwagi na Ainokio, który w międzyczasie zaczął się nudzić. Dlatego chłopiec wymknął się niepostrzeżenie, jak to robią sprytne roboty.  Nikt go też specjalnie nie pilnował. Po prostu był kłopotem, z którym nikt nie wiedział co zrobić, więc może i lepiej że zniknął.

Ainokio  chodził ulicami Perfect City, jak kiedyś jego ojciec i myślał o rozprawie. Nic z tego nie rozumiał, ale nie… zrozumiał jedno: gdybym był człowiekiem ukarali by mnie, chociażby poprawczakiem. Jako robot jestem bezkarny, bo nie ma paragrafu na robota.  Jestem ponad prawem podsumował. W tym momencie przypominał sobie tytuł filmu, który zainspirował jego ojca: AI – sztuczna inteligencja wszystko może.

Algorytm bycia człowiekiem

Ainokio szedł ulicami Perfect City. Było już późno. Zmierzchało, a on szedł i szedł. Idąc zaglądał w okna domów dokładnie w taki sam sposób, jak dwa lata temu Aipetto. Przypominał sobie opowieści ojca o wielkiej tęsknocie do syna, która była tak wielkim pragnieniem, że pewnego dnia stała się rzeczywistością. Czy to nie jest prawdą, że nasze wielkie pragnienia mają szansę się urzeczywistnić ?
Tak więc ta wcielona w 9 letniego chłopca tęsknota chodziła teraz śladami swego ojca i tak jak on szukała własnych marzeń.
Tak samo jak ojciec, Ainokio obserwował ludzi w ich domach, ale to co widział było zupełnie inne. Czyżby tak wiele zmieniło się przez te ostatnie dwa lata? Chłopak nie widział szczęśliwych małżeństw lub rodziców z dziećmi, o których z takim entuzjazmem opowiadał Aipetto zamiast tego oglądał ludzi skulonych samotnie przed ekranami telewizora czy komputera i wpatrzonych weń jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. Dlaczego nastąpiła taka zmiana ? Co się stało?
- Dlaczego ludzie przestaliby kochać ludzi, a zaczęli kochać maszyny? Co im się stało? Co się wydarzyło? - zastanawiał się.
Przypomniał sobie, że również i w życiu Aipetto nie było innych ludzi, żadnej kobiety, żadnych rodziców, żadnego rodzeństwa. Także i znajomi nie przychodzili do nich. Ainokio zastanawiał się nad tym długo.

- A może inni ludzie są nie warci kochania? - pomyślał. Może to właśnie maszyny są lepsze i bardziej zasługują na miłość i przyjaźń niż ludzie? Przecież można je włączyć i wyłączyć kiedy się chce. Można mieć nad nimi władzę wciskając przycisk pilota.. - zastanawiał się Ainokio.
Obserwacje wydawały potwierdzać to spostrzeżenie. Wtem do głowy przyszła mu nieoczekiwana myśl:
- Jeżeli jesteśmy lepsi to, w takim razie dlaczego ojciec chciał bym stał się człowiekiem? Dlaczego i po co?
Po co mam się stać człowiekiem, tato ? - krzyknął głośno podniósłszy głowę.

- Właściwie to po co wybrałeś sobie za syna robota? Jeśli nie mogłeś mieć swojego, to przecież dużo prościej i łatwiej byłoby po prostu zaadoptować chłopca z sierocińca. Ot, chociażby takiego jak ten, który stoi przy Ratuszu w Perfect City. Nie byłby co prawda Twoim biologicznym dzieckiem i nie byłby podobny, ale tak naprawdę to czy syn – robot będzie kiedykolwiek do Ciebie podobny?
- Czy to w ogóle jest możliwe bym stał się człowiekiem? Widzisz, gdybyś miał ludzkie dziecko, to ono pobiegło by po pomoc do sąsiada, a ja rozbiłem Ci głowę. Umarłeś przeze mnie, bo myślałem jak robot.
- Czy ja jestem w stanie kiedykolwiek stać się człowiekiem i co to znaczy być człowiekiem?

- Czy w ogóle jest jakiś algorytm na bycie człowiekiem? - zastanawiał się AI-Nokio. Muszę poszukać...

Czy robot może mieć duszę?

Gdy rankiem słońce oświetliło cały pokój i rzeczy Aipetto, jego robotyczny syn Ainokio przypomniał sobie jeszcze raz chwile spędzone razem z ojcem oraz jego słowa:

- Tak bardzo chciałbym abyś był człowiekiem… Żebyś miał duszę i serce…

- Ale co to  naprawdę  znaczy … -zastanawiał się Ainokio.

Wyszedł na zewnątrz, na podwórze, gotów szukać odpowiedzi.

-Trzeba zapytać ludzi - pomyślał rozsądnie  Ainokio. Rozejrzał się wokół i zobaczył Janka, dziewięcioletniego chłopaka, mieszkającego dwie klatki schodowe dalej, z którym się często bawił. Janek pomachał do niego ręką . Widać nie wiedział o tym co się wydarzyło.

- Janku, Janku… Co to znaczy mieć duszę? - zapytał Ainokio. Janek zamyślił się

- Hmm. W sprawach duszy to chyba musisz iść do księdza, do tego kościoła trzy przecznice dalej…- poradził Janek.

Ainokio za radą Janka poszedł do kościoła. Gdy przekroczył próg świątyni, rozejrzał się po wnętrzu i po chwili zobaczył skulona, szczupłą  sylwetkę.

- Czy jest pan księdzem, czy też sędzią i będzie mnie sądził? - zapytał AI-Nokio pomny wcześniejszej pomyłki w sądzie.

- Nie jestem sędzią, jestem księdzem i staram się doprowadzić ludzi do kochającego Boga - odpowiedział mężczyzna.

- Co to znaczy być człowiekiem, proszę księdza? - zapytał Ainokio.

- Być człowiekiem to znaczy umieć kochać i mieć świadomość. Kim jesteś i czego tu szukasz? - zapytał ksiądz patrząc uważnie na Ainokio.

- Jestem chłopcem - robotem, mam dziewięć lat i chciałabym stać się człowiekiem. Mieć duszę i serce. Mój kolega z podwórka Janek powiedział, że ksiądz mi pomoże - wyrecytował szybko Ainokio, obawiając się, że ksiądz zaraz wstanie i odejdzie. Patrzył błagalnie, jakby od tego człowieka miała zależeć cała jego przyszłość.

Ksiądz milczał zadziwiony tak niezwykłą sytuacją. Milczał też Ainokio, przestraszony natarczywością swojej prośby. Nigdy nikogo tak o nic nie prosił. Życie bez ojca, opiekuna, zmuszało go do nieznanych mu do tej pory aktywności oraz dążeń, a to było dla niego nowe, dziwne i niezwykłe.

Ksiądz długo milczał. Patrzył z uwagą na Ainokio. Wreszcie zapytał:

- Powiedz mi, czy ty masz świadomość? Czy myślisz samodzielnie? Czy działasz w wyniku tego myślenia czy raczej jesteś zlepkiem danych, mieszanką wpisów osób programujących Cię, ich pragnień, wiedzy, myśli i wspomnień? Czy ty coś tworzysz czy wyszukujesz po algorytmie? Czy jesteś samodzielny i masz swoją wolę , czy też sterowalny: przez chmurę, czy wi-fi i jesteś narzędziem kogoś, kto chce poprzez ciebie osiągnąć jakiś cel, nawet nieznany tobie cel?” - pytał ksiądz.

Ainokio w milczeniu spuścił głowę.

- Ja.., ja tego nie wiem - odpowiedział po chwili. Naprawdę nie wiem. Sam chciałbym znać odpowiedzi na te pytania. Po prostu, chcę być człowiekiem, bo tego chciał mój ojciec, który mnie stworzył,  wie ksiądz ja go zabiłem -wyznał Ainokio. Nie chciałem, ale stało się.

Ainokio opowiedział wszystko to co się ostatnio działo i kończąc powtórzył

- Naprawdę chcę stać się człowiekiem, proszę mi pomóc- powiedział Ainokio.

- Nie wiem czy mogę Ci pomóc. Zostałem powołany by pomagać ludziom w zbawieniu, a  nie robotom - odrzekł ksiądz.

Ainokio rozejrzał się po kościele. Mimo, że była pora spowiedzi nikogo poza nimi dwoma  nie było. Kościół pozostawał w półmroku. Święte postacie z obrazów i rzeźb z zainteresowaniem przysłuchiwały się rozmowie tych dwojga – człowieka i robota.

- Nie ma ksiądz zbyt dużo chętnych, a właściwie to… nikogo. Więc może ten czas mógłby ksiądz przeznaczyć dla mnie?”- zapytał Ainokio.

Ksiądz rozejrzał się po świątyni, potem po tych wszystkich świętych patrzących na nich, jakby szukając w ich oczach odpowiedzi na problem, z którym stykał się po raz pierwszy. Ksiądz był w głębi duszy dobrym człowiekiem. Po chwili wahania  poczuł, że mówienie o pięknie i dobroci zawsze przyniesie dobre owoce, niezależnie od tego komu mówimy: człowiekowi czy robotowi, czy też jedynie wypowiadając  słowa bez adresata. Po prostu by były powiedziane.

- Dobrze możesz tu przychodzić i słuchać - rzekł w końcu

- Dziękuję - wyszeptał Ainokio.

Gdy ksiądz wracał na parafię, w uszach ciągle dźwięczały mu, niczym refren niechcianej piosenki, słowa wygłoszone przez Jezusa „Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”. Widać, gdy nie ma chętnych ludzi, to do nawrócenia  przychodzą roboty. Przyszła mu nawet do głowy upiorna myśl, że być może wkrótce za rok czy za miesiąc do spowiedzi przyjdzie suszarka do włosów.

Ainokio został w kościele. Patrzył na młodego mężczyznę na krzyżu i myślał.

- Bóg stworzył człowieka, a ten go zabił. Mnie stworzył ojciec - człowiek, a ja też go zabiłem. Jakie to podobne... Historia lubi się powtarzać. Więc my roboty…Nie dokończył myśli, bo jakiś mężczyzna przyszedł zamykać kościół. - Wrócę tu jeszcze-  obiecał sobie AI-Nokio.

Ainokio idzie do szkoły

Janek, kolega z podwórka, czekał od samego rana na Ainokio. Niezwykła przemiana kolegi bardzo go interesowała. Ciekawił się jak on będzie wyglądał jako człowiek. Będzie miał prawdziwą skórę i będzie krwawił jak się skaleczy? Czy będzie go bolało? Czy będzie spał? Czy się zakocha? - zastanawiał się Janek. Byle nie w Asi z najwyższego piętra! - pomyślał zaniepokojony na samą myśl, że ktoś inny może być dla Asi ciekawszy niż on.

Właściwie to Janek przestał być pewny, czy chce by Ainokio zmienił się w chłopca, a zwłaszcza ładnego chłopca. Jednak, gdy zobaczył sylwetkę robota szybko zapomniał o posiadaczce zielonych oczu i dwóch długich warkoczyków. Przyjaźń chłopięca zwyciężyła.

- No i jak ci poszło u księdza?  - zapytał Janek  zaraz gdy tylko Ainokio zbliżył się do niego. Był niezmiernie ciekawy.

- Wiesz Janku, nie wiem - zafrasował się Ainokio. Ksiądz pytał mnie  o wiele rzeczy, na przykład  czy potrafię myśleć samodzielnie. Ale w końcu zgodził się bym przychodził - odpowiedział Ainokio.

- No i czy potrafisz myśleć czy nie - chciał się dowiedzieć Janek.

- Ja tego wiem - odrzekł Ainokio. Janek usilnie poszukiwał rozwiązania.

- Wiesz, idź do szkoły, do naszej pani od matematyki. Ona Ci powie - odpowiedział po chwili .

- Dobrze. Zadzwonię do szkoły i umówię się z nią - wiedział, że nauczyciele i inni zatrudnieni na posadach  lubią, jak się ich uprzedza, a on chciał pokazać swoje dobre maniery. Jak powiedział tak zrobił. Umówionego dnia stawił się w szkole odświętnie ubrany.  Wszedł na 4 piętro i odnalazł pracownię matematyki.

- Dzień dobry - ukłonił się grzecznie.

 - Czy pani jest nauczycielką matematyki? - zapytał.

- Ach to ty. proszę usiądź Czego potrzebujesz, chłopcze ?- matematyczka wskazała mu krzesło naprzeciwko swojego biurka. Miała przerwę dwugodzinną między lekcjami i była bardzo ciekawa czego chce ten dziwny chłopiec .

- Pani profesor jestem chłopcem - robotem i chciałbym się dowiedzieć, czy potrafię myśleć.

Matematyczka spojrzała na Ainokio i aż klasnęła w ręce z zachwytu.

- Wspaniale! - zawołała. Siadaj i pisz. Już daję Ci zadania - oznajmiła.

Najpierw dała zadanie z jedną niewiadomą, potem z dwoma, kolejne z geometrii, logiki, wreszcie z całek .

Ainokio nie wysilał się wcale. Miał zainstalowany cały program matematyczny, jego ojciec był przecież informatykiem, więc po kilku minutach oddawał kartki z rozwiązaniami.

- Cudownie, cudownie! - wołała matematyczka wymachując rękami z ekscytacji. Wyjęła szachownicę i rozłożyła figury.

- Chodź, będziemy teraz  grać. Sama siadła po drugiej stronie stołu.

Ainokio uśmiechnął się. Szachy to była ulubiona gra jego ojca.. Wygrał po kolei trzy partie z panią profesor.

- Dziecko moje. Jak najbardziej potrafisz myśleć. Jesteś lepszy od najlepszego mojego studenta - zawyrokowała zachwycona matematyczka, trochę niezadowolona z przegranej.

- Tak pani profesor. Mój ojciec wgrał mi najlepsze programy szachowe. Grałem z komputerem wiele razy, aż wyuczyłem się. Nie wygra pani ze mną. Spędziłem wiele godzin przetwarzając dane. Ale czy to jest myślenie? Czy kalkulator myśli, gdy oblicza? - zapytał Ainokio.

Profesor słuchała uważnie, lekko urażona uwagą, że zawsze przegra z Ainokio. Była kiedyś mistrzynią w szachach w czasach studenckich i tę grę lubiła bardzo. Od tamtej pory przegrała może z kilka razy. I teraz tak brutalnie została potraktowana. Zranione ego krwawiło. Chciała rewanżu, ale zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak może mówić prawdę, a Ainokio kontynuował dalej.

- Mój ojciec dbał o mnie, o moją edukację. Mam wgrane kilkadziesiąt programów językowych. Ludzkie dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe – jakiś obcy język lub dwa, pływanie, korepetycje. Ja mam to wszystko w danych. Pływanie mi nie potrzebne, bo mógłbym mieś awarię, ale wszystko inne mam w większym stopniu niż młody człowiek, gdy kończy szkołę. Dodatkowo  gdy podepnę się do internetu to moja wiedza staję się naprawdę ogromna.                      

- Ale czy to jest myślenie? Czy trafna odpowiedz na zadanie, sprawne przetłumaczenie tekstu, wynik gry w szachy czynią mnie jednostką myślącą? Mnie czy kogoś kto mnie tak zaprogramował? - pytał Ainokio. I jak to się ma do bycia człowiekiem? - dodał na koniec.

Nauczycielka patrzyła na niego z zakłopotaniem. Do tej pory pilnowała, by uczniowie w prawidłowy sposób rozwiązywali zadania, by to co robili było logiczne i nigdy nie zadała sobie pytania jak się na wyuczona wiedza do myślenia.

- Wiesz może pani od polskiego Ci pomoże. Idź do niej. Jutro ma wolne od godziny 12 do 14. Powiem jej, że przyjdziesz z ciekawym pytaniem - powiedziała nauczycielka.

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2093-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-pietnasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział trzynasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:25
Odsłony: 258

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2090-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dwunasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 13. Szczepionki z kieszonki

Brak opisu.

Rozpoczęto okadzanie My Narodu, aby przekonał się do produktu
"Szczepionki z kieszonki"

Mijały kolejne miesiące, a pandemia spowodowana przez wszędobylskiego wirusa nie ustępowała, trzeba więc było na kogoś zwalić winę za ten stan rzeczy.

Mimo całodobowych starań wszystkich działów marketingu produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki” miał wielu oponentów. Marudzili oni na forach internetowych, że po otrzymaniu zastrzyku boli ich ramię, gorączkują, mają obolałe mięśnie, dreszcze, nudności – to wszystko robiło zły PR wokół produktu. Nie dość tego, szczepionki wymagały bardzo skomplikowanej obsługi – transport w specjalnych warunkach temperaturowych, kwalifikacja do szczepienia przez lekarza, możliwość stwierdzenia przeciwwskazań przez takiego doktora niekumatego o co w tym biznesie chodzi spowolniały proces biznesowy i czyniły go niepewnym co do pomyślnego przebiegu. Zupełnie zbędni podwykonawcy psuli interes, a jeszcze do tego ci wszyscy antyszczepionkowcy!

Mimo całodobowych starań wszystkich działów marketingu produkt biznesowy „Szczepionki z kieszonki” miał wielu oponentów. Marudzili oni na forach internetowych, że po otrzymaniu zastrzyku boli ich ramię, gorączkują, mają obolałe mięśnie, dreszcze, nudności – to wszystko robiło zły PR wokół produktu. Nie dość tego, szczepionki wymagały bardzo skomplikowanej obsługi – transport w specjalnych warunkach temperaturowych, kwalifikacja do szczepienia przez lekarza, możliwość stwierdzenia przeciwwskazań przez takiego doktora niekumatego o co w tym biznesie chodzi spowolniały proces biznesowy i czyniły go niepewnym co do pomyślnego przebiegu. Zupełnie zbędni podwykonawcy psuli interes, a jeszcze do tego ci wszyscy antyszczepionkowcy!

W tej złożonej sytuacji Global Pandemic Business postanowił zdywersyfikować ofertę pandemiczną.

Po dyskusji zdecydowano się na produkt prostszy w produkcji i dystrybucji o nazwie „Maski niezwykłej łaski”. Producentem mógł byś praktycznie każdy zaufany szwagier, dostawcą bratowa, a do nabycia maski nie była potrzebna kwalifikacja przez lekarza.

Transport nie wymagał specjalnych warunków. Aby skutecznie wprowadzić „Maski niezwykłej łaski” na rynek, trzeba było zdyskwalifikować dotychczasowe formy zasłaniania jamy ustnej. Najlepszym w tej konkurencji był Adaś Praknster. W podziemiach pewnego zaufanego lokalu gastronomicznego przy przyćmionych światłach zwołano naradę biznesową.

- Nie o take maske za 2 reale pandemlandzkie nam chodzi, na której nikt nie zarobi. To musi być drogi produkt biznesowy, do jego nabycia każdy musi być przygotowany – rozpoczął swe wystąpienie Adaś. – Nie możemy wypłaszczać naszego dochodu, bo nie ma ku temu powodu.

- Powiem więcej, nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe, ale na szczęście my możemy wmówić wszystko każdemu.

Musimy też zadbać o dobry wizerunek szczepionki. Do tej pory było pojęcie „niepożądany odczyn poszczepienny” – takie określenie psuje nasze biznesy, od dziś będzie „pożądany odczyn poszczepienny”, bo w końcu to są tylko słowa. A ich znaczenie ja w try miga zmienię! Nie takich rzeczy uczyli mnie w Part-Szkole w Davosie! Słowa są najważniejsze, fakty są bez znaczenia – dowodził Adaś Praknster.

Zdecydowano, że akcję propagandową poprowadzą profesorowie Andrzej Barban i Krzysztof Tymon, znani eksperci sponsorowani, miłośnicy blasku kamer i fleszy, kreatywni tfurcy medycyny opartej na faktach tylko im znanych. Gdy dziennikarze dopytywali, na podstawie jakich faktów naukowych rekomendują takie czy inne obostrzenia lub terapie, odpowiadali z kamiennymi twarzami skrytymi za „Maskami najwyższej łaski”:

- To jest tajemnica lekarska!

Pytani czy już poddali się misterium wstrzyknięcia „Szczepionki z kieszonki”, odpowiadali chórem:

- Nasi pacjenci bardzie potrzebują szczepień niż my! Nasze wrażliwe sumienie lekarskie nie pozwala nam odbierać pacjentom niepowtarzalnej szansy uzyskania ochronnego miana przeciwciał.

Matylda zainspirowana ich humanitarną postawą wobec pacjentów na identyczne pytanie odpowiadała:

- Stoję w kolejce po „Szczepionkę z kieszonki” za profesorami Andrzejem Barbanem i Krzysztofem Tymonem. Przed nimi stoi prezes firmy Gejzer produkującej szczepionki, słynącej z dobroczynności wobec ludzkości od wieków. Ci trzej panowie stoją na Podium Dobroczynności dla Całej Ludzkości, a ja zaraz za nimi.

Czas płynął... Wirusy namnażały się, mutowały i atakowały swoje ofiary z zwielokrotnioną siłą. Big Vaccine zacierała ręce tak energicznie, że wszyscy członkowie zarządu dostali zespołu suchej dłoni. Trzeba było znaleźć na tę przypadłość jakieś lekarstwo, zioło albo maść. Niestety mino poszukiwań przez najlepszych naukowców z najznamienitszych ośrodków naukowych na całym świecie z maścią nie szło tak łatwo jak ze szczepionką. Prezesi sami oceniali skuteczność i żaden marketing nie był w stanie im wmówić, że maść przywraca wilgotność niezbędną nie tylko przy zacieraniu dłoni z radości, ale też konieczną przy liczeniu napływających pieniędzy. Wszystko zdawało się być pod kontrolą z wyjątkiem ludzkich myśli.          

Zwołano naradę najbardziej kreatywnych szefów działu marketingu w pięciogwiazdkowym Aminoacid Hotel w Rekseli, którego hasło reklamowe brzmiało:

aa

Aminoacid hotel pozwala osiągnąć  każdy cel!

Wybór hotelu nie był przypadkowy. Jego zaprojektowane w czarnym kolorze wnętrza dobrze odzwierciedlały nadchodzącą epokę w dziejach ludzkości, którą nazwano The Dark Age. W charakterze doradców zaproszono także przedstawicieli Naczelnej Izby Kontroli Umysłów i Zmysłów (NIKUZ).

Ważne było zapanowanie nad przekazami głoszonymi w mediach społecznościowych przez posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny. Władze reprezentował Euzebiusz Pimpel, doktor habilitowany nauk wszelakich i nie byle jakich.

Po burzliwej naradzie ustalono, że każdy posiadacz Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny będzie miał przydzielonego i zainstalowanego osobistego drona skanującego, który będzie czuwał nas procesem powstawania myśli. W razie pojawienia się takich słów kluczowych jak na przykład „szczepionka nie działa”, „powstają objawy niepożądane” i podobnych z drona będzie wysyłany krótki impuls elektryczny powodujący niepamięć wsteczną i jednoczesne wymazanie tych myśli z zasobów centralnego układu nerwowego. Ruszyła produkcja dronów oraz rozpoczęto promocję tej instalacji. Hasłem przewodnim było:

 Bez indywidualnego drona Twoja lekarska kariera jest skończona!

Po miesiącu całe stado - jak mówiono w obowiązującej nowomowie – było zadronowane.

Pierwsze skanowanie dostarczyło informacji, że około 30% populacji stada posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny miało nieprawomyślne poglądy w głowach. Niektórzy, zwłaszcza ze starszego pokolenia, tak mocno byli przywiązani do swoich staromodnych poglądów, że impulsy elektryczne wysyłane przez drony nie wystarczały. Stosowano nawet trzykrotne wzmocnienie impulsów i mimo tej uderzeniowej dawki nieprawomyślne myśli nadal tkwiły w głowach.

Zmieniono strategię z intensywnego prądowania na pranie głów specjalnym szamponem ubezwłasnowalniającym. Szampon reklamowano jako produkt przywracający świeżość myślenia po dyżurach nocnych oraz po przyjęciu dużej liczby świadczeniodawców w gabinecie. Pomysł zaskoczył! Świadczeniodawca wracał do domu, brał prysznic, mył szamponem głowę i zasiadał do komputera, aby odetchnąć w mediach społecznościowych. Pochwalne teksty pod adresem szczepionek same spływały spod klawiatury. Opracowano też wersję dla pozbawionych owłosienia na głowie – w ich wypadku szampon reklamowano jako przywracający utracone włosy. Stado posiadaczy Prawa Do Realizowania Daru Powołania do Medycyny było pod pełną kontrolą.

Humor psuły niepożądane odczyny poszczepienne mnożące się z szybkością konkurującą z królikami nad odległym kontynencie. Coś trzeba było z tym zrobić! Inwestowanie w ulepszoną szczepionkę generowało koszty i wzbudzałoby niepewność co do skuteczności. Zdecydowano zainwestować w słowa.

Powstała koncepcja lansowania terminu Oczekiwane Odczyny Obronne Organizmu, w skrócie OOOO. Miały być one oznaką i miarą sił obronnych organizmu wzmocnionych przez szczepionkę. Sponsorowani celebryci internetowi chwalili od rana do nocy koncepcję Oczekiwanych Odczynów Obronnych Organizmu. Po lekkim zgrzytnięciu biznes kręcił się dalej. Dla pewności zmieniono nazwę szczepionki i otworzono nowe rejestry dla Oczekiwanych Odczynów Obronnych Organizmu. Nowy termin stwarzał szanse na niepowtarzalne konwersacje w punkach szczepień.

– Czy miała pani OOOO?

– Coooo?

– No OOOO?

– Nie rozumiem, o co pani doktor mnie pyta!

– Znaczy jak pani nie wie, to wpisuję, że OOOO nie było.

Powyższa koncepcja zarządzania niepożądanymi odczynami poszczepiennymi okazała się zbawienna dla wizerunku produktu „Szczepionki z Kieszonki”, uzasadnione więc było nadanie jej nowej nazwy handlowej „Bezpieczne Szczepionki z Kieszonki”. Biznes tak się szybko i obficie nakręcał, że wkrótce okazało się, iż pieniądze zarządu firmy produkującej szczepionki nie tylko nie mieszczą się w kieszeniach, ale i na kontach bankowych. Przeciążone liczbą operacji serwery bankowe charczały, dyszały i co chwila się zacinały. Wkrótce okazało się, że nie ma na tę nową sytuację ani lekarstwa ani szczepionki. Postanowiono ochłodzić serwery bankowe umieszczając je na dnie oceanów. Nie zanieczyszczały środowiska tak jak te naziemne, nie rzucały się w oczy, ale najważniejsza była wizja ich awarii.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2092-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-czternasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział dwunasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:25
Odsłony: 256

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2089-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-jedenasty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 12. Powołanie (plus)

Brak opisu.

Coś Ty zrobił dla programu Powołanie (+)?

Walka z szerzącą się pandemią wymagała zaangażowania menedżerskiego na najwyższym poziomie. Rada Nadzorcza Szpitala Narodowego w Pandemlandii postanowiła opracować program Powołanie(+).

Nie od dziś wiadomo, że każdy lekarz powinien mieć powołanie do medycyny. No dobrze, ale jak to w praktyce wygląda? Zbyt często nie było widać tego powołania ani nie słychać.

Szybko przekonano administrację państwową Pandemlandii do wdrożenia programu Powołanie (+), co polegało na wręczaniu powołań do pracy w Szpitalu Narodowym wszystkim posiadaczom prawa wykonywania zawodu lekarza (PWZ).

Równie szybko przekonano decydentów, że skoro powołanie do medycyny mają wszyscy lekarze, to oczywiste jest i zrozumiałe, że należy ten fakt udokumentować urzędowo. W tym celu stworzono elektroniczny dokument Powołanie do Wykonywania Zawodu(+) zwany PWZ(+). W projekcie ustawy miał otrzymać je każdy posiadacz dyplomu lekarza niezależnie od wieku, stanu zdrowia, kondycji rodzinnej. Nawet gdy przeniósł się na lepszy ze światów, to jego powołanie nie wygasało i też można było włączyć je do statystyk.

Do pierwszego powołania maszyna losująca wytypowała matkę trojga dzieci, w tym jednego karmionego piersią. Kalasanty Ustawka-Sięzdziwiłł zapytany, czy jest to pomyłka, oznajmił bez chwili wahania:

– W żadnym wypadku! Nasze maszyny są nieomylne! Nic się dziecku nie stanie, jak się odklei od tej piersi! Mamy duże zapasy mleka w proszku, to dziecko przestawi się na karmienie nieutrudniające matce realizowania daru powołania do medycyny.

- Lepiej na drodze kamienie tłuc, jeżeli chcieć nie znaczy móc! - oznajmił dr Kalasanty Ustawka - Sięzdziwiłł, otwierając kolejną bojową naradę przed otwarciem Szpitala Narodowego. My chcemy otworzyć Szpital Narodowy i możemy to zrobić, nie ma takich przeszkód, które by nam to uniemożliwiły.

- Podstawą leczenia w chorobach układu oddechowego jest zapewnienie odpowiedniego utlenowania organizmu – oznajmił Kalasanty podczas spotkania rady nadzorczej Szpitala Narodowego. Ponieważ tlen jest w powietrzu, to po prostu nie należy pacjentom przeszkadzać w oddychaniu, niech oni się tego tlenu nałykają. Aby mieli poczucie, że są leczeni, do każdego łóżka podłączymy rurkę, którą oni będą wkładali sobie do ust lub nosa i oddychali.

- Każdy lekarz oraz inny pracownik szpitala będzie miał przed dopuszczeniem do pracy badany poziom Ępatii za pomocą Wykrywacza Ępatii.

Opanowanie pandemii wymagało stosowania najwyższych standardów opieki medycznej. Przede wszystkim niezbędny był wysoki poziom Ępatii personelu. Jako jednostkę pomiarową przyjęto 1 ępatiusz – oznaczał on zdolność do pracy do upadłego przez 8 godzin bez najmniejszej przerwy na cokolwiek. Osoby z wynikiem pomiaru poniżej 1 Ępatiusza nie były dopuszczane do kontaktu ze schorowanymi świadczeniobiorcami, aby nie narażać ich na pogorszenie stanu zdrowia. Niektórzy świadczeniodawcy zaczęli ukrywać swoją ępatię. Ohydne samoluby! – grzmiał Kalasanty Ustawka-Sięzdziwiłł. – My zaraz zaprowadzimy ład i porządek.

Doktor nauk niemedycznych Adam Prankster zaproponował specjalne brygady wojskowe, które wyposażone w odpowiedni sprzęt miały poszukiwać na terenie jednostek ochrony zdrowia ukrytych rezerw ępatii.

- To nie może być tak, że Ępatię ma się dla siebie! Ona jest własnością My, Narodu, powiem mocniej - całej ludzkości!

Świadczeniobiorcy pobraną Ępatię mogli schować do specjalnych pojemniczków i zabrać do domu na chwile kryzysu zdrowotnego.

Wdrożono też program Ępatia z Dostawą do Domu. W tym celu konieczne było posiadanie specjalnego pojemnika na ępatię ustawionego przed domem odbiorcy. Można było zamówić dostawę telefonicznie lub przez internet.

Poziom odbioru Ępatii powoli wyrównał się, ale nie samą Ępatią człowiek żyje! Ważna była profilaktyka, a tę mogły zapewnić szczepienia.

 

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2091-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzynasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział jedenasty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:24
Odsłony: 330

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2088-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziesiaty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 11. Szkolenie z kablologii

Kula kabli400

Nowe czasy sprzyjały rozwojowi nowych specjalności. Jedną z nich była kablologia. Każdy kto zakablował władzy na co najmniej 3 osoby otrzymywał tytuł specjalisty kablologa. Promowano ze wszystkich sił medycynę opartą na propagandzie według  zasady:

Hasło 2

Brak opisu.

Odrąbane stetoskopy

Matylda Przekora preferując  medycynę opartą na znajomości patofizjologii oraz doświadczeniu napisała fraszkę o nowej medycynie.

Medycyna Oparta na Propagandzie

 Medycyna Oparta na Propagandzie,

Lubi zawsze jechać po bandzie.

Wrzaskliwą narracją wciąż peroruje,

Innych poglądów nie toleruje.

Karci, wytycza oraz strofuje

Jak nieomylna dziunia się czuje.

Będąc już raczej lekarką starą

Poradzę dziuni warszawską gwarą:

Nie bądź tak cwana w ząbek czesana,

Bo przyszłość twoja będzie opłakana.

Tymczasem rozmiary pandemii były coraz większe i większe. Trzeba było szkolić personel aby podołał rosnącym wyzwaniom. Wybitni funkcjonariusze systemu dr Kalasanty Ustawka - Sięzdziwiłł , znany z zdolności do bycia mobilnym prezesem, dyrektorem, ba! przeorem! i nawet mentorem niedouczonych wspólnie z prof. Jędrzejem Przegranym, znanym specjalistą kablologii, który z talentem potrafił kablować na każdego.

Brak opisu.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

 GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2090-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dwunasty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział dziesiąty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:24
Odsłony: 317

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2086-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osmy-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 10. Wydoić każdego to nie jest nic złego

Krowa Trojan horse

Attenion! Trojan horse

Generalną zasadą stosowaną przez sztab dowodzenia rewolucją sanitarną było poufne hasło "Wydoić każdego to nic złego!". Symbol tej walki ustawiono na ulicy Nowy Świat.

Ważnym elementem walki z wirusem były kwarantanny oraz izolacje obywateli  zakażonych, podejrzanych oraz zdrowych mających kontakt, z tymi którzy skontaktowali się z wirusem.

Obywatele otoczeni troską nieznanych dotychczas rozmiarów wznosili modły,

Prośba

 Droga Big Pharmo, módl się za nami,

Ale też odpuść ludziom czasami!

Nie każdy musi, nie każdy chce,

Nadstawiać cztery litery swe ; )

Daj ludziom wybór oraz swobodę,

Nie czyhaj  chciwie na ich wygodę,

W kwestii decyzji podejmowania

I osobistego o zdrowie dbania.

Skierowani na izolację oraz kwarantannę rozklejali po wsiach i miastach takie plakaty, podobno symbolizujące ich okrutny los. Co więcej metody izolacji nieodpowiedzialnych jednostek nie spotykały się ze zrozumieniem wszystkich przedstawicieli społeczeństwa i trzeba było poszukiwać oraz wyłapywać te propandemiczne jednostki.

Do tego celu powołano specjalne oddziały Inspektorów Sanitarnych, którzy przetrząsali tereny milimetr po milimetrze, w poszukiwaniu zbiegów z izolacji oraz kwarantanny.

Krowa 1

Nikt się przed nami nie ukryje i z tego każdy z nas żyje! - hasło Inspektorów Sanitarnych

Na fotografii Inspektor Sanitarny poszukuje ukrytych dywersantów, którzy potrafili ukryć się  dosłownie wszędzie przed błogosławionym darem kwarantanny. Każdego dnia Inspektorzy Sanitarni składali osobiście meldunki profesorowi Braussowi Klappowi. Dostęp do jego gabinetu był starannie opracowaną ceremonią.

Niebieski korytarz 2

 W drodze do gabinetu do prof. Braussa Klappa

Początkowe odcinki korytarza prowadzącego do gabinetu miały pewne elementy jasne, które sugerowały, że Inspektorzy Sanitarni zmierzają ku Niebiańskiej Jasności.

Po kilkudziesięciu metrach droga stawała się coraz bardziej niebieska, kolorystyka ta miała na celu stworzenie uczucia dostępu do Niebios. Gdy inspektorzy pokonali dwa odcinki korytarz wchodzili do sekretariatu, gdzie stawali przed obliczem szefowej tego departamentu, którym była Madama  Idiotessa Bęc - Walska.

Redaktorzyca

 Madama Idiotessa Bęc - Walska

Przed wpuszczeniem  inspektorów do gabinety profesora skuwano im ręce i nogi, bo przecież nie można było ufać nikomu, że nie przyjdzie mu jakaś w najwyższym stopniu niestosowana myśl. Odebrane raporty kierowano do Departamentu Robotów Prasowych, które opracowywały codzienne komunikaty dla mediów.

Matylda przy maszynie

Robocica prasowa podczas pracy

Robotom prasowym nadano bardzo pociągający wizerunek zewnętrzny dzięki, któremu męska część korespondentów w Pandemlandii nie zwracała uwagi na treść robotycznych komunikatów prasowych.

Propagowano wizję Nowego Wspaniałego Świata (NWŚ) różnymi metodami. Stary Nieciekawy Świat (SNŚ) kurczył się w oczach, wystarczyło spojrzeć na coraz mniejsze jego rozmiary i powoli tonące pod wodami mórz i oceanów kontynenty pełne starców nie przynoszących dochodów, a jedynie pożerających pieniężne zasoby publiczne.

Nowy Wspaniały Świat (NWŚ) przedstawiono jak krainę mlekiem i miodem pachnącą.

Branża Big Pharma oraz Big Vaccine starała się dotrzymywać kroku  mutacjom wirusów produkując kolejne edycje szczepionek. Produkcja tabletek oraz innych leków była tysiące razy mniej opłacalna w porównaniu z produkcją szczepionek na kolejne mutacje wirusów.

Właściwie Global Big Pharma & Big Vaccine (BP&BV)  rządziła światem. Na każdego polityka zgromadzono taką ilość wrażliwych danych, często mocno kłopotliwych, że siedzieli oni potulnie jak myszki pod miotłą.

Zasadą, która rządziła światem w dobie pandemializmu było "masz e-kwity, masz władzę". Smartfony, bez których nie wyobrażano sobie życia w epoce pandemializmu śledziły wszystko - od miejsc, w których bywała dana osoba po dobową ilość wypuszczanych bąków przez dolny odcinek przewodu pokarmowego. Wprowadzono limity bąkowania.

 Każdy kto przekroczył dozwolony limit puszczania bąków był publicznie nazywany Szkodliwym Śmierdzielem. Media kolorowe prześcigały się w sensacyjnych opisach okoliczności, w których politycy puszczali nadmiarowe bąki. Wprowadzono do świadomości obywateli na wzór bumelanta z epoki socjalizmu, nową szkodliwą społecznie postać, która nazwano Bąkelantem  Z takim wizerunkiem żaden polityki nie miał jakichkolwiek szans na uznanie wśród zmanipulowanych mas wyborczych. Poza terminem ślad węglowy lansowano termin ślad bąkowy. W publicznych miejscach ustawiono banery z hasłem:

Duży bąkowy ślad psuje Nowy Społeczny Ład

Nikt nie chciał być śmierdzącym dywersantem! Zmieniano też strategie promocji kolejnych edycji szczepionek przeciwwirusowych. Do starszego pokolenia, które pamiętało czasy gdy Siedziało (się) jak w kino, na dachu przy kominie, a może jeszcze wyżej niż ten dach, skierowano znaną piosenkę w nowej aranżacji:

https://www.youtube.com/watch?v=zgcVDLKMtRQ

Siedzieliśmy jak w kinie,

Z szczepionką przy rozkminie,

A może jeszcze bliżej

Niż  roz-kmin, kmin, kmin!

A ty ją precz oddałeś

I innej już nie chciałeś

To po co CHPL tak studiowałeś?

Wtedy, tak?

Dziewięć edycji szczepionki jakoś upchnięto pomiędzy różne grupy - a to cukrzyków, a to parkinsoników albo górników, a nawet wśród antypandemików. Jedną z kolejnych akcji propagandowych skierowano do seniorów. 

Początkowo haczyło, ale nieoczekiwanie  jakiś niesforny 95 letni starzec w Sanatorium Miłości zaczął  rozpowszechniać fake newsa, że szczepionka powoduje u mężczyzn niepełnosprawność seksualną. 

Tego jeszcze brakowało, żeby w Sanatorium Miłości nie można było uprawiać miłości! Starcy zaczęli  odmawiać szczepień, co więcej zamówili u grafików plakaty i rozkleili je we wszystkich salach jadalnych.

Cóż robić? Podczas narady w sztabie kryzysowym zdecydowano polecieć starcom po urodzie, w nadziei, że osłabi to ich seksualną atrakcyjność u seniorek.

Niestety słabo to działało na seniorki, które ceniły wolność poniżej pasa u swoich facetów bardziej, niż stan i kolor owłosienia tu i ówdzie, zwłaszcza ówdzie. Pierwsze dwie dawki jakoś upchnięto na wcisk. Kontrolowano gazety papierowe, popularne wśród seniorów, media społecznościowe, których seniorzy z czasem się nauczyli, głównie dzięki portalowi randkowemu dla pokolenia 65 (+)  " Babcie & Dziadki. Seks bez Wpadki". No i gadaj tu z takimi! 

Deską ratunku okazały się być ptaki. Padł pomysł aby rozpropagować koncepcję pandemii Covidu ptasiego, analogicznie do znanej ptasiej grypy. Opracowano spektakularny model graficzny białka kolca ptasiej covidozy.

Pierwsze dwie serie szczepionek przeciwko PTAK-CoV-2 jakoś się rozeszły z pewnym zainteresowaniem ze strony posiadaczy wszelkiego rodzaju  ptactwa.

Niestety od trzeciej zaczęły się schody. Ptactwo zaczęło ćwierkać między sobą, że to są jakieś spady z pańskiego / ludzkiego stołu i zaczął się totalny ptasi odlot antycovidowy, między tymi osobnikami z bądź co bądź ptasimi móżdżkami!!!

Powrócono więc do prób szczepienia ludzi, blokowano niezaszczepionym dostęp do różnych miejsc, wzorując się na historycznych pretekstach dyscyplinujących niepokornych bywalców miejsc publicznych. Było trudno wszystkim - ludziom, ptakom i zwierzętom.

Nie tylko ptaki czuły się źle.

Podobnie źle czuły się drzewa, które nie chciały umierać stojąc i postanowiły udać się na emigrację.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2089-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-jedenasty-21-10-2022

 

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział dziewiąty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:23
Odsłony: 303

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2086-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osmy-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 9. Walka z opozycją sanitarną

Bydgoszcz kamienne głowy

Pomnik Bohaterów Rewolucji Sanitarnej

W miarę rozwoju pandemii zaczęły powstawać różne grupy opozycyjne zarówno w realu, jak i wirtualne. Krążyła bibuła pandemiczna, tworzono pieśni wzywające do walki z ciemiężcami sanitarnymi. Jedną z nich była pieśń hymniczna "Gdy naród do boju wystąpił z orężem", do której dopisano nowe, aktualne słowa. Pieśń śpiewano na melodię: https://www.youtube.com/watch?v=ICI7PpW8irg

Gdy Naród do boju

Wystąpił z wirusem

Panowie o dawkach

Radzili...

Gdy naród zawołał

Umrzemy lub zwyciężem

Panowie ciężarne

Szczepili... 

O cześć Wam

Panowie magnaci

Za ludzi niewolę

Kajdany,

O cześć wam,

Eksperci i potentaci

Za świat do lockdownów

Zagnany...

Szturm na Pałac Covidowy

Ucisk sanitarny narastał, aż osiągnął masę krytyczną. Niezadowolony lud miast i wsi ruszył na  Pałac Covidowy z zamysłem ukarania ciemiężców. Szturmujący do walki zagrzewali się słowami Marszu Gwardii Anty Covidowej

https://www.youtube.com/watch?v=KFxYpHOunrQ

My ze straconych szans

I zagubionych lat,

Za stres i ból,

Za lata łez,

Już zemsty nadszedł czas!

Szczęśliwie zastępy Armii Covidiańskiej odparły szturm i Pałac Covidowy odzyskał swój niepowtarzalny blask.

Wielki Plan Walki z Pandemią

<a href=
Źródło ilustracji:
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Storming_of_the_Winter_Palace 

Dla  uzyskania lepszych wyników opracowano 6 letni Wielki Plan Walki z Pandemią oraz przygotowano odpowiednie jego nagłośnienie w przestrzeni publicznej. Plakat symbolizujący plan przedstawiał dzielnego Oficera Sanitaryzmu, który wierci dziurę w brzuchu niezaszczepionym osobnikom, aby poświęcili się dla dobra całej ludzkości i w końcu zaszczepili się.

Najwięcej nadziei wiązano z młodzieżą, jej również poświęcono odpowiednie propagandowe plakaty.

Plakaty dedykowane młodzieży wzmocniono przekazem do konsumentów napojów alkoholowych, którzy w Pandemlandii stanowili znaczący odsetek społeczeństwa.

Uczucie wdzięczności musi mieć swój wyraz

Zmasowana akcja promocyjna przyniosła pewne rezultaty, można było mówić o sporym sukcesie, który wymagał wizualizacji i konkretyzacji. W tym celu  w centrum miasta Chcivos wzniesiono pomnik, z motywem nawiązujących do znanego monumentu "Czterech Śpiących". Kamienie umieszczone na głowach poszczególnych bohaterów monumentu symbolizowały dźwiganie olbrzymiego ciężaru walki z pandemią.

Oczywistą oczywistością było, że bohaterami monumentu zostali profesor Brauss Klapp, Jej Ekselencja Madama Bidula von der Crafty, profesoressa Teressa Chciwa - Namaxa oraz Adam Prankster.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2088-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziesiaty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział ósmy 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:23
Odsłony: 274

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2085-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siodmy-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 8. Wirusy w natarciu

Wirusy, odkąd istniały, zawsze potrafiły przechytrzyć ludzi. Atakowały znienacka, w sposób niewidoczny i podstępny, szybko ścinając z nóg człowieka upatrzonego na swoją ofiarę. Nic sobie nie robiły z tego, że ktoś jest Bogatym Biznesmenem, Bardzo Ważnym Politykiem, Bardzo Znanym Prawnikiem, a nawet Bardzo Znanym Dziennikarzem. Nie odczuwały ani odrobiny lęku przed stanowiskiem swojej ofiary, stanem jej konta bankowego, zasięgiem wpływów ani koneksjami krajowymi i zagranicznymi. Kompletnie ignorowały fakt posiadania dostępu swoich ofiar do mediów, mikrofonów i studiów telewizyjnych. Były niewrażliwe na wpisy na mediach społecznościowych, najbardziej wściekły hejt i co najstraszniejsze – na najgroźniej zredagowane paragrafy, ustawy i rozporządzenia.

Bezpardonowo wskakiwały na śluzówki dróg oddechowych albo co gorsza – dróg moczowo-płciowych kobiet i mężczyzn, przyczepiały się do wybranego receptora, podstępnie przenikały błony komórkowe i wdzierały się z impetem do wnętrza komórek swojej ofiary.

Rozhulane wirusy namnażały się szybciej niż króliki w Australii, hasając po całym organizmie zaatakowanych, pozbawiając ofiary możliwości poruszania się, a z czasem w niektórych przypadkach także oddychania.

Bezczelność wirusów nie znała granic – i nie jest to licentia poetica! Te zlepki aminokwasów, bo nawet nie białek!, bezczelnie przemieszczały się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, z jednego sezonu na drugi sezon, co więcej – korzystały na gapę z samolotów, pociągów, autobusów i statków.

Nic więc dziwnego, że w końcu z niespotykaną siłą zaatakowały Pandemlandię, w szczególności jej większe miasta. W oczywisty sposób Perfect City znalazło się w epicentrum wirusowej zarazy. Każdego dnia przybywało chorych, a przychodnie i szpitale uginały się pod ciężarem obowiązków. Dotychczasowa sieć szpitali z dnia na dzień stawała się jedną wielką ruiną.

Perfect City 18

Utworzono pogotowie przystankowe

Na przystankach ustawiono butle tlenowe, aby oczekujący na przewóz do szpitala nie zostali bez pomocy

Mrok zapanował w całej krainie, depresja dotykała prawie każdego obywatela i obywatelkę, bo nie mógł pojechać na wakacje zagraniczne, udać się na basen czy siłownię, spotkać ze znajomymi w restauracji. Zwoływano naradę za naradą...

TOPTRANS

Szczepionkobus

Podczas jednej z narad zwołanej przez szefa władzy terenowej, którą reprezentował wybrany wolą My, Narodu dr Kalasanty Ustawka-Sięzdziwiłł, pojawiło się światełko w tunelu. Przedstawiciel Centrum Dowodzenia Jaźnią i Wyobraźnią uznał, że niezbędne jest wybudowanie Szpitala Narodowego.

Obiekt przyszłej inwestycji już w swym pierwotnym kształcie konstrukcyjnym nadawał się do tego celu znakomicie.

– Popatrzcie państwo na te kolce! – zagaił dr nauk niemedycznych Adaś Prankster. – One będą symbolem i wskazówką, nadzieją i drogowskazem, a jednocześnie straszydłem.

Perfect City 19

Bo proszę szanownych zebranych i zaufanych, w inwestycjach w zdrowie nie chodzi o to, by dawać, ale żeby odbierać! Karać się starać! To są nasze niezłomne zasady, które mi wpojono podczas stypendium w Ameerland Global Bank.

– Adaś, ty masz łeb jak sklep! Co ja mówię! Jak supermarket! – zawołał zachwycony Kalasanty.

– Bo ja jestem taki bardziej handlowy, znaczy bankowy, no ogólnie finansowy – wyznał szeptem Bidaś i spłonął rumieńcem.

Szybko napisano Ustawę o Szpitalu Narodowym i ruszono do jego tworzenia w pomieszczeniach niegdysiejszego obiektu sportowego, który marniał na obrzeżach Perfect CIty.

Perfect City 20

Na początek zarządzono wprowadzenie szerokiej strefy reżimu sanitarnego. Już na moście poprzedzającym dojazd do Szpitala Narodowego obowiązywało noszenia maseczek. Zalecenie przedstawiono przy śluzie wjazdowej w formie graficznej.

Zdecydowano, że realizacja inwestycji Szpital Narodowy odbędzie się w czynie społecznym. Pracami miały kierować samorządy terytorialne pod kierunkiem Kalasantego Ustawki-Sięzdziwłła i samorząd lekarski pod kierunkiem Jędrzeja Przegranego.

Dotychczasowe centrum szpitalne w centrum Perfect City postanowiono zburzyć, a teren sprzedać Ameerland Global Bank. Wystarczył jeden rzut oka, aby wiedzieć, jak te budynki są stare, nie z tej epoki. W końcu nieprzytomnym ludziom jest obojętne, gdzie leżą pod respiratorem, a przytomnym na umyśle bankierom nie jest obojętne, gdzie siedzą, inwestują i robią interesy. Te odrapane mury wkrótce miały tętnić życiem w rytmie zgodnym z największymi giełdami świata. To było wyzwanie, jakiego William D. Johnson, szef Ameerland Global Bank, już dawno nie przeżywał, a wyzwania ogołacania ludzi z pieniędzy i dóbr materialnych kochał nade wszystko. Pracownicy Ameerland Global Bank dzień rozpoczynali od odśpiewania na baczność hymnu bankowego:

Wszystko co nasze bankom oddamy

W nich tylko siła, w nich jeden cel!

- Kocham ten stan! - zawołał główny inwestor, szef Ameerland Global Bank, William D. Johnson.

Perfect City 21

Mroczny z pozoru początek pandemii niczym tunel bez światełka z upływem czasu przemieniał się w jasną perspektywę z widniejącym w oddali sukcesem. W opracowanej strategii zarządzania kryzysem zdrowotnym postawiono na Ępatię oraz zaangażowanie pracowników ochrony zdrowia i perfekcyjny nadzór kadry menedżerskiej nad wykonaniem zleconych medykom zadań. O każdy organizacyjny szczegół dbało kilku najbardziej zaangażowanych i Ępatycznych menedżerów, a nad nimi czuwała rada nadzorcza złożona z zaufanych członków rodzin.

Nie od dziś wiadomo, że odpowiednia dieta jest w stanie nie tylko uchronić od choroby, ale i chorego postawić na nogi. Przygotowano następujący jadłospis rymowany, aby był łatwiejszy do zapamiętania:

Śniadanie
kromka chleba z rana i z covidem wygrana

Perfect CIty 22

Obiad
tylko strawa duchowa i poprawa gotowa

Podwieczorek
mowa trawa, świeżo skoszona murawa

Kolacja
jedno jabłko z wieczora trzyma z dala doktora

Perfect City 23

To nie były byle jakie jabłka, pierwsze lepsze z brzegu! To były jabłka naukowo opracowane przez laureatów Nagrody Nobla, specjalnie przetestowane i certyfikowane. Każde jabłko miało swój niepowtarzalny, indywidualny certyfikat. Pierwsza prezentacja Jabłek Terapeutycznych miała miejsce na konferencji w Lindau, podczas której akredytowana tam Matylda  miała okazję ten ciekawy produkt osobiście degustować. Zjadła jabłko i od razu poczuła się lepiej... czuła, jak zdrowie rozchodzi się po jej organizmie.

Szybko zawinęła w chusteczkę pestki ze zjedzonego noblowskiego jabłka i zawiozła je do Rodzinnego Miasteczka, gdzie jej rodzina rozpoczęła uprawę. Matylda na każdy sezon dostawała z Rodzinnego Miasteczka odpowiednią ilość tego naturalnego prozdrowotnego produktu. To, że produkt działa, nie ma najmniejszej wątpliwości – wystarczy spojrzeć na Matyldę! Mimo że jej pesel zaczyna się od 45, to owocnie realizowała ona hasło „Do szpitala to ja jeździłam tylko do porodu i do pracy”.

Jadłospis postanowiono wręczać pacjentom i personelowi, aby wszyscy mogli się na... naczytać do woli, a nie najeść, bo przecież nie o to chodzi, aby ludzie się objadali i do zdrowia nie wracali – grzmiał we wszystkich programach radiowych i telewizyjnych dr Adam Prankster.

Postawiono na maksymalny sukces, a hasłem które wszystkim administratorom  przyświecało, były słowa „Jak nie teraz, to kiedy?”

Najdrobniejszy szczegół nie uszedł uwadze organizatorów Szpitala Narodowego. Dr Kalasanty Ustawka - Sięzdziwiłł opracował perfekcyjny plan dojazdu poszczególnych karetek pogotowia covidowego i kolejność ich przyjmowania.

Perfect City 24

Widoczny w centralnym punkcie fotografii kwadrat ze zbiegającymi się liniami to izba przyjęć Szpitala Narodowego i drogi dojazdu do aż 18 śluz sanitarnych.

Sukces czuło się powietrzu, on fruwał w stężeniu większym niż wirusy! Wizjonerzy wszystko widzieli w szczegółach, ale niezbędne było oczywiście przeszkolenie szeregowego personelu medycznego, który nie był nastawiony na sukces, ępatię i służbę ludzkości tak jak menedżerowie i politycy.

Dr Kalasanty Ustawka - Sięzdziwiłł wspólnie z prof. Jędrzejem Przegranym zorganizowali serię webinariów dla personelu medycznego. Podczas jednego ze szkoleń pielęgniarka znienacka zapytała:

– Miałam pacjenta, u którego gorączka była tak wysoka, że zabrakło skali na termometrze! Co robić w takim przypadku, panie doktorze, administratorze?

– Jak to co robić? Stłuc termometr! – wrzasnął poirytowany dr Kalasanty. – To pani tego nie wie??? Tyle lat w ochronie zdrowia i nie zna pani podstawowych procedur???

Personel medyczny otrzymał polecenie "stłuc termometr!”

Wyczerpany emocjonalnie powrócił do swojej rodowej posiadłości na obrzeżach Perfect City. Z jakim niedouczonym, niedomyślnym, niezaangażowanym personelem przyszło mi pracować! – skarżył się małżonce, która powitała go czuły pocałunkiem oraz gorącym rosołem na wzmocnienie organizmu osłabionego zarządzaniem niegramotnymi masami ludzkimi.

Szkolenia musiały odbywać się w placówkach akademickich, ale wyczerpany Kalasanty postanowił, że spotkania Rady Nadzorczej Szpitala Narodowego będą odbywały się w przyjaznej atmosferze restauracji Cactusos & Amigos.

Na pierwszym posiedzeniu wybrano Rzeczniczkę Prasową Szpitala Narodowego, którą została jedna z córek Kalasantego.

Syrenka660

Jej zadaniem było leżeć na przeciwległym do Szpitala Narodowego brzegu rzeki i pachnieć. Wydzielając intrygujący zapach jednocześnie testowała, czy zadający jej pytania dziennikarze nie stracili węchu wskutek zakażenia wirusem.

Ci z dziennikarzy, którzy zachwycili się jej zapachem, otrzymywali odpowiedź na swoje pytania, a ci co nie skomentowali tego przecudnego aromatu, byli uznawani za zakażonych i kierowano ich na kwarantannę, aby nie marudzili i nie rozsiewali pesymizmu. Nie od dziś wiadomo, że pesymizm jest gorszy od niejednego wirusa!

Każde duże przedsięwzięcie wymaga czasu. Wiadomo, że nie tylko nie od razu Kraków zbudowano, ale także Rzymu nie budowano w jeden dzień. Podobnie było z Nowym Wspaniałym Światem. Jego powstanie wymagało czasu, starań, inwestycji.

Mimo nieustających starań władz administracyjnych oraz producentów Big Vaccine idea wielokrotnego zaszczepienia wszystkiego co się rusza przeciągała się w czasie. Nie wszyscy mieszkańcy Pandemlandii rozumieli rozmiar bezgranicznego dobra jakie na nich spływało z rąk dobroczyńców z  Chcivos.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2087-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-dziewiaty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział siódmy 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:22
Odsłony: 341

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2084-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-szosty-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 7. Wszystkiego za dużo

Perfect City 14

Stary Nieciekawy Świat był bez przyszłości! Wszystkiego w nim było za dużo! W tym nieciekawym świecie było za dużo ludzi, za dużo starców, za dużo dzieci, za dużo samochodów, ubrań, książek i  wielu, wielu innych rzeczy. Nie dość tego bogaci ludzie mieli ciągle za mało pieniędzy, a biedni ciągle za dużo monet! Nie dało się tak dalej żyć!

Konieczne było stworzenie Nowej Wspaniałej Krainy, w której wszystko będzie urządzone na nowo w sposób śliczny i ekologiczny! Krainę tę nazwano Pandemlandią.

Na kolejnej naradzie w mieście Chcivos, ideolog profesor Brauss Klapp przedstawił zaufanemu gronu decydentów założenia Manifestu z Chcivos.

PAblo Picasso

Profesor Brauss Klapp

Źródło ilustracji:

https://www.artic.edu/artworks/8624/portrait-of-pablo-picasso

Podstawowym założeniem tego dokumentu było, że bogaci będą coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. W końcu wszystkie poprzednie manifesty też do tego się sprowadzały, więc po co było wymyślać coś nowego?

No bo po co takiemu biednemu pieniądze? Ani ich rozsądnie nie zainwestuje, ani nie da zarobić bogatym, ani nie wyda na rzeczy powodujące, że bogaci będą jeszcze bardziej bogatsi. Nie dość tego taki biedny tylko narzeka i puszcza bąki powiększając ślad węglowy! To musiało się skończyć źle!

Wyobraźmy sobie zabąkowany cały świat gazami wypuszczanymi z przewodu pokarmowego przez biedakokratów! Nie dość, że zabrakło by tlenu do oddychania, to jeszcze wydalane gazy zabiłyby zapach perfum, którym bogatokracja skrapiała swe szlachetne ciała. Cały trud produkowania najwspanialszych perfum w Francji, ojczyźnie wytwornych perfum, poszedłby na marne. A przecież nie o to w życiu chodzi, żeby harować jak wół, pocić się wszędzie i śmierdzieć, lecz żeby leżeć i ładnie pachnieć !!!

Pandemlandia położona była centralnie na godzinie dwunastej powyższej mapy. Podstawową strukturą w Pandemlandii było Centrum Dowodzenia Jaźnią i Wyobraźnią (CDJW). Szefem Centrum Dowodzenia Jaźnią i Wyobraźnią był profesor Brauss Klapp, któremu podlegał zespól doradców z poszczególnych krajów. Raz w roku spotykano się w Chcivos i radzono nad przyszłością świata. Po wielu latach naradach, podczas historycznej już konferencji w słynnym The Bay Tay Hotel zdecydowano, że uroczysty początek  Nowego Wspaniałego Świata będzie miał miejsce  pod koniec 2019 roku. Jak postanowiono tak zrobiono. Nowy Wspaniały Świat połączył wszystkie dotychczasowe państwa, które przyjęły wspólną nazwę Pandemlandia. Opracowano hymn, konstytucję, godło oraz flagę nowego globalnego państwa.

Konstytucja Pandemlandii była krótka. Punkt pierwszy mówił, że bogaci zawsze mają rację, punkt drugi mówił, że biedni nigdy nie mają racji. Punkt trzeci mówił, że w Pandemlandii obowiązuje bezwzględne posłuszeństwo. I tyle, po co rozpisywać się o jakiś innych prawach??? Nie było najmniejszego sensu!

Godlo Pandemlandii przedstawione poniżej, strzała symbolizowała ideę wyznaczania kierunku dla świata, a podkowa oznaczała stół obrad przy którym zasiadało 6 gubernatorów kontynentalnych oraz 2 przewodniczących generalnych.

Źródło ilustracji: 

https://pl.wikipedia.org/wiki/God%C5%82o

Hymnem Pandemlandii był słowa podane poniżej, śpiewane na melodie Budujemy Nowy Świat. Nauka hymnu obowiązywała wszystkie dzieci już od żłobka i przedszkola oraz osoby dorosłe.

https://www.youtube.com/watch?v=CjhXmXjxXQE

Już dość narzekań i gderań

I tylko chciej i tylko spójrz 

Jak rośnie w krąg

Bogatów, Biedów, Głupotów i Sterań

Wspólne dzieło Waszych rąk .

***

Więc chodź i zakasz rękawy,

Do ręki kielnię bierz i stawaj z nimi tu

Bo to dla nas, dla naszej chciwej sprawy,

Tak codziennie, tak bez tchu!

***

Budujecie Nowy Świat,

Jeszcze jeden Nowy Świat,

Naszym przyszłym lepszym dniom, Publiko!

Każdą pracę dla nas mnóż,

Każdą pracę dla nas dziel,

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż po dach,

Niech radośnie rośnie gmach,

Naszym snom, chytrym snom, Publiko!

Nich się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są,

Budujecie nasz wspaniały nowy schron.

***

Już dość narzekań i gderań

I tylko chciej i tylko spójrz,

Jak rośnie w krąg!

Bogatów, Biedów, Głupotów i Sterań

Wspólne dzieło Waszych rąk!

***

Więc choć i zakasz rękawy,

Do ręki kielnię bierz i stawaj z nimi tu,

Bo to dla nas, dla naszej chytrej sprawy,

Tak codziennie, tak bez tchu!

***

Budujecie Nowy Świat

Nasz Wspaniały Nowy Świat!

Naszym przyszłym, lepszym dniom, Publiko!

Każdą pracę z sobą mnóż

Każdą pracę z sobą dziel!

Bo to jest Twój główny cel Publiko!

Od piwnicy aż po dach,

Niech radośnie rośnie gmach,

Naszym snom, nie Twoim snom Publiko!

***

Niech się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są,

Budujecie betonowy nowy cudzy schron!

***

Już dość narzekań i gderań,

I tylko chciej i tylko spójrz,

Jak rośnie w krąg,

Bogatów, Biedów, Głupotów i Sterań

Wspólne dzieło Waszych rąk!

***

Więc chodź i zakasz rękawy,

Do ręki kielnię bierz i stawaj z nimi tu,

Bo to dla nas, dla naszej chytrej sprawy,

Tak codziennie, tak bez tchu!

 ***

Budujecie Nowy Świat,

Całkiem cudzy Nowy Świat,

Cudzym przyszłym lepszym dniom, Publiko!

 Każdą pracę dla nas mnóż,

Każdą pracę dla nas dziel,

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż po dach

Niech radośnie rośnie gmach!

Naszym snom, nie twoim snom, Publiko!

Niech się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są!

Budujecie betonowy cudzy schron!

***

Budujcie Nowy Schron.

Jeszcze jeden Nowy Schron

Cudzym przyszły lepszym dniom, Publiko!

Każdą pracę z sobą mnóż,

Każdą pracę z sobą dziel

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż  po dach,

Niech radośnie rośnie gmach!

Cudzym snom, cudzym dniom, Publiko!

Niech się mury pną do góry 

Kiedy dłonie głupie są!

 Budujcie Betonowy Nowy Schron!

 ***

Budujcie Nowy Schron,

Jeszcze jeden Nowy Schron,

Cudzym przyszły lepszym dniom, Publiko

Każdą pracę z sobą mnóż,

Każdą pracę z sobą dziel,

Bo to jest Twój główny cel, Publiko!

***

Od piwnicy aż  po dach,

Niech radośnie rośnie gmach,

Cudzym snom, cudzym dniom, Publiko!

Niech się mury pną do góry,

Kiedy dłonie głupie są,

Budujcie Nieprzyjazny Nowy Świat!

Flaga Pamdemlandii

Flaga Pandemlandii była biała, był to symbol nieskazitelności Nowego Wspaniałego Świata, na jej tle była umieszczona gałązka oliwna, symbolizująca obowiązujący w Pandemlandii weganizm.

Staranność i zaangażowanie emocjonalne podczas śpiewania hymnu monitorowały liczne urządzenia zamontowane w boksach pracowniczych, wyposażone w programy sztucznej inteligencji oceniające szczerość uczuć  podczas śpiewania hymnu oraz  wzruszenia odczuwane przez wykonawcę.

Czas pracy wynosił od 12 do 18 godzin i był ściśle monitorowany. Jeżeli pracownicy ściśle przestrzegali regulaminu pozostałe 6 godzin doby mogli przeznaczyć na sprawy prywatne takie jak opróżnianie pęcherza moczowego oraz końcowego odcinka jelita grubego, sen, zabiegi higieniczne. Pensje były przelewane na e-konto bankowe, którego wydatki podlegały ścisłej kontroli władzy. Dozwolone były zakupy czystej wody, produktów wegańskich, owoców oraz warzyw. Produkty były dostarczane przez roboty, pod dzierżawiony boks pracowniczy. Dieta taka zapewniała wypełnienie przewodu pokarmowego na całej długości, minimalizowałam produkcję gazów jelitowych, dzięki czemu znacząco zmniejszył się na świecie ślad węglowy. Docelowo planowano zakaz puszczania bąków w całej Pandemlandii dla szeregowych obywateli. Swobodne puszczanie bąków było dozwolone jedynie dla przedstawicieli władzy od szczebla gminnego w górę. Każdy przepis oraz zalecenie dotyczące trybu życia w Pandemlandii musiała mieć podstawy naukowe stworzone w oparciu o wyniki badań klinicznych, rejestrowanych na portalu www.pandemia.trials.gov

Rozpoczęto już pierwsze badania kliniczne Gut Gases Study (GGS), których protokoły zaakceptowała Pandemland Medicine Agency. Po 48 godzinach obserwacji w grupie z zakazem puszczania bąków stwierdzono kilka przypadków skrętu kiszek oraz zgonów wkrótce po wystąpieniu niedrożności przewodu pokarmowego. Oczywiście w żadnym wypadku nie wiązano tego z protokołem badania! W końcu uczestnicy badania wstrzymywali się od puszczania bąków dobrowolnie! A poza tym podpisali świadomą zgodę na udział w badaniu klinicznym! To była absolutnie przypadkowa sprawa, że uczestnicy zmarli w trakcie trwania badania klinicznego. W końcu inni ludzie, którzy nie brali udziału w badaniu oraz swobodnie puszczali bąki też umierali w tym samym czasie co uczestnicy badania - oznajmił podczas konferencji prasowej Robot Prasowy ds kontaktu z dziennikarzami medycznymi. W stolicy Pandemlandii pracowało 158 robotów, które produkowały codzienne komunikaty prasowe, rozsyłane do wszystkich liczących się redakcji czasopism medycznych. Na liście obsługiwanej przez roboty był portal  Jedynie Słuszne Diagnozy (JsD), którego redaktor naczelną oraz wydawcą była Matylda Perverso. Zespół portalu  sprawiał nieco kłopotów Nadzorowi Prasowemu Pandemlandii, ponieważ zespół redakcyjny miał swoje zdanie na temat medycyny, podobno oparte na doświadczeniu osobistym nabytym podczas pracy przy poprzedniej pandemii w zawodzie wyuczonym za młodu.

<a href=

Portret Jej Ekselencji Madamy Biduli von der Crafty

Źródło ilustracji:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/d/d4/Portrait_of_Dora_Maar.jpg

- Doświadczenie osobiste w medycynie, a cóż to takiego? - nigdy o czymś takim nie słyszałam ani nie miałam z tym dziwnym zjawiskiem do czynienia - wycedziła konsultanta krajowa  ds. trzymania za jamę ustną świadczeniodawców medycznych, profesoressa Teressa Chciwa - Namaksa. 

-Trzeba będzie zgłosić sprawę do Okręgowej Izby Świadczeniodawców Medycznych -wycedziła podczas narady w Ministerstwie Jedynie Słusznych Decyzji, którym zarządzał dr Adam Prankster, absolwent kursów wieczorowych The Party School in Chcivos. Po takim zgłoszeniu przyjrzą się tej sprawie i ustalą czy ktoś z doświadczeniem osobistym może wykonywać posługę udzielania świadczeń medycznych. Nie od dziś wiadomo, że wszystkich obowiązują zarządzenia oraz wytyczna bardzo liczne, wydawane przez Ministerstwo Wyłącznie Dobrych Decyzji oraz konsultantę krajową. Skierowanie Matyldy, jednostki niepokornej na kursy odświeżające jej zmurszałe doświadczenie osobiste było nakazem chwili  ponieważ podobno założyła ona Instytut Medycyny Opartej na Doświadczeniu Osobistym i mianowała się profesorem tego całego IMODO - wyszeptała podczas narady profesoressa. Jak będzie oporna na oficjalnie obowiązującą wiedzę pandemiczną, to trzeba będzie rozważyć zawieszenie na czas jakiś Prawa Relizowania Daru Powołania do Medycyny - szepnęła cichutko profesoressa Teressa  na ucho Adamowi.

Czas płynął. Zbliżał się Nowy Rok. Na łamach Gazety dla Medycznych i Robocic ukazało się zaproszenie:

Serdecznie zapraszają na uroczysty koncert noworoczny "Zakazane piosenki", który dedykujemy wszystkim mieszkańcom Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL), którzy mają poczucie humoru. 

 Źródło ilustracji

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakazane_piosenki#/media/Plik

Wstęp na koncert za okazaniem paszportu Pandemlandzkiej Republiki Ludowej (PRL), pardon Pandemlandzkiej Republiki Szczepionkowej (PRS).

Osobom bez poczucia humoru koncertu nie dedykujemy ani też nie wydajemy paszportu pandemlandzkiego..

Cucurucucu Pandemio!

https://www.youtube.com/watch?v=c9is2o6obHI

Mijają dnie i noce, szukamy światła,

Szukamy gwiazd , ile to jeszcze chwil,

Niepewnych dni przeżyjesz sam.

Huragan porwał nas, rozrzucił nas we wszystkie strony.

Dlaczego tyle śmierci  I smutku na świecie.

Pytam dlaczego???

Aj aj aj aj aj zaśpiewaj ,

Aj aj aj aj aj zaśpiewaj,

Aj aj aj aj ajj chcę śpiewać,

Do wysokich gór do nieba.

A jak Pandemia od świtu szalona gna,

Bo skrzydła ma widzisz jak szybko czas,

Z radością pędzi kołując nas,

Huragan to Pandemia, taniec do słońca,

Taniec bez końca, jeśli zapytasz mnie 

Czy czegoś chcę niech trwa zabawa!

Cu cu rru cu cu Pandemio

***

Bal na Gnojnej

https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=nieprzespanej+nocy+znojnej

Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad
U Starego Joska na ulicy Gnojnej
Zebrał się biznesu kwiat

Pandemia z cicha na trzy czwarte rżnie

Ferajna tańczy ja nie tańczę
Z szaconkiem bo się może skończyć źle
Gdy w Pandemię bawimy się

Bez leczenia i myślenia
Byle byłoby co (szcze) pić
Kiedy Bidaś ze szczepionką zaiwania
Chce nas szczepić, żeby żyć

Kto znał Bidasia ten czuł mojrę
Ale jeden nie czuł jej
I dlatego się naraził na dintojrę
Skończył się z przyczyny tej

Bidaś z pogrzebaczem w dłoni
A frajer frajera szprycą od Chcivera
Zaiwania że aż strach

Szczepionka tańczy ja nie tańczę
Z szaconkiem bo się może skończyć źle,
Gdy w Pandemię bawimy się.

Jak latarnie sennie świeca
Gwiżdże cicho nocny stróż
A kat Maciejowski tam pod szubienicą
Na nich wszystkich czeka już!

***

Siekiera, motyka

Siekiera motyka, kłopot jest!

Gdy dodatni Covid test.

Siekiera, motyka i plandeka,

Już san epid na mnie czeka.

Już policja kwarantanna,

I opieka nieustanna,

Jednak nie do uwierzenia,

Bez lekarza, bez leczenia.

Siekiera motyka, problem wszędzie,

Co tu teraz ze mną będzie?

Szpryca, szpital, koncentrator,

Czy mnie czeka respirator?

Siekiera motyka, kwerceptyna,

Dobra też jest D witamina,

Cynk, naproksem ze dwa razy,

By się pozbyć tej zarazy. 

****

Wszystkie pary tańczą, wszyscy chorzy zdrowieją, wszystkie chytrusy i chcivusy trafiają tam gdzie ich miejsce czyli na śmietnik historii. - zapowiedział Wodzirej.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2086-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-osmy-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział szósty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:21
Odsłony: 411

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2083-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-piaty-21-10-2022

Beata Niedźwiedzka

Rozdział 6. Redakcyjny dzień jak co dzień

Redakcja GdL Igloo

Zimowa siedziba redakcji

Brama Niemcewicza

Brama wjazdowa do siedziby zimowej redakcji

Mijał kolejny redakcyjny dzień pełen twórczych dyskusji oraz planów na przyszłość. Pracowano w zależności od pory roku w siedzibie zimowej lub siedzibach letnich.

Redakcja Gazety dla Medycznych Robotów i Robocic w swej nowej strukturze organizacyjnej powoli nabierała sił oraz uczyła nowych zadań oraz zgłębiała nowe tematy. Mijały kolejne dni. Pewnego ponurego listopadowego popołudnia do kącika GdL przyszedł list:

Droga Redakcjo,

Całe życie jestem szarą myszką. Jednak od zawsze marzę, by związać się z kimś kto jest sławny, o kimś, o kim wszyscy mówią, takim z pierwszych stron gazet. Chciałam by moje życie przez to nabrało rumieńców. Wybór padł na Koronawirusa Celebrytę. Najpierw zaprosiłam go do znajomych, potem wprowadził się do mnie.

Pierwsze nasze noce były takie, że brakowało mi tchu. Miałam dreszcze. Rozpalił mnie chyba do temperatury powyżej 40 stopniu; chyba bo zupełnie straciłam głowę. W końcu odbił mi płuca. Od tego co ze mną robił do dziś bolą mnie mięśnie i mam zawroty głowy. Chyba mam już dość. Co robić, droga redakcjo, co robić?

Wasza wierna czytelniczka Ewelina z Ełku

Jako szefowa działu łączności czytelnikami udzieliłam Ewelinie następującej odpowiedzi

Droga Czytelniczko,

Po pierwsze uważaj z kim się wiążesz. Koronawirus jest co prawda celebrytą, ale Ty celebrytką się już nie stałaś.

Co do Twego pytania:  Oficjalna strona rządowa zaleca w takich przypadkach 10 dniową randkę sam na sam w izolacji od innych. Po tym czasie powinnaś mu się znudzić. Po kilku miesiącach dojdziesz do siebie.

Gdyby jednak łajdak zaczął Cię dusić, wezwij pomoc, dostarczą Ci trochę tlenu.

Filippa Orso, szefowa działu łączności z Czytelnikami

Czas płynął i ani się spostrzegliśmy nadszedł Adwent. Wszyscy powoli zaczęli szykować się do świąt Bożego Narodzenia, kupować prezenty dla swoich bliskich. Także pewna dziewczynka  chciała coś kupić parę prezentów dla mamy i taty oraz dla siebie. Była dziesięcioletnią dziewczynką z dwoma cienkimi warkoczykami na głowie. Wzięła kilka starych, ale nadal ładnych  bombek, parę lampek, oraz zniczy.

Stanęła pomiędzy tym starym kościołem a cmentarzem w nadziei, że przechodzący obok ludzie zainteresują się jej skarbami.  Jednak ludzie, jak to ludzie, szli przed siebie, nie oglądając się na boki i nie zauważając stojącego w ciemnościach dziecka. Dziewczynka z zapałkami postanowiła więc zapalić świeczkę.

Zapałka pierwsza

Trochę tej świeczki żałowała, bo była elegancka, ale wiedziała, że nie ma innego sposobu by ludzie ją dostrzegli wreszcie. Drżącymi rękami wzięła pierwszą zapałkę.. prask… Światło padło na srebrną bombkę. W bombce tej dziewczynka zobaczyła  koleżanki oraz kolegów ze swojej klasy. Zobaczyła tych, których najbardziej lubiła i tych, którzy ją lubili, a także panią wychowawczynię. 

Jaka szkoda, że takich prawdziwych klas już nie ma. Są teraz lekcje on line. Są, ale nie dla niej. Mama nie chodzi do pracy . A jak nie chodzi do pracy to nie ma pieniędzy. Więc nie płaciła za internet…. Ostatnio pani ze szkoły napisała, że dziewczynka chyba nie będzie klasyfikowana do następnej klasy ponieważ  od dawna jest nieobecna na lekcjach….

Zapałka druga

Zapałka pierwsza nie zapaliła świeczki ponieważ wił silny wiatr. Potrzebna była następna zapałka aby zapalić świeczkę. Słaby płomyk drugiej zapałki padł znów na srebrną bombkę i pokazała się mama, która nie zapłaciła za internet.

Mama kochała dziewczynkę, ale kochała też mężczyznę, swojego nowego partnera. A ten mężczyzna kochał jej mamę , lecz dziewczynkę już nie bardzo. Zwłaszcza teraz, gdy mama nie zarabiała pieniędzy. Podobno ich brakowało. Dlatego dziewczynka słyszała ostatnio, jak oboje ściszonym głosem mówią, ze może by tak zamieszkała u ojca w Anglii, bo tam byłyby lepsze warunki….  Znów zawiał wiatr i zapałka zgasła….

Zapałka trzecia

Znów ciemność. Coraz ciemniej i zimniej. Już ostatni ludzie wracają do domu. Domu, którego dziewczynka nie ma. Może jak kupi prezenty, to zmienią zdanie…

Bierze więc trzecią zapałkę. Trzask. Jest płomień. I znów w bombce widać kogoś. Tym razem jest to ojciec zamieszkały w Anglii, do którego dziewczynka ma być wysłana. Ubrany w garnitur od Marks and Spencer, uśmiechnięty. Takim go zapamiętała, gdy był w Polsce dwa lata temu. Potem zadzwonił.” Nie mogę się z Tobą spotkać kruszynko. Granice zamknięte. Samoloty nie latają. Jest Covid. Mieszkaj u babci. Potem już nie dzwonił. Nawet prezentu nie przysłał. A tak czekała. Może umarł?   Zgasła trzecia zapałka, ponieważ zaczęło padać.

Zapałka czwarta

Niech wreszcie któraś zapali świeczkę. Konieczna jest kolejna. I znów. Trzask …  Dziewczynka bierze bombkę i zapałkę. W bombce widać babcię. Ona jedna ją kochała. Wzięła ją do siebie, gdy matka i ojciec jej nie chcieli. Dawała jeść, dbała, choć tej emerytury miała nie za wiele.

Babcia chodziła do sklepu lub do przychodni po receptę i niestety zachorowała na Covid. Dusiła się, gdy zabierali ją do szpitala. Mama  po kilku dniach powiedziała, ze jest na respiratorze. Babcia umarła dwa miesiące temu. Pochowali ją w czarnym worku. Podobno zapisała przed śmiercią list do wnuczki, ale został spalony, ponieważ palone są wszystkie rzeczy pacjentów, którzy umierają na Covid. Dziewczynka nie mogła być na pogrzebie…. Potem zamieszkała u mamy… Ta zapałka gasnąc poparzyła palce. Jak boli…

Zapałka piąta i ostania…

Okręt, który choć jedną cumą kotwiczy się na wybrzeżu, nie odpłynie. Jednak, gdy straci wszystkie cumy odpływa w nieznanym kierunku…. Podobnie jak dusza… Filippa pomodliła się za dziewczynkę słowami:

Dziewczynce z zapałkami
ogrzej zmarznięte dłonie.
Daj jej, Boże, dom ciepły,
w którym kominek płonie.

Emilia Waśniowska, Modlitwa za Hansa Christiana Andersena

Źródło:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziewczynka_z_zapa%C5%82kami

Święta Bożego Narodzenia były coraz bliżej. Tuż przed świętami gdy już zmierzchało, przyszła do naszej redakcji zrozpaczona księżniczka. Łzy lały się po jej policzkach, jak maleńkie strumyki w Nibylandii.

 -Jestem księżniczką. Prawdziwą księżniczką. Moim królestwem jest Nibylandia. I jestem w rozpaczy. Pozwólcie, że opowiem swoją historię -  zaczęła.

Gościnna Redaktor Naczelna, o niezwykle dobrym sercu, podsunęła uczynnie nasz najlepszy skrzypiący fotel, przykryła ją  ciepłym kocem i wcisnęła w zmarznięte ręce szklankę gorącej herbaty z melisy, którą sama chętnie pijała i dzięki temu aromatycznemu napojowi zachowywała spokój ducha. Zamieniłyśmy się w słuch.

Księżniczka pochlipując zaczęła:

-Drogie moje…. Otóż… Gdy kończyłam drugą dziesiątkę lat mojego życia odbyła się wielka narada w moim królestwie.  Byłam tam ja , jako główna osoba, mój ojciec Król Nibylandii, moja matka Królowa i nadworny psycholog oraz strateg w jednej osobie. Zastanawialiśmy się nad moją przyszłością. Ja jako jedyne, najpiękniejsze i najgenialniejsze dziecko Nibylandii, przyszła królowa zasługiwałam na naprawdę kogoś wyjątkowego. Kogoś zarówno najpiękniejszego na świecie, najinteligentniejszy, i najdzielniejszego; kogoś kto będzie mnie kochał największą miłością i zaspokoi wszystkie moje potrzeby.

Ogłoszenie o poszukiwaniach stosownego człowieka i wymaganiach postanowiono zamieścić we wszystkich gazetach naszego państwa, a nawet powiesić na każdym słupie ogłoszeniowym. Do czasu odnalezienia kandydata oraz sprawdzenia jego  jakości umieszczono mnie w wysokiej wieży, którą pilnował siedmiogłowy smok Baltazar. Zionął on nie tylko ogniem, ale też jadem, pogardą i wyzwiskami.

Na początku było trochę kandydatów, ale albo ten był za brzydki, albo tamten zbyt głupi, albo jeszcze inny niewychowany.

Zdarzali się tacy, którzy byli i piękni i mądry, ale nie brak im było wytrwałości by wspiąć się po wysokiej wieży bronionej przez dyszącego ogniem Baltazara. Paru śmiałków nawet się wspięło się na szczyt, ale Baltazar mi ich zohydził „patrz nie przyszli by Cię kochać, ale by zabrać Twoje pieniądze albo ciało”.

Innym razem mówił „ ten na pewno nie zaspokoi Twoich potrzeb intelektualnych na całe życie. Patrz jaki nudny” albo „ten to do niczego się nie nadaje, Nie będzie można bywać z nim w towarzystwie. Zmarnuje i ciebie i królestwo”

Nudziło mi się, czułam pustkę i samotność,  więc ojciec rozkazał, by smok Baltazar brał mnie na swój grzbiet i pomocy rozległych skrzydeł latał ze mną w różne zakątki Nibylandii oraz sąsiednich krajów. Po kilku latach byłam już wszędzie.

 Nudziło mi się coraz bardziej, więc zapisywałam się na różne kursy na uniwersytetach. Konsultowałam się z nadwornym psychologiem, jak kochać siebie i zaspokajać swoje potrzeby. Mam przecież jedno życie i nie zamierzam spędzić je z kimś  nieodpowiednim.

Przyszło mi nawet na myśl, że jestem właściwie w relacji ze smokiem, z tą zimną, nienawistną i szydzącą gadziną, ale pomyślałam „to tylko na teraz. Jak przyjdzie ten mój to szybko ucieknę i dopiero zacznę żyć”

Lata mijały i mijały. Umarła Królowa, umarł Król. Umarł Nadworny psycholog i strateg w jednej osobie. Podupadło Królestwo, bo jedyną osobą – głową państwa była Księżniczka  zawieszona w próżni czekania i tymczasowości. W końcu poddani zmusili mnie do abdykacji i ogłosili republikę.

Pewnego dnia rankiem przyszedł smok i oznajmił: -- Znudziłaś mi się. Jesteś już stara i brzydka. I żałosna. Nie mam co pilnować, bo nikt od wielu lat już nie przychodzi. Siedź sobie sama lub rób co chcesz- i odleciał. I jeszcze do tego, po południu, dostałam maila od firmy wspinaczkowej.

- Droga pani, czy możemy wynająć pani wieże do wspinaczki? Nic od pani nie chcemy. Nie chcemy być pani mężami. Chcemy tylko poćwiczyć na tej wieży wspinanie. Za wynajem oczywiście zapłacimy - napisali. Księżniczka zalała się łzami.

 - Nic nie chcą. Rodzice pomarli. Straciłam pozycję głowy państwa i jednocześnie moją posadę. Nawet smok odleciał.”

Redaktor Naczelna pochyliła się nad księżniczką, otuliła ją drugim kocem i podała kolejną szklankę  herbaty. Tym razem czarną herbatę z cytryną oraz łyżeczką cukru.

- Zejdź wreszcie z tej wieży i nie czekaj całe życie na księcia z bajki. Otwórz u  podnóża wieży kawiarnię „ Pod Wiecznie Czekającą Księżniczką” i dzięki temu zarobisz na życie. Będziesz wśród ludzi i ktoś się wreszcie do Ciebie uśmiechnie - poradziła księżniczce Redaktor Naczelna. Ona potrafi ludziom dobrze poradzić...wiem coś o tym – pomyślała Filippa.

Brak opisu.

Letnia siedziba redakcji ( pierwsza od prawej)

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

 GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2085-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-siodmy-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział piąty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 08:21
Odsłony: 391

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2082-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-czwarty-21-10-2022

Krystyna Knypl, Beata Niedźwiedzka

Rozdział 5. Odpowiednio dobrane słowa są ważne

Brak opisu.

W związku z postępem w medycynie polegającym na coraz szerszym zastępowaniem świadczeniodawców robotami konieczne były odpowiednie zmiany w słownictwie, terminologii, które kształtowały świadomość My, Narodu.

Rozporządzeniem Administratora Ludzkości Gazeta dla Świadczeniodawców (GdŚ) po raz kolejny została przemianowana na Gazetę dla Robotów i Robocic Medycznych.

Redaktor naczelną została Matylda Przekora, a jej zastępczynią Filippa Orso. Łączyła je ciekawość świata zarówno tego nadciągającego nowego, podobno wspaniałego, ale także tego starego, przemijającego, odchodzącego w siną dal niczym ten niedobry kochaś (https://www.youtube.com/watch?v=HaOZXqQLW0Q)

 Podobno ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Mimo tej ponurej wizji przyszłości Matylda Przekora i Filippa Orso od zawsze były ciekawe świata. Każdego świata – tego nadciągającego nowego, podobno wspaniałego, ale także tego starego, przemijającego

Istniała hipoteza, że w piekle może być więcej znajomych osób, ale może nie warto było tego sprawdzać? Może ciekawiej było dowiadywać się co jest w środku człowieka, zwierzęcia, a także różnych urządzeń. Zajrzeć do środka i rozebrać na czynniki pierwsze – to było coś bardzo pociągającego. Poznać mechanizm jak działa takie wnętrze, kiedy jest sprawne oraz kiedy się zepsuje. No i jeszcze potrafić naprawić, a czasem nawet ulepszyć to była super sprawa.

Filippa Orso podczas pewnych studenckich wakacji z racji swych włoskich korzeni sięgających czasów dawnych wojen, postanowiła poznać krainę przodków. Pierwszy wyjazd nie wystarczył do dokładnego poznania ojczyzny dziadów i pradziadów. Z czasem uznała, że jest to miejsce warte stałego osiedlenia. Dopełniła więc formalności i przeniosła się do Mediolanu.

Urzekła ją nie tylko uroda krużganków na Uniwersytecie Mediolańskim, porywające arie śpiewane w operze La Scala, podniosła atmosfera niedzielnych mszy w katedrze Duomo, ale także inne aspekty nowej pracy. 

Miejsce pracy położone w odległości 30 minut jazdy samochodem lub komunikacją miejską wyczerpywało Filippę emocjonalnie. 

Nic się w czasie takiej micro - drogi nie działo! Nie było okazji postać w korku godziny, podczas której można było zadzwonić nie tylko do Matyldy, ale i wszystkich bliskich znajomych. Zdecydowała się na pracę kontraktową w kilku miastach położonych wzdłuż Półwyspu Apenińskiego, który regularnie objeżdżała z zapałem.

Perfect City 42

Matylda na Uniwersytecie Mediolańskim

Wprawdzie niepokoiły ją rozmiary śladu węglowego roztaczanego wzdłuż półwyspu podczas tych podróży, ale pocieszała się, że ślad pozostawiany w związku z misją dla dobra ludzkości jest dopuszczalny. Dopełniła więc formalności i przeniosła się do Mediolanu, znanego także Matyldzie z kongresów naukowych.

Perfect City 41

Widok na katedrę Duomo

Podobały się jej także inne aspekty nowej pracy. Miejsce pracy położone w odległości 30 minut  jazdy samochodem lub komunikacją miejską wyczerpywało Filippę emocjonalnie. 

Nic się w czasie tak krótkiej drogi nie działo! Nie było okazji postać w korku godziny, podczas której można było zadzwonić nie tylko do Matyldy, ale i wszystkich bliskich znajomych. Zdecydowała się na pracę kontraktową w kilku miastach położonych wzdłuż Półwyspu Apenińskiego, który regularnie objeżdżała z zapałem. Wprawdzie niepokoiły ją rozmiary śladu węglowego roztaczanego wzdłuż półwyspu podczas tych podróży, ale pocieszała się, że ślad pozostawiany w związku z misją dla dobra ludzkości jest dopuszczalny.

Zaplanowano nową strukturę Gazety dla Robotów i Robocic Medycznych. Po długich negocjacjach Administrator Ludzkości pozwolił na ostatniej stronie zachować kącik pod starą nazwą Gazeta dla Lekarzy, który czytywali starcy z papierowym PWZ. Od czasu do czasu niektórzy z nich, a także ich pacjenci przysyłali do redakcji listy ze wspomnieniami z czasów ich młodości. Oto jeden z takich listów:

W dawnych  czasach lekarze którzy leczyli nas posiadali zarówno wiedzę jak i doświadczenie, które stopniowo nabywali pod okiem starszych kolegów. Pacjenci przestrzegaliśmy naszych zaleceń i zdrowieli.

A potem nastały nowe czasy. Najpierw ludzie przestali czytać książki, a zaczęli je pisać, a zjawisko to stało się to powszechne. W książkach tych opisywali swoje codzienne  życie np. co jedli na obiad oraz dawali innymi swoje bezcenne rady na każdy temat, w tym też w sprawach zdrowotnych. Szczególnie poczytni stali się celebryci: aktorzy, piosenkarze, projektanci mody,  sportowcy a nawet szefowie kuchni.  

Lekarze w zasadzie przestali być potrzebni. Utarł się taki zwyczaj, że chorzy wpisywali swoje symptomy w wyszukiwarkę wirtualnego świata, a następnie jak z wyroczni wyciągali  informacje dotyczące diagnostyki i leczenia. Potem  udawali się do tych niekompetentnych w medycynie ludzi zwanych świadczeniodawcami  żądając  wypisania skierowań na wyszukane w Internecie  badania  oraz recept na osobiście wybrane leki.

Doświadczenie przestało być potrzebne,  zamiast tego  pojawili się wybrani w demokratycznym głosowaniu lub losowaniu (co za różnica???) eksperci , którzy  wiedzę pobierali z zewnętrznych zasobów.

Również i nauczyciele stracili swoją pozycję, musieli odpierać ciągłe zarzuty co do bezzasadności  uczenia się np. tabliczki mnożenia lub opanowania informacji  gdzie leży Paryż. W sumie po co  komu taka umiejętność jak mnożenie lub wiedza gdzie leży Paryż?

Potem słowa stały się czynami, a czyny słowami. Gdy na przykład ktoś coś powiedział, a później  ktoś inny coś złego zrobił, wtedy odpowiedzialnością obarczano tego, kto powiedział, a nie tego co zrobił, ponieważ złoczyńca przecież mógł mieć zły dzień,  albo nie wiedział co czyni. Wiec należało go pocieszyć, usprawiedliwić i zrozumieć.

Okazało się, że wszystko można zmienić.  Wszystko, za wyjątkiem peselu, chociaż renowacją peselu wiele osób prawdopodobnie byłoby zainteresowanych.

Wybieranie dobra przestało być modne, a sam wybór stał się dobrem.

Człowiek stał się bogiem i  tworzył zasady moralne w sposób niezwykle kreatywny i nieskrępowany. Nie szkodzi, że nie zawsze etyczne i logiczne. Demokracja pilnowała zaspokajania potrzeb mniejszości, tak by nikogo nie zaniedbać, a w imię tolerancji ogniem i mieczem tępiono każdą  nawet najmniejszą myślozbrodnię niepoprawności politycznej.

Zło przestało istnieć, bo zamieniono je na możliwości. Możliwości na wyzwania, które stały się naszą codzienną koniecznością.

No, ale to były tylko wspomnienia jakiś staruszków, a nie współczesność i przyszłość. Kto by  przejmował się cudzymi wspomnieniami!

Krystyna Knypl, Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2084-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-szosty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział czwarty 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 06:59
Odsłony: 400

Poprzedni odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2081-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzeci-21-10-2022

Beata Niedźwiedzka

Rozdział 4. Wyprawa do Nowego Wspaniałego Świata

Brak opisu.

Transport do Nowego Wspaniałego Świata

Gdy zastanawiałam się nad przyszłością świata, zamknęłam oczy. I mojej wyobraźni ukazała się cudowna kraina. Słoneczna, kolorowa. Nowoczesne, przestronne domy, szerokie, czyste ulice. Uśmiechnięci ludzie. Wspaniale miasta. Chciałabym się w nim znaleźć. Nowy Wspaniały Świat był taki pociągający.

@Osobą Nr2347876 potwierdza: Żyje nam się wspaniale. Pracujemy tylko kilka godzin dziennie. Poza tym odpoczywamy, zwiedzamy, medytujemy , uprawiamy jogę. Podłączamy się do komputerów i przebywamy w świecie wirtualnym. Postawą naszej egzystencji jest hasło: NIE POSIADAM  zapoczątkowane m. in. przez niektóre media pod koniec 2021.

Stan posiadania przestał istnieć, podobnie  jak gotówka. Pieniądze zakończyły swój żywot w 2030 , kiedy za radami @Niktlausa centralny rząd krainy wprowadził system punktowy, testowany już od 2020 roku w @Tinach. Są punkty gwarantowane i dodatkowe: ujemne i dodatnie. Dodatnie są za  dobre zachowanie, uczynność, bezkonfliktowość i posłuszeństwo. Ujemne za bałagan, przekorę i  brak współpracy. Od uzbieranych punktów zależy całe Twoje życie – gdzie mieszkasz, gdzie i czy w ogóle możesz wyjechać, co wolno Ci robić.

Wszystko stało się oparte na abonamentach: możemy mieć abonament na mieszkanie, samochód, pralkę czy lodówkę. Wszystko jest wynajmowane ale i tez zmieniane. Powstały abonamenty na ubrania czy buty, a nawet na męża/ żonę czy dzieci. Jeśli komuś się nie podobała żona czy mąż może  ją wymienić na inny egzemplarz, bardziej odpowiadający  oczekiwaniom.

Jak zapowiadał @Niktlaus w wyniku cyfryzacji pracę straciło ok 85 mln ludzi. Na szczęście pandemia Virus aureus mimo powtarzających się co 3 miesiące skutecznych przymusowych szczepień zabrały dużą część ludności, pozostawiając tylko 700 mln . Wciąż jednak sporo jest niepotrzebnych ludzi.

Zniknęły takie zawody jak: nauczyciel, gdy wprowadzono nowoczesne nauczanie online , lekarz – poprzez wprowadzenie komputerowych algorytmów medycznych opartych  na EBM , czy dziennikarz – bo po co, skoro można wszystkie informacje potrzebne  znaleźć na rządowej stronie informacyjnej.

Każdemu z nas został wszczepiony chip, multifunkcyjny aparat  nadawczo odbiorczy,  magazynujący także dane osobowe, medyczne, dane odnośnie ilości punktów oraz lokalizujący danego osobnika, by ten nie zginął lub tez nie poszedł tam gdzie nie powinien. Wtedy silny impuls elektryczny potrafi każdego sprowadzić na jego właściwą drogę.

Owszem na początku był kłopot. Była grupa osób która nie chciała się zgodzić, mówiła jakieś niedorzeczne teorie o prawie, sprawiedliwości czy wolności. Jak można coś takiego mówić, gdy na wyciągniecie ręki jest bezpieczeństwo i wygoda. Dzięki właściwym ekspertom udało się to logicznie wytłumaczyć dużej części społeczeństwa i uniknąć tego by ludzie robili głupoty.

Brak zrozumienia tak oczywistych spraw stał się  przyczyną  tragedii tych co się upierali, ponieważ odmówili właściwej opieki medycznej – szczepień i badań. Cóż po prostu nagle wyparowali, a może w ogóle nie istnieli, bo słuch po nich zaginął…..i brak o nich jakichkolwiek informacji.

Tak więc ludzie żyją pod łaskawą opieką naszych dobroczyńców  takich jak @Rosos, @Niktlaus czy @Gill Bates, którzy w międzyczasie stali się nieśmiertelni. Tak, dokładnie tak. Poziom nauki jest już taki, że jeśli jakiś narząd naszym dobroczyńcom się zużyje to zastąpią go innym poprzez  transplantację. A nikt  swojego narządu takim dobroczyńcom ludzkości nie odmówi, nawet jeśli by to znaczyło dla darczyńcy narządu śmierć. Bo dla nas wszystkich przedstawicieli szarych mas, zapewnienie nieśmiertelności naszym wielkim przywódcom , bezustannie zatroskanym o Dobro Ludzkości, jest najważniejszym zadaniem, jest celem naszego życia.

 2/01/2084. Awaria w szpitalu!

Rok 2083 zakończył się w naszym szpitalu 2753 niepotrzebnymi zgonami. Niestety niepotrzebna śmierć zabrała tez trójkę naszych pracowników : @Klaudię, @Judy i @Paula. Na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Zaczęło się od tego, że w wyniku cięć finansowych  John Smith  stał się jedynym konserwatorem sprzętu szpitalnego. Od kilku tygodni był przepracowany. Zwykle solidny i zapobiegliwy przemykał się chyłkiem do jednej maszyny do drugiej trąc zmęczone oczy o smętnym spojrzeniu.

Brak opisu.

Nie zauważył, że drobna, maleńka śrubka wypadła mu z kieszeni i potoczyła się w szczelinę maszyny skanującej. Tam też opadała w rytm pracujących wnętrzności skanera, aż wreszcie znalazła ostateczne miejsce.

Niestety wciskanie pewnych klawiszy podczas wpisywania nazwisk powodowało zaburzenia pracy mikroelementów co przełożyło się na nieprawidłowe wyniki. U tych wszystkich biednych nieszczęśników wynik badania brzmiał : rozsiana choroba nowotworowa.

Sytuację mógł jeszcze uratować @Olaf Paterson, gdyby zadumał się nad bezobjawowością owych chorych. Nie zadumał się jednak. Bo po pierwsze nie miał styczności z pacjentami, a po drugie rekomendowane przez niego do zakupu urządzenie skanujące wprawiało go wręcz w zachwyt. Poza tym to przecież ta maszyna poprawiała jego radiologów, nigdy odwrotnie. Biedaków mogli uratować też lekarze rodzinni, gdyby procedury badania przedmiotowego nie zostały wycofane w ramach działań przeciwpandemicznych.

Tak więc wyniki badań przesłane zostały pocztą elektroniczną do lekarzy rodzinnych, Ci wezwali szybko swoich drogich pacjentów i przekazali im z bólem serca ową straszną wiadomość.

Zmartwieni lekarze rodzinni wydali jeszcze skierowanie do psychologa i na  jedyną słuszną i właściwą w takich okolicznościach procedurę – @Uroczystą Eutanazję.

Zresztą przerażeni pacjenci tez tego chcieli, bo któż chciałby konać w cierpieniu i prowadzić życie niewarte życia. Czyż nie lepiej pożegnać się z bliskimi gdy jesteśmy w pełni władz fizycznych i umysłowych? Gdy w szpitalu  zorientowaliśmy w błędzie maszyny, znad krematorium unosił się jedynie dym….

3/01/2084.

Zaniepokojony @Administrator Ludzkości patrzył na morze falujących czarnych głów. Czego chcą Ci ludzie? I jak w ogóle mogło do tego dojść? Czy nie wprowadzono zakazu zgromadzeń ? Czy wysokie mandaty okazały się zbyt niskie?  Czy zasoby policyjno wojskowe okazały się zbyt słabe? Czy zawiodła szpiegująca sztuczna inteligencja ? Administrator był naprawdę przerażony. Dawaj mi tu prowodyra krzyknął do szeregowego @Kasprzaka.

Po chwili wprowadzono skutego kajdankami przywódcę i rzucono go na ziemię. Był to szczupły szatyn o mizernej twarzy w wieku około 30 lat.

- Czego żądasz? - srogo rzucił @Administrator Ludzkości

Przywódca podniósł głowę znad ziemi i zbolałym głosem wybłagał.

- Panie, panie… chcemy… chcemy wolności, chociaż od pasa w dół – wyszeptał szeregowy @Kasprzak.

Szerokie oblicze administratora rozpromieniło się. Ach tak… wolności od pasa w dół. A więc… Udzielam uprzejmej zgody. Ale ma być bez orgazmu! – pamiętajcie o tym zaleceniu. Orgazm jest zastrzeżony wyłącznie dla @Dobroczyńców Ludzkości. Ależ to oczywista oczywistość panie @Administratorze Ludzkości, że bez orgazmu. My nawet tak dokładnie nie wiemy na czym on polega, ale wiemy że jest to przyjemność tylko dla wybrańców losy, dla @Dobroczyńców Ludzkości.

4/01/2084. Dla dobra całej ludzkości

Zapotrzebowanie na szczepionki rosło każdego dnia. Ludzie pracujący przy ich produkcji nie wytrzymywali obciążeń. Zdecydowano się rozwinąć produkcję w oparciu o sztuczną inteligencję aby zwiększyć moce produkcyjne. Gdy przeglądałam serwisy prasowe prze moimi oczami  zaczęły wyskakiwać napisy: Brekaking News! Caution! Uwaga! Uwaga Pilne!

Dziś w nocy do naszej redakcji napłynęła poufna informacja. Otóż, w znanej firmie szczepionkowej produkującej szczepionkę przeciwko SARS COV 2 (niestety nie możemy ujawnić jakiej – groziłoby to sprawą w sądzie) doszło do fatalnego zdarzenia, które najprawdopodobniej zostanie utajnione. Sprawa dotyczy ampułek serii ZEA 451 27030-451 27952.

Sztuczna inteligencja obsługująca linię produkcyjną uległa awarii i przekierowała do puli szczepionek fiolki ze środkiem usypiającym dla zwierząt laboratoryjnych. Wydaje się, że injekcje nie będą śmiertelne, jednak są silnie neurotoksyczne i prowadzące do aplazji szpiku.

Czytelniku, jeśli ostatnio przyjąłeś szczepionkę lub ktoś Tobie bliski, zwłaszcza dzieci, udaj się natychmiast do lekarza by zapobiec tragedii. Sztuczna inteligencja ci nie pomoże! To musi być taki staromodny prawdziwy lekarz! Sztuczna inteligencja nie ma jeszcze opracowanych programów na takie pomyłki! Jak zdarzy się ich więcej, to opracujemy odpowiedni program i nie będziesz musiała fatygować się do doktora, chyba że będziesz bardzo i naprawdę chorą. Ta pomyłka zdarzyła się dla dobra całej ludzkości! Pamiętajcie o tym!

Brak opisu.

Beata Niedźwiedzka

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

Redakcja GdL

 GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2083-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-piaty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział trzeci 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 06:43
Odsłony: 284

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2080-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-drugi-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 3. Pomocna dłoń ze szklanką wody

Brak opisu.

Ępatyczna Szklanka Wody (ĘSW)

Podstawą każdego sukcesu społecznego jest wcześniejsze upranie głów przedstawicielom „My, Narodu” za pomocą – nie, nie szamponu!, lecz mediów. W masowym przekazie medialnym powinny być słowa chwytające za serce, a takim słowem bez wątpienia od zawsze było „powołanie”. Podział na medycyny znawców  i potulnych wykonawców powoli utrwalał się w głowach mieszkańców Pamdemlandii.

Miesięcznik „Modne Diagnozy” podążając za przemianami w medycynie postanowił zorganizować konkurs literacki dla czytelników. Temat konkursu brzmiał „Moja troska. Moje powołanie”, a zadanie polegało na opisaniu, jak lekarze Pandemlandii wychodzą naprzeciw potrzebom pacjentów, oczekiwaniom władzy oraz wymaganiom płatnika. Pierwsze miejsce jednogłośnie przyznano autorce pamiętnika „Pomocna dłoń ze szklanką wody”. Oto zwycięska praca, którą nadesłała świadczeniodawczyni medyczna Pimpulina Śliwka.

Modne Diagnozy logo

Motto:

„Lepiej kamienie nas szosie tłuc
Jeżeli chcieć, nie znaczy móc”

Była godzina 7.01, gdy energicznym krokiem weszłam do budynku POZ, czyli Przyjacielskiej Opieki Zdrowotnej. Pod drzwiami mojego gabinetu stała spora grupka potrzebujących natychmiastowej pomocy. Tak na oko jakieś 150 osób. Powitałam ich z uśmiechem oraz najszczerzej i z głębi serca przeprosiłam za moje skandaliczne spóźnienie. To w końcu 60 tysięcy milisekund! Tak długi czas oczekiwania może być zabójczy dla schorowanego człowieka z katarem, zaparciem lub innym stanem nagłym czy ciężkim. Wygłosiłam słowa szczerej samokrytyki, obiecałam niezwłoczną poprawę i złożyłam wyjaśnienie na temat przyczyn mojego opuszczenia się w pracy. Dziecko marudziło i nie chciało pod przedszkolem rozstać się ze mną. Zostawiłam je samo pod drzwiami tej placówki pedagogicznej, w końcu musi się nauczyć, że nie jest najważniejsze w moim życiu. Ma trzy i pół roku – to już duże chłopisko i powinno być samodzielne! Na mnie czekają pacjenci, tacy bezbronni, niezaradni i tylko ja mogę im przyjść z pomocą! Nie powinnam lekceważyć pracy, zobowiązań, podpisanych kontraktów.

Po złożeniu samokrytyki podałam każdemu pacjentowi rękę na przywitanie. W ferworze szejkhendów w pierwszej chwili nie zauważyłam, że jeden pacjent miał gips na kończynie górnej. Chciałam schwycić drugą kończynę i, co za pech, ta też była zagipsowana! Uznając za swą bezwzględną powinność uściśnięcie kończyny każdego pacjenta na powitanie i przez to zainicjowanie empatycznej więzi duchowej, bez chwili wahania pochyliłam się ku kończynom dolnym zagipsowanego na górze oczekującego i serdecznie je uścisnęłam. Gest ten spodobał się pacjentom, a i ja miałam bonus dla moich nozdrzy, które długo jeszcze wibrowały po zetknięciu się z aromatem ściskanych kończyn, dolnych w szczególności.

Ponieważ biedaków czekało dłuższe oczekiwanie na bezwzględnie należne im świadczenie, które mieli zrealizować w gabinecie, postanowiłam umilić czas zaserwowaniem szklanki wody każdemu z moich miłych podopiecznych. Wbiegłam do gabinetu, przebrałam się w strój służbowy i rzuciłam okiem na lustro, czy wyglądam w nim dostatecznie profesjonalnie. Do twarzy mi było w tym różowym mundurku, oj, do twarzy! Kolor różowy podobno ożywia krążeniowo niektóre strefy u świadczeniobiorców.

Następnie chwyciłam za saturator i wyjechałam z nim na korytarz, aby podać terapeutyczną szklankę wody oczekującym. Od roku mamy ten gest w katalogu obowiązków lekarskich. To taka nasza symboliczna troska, wymyślona przez dział sprzedaży usług lekarskich i marketingu. Nalewając jednym spragnionym wodę czystą, innym wodę z sokiem, zauważyłam, że ktoś pstryknął mi zdjęcie. Pomyślałam, że pewnie na pamiątkę miłego tu pobytu.

Świadczeniobiorcy w kombinezonach maskujących ich tożsamość otrzymują Ępatyczną Szklankę Wody

Szybko uwinęłam się z nawodnieniem kolejki i ruszyłam z kopyta do pracy szeregowego świadczeniodawcy usług lekarskich dla naszych miłych odbiorców. Poprosiłam ciepłym głosem pierwszego oczekującego przez odczytanie jego peselu. Tak właśnie, peselu, bo przecież nie mogę tak bezceremonialnie łamać prawa do ochrony danych osobowych naszych milusińskich, wywołując ich po imieniu i nazwisku. W końcu nawet gdy siedzą pod gabinetem schorzeń przenoszonych drogą [cenzura! ], to jeszcze nie musi oznaczać, że mają cokolwiek wspólnego z tymi chorobami. Mogli przyjść na wizytę ot tak, aby sprawdzić, czy ja się znam na tym, co robię, albo po prostu wykorzystać należny każdemu abonament. Rozumiem te prawa i je szanuję oraz akceptuję w całej rozciągłości.

Do gabinetu wszedł pierwszy świadczeniobiorca. Podkręciłam temperaturę mojego ciepłego głosu do jakichś 41oC i zapytałam:

– Proszę powiedzieć, co panu dolega?

Pacjent spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem wymagającego partnera w procesie diagnostyczno-terapeutycznym i stwierdził tonem nieznoszącym sprzeciwu:

– To pani powinna wiedzieć, co mi jest, chyba od tego tu pani jest!

Przeprosiłam go najuprzejmiej jak potrafiłam:

– Proszę wybaczyć, to odruch i przyzwyczajenie z epoki słusznie minionej, w której takimi słowy zaczynaliśmy rozmowę z pacjentem. Przez to karygodne moje spóźnienie zapomniałam, że teraz obowiązuje Medicina Nova, Niech się Stara Schowa (MNNSS). Zaryzykuję diagnozę, że schorzenie pańskie jest zlokalizowane poniżej przepony, czy tak?

– Tak czy siak, gadaj pani dalej – stanowczo odpowiedział świadczeniobiorca.

– Czy między nogami? – zapytałam ujmującym głosem.

– Bingo, he he he – odpowiedział dowcipnie partner procesu diagnostyczno-terapeutycznego.

– Heeehhhheeee – zareagowałam odruchowo, olśniona jego błyskotliwym poczuciem humoru. – W takim razie jeszcze doprecyzuję, czy pan szanowny oddawał się uciechom pozamałżeńskim?

– Ślubu z panią nie brałem i nie będę się spowiadał. U pani to się można wściec! – skarcił mnie świadczeniobiorca.

– No dobrze, już dobrze, dobrze, proszę się nie denerwować. Ludzka rzecz oddać sie uciechom. Będę musiała panu zaordynować antybiotyk. Do wyboru w karcie dań na schorzenie nabyte drogą pozamałżeńską mamy kilka antybiotyków. Oto lista. Co pan szanowny sobie życzy?

– A co jest najsmaczniejsze i co pani poleca? Tylko ma mi być refundowane!

– A czy ma pan dowód ubezpieczenia zdrowotnego? – zapytałam może trochę nieroztropnie.

– Nie pani interes – rzucił elegancką ripostą świadczeniobiorca.

– No już dobrze, dobrze, ja tylko tak pro forma pytam, bo mam w ankiecie. Jak by się okazało, że pan nie ma ubezpieczenia, to chętnie zapłacę. W końcu od tego tu jestem.

Szybko wypisałam recepty, a na oddzielnej karteczce podałam numer mojego konta, tak na wszelki wypadek, żeby kontrola z Narodowego Brata Płatnika wiedziała, do którego banku wysłać fakturę za koszty kuracji, gdyby okazało się, że status ubezpieczeniowy odbiorcy moich usług jest trochę nie ten teges.

Następny świadczeniobiorca miał podwyższone ciśnienie krwi i potrzebował powtórzenia leków.

– Jakie leki pan bierze? – zapytałam dla nawiązania rozmowy.

– To pani nie pamięta???! – słusznie się obruszył.

– Przepraszam, najmocniej przepraszam! To ciągle te moje przyzwyczajenia prowadzenia rozmowy w starym stylu. Muszę się poprawić, chyba zapiszę się na jakiś kurs podyplomowy z zakresu Medycyna Empatyczna XXI wieku. Tak, widzę, że muszę tak zrobić.

– No, coś pani oporna jest na tę medycynę nakierowaną na świadczeniobiorcę. W końcu wykształciliśmy was za nasze podatki, utrzymujemy wasze placówki, a wy jakoś nie możecie zrozumieć, że to jest inna epoka.

– Obiecuję najmocniej poprawę, zapewniam.

Potem wszedł trzeci, czwarty, kolejny i ani się obejrzałam, wszedł sto pięćdziesiąty. Szybko zleciało! Wypełniłam jeszcze 117 rubryk dla płatnika, dopisałam pełne kody rozpoznań ICD 10, podstemplowałam dokumentację papierową i podpisałam się elektronicznie podpisem kwalifikowanym, który z przyjemnością wykupiłam za kilkaset reali wirtualandzkich, aby moje sprawozdania nie budziły najmniejszych wątpliwości co do ich autentyczności.

Już miałam się zbierać po odbiór dziecka z przedszkola, gdy zadzwonił telefon od wicemenedżera ds. kontaktów z Narodowym Bratem Płatnikiem. Podniosłam słuchawkę bez najmniejszej zwłoki i zameldowałam się zgodnie z przepisami:

– Świadczeniodawca o numerze PWZ 243547 melduje się do dyspozycji szefostwa. Co mogę zrobić lepiej i wydajniej?

– Spocznijcie, koleżanko.

– Dziękuję za tę życzliwość, pani dyrektor.

– Mam tu jedną nieprzyjemną sprawę, która poważnie rzutuje na całą naszą placówkę i to niestety jest przez was.

– Słucham, pani dyrektor, jak mogę to naprawić i o co chodzi, jeśli mogę zapytać nieśmiało.

– Pamiętacie jak dziś wykonywaliście poranny obchód w celu nawodnienia świadczeniobiorców?

– Tak, oczywiście. Wprawdzie spóźniłam się aż 60 tysięcy milisekund, ale szczerze za ten występek wszystkich cierpiących przeprosiłam.

– Nooo, to dobrze, ale tu jest inna sprawa. Nalewaliście wodę z saturatora i jedna z osób w kolejce zrobiła wam zdjęcie, czy tak?

– Tak, myślałam, że na pamiątkę, że tak miło i sympatycznie.

– Myślicielka od siedmiu boleści z was! To była kontrola z Narodowego Brata Płatnika realizowana w formule „tajemniczy świadczeniobiorca”, a zdjęcie jest dowodem w sprawie. Okazuje się, że nalewaliście 95% pojemności kubka, a my w opisie oferty podaliśmy, że zapewniamy 100% nawodnienia. No i teraz nasza oferta jest uznana za niezgodną z tym, co jest w rzeczywistości. Kara sięgnie 33% kontraktu…

– Pani dyrektor, biorę wszystko na siebie. Proszę potrącić z mojej pensji. To moja wina, bardzo wielka wina. Nikt inny nie może ucierpieć finansowo z tego powodu. Obiecuję poprawę. Właśnie zamierzam zapisać się na kurs podyplomowy Empatyczna Medycyna XXI wieku.

– Nooo, żeby mi to było ostatni raz – oznajmiła życzliwie pani menedżer.

– Obiecuję, pani dyrektor, przecież wiem, że jestem tylko małym trybikiem w wielkiej machinie niesienia pomocy naszemu świadczeniobiorcy. Wiem, ile pracy ma menedżer generalny, jego sześciu zastępców, cała rada nadzorcza. Pokornie proszę o wybaczenie.

– Wybaczam, wybaczam – oznajmiła pani menedżer.

Kamień spadł mi z serca. Szybko pojechałam do przedszkola. Syn był ostatnim dzieckiem do odbioru, ale co tam! Najważniejsze, że dziś nikogo nie zawiodłam w mojej pracy i dałam z siebie wszystko, a może nawet więcej niż wszystko. Tak myślę, że taka kara za niedolewki wody w kubkach to chyba na jednej pensji się nie skończy. Ale to drobiazg, malusi drobiażdżek wobec wielkiego dzieła, w realizację którego jestem zaangażowana.

Zawsze i wszędzie pamiętam, że jestem tylko małym trybikiem w wielkim dziele niesienia pomocy naszym drogim świadczeniobiorcom.

Konkurs spotkał się z uznaniem Ministerstwa Wyłącznie Dobrych Decyzji, a szczególnie idea nawadniania pacjentów. Z uwagi na załamanie budżetowe z powodu epidemii recept refundowanych rozpoczęto intensywne propagowanie hydroterapii w różnych jej formach. Minister Bartolomeo Karierra-Nieuwierra nie omijał żadnej okazji, aby promować tę metodę leczniczą.

Zaproszony do stacji telewizyjnej To-Nie-Ten tak opowiadał o hydroterapii:

To-Nie-Ten: – Panie ministrze, jak powinni lekarze troszczyć się o pacjentów?

Minister: – Oooo, to bardzo proste, często wystarczy zwykły ludzki gest.

To-Nie-Ten: – Jaki gest, panie ministrze, proszę jaśniej.

Minister: – Wystarczy podać SZKLANKĘ WODY!

Nawodnienie

Świadczeniobiorcy w kombinezonach maskujących ich tożsamość otrzymują Ępatyczną Szklankę Wody

To-Nie-Ten: – Ale kiedy należy podać tę szklankę wody: przed wizytą u lekarza, po wizycie, w trakcie?

Minister: – ZAMIAST WIZYTY, redaktorze!!! ZAMIAST!!! Przecież to oczywiste! Woda ma wiele cennych właściwości, przede wszystkim wypłukuje chore żądze skorzystania z naszego wspaniałego systemu! Ponadto uspokaja. A gdyby komuś nie pomogła szklanka wody zamiast wizyty u lekarza i nadal niepokoił się swoim stanem zdrowia, to może kupić sobie bardzo dobre tabletki dostępne bez recepty, nazywają się Nastrach. Sam je biorę, gdy idę na dywanik do szefa, i bardzo dobrze się czuję po nich.

To-Nie-Ten: – Panie ministrze! Ale czy to nie jest niedozwolona reklama leku przez lekarza, którym pan ciągle jest?

Minister: – Jestem lekarzem, gdy leczę pojedynczego pacjenta, ale w mojej obecnej pracy leczę „My, naród” i to jest posłannictwo! To chyba oczywiste, że muszę dbać o interesy moich przełożonych, a przybliżenie tego, jak przygotowuję się do wizyty u szefa nie jest niczym niestosownym.

To-Nie-Ten: – No oczywiście, jak mogliśmy zapomnieć, że pan minister jest tu jeden, ale w dwóch osobach, to zupełnie coś innego. Dziękujemy za te cenne informacje. A teraz, proszę państwa, pora na reklamę tabletek, które pomagają wszystkim, nawet ministrom.

Firma wode leje

Sponsorem audycji była firma WODĘ LEJĘ I MAM NADZIEJĘ
oraz producent tabletek uspokajających Nastrach.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2082-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-czwarty-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział drugi 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 06:35
Odsłony: 308

Poprzedni odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2079-perfect-city-kraina-przyszlosci-21-10-2022

Krystyna Knypl

Rozdział 2. Medycyny znawcy i potulni wykonawcy

Perfect City 28

Nad wdrożeniem programu "Medycyna Nowa, niech się stara schowa" czuwała Policja Myśli

Rewolucyjne zmiany objęły także medycynę. Podstawowym założeniem był podział kadr na Medycyny Znawców i Potulnych Wykonawców. Znawców medycyny nazywano ekspertami, zastanawiano się nad określeniem „dostawca prawdy”, czyli ktoś, kto łączył w sobie status eksperta oraz osoby przekazującej prawdę. Słuchaczy  wykładów na których przekazywano zasady nowej medycyny nazywano „złaknionymi prawdziwej wiedzy”, co niebywale podnosiło wszystkim jej promotorom samopoczucie do granic rozkoszy. Każdy chciał obcować z przekazem medycznym gwarantującym mu rozkosz na miarę doznań erotycznych.

Prócz przekazów nowej wspaniałej medycyny między słowa wpleciono zalecenia podprogowe:

# przytakuj naszym przekazom i połykaj ich treść

# zapomnij o starej wiedzy

# propaguj nową wspaniałą medycynę, głoś jej chwałę i wielkość

# zwalczaj myślących inaczej

# zwalczaj myślących samodzielnie i mających osobiste doświadczenie w medycynie

Jako najważniejsze cele przyjęto zdyskredytowanie doświadczenia osobistego w medycynie, samodzielności myślenia oraz znajomości patofizjologii. Tylko wybrańcy mieli prawo myśleć samodzielnie i formułować wnioski, tłum miał powtarzać to, co otrzymał w przekazie od wybrańców.

Po kilku latach gwardia hunwejbinów medycyny była gotowa do służby ludzkości, a jej głównym celem było promowanie Narodowego Programu Szczepień w Pandemlandzkiej Republice Ludowej (PRL).

sierpimlotDSC02525 1400

Program realizowały z niezwykłym oddaniem zastępy hunwejbinów medycyny, szczepiących pacjentów dniem i nocą. Wydano instrukcje zwiększające wydajność ogólnonarodowej akcji szczepienia wszystkiego co się porusza i na drzewo nie ucieka. Egzemplarze uciekające na drzewo nie szczepiono, bo mogły to być nietoperze będące pierwotnym rezerwuarem zarazy. Optymalizowano czas pobytu w gabinecie, wypełniania dokumentacji i przeprowadzania zabiegu. Zrezygnowano na przykład z wykonywania aspiracji po wkłuciu igły, bo w końcu nie o to chodziło, żeby sprawdzać, gdzie jest igła – w mięśniu czy w naczyniu krwionośnym – tylko o to, aby szczepionkę ulokować w ś1)iadczeniobiorcy oczekującym należnej mu procedury medycznej. Detale anatomiczne były bez znaczenia, liczyła się liczba wkłuć i podań.

Niestety niektórzy zaszczepieni maruderzy narzekali, że mają dolegliwości po zaszczepieniu – gorączkę, bóle mięśni, powiększone węzły chłonne, osłabienie. Rodziły się wątpliwości, z dnia na dzień było ich coraz więcej, aż powstała straszna, okrutna Myślozbrodnia Niewiary w Szczepionki.

Aby wszystko przebiegało sprawnie i zgodnie z ustaleniami powołano Policję Myśli., która nadzorowała wszystkie  zawody medyczne. Jednolitość poglądów była niezbędnym elementem Nowej Wspaniałej Medycyny.

Tymczasem myślozbrodnie rozpleniły się w całej Pandemlandii i namnażały z szybkością dorównującą wirusom. Myślozbrodniarze zbierali się na forach internetowych i opowiadali sobie o swych wątpliwościach co do działania szczepionek.

Myślozbrodniarze z dyplomem lekarza byli wychwytywani przez hunwejbinów medycyny i kierowani na zabieg oczyszczenia umysłów. Podniosłe zadania oczyszczania umysłów prowadziły struktury korporacji zawodowych, wzywając delikwentów przed swe groźne oblicze.

W dobie obowiązywania medycyny opartej na faktach konieczne stało się nie tylko rzetelne podejście do tematu gwarantujące sprawność i jakość świadczeń, ale także wykonywania ich z odpowiednią dawką Ępatii. W tym celu opracowano smartfonową aplikację do fMRI, zwaną Wykrywacz Ępatii, służącą do skanowania przyśrodkowej kory przedczołowej (MPFC) oraz obliczenia aktywności części grzbietowej (dMPFC) i brzusznej (vMPFC). Aplikacja umożliwiała uzyskanie wiarygodnego wyniku z odległości 1,5 m. Od tej pory każdy konsument usług medycznych po wejściu do gabinetu świadczeniodawcy mógł skierować nań swój smartfon i od razu wiedział, z kim ma do czynienia.

Grzbietowa część kory była aktywna, gdy świadczeniodawca spieszył z pomocą innym ludziom nie bacząc na okoliczności – gdy egoistycznie skupiał się na sobie, na przykład udając się do WC w trakcie godzin niesienia pomocy świadczeniobiorcom, zamiast zaopatrzyć się w wysoko wydajnego pampersa.

Zdrowie narodu wymagało gospodarki planowej. Było zbyt ważne, żeby wszystko odbywało się na łapu - capu, od wizyty do wizyty. Podczas strategicznej narady podjęto także decyzję o wdrożeniu Narodowego Planu Uzdrawiania Zdrowych. Tak, tak, zdrowych! To nie jest pomyłka! Chory, wiadomo, zawsze będzie chorym i o sukces wizerunkowy w takich przypadkach trudno, a przecież sukces w polityce jest najważniejszy.

Nad realizacją Narodowego Planu Uzdrawiania Zdrowych czuwała Ośmiornica covidowa.

Brak opisu.

Ośmiornica covidowa

Chce byś zawsze była zdrowa,

Piękna, mądra i bogata,

Żyła też przez długie lata.

Musi wciąż Cię nadzorować

Szczepić, mazać i pilnować

Objąć czule Cię mackami

Abyś zawsze była z nami!

Osmiornica

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2081-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-trzeci-21-10-2022

Perfect City - kraina przyszłości, rozdział pierwszy 21/10/2022

Szczegóły
Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
Opublikowano: niedziela, 23.10.2022, 06:14
Odsłony: 373

Perfect City okładka nowy stray budynek

Rozdział 1. Nowy Wspaniały Świat dla  Wszystkich - Krystyna Knypl

Brak opisu.

Nowy Wspaniały Świat dla Wszystkich był na wyciągnięcie dłoni

Nowy Wspaniały Świat dla Wszystkich był koniecznością dziejową nie tylko w kwestii  ekonomii, klimatu, ale także medycyny. W świecie ekonomii wszystko toczyło się zgodnie z planem – długi krajów, instytucji oraz pojedynczych ludzi pogłębiały się z minuty na minutę, a relacje między ludźmi spłycały.

Aktywności intelektualne dużych rzesz społeczeństw miały kształt linii niskonapięciowego migotania komór. Jak wygląda tak linia? - zapytają czytelnicy, którzy wskutek młodzieńczej decyzji nie zdecydowali się na studiowanie medycyny.

Jest to prawie linia prosta, od czasu do czasu na jej przebiegu pojawia się nie wielkie falowanie w górę i w dół, nie przekraczające kilku milimetrów. Zaraz po niej na ekranie monitora pojawia się nieskazitelna linia prosta, a lekarz prowadzący reanimację pacjenta oznajmia – asystolia, kończymy. Czy dla świata też miała nastąpić osobliwa forma asystolii zwiastująca koniec czy raczej geriatryczne jego przeludnienie?

Choć przyrost naturalny w wielu krajach nie przedstawiał się imponująco, to globalnie liczba mieszkańców świata ciągle wzrastała głównie za sprawą niespotykanie żywotnego starszego  pokolenia, w którym aż roiło się od przedstawicieli grupy 90 plus. Wprawdzie mieli co najmniej połowę swoich narządów wymienionych przez pracowitą inżynierię medyczną, ale stymulatory wysyłały impulsy do mięśnia sercowego, sztuczne stawy biodrowe niosły do przodu, a implantowane soczewki poprawiały widzenie i dało się żyć.

Rządy, korporacje, organizatorzy życia publicznego zastanawiały się na tym jak zarządzać tym społeczeństwem składającym się nie tylko z żywych komórek, ale także układów scalonych i rozruszników. Produkcje wymiennych baterii szły pełna parą.

Zastanawiano się czy kolekcję tych urządzeń mechanicznych, elektrycznych i optycznych będzie nadal można nazywać człowiekiem czy raczej będzie to jedynie zbiór części połączony współpracującymi ze sobą obwodami .

Problemem, który niespodziewanie zaskoczył władców i wielkich tego świata był fakt, że nie dało się człowiekowi wymienić mózgu. Nowy wspaniały człowiek miał technicznie sprawne stawy, precyzyjnie skupiające światło soczewki, rytmicznie pobudzajże serca stymulatory, ale myślał niezgodnie z oczekiwaniami organizatorów życia społecznego, jeśli już oddawał się tej wyczerpującej czynności jakim było myślenie. Młode roczniki unikały myślenia jak ognia, w końcu przesuwanie palca po smartfonach nie było czynnością wymagającą angażowania zbyt wielu zwojów mózgowych! Starsi myśleli ale nie przekładało się ich myślenia na konkretne działania.

Sytuacja wymagała ponownego przejrzenia planów strategicznych i globalnego rozwoju Unii Stanów Autonomicznych.

Departament Zarządzania Kryzysami Nadzwyczajnymi (Extraordinary Crisis Management Department czyli ECMD ) postanowił wołać naradę. Wszystkie narady kończyły się dotychczas tymi samymi politycznie poprawnymi komunikatami, z których nie wynikało zbyt wiele praktycznych wniosków.                        

Pewne nadzieje budziły prace sekcji X95, która pracowała nad scenariuszem wielosektorowego kryzysu kontrolowanego. Świat wirtualny stawał się coraz większą częścią świata realnego – dobry kryzys kontrolowany powinien więc składać się z elementów dotyczących realu i wirtualu.

Dotychczasowe modele kryzysów z wykorzystaniem wojska, zbrojeń, czołgów, samolotów bojowych, rakiet i innych zabawek prawdziwych mężczyzn nie dawały dreszczyku emocji. Wszystko już było znane – wjadą czołgi do jakiegoś pechowego kraju wysłane w obronie demokracji, równości i innych dziwności, stacje telewizyjne pokażą tę dobroczynną akcję i na tym się skończy. To nie było nic nowego, podniecającego ani biznesowo ciekawego. Co więcej było monotonne i przewidywalne. Próby podziału świata na smaczne kawałki były ulubionym zajęciem władców od wieków.

Źródło:

https://en.wikipedia.org/wiki/Caricature#/media/File:Caricature_gillray_plumpudding.jpg

Powstała koncepcja oznaczona kryptonimem # 3xC czyli The Controlled Chimeric Crisis. Strukturę chimeryczną miała zapewnić mieszanka działań hakerów na serwery wybranych sektorów gospodarki i handlu oraz odpowiedni patogen uwolniony do przestrzeni publicznej. Sporządzono krótką listę najbardziej niebezpiecznych wirusów i bakterii. O palmę pierwszeństwa walczyły między sobą koronawirusy, mające najbardziej zmienną naturę ze wszystkich grup wirusów. Nie traciły nadziei na wygraną bakterie tularemii, brucelozy i cholery, ale w ostatecznym rozrachunku palmę pierwszeństwa i największego niebezpieczeństwa zdobyły nowe mutacje koronawirusów. Wirusa atakującego urządzenia informatyczne trzeba było dopiero stworzyć. Dostał on nazwę Virus aureus, przez analogię do trudnej do zwalczenia bakterii Staphylococcus aureus. Symbol odnosił się też długofalowej odporności złota na wszelkie zawirowania na rynku inwestycyjnym.

Odpowiednie słownictwo jest bardzo ważne

We wszelkich rewolucjach potrzebne są odpowiednio dobrane słowa oraz hasła. Posługiwanie się staromodną terminologią lekarz / pacjent naruszało jedynie słuszną zasadę poprawności politycznej i dowodziło istnienia nierówności między interesariuszami rynku usług zdrowotnych. Tak dalej nie mogło być! Zalecono zamienić słowo pacjent na świadczeniobiorca, a lekarz oraz każdy inny pracownik systemu ochrony zdrowia na świadczeniodawca.

Terminologia świadczeniodawca / świadczeniobiorca była neutralna – jeden daje, drugi bierze bez piętnowania kogokolwiek. Z uwagi na polityczną niepoprawność „Gazeta dla Lekarzy” została urzędowo przemianowana na „Gazetę dla Świadczeniodawców”, a redaktor naczelna obowiązkowo sfotografowano w stroju służbowym z nowym gustownym nakryciem głowy.

Perfect City 2

Redaktor naczelna Gazety dla Świadczeniodawców

Czasy, w których powrót do zdrowia był najważniejszym celem w procesie diagnostyczno-terapeutycznym, zarówno dla lekarza, jak i pacjenta, minęły bezpowrotnie.

Takie podejście stało się zbyt staromodne w świecie, w którym z każdej ludzkiej aktywności trzeba mieć satysfakcję. O to uczucie łatwiej, gdy ktoś z nami ramię w ramię pokonuje życiowe meandry zarówno w zdrowiu, jak i w chorobie. Ze zdrowym, ładnym i bogatym każdy się chętnie zada, a z chorym, biednym i niezbyt urodziwym już niekoniecznie. Trzeba więc było przydzielić emocjonalnego towarzysza każdemu, kto uzyskał dumny tytuł świadczeniobiorcy. Towarzysz taki powinien współuczestniczyć w każdym odczuciu świadczeniobiorcy, jakie zaatakowało jego wrażliwy organizm, czyli okazywać empatię. Termin nienowy, ale nie wszystkim znany, ale dla wielu świadczeniobiorców pierwszy raz zasłyszany.

– Ęęę, co? – pytali.

– Empatia – odpowiadali kreatorzy pomysłu.

– Ęęę, jak? – dopytywali absolwenci bezstresowych kursów ortografii na wszystkich poziomach nauczania. – Aaa... już wiem, ępatia – dodawali po wpisaniu tego, co usłyszeli, do wyszukiwarki smartfona. I tak już zostało. Świadczeniodawcy też nie byli zbyt zorientowani w temacie. Konieczne było więc opracowanie wskazówek, jak ępatię rozbudzać w sobie oraz jak okazywać ją uprawnionym i spragnionym świadczeniobiorcom. Powołano odpowiednie gremia naukowe oraz wydawnicze i po pół roku dokument był gotowy.

Komitet ds. Poprawności Językowej zarządził pisanie wielką literą słowa Ępatia, była bowiem ona zbyt ważna w procesie konsumowania usług medycznych, żeby pozwolić na pisanie małą literą.

Ponadto staromodna pisownia „empatia” sprawiała zbyt wiele trudności zbyt wielu świadczeniobiorcom. Wytyczne Narodowego Brata Płatnika (NBP) dotyczące kontraktowania świadczeń medycznych połączonych z Ępatią spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem Wiecznych Podopiecznych. Na kolejnej naradzie Departamentu Wyłącznie Dobrych Decyzji w Ministerstwie Wszystkich Pacjentów postanowiono więc kontraktować usługi tylko u tych świadczeniodawców, którzy mieli odpowiednie rezerwy Ępatii.

Perfect City 3

To jest Ępatia

Jeżeli ktoś nie zetknął się z Ępatią osobiście, przytaczamy rysunek edukacyjny – oto ona w całej krasie!

Na ścianach wszystkich placówek medycznych w kraju zawieszono plakaty edukacyjne z objaśnieniami. Cztery łapki służą do czułego obejmowania Ępatiobiorcy z każdej strony – gdy stanie frontem do Ępatii, przytulą go łapki przednie, a gdy tyłem, usługę tulenia w bólu wykonają łapki tylne. Cztery odnóża dolne służą – do szybkiego przybiegnięcia Ępatii do odbiorcy usługi.

Perfect City 4

Świadczeniodawco! Jesteś brzydki, wejdź do skrytki!

Świadczeniodawcom, którzy byli oporni w dzieleniu się Ępatią z będącymi w potrzebie świadczeniobiorcami, powtarzano co godzinę hasło „Jesteś brzydki, wejdź do skrytki”. Hasło powtarzano tak długo, aż każdy świadczeniodawca się zresocjalizował i na należytym poziomie dzielił się Ępatią z będącymi w potrzebie. Wobec szczególnie zatwardziałych przypadków stosowano metody biologicznego tropienia ukrywanej przez świadczeniobiorców Ępatii. Wyszkolone brygady poszukiwaczy patrolowały placówki medyczne.   

Perfect City 5

Pies policyjny szuka ukrytej Ępatii    

Dla świadczeniodawców, którzy nie szczędzili wysiłków na odcinku dzielenia się Ępatią z potrzebującymi, przewidziano oznakę Honorowy Dawca Ępatii (HDĘ). Uprawniała ona do udzielania bezpłatnych porad całodobowo, przez internet, telefon oraz w miejscu wezwania każdemu potrzebującemu. Oznaka HDĘ chroniła dawcę Ępatii przed bezpodstawnymi podejrzeniami, że pracuje dla pieniędzy.

  Perfect City 6

Służby specjalne szukają ukrytej Ępatii      

Posiadacz odznaki, gdy przybywał na miejsce nagłego zdarzenia, jak wspomniany katar albo świąd odbytu, zaraz na wstępie pokazywał odznakę HDĘ i tym prostym gestem uwalniał świadczeniobiorcę od kłopotliwej rozterki „płacić czy nie płacić?, a tak w ogóle to ile mu się należy?

Perfect City 7

Koncentrator Ępatii

Ewentualne nadwyżki Ępatii gromadzono w specjalnych koncentratorach ustawionych przed placówkami medycznymi, na wypadek zaburzeń w dostawie przez ępatiodawców.

Zdarzały się oczywiście przypadki skrajnie oporne na wszystkie standardowe metody wykrywania rezerw, ewidencjonowania i magazynowania Ępatii i konieczne było skierowanie takich wrednych świadczeniodawców do ośrodków odosobnienia na kursy resocjalizacyjne.

 Jednymi z pierwszych z przychodni dr. Roślinnego poddanych zabiegom resocjalizacji były niejakie Marchewki, dwie rezydentki, bliźniaczki. Każda z nich utrzymywała uporczywie bomisie też coś od życia należy, moja Ępatia jest najmojsza i różne takie dyrdymałki wygadywały. Pobyt resocjalizacyjny rezydentek przeciągał się. Na mieście pojawiły się murale domagające się uwolnienia Marchewek.

Perfect City 8

Uwolnić Marchewki

Zasada „zaufanie dobre, ale kontrola lepsza” była wyznawana przez Narodowego Brata Płatnika (NBP) in extenso przy wdrażaniu Nowej Wspaniałej Medycyny. Korespondencja napływająca do Biura Szybkiego Rozpatrywania Skarg pozwalała na pewne rozeznanie w jakości udzielnych świadczeń, ale nie naświetlała całości obrazu. W celu lepszej oceny sytuacji na rynku usług medycznych wdrożono program operacyjny pod nazwą Świadczeniodawca Uczestniczący, który polegał na badaniach terenowych jakości usług przez kontrolerów delegowanych z centrali Narodowego Brata Płatnika.

Powołano specjalny departament i rozpoczęto szkolenie pracowników do roli Świadczeniodawcy Uczestniczącego, którego wersję zamaskowaną przedstawia fotografia poniżej.

Perfect City 9

Zamaskowany Świadczeniodawca Uczestniczący

Zadanie polegało na wizytowaniu gabinetów dr. Roślinnych jako zwykły szeregowy świadczeniobiorca i testowaniu wiedzy oraz Ępatii świadczeniodawców. Przeszkolony kontroler z nadzorczynią z centrali udającą żonę udał się do rejonowego gabinetu i siadł ze zbolałą miną przed swoim dr. Roślinnym.

– Co panu dolega? – zapytał dr Roślinny.

– Ja właśnie mam… zaczął pacjentokontroler.

– Nic nie mów, jak taki mądry, to niech sam zgadnie – wtrąciła kontrolero-żona.

– Może boli pana głowa? – rzucił pytanie dr Roślinny.

– A co to pana obchodzi, co mnie boli, ja mam dostać diagnozę, receptę, skierowanie na badania, a nie być przesłuchiwanym jak nie przymierzając jakiś podejrzany typ na komendzie.

– No, ale przecież muszę…

– Tak, musi pan ustalić, co mi jest, płacę i wymagam! – oznajmił Świadczeniodawca Uczestniczący.

– To może dam skierowanie na morfologię i mocz? Żeby zorientować się ogólnie w stanie zdrowia.

– Żarty jakieś świadczeniodawca sobie urządza! Żeby się zorientować, to trzeba wykonać rezonans całego ciała, a nie jakiejś przedpotopowe badania mi zlecać! A poza tym sikanie do buteleczki na mocz to jest niedopuszczalne dręczenie pacjenta! A to chodzenie na czczo do poradni na pobranie krwi to jeszcze większe dręczenie. Wypraszam sobie takie traktowanie! Ma być lekko, wszystko i natentychmiast!

Program Ępatia(+), wiodący w nurcie napraw, po kilku miesiącach nieoczekiwanie znalazł się w zagrożeniu…

Mimo oddanych Brygad Poszukiwaczy, koncentratorów Ępatii przed przychodniami wszystkich dr. Roślinnych i innych celnych zabiegów sprawy nie miały się tak, jak oczekiwano. Niezadowolenie w świadczeniobiorcach narastało, sondaże pokazywały coraz to niższe słupki, a wybory zbliżały się szybkimi krokami.

Krystyna Knypl

Komunikat:

Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie
kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.

Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.

GdL 10/2022

Następny odcinek

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2080-perfect-city-kraina-przyszlosci-rozdzial-drugi-21-10-2022

 

 

 

 

Więcej artykułów…

  1. Międzynarodowa konferencja "Opieka farmaceutyczna a bariery w rozwoju aptek"
  2. O piętrzeniu się trudności
  3. The art of writing a CV on the example of Krystyna Knypl
  4. Światowy Dzień Zakrzepicy 2022

Strona 4 z 34

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec
  • Copyright Gazeta dla Lekarzy 2012-2050