- Szczegóły
-
Kategoria: Nowości
-
Opublikowano: poniedziałek, 03.04.2023, 19:48
-
Odsłony: 654
Beata Niedźwiedzka.
W ciągu ostatnich dwóch lat na nasze życie znacząco wpłynął COVID-19 i ograniczenia, jakie pandemia wniosła do codziennego życia. Według danych WHO na dzień 21 stycznia 2022 r. na świecie było 423 437 674 potwierdzonych zakażeń SARS-CoV-2 (https://covid19.who.int/). Od początków pandemii wiadomo było, że wirus SARS-CoV-2 d pierwszego dnia i istnieją już solidne dane dotyczące wpływu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 na układ oddechowy, krążenia oraz nerwowy. Niewiele natomiast było wiadomo o wpływie COVID-19 na układ rozrodczy kobiet.
W ankiecie z wrześniu 2020 roku wypełnionej przez 1031 kobiet w wieku reprodukcyjnym, w 46% zgłaszano zmianę w przebiegu cyklu miesiączkowego. Pacjentki zgłaszały znacznie więcej miesiączek obfitych, nieregularnych oraz nasilenie dolegliwości przedmiesiączkowych.

Ukrwienie tętnicze macicy (https://pl.wikipedia.org/wiki/Macica)
Inne badanie ankietowe przeprowadzone wśród kobiet ( wiek 18 - 45 lat) hospitalizowanych od 19 stycznia do 1 kwietnia 2020 roku, wykazało, że u około 20% pacjentek wystąpiło znaczne zmniejszenie objętości miesiączek, u 20% natomiast wystąpiło wydłużenie czasu trwania krwawienia miesiączkowego. W okresie 1 - 2 miesięcy obserwacji u 84% pacjentek miesiączki wróciły do normalnej objętości miesiączki.
Badanie przeprowadzone przez Khan i wsp. było prospektywnym. Objęto nimi 127 pacjentek z SARS-CoV-2 dodatnich, u których w odstępach 6-tygodniowych przeprowadzono ankiety dotyczące objawów COVID-19. Włączone pacjentki miały od 18 do 45 lat i w momencie włączenia do badania nie były lub niedawno były w ciąży. Pytano je, czy zauważyły zmiany cyklu miesiączkowego jako stały objaw lub czy zauważyły nowe związane z chorobą COVID-19. Spośród nich 16% (n = 20) zgłosiło zmiany cyklu miesiączkowego. Liczba dni pomiędzy dodatnim testem na SARS-CoV-2 a ostatnimi zgłoszonymi zmianami cyklu miesiączkowego wahała się od 28 do 222 (mediana 57,5). Najczęstszymi zmianami były nieregularne miesiączki (n = 12), wzrost objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego i rzadkie miesiączki (n = 7).
Rzadkie miesiączkowanie definiowano jako miesiączki występujące w odstępach dłuższych niż 35 dni. Nieregularne miesiączkowanie zdefiniowano jako znaczne zróżnicowanie długości miesiączki lub czasu pomiędzy dwoma miesiączkami. Pacjentki, które zgłaszały zmiany cyklu miesiączkowego, częściej zgłaszały większą liczbę objawów COVID-19 (p = 0,01). Zmęczenie, ból głowy, bóle ciała i duszność były objawami, które istotnie częściej zgłaszały pacjentki zgłaszające zmiany cyklu miesiączkowego niż pacjentki bez wspomnianych objawów ogólnych.
Autorzy w podsumowaniu podkreślają, że istnieje stosunkowo niewielka ilość obserwacji na temat wpływu SARS-CoV-2 na układ rozrodczy kobiet i z uwagi na ten fakt konieczne jest kontynuowania badań.
Piśmiennictwo
1.The Effect of COVID-19 on the Menstrual Cycle: A Systematic Review
https://www.mdpi.com/2077-0383/11/13/3800
2. Li, K.; Chen, G.; Hou, H.; Liao, Q.; Chen, J.; Bai, H.; Lee, S.; Wang, C.; Li, H.; Cheng, L.; et al. Analysis of sex hormones and menstruation in COVID-19 women of child-bearing age. Reprod. BioMed. Online 2021, 42, 260–267
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1472648320305
Beata Niedźwiedzka
GdL 4/2023
- Szczegóły
-
Kategoria: Nowości
-
Opublikowano: niedziela, 02.04.2023, 06:28
-
Odsłony: 652
Krystyna Knypl
British Medical Journal jest czasopismem istniejącym od 1840 roku, czyli od 183 lat. Jego zawartość zmieniała się na przestrzeni lat istnienia.
O tym jak wyglądała praca w czasopiśmie w okresie pandemii COVID-19 pisze dr Jocalyn Clark w artykule opublikowanym 28 marca 2023 r. na łamach BMJ. W chwili wybuchu pandemii autorka artykułu była zatrudniona na stanowisku redaktora odpowiedzialnego za zawartość czasopisma.

Przycinanie gęsiego pióra (mal. Philip van Dijk, ok. 1725)
Komentarz KK: w epoce gęsich piór było więcej czasu do namysłu, dzięki tej zanikającej współcześnie aktywności intelektualnej, nie było problemów, o których pisze autorka artykułu w BMJ
Poniżej artykuł dr Jocalyn Clark, przetłumaczony przez translatora DeepL:
Pandemia spowodowała turbodoładowanie publikacji naukowych. Choć powszechnie uważano to za zbiorowy triumf w walce z globalnym zagrożeniem, czy nie przeoczono szkodliwości pandemicznego publikowania?
Eric Rubin był na stanowisku zaledwie od trzech miesięcy. Redaktor naczelny New England Journal of Medicine (NEJM) przyszedł do tej roli bez wcześniejszego doświadczenia redakcyjnego, ale z karierą w medycynie chorób zakaźnych. "Mało kto spodziewał się, że moje szkolenie będzie tak przydatne" - mówi.
Gdy tylko do redakcji NEJM dotarła wiadomość o epidemii zapalenia płuc w Chinach, "wykonaliśmy kilka telefonów, by dowiedzieć się, co się dzieje, prosząc o manuskrypty od kolegów z Wuhan, a później z Włoch i USA, gdy epidemia się rozprzestrzeniła" - mówi Rubin.
Ilość niezamówionych artykułów wzrosła do około 200 dziennie.
Była to pierwsza globalna pandemia, z którą musiał zmierzyć się przemysł wydawnictw naukowych - choć istniały czasopisma, to w momencie wystąpienia pandemii grypy w 1918 roku nie istniał żaden zorganizowany przemysł - i pierwsza w nowej, cyfrowej erze komunikacji i publikacji internetowej. Szacuje się, że w 2020 roku do światowej literatury dodano 1,5 miliona artykułów - to największy wzrost w historii, mówi Vincent Larivière, który bada bibliometrię na Uniwersytecie w Montrealu w Kanadzie. Szczyt nastąpił w kwietniu 2020 roku, kiedy wiele krajów było głęboko zablokowanych lub stosowało silne ograniczenia.
Niektórzy postrzegali to jako szansę. Pojawiły się obietnice bardziej otwartej nauki i publikowania: wiele czasopism i instytucji badawczych zgodziło się na zobowiązanie do udostępniania danych wydane przez fundatora Wellcome Trust 31 stycznia 2020 r., które miało na celu "zapewnienie, że wyniki badań i dane istotne dla tej epidemii są udostępniane szybko i otwarcie, aby informować o reakcji w zakresie zdrowia publicznego i pomóc w ratowaniu życia " . To zmieniło sposób, w jaki dokumenty były produkowane i weryfikowane, na dobre i złe.
Za dużo, za szybko, za źle?
W przypadku 885 czasopism z zakresu zdrowia i medycyny wydawanych przez Elsevier zgłoszenia artykułów wzrosły o ponad 60%, w tym prawie ćwierć miliona zgłoszeń było w pierwszej fali COVID-19. W BMJ Journals wzrosły one o prawie 20% w 2020 r. w stosunku do roku poprzedniego, ponieważ w 2020 r. w ciągu pięciu miesięcy do samych The BMJ i BMJ Open zgłoszono prawie 4400 artykułów.
Do końca 2022 roku baza danych Światowej Organizacji Zdrowia COVID-19 zawierała 742 202 pozycje. Aby sprostać takiemu zapotrzebowaniu, redaktorzy mieli "wszystkie ręce na pokładzie" i często byli przesuwani ze swoich zwykłych ról, aby szybko ocenić prace dotyczące koronawirusa , mówi Theodora Bloom, redaktor wykonawczy The BMJ - aktywność napędzana była przez "poczucie, że nie jesteśmy na linii frontu klinicznego, ale jesteśmy na krytycznej linii frontu".
Czasopisma medyczne zmniejszyły o połowę swój czas realizacji w pierwszej połowie 2020 roku. Pomimo nieznanej natury wirusa i jego charakterystyki, redaktorzy poświęcili znacznie mniej, a nie więcej czasu na decyzje redakcyjne, jak wykazała analiza lutego 2023 roku 339 000 artykułów.
Naomi Lee, starszy redaktor wykonawczy ds. Badań w Lancet podczas pandemii, wspomina, jak zwykle rzadka praktyka "szybkiego śledzenia" wybranych artykułów została rozszerzona, tak że "praktycznie wszyscy i wszystko zostało przyspieszone w celu rozpowszechnienia aktualnej wiedzy." Baza danych PubMed pokazuje, że pięć najczęściej cytowanych artykułów w Lancet od 2020 roku - większość zgłaszających wczesne dane dotyczące COVID-19 zostało zaakceptowanych w ciągu 14 dni i opublikowanych w ciągu 22 dni od otrzymania.
Podniesiono alafrmy na temat jakości. Komentatorzy ubolewali nad zalewem śmieci w literaturze: badaniami obserwacyjnymi, artykułami opiniotwórczymi i powielanymi opiniami, ponieważ badacze spieszyli się, aby wykorzystać zaproszenia do finansowania związane z COVID-19. Rubin mówi, że redaktorzy NEJM musieli porzucić swoje zwykłe pełne kontrole i równowagę w ostrej fazie selekcji artykułów dotyczących COVID-19 i publikowali rzeczy, których normalnie by nie opublikowali, w tym opisy przypadków, małe próby i niekontrolowane badania. Wzmocniony przez swoje własne "przerażające" doświadczenie leczenia pacjentów z COVID-19 na intensywnej terapii w Brigham & Women's Hospital w Bostonie, USA, mówi, że w kontekście zagrożenia zdrowia publicznego, publikowanie "pewnej wiedzy było lepsze niż nie opublikowania żadnej".
Bardziej zagrażające zaufaniu ludzi do czasopism były głośne retrakcje, zwłaszcza te z prac w Lancet i NEJM z maja 2020 r., które informowały o wczesnej skuteczności hydroksychlorochiny w odniesieniu do COVID-19, a następnie okazały się oszustwem.Jednak, wbrew oczekiwaniom, retrakcje nie wzrosły do poziomu, który odpowiadałby ogromnemu wzrostowi objętości i szybkości publikowania prac dotyczących COVID-19. Retraction Watch, strona internetowa, która śledzi to zjawisko, odnotowała 301 wycofanych lub wycofanych prac dotyczących COVID-19 do 8 lutego 2023 r. Szacuje się, że zaledwie 0,07% prac COVID-19 zostało wycofanych.
Nie do końca otwarta nauka
Zwolennicy otwartej nauki z zapartym tchem zapowiadali rewolucję. Serwer medRxiv, publikujący preprinty powiązany z BMJ, odnotował 10-krotny wzrost liczby zgłoszeń w ciągu dwóch miesięcy od pierwszego zgłoszonego przypadku COVID-19. Jednak entuzjazm ustąpił, a liczba zgłoszeń na medRxiv i innych serwerach ustabilizowała się w połowie 2020 roku.
Analiza pokazuje, że zaledwie 5% wszystkich artykułów w recenzowanych czasopismach na temat COVID-19 opublikowanych w 2020 r. rozpoczęło się jako preprinty. I chociaż niektóre kluczowe badania, takie jak Recovery i Solidarity, zostały po raz pierwszy zgłoszone jako preprinty z otwartym dostępem, żadne z badań fazy 3 szczepionki przeciwko COVID-19 wspieranych przez Oxford - AstraZeneca, Moderna lub Pfizer nie zostało opublikowane, a tylko raport z badania fazy 3 Oxford - AstraZeneca został opublikowany na złotej licencji otwartego dostępu. Przeprowadzona przez Wellcome w 2022 r. ocena zainicjowanego przez nią zobowiązania do udostępniania danych wykazała, że mniej niż połowa dokumentów COVID-19 sygnatariuszy zawierała informacje o tym, gdzie i jak można uzyskać dostęp do dostępnych danych, co budzi obawy o brak przejrzystości, zwłaszcza w badaniach klinicznych.
Postępy w kierunku bardziej otwartych badań również rozczarowały. Podczas gdy wiodący wydawcy zgodzili się uczynić swoje treściCOVID-19 otwartymi i możliwymi do ponownego wykorzystania, ocena Wellcome wykazała, że tylko 46% dokumentów COVID-19 sygnatariuszy było rzeczywiście otwartych, gdzie ponowne wykorzystanie jest dozwolone, a autorzy zachowują prawa autorskie.
Zamiast tego większość czasopism zachowała prawa handlowe i po prostu zdjęła płatną zaporę ("brązowy" otwarty dostęp), mówi Larivière. Dodaje, że podczas gdy główni wydawcy, w tym Elsevier, Springer Nature i Wiley, nadal swobodnie udostępniają zawartość na temat COVID-19, tylko około połowa prac dotyczących kryzysu klimatycznego jest dostępna w podobny sposób. Dzieje się tak pomimo tego, że wszystkie te wydawnictwa są sygnatariuszami (wraz z The BMJ) porozumienia wydawców ONZ w sprawie zrównoważonego rozwoju, które zobowiązuje wydawców do aktywnego promowania treści opowiadających się za takimi tematami, jak zrównoważony rozwój, sprawiedliwość i ochrona oraz wzmacnianie środowiska.
"Covidianizacja"
Pojawiają się obawy, że dominacja artykułów związanych z COVID-19 w czasopismach medycznych nastąpiła kosztem innych tematów zdrowotnych, takich jak choroby niezakaźne, przemoc i zdrowie psychiczne.
John Ioannidis, profesor medycyny na Uniwersytecie Stanforda, USA, badał wzorce cytowań podczas pandemii COVID-19 i martwi się o wpływ na różnorodność w nauce. Jego analiza recenzowanej literatury naukowej w latach 2020-21 (do 1 sierpnia) wykazała, że choć prace dotyczące COVID-19 stanowiły 4% literatury naukowej, to zajęły 20% cytowań wszystkich opublikowanych prac.
Liczby wzrosły, gdy wiercenie w dół do ogólnej literatury medycznej. Spośród nich 17% wszystkich artykułów opublikowanych w tym okresie dotyczyło COVID-19, zbierając 80% cytowań. Innymi słowy, "covid papers" w ogólnym piśmiennictwie medycznym miały średnio około pięć razy więcej cytowań niż "non covid papers" w tym samym okresie, a zdecydowana większość cytowań w takich czasopisma pochodziła z covid papers.
Było to ogromne dobrodziejstwo dla czasopism i ich redaktorów, ponieważ wyniki współczynnika wpływu czasopism wzrosły ponad dwukrotnie dla 2021 roku na podstawie publikacji pandemicznych w 2020 roku: Lancet wzrósł z 79 do 202, NEJM z 91 do 176, Journal of the American Medical Association z 56 do 157, a The BMJ z 40 do 96. Te skoki w publikacjach, odsłonach artykułów, widoczności w mediach społecznościowych i cytowaniach spowodowały powstanie nowej elity cytowań i przywództwa w dziedzinie zdrowia, które będą kształtować przyszłe finansowanie i priorytety instytucjonalne.
Ross Upshur, ekspert ds. zarządzania pandemią na Uniwersytecie w Toronto w Kanadzie, który również wykłada integralność badań, mówi, że cały ten oportunizm nie jest niczym nowym. Według niego to, co wydarzyło się podczas pandemii, odzwierciedla już i tak przewrotny system akademickich nagród, który ma niewielką motywację do zmiany: gorączka złota, by publikować, była po prostu przedłużeniem zwykłej kultury "publikuj albo giń". Dlatego nie jest zaskakujące, że "ludzie musieli stać się ekspertem od COVID-19, aby przetrwać, lub przynajmniej samozwańczym ekspertem."
Ivan Oransky, współzałożyciel Retraction Watch, zgadza się, że system wzajemnie się wzmacnia, ponieważ czołowe czasopisma medyczne były agresywnie zaangażowane w "wyścig zbrojeń o uwagę, gały i cytaty".
Elizabeth Gadd, brytyjski ekspert w dziedzinie publikacji naukowych, mówi: "Pandemia tylko podkreśliła problemy związane z publikowaniem. Jest drogie, powolne i wzmacnia artykuły w czasopismach jako jednostkę rozliczeniową w nauce. Nie chodzi o wkład w naukową konwersację. To naukowy fanfaronada wyników, która nie jest zgodna z misją nauki. Gdyby autorzy otrzymywali jedynie informacje zwrotne od recenzentów i czytelników, nie byłoby wyścigu do publikacji. W obecnej sytuacji mamy do czynienia z dążeniem do chwały".
Trzy lata później Rubin przyznaje, że ma "zmęczenie" COVID-19, ale twierdzi, że "nie żałuje" i że NEJM jest chętny do przejścia do publikowania w innych dziedzinach. Elizabeth Loder, szef badań w The BMJ, podziela pragnienie "poszerzenia tematów, które teraz obejmujemy, aby poinformować naszych odbiorców, a także przezwyciężyć zaniedbanie innych zaburzeń, które jest tylko jednym obszarem upadku z intensywności publikowania COVID-19."
Upshur jest jednak pesymistą: nie widzi, aby reforma tradycyjnego systemu wydawniczego miała miejsce, dopóki publikacja nie będzie mniej związana z oceną. Loder zgadza się, że czasopisma mają ciężar odpowiedzialności w pandemicznym pośpiechu wydawniczym, ale zgadza się, że wiele złych zachowań w zapale do publikowania, zwłaszcza w najlepszych czasopismach, jest w dół do zachęt i braku nadzoru w systemach promocji akademickiej.
"Musi być więcej rozliczeń dla akademickich instytucji medycznych", mówi. "Te instytucje nadmiernie nagradzały ludzi za przestawienie ich badań na COVID-19, nie dopasowując jakości do objętości, a ostatecznie przyczyniły się do szkód podczas pandemii".
Konflikt interesów podany przez Jocalyn Clark jest międzynarodowym redaktorem The BMJ i był redaktorem wykonawczym w Lancet podczas covid-19. Jest badaczem wizytującym 2023 w Fundacji Brochera dla projektu dotyczącego publikowania pandemii.
Ilustracje: https://en.wikipedia.org/wiki/The_BMJ
Piśmiennictwo:
1. About BMJ history
https://www.bmj.com/about-bmj/history-of-the-bmj_
2. How covid-19 bolstered an already perverse publishing system
https://www.bmj.com/content/380/bmj.p689?fbclid=IwAR0FY1bC4YGyoQ1LYD-3RHZuNlXoLODZ5JxiFe6actGNspm8zIYPI-Uk39Q
3. Dr Jocalyn Clark
https://about.me/jocalynclark
https://en.wikipedia.org/wiki/Jocalyn_Clark
Krystyna Knypl
GdL 4/2023
- Szczegóły
-
Kategoria: Nowości
-
Opublikowano: niedziela, 02.04.2023, 03:50
-
Odsłony: 874
Alicja Barwicka
Każda działalność człowieka wymaga odpowiedniej organizacji. Są sytuacje, kiedy organizowanie kolejnych faz działania musi następować bardzo szybko, włączamy więc mechanizmy automatycznie. Wypracowaliśmy je metodą prób i błędów zarówno własnych, jak i cudzych nie zastanawiając się nad kolejnością i celowością poczynań. Bywa też, że dopiero podejmujemy mniej lub bardziej skuteczne próby organizowania kolejnych czynności by optymalnie wykorzystać czas. Są osoby dobrze i źle zorganizowane, ale większość z nas ma z tym spore kłopoty. Nie każdemu uda się stworzyć poczytną powieść w urywkach wolnych chwil pomiędzy pracą zawodową, gotowaniem obiadu, praniem i prasowaniem, chociaż przecież każdy wie, że w określonej jednostce czasu da się zrobić dużo lub nic. Są czynności, których wykonanie chociaż niezbędne często jest odkładane w czasie, a powodem jest przekonanie o wiążących się z realizacją określonych trudności. Nie bardzo więc wiedząc jak się z nimi uporać odstępujemy od wykonania. Dotyczy to między innymi realizacji planowanych lub nie wizyt lekarskich, przy czym takie zaniechanie może wiązać się później z konkretnymi problemami.

Jan Steen, Wizyta u lekarza, ok.1663
Najważniejsza jest organizacja
Faktyczni i potencjalni pacjenci placówek medycznych dzielą się na wiele grup, ale podstawowy podział obejmuje co najmniej dwie: tych, którym „się należy” i tych z autentycznym problemem zdrowotnym. Pierwsza grupa korzystając z administracyjnej ścieżki uzyskania porady u lekarza specjalisty co roku konsekwentnie już na początku stycznia zabezpiecza sobie wizytę u lekarza POZ, gdzie podaje tysiące nękających problemów wymuszając metodą „prośby i groźby” odpowiednie skierowania do różnych poradni. Przystępując następnie do organizacji wydarzeń medycznych w całym rozpoczętym właśnie nowym roku, już w placówkach specjalistycznych do każdej z nich rezerwuje kilka terminów wizyt, bo przecież każda taka wizyta może się przydać. Problemu nie ma, bo w końcu były skierowania. Nie było może istotnej przyczyny chorobowej, ale po pierwsze wizyta się człowiekowi należy, a po drugie człowiek może przecież zawsze zachorować. Mechanizm dotyczy wielu dziedzin medycyny nie omija też okulistyki. Każdego dnia w placówkach ambulatoryjnych przyjmowane są między innymi osoby, które pytane o powód trzeciej już wizyty w tym roku odpowiadają zgodnie z prawdą np. że:
- badałem się jakiś czas temu, podobno wszystko było w porządku, ale chyba dobrze byłoby jeszcze raz to powtórzyć,
- tyle się słyszy o różnych chorobach, to niech pani sprawdzi, czy coś mi nie jest,
- wyczytałem w Internecie, że mogę mieć muszki przed oczami i chociaż jeszcze nie mam, to może lepiej się przebadać…
Ta grupa osób przedsiębiorczych jest niezwykle wrażliwa na zakres i czas trwania badania okulistycznego. Dbając o jakość usługi precyzyjnie ją ocenia i za niedopuszczalne uznaje wszelkie odstępstwa od znanej sobie formy przebiegu badania okulistycznego. Jeśli podczas dyskusji w poczekalni przytoczona została czyjaś opowieść o pobraniu wymazu z worka spojówkowego to po zasięgnięciu opinii dr Google w zakresie przydatności takiego badania wrażliwy na przejawy niesprawiedliwości pacjent będzie się takiej procedury domagać, nawet jeśli z lekarskiego punktu widzenia nie ma do niej wskazań. Oczywiste jest bowiem, że jeśli takie badanie istnieje, to na pewno należy się osobie, która przecież płaci składkę zdrowotną.

Telemedycyna - jak wyobrażano sobie taką wizytę w 1925 roku
A co z tymi, których boli, a nie byli dobrymi organizatorami?
Pomijając osoby z przewlekłymi schorzeniami, które w myśl obowiązujących procedur leczniczych mają wyznaczane terminy badań kontrolnych, zawsze istnieje pewna grupa osób faktycznie chorych, które jednak zachorowały niedawno, nie mają żadnego doświadczenia w sposobie uzyskania dostępu do lekarza i wydaje im się, że skoro mają problem zdrowotny, to mają też prawo oczekiwać niezwłocznie fachowej pomocy. Ta grupa osób zawsze będzie miała problemy, bo to z założenia prawdziwi pechowcy. Nie dość, że nie zabezpieczyli sobie (należnych im przecież jak każdemu) odpowiedniej liczby i odpowiednio ukierunkowanych specjalistycznie wizyt lekarskich, to jeszcze przytrafiła im się choroba. Kiedy człowiek czuje się źle, kiedy coś go boli, a ból czy inne niepokojące objawy nie chcą ustąpić zaczyna podejrzewać, że trzeba będzie niestety zasięgnąć porady lekarskiej. Trzeba podkreślić, że w tej sytuacji jest zazwyczaj dużo słabszy psychicznie i nawet kiedy posiada jakieś własne niewielkie pokłady asertywności, to w poczuciu krzywdy, jaką zgotował mu los zapomina o ich zastosowaniu. Często nie ma jednak rady i delikwent musi się zmierzyć z własnym fizycznym i psychicznym dyskomfortem i wywalczyć przyjęcie w placówce medycznej w trybie pilnym. Jest oczywiście z góry skazany na lawinowo rosnące problemy, bo już pierwsza uzyskana w placówce informacja „nie był pan zapisany” brzmi jak oskarżenie, zwłaszcza że dodatkowo jest prawdziwe. To moment przełomowy. Nie wolno teraz odejść od okienka, nie wolno uciekać. Trzeba wykrzesać z siebie jeszcze trochę siły i zacząć głośno mówić o bólu, dyskomforcie, o braku poprawy, zawsze można wypowiedź zakończyć deklaracją o postanowieniu nawet kilkugodzinnego czekania na przyjęcie.

Telemedycyna Anno Domini 2022
Podsumowanie
Przedstawiłam celowo obraz mocno przerysowany bo mimo coraz lepiej przygotowanego personelu, który umiejętnym prowadzeniem rozmowy potrafi skutecznie „wyłowić” prawdziwe problemy medyczne wymagające natychmiastowej interwencji lekarskiej, kłopoty z dostaniem się do lekarza osób „mniej przebojowych” ciągle mają miejsce. Niezależnie jednak od posiadanego zmysłu organizacyjnego i pokładów własnej asertywności, w przypadku wystąpienia problemu medycznego starajmy się bez emocji ocenić sytuację odnośnie potrzeb wizyty w gabinecie lekarskim. Jeśli jednak analiza problemu taką potrzebę potwierdza - nie zrażajmy się trudnościami i z oceny lekarskiej nie rezygnujmy. Na świecie zawsze będą się zdarzać nieetyczne zachowania innych, ale przecież nasze zdrowie jest wartością bezcenną i jako takie wymaga skutecznej ochrony nawet za cenę dłuższego oczekiwania na badanie, czy niekomfortowej wymiany zdań z tymi, którym „się przecież należy”.

Alicja Barwicka
GdL 4/2023
Źródło ilustracji o wizytach lekarskich
https://en.wikipedia.org/wiki/Doctor%27s_visit#cite_note-15https://en.wikipedia.org/wiki/Doctor%27s_visit#cite_note-15