Globalizacja a zdrowie. Chyba mamy problem

Alicja Barwicka

Apocalypse vasnetsov660

Czasy jakie są, każdy widzi. Duża część naszej przeludnionej globalnej wioski pędzi do przodu, wyznaczając sobie kolejne cele. To może być osiągnięcie jeszcze jednego, wyższego szczebla kariery, kupno nowego, jeszcze droższego samochodu, zbudowanie nowego domu, a lepiej od razu kilku. Od czasu do czasu bieg ulega zwolnieniu, nieraz nawet zatrzymaniu, bo organizm nie daje rady. Wtedy u niektórych biegaczy następuje modyfikacja celów, nowy dom zamienia się w nowy stent, a po przymusowej pauzie, wyposażeni w nowe zdobycze postępu technicznego, nowe zęby, nowe stawy, nowe baterie do stymulatorów czy nowe implanty uwalniające do różnych człowieczych części nowoczesne leki, włączają się do ruchu i już po chwili są w głównym nurcie tych „lepszych”.

Ci „gorsi”

Problem w tym, że większość globalnej wioski stanowią ci „gorsi”, którym się w życiu nie powiodło, chociaż też wyznaczają sobie kolejne cele. W tym wypadku cele nieco się różnią, chociaż podstawowe, związane z przynależnością do tego samego gatunku pozostają takie same. Oni też chcą mieć nowy dom (no może już nie przesadzajmy – jedną nową izbę), bo 18-osobowa rodzina w jednym małym namiocie, będącym zresztą własnością organizacji humanitarnej, już nie bardzo się mieści. Chcieliby też posiadać nowy pojazd, bo rozpadający się ze starości rower już nie spełnia swojej funkcji. Dobrze byłoby też kształcić dzieci, by mogły osiągnąć wyższy niż poprzednie pokolenia poziom wiedzy, a w przyszłości może nawet zrobić karierę… Gdy realizacja celów idzie marnie, organizmy tych ludzi też nie dają rady, chociaż tu powodem jest dodatkowo niewłaściwa dieta lub permanentne niedożywienie, często brak dostępu do czystej wody oraz do podstawowego nawet leczenia. Wszystko to jest powodem narastającej frustracji, a od niej krótka droga do najprostszego wniosku: skoro inni mają wszystko, a ja nie mam nic, to znienawidzonych posiadaczy należy wybić, a ich dobra przywłaszczyć. Przy wysokim poziomie nienawiści nie ma mowy o analizie, jak długo i jakim wysiłkiem te dobra tworzono, z jakim trudem trzeba zdobywać wiedzę i jak ciężko pracować, by te dobra utrzymywać i pomnażać. W historii ludzkości ten prosty wniosek wdrażano w życie wielokrotnie.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci…

Jak świat światem, rosnące dysproporcje statusu ekonomicznego ludności zawsze prowadziły do wojen. Każdy konflikt zbrojny, nawet o najmniejszym lokalnym zasięgu, wynikał z rosnącego poczucia niesprawiedliwości połączonego z nienawiścią u jednych, przy rosnącym samozadowoleniu połączonym z poczuciem pogardy i wyższości u innych. Skoro już jedni chcą zabrać innym ich własność, to potrzebna jest broń, a ta zawsze była droga. Współczesny rynek oferuje różne rodzaje broni, jest więc w czym wybierać. Wszystko zależy nie tylko od ceny i zasobów portfeli, ale i od preferencji. Są entuzjaści naciśnięcia przycisku na konsoli pulpitu sterującego dronem, są fani broni konwencjonalnej, stanowiącej główne wyposażenie współczesnych armii z dużą liczbą czołgów czy pocisków balistycznych przenoszących do celu głowice bojowe. Dla najbardziej zasobnych, ale też łamiących wszelkie umowy międzynarodowe dotyczące produkcji i wykorzystania broni masowego rażenia istnieje oferta rakiet balistycznych dalekiego zasięgu mogących przenieść do czterech głowic nuklearnych (cena jednej rakiety to 30 milionów dolarów). Niestety broń masowego rażenia (chemiczna, biologiczna i atomowa), chociaż prawnie zabroniona, jest ciągle dostępna na rynku. Jeśli mimo oficjalnych międzynarodowych zakazów jest gdzieś produkowana, to należy nie tylko nagłośnić i napiętnować łamanie ważnych dla ludzkości międzynarodowych umów i zobowiązań, ale odpowiednie organy i instytucje muszą dysponować środkami i narzędziami do eliminowania lub przynajmniej ograniczenia skutków potencjalnego jej użycia.

Broń biologiczna – o co chodzi?

Ludzkość boi się masowych kataklizmów, pamiętając o następstwach atomowego ataku na Hiroszimę i Nagasaki czy o użycia napalmu w Wietnamie i Korei. Trochę w cieniu takich niekwestionowanych zagrożeń pozostaje niezwykle groźna broń biologiczna. Ładunkiem bojowym są tu patogenne mikroorganizmy, a także toksyny pochodzenia biologicznego (np. botulina). Broń biologiczna może znaleźć zastosowanie podczas ataku na pojedyncze osoby, oddziały wojska i ludność cywilną. Celem mogą być także jednorodne monokultury roślinne lub hodowle zwierząt gospodarskich. Jej produkcja jest może bardziej czaso- i pracochłonna, ale ostatecznie jest tańsza od broni konwencjonalnej, a siła rażenia – nieograniczenie wielka.

waglik400

To żadna nowość

Broń biologiczna jest znana od zawsze. Jedną z najstarszych i najbardziej popularnych metod stosowanych od wieków i jeszcze nadal używanych w walkach plemiennych jest zatruwanie grotów strzał toksynami pochodzenia biologicznego. Były też inne sposoby walki tym rodzajem broni, które przeszły do historii. Na przykład wojska Hannibala podrzucały jadowite węże na wrogie statki, a w chińskiej armii nieprzyjaciołom podrzucano roje pszczół. Aleksander Macedoński wycofując się z pól bitewnych porzucał zwłoki koni i żołnierzy zmarłych na choroby zakaźne. Podczas oblężenia twierdzy Kaffa w 1346 roku Tatarzy katapultowali na teren twierdzy ciała zmarłych na dżumę, a w roku 1495 Hiszpanie skazili wino w Neapolu krwią trędowatych. Praktycznie nie było okresu historycznego, w którym by nie stosowano tej formy walki, ale największy rozwój, produkcja i wykorzystywanie broni biologicznej przypada na wiek XX (w szczególności II wojna światowa, wojna w Wietnamie). Społeczność międzynarodowa stara się monitorować informacje o potencjalnych producentach. Światowa Organizacja Zdrowia typuje, że w posiadaniu broni biologicznej są Rosja i Irak, natomiast podejrzane o produkcję są takie kraje jak Liban, Chiny, Korea Płn., Iran czy Syria. Możliwe, że tym rodzajem broni dysponują też Egipt i Kuba.

Vibrio cholerae1 325 Vibrio cholerae2 325

Co można robić z bronią biologiczną?

Broń biologiczna może stosunkowo łatwo dotrzeć do celu (bomby lotnicze, pociski artyleryjskie, podanie substancji aktywnej bezpośrednio w ujęciu wody pitnej, przesyłanie pocztą zainfekowanej korespondencji, zrzucanie z samolotów niewielkich pakietów czy pudełek albo rozpylanie w powietrzu substancji aktywnej w formie aerozolu). Dość proste jest bezpośrednie zatrucie żywności czy wody pitnej na etapie produkcyjnym, ale odbiorcy mogą zostać zainfekowani wieloma innymi drogami, np. wdychając skażone powietrze, stosując zainfekowane w procesie produkcyjnym leki, środki higieny osobistej czy popularne środki opatrunkowe. Żeby otrzymać materiał wysoce zakaźny, poza odpowiednio przygotowanym fachowym zespołem trzeba dysponować właściwymi laboratoriami, w których można prowadzić hodowle i namnażanie materiału biologicznego. Produkcja broni biologicznej obejmuje trzy podstawowe etapy (tabela 1).

bron biol tab1 330

Kluczowym elementem jest wytypowanie i ostateczny wybór czynnika chorobotwórczego, pozostałe fazy produkcji są temu zawsze podporządkowane.

Trudno się nie bać

WHO wytypowało patogeny, które mogą spełniać oczekiwania producentów broni biologicznej. To najbardziej niebezpieczne bakterie i wirusy. Są wysoce zakaźne, cechują się wysokim wskaźnikiem śmiertelności i powodują co najmniej ciężkie uszkodzenia organizmu, przy tym są oporne na leczenie bądź nie ono jest znane. Jest ich bardzo dużo, a w szczególności należą do nich te zestawione w tabelach 2 i 3.

probtab2 660

probtab3 660

Negatywna wartość dodana

W historii ludzkości były już wędrówki ludów, a jedna z nich właśnie trwa. Wraz z tysiącami migrantów wędrują typowe dla określonych obszarów geograficznych patogeny chorobotwórcze, z którymi systemem szczepień ochronnych już dawno sobie w Europie poradzono, albo też takie, których leczenie ciągle nie jest znane. Poza patogenami, na które w aspekcie możliwej produkcji broni biologicznej szczególną uwagę zwraca WHO, wędrują obecnie do Europy prątki gruźlicy, wirusy polio, laseczki tężca, chlamydie, patogeny wywołujące choroby zakaźne wieku dziecięcego (odra, różyczka, płonica, błonica, krztusiec), nie mówiąc już o pasożytach, a w tym wielu rodzajach nicieni. Europejczycy już zapomnieli, co to polio czy odra. Chyba jednak trzeba będzie pamięć odświeżyć…

zoltafebra1 330zoltafebra2 330

Jedni wędrują, drudzy pracują

WHO problem dostrzega i zdecydowanie bardziej skupia się na opracowaniu nowych strategii dotyczących monitorowania rodzajów chorób zakaźnych i liczby zachorowań mogących zagrażać światowemu zdrowiu publicznemu niż na problemach producentów broni biologicznej. Broń biologiczna w znaczeniu przemysłowo-militarnym jest przecież znacznie droższa niż dostarczane najprostszą drogą, bo wędrujące wraz z migrantami patogeny. Dlatego pewnie kierując się rezolucją Zgromadzenia Ogólnego ONZ, nadano charakter priorytetu sprawie przeglądu i rewizji Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych WHO. Są one jednym z podstawowych aktów prawnych chroniących światowe zasoby ludzkie, a ich celem jest wsparcie właściwego i szybkiego działania, opartego na krajowych zasobach ludzkich, infrastrukturze oraz międzynarodowej współpracy w razie wystąpienia zagrożenia dla zdrowia publicznego. Tworzą zbiór wzorów profilaktyki, wykrywania, oceny oraz zwalczania rozprzestrzeniania się chorób i skoordynowanej reakcji na wydarzenia mogące stworzyć zagrożenie dla zdrowia publicznego o znaczeniu międzynarodowym. Aktualizacja tych przepisów, by mogły służyć bezpieczeństwu zdrowotnemu dzisiejszego świata, stała się absolutną potrzebą chwili. Ruszyły już prace, kraje członkowskie ONZ zostały zobowiązane do konkretnych działań, opracowano też harmonogram prac, by jak najszybciej dostosować Międzynarodowe Przepisy Zdrowotne WHO do bieżących wyzwań wynikających z masowej migracji ludności. Poza przygotowaniem przepisów określających bardzo dokładnie rodzaje interwencji, które muszą być podjęte w kontekście alarmu epidemiologicznego lub innych zdarzeń mogących zagrozić światowemu zdrowiu publicznemu, wyodrębniono w skali świata wiele placówek naukowych, w których badane są najbardziej niebezpieczne drobnoustroje.

Jesteśmy w grze

Jedno z takich wyselekcjonowanych laboratoriów z grupy „bio safety” określanych mianem BSL3 znajduje się w Polsce, a organizacyjnie jest komórką Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. To placówka o najwyższym poziomie bezpieczeństwa, w którym możliwe jest badanie bardzo niebezpiecznych drobnoustrojów wywołujących takie choroby jak wąglik, dżuma, tularemia. Podstawowym wymogiem funkcjonowania tego typu placówek jest stosowanie odpowiednich zabezpieczeń mających na celu zarówno ochronę personelu, jak też ochronę przed przypadkowym uwolnieniem drobnoustrojów do środowiska. Dodatkowo kompetencje ekspertów NIZP-PZH do prowadzenia badań w laboratorium BSL3 są regularnie oceniane i potwierdzane przez udział w ogólnoeuropejskich sprawdzianach międzylaboratoryjnych dotyczących wykrywania wysoce niebezpiecznych bakterii zgodnie ze standardami europejskimi. Oceny biegłości wykrywania i identyfikacji wysoce niebezpiecznych patogenów przez polskie laboratorium BSL3 dokonuje Instytut Roberta Kocha w Berlinie, a pozytywny wynik oceny potwierdza, że przyjęte w NIZP-PZH metody diagnostyczne są swoiste i efektywne czasowo.

#

Człowiek nie wygrał walki z chorobotwórczymi patogenami. Boimy się w szczególności tempa ich rozprzestrzeniania i spustoszeń, jakie mogą powodować w całych społecznościach. Gdy z jednej strony znajdują się na świecie entuzjaści wybicia części ludzkości za pomocą broni biologicznej, a z drugiej – w kierunku Europy wędruje potencjalnie ogromne zagrożenie epidemiologiczne, które zwróciło już nawet uwagę WHO, to chyba naprawdę mamy spory problem…

Alicja Barwicka
okulistka

GdL 7_2018