W sprawie hipertensjologii

Krystyno,

po lekturze Twojego felietonu Czuj się powołana…  – poczułem się powołany... chyba już w charakterze kombatanta.

Każda nowa ekipa na Miodowej i jej akolici to chęć dobrej zmiany. Ale czy na pewno dobrej? Tym razem za reformę wzięła się młodzież lekarska. Chwalebne to, wszak to nasza przyszłość. Zazdroszczę jej szczerze entuzjazmu i młodzieńczej pewności w naprawianiu tego świata.

Jestem dumny z bycia internistą i nigdy się nie wyrzeknę posiadanego tytułu specjalisty chorób wewnętrznych. Moje losy naukowe i kliniczne sprawiły, że jestem też diabetologiem i hipertensjologiem, a więc „specjalistą od dwóch chorób”, jak by to określili komentatorzy antyhipertensjologiczni. Choroby nawet się „zazębiają”, przecież 80% pacjentów z cukrzycą ma nadciśnienie.

Co młodzież lekarska kończąca studia medyczne wie o nadciśnieniu i cukrzycy? Zajrzałem do Interny Szczeklika 2018 – cukrzyca, s. 1457-1506, nadciśnienie tętnicze, s. 433-456. Przecież tych 72 stron student medycyny może nauczyć się w kilka godzin. Młodzież lekarska nie musi zdawać sobie jeszcze sprawy z tego, że trzeba trochę popracować, trochę w tej medycynie przeżyć, żeby dostrzec skalę problemu, nie tylko epidemiologiczną. Jednak od konsultantów, którzy pomagali lekarskiej młodzieży przygotować projekt reformy kształcenia podyplomowego, oczekiwałbym spojrzenia z nieco szerszej perspektywy.

Całe szczęście, że różni „-olodzy” zrezygnowali już z prób likwidowania diabetologii. Twierdzili oni, że się znają na cukrzycy i będą ją leczyć. Po latach okazało się, że wcale nie są tym zainteresowani o czym świadczy fakt, że tylko 2% recept na leki stosowane w cukrzycy są wypisywane przez owych „-ologów”. Autorami 98% recept są lekarze POZ i diabetolodzy. Na froncie diabetologicznym już spokój, no może raczej długotrwałe zawieszenie broni.

Front walki z hipertensjologią znowu otwarty! Opis nadciśnienia w podręczniku interny ma 23 strony. Każdy może je leczyć! Oczywiście że tak, i nawet powinien. Powinien też mieć świadomość, że pomiar ciśnienia tętniczego jest wymagany ustawowo podczas każdej wizyty lekarskiej (sic!).

W Polsce żyje około 10 milionów osób z nadciśnieniem tętniczym, 80% z nich może być skutecznie leczonych przez swoich lekarzy rodzinnych, a to dzięki prostym i skutecznym zasadom postępowania opracowanym przez hipertensjologów właśnie. Kolejne 10% pewnie będzie wymagało konsultacji i leczenia u „-ologów” wyspecjalizowanych w leczeniu chorób serca, może chorób nerek lub nadnerczy. Pozostaje jednak jeszcze 10% chorych – to ci trudni i niechciani. Nijak im to ciśnienie nie może spaść, albo – jeszcze gorzej – jest „skaczące”. Ilu jest takich pacjentów w Polsce? Proste wyliczenie wskazuje, że zasiedlić by nimi można stolicę Polski. To właśnie dla tego miliona z nawiązką potrzebni są specjaliści hipertensjolodzy. Ten milion wymaga bowiem niestandardowego podejścia, co wymaga aktualnej wiedzy, wielu umiejętności, doświadczenia i lekarskiej intuicji.

Młodzi reformatorzy, wykształceni przecież w systemie bolońskim, nie zdają sobie chyba sprawy z tego, że uzyskali dyplom lekarza, ponieważ zrealizowali zakładane efekty kształcenia w zakresie wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Umiejętnością właśnie jest pomiar ciśnienia tętniczego. Hipertensjolog, oprócz tego, że umie zmierzyć ciśnienie, ma jeszcze stosowną wiedzę i kompetencje.

Grzegorz Dzida
prof. dr hab. n. med.
Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych
Uniwersytet Medyczny w Lublinie

Drogi Grzegorzu,

dziękuję za ten bardzo interesujący i refleksyjny list na temat losów interny i różnych „-ologii” od – jak to określasz – kombatanta, który poczuł się powołany. Pracowałam przez kilka lat jako lekarz w poradni dla kombatantów i wiem, jak są oni doświadczonymi życiowo ludźmi, których koleje losu wiodły przez różne kraje i kontynenty.

Za sprawą Twojej kombatanckiej uwagi przypomniało mi się nasze uczestnictwo w kongresie International Society of Hypertension w São Paulo w 2004 roku, podczas którego prezentowaliśmy doniesienia naukowe, zaś podczas sesji inauguracyjnej słuchaliśmy wykładu naszego kolegi, prof. Krzysztofa Narkiewicza.

Na innym kontynencie doceniono naszą specjalistyczną wiedzę o nadciśnieniu tętniczym, honorując zaproszeniem polskiego hipertensjologa do wygłoszenia wykładu oraz jak to miało miejsce w naszym wypadku, przyznaniem travel grantów, dzięki którym mogliśmy uczestniczyć w kongresie. Po zakończeniu obrad wspólnie zwiedziliśmy miasto, a ja podziwiałam Twoją znakomitą orientację przestrzenną.

Krystyna Knypl

krystyna knypl i grzegorz dzida 660

GdL 3_2019