OSTATNI DZIEŃ ŻYCIA

W niedzielę dwudziestego szóstego listopada 2023 roku nie było w Warszawie najlepszej pogody. Było zimno i wietrznie, chociaż trzeba przyznać, że wiatr powodując rozrywanie chmur pozwalał przebijać się tu i ówdzie promieniom słońca. Resztki śniegu pokrywały chodniki i skutecznie zawężały przestrzeń wydzieloną na miejsca parkingowe. Ponieważ jednak była niedziela, to część mieszkańców wyjechała z miasta zwalniając na kilka, kilkanaście godzin miejsca na zwykle zatłoczonych parkingach ku wielkiej uciesze pozostałych w mieście kierowców. Sama też mogłam skorzystać z takiej nadarzającej się rzadko okazji  i zaparkować tuż pod domem Krystyny Knypl. Nie wiedziałam wtedy, że to Jej ostatnia niedziela i że w pierwszych nocnych godzinach poniedziałku przeniesie się już na (jak to zwykle lubiła mówić) lepszy ze światów. Chociaż postępująca w galopującym wręcz tempie choroba starała się zniszczyć nie tylko ciało, ale i umysł, to w zetknięciu z ogromną siłą intelektu i wolą życia dzielnego człowieka ponosiła klęskę. W tej strasznej walce atakowana Krystyna była co prawda bardzo słaba, ale przytomna i pogodna. Mimo wielkiego wysiłku wkładanego w każdą wypowiedź, przedstawiała niezwykle precyzyjne plany dotyczące najbliższych realizacji pomysłów na 51 artykułów i 5 książek. Jedną z nich, trzyczęściową pozycję noszącą tytuł „Pandemie – do trzech razy sztuka” uwzględniającą tło merytoryczne w oparciu o EBM miałyśmy  napisać wspólnie (Ona – grypa Hong-Kong z 1968 roku i Covid-19, a ja- hiszpanka). To dla nas, chwilowo zdrowych zawstydzające, że takie plany snuje człowiek umierający.

Kiedy tego dnia wyjeżdżała w swoją ostatnią ziemską podróż na oddział szpitalny – miałam nadzieję, że jej niespożyta energia pokona to, co w śmiertelnych chorobach nieuchronne, albo przynajmniej opóźni finał i że jednak swoje plany będzie jeszcze mogła realizować. Niestety, myliłam się.

Dziś nie tylko mnie brakuje codziennych z Nią rozmów o sprawach bieżących, o wiodącej tematyce kolejnego numeru Gazety dla Lekarzy  - Jej ukochanego miesięcznika, prowadzonego od blisko 12 lat, czy o problemach naszego zawodowego środowiska. Mnie brakuje też powrotu do rozmów opartych o wiele lat wspomnień kiedy łączyła nas praca zawodowa oraz problemy matek lekarek mających dzieci w jednym wieku, a to przecież jak świat światem stały temat rozmów matek niezależnie od profesji i od szerokości geograficznej.

Niewiele znam osób, które byłyby tak ciekawe świata jak Krystyna. Co prawda prawie wszyscy lubimy podróżować, ale nie wszyscy mają tak dużą determinację by swoje marzenia pomimo przeszkód realizować. W naszych wzajemnych relacjach, ja byłam zawsze tylko odrabiającą zadaną lekcję uczennicą. Kiedy padł pomysł, żeby wiele lat temu pojechać do Seulu (bo tam jeszcze nas nie było) nie można było dostać w Polsce polskojęzycznych przewodników turystycznych. Otrzymałam wówczas do wykonania zadanie przygotowania bardzo konkretnych tras przemieszczania się i zwiedzania na każdy dzień w tym obcym nam mieście. Było to zadanie straszne. Ze słownikiem i mapą rozpisywałam każdy kawałek trasy, z uwzględnieniem strony zejścia z umieszczonych nad jezdniami kładek dla pieszych, by nie pomylić tras i zdążyć na godziny otwarcia obiektu, będącego tego dnia celem zwiedzania. Ostatecznie praca nie poszła na marne, a przygotowane na każdy dzień wytyczne (zafoliowane i w dwóch egzemplarzach) przeszły do historii, stając się powodem wspólnych wspomnieniowych pogaduszek. To podczas tej podróży narodziła się często przez Krystynę cytowana myśl, że „nie unikniesz głowy bólu, jeżdżąc metrem po Seulu” Nasze wyjazdy obejmowały również konferencje naukowe, kiedy po uzyskaniu akredytacji dziennikarskich – będąc członkiniami Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – mogłyśmy jako prasa czerpać wiedzę merytoryczną, dzieląc się nią następnie z własnym lekarskim środowiskiem. Tego też już nie będzie…

Po ostatnim dniu życia Krystyny Knypl, przyszły dni kolejne, bardziej, lub mniej zimne i wietrzne, przyszły też dni Świąteczne i Noworoczne, kiedy nie było już można złożyć Jej życzeń, przyjdą też dni następne, w tym 13 marca, kiedy obchodziła nie tylko swoje imieniny, ale i kolejne rocznice założenia Jej własnej, autorskiej Gazety dla Lekarzy. Świat będzie toczył się dalej i nie będzie już taki sam. Nikt nie da mi już zadania do wykonania typu: „napisz do następnego numeru coś o …”

Teraz mogłam już tylko napisać coś o Tobie, Krystyno, wieczny Ci odpoczynek…

Alicja Barwicka