Medycyna i macierzyństwo

Zastosowanie kwasu acetylosalicylowego w leczeniu nadciśnienia u kobiet w ciąży

zdjecie ilustracyjne400

Marta Florea

Nadciśnienie tętnicze w ciąży to choroba, która wciąż dotyka wielu kobiet na całym świecie. Jej powikłania mogą być różne, nieleczona może prowadzić do zgonu dziecka, matki albo obojga z nich. Dlatego na całym świecie wciąż trwają badania nad skutecznym leczeniem tej choroby. W tym artykule opiszę historię badań nad kwasem acetylosalicylowym, mechanizmy działania oraz zastosowanie w zapobieganiu i leczeniu stanu przedrzucawkowego.

Czytaj więcej: Zastosowanie kwasu acetylosalicylowego w leczeniu nadciśnienia u kobiet w ciąży

Co czyni matkę dobrą?*

Krystyna Knypl

Lekarze, choć nie zawsze obecni ze swoimi dziećmi w takim wymiarze, w jakim by chcieli, są dobrymi rodzicami. Często stoją przed trudnym wyborem między powinnościami rodzicielskimi a przymusem zawodowym. Czas na rodzicielstwo i na budowanie podstaw kariery zawodowej zwykle jest ten sam. Rzadko udaje się jedno od drugiego oddzielić.

Moja znajoma Tamara, wspominana w artykule Mogłabyś lepiej mówić po angielsku (GdL 4/2012, https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly-3/edukcja-pozamedyczna/384-moglabys-lepiej-mowic-po-angielsku), przysłała mi kiedyś tekst o macierzyństwie nieznanego autora, krążący wśród amerykańskich internautów z okazji Dnia Matki. Nie ukrywam, że wywarł on na mnie duże wrażenie. Uznałam, że zasługuje na przybliżenie polskim rodzicom i przetłumaczyłam go.

Czytaj więcej: Co czyni matkę dobrą?*

Co różni matkę lekarkę...

... od innych matek?

Krystyna Knypl

Jej wiedza lekarska? Zdolność do postawienia diagnozy swojemu dziecku przy każdej gorączce i kaszlu?

A może umiejętność oddania dziecka pod opiekę obcej osobie i udanie się do szpitala lub przychodni aby opiekować się innymi, jeszcze bardziej obcymi jej osobami?

Czy też zabranie ze sobą dziecka do miejsca pracy i usadzenia go w rejestracji za szafą, gdy niespodziewanie zamkną przedszkole lub nie dojedzie opiekunka, bo przecież czekają na matkę lekarkę zapisani pacjenci?

Czytaj więcej: Co różni matkę lekarkę...

Kwestionariusz matki lekarki: Dorota Bębenek, Warszawa

1, Dlaczego wybrałaś medycynę?

Chciałam realizować się w zawodzie, który da mi poczucie użyteczności. Wówczas medycyna wydawała mi się kierunkiem, który jako jeden z nielicznych spełnia to kryterium, a jednocześnie daje możliwość ciągłego rozwoju i odkrywania.

Czytaj więcej: Kwestionariusz matki lekarki: Dorota Bębenek, Warszawa

Kwestionariusz matki lekarki: Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, Warszawa

 1.Dlaczego wybrałaś medycynę?

Od zawsze wiedziałam, że zostanę lekarzem, nie brałam pod uwagę innej możliwości. Byłam na tyle zdeterminowana, że nauczyłam się biologii (całej – łącznie z mchami, paprociami i innymi mało porywającymi tematami!), która nie była moim ulubionym przedmiotem.

Czytaj więcej: Kwestionariusz matki lekarki: Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, Warszawa

Kwestionariusz matki lekarki: Marta Florea, Mińsk Mazowiecki

 1. Dlaczego wybrałaś medycynę?

Kończąc liceum nie widziałam się ani w naukach ścisłych, ani w humanistycznych. Lubiłam nauki przyrodnicze i pracę z ludźmi – stąd medycyna. Poza tym uważałam i nadal uważam, że w dzisiejszym szybko zmieniającym się świecie należy mieć pracę, którą można dostosowywać do tych zmian, wykonywać ją zarówno w małym, jak i w dużym mieście, w kraju i za granicą. Sądziłam (i nadal sądzę), że medycyna daje wiele możliwości i otwiera wiele drzwi: będąc lekarzem możesz być naukowcem, społecznikiem, pracować z ludźmi albo bez nich, a niektórym nawet udaje się zarobić niezłe pieniądze po tych studiach. Krótko mówiąc, medycyna to morze możliwości.

Czytaj więcej: Kwestionariusz matki lekarki: Marta Florea, Mińsk Mazowiecki

Kwestionariusz matki lekarki: Agata Malenda, Warszawa

Agata Malenda300

  1. Dlaczego wybrałaś medycynę? 

Zawsze lubiłam czytać i poznawać świat. Odkąd pamiętam, spędzałam wieczory, wakacje, oczekiwanie na autobus czy na spóźnione randki z nosem w książkach. Wykorzystywałam każdą wolną chwilę, aby sprawdzić myśl, która kołatała mi w głowie albo chociażby przeczytać, co na ten temat sądzą inne osoby. Kończąc liceum, miałam możliwość dostania się bez egzaminów na wiele uczelni z uwagi na zwolnienie na maturze z biologii i chemii. Żonglowałam więc pomysłami od biotechnologii przez inżynierię chemiczną po medycynę. Medycynę wybrałam dlatego, że miałam trochę czasu, aby podszlifować fizykę i zdać ją na maturze oraz dlatego, że uważałam, iż po medycynie zawsze mogę zostać biotechnologiem czy naukowcem, a w drugą stronę nie będzie tak łatwo.

Czytaj więcej: Kwestionariusz matki lekarki: Agata Malenda, Warszawa

Kwestionariusz matki lekarki: Irena Romaniuk, Warszawa

  1. Dlaczego wybrałaś medycynę?

Medycynę wybrałam, bo moi rodzice byli lekarzami. Podziwiałam ich zaangażowanie i umiejętność usuwania bólu.

W dorosłym życiu okazało się, że nie wszystko można wyleczyć. Oprócz działania farmakologicznego czy zabiegowego trzeba mieć postawę wspierającą. Wciąż jednak trzeba dokonywać wyborów. Oto fragment pamiętnika synka. 

Milosz i ja 3 GdL660

Czytaj więcej: Kwestionariusz matki lekarki: Irena Romaniuk, Warszawa

Kwestionariusz matki lekarki: Krystyna Knypl, Warszawa

Dlaczego wybrałaś medycynę?

Atrakcyjne było pojęcie wolnego zawodu, którym posługiwano się w dawnych latach i pewnie ono zdecydowało, że wybrałam medycynę. Gdy po wielu latach lekarz zamienił się w niewolnika i stał się „świadczeniodawcą”, żywiąc przywiązanie do pojęcia wolnego zawodu skręciłam w boczną uliczkę z napisem „dziennikarstwo medyczne” – i nie żałuję!

Huragan macierzynstwa 2

Czytaj więcej: Kwestionariusz matki lekarki: Krystyna Knypl, Warszawa

Wszystkie moje sukienki...

Motto:
Byłem wtedy mały jak muszelka, a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne. Konstanty Ildefons Gałczyński

... albo o minimalizmie dawnych czasów

Krystyna Knypl

Nieodłącznym i klasycznym atrybutem wizerunku matki jest suknia – inspiruje poetów, skłania do wspomnień i sprzyja wzruszeniom. Choć współczesne czasy obfitują we wszystkie dobra materialne, to osobiście nie mogę się pochwalić dużą kolekcją sukien. Jeśli już, to obecnie raczej kolekcją spodni, ale nie zawsze tak było…

Czytaj więcej: Wszystkie moje sukienki...

Czy podróżom z małymi dziećmi musi towarzyszyć ból głowy?

Liliana Machoń

W drugim i trzecim roku życia dziecka bardzo intensywnie rozwija się pamięć. Dwulatek potrafi zapamiętać przez kilka tygodni, a trzylatek przez kilka miesięcy, jak posługiwać się daną zabawką. Tak samo długo będzie pamiętał podróż na wieś czy wypad nad jezioro. Przed wyjazdem zadaję sobie kilka pytań: Dokąd, czym jedziemy i co zabieramy ze sobą?

Czytaj więcej: Czy podróżom z małymi dziećmi musi towarzyszyć ból głowy?

Radości matki pracującej

Barbara Iwanik

Minęło już prawie pół roku, odkąd wróciłam do pracy na oddziale po urlopie wychowawczym. Bywam bardzo zmęczona, permanentnie niewyspana, a w moim domu ciągle jest bałagan i brakuje zdrowych obiadów... Jednak w całym tym chaosie zauważam dobre strony i to o nich chcę dzisiaj napisać.

Czytaj więcej: Radości matki pracującej

Czy jeden etat to dużo?

Barbara Iwanik

Dzięki urlopowi wychowawczemu oraz mojej działalności w grupie wsparcia laktacyjnego poznałam bardzo dużo mam małych dzieci. Każda z nich ma inną, niepowtarzalną historię. Poznałam matki samotne, mamy wielodzietne, mamy studentki oraz dojrzałe mamy po czterdziestce. To, co mnie w nich zachwyciło, to fakt, że nie ukrywają, jak bardzo macierzyństwo wpłynęło na ich podejście do życia zawodowego. Wiele z nich po urodzeniu dziecka zmieniło sposób zatrudnienia – przeszły na część etatu lub elastyczne godziny pracy. Nie wstydzą się mówić, że jeden etat to dla nich, przy dziecku, (za)dużo. Nieliczne zdecydowały się na pracę w pełnym wymiarze godzin, ale przyznają, że jest to bardzo trudne.

Z wielkim smutkiem

przyglądam się temu, co się dzieje w naszym kraju: podczas gdy wiele pracujących matek decyduje się na zmniejszenie wymiaru godzin lub elastyczny czas pracy, młodzi lekarze (a wśród nich młodzi rodzice) muszą walczyć o prawo do pracy na jednym etacie, o prawo do pracowania „jedynie” 48 godzin w tygodniu. I nie chodzi o prawo w dosłownym znaczeniu, wszak kodeks pracy jest po stronie młodych lekarzy. Chodzi o przyzwolenie społeczne na to, by lekarz pracował w jednym miejscu, 48 godzin tygodniowo. Niestety tego przyzwolenia brak. Wielu pacjentów oczekuje, że lekarz będzie zawsze dostępny, uśmiechnięty i wypoczęty. Politycy szantażują młodych lekarzy, obarczając ich winą za niedomogi systemu ochrony zdrowia. A co mnie osobiście boli najbardziej, wielu starszych stażem lekarzy specjalistów traktuje wypowiadanie klauzuli opt-out przez rezydentów jako przejaw roszczeniowości i lenistwa młodego pokolenia… Oni wracali na dyżury mając malutkie dzieci, pracowali ponad siły i tego samego oczekują od młodych lekarzy.

Są wokół mnie mamy lekarki,

które pracując grubo ponad 48 godzin w tygodniu, czerpią radość z życia i rodzicielstwa, chwała im za to. Niestety ogromna liczba młodych lekarek robi dobrą minę do złej gry. W dzień troskliwie zajmują się pacjentami, w domu resztkami sił bawią się z dziećmi, a wieczorami płaczą ze zmęczenia. Z moich rozmów z rówieśnikami wyłania się bardzo smutny obraz lekarskiej rodziny. Często tato lekarz albo dyżuruje, albo odsypia dyżur, albo jest tak rozdrażniony i zniecierpliwiony, że lepiej, by nie zajmował się w tym czasie pełnym emocji dwulatkiem. Matka jest przemęczona i próbuje złapać oddech między niekończącymi się naciskami szefa, żeby wzięła więcej dyżurów, gdyż na oddziale znów nie domyka się grafik, a oczekiwaniami dzieci, które chcą spędzić jak najwięcej czasu z uśmiechniętą, wypoczętą, chętną do zabaw mamą.

Mam wrażenie, że w świecie lekarskim wyjątkowo trudno przyznać się do tego, że nawet ten jeden etat w tak odpowiedzialnej pracy to po prostu dużo… W środowisku lekarskim króluje obraz lekarza, który biegnie z pracy do pracy, z dyżuru do przychodni, z gabinetu do szpitala – i tak w kółko, przez cały tydzień i cały rok. Gdy mówię kolegom po fachu, że pracuję tylko w jednym miejscu – spoglądają podejrzliwie. Nielicznym przyznaję się, że to dla mnie i tak bardzo dużo. Zdarza się, że moja szczerość otwiera puszkę Pandory… koleżanki opowiadają mi, jakim koszmarem jest dla nich budzenie dzieci o 6.00, by na 7.00 zostawić je w żłobku, a o 7.30 stawić się na odprawie w makijażu i wyprasowanym fartuchu. Jak trudno im świecić oczami przed nianią, że znowu się spóźniły, bo szef kazał zostać po godzinach. Wywiadówki szkolne i przedszkolne złośliwie wypadają w dni dyżurowe, a na plastykę ciągle trzeba przynosić akcesoria, które trudno kupić po 18.00. Dzieci proszą św. Mikołaja, by mamusia mniej pracowała i tato nie miał dyżuru w święta, a przełożeni dokręcają śrubę, bo rąk do pracy wszędzie brakuje.

Wiele moich koleżanek rezydentek

ubolewa nad tym, że rezydentura jest tworem nieelastycznym, że wymaga konkretnej liczby godzin pracy w tygodniu. Wiele z nich wolałoby robić specjalizację dłużej, ale w mniejszym wymiarze godzin… większość nie ukrywa, że po specjalizacji będzie pracować mniej, by mieć więcej czasu dla dzieci. Nie chcą ciągle słuchać medialnego przekazu, że wybierając swoją rodzinę, krzywdzą polskich pacjentów.

Dla mnie również jeden etat to dużo.

Niektórzy nazwą to lenistwem, inni brakiem organizacji. Nauczyłam się nie słuchać tych głosów. Pracuję w pełnym wymiarze godzin, bo chcę się szkolić i kontynuować interesującą mnie specjalizację, ale koszt tego jest ogromny. Mam wrażenie, że moje życie to balansowanie na linie i nie wstydzę się tego. Ledwo zwlekam się z łóżka o 6 rano, a po pracy każdą chwilę spędzam z rodziną. Często zamawiamy jedzenie na wynos albo jemy na obiad kanapki, bo nie dajemy rady gotować, mamy wieczny bałagan i zaległości w załatwianiu spraw urzędowych, spóźniamy się w wiele miejsc i nie nadążamy z opróżnianiem pralki.

Z okazji Nowego Roku

chciałabym życzyć wszystkim lekarzom, którzy mają małe dzieci, żeby mieli odwagę pracować tyle, ile naprawdę chcą i potrzebują. Żeby nie zostawiali całej swojej energii życiowej, entuzjazmu i sił w szpitalnych murach, tylko przynosili ją do domów, gdzie są naprawdę  niezastąpieni!

Tekst i zdjęcia
Barbara Iwanik
młodszy asystent na oddziale chemioterapii

GdL 1_2018

Samokształcenie z dwulatkiem u boku…

Barbara Iwanik

Jednym z obowiązków lekarza rezydenta jest uczestnictwo w kursach specjalizacyjnych. W moim wypadku większość z nich odbywa się poza miejscem zamieszkania. Kiedyś wyjazd na kurs był dla mnie relaksem, ucieczką od codzienności. Po wielogodzinnych wykładach spędzałam czas leniwie, pijąc kawę i włócząc się po mieście, spotykałam wielu znajomych, a rozmowy rzadko kończyły się przed północą.

Czytaj więcej: Samokształcenie z dwulatkiem u boku…

Ojciec na urlopie wychowawczym

Barbara Iwanik

Do niedawna wydawało mi się, że aktywni zawodowo rodzice orientują się w przysługujących im prawach i wiedzą, komu i na jakich warunkach przysługuje urlop wychowawczy. Bardzo się myliłam! Gdy przeszłam na urlop wychowawczy, wiele osób dziwiło się, że „tak można”, że to jest w ogóle legalne, by być z dzieckiem w domu dłużej niż rok i zachować prawo do ubezpieczenia społecznego, zdrowotnego oraz do powrotu na swoje stanowisko pracy. Kolejna fala zdziwienia wśród znajomych pojawiła się, gdy na urlop wychowawczy postanowił przejść mój mąż. Przypominam zatem (za portalem www.kadry.infor.pl), że „urlop wychowawczy jest udzielany w celu sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem przez rodzica lub opiekuna”. Ojciec też rodzic!

Czytaj więcej: Ojciec na urlopie wychowawczym

Przygotowania do powrotu do pracy...

Barbara Iwanik

Niedługo kończy się mój urlop wychowawczy i wracam do pracy na oddziale. Od dawna wyobrażałam sobie ten ostatni miesiąc przed powrotem do szpitalnej rutyny: planowałam czytać prasę specjalistyczną, robić notatki i wertować grube księgi... jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nauka przy dwulatku wygląda zupełnie inaczej niż to pamiętam z bezdzietnych czasów studenckich. Właściwie to polega głównie na budowaniu domków z klocków duplo i zasypianiu nad książką o 23, po położeniu dziecka spać i posprzątaniu kuchni.
I choć początkowo myślałam, że najważniejsze w przygotowaniu do pracy są kwestie merytoryczne, na pierwszy plan szybko wysunęły się bardziej przyziemne sprawy.

Czytaj więcej: Przygotowania do powrotu do pracy...

Z dwulatkiem przy piersi?!

Szczecin Park Zeromskiego rzezba Macierzynstwo660

Barbara Iwanik

Nie znam ciężarnej, która nie zastanawiałaby się nad tym, jak wygląda karmienie piersią. Część kobiet decyduje, że od pierwszych dni życia będzie karmić dziecko mieszanką, znaczna większość podejmuje jednak próbę karmienia naturalnego. Dużo z nich zadaje sobie pytanie: jak długo należy karmić dziecko piersią?

Czytaj więcej: Z dwulatkiem przy piersi?!

ECIC 2017 – 3rd European Congress on Intrapartum Care Making Birth Safer

Co nowego na sali porodowej?

Marta Florea

Pod koniec maja 2017 r. uczestniczyłam w trzecim europejskim kongresie poświęconym opiece okołoporodowej oraz bezpieczeństwu matki i dziecka w czasie porodu. Kongres odbywał się w Sztokholmie, w słynnym Instytucie Karolinska, gdzie ma siedzibę komitet przyznający Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii. Poruszano różnorodne tematy związane z szeroko pojętą opieką śródporodową.

Czytaj więcej: ECIC 2017 – 3rd European Congress on Intrapartum Care Making Birth Safer

Spacerowe refleksje

Barbara Iwanik

Gdy byłam w ciąży, marzyłam o uchwycie na kawę doczepianym do dziecięcego wózka. Oczyma wyobraźni widziałam siebie na ławce w parku, jak czytam aktualną prasę i popijam ciepłą latte, podczas gdy w wózku rozkosznie śpi moja mała córeczka.

Czytaj więcej: Spacerowe refleksje

W pogoni za snem

Barbara Iwanik

15gdl 12 2016400

Pamiętam, jak w czasie studiów, podczas zajęć z propedeutyki pediatrii, starszy profesor zażartował, że od ciężarnych kobiet porównujących swoje brzuchy gorsze są tylko matki niemowlaków porównujące ich rozwój fizyczny i sen. Dziesięć lat zajęło mi zrozumienie, co miał na myśli, ale doczekałam się. Dziś jestem matką z krwi i kości, która gdy wyrwie się z domu wypić z koleżankami kawę, to przez większość czasu rozmawia o dzieciach. Rozmowy kręcą się wokół pierwszych kroczków i słów, nic jednak nie wzbudza w nas tylu emocji, co dziecięcy sen (a raczej jego brak)...

Czytaj więcej: W pogoni za snem

Słownictwo medyczne w języku obcym...

...wyzwanie dla laika!

Katarzyna Kowalska

Wzrastanie w domu lekarskim oswaja dziecko z terminologią medyczną nie tylko polską, ale i angielską. Pozwala na błyśnięcie na lekcji języka angielskiego znajomością takiego skomplikowanego terminu jak vertebral column, czyli kręgosłup. Nikt w całej klasie nie zna takiego określenia i piątka w dzienniczku gwarantowana!

Czytaj więcej: Słownictwo medyczne w języku obcym...

Herbatki ziołowe...

…czy aby zawsze zdrowe?

Marta Florea

Lato i plaża tuż, tuż... hmm, a jak tu pokazać się na plaży w mniejszym lub większym negliżu, gdy daleko nam do aparycji filmowych gwiazd? Niskokaloryczne posiłki i regularne treningi są zbyt męczące, a na ich efekt trzeba długo czekać. Znacznie prostsze wydaje się łyknięcie tabletki z cudownym suplementami, które w mig poprawią nasze samopoczucie i wygląd. A jak nie tabletka, to może jakaś herbatka ziołowa... to przecież samo zdrowie!

Czytaj więcej: Herbatki ziołowe...