O dogmatach w nauce
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Informacje dla autorów
- Kategoria: Wybrane artykuły
- Opublikowano: środa, 15.03.2017, 00:33
- Odsłony: 3966
16 kwietnia 2013 r. profesor Franz H. Messerli otrzymał za badania nad nadciśnieniem tętniczym doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, z którym jest związany od wielu lat. Podczas uroczystości wygłosił piękny wykład, którego fragment przytaczamy:
Kiedy zdawałem egzamin końcowy na studiach w roku 1968 roku, musiałem przedstawić egzaminatorowi pacjenta z zaburzeniami rytmu serca, który prawdopodobnie, patrząc z dzisiejszej perspektywy, cierpiał na przedwczesne skurcze komorowe. Profesor bardzo się ucieszył, słysząc, jak zaproponowałem leczenie tego pacjenta proszkiem Wenckebacha, bardzo wówczas modnym. Następnie zaczął mnie pytać o skład tego proszku. Pamiętałem tylko, że zawierał on naparstnicę i chininę, i niemal oblałem, ponieważ, zdaniem profesora, najważniejszym składnikiem była strychnina. Profesor powiedział: „Podczas 40 lat pracy w zawodzie lekarza musi pan zawsze pamiętać, że strychnina jest najsilniej działającym składnikiem proszku Wenckebacha.”
Co dalej? W ciągu 40 lat pracy nigdy więcej nie usłyszałem o proszku Wenckebacha, nie mówiąc o jego przepisywaniu pacjentom. Odszedł on do historii razem z pijawkami, upuszczaniem krwi i pozostałą szarlatanerią. Wiemy dziś, że ani chinina, ani strychnina nie mają żadnych właściwości zapobiegających zaburzeniom rytmu serca. Ale, jak się zawsze mówiło: profesor tak powiedział, profesor ma zawsze rację, a kim ty jesteś, żeby twierdzić coś przeciwnego? Wracając do błędnych przekonań w Nauce, dogmat często góruje nad dowodami i dzieje się tak zarówno w wypadku dogmatów profesorów czy, jak w wypadku Galileusza, dogmatów Kościoła.
Źródło: http://www.uj.edu.pl/documents/10172/20b341c2-a6ef-42db-a09b-160cca3e05a9
Od redakcji
Ponieważ ja również zadawałam końcowy egzamin z chorób wewnętrznych w 1968 roku, zajrzałam do mojego studenckiego podręcznika Choroby wewnętrzne pod red. Edwarda Szczeklika, wydanego w 1965 roku, aby sprawdzić, czy rekomendowano w nim proszek Wenckebacha. Nie rekomendowano! Co więcej, nie pamiętam, aby nas uczono o takim proszku. Co kraj, to obyczaj!
Krystyna Knypl
GdL 8_2014