- Szczegóły
-
Nadrzędna kategoria: Informacje dla autorów
-
Kategoria: Wybrane artykuły
-
Opublikowano: środa, 15.01.2014, 11:17
-
Odsłony: 5212
Biznes edukacyjno-konferencyjny
Krystyna Knypl
Troska o lekarską wiedzę i jej aktualizację jest biznesem nie tylko bardzo opłacalnym, ale także budzącym silne emocje w szerokich rzeszach społeczeństwa. Za czyje pieniądze oni wyjeżdżają na Seszele? – wołają pryncypialni komentatorzy polskiego internetu. Tak skonstruowane pytanie dowodzi nieznajomości branży, na Seszelach bowiem nie ma odpowiednio dużych centrów konferencyjnych, a mały kongres to żaden biznes dla rekinów tej branży! Kongres poniżej tysiąca uczestników nie zachęca wystawców ani sponsorów do inwestowania, a trudno sobie wyobrazić pojawienie się 5 tysięcy nowych gości na tych niewielkich 115 wysepkach, z których tylko 33 są zamieszkałe.
Co więcej, ostatnio media codzienne doniosły, że niektórzy cnotliwi przedstawiciele Big Pharmy wycofują się ze sponsorowania lekarskiej edukacji. Można by więc sądzić, że biznes totalnie podupadnie, a doktorzy pogrążą się w niewiedzy! Chyba jednak nic takiego w istocie nam nie grozi. Przekonania takiego nabrałam po odwiedzeniu niezwykle interesującej strony internetowej MD Conference Finder http://www.mdconferencefinder.com założonej przez lekarza, którego jednak szczegółowych danych osobowych próżno szukać na tej stronie. Zakładka „contact us”, gdzie zwykle takie dane identyfikacyjne się znajdują, niczego nie mówi o założycielu. Jedno jest pewne – zna on branżę bardzo dobrze i dostarcza ciekawych danych.
Najważniejsze jest dobre planowanie!
Zapracowany kongresowy bywalec musi planować, gdzie się pokazać, a z czego zrezygnować. Racjonalnemu planowaniu aktywności naukowych, pozbywaniu się sił i środków budżetowych służy zakładka „abstract calendar”, dzięki której wiemy, kiedy jest ostatni dzień przesyłania streszczeń naszych prac na kongresy. Mamy do wyboru aplikowanie o przyjęcie naszych doniesień aż na 49 znaczących konferencji medycznych, z tego dla 7 konferencji termin upływa 20 stycznia! Jedna ciekawsza od drugiej, wymieńmy chociaż ich tytuły: International Academy on Nutrition and Aging 2014, 6th Ocular Diseases Drug Discovery, 4th Ubiquitin Research and Drug Discovery Conference, 2nd Orphan Drugs Research & Commercialization Conference, Cell & Gene Therapy Conference, Future Biotech Summit oraz American Society of Gene & Cell Therapy (ASGCT) 17th Annual Meeting.
Tematyka konferencji wskazuje na rosnącą rolę poszukiwań naukowych na poziomie pojedynczej komórki. Przegląd zaś kalendarza kongresowego – że każdego dnia ambitny naukowiec z dowolnej dziedziny ma gdzie przesyłać wyniki swoich badań, ale chyba najbardziej rozsądnie jest skupić się na poszukiwaniu nowych leków. Terminów w pozostałych miesiącach jest tyle, że jeżeli człowiek już coś odkryje, to okazji do zaprezentowania wynalazku nie zabraknie!
Konieczne punkty edukacyjne
Większość konferencji oferuje punkty edukacyjne. Bez nich ani rusz – nie zdobędzie się szerokich rzesz słuchaczy. Organizatorzy nie mogą liczyć na powiększenie tych rzesz przez uczestników z Polski, bo ciągle obowiązujące u nas rozporządzenie MZ nakazuje nam szkolić się według swoistych kontyngentów wiedzy. Podobno najbardziej mają nam służyć aktywności mające w nazwie słowo „kurs” i na takie aktywności powinniśmy się zgłaszać, a już słowo „kongres” i w dodatku pisane w języku angielskim, może nam posłużyć jedynie sporadycznie. Klimat owego rozporządzenia nasuwa mi na myśl określenie „science fiction” – przez co należy rozumieć, że więcej w nim „fiction” niż prawdziwej „science”.
No ale powróćmy do amerykańskich instytucji akredytujących, czyli potwierdzających, że wiedza na kongresie jest odpowiedniej jakości. Listę otwiera Accreditation Council for Continuing Medical Education, sprawnie zarządzana firma istniejąca od 1981 roku, operująca budżetem ponad 4,5 mln dol. rocznie! Aż strach pomyśleć, jakie emocje wywołałaby w naszym kraju organizacja zajmująca się edukacją lekarzy z proporcjonalnie podobnym budżetem. Instytucji udzielających akredytacji jest wiele, jeżeli komuś nie odpowiada firma amerykańska, może skorzystać z firmy kanadyjskiej lub brytyjskiej.
Zbyt drogo? Wybierz webinarium!
Koszt pobytu na konferencji jest wysoki dla każdego, także praktykującego w kraju bogatym. Dlatego warto się zainteresować uczestnictwem zdalnym, przez internet. Najwięcej webinariów znajdziemy dla alergologów, lekarzy rodzinnych oraz reumatologów. Koszt uczestnictwa w takim szkoleniu wynosi 20 dol. Nic tylko się edukować. Osobiście lubię tę formę zdobywania wiedzy i kilka razy uczestniczyłam w webinariach dla dziennikarzy medycznych. Trzeba tylko uwzględnić różnicę czasu i dostosować do niej. Niekiedy przekaz do Europy nie jest doskonały, o czym przekonałam się podczas jednej z transmisji z Waszyngtonu, bo to stosunkowo nowa technika.
Twarde dane o tematyce i lokalizacji
Dementując podniecającą wyobraźnię dziennikarzy i pacjentów plotkę o organizowanych co i rusz konferencjach na Seszelach, pragnę poinformować, że wg MD Conference Finder najwięcej konferencji medycznych zorganizowano w 2012 roku w Kalifornii (20,9%), potem na Florydzie (18,4%) i w Illinois (10,6%). Adresatami tych spotkań byli przede wszystkim interniści (20,9%), lekarze rodzinni (17,1%) oraz specjaliści medycyny ratunkowej (11,1%). W porównaniu do tych specjalności dość blado wypadają kardiolodzy (9,6% konferencji) oraz onkolodzy (7,2%), których zawsze miałam za potentatów rynku konferencyjnego. I jest to kolejny dowód na stwierdzenie, że człowiek się uczy przez całe życie!
Krystyna Knypl