Oto jest pytanie: na czym polega pacjenta badanie?
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: ROOT
- Opublikowano: sobota, 01.07.2023, 02:40
Krystyna Knypl
Od kilku dni toczy się gorąca dyskusja pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a Naczelną Izbą Lekarską na temat na czym polega badanie pacjenta. Przez wieki uważano, że badanie podmiotowe i przedmiotowe są podstawą badania lekarskiego. Wspierały je badania dodatkowe oraz obserwacja. Na podstawie badania podmiotowego i przedmiotowego stawialiśmy rozpoznanie wstępne, a po uzyskaniu badań dodatkowych oraz obserwacja w czasie rozpoznanie nazwijmy je końcowe, co niekoniecznie musiało oznaczać nieomylność. Zdarzało się, że rozpoznanie ulegało zmianie ponieważ uzyskaliśmy nowe dane.
Żyjąc w tym przekonaniu przez dziesięciolecia wybrałam się pewnego razu w grudniu 2016 r. na konferencję prasową do PAP. Producent jednego z urządzeń telemedycznych omawiał zalety swojego urządzenia podkreślając, że może ono zastąpić tradycyjne badanie w gabinecie lekarza. Zabrałam głos w dyskusji podkreślając niezbędność badania podmiotowego i przedmiotowego. Mr Producent Medyczny - nazwijmy go tak aby nie był NN - oznajmił: Ależ pani redaktor, wystarczy badanie telemedyczne. Jest to zapisane w Ustawie o zawodzie lekarza. Faktycznie w Ustawie o zawodzie lekarz była rozszerzona definicja badania lekarskiego.
Sprawdziłam i napisałam artykuł "Czy baba już nie przyjdzie do doktora?" (https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2016/gdl_12_2016.pdf) - ukazał się on w GdL 12/2016 w wersji pdf. oraz w wersji on line 30/04/2017(https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/nowosci/563-czy-baba-juz-nie-przyjdzie-do-doktora). Z treścią artykułu zapoznało się 2423 osób. Czy byli wśród nich przedstawiciele izb lekarskich ? Nie wiem.
Milczenie w tak ważnej sprawie jak ustawowa zmiana definicji badania lekarskiego przez blisko 7 lat sugeruje, że panowie ministrowie zdrowia oraz prezesi izbowi, a także zatrudnieni przez nich i sowicie opłacani prawnicy najwyraźniej nie czytali ustawy, no i mojego artykułu sygnalizującego zmianę.
W dalszej części artykułu pisałam:
Współczesny świat na szczęście nie jest tak pryncypialny jak ten z wieków minionych. Teraz niekoniecznie musimy trwać przy tak jednoznacznym określeniu jak lekarz. Możemy wymyślić pojęcie szersze, a przez to bardziej demokratyczne – zawód medyczny. Możemy z reprezentantów takich zawodów (ludzi skądinąd potrzebnych, szlachetnych i zacnych) uczynić urzędowo jedną wielką rodzinę i egalitarnie wszystkich nazywać medykiem. Będzie demokratycznie, nowocześnie i postępowo! Podobnie jak z nazewnictwem w obrębie rodziny – tradycyjne nazwy, takie jak matka czy ojciec, mogą przecież ranić ojca, który chciałby być matką albo odwrotnie. Czyż nie jest bardziej postępowo i nowocześnie posługiwać się terminem rodzic numer jeden lub rodzic numer dwa? Podobnie z medykami – możemy przecież mówić medyk numer jeden albo medyk numer dwa. Jak to ładnie brzmi: Niech no medyk numer jeden wypisze mi receptę! Kiedyś medyk też był jeden i nazwa ta oznaczała studenta medycyny. Miał on nawet swój Klub Medyków przy ulicy Oczki w Warszawie.
Ale powróćmy do rozważań nad receptami. Z taką receptą współczesny pacjent przeżywa same męczarnie. Trzeba chodzić do doktora do przychodni, zapisywać się, czekać w kolejce. A w domu tyle seriali do obejrzenia! Tak dalej być nie może! Zbiorowym wysiłkiem świadczeniodawców i świadczenio-organizatorów wprowadzono przepis zezwalający na wystawienie recepty bez badania. Kto za skutki takiej ordynacji odpowiada? Lekarz oczywiście! Jest lekarzem i wie, co robi! Pacjent ani ubezpieczyciel nie jest duchem świętym i nie wie, dlaczego doktor akurat tę receptę wypisał. Nie musiał wypisywać, tylko mógł wypisać – a to zasadnicza różnica!
No, ale nie samą receptą wystawioną bez badania człowiek vel baba żyje. Czasem chciałby pożalić się, opowiedzieć, co mu w duszy łka, a usługa receptowa tego nie zapewnia. Wizyta w gabinecie też nie jest idealnym rozwiązaniem – trzeba dojechać do poradni, stracić czas na podróż i wydać pieniądze na bilet, taksówkę, benzynę. Same straty dla pacjenta. W gabinecie trzeba się rozebrać, wykonać tę skomplikowaną gimnastykę – oddychać, nie oddychać, położyć się na kozetce, no dobra, ale jak się położyć? Brzuchem do góry czy do spodu? Zdjąć skarpetki! Cooo? A czy ja przyszłam na pedicure, żeby skarpetki zdejmować??? Odmawiam! To jest naruszania zbiorowych praw pacjenta do posiadania nóg ubranych w skarpetki! Ja się poskarżę w takim jednym urzędzie, który z utęsknieniem czeka na każdą skargę naruszenia zbiorowych praw pacjenta.
Czuły ustawodawca wysłuchał skarg na ciężki los pacjenta. Wsparł go nienasycony biznes medyczny. I co więcej, ciocia Unia (z domu Europejska) sypnęła groszem i mamy oto nową wersją ustawy o zawodzie lekarza.
Może on wykonywać zawód, czyli badać, diagnozować, orzekać, leczyć przez systemy telemedyczne i inne środki łączności. Nie musi osobiście i w gabinecie badać pacjenta, aby postawić diagnozę czy wypisać receptę. Wprawdzie nowa wersja ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty jest niezbyt kompatybilna z artykułem 9 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który mówi że „lekarz może podejmować leczenie jedynie po osobistym zbadaniu pacjenta”, ale kto by się przejmował takimi drobnymi rozbieżnościami, gdy w grę wchodzi możliwość zagospodarowania dużych pieniędzy od tej niebiednej ciotki z Brukseli.Oto co nas czeka – wirtualny pacjent, wirtualna diagnoza i e-recepta. Tylko odpowiedzialność lekarza pozostanie realna. No i wywróżyłam,,,,
O nowej definicji badania lekarskiego umieszczonej w Ustawie o systemie informacji w ochronie zdrowia, pisała o tym pani mgr prawa Iwona Kaczorowska-Kossowska, specjalizująca się w prawie medycznym, cyt.:
Ustawa z dnia 9 października 2015 r. o zmianie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 1991) wprowadziła do ustawy o działalności leczniczej i ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty regulacje dopuszczające możliwość wykonywania działalności leczniczej także za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności.
Oczywistą konsekwencją było umieszczenie rozszerzonej o badanie telemedyczne definicji badania lekarskiego w Ustawie o zawodzie lekarza. No i dalej to już było wg schematu hulaj dusza, piekła nie ma, ale jest pandemia i wszystkie e-świadczenia są zalecaną formą pracy lekarza.
Dziennik Gazeta Prawna przeprowadził śledztwo dziennikarskie, które wykazało wiele interesujących aspektów działania branży receptomatowej - na przykład bardzo pracowite lekarskie małżeństwo mogło zrobić 10 mln złotych. Wysokość Nagrody to 9 mln koron szwedzkich x 0,3768 pln = 3 391 200 pln wg kursu NBP https://nbp.pl/statystyka-i-sprawozdawczosc/kursy/tabela-a/. Receptomatowe usługi przyniosły dochód liderom tego biznesu większy niż 3 Nagrody Nobla.
Recepty mają to do siebie, że potrafią wzbudzić od czasu do czasu silne zainteresowanie społeczne, wiem coś o tym jako autorka słynnej swego czasu rubryki "Rozszyfruj receptę*, którą ilustrowały nabazgrolone recepty oraz moja dżinsowa kreacja, która była swego rodzaju znakiem rozpoznawczym autorki.
Krystyna Knypl
GdL 1/07/2023