Wycieczki do Szwajcarii w 1995 i 1996 roku

Krystyna Knypl

Szwajcaria była celem naszych dwóch rodzinnych wypraw. Zwiedziliśmy wiele miast dzięki wykupieniu Swiss Pass.

switzerland

Gdy na targach turystycznych w Pałacu Kultury i Nauki zobaczyłam dużą fotografię dolin szwajcarskich, zakochałam się w tych widokach bez pamięci.

W Szwajcarii podobało się nam wiele miejscowości, jedną z nich było Lugano

Podczas pierwszego pobytu zwiedziliśmy miasta: Zurich, Bazylea, Berno, Interlaken, Lucerna, Lozanna, Genewa, Saint Gallen, Vaduz.

Podczas drugiego pobytu zwiedziliśmy miasta: Brig, Saas Fee, Genewa, Zermatt, Chur, Davos, Feldkirch, Bregenz.

Nie mieliśmy oczywiście wówczas swobodnego dostępu do internetu, nasz budżet był dość skromny, a oferta na rynku turystycznym niespecjalnie bogata. Nie pamiętam, skąd zdobyłam fundusze na wyprawę, ale pewnie metodą zwykłego zaciskania pasa.

Szwajcaria prakt przewodnik okl

Książka z której przygotowałam się do podróży

Szwajcaria 4

Zakreślałam ważniejsze informacje

Szwajcaria 2

Na dworcach były takie małe książeczki z rozkładem jazdy pociągów

Przed hotelem Savoy w Zurichu

 


Na dworcu w Chur

Na dworcu w Interlaken

W Lugano

Darum revolution!

Genewa, 15 urodziny. Obchodziliśmy urodziny wg zasady: zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie

Swiss Pass

Swiss Pass

Swiss Pass

Swiss Pass

Swiss Pass

Pierwszym krokiem przygotowań było zakupienie książki Marka Honana "Szwajcaria", którą czytałam przez rok. Żadnej książki podróżniczej chyba nie przeczytałam tak dokładnie. Czytałam, zaznaczałam fragmenty i wybierałam miejsca, które powinniśmy odwiedzić. Przed wyjazdem przygotowałam szczegółową, godzinową rozpiskę na każdy dzień zwiedzania Szwajcarii.

Na wspomnianych targach turystycznych znalazłam informację o biletach typu Swiss Pass, które pozwalały na przejazdy kolejami szwajcarskimi, komunikacją miejską oraz statkami na jeziorach w tym kraju. Dzieci do lat 13 podróżujące razem z rodzicami otrzymywały Swiss Pass za darmo. Kate miała 13 lat i była to fajna oferta między innymi z tego powodu.

Popularnym środkiem transportu turystycznego w owych latach były autobusy i z takiej komunikacji na trasie Warszawa-Zurych skorzystaliśmy. Podczas zakupu biletów autobusowych okazało się, że u przewoźnika można wynająć pokój gościnny, z czego skorzystaliśmy.

Dzięki lekturze pamiątkowych szpargałów podróżniczych wiem, że przygotowania do podróży finalizowałam 15 maja 1995 roku w biurze Chrobot Reisen w Warszawie. Wpłaciłam zaliczkę za 9 noclegów dla 3 osób, wynosiła ona 170,10 złotych (81 CHF, czyli frank kosztował 2,1 zł). Jak donosi reklama pokoi gościnnych, którą mam do dziś przyklejoną do przewodnika po Szwajcarii, pokoje były wyposażone w łóżka, szafę, stół, dwa krzesła. Do dyspozycji był wspólny WC i prysznic kabinowy z zimną i ciepłą wodą, wspólna kuchnia z lodówką, kuchenką gazową oraz naczyniami. Mogliśmy dzięki temu przyrządzać samodzielnie posiłki. Była też wspólna TV kablowa i satelitarna, TV-Polonia, Polsat i 4 radiostacje warszawskie. Ponadto telefon do pokoi gościnnych nr 01/362 00 56, automat na monety. Doba hotelowa zaczynała się o 15.00 i kończyła o 12.00. Obowiązywało wnoszenie opłaty za pokoje najpóźniej w dniu przejęcia pokoju.

Bilety autokarowe dla dorosłych 2 x 306 zł, dla Kate 275,40 zł, co razem daje kwotę 887,40 zł. Wyjechaliśmy 8 sierpnia 1995 roku o godzinie 15.00 z Warszawy i do Zurychu dotarliśmy w godzinach południowych następnego dnia. W Zurychu byliśmy od 9.08 do 19.08.1995, czyli 9 nocy. Koszt noclegów był więc 1701 zł.

Po przyjeździe uśmiechnęliśmy się do przewoźnika i dojechaliśmy z nim razem do miejsca zakwaterowania na ulicę Winterthurstrasse.

Po rozpakowaniu się wróciliśmy na hauptbahnhof, aby kupić Swiss Passy oraz otrzymać do nich Family Card dla Kate. Swiss Passy kosztowały po 264 CHF, czyli 1108,80 zł. Podliczamy koszty sztywne: bilety autobusowe, noclegi, Swiss Passy kosztowały nas 3697,20 zł dla 3 osób. Kwota łączna niemała, ale w przeliczeniu na 1 osobę koszt 1232,40 zł za 10-dniowy pobyt w Szwajcarii poprawia humor.

Pokój za pierwszym wyjazdem sympatyczny i cichy, bo położony od podwórka, wspólna łazienka, dostęp do kuchni, w której przyrządzaliśmy sobie posiłki – nasz skromny budżet nie przewidywał bywania w restauracjach.

Przed wyjazdem kupiłam czerwoną manierkę, kształtem przypominającą wyposażenie wojskowe, i odtąd zabieraliśmy na wycieczki przegotowaną wodę oraz suche bułki. Tak powstało pojęcie zdrowej diety ubogich turystów. Bardzo fajna dieta, nikt nie miał problemów żołądkowych.

Wyprawy zaczynały się o świcie, bo niektóre z pociągów wyjeżdżały z hauptbahnhof o 7.00, a do miejsca docelowego docieraliśmy o 10.00, czasem około południa. Wczesny wyjazd miał taką dodatkową zaletę, że rano nie zderzaliśmy się z nikim w łazience i kuchni.

Zwiedzaliśmy docelową miejscowość i na wieczór wracaliśmy pociągiem do Zurychu, wstępując po drodze do supermarketu COOP, gdzie kupowaliśmy makarony i sos na gorący posiłek wieczorny. Najedzeni zasypialiśmy, żeby następnego dnia znów o świcie ruszyć w drogę

W Bernie  zwiedziliśmy dom Alberta Einsteina, więcej

http://www.einstein-bern.ch/index.php?lang=en&show=start&subs=

<a href=

Salon w domu rodzinnym Alberta Einsteina

Źródło:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/2/2b/Einsteinhausberne.jpg

Zwiedziliśmy sporo, ale jeszcze zostało kilka miejsc do zobaczenia. Podobny wyjazd powtórzyliśmy za rok, przyjeżdżając do Zurychu tuż przed piętnastymi urodzinami naszej córki. Dzień urodzin spędziliśmy w Szwajcarii i tak powstała idea spędzania tego dnia za granicą w myśl zasady: zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie.

Co zobaczyliśmy w czasie tego pobytu?

W pamięci zachowały się jako ładne miejsca: starówka w Bazylei, bazylika w Saint Gallen (wnętrze pojawiło się w moim opowiadaniu Powieka modelki) oraz Lugano z powodu palm.

W następnym roku kontynuowaliśmy zwiedzanie Szwajcarii, ale po zapamiętanej dość wyczerpującej podróży autokarem zdecydowaliśmy się na samolot. Wylot był 5 sierpnia 1996 o godz. 7.20 i o 9.15 byliśmy w Zurychu. Swiss Passy kupiliśmy tym razem na lotnisku.

Przywrócenie równowagi elektrolitowo - wodnej po długiej podróży pociagiem przywróciło nam dobry humor

Swiss Pas obejmował swym zasięgiem niektóre rejony przygraniczne w Austrii i we Włoszech. Do Warszawy wracaliśmy 12 sierpnia 1996 o godz. 10.30 i lądowaliśmy o 12.20.

Napisałam w notesie podróżnym: Jak miło znowu być w domu!!! A co za rok? Ja proponowałam Holandię, Belgię, Luksemburg. Mój mąż Zurych, a córka Francję lub Włochy. Uznaliśmy, że 16. urodziny będą w Paryżu (???). Nie byliśmy w stanie przewidzieć, że 20 lat później powrócimy do tego miasta wszyscy w myśl zasady – zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie.

Nasz pokój w Chrobot Reisen

Moje ponadczasowo ulubione zdjęcie

Krystyna Knypl

GdL 11 / 2021

Link do moich wszystkich podróży zagranicznych

https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/1497-moje-podroze-zagraniczne-prywatne-oraz-sluzbowe