Rozpoczynamy obchody 10 lecia Gazety dla Lekarzy

Alicja Barwicka

Wszyscy miewamy do czynienia ze stresem, ale dla większości z nas takie sytuacje wiążą się z negatywnymi emocjami, więc raczej ich nie oczekujemy. Są jednak pewne rodzaje stresu znane w literaturze jako eustres, które mają wydźwięk pozytywny, generujący optymistyczne emocje i motywujący do działania. Ponieważ stres jest zawsze odbiciem zaburzenia równowagi pomiędzy możliwościami organizmu a wymogami sytuacji wywołanej stresorem, to organizm bardzo szybko próbuje tę równowagę przywrócić podejmując działania zaradcze. Jeśli los obdarzył nas niespodziewanie wygraną 5 000 000 PLN, to nasza równowaga psychiczna została mocno nadszarpnięta, a dla organizmu to stres niezwykle silny. W aspekcie medycznym mamy więc do czynienia z istotnym zaburzeniem homeostazy. Taki silny bodziec szybko wywołuje w surowicy krwi wzrost poziomu adrenaliny i noradrenaliny oraz wolnych kwasów tłuszczowych i trójglicerydów. Na szczęście sytuacja nie trwa długo, bo takie stresory cieszą się naszą sympatią, szybko więc ustalamy listę osób, których o wygranej nie należy powiadamiać, obliczamy koszty potencjalnych zakupów i nasza równowaga psychiczna oraz parametry biochemiczne wracają do stanu wyjściowego nie pozostawiając następstw.

Życie według skali

Pojęcie stresu jako pierwszy wprowadził Hans Hugon Selye poświęcając temu zagadnieniu wiele lat pracy, ale największy rozwój badań naukowych dotyczących zagadnień związanych ze stresem i jego następstwami nastąpił w ostatnich dziesięcioleciach XX wieku. W 1967 roku Thomas HolmesRichard Rahe z Washington University w Seattle opisali  alternatywną koncepcję stresu, bazującą na pojęciu stresora. Opracowano skalę 43 wydarzeń życiowych, którą uszeregowano według wielkości działań zaradczych, jakich potrzebuje organizm by przystosować się do stresującego wydarzenia. Badano względną siłę działania sytuacji stresujących, przypisując bodźcowi odpowiednią wartość umowną jednostek stresu w skali od 0 do 100. W ten sposób powstał popularny i do dziś stosowany kwestionariusz Social Readjustment Rating Scale (SRRS).

Kiedy naruszymy równowagę …

W omawianym kwestionariuszu znajdziemy szereg występujących powszechnie sytuacji stresujących, które mogą dotknąć każdego z nas, przy czym przeważają te o negatywnym zabarwieniu emocjonalnym generujące smutek, lęk czy złość. Social Readjustment Rating Scale jest na tyle przydatnym narzędziem, że dla oceny różnych sytuacji losowych powstała jego wersja rozszerzona uwzględniająca zdecydowanie większą liczbę stresorów. Znajdziemy tam mnóstwo sytuacji z założenia pozytywnych, które powinny generować wyłącznie radość (np. wyjazd na wakacje). Tymczasem nasz organizm traktuje je także jako zaburzenie równowagi i wyzwanie z którym należy się zmierzyć. Uruchamia więc swoje siły obronne, przysadka mózgowa wraz z nadnerczami szykują się do biochemicznej walki dokładnie tak samo, jak w postaci zagrożenia związanego z np. włamaniem do domu. A przecież nie mamy nic przeciwko takim reakcjom, bo pozytywnie stresujące wyzwania  naprawdę bardzo lubimy.

Profesję zawsze można zmienić

Jak wszyscy wiemy sprawy zawodowe potrafią dostarczyć nam wiele stresujących doznań. O ile ustabilizowana sytuacja zawodowa i brak nowych zadań nie obciąża specjalnie osi przysadka-nadnercze, to już zmiana obowiązków czy warunków wykonywania pracy może generować stres obliczony wg SRRS na 29 – 36 pkt. Jeśli idąc dalej decydujemy się na kompletną zmianę zawodu, stres (nieważne, że pozytywny) jest odpowiednio jeszcze bardziej nasilony. W historii medycyny jest bardzo dużo przykładów lekarzy, którzy wcześniej, lub później zmieniali profesję, rezygnowali ze studiów medycznych (Henryk Sienkiewicz) lub praktykowany przez siebie zawód poszerzali o realizację innych aktywności jak np. Tadeusz Boy-Żeleński. Niektórym przychodziło to z trudem, ale też nie wszyscy dzięki  swojej niełatwej decyzji znaleźli miejsce na kartach historii.

Dwadzieścia osiem czy trzydzieści osiem?

Kiedy 10 lat temu dr Krystyna Knypl wykorzystując swoją wiedzę medyczną i bogate doświadczenie kliniczne postanowiła założyć Gazetę dla Lekarzy nie sądziła pewnie, że ta decyzja okaże się tak trafiona. W czasach, kiedy każde wydawnictwo boryka się z trudnościami finansowymi łatając „ekonomiczne dziury” zamieszczaniem reklam, mogłoby się wydawać, że pismo pozbawione reklam przetrwać na brutalnym wydawniczym rynku nie może. A tu niespodzianka! Nie tylko przetrwało, ale i rośnie w siłę i potęgę. Poza tekstami merytorycznymi z różnych dziedzin medycyny znajdziemy tu mnóstwo najnowszych informacji zebranych w krótkie formy news – ów zawsze z odnośnikiem do materiału źródłowego, zagadnienia z zakresu historii medycyny i historii naszych lekarskich rodzin, a także teksty dotyczące bolączek (nie tylko zawodowych) środowiska lekarskiego. Rosnąca liczba czytelników krajowych i zagranicznych jest nie tylko imponująca, ale i stanowi ciągłą zachętę dla zespołu redakcyjnego, by podejmować pracę nad nowymi zagadnieniami. Myślę, że punktacja jednostek stresowych określająca sytuacje towarzyszące temu doskonałemu przedsięwzięciu wymagałaby modyfikacji skali SRRS, bo 100 punktów satysfakcji to zdecydowanie za mało. Póki co jednak kierując się opracowaną naukowo i ciągle obowiązującą skalą SRRS trzeba odnotować, że założycielka Gazety dla Lekarzy i jej Redaktor Naczelna z powodu „wybitnych osiągnięć osobistych” generuje sobie nieustannie 28 jednostek stresowych.  Ponieważ jednak życie wymaga nieustannego rozwoju, to wraz z gratulacjami i serdecznymi życzeniami  OBY TAK DALEJ dokładam jeszcze propozycję rozwoju w kierunku zwyżkowej „zmiany stanu finansów” chociażby z powodu jej wysokiej punktacji (38 jednostek stresowych wg skali SRRS). Przy aktywnym sposobie życia i czerpaniu z wydawniczego sukcesu niekłamanej radości wzrost o 10 jednostek stresowych nie powinien być żadnym problemem, a każdy nowy grosik byłby zaczątkiem nowych „wybitnych osiągnięć osobistych”

Przy świętowaniu dekady działalności trzeba już myśleć o następnej. Dla środowiska lekarskiego obecna lata są trudne. Część osób ucieka od swojego lekarskiego zawodu. Są tego oczywiście obiektywne przyczyny, ale zastanówcie się Koledzy. Zawsze można odejść, ale nie każdemu los pozwoli zostać później spełnionym wydawcą lub wielkim pisarzem.

Wahającym się polecam:

- po pierwsze usamodzielnienie się bo wg skali SRRS „kłopoty z szefem” generują aż 23 jednostki stresowe,

- po drugie – czytanie Gazety dla Lekarzy, która również w kolejnych dekadach pozwoli poszerzyć wiedzę, będzie dbać o naszą zawodową godność, a jak trzeba to i pocieszy w (nie tylko) zawodowych trudach.

STO LAT GAZETO DLA LEKARZY !

https://www.youtube.com/watch?v=ZDl6oWohq7k

Alicja foto

Alicja Barwicka

GdL 2/2022