Mecz do jednej bramki albo o wizerunku lekarza
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Informacje dla autorów
- Kategoria: Wybrane artykuły
- Opublikowano: poniedziałek, 27.05.2013, 11:32
- Odsłony: 9170
Krystyna Knypl
Pacjenci i dziennikarze, ministrowie i profesorowie nauk wszelkich każdego dnia opisują, jacy to my, lekarze, jesteśmy. Decydującą rolę w tym opisie odgrywa wiedza wynikająca z przekazów medialnych, które rzadko kiedy są zbieżne z obrazem rzeczywistym. Opisy takie mają spore wzięcie i dobrze się „sprzedają” wśród widzów i czytelników. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn jest kilka. Najważniejsza jest taka, że do świata mediów napłynął wielki kapitał i spowodował, że zamiast bezstronnej informacji, będącej esencją dziennikarstwa, na łamach gazet i antenach zagościła podkoloryzowana i zmanipulowana wersja zdarzeń. Bo „informacja-sensacja” jest znakomicie sprzedającym się towarem.
Ocena sytuacji
Do świata medycyny wdarł się menedżeryzm, który z niesienia pomocy innym ludziom, co jest esencją naszego zawodu, również uczynił towar. O ile jednak różnych informacji jest zawsze pod dostatkiem, o tyle pomoc medyczna jest zwykle towarem reglamentowanym. Lekarza uczyniono nie tylko osobiście odpowiedzialnym za rozdzielnictwo, ale i został on adresatem niezadowolenia pacjentów. Lekarz odgrywa dziś role, do których nie jest przygotowany; jego wiedza medyczna nie zawsze jest potrzebna do tych nowych ról, a nawet nierzadko przeszkadza. Lekarz podejmuje dziś decyzje wymuszone przez ubezpieczyciela, dla którego jesteśmy jedynie trybikiem, opatrzonym kryptonimem „świadczeniodawca”, niezbędnym do działania systemu. Słowo „lekarz” pojawia się na scenie tylko w kontekście pejoratywnym.
Wskutek szybkości przekazu medialnego i jego powszechnej dostępności możliwe jest kreowanie poglądów, wizerunków ludzi i środowisk na skalę niespotykaną do tej pory w historii. Kierowanie niezadowolenia ludzi w dowolną stronę jeszcze nigdy nie było tak łatwe jak dziś.
Problem medializacji świata dotyczy nie tylko medycyny, ale także innych dziedzin życia. Nie zawsze uświadamiamy sobie, że (…) w coraz większym stopniu żyjemy w świecie, w którym rzeczywistość jest wypierana przez fikcję. To pierwszy taki przypadek w historii ludzkości. Mamy do czynienia z fenomenem kulturowym, konsekwencje którego trudno jest przewidzieć. (…) Mały ekran telewizora przedzierzgnął się w nowe źródło historii – telewizja fabrykuje i relacjonuje dominujące w przekazie wersje niekompetentne i zafałszowane, wersje nieskonfrontowane z prawdziwymi źródłami czy oryginalnymi dokumentami. – tak napisał Ryszard Kapuściński w wydanej ostatnio książce „To nie jest zawód dla cyników”.
Najpoważniejszym czynnikiem wpływającym na negatywne postrzeganie naszego środowiska jest nadmiernie gęsta sieć przepisów regulujących każdy krok, gest, decyzję lekarza. Nigdy takie regulacje nie służą istocie rzeczy, a intencje ich powstania zawsze są złe. W korzyści płynące ze szczegółowych regulacji wierzą tylko twórcy tych regulacji. My, spętani ustawami, rozporządzeniami, punktami i kontraktami zostaliśmy pozbawieni swobody w działaniu lekarskim. Nie leczymy, lecz realizujemy kontrakty. Nie myślimy, lecz wypełniamy procedury. Główna część naszej uwagi skupiona jest na zaspokajaniu płatnika, a nie na niesieniu pomocy pacjentowi.
Ciągłe przerzucanie na nas odpowiedzialności za chaos, ograniczoną dostępność do pomocy medycznej, wysokie ceny leków zaczyna przypominać mecz do jednej bramki, podczas którego egzekwowane są niekończące się rzuty karne zarządzane przez stronniczego sędziego.
Zalecenia
Skoro dominuje negatywny obraz medialny naszego środowiska, to podstawowym zadaniem, jakie stoi dziś przed naszym samorządem i nami samymi, jest bardzo staranna analiza przyczyn. Konieczne jest usunięcie tych przyczyn, na które mamy wpływ oraz objaśnienie, dlaczego niektórych z nich nie możemy usunąć. Konieczne jest także cierpliwe tłumaczenie, że medycyna nie rządzi się tymi samymi prawami co inne usługi. Konieczne jest nieustanne informowanie, że nieomylna diagnoza, skomplikowane badanie dodatkowe, wybrana metoda leczenia nie są produktami dostępnymi na żądanie pacjenta. Konieczne jest przypominanie, że pacjent ma nie tylko prawa, ale i obowiązki, a lekarz ma nie tylko obowiązki, ale i prawa. Konieczne jest wyjaśnienie, że jesteśmy zawsze do dyspozycji naszych pacjentów, ale jesteśmy tylko ludźmi. Nie jesteśmy receptomatami ani diagnozomatami. Mylą się i ludzie, i maszyny. Błąd jest naturalną składową postępowania każdego człowieka i wpisany jest w działanie każdej maszyny. Musimy nauczyć się analizować nasze błędy i mówić o nich, a przede wszystkim wyciągać z nich wnioski. Żadnego błędu ludzkiego, także błędu medycznego, nigdy nie powinno się rozpatrywać w konwencji „transmisja na żywo z sądu polowego z natychmiastowym wykonaniem wyroku skazującego”. Analiza błędów musi być staranna i rozważna, a jej zasady zrozumiałe dla pacjentów i ich rodzin oraz dla opinii publicznej i mediów.
Zmiana wizerunku
Skorygowanie fałszywego postrzegania środowiska lekarskiego oraz stworzenie przekazu odpowiadającego rzeczywistości jest trudne, ale możliwe. Niewiele osób świadomie kreuje swój wizerunek. Po tę sztukę sięgają politycy, osoby publiczne oraz korporacje. Lekarze, do niedawna przyzwyczajeni do powszechnego szacunku, nie zwracali uwagi na takie sprawy. Jednak świadome kreacje wizerunkowe są w dzisiejszym świecie niezbędne.
Musimy nauczyć się dbania o swój wizerunek i poznać zasady jego tworzenia. Musimy uświadomić sobie, że medyczna wiedza akademicka nie wystarcza do dobrego funkcjonowania lekarza we współczesnym świecie. Musimy mieć profesjonalne służby prasowe oraz specjalistów wspomagających nas w kontaktach z mediami. Służb prasowych naszej korporacji zawodowej nie mogą tworzyć przypadkowe, niekompetentne osoby.
Z podobnymi problemami borykali się lekarze czescy i słowaccy, którzy w znanej akcji „Děkujeme, odcházíme” skorzystali z pomocy profesjonalnej agencji PR. O tym, jak tę akcję realizowano, można poczytać pod adresami:
http://www.youtube.com/watch?v=JVSynBvH7xc
Akcja była wysoko oceniona przez środowisko osób zajmujących się zawodowo budowaniem wizerunku, a jej twórcy otrzymali branżową nagrodę.
Skoro fenomenem naszych czasów jest kurczenie się świata realnego i potęgowanie znaczenia świata wirtualnego, to musimy przyjąć ten fakt do wiadomości i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Krystyna Knypl